Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Franek Nowak
Franek Nowak , 11 lat

Marzę, aby moje dziecko było choć trochę niezależne... Drżę o jego przyszłość! POMOCY!

Cała moja ciąża i czas oczekiwania na Frania były magiczne! Moment jego narodzin to najlepsza chwila mojego życia. Zdrowe dziecko, duma, nieopisana radość. Tak miał zacząć się najszczęśliwszy etap mojego życia. Los postanowił wystawić nas jednak na próbę...  Niedługo po porodzie okazało się, że u synka doszło do niedotlenienia okołoporodowego. Lekarz stwierdził wzmożone napięcie mięśniowe, przez co natychmiast musieliśmy rozpocząć rehabilitację Frania. Niestety – to wciąż nie był koniec kłopotów… Kolejne miesiące i lata przynosiły nam kolejne diagnozy. Po każdym pobycie w szpitalu dochodziły nowe… Padaczka lekooporna, opóźnienie rozwoju psychoruchowego – ta lista zdawała się nie mieć końca! Każdego dnia patrzę, jak Franek walczy o umiejętności, które innym dzieciom w jego wieku przychodzą bez najmniejszych trudności. Synek ma problemy z poruszaniem się i mową. Potrafi potknąć się na prostej drodze, mówi zaledwie pojedyncze słowa. Ataki padaczki zatrzymują jego rozwój. Franio jest pod stałą opieką lekarzy i uczęszcza na intensywną rehabilitację. Jednak to wszystko za mało, aby go usamodzielnić...  Ostatnio do długiej już listy diagnoz doszła u synka nowa: encefalopatia padaczkowa i rozwojowa typu 56 związana z genem YWHAG... Usłyszałam od Pani doktor, że istnieje ogromna szansa na to, że jego stan się nie poprawi na tyle, aby kiedykolwiek mógł być niezależny. Nie mogę do tego dopuścić – muszę walczyć o jego przyszłość! Franek wymaga dalszej diagnostyki i jeszcze większej ilości wizyt u wielu specjalistów, a także fizjoterapii. Niestety to wszystko generuje olbrzymie koszty… Nie daję rady! Moim marzeniem jest, żeby moje dziecko było, choć w niewielkim stopniu niezależne. Kiedy widzę, jak bardzo się męczy, moje serce pęka na miliony kawałków. Zwracam się do Ciebie, bo mimo moich wszelkich starań, nie jestem w stanie zagwarantować mu wsparcia, którego potrzebuje – które jest dla nas jedyną nadzieją i na ten moment najlepszym lekarstwem na chorobę Frania.  Proszę, nie bądź obojętny! Stawką tej walki jest zdrowie mojego dziecka! Mama Frania, Anna

554,00 zł ( 1,73% )
Brakuje: 31 361,00 zł
Jakub Kosiciarz
Jakub Kosiciarz , 6 lat

Nasz świat bywa dla niego zbyt trudny - pomóżmy wywalczyć przyszłość dla Kubusia!

Kuba jest cudownym, kochanym chłopcem. Potrzebuje bardzo dużo wsparcia i pomocy specjalistów, aby mógł poradzić sobie wśród innych ludzi. Nasz świat jest czasem dla niego zbyt trudny…  Czekanie na specjalistyczne badania diagnostyczne trwałoby dwa lata. Wszystko wykonaliśmy prywatnie, licząc rachunki w tysiącach. Zrobiliśmy to jednak, by jak najszybciej pomóc naszemu dziecku.  Szybko okazało się, że pod przykrywką autyzmu stoi mnóstwo współistniejących chorób.   Leczenie już teraz, na początku naszej drogi pochłonęło wiele odłożonych i bieżących środków. Kubę nadal czeka seria mikropolaryzacji mózgu i setki godzin różnych terapii… Walczymy, chociaż nie istnieje magiczne rozwiązanie, czy specjalny lek dla osób z autyzmem. Nie ma tutaj żadnych gwarancji ani podpowiedzi. Każdego dnia Kuba stara się z całych sił, aby dopasować się do rówieśników. Codziennie z płaczem idzie na 4 godziny do przedszkola integracyjnego, by uczyć się kontaktu z rówieśnikami oraz przygotować się do szkoły.  Z bólem serca patrzymy, jakie życie jest dla niego trudne. Nasze codziennie czynności są dla niego wyzwaniem niemieszczącym się w głowie…  Obserwujemy go i wiemy, że bardzo nam ufa i nie możemy go zawieść. Każde zajęcia i terapia koniec końców przynoszą efekty. Kuba marzy, by móc się komunikować, jednak na tę chwilę nie potrafi… Przed nami długa droga, w której bardzo potrzebujemy wsparcia. Musimy pokonać ogrom przeszkód takich jak: brak komunikacji, reakcji, skupienia, strach i panika przed wszystkim, co nowe. Miejsca, wyjście z domu, a nawet jedzenie.  W naszym Kubusiu tkwi ogromny potencjał i już teraz nadzwyczajne zdolności — ale nigdy nie będzie mógł z nich korzystać, gdy nadal będzie bał się świata. Gdy jego autyzm zamknie go szczelnie i nie będzie umiał się z niego uwolnić…  Prosimy Was o wsparcie naszego małego wojownika — dzięki Wam może czekać na niego coś naprawdę wspaniałego. LEPSZE ŻYCIE! Rodzice  

554,00 zł ( 2,6% )
Brakuje: 20 723,00 zł
Tomasz Niciak
Tomasz Niciak , 27 lat

Leczenie zdaje się nie mieć końca... Pomóż mi w walce o sprawność!

Każdego dnia marzę o tym, by być zdrowym człowiekiem. Chciałbym zasypiać i budzić się z myślą, że moje leczenie dobiegło końca i wreszcie niczym nie muszę się martwić. Niestety, do spełnienia tego scenariusza jeszcze długa droga. Czy pomożesz mi w walce? Urodziłem się z obustronnym rozszczepem wargi i podniebienia. Taka wada często powoduje problemy z oddychaniem, jedzeniem oraz mową. Zaalarmowani moim stanem lekarze postanowili działać od razu. Jako dziecko przeszedłem szereg skomplikowanych operacji. Jak się później okazało, nie były one jednak wystarczające. Perspektywa sprawności cały czas się oddalała. Leczenie ortodontyczne trwało przez cały okres dorastania. Kiedy skończyłem osiemnaście lat, zacząłem szukać bardziej radykalnego rozwiązania mojego problemu. Zostałem zakwalifikowany na kolejne, poważne zabiegi. Lekarze trzykrotnie operowali moje podniebienie, jednak nie zdecydowali się na jego zamknięcie. Proces rekonwalescencji był niezwykle bolesny. Cierpienie było nie do zniesienia… Choć traciłem nadzieję na poprawę, wiedziałem, że nie mogę się poddać. Szukałem dalej, a po czasie, udało mi się znaleźć lekarza, który zaoferował pomoc. Kiedy usłyszałem, że kwalifikuję się do zabiegu zamknięcia podniebienia, byłem najszczęśliwszy na świecie. Moje marzenia wreszcie zaczęły się spełniać. Operacja przebiegła pomyślnie, a przede mną proces rekonwalescencji. Wkrótce dowiem się, czy rany się zagoiły. Niestety, to nie koniec mojej walki. Przede mną dalszy, wyczerpujący i kosztowny proces leczenia i rehabilitacji.  Jeśli chcesz, by ciągnący się latami koszmar się skończył, będę wdzięczny za wsparcie. Bardzo chciałbym być zdrowy i sprawny. Jesteś moją ostatnią nadzieją. Bez Ciebie sobie nie poradzę… Tomek

551 zł
Witalij Boreslawiec
Witalij Boreslawiec , 44 lata

Walka o sprawność trwa - nie zostawiajmy Witalija samego!

Dziękuję Ci za dotychczasową pomoc!  Dzięki Tobie moje życie zaczyna się zmieniać.  Chcę dalej walczyć o swoje zdrowie i sprawność. Wiem, że tylko z Państwa pomocą mogę o tym marzyć. Przede mną jeszcze długa droga i ogromne potrzeby, by w końcu zbliżyć się do celu — samodzielności!  Proszę, zostań ze mną...  Moja historia: Pamiętam wszystko, jakby to stało się wczoraj. To był gorący letni dzień, na dodatek, święto Kupały. Chowałem się przed upałami na plaży, nad stawem. Chciałem już wracać do domu, ale stwierdziłem, że skoczę do wody po raz ostatni. Tak też się stało. Skoczyłem i byłem sprawny, po raz ostatni...  Ponieważ byłem pewien, że staw jest wystarczająco głęboki, skoczyłem głową w dół. Ostatnie, co pamiętam, to uderzenie, potem ciemność i cisza... A później obudziłem się na oddziale terapii intensywnej, nie będąc w stanie poruszyć nawet palcem... Nie będę długo opisywać, jak spędziłem następne 6 lat. Pewnie w takim przypadku, jak mój, wszystko wygląda podobnie: operacje, leczenie, rehabilitacja i próba pogodzenia się z tym, że życie zmieniło się na zawsze. Nie chodzę, nie jestem w stanie samodzielnie podnieść się z łóżka, nie potrafię zgiąć ręki w łokciu, ale przynajmniej mogę poruszać palcami i obsługiwać komputer. Wiedziałem, że dostałem drugie życie dla moich najbliższych: mamy, żony i małej córeczki. Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, moja rodzina musiała uciekać do Polski. Tymczasowo przyjął nas jeden z podpoznańskich ośrodków dla osób niepełnosprawnych. Mimo tego, że linia frontu pozostała daleko, na moim osobistym froncie wojna nigdy się nie skończy. Walka z niepełnosprawnością wciąż trwa. Potrzebny mi jest sprzęt rehabilitacyjny, dzięki któremu będę w stanie zrobić  "krok" dalej. Moja codzienność to próba życia w miarę normalnie.  Chciałbym być oparciem dla najbliższych — marzę, że jeszcze kiedyś będę. Proszę o wsparcie i pomoc. Każdą, nawet najmniejszą pomoc... Witalij Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

550 zł
Zuzia Wojtylak
Zuzia Wojtylak , 4 latka

Diagnoza wszystko zmieniła - zaczynamy walkę o zdrowie Zuzi!

Na wstępie chciałbym z całego serca podziękować wszystkim darczyńcom za wsparcie przy pierwszej zbiórce. Dzięki Wam poznaliśmy diagnozę i tak jak przypuszczaliśmy, Zuzia ma autyzm. Wiedząc, że na zaburzenia tego typu, nie ma lekarstwa, chcę działać na wszelkie inne możliwe sposoby, które będą wspierać jej rozwój. Jest wiele terapii, rehabilitacji, które mogą pomóc Zuzi w lepszym funkcjonowaniu. Niestety, wszystkie zajęcia i wizyty wiele kosztują, dlatego tak bardzo potrzebne jest nam Wasze dalsze wsparcie. Zuzia zmaga się jeszcze z przykurczami w ścięgnach Achillesa, jak i napięciem mięśniowym. Chciałabym zabrać ją w przyszłości na turnusy rehabilitacyjne, podczas których zespół specjalistów mógłby nad tym popracować. Jednak bez Waszej pomocy to może nie być możliwe!  Poznaj naszą historię: Zuzia z dnia na dzień zaczęła się zmieniać. Jak każda matka widziałam, że dzieje się coś złego. Córeczka przestała mówić, a nawet reagować na imię. Wtedy zaczęłam podejrzewać, że jest to autyzm… Niezwłocznie udałam się z Zuzią do pediatry. Otrzymałyśmy skierowanie do specjalisty. W tym właśnie momencie napotkałyśmy mur. Biorąc pod uwagę, jak szybko następuje regres w rozwoju, kilka miesięcy oczekiwania na kolejne wizyty to zbyt długo. Zdecydowanie za długo! Zuzia zmieniała się z dnia na dzień. Nie bawiła się zabawkami, a zamiast tego układa je w rzędach. To jej jedyna forma aktywności. Pojawiły się także duże problemy ze snem. Mimo że jest bardzo zmęczona, to nie może zasnąć, jest pobudzona i uderza wtedy głową o ścianę. Przestała mówić i zaczęła używać tylko kilku słów.  Nie mogłam dłużej czekać i patrzeć jak rozwój mojej córki nagle zaczął się cofać! Dziś dzięki Waszemu wsparciu wiem już, co dolega Zuzi. Czas, by podjąć działania, które jej pomogą! Agnieszka, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

550,00 zł ( 6,46% )
Brakuje: 7 961,00 zł
Wiktoria Bratkowska
Wiktoria Bratkowska , 48 lat

Choroba towarzyszy mi od zawsze❗️Pomóż mi w tej trudnej codzienności 🚨

Choroba, która towarzyszy mi od dzieciństwa sprawia, że codzienne czynności, uznawane przez wielu za proste i łatwe – dla mnie stają się wyzwaniem. Cierpię na dziecięce porażenie mózgowe. Ta straszna choroba bardzo mocno ogranicza moje codzienne funkcjonowanie… Mam ogromne trudności w poruszaniu – często się przewracam i mogę przemieszczać się jedynie przy pomocy chodzika. Choroba wpływa też na funkcję mowy, przez co mówię niewyraźnie, a to bardzo utrudnia komunikację z innymi ludźmi.  Staram się angażować i działać społecznie na rzecz innych ludzi. Niestety przez swoje przeszkody, przede wszystkim w komunikacji, jest to znacznie utrudnione…  Chcę być słyszana, by zabierać głos w imieniu tych, którzy sami nie mogą stanąć w swoje obronie. Jak tylko potrafię, działam na rzecz osób z niepełnosprawnością. Staram się być optymistką, jednak wiem, że sama sobie nie poradzę. Wszystko, co niezbędne, by umożliwić mi jak najlepsze funkcjonowanie – generuje ogromne koszty. Mieszkam sama, mogę liczyć tylko na siebie. Jest mi bardzo trudno… Choć na dziecięce porażenie mózgowe nie ma cudownego lekarstwa, to regularna rehabilitacja daje szansę na sprawność i samodzielność. Niestety, w obliczu szybko rosnących kosztów życia, coraz trudniej jest mi samodzielnie pokryć wszystkie wydatki związane z łagodzeniem moich codziennych dolegliwości. Ze względu na swój stan zdrowia nie mogę podjąć żadnej pracy.   Proszę o pomoc. Wasz mały gest może odmienić moje życie i sprawić, że będzie mi łatwiej. Otwórz dla mnie swoje wielkie serce. Wiktoria

550 zł
Rachat Żanybiekow
Pilne!
Rachat Żanybiekow , 22 lata

Mój syn walczy ze złośliwym nowotworem... Błagam, nie pozwól mi pochować własnego dziecka❗️

Nasz koszmar zaczął się bardzo niepozornie –  od krwawienia dziąseł. Było ono jednak tak mocne, że trafiliśmy na wydział intensywnej terapii. Nigdy nie zapomnę widoku swojego syna – przerażonego i z krwią niekontrolowanie wypływającą z ust… Niezbędna okazała się natychmiastowa transfuzja krwi. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje – syn był bardzo osłabiony, a na całym jego ciele pojawiły się masywne siniaki…  Zaledwie parę lat wcześniej, w 2016 roku u Rachata zdiagnozowano wrodzoną niedokrwistość aplastyczną i dyskeratozę. Natychmiast zaczęliśmy szukać na syna ratunku. W trybie pilnym odbył się przeszczep szpiku, a ja jako mama zostałam dawcą. Nastąpiła remisja. Udało się wygrać z chorobą, syn wyzdrowiał. Myśleliśmy, że największy dramat naszego życia mamy już za sobą. Niestety, okazało się, że najgorsze dopiero nas czeka... W styczniu 2023 roku syn zaczął skarżyć się na ból w jamie ustnej. W jego buzi pojawiły się rozległe wrzody. Początkowo myśleliśmy, że są to nieszkodliwe afty. Niestety, stan Rachata bardzo szybko się pogorszył. Nie mógł nawet rozmawiać, tak bardzo go to bolało. Natychmiastowo wykonana biopsja przyniosła wstrząsającą diagnozę – nowotwór złośliwy. Nasz świat się załamał, a my nie mogliśmy zrozumieć… Dlaczego? Szukaliśmy pomocy w różnych szpitalach, ale wszyscy specjaliści polecali nam wrócić do kliniki, w której wykonaliśmy przed laty przeszczep. Syna od razu hospitalizowano. Przez tydzień był przygotowywany do pierwszej chemioterapii. Stan syna był krytyczny, przy wzroście 180 cm ważył tylko 39 kg! Jego organizm był całkowicie wyniszczony przez chorobę i musiał być odżywiany przez kroplówkę. Nie mógł jeść ani rozmawiać. Po drugiej chemioterapii zmagał się z wysoką gorączką i nie był nawet w stanie wstać z łóżka.  4 marca 2024 roku Rachat rozpoczął trzeci blok chemioterapii. Syn bierze leki przeciwbólowe i dzięki temu zaczyna choć trochę rozmawiać i jeść. W najlepszym wypadku czekają nas jeszcze 4 kursy chemioterapii i radioterapia — o ile wyniki badań będą pozytywne. Koszty leczenia są jednak zawrotne, a my nie jesteśmy w stanie udźwignąć ich samodzielnie. Jako matka patrzę codziennie w oczy ukochanego syna i widzę, jak robi się coraz słabszy. Biorę go w objęcia, ocieram łzy i obiecuję, że wszystko skończy się dobrze. Staram się nie okazywać lęku, jednak w głębi duszy umieram z rozpaczy. Każdego dnia tak potwornie się boję, że to nasze ostatnie chwile razem. Proszę, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń. Jesteśmy w dramatycznej sytuacji, w której to właśnie pieniądze zdecydują o tym czy moje dziecko będzie miało szansę przeżyć. Błagam, nie pozwólcie mi stanąć nad grobem własnego syna... Mama

550,00 zł ( 0,3% )
Brakuje: 181 333,00 zł
Tymek Wołoszczak
Tymek Wołoszczak , 6 lat

Choć nie jest naszym biologicznym dzieckiem, nie przestaniemy o niego walczyć❗️

Pokochaliśmy Tymka od razu… Mimo że nie jest naszym biologicznym dzieckiem – to nasz syn, a my już na zawsze będziemy jego kochającymi rodzicami. Staramy się zrobić wszystko, by zapewnić mu odpowiednie funkcjonowanie, sprawność, szansę na lepszą przyszłość… Niestety nie jest łatwo. Gdy tylko spotkaliśmy go na swojej drodze, od razu poczuliśmy, że musimy dać mu pełen miłości dom, którego tak bardzo potrzebował… Niestety, okazało się, że adopcja i cała nasza miłość nie zapewniły Tymkowi pełnego happy endu – bardzo szybko zaczęliśmy dostrzegać wiele niepokojących objawów, które nie dawały nam spokoju… U Tymka zdiagnozowano zaburzenia rozwoju i zespół FAS…  Rozwój synka cały czas jest na niskim poziomie, choć uczęszcza na zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju, zajęcia z integracji sensorycznej oraz zajęcia u neurologopedy. W przedszkolu otrzymuje pomoc w zajęciach terapeutycznych, ale to niestety przynosi marne skutki...  Tymek jest bardzo nerwowy, przejawia zachowania opozycyjno-buntownicze, ma problemy z dostosowaniem się do zasad i reguł panujących w środowisku… Nie chce przyswajać wiedzy, ma ogromne problemy z nauką literek, cyferek, jego motoryka mała i duża są bardzo osłabione. Synek nie potrafi się skoncentrować. Dodatkowo dochodzą nam problemy urologiczne, związane z odpampersowaniem Tymka w nocy. Synek musi przyjmować specjalne leki, które są bardzo kosztowne… Dwa miesiące temu musieliśmy odstawić te przeciwpadaczkowe, co poskutkowało tym, że napady wracają… My, jako rodzice, chwytamy się wszystkiego, aby pomóc ukochanemu dziecku… Chcielibyśmy, żeby mógł pójść wraz ze swoimi kolegami i koleżankami do pierwszej klasy, jednak w tym momencie Tymek nie jest na to gotowy… Staramy się robić wszystko, by dać mu szansę. Niestety wszystkie niezbędne zajęcia rehabilitacyjne, wsparcie specjalistów, dalsze leczenie i diagnostyka generują koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć sami. Musimy ponownie poprosić o pomoc. Każda złotówka będzie dla nas niezwykle cenna. Jesteście naszą nadzieją! Nigdy się nie poddamy w walce o sprawność Tymka – z Wami będzie nam o wiele prościej! Rodzice

550 zł
Nikola Fisiuk
Nikola Fisiuk , 6 lat

Trwa walka o sprawność i rozwój naszej córeczki! Prosimy, pomóż ją wygrać!

Nikola jest naszym małym cudem. Niestety, ten cud przyszedł na świat o wiele za wcześnie… Pierwsze dni po narodzinach musiała spędzić w inkubatorze… Nasza córeczka wygrała walkę o życie, jednak ta o sprawność i samodzielną przyszłość – wciąż się toczy.  U Nikoli zdiagnozowano Mózgowe Porażenie Dziecięce. Lekarze mówili, że córeczka dobrze rokuje, że najgorsze co może się stać to konieczność korzystania ze specjalnych butów ortopedycznych. Niestety, z czasem zobaczyliśmy, że przez spastyczność  w nogach i zbyt szybki wzrost rozwój naszej Kruszynki nie przebiega tak, jak powinien. Spastyczność wykręciła prawy staw miednicy i spowodowała podwichnięcie. Gdy córeczka przeżywa jakiekolwiek silne emocje albo gdy jest pionizowana – spastyczność od razu wzrasta. Po konsultacji z doświadczonymi neurologami i neurochirurgami konieczne okazało się przeprowadzenie operacji – selektywnej rizotomii. Pomaga ona pozbyć się spastyczności w kończynach dolnych. To dzięki temu zabiegowi u córeczki obniżyło się napięcie mięśniowe,  zwiększył się zakres ruchu w stawach nóg oraz zwiększyły się możliwości ruchu. Obniżyło się prawdopodobieństwo powikłań wtórnych. Nikola potrafi sama siedzieć po turecku ponad 30 min dziennie i bawić się. To jest prawdziwy cud, zmniejszyła się też spastyczność w rękach, może trzymać stopę pod kątem 90 stopni i lepiej śpi. Już czwartego dnia po operacji córka próbowała chodzić. Zaczęła z łatwością odrywać nóżki i robić kroczki. Przedtem jakiekolwiek podniesienie nogi pionowo okupione było ogromnym wysiłkiem. Niestety, walka o sprawność Nikoli wciąż trwa – po operacji niezbędna jest intensywna rehabilitacja. Według specjalistów powinna ona trwać przynajmniej rok, a nawet półtora.  Znaleźliśmy ośrodek, który specjalizuje się w rehabilitacji dzieci po takich operacjach. Doświadczeni fizjoterapeuci będą czuwać nad rekonwalescencją Nikoli, a także dobierać specjalne chodziki oraz ortezy. Dodatkowo niezbędne jest wdrożenie terapii metodą Bobath – nazywaną "leczeniem ruchem". Niestety, koszty związane z opłaceniem trzech kursów rehabilitacji, zakupem chodzika i ortez są niezwykle wysokie.  Bardzo prosimy Was o wsparcie naszej Kruszynki na drodze do zdrowia i sprawności. Do tej pory udało się osiągnąć już tak wiele… Nie możemy tego zaprzepaścić!  Rodzice

550,00 zł ( 0,79% )
Brakuje: 68 599,00 zł