Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adrianna Borgula
Adrianna Borgula , 6 lat

Nowy wózek szansą dla Adusi! Pomożesz?

Jak każdy rodzic, chcieliśmy tylko jednego – by nasza córeczka szczęśliwie przyszła na świat. Niemal przez całą ciążę wyobrażaliśmy sobie moment, w którym po raz pierwszy weźmiemy ją na ręce. Niestety, nasze wyobrażenia tak bardzo różniły się od rzeczywistości, która bywa brutalna... Adusia urodziła się w ciężkiej zamartwicy. Ma porażenie mózgowe czterokończynowe, nie potrafi chodzić ani siedzieć. Niestety cierpi też na padaczkę lekooporną! Dzięki ostatniemu wsparciu udało nam się osiągnąć bardzo wiele! A dzięki pobytowi na turnusie rehabilitacyjnym i systematycznym ćwiczeniom, Adusia robi postępy i nabywa nowych umiejętności. Wierzymy, że jeszcze wiele rzeczy zdołamy z nią wypracować! Rehabilitacja i terapie są wciąż niezbędne, ale aktualnie pilnie musimy zmienić wózek na bardziej profesjonalny. Do tej pory Adusia jeździła w spacerówce. Nowy wózek posiada specjalne pasy, które trzymają ją w prawidłowej pozycji, co jest tutaj kluczowe! Niestety, koszt zakupu takiego wózka jest ogromny i ponad nasze możliwości. Bardzo prosimy Was o wsparcie w uzbieraniu brakującej nam kwoty. Każde udostępnienie jest dla nas szansą i wiele dla znaczy dla nas i przede wszystkim dla Adusi. Dziękujemy za Wasze wsparcie z całego serca. Małgorzata i Marcin, rodzice Tutaj możesz zobaczyć, co słychać u Ady

2 892,00 zł ( 38,83% )
Brakuje: 4 555,00 zł
Patrycja Ngo Minh
11 dni do końca
Patrycja Ngo Minh , 31 lat

Upadek z wysokości mógł zabić moją córkę❗️Ratujmy Patrycję!

Lekarze jasno stwierdzili, że Patrycja cudem przeżyła! Ten strach, gdy dowiedziałam się o tym, co się wydarzyło, będzie towarzyszyć mi już zawsze! Dotąd wszystko układało się świetnie. Patrycja pracowała na SOR we wrocławskim szpitalu. Zawsze uśmiechnięta, opiekuńcza, pomocna, wrażliwa, piękna – tak jest moja ukochana córka. Jednak dziś sama potrzebuje pomocy! Dzień pierwszego stycznia 2024 r. zapamiętam do końca mojego życia! To wtedy wydarzył się tragiczny wypadek i Patrycja wypadła z 6. piętra! Jej życie w tamtym momencie było tak kruche… Lekarze walczyli kilka godzin o jej życie, nie dając zbyt dużej nadziei. Ze względu na ciężkie obrażenia, córka została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej.  Wspomnienia tamtych chwil do dziś budzą we mnie grozę! Dokumentacja medyczna pękała w szwach, bo powstało wiele obrażeń: pęknięcie kości potylicznej czaszki, stłuczenie płata czołowego mózgu, wieloodłamowe złamanie kości ramiennej, złamanie obu nóg i wiele ran otwartych.   Dobry los czuwał jednak nad Patrycją. Niedawno została wybudzona ze śpiączki farmakologicznej, jednak rozpoczął się kolejny etap naszej trudnej historii.  Moja córka przeżyła, ale upadek z tak dużej wysokości pozostawił po sobie dotkliwe piętno! Po wybudzeniu okazało się, że straciła częściowo pamięć! W dodatku bark z łopatką zostały całkowicie zmiażdżone i będzie potrzebna rekonstrukcja i stabilizacja poprzez wstawienie endoprotezy, którą będzie trzeba wymieniać. W konsekwencji wystąpił też niedowład tej ręki. Patrycję czeka wiele operacji oraz długa i kosztowna rehabilitacja. Z osoby sprawnej i zdrowiej, stała się całkowicie zależna od innych. Dziś potrzebuje opieki przez całą dobę.  Córka jest dla mnie wszystkim, dlatego bardzo proszę o wsparcie. Już teraz boję się myśleć o wystawianych rachunkach za leczenie i rehabilitację, ale nie pozwolę, aby ten strach mnie sparaliżował. Liczy się każda, nawet najmniejsza wpłata, o którą dziś proszę. Proszę, sprowadźmy Patrycję do jej dawnego życia! Mama

2 890 zł
Wiktoria Wiśniewska
Wiktoria Wiśniewska , 13 lat

Wiktoria zmaga się z wieloma różnymi diagnozami... Pomóżmy wygrać walkę o zdrowie!

W dniu przyjścia na świat Wiktorii byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Mogłam wpatrywać się w nią godzinami i zachwycać każdym wspólnym momentem. Niestety, już parę miesięcy później przyszło nam zmierzyć się z pierwszymi objawami choroby… Kiedy Wiktoria skończyła 4 miesiące, pojawił się pierwszy napad padaczki. Do tej pory pamiętam przerażenie, gdy moja córeczka nagle dostała niezwykle silnych drgawek i straciła panowanie nad swoim własnym ciałem… Ku mojej rozpaczy, z czasem okazało się, że u Wiktorii występuje zespół Dravet, który objawia się właśnie padaczką lekooporną. Aby łagodzić jej objawy, stosujemy poleconą nam w szpitalu dietę ketogenną, która jest bardzo kosztowna.  Niestety, w wieku 3 lat na Wiktorię spadła kolejna diagnoza. Córeczka od małego miała trudności z poruszaniem się i bardzo mocno włóczyła nóżką. Ostatecznie stwierdzono u niej mózgowe porażenie dziecięce.  Wiktoria zmaga się również z wieloma innymi problemami, takimi jak zniekształcona mowa, brak sprawności czy trudności w nauce. Wymaga całościowej opieki drugiej osoby. Jest objęta nauczaniem indywidualnym. Na co dzień w opiece nad Wiktorią pomaga jej babcia – jest to ogromne wsparcie w czasie, gdy ja jestem w pracy. Moja córka przyjmuje jednocześnie kilka leków przeciwpadaczkowych, ma wczepiony stymulator nerwu błędnego oraz wymaga nieprzerwanej terapii. Niestety, ze względu na brak refundacji musi odbywać się ona prywatnie. Codzienna rehabilitacja, regularna hipoterapia oraz opieka logopedy są ogromnym kosztem, który jest mi bardzo ciężko udźwignąć samodzielnie. Wiem jednak, że to jedyny sposób na rozwój Wiktorii – tylko dzięki pracy ze specjalistami jest w stanie dzisiaj chodzić czy mówić.  Wiele udało się nam już osiągnąć, jednak przed nami jeszcze długa i trudna walka o sprawność i zdrowie. Prosimy o pomoc oraz wsparcie. Razem możemy zdziałać naprawdę dużo i podarować Wiktorii szansę na lepszą przyszłość.  Mama Wiktorii

2 886,00 zł ( 9,04% )
Brakuje: 29 029,00 zł
Jan Orzoł
5 dni do końca
Jan Orzoł , 3 latka

Jaś walczy o lepszą przyszłość! Pomożesz mu?

Jesteśmy rodzicami bliźniąt Jasia i Małgosi. Zwracamy się z ogromną prośbą do ludzi, dla których los chorych dzieci nie jest obojętny. Pomóżcie nam zebrać środki na dalsze leczenie naszego synka! Nasze dzieci są wcześniakami, urodziły się w 31. tygodniu ciąży w ciężkim stanie. Podczas ciąży nic nie wskazywało na to, że coś będzie nie tak… Regularnie wykonywaliśmy badania prenatalne. Pierwsze tygodnie życia Jaś i Małgosia spędzili w inkubatorze. Musieli mieć przetaczaną krew, a ich stan był bardzo poważny. Na szczęście, udało się im to przetrwać! Trudne początki zostawiły ślady. Dużo większe w przypadku syna. U Jasia stwierdzono porażenie mózgowe. Nasz kochany chłopiec ma niedowład obustronny z przewagą lewej strony. Syn wymaga ciągłej rehabilitacji oraz specjalnych i kosztownych ortez, które trzeba wymieniać co kilka miesięcy. Potrafi chodzić, ale ciągnie za sobą nóżkę i rzadko korzysta z lewej ręki. Wierzymy, że rehabilitacja może to zmienić! Jaś ma też problemy ze wzrokiem, zdiagnozowano u niego zeza. Potrzebuje częstych kontroli u okulisty. Ma zapisane okulary. Mamy nadzieję, że mu pomogą. Jeśli nie, być może czeka go operacja. Jesteśmy też pod opieką poradni psychologiczno-pedagogicznej. Jaś rozpocznie również terapię logopedyczną. Nasz synek to bardzo wesoły chłopak. Interesuje się ciągnikami i ciężarówkami. Uwielbia zwierzątka. Jest nierozłączony ze swoją siostrą. Żadne z nich nie chce ruszyć się z domu bez tego drugiego. Małgosia jeździ z nami na wszystkie kontrole lekarskie Jasia. Bardzo prosimy o wsparcie. Pracuje tylko jedno z nas, drugie opiekuje się dziećmi. A koszty wizyt, dojazdów, rehabilitacji są niezwykle wysokie. Za wszystkie wpłaty serdecznie dziękujemy! Katarzyna i Wojciech, rodzice

2 881,00 zł ( 5,64% )
Brakuje: 48 183,00 zł
Anna Kościołowska
Pilne!
4 dni do końca
Anna Kościołowska , 54 lata

Celowana chemia to ostatnia deska ratunku❗️Pomóż Ani wygrać wojnę z nowotworem❗️

W 2020 roku podczas rutynowej kontroli u ginekologa wykryto u mnie zmiany na jajniku. Badania wykazały jasno, że to zmiany nowotworowe. Zdiagnozowano mnie 1 września, a 31 odbyła się pierwsza operacja. Po zabiegu pojawiły się przerzuty do otrzewnej, żołądka i nowotwór zaatakował jelito grube. Pobrali wtedy wycinki nowotworu do badania i 4 miesiące później - odbyła się kolejna operacja. Usunięto mi macicę, a w międzyczasie przyjmowałam chemioterapię. Myśleliśmy, że na tym się zakończy. Nowotwór w końcu zostawi mnie w spokoju… Ale tak się nie stało. Około 4 miesięcy po kolejnej operacji, pokazał się przerzut na odbytnicę... Obecnie jestem po 3. operacjach i wyłonieniu stomii. W końcu przyszedł czas, kiedy na chwilę mogliśmy złapać oddech i zerkać w stronę spokoju… Ale ta chwila okazała się bardzo krótka. Przez przypadek podczas rezonansu lekarze wykryli przerzut na wątrobę. Co gorsza, z naciekiem na żyłę, a tym samym – nieoperacyjny. To był cios. Tak ogromny, że postanowiłam szukać pomocy poza dotychczasową kliniką i w końcu trafiłam na profesora w Gdańsku. Zlecił bardzo drogie badania, które wykazałyby celowaną chemioterapię i mam nadzieję, ratunek. Obecnie czekam jeszcze na wyniki badania, ale poniesione koszty tak obciążyły nasz budżet, że nawet z pomocą dzieci, razem z mężem nie jesteśmy w stanie im sprostać... A czeka nas jeszcze tak wiele… Dlatego postanowiłam poprosić o pomoc, by przygotować się na dalszą walkę z nowotworem. Czasem czuję, że brak mi sił, ale nie mogę się poddać. Nie, dopóki jest szansa, by wygrać życie. Anna

2 875 zł
Maciej Sosiński
Maciej Sosiński , 43 lata

Pomóż Maćkowi w jego trudnej walce o zdrowie❗️

Pracowałem kiedyś jako ratownik medyczny. Starałem się pomagać innym na wielu płaszczyznach i nie pozostawać obojętnym na czyjeś cierpienie. Niestety teraz sam potrzebuję wsparcia…  Wszystko zaczęło się od tętniaka. Przeszedłem embolizację, po której – miałem nadzieję, że wszystko będzie już dobrze. Niestety życie mnie nie oszczędza. Stwierdzono u mnie nadciśnienie, cukrzycę insulinozależną, osteoporozę i zespół antyfosfolipidowy – chorobę autoimmunizacyjną! Dodatkowo przeszedłem dwa udary mózgu… Drugi nastąpił dokładnie tego samego dnia, co pierwszy. Z różnicą godziny i 17. minut – po upłynięciu dwóch lat! Moja codzienność jest bardzo trudna… Po długiej sterydoterapii moja waga osiągnęła pułap 138. kilogramów, co spowodowało problemy z nerkami. Obecnie ważę już 80 kilogramów, ale żeby żyć, muszę przyjmować rano 19 tabletek, 1 zastrzyk i 3 wziewy. Czekam na kolejną embolizację tętniaka... W tej chwili nikt nie potrafi powiedzieć, ile potrwa moje leczenie. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się wrócić do pełnej sprawności… Wszyscy lekarze, u których się leczę, są zgodni – są bardzo małe szanse na poprawę zdrowia… Nie mogę jednak odpuścić! Wydatki na leki są kolosalne i znacząco przekraczają moje możliwości. Mam jednak dla kogo żyć i dla kogo walczyć… Nie mogę się poddać. Rodzina i dzieci to wartości, dla których mimo swoich problemów, każdego dnia budzę się z poczuciem wdzięczności… Bardzo proszę o pomoc. Wiem, że już raz otworzyliście dla mnie swoje serce, dlatego liczę, że zrobicie to ponownie. Dzięki Wam nie będzie mi aż tak ciężko! Jesteście moją nadzieją… Maciej

2 870 zł
Michałek Hudko
Michałek Hudko , 9 lat

Guz mózgu prawie go zabił! Teraz Michaś walczy o sprawność!

Nasz dramat zaczął się latem 2020 roku. Słowa lekarzy, dotyczące diagnozy synka, wciąż odbijają się echem w mojej pamięci - złośliwy nowotwór mózgu i wodogłowie!  W takich momentach świat rozpada się na kawałki, a strach odbiera poczucie bezpieczeństwa już na zawsze…  Lekarze nie dawali Michałkowi szans - od kilku specjalistów usłyszeliśmy, że operacja nie jest możliwa, bo usunięcie guza to zbyt duże ryzyko. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Do końca łapaliśmy się każdej możliwości - jedną z nich, miała być chemioterapia, niestety okazało się, że leczenie przynosiło skutek odwrotny do zamierzonego, a guz w głowie zaczął się powiększać. Nie mieliśmy czasu, dosłownie czuliśmy zbliżającą się tragedię!  Lekarze zadecydowali o wdrożeniu radioterapii, ale po raz kolejny czekał nas bolesny zawód. Mijały dni, a my trwaliśmy w przerażającej rzeczywistości. W pewnym momencie powiedziano nam, że musimy się przygotować na najgorsze…  Jesienią 2020 roku u Michała przeprowadzono zabieg usunięcia guza mózgu. Niestety, nie był to koniec problemów - u syna wykryto wtedy przerzuty do kręgosłupa. Przez kolejne siedem miesięcy Michał był poddawany chemioterapii. Ten okres był dla nas bardzo wyczerpujący, ale na szczęście okazało się, że wszystkie zmiany nowotworowe zniknęły.  Życie Michałka wreszcie jest bezpieczne, ale to nie oznacza końca walki. Przed nami kolejny, bardzo trudny etap. Guz doprowadził do poważnych komplikacji, z którymi zmagamy się do dziś - synek nie mówi, nie ma siły wstać czy poruszyć rączkami. Jedyna szansa na powrót do częściowej sprawności i samodzielności to intensywna rehabilitacja. To dzięki Wam Michałek miał szansę rozpocząć ćwiczenia pod okiem specjalistów, na które bardzo dobrze zareagował i odniósł już pierwszy sukces - zaczął się samodzielnie poruszać. Udało mu się postawić swoje pierwsze kroki po chorobie! Niestety, do momentu, w którym Michałek będzie mógł samodzielnie i swobodnie chodzić, wciąż jeszcze daleka i wyboista droga... Lekarze w Grecji mówią, że Michaś ma szansę na całkowity powrót do zdrowia, ale potrzebuje dalszych, intensywnych ćwiczeń. Koszt rehabilitacji jest ogromny, a szalejący kurs euro nie ułatwia sprawy. To dlatego ponownie zwracam się z prośbą o pomoc. Już raz udowodniliście, że bezinteresowna pomoc istnieje. Wierzymy, że i tym razem, dzięki Waszemu wsparciu Michaś otrzyma szansę na lepsze jutro! Mama Michała

2 869,00 zł ( 2,24% )
Brakuje: 124 861,00 zł
Małgorzata Iwicka
14 dni do końca
Małgorzata Iwicka , 61 lat

Pokłosie nowotworu jest z mamą do dziś! Pomóż nam dalej walczyć!

Jesteście z nami już od dawna, za co bardzo Wam dziękujemy. Pomogliście przetrwać nam najgorsze burze i huragany i nie wiemy, co zrobilibyśmy bez Waszej pomocy! Walka o zdrowie mamy cały czas trwa. To trudne, ponieważ problemów i wydatków cały czas przybywa.  Nasza historia:  Wiadomość o chorobie naszej mamy była ciosem prosto w serce dla nas wszystkich. Tym bardziej że zawsze patrzyła najpierw na innych, a dopiero potem na siebie. Całe życie pracowała ciężko na gospodarstwie. Pierwsza wstawała i ostania kładła się spać. Czasami przez długie miesiące z racji choroby i kilku operacji kręgosłupa taty była sama z 4 dzieci i dużym gospodarstwem. Nasza kochana mama z ogromną siłą ducha zaciskała zęby i pracowała, nie narzekając na nic. Wszystko polecała Bogu. Nie zmrużyła oka, dopóki każdy bezpiecznie nie wrócił do domu. Mama choruje od 2018 r. Zdiagnozowano wtedy nowotwór piersi. Wierzyliśmy, że wystarczy go usunąć i po chemioterapii wszystko wróci do normy. Jednak tak nie było. Pojawiły się przerzuty na węzły chłonne. Nowotwór okazał się złośliwy. Stan pogarszał się z każdym miesiącem, zaczęły pojawiać się choroby towarzyszące – zespół paranowotworowy. Został  uszkodzony móżdżek, a lekarze nie dawali szans na wyleczenie...  Mama przyjmowała chemioterapię i stoczyła ciężką walkę o własne zdrowie. Choroba przyniosła poważne pokłosie: niesprawne ręce, nogi, niekontrolowane ruchy, oczy widzące za mgłą, zamazany obraz. Tak naprawdę mama sama nie może zrobić nic. Porusza się też na wózku inwalidzkim.  Nadal walczymy o to, aby mama żyła godnie i niczego jej nie zabrakło. Każda wizyta lekarska, leki, czy witaminy to ogromne koszty. Nie chcemy znaleźć się w sytuacji, w której będziemy musieli zdecydować, co jest ważniejsze… Dziś stanęliśmy przed kolejnym wydatkiem, którego sami nie zdołamy opłacić. Chcielibyśmy zakupić podnośnik samochody, który umożliwi przekładanie mamy z wózka do auta oraz z auta do wózka. Jest to bardzo trudne ponieważ mama w żaden sposób nie jest w stanie pomóc podczas tej czynności. Wymaga to dużego wysiłku i siły. Wyjazdy są niezbędne – głównie do szpitala czy innych specjalistów. Wszystko coraz bardziej się komplikuje! Tata niedawno przeszedł udar i też jest coraz słabszy. Chcemy pomóc naszym kochanym rodzicom, jednak codzienność z chorobą jest bardzo trudna, a środki na leczenie znikają w zastraszającym tempie. Wiemy, że z Waszą pomocą się uda.  Każda złotówka znaczy dla nas naprawdę wiele, a dobro wraca! Dzieci

2 860,00 zł ( 22,4% )
Brakuje: 9 906,00 zł
Arkadiusz Kmiołek
8 dni do końca
Arkadiusz Kmiołek , 54 lata

Toczy się walka o sprawność mojego męża – POMÓŻ!

W sierpniu 2023 nasze życie wywróciło się do góry nogami. Mój ukochany mąż skarżył się na ból brzucha. Udaliśmy się do lekarza rodzinnego, który niezwłocznie skierował nas na SOR. W szpitalu okazało się, że przyczyną było ostre zapalenie trzustki. Cieszyliśmy się, że przyczyna jest znana i mąż jest już pod opieką lekarzy. Nie mogłam uwierzyć, gdy okazało się, że w szpitalu Arkadiusz przeszedł udar! W jednej chwili u męża wystąpił niedowład prawej strony. Wszystko działo się tak szybko… Nagle wypadł z łóżka i uderzył głową w ścianę! Natychmiast z oddziału chirurgicznego został przewieziony na oddział neurologiczny. Stan organizmu przy ostry zapaleniu trzustki wykluczył leczenie trombolityczne, które umożliwia przywrócenie przepływu krwi, dzięki rozpuszczeniu skrzeplin. Mój mąż został skazany na inwalidztwo. Obecnie jest osobą leżącą. Nie mówi. Prawa strona jest nadal sparaliżowana. Brak mi słow, żeby to wszystko opisać… Arkadiusz przebywa pod opieką psychologa, logopedy, neurologa i wymaga rehabilitacji.  Ta rehabilitacja to niezwykle ważna kwestia! Fizjoterapeuci widzą szansę na powrót do sprawności, ale trzeba działać natychmiast. A jak to zrobić, gdy terminy są dopiero za 6 miesięcy? Nie możemy tyle czekać… Codziennie zajmuję się mężem. Wraz ze wspierającą opiekunką podnoszę go, sama nigdy nie dałabym rady. Fizycznie jest to niesamowicie wyczerpujące. W naszym domu jest również moja schorowana mama, która też wymaga codziennej opieki. Wcześniej zajmowaliśmy się z Arkadiuszem nią razem, ale teraz wszystko spadło na mnie. Jest to niesamowicie trudne, ale nie mam wyboru – muszę każdego dnia się o nich troszczyć. Mimo że jest mi niesamowicie ciężko, każdego dnia podejmuję tę nierówną walkę o sprawność mojego męża. Każda, nawet najdrobniejsza kwota przybliży nas do powrotu do dawnego życia. Z całego serca dziękuję za okazaną pomoc! Żona Bogumiła

2 860 zł