Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krzysztof Flasza
Krzysztof Flasza , 69 lat

Choroba powoli odbiera mi wszystko! Potrzebuję operacji!

Z każdym dniem moje ciało coraz bardziej mnie zawodzi. Dwadzieścia lat temu dowiedziałem się, że mój organizm zaatakowała choroba Parkinsona. Pogodziłem się, że jest to nieuleczalne, ale chcę zrobić wszystko, by jak najbardziej opóźnić rozwój choroby!  Moje problemy zaczęły się od udaru niedokrwiennego lewej strony ciała, który przeżyłem wiele lat temu. Doznałem wtedy połowicznego paraliżu ciała, a po szczegółowych badaniach lekarze przedstawili druzgocącą diagnozę: choroba Parkinsona… Te dwa słowa na zawsze odmieniły moją codzienność.  Choroba coraz bardziej postępuje, co przekłada się na mój gorszy stan fizyczny i psychiczny. Kilka lat temu poddałem się operacji polegającej na wszczepieniu stymulatorów do mózgu z prawej strony. Był to bardzo bolesny zabieg, ale nigdy go nie żałowałem! Symulatory wspomagały mnie w przezwyciężaniu objawów choroby, a operacja dała nadzieję na lepszą przyszłość! Ponad rok temu MOPS przyznał mi opiekę asystenta osoby niepełnosprawnej, który ogromnie pomaga mi w załatwianiu spraw i codziennej egzystencji. Niedawno udało mi się także otrzymać darmowe wsparcie fizjoterapeuty. Do walki z chorobą niezwykle motywuje mnie moja żona, która wspiera mnie każdego dnia. Nie wiem, co zrobiłbym bez jej pomocy! Jestem wdzięczny za każdy spędzony wspólnie dzień i zrobię wszystko, by przed nami było ich jak najwięcej!  Światłem w tunelu jest dla mnie operacja metodą FUS. To innowacyjna metoda leczenia choroby Parkinsona, dzięki której mógłbym łatwiej pokonywać trudy codzienności. Niestety, zabieg nie jest refundowany, a jego kwota znacznie przekracza moje skromne możliwości finansowe. Lekarze szacują, że operacja będzie kosztować ponad 110 tys złotych. Gdy to usłyszałem, załamałem się… Nigdy nie uda mi się samodzielnie uzbierać takiej sumy!  Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Od operacji zależy moja przyszłość… Proszę, wesprzyjcie moją walkę o sprawność! Dzięki Wam będę mógł spędzić kolejne lata z ukochaną żoną! Krzysztof

2 915,00 zł ( 2,49% )
Brakuje: 114 107,00 zł
Małgorzata Bechtold
Małgorzata Bechtold , 55 lat

Kiedyś byłam niezależna - dziś tracę samodzielność... Z Twoją pomocą mogę odmienić swój los!

Wiem, jak to jest być zdrową – bo tak żyłam. Nie wiem natomiast, jak to jest być pijaną – a tak się zachowywałam! Początki mojej nagłej choroby były dla mnie wyjątkowo trudne, bo nie dość, że następowały stopniowo i były dla mnie totalnym zaskoczeniem, to inni odbierali mnie jako osobę uzależnioną od alkoholu, choć zawsze od niego stroniłam! Dziś wiem, co mi jest i mogę nad tym pracować, ale nie zmienia to faktu, że moja obecna sytuacja jest dramatyczna i bez pomocy ludzi o wielkich sercach, nie uda mi się wyjść na prostą… Do mniej więcej 50. roku życia moja codzienność nie różniła się od tej, co u innych osób. Byłam sprawna, energiczna. Godziłam pracę ze wszystkimi innymi obowiązkami. Całkowicie samodzielna i niezależna, czyli tak jak uważam, powinno być. Dlatego fakt, że nagle zaczęłam widzieć podwójnie, a nawet potrójnie był totalnym zaskoczeniem! Choroba postępowała sukcesywnie, niemniej wytrwale dążyła do tego, by fundować mi co rusz nowe objawy. Z miesiąca na miesiąc miałam coraz większe problemy z poruszaniem się – mogłam chodzić, ale… od krawężnika do krawężnika! Straciłam możliwość komunikacji – mówiłam, ale… bełkocząc!  Z całego tego okresu najbardziej przykrą dla mnie sytuacją było, gdy straciłam pracę, a przy poszukiwaniu nowej usłyszałam „Proszę do nas wrócić, jak Pani wytrzeźwieje”... Nie, nie i jeszcze raz nie! To było jak cios prosto w serce! Przecież ja nie piję! Chodziłam od drzwi do drzwi, od lekarza do lekarza, aby poznać przyczynę mojego stanu. Badania wychodziły w normie, ale przecież coś jest nie tak! Zachowywałam się jakbym była po udarze, choć go nie przeszłam. W końcu udało się ustalić jedno – ataksja, czyli bezład móżdżkowy. Choroba ta charakteryzuje się oczopląsem oraz zaburzeniem koordynacji ruchowej, utrudniającym płynne i dokładne wykonywanie ruchów, spowodowane procesami chorobowymi prowadzącymi do uszkodzenia móżdżku. To jednak nie koniec. Zdecydowano się diagnozować mnie dalej i obecnie czekam na kolejne wyniki, które spłyną aż z Wiednia. W międzyczasie starałam się sobie pomóc i rozpoczęłam intensywną pracę z logopedą. Dziś już potrafię się porozumieć, moja mowa jest zrozumiała dla innych, jednak nadal daleko jej od ideału… Najgorsza jest jednak utrata możliwości poruszania się. Aktualnie poruszam się o trójnogu, ale właśnie musiałam rozpocząć starania o wózek inwalidzki! To takie trudne, gdy obserwuje się coraz większe dysfunkcje swojego organizmu i nic nie może się na to poradzić! Jakimś ratunkiem jest rehabilitacja, ale… No właśnie jest jedno ogromne “ale”! Dostałam skierowanie na nią w lutym oznaczone jako pilne – dostałam termin na październik… Nie mogę tak długo czekać! Obecnie jestem na bardzo niskiej rencie bez możliwości podjęcia jakiejkolwiek pracy. Przerastają mnie koszty zwykłego życia, a co tu dopiero mówić o leczeniu! Pójście do apteki po niezbędne leki staje się już coraz mniej realne, a co tu dopiero mówić o pokryciu kosztów prywatnej rehabilitacji. Moja jedyna i chyba ostatnia szansa to uzyskanie pomocy od obcych ludzi… Wierzę z całego serca, że z Waszą pomocą, uda mi się zakończyć tę falę kłopotów. Wszystkim ofiarodawcom i darczyńcom, za każdą pomoc z całego serca dziękuję! Małgorzata

2 913 zł
Maja Kulmaczewska
Maja Kulmaczewska , 2 latka

Czy Maja jest jedna na milion? Pomóż mojej córeczce!

Moja córeczka jest jedna na milion? Wszystko na to wskazuje. Niestety, nie oznacza to niczego dobrego… Maja z dużym prawdopodobieństwem cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną! Moja dziewczynka urodziła się jako późny wcześniak. Poród był wywoływany, ponieważ mój stan zdrowia pogarszał się z każdym tygodniem ciąży. Byłam najszczęśliwsza na świecie, gdy wzięłam w ramiona tę małą kruszynkę.  Niestety, od pierwszych dni jej życia zauważyłam, że lewa strona ciała Mai wiotczeje. Zgłaszałam to, ale nikt ze specjalistów nie widział w tym nic niepokojącego… Syndromy choroby pojawiały się i znikały. Odwiedzałyśmy wielu specjalistów. Wszyscy mówili, że jest dobrze, że Maja będzie chodzić. Moje zaniepokojenie nie mijało. W końcu okazało się, że moja kochana dziewczynka najprawdopodobniej cierpi na naprzemienną hemiplegię dziecięcą! To jedna z najrzadszych chorób genetycznych! Zdarza się raz na milion urodzeń! Objawia się między innymi naprzemiennymi niedowładami, co bardzo spowalnia rozwój, prowadząc do niepełnosprawności. Mówi się o niej jako o najbardziej złożonej chorobie neurologicznej… Maja ma kłopoty z koordynacją ruchową. Ma też obniżone napięcie mięśniowe. Jej rozwój jest opóźniony. Mimo że ma już półtora roczku, nawet nie raczkuje. Od kilku miesięcy moje słoneczko jest rehabilitowane. To dzięki mojej determinacji i cudownej terapeutce córeczka siada i obraca się wokół własnej osi. Przed nią dalsza, intensywna walka o sprawność. Cały czas jesteśmy po opieką Poradni Chorób Metabolicznych w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Maję czeka dalsza diagnostyka, żeby potwierdzić diagnozę i wykluczyć inne choroby.   Widzę jak moja mała wojowniczka walczy o każdy ruch, tak by dorównać swoim rówieśnikom. Gdy brakuje mi sił, patrzę w jej oczy, które są pełne radości i miłości. Wtedy wiem, że nie mogę się poddać. Nie mogę pozwolić, by to finanse przekreśliły jej szansę na sprawność i samodzielną przyszłość. Dlatego z całego serca proszę o pomoc wszystkich dobrych ludzi. Jest nadzieja, że Maja dzięki intensywnej rehabilitacji będzie w przyszłości chodzić. Każda złotówka to dla mnie wielki dar! Mama

2 911,00 zł ( 13,68% )
Brakuje: 18 366,00 zł
Nicola Markowska
Nicola Markowska , 16 lat

Nasza córeczka walczy o swoją sprawność! Nicola potrzebuje jednak Waszej pomocy!

Życie jest nieprzewidywalne. Tak jak choroba naszej córki, która potrzebuje bardzo intensywnej rehabilitacji. Dziękujemy za Wasze dotychczasowe wsparcie, dobre słowo, które dawało nam nadzieję.  Musimy wznowić nasze wysiłki, a nawet je podwoić. Nicola ponownie Was potrzebuje! Nasza historia: Nasze dziecko jest niepełnosprawne od urodzenia. Zmaga się z wiotkością mięśni, niedowładem nóg, skoliozą oraz niepełnosprawnością intelektualną.  Hipotonia mięśniowa, czyli wiotkość mięśni występuje, gdy układ nerwowy nie współpracuje z układem mięśniowym. Z kolei niedowład nóg to osłabienie siły i ograniczenie ruchu w tej części ciała. Wynika on z uszkodzeń układu nerwowego. To wszystko brzmi tak skomplikowanie!  Ratunek jest jeden – rehabilitacja! Nie można czekać, nie można zwlekać, nie można się zastanawiać! Większość własnych funduszy wydajemy właśnie na nią, ale niestety to nie wystarcza! To ciągle za mało… Nicola jest coraz starsza, jej marzenia i pragnienia stają się coraz bardziej dojrzałe. W końcu to nastolatka, która już niedługo stanie się kobietą. Jej samodzielność i sprawność otworzą jej drzwi do większej niezależności! Dlatego bardzo prosimy o pomoc. Każda wpłata, każda złotówka jest dla Nicoli szansą na lepszą przyszłość. Proszę, podarujcie jej wiarę, że może być jeszcze dobrze! Rodzice

2 909 zł
Milena Przysucha
Milena Przysucha , 13 lat

Rzadka choroba zamyka ją w niesprawnym ciele❗️Pomagamy Milence❗️

Naszą Milenkę kochamy ponad wszystko. Nie ma takiej rzeczy, której byśmy nie zrobili dla niej i dla jej siostrzyczki. Dlatego świadomość, że Milenka jest nieuleczalnie chora, tym bardziej rozdziera nam serca... Podczas ciąży nie wykryto wady. Po wczesnym urodzeniu Milenka była wiotka, nie jadła pokarmu i wtedy zaczęły się podejrzenia, że coś jest nie tak. Na potwierdzenie czekaliśmy dwa miesiące i kiedy opuszczaliśmy szpital, wszystko stało się jasne. Zespół Wolfa-Hirschorna. To nieuleczalny zespół genetycznych wad wrodzonych. Nawet po tej informacji wciąż mieliśmy nadzieję, że będzie dobrze i to tylko zły sen... Niestety, kolejne dni i lata tylko potwierdzały diagnozę, a w wieku 3 lat zaczęły się u Milenki napady padaczkowe. Obecnie córeczka ma 12 lat i jest zależna od osób trzecich. Nie mówi, nie chodzi, musi przyjmować zmiksowany pokarm, jest bardzo kontaktowa. Mimo niesprawności wydaje dźwięki, potrafi rozpłakać się kiedy ogląda coś smutnego, daje znać, że chce ćwiczyć więcej albo żeby ją przytulić... Dla nas to oznacza, że jest uwięziona we własnym ciele. Systematycznie jeździmy na rehabilitację i jest szansa, że stan córeczki się poprawi. Już teraz jej mięśnie są silniejsze, nie bolą, nie ma przykurczy, powoli wciąż rehabilitujemy całe jej ciało.  Niestety, te postępy odsuwają od nas ogromne koszty! Rehabilitacja 2 razy w tygodniu to wciąż za mało, chociaż staramy się regularnie ćwiczyć też na własną rękę. Ale Milenka rośnie i jest nam coraz ciężej. Dlatego potrzebny też jest nowy wózek, który za jakiś czas również będziemy musieli wymienić... Koszty już teraz są ogromne, a dochodzi jeszcze dalsza rehabilitacja i leczenie! To sprawiło, że podjęliśmy decyzję o zwróceniu się o pomoc. Specjalistyczna rehabilitacja i sprzęt to najlepsze, co możemy podarować naszej ukochanej córeczce. Postępy są widoczne, ale jeśli z braku pieniędzy będziemy zmuszeni przerwać rehabilitację, cała praca pójdzie na marne. Pomóż nam do tego nie dopuścić! Rodzice kwota zbiórki jest szacunkowa 🎥 Milcia potrzebuje Twojej pomocy!

2 908,00 zł ( 2,87% )
Brakuje: 98 156,00 zł
Helena Chojnowska
5 dni do końca
Helena Chojnowska , 72 lata

Baliśmy się najgorszego... Rehabilitacja może uratować mamę❗️

W maju tego roku mama trafiła do szpitala z podejrzeniem sepsy. Tam aż DWA RAZY doszło do zatrzymania akcji serca… Mama trafiła na OIOM, gdzie wprowadzono ją w śpiączkę. Słowa lekarzy do dzisiaj powracają do mnie w koszmarach – „To koniec. Śmierć. Uszkodzenie mózgu. Wegetacja…" Wszyscy przeżywaliśmy tragedię. Rodzina, znajomi, przyjaciele, czuliśmy się jak w pułapce bez wyjścia, bezsilni, skazani jedynie na czekanie. Ale się nie poddawaliśmy i przychodziliśmy do mamy codziennie. Czuwaliśmy, rozmawialiśmy, wszyscy wierzyliśmy, że to jeszcze nie koniec. I stał się cud! Po kilku tygodniach mama wybudziła się. Wróciła do nas, a my nie mogliśmy powstrzymać łez, tym razem szczęścia. Ale to nie znaczy, że walka się skończyła. Wręcz przeciwnie. Mama jest w pełni świadoma, ma rurkę tracheostomijną, ale w miarę możliwości jest w stanie z nami rozmawiać! Jest pacjentem leżącym, ale każdego dnia ćwiczy, nie poddaje się i jest coraz silniejsza. Jednak do pełnej sprawności potrzebuje rehabilitacji. Jest szansa, że mama stanie na nogi i oferuje ją rehabilitacja w specjalnym ośrodku w Zdunkach. Ale tu pojawia się problem, bo pobyt w takim ośrodku kosztuje OGROMNE pieniądze. Dlatego wszystkich ludzi o dobrej woli i sercach prosimy o pomoc. Tak jak wierzyliśmy, że mama się obudzi, tak teraz wierzymy, że pewnego dnia odzyska sprawność. Z Waszym wsparciem, grosz do grosza i może wydarzyć się kolejny cud. My, rodzina, będziemy OGROMNIE wdzięczni za każdy taki grosz. Rodzina

2 906,00 zł ( 2,73% )
Brakuje: 103 477,00 zł
Gabriela Rajkowska
Gabriela Rajkowska , 5 lat

Tylko z Tobą tli się nadzieja, że Gabrysia będzie kiedyś samodzielnie chodzić!

Kiedy w 2022 r. zwróciłam się do Was z prośbą o pomoc, od razu zareagowaliście na mój apel! Dziękuję, że podarowaliście mojej córeczce swoje dobre serca! Gabrysia od tamtej pory jest już starsza i pojawiły się nowe potrzeby… Nasza historia: Od pierwszych dni Gabi, los nieustannie rzuca kłody pod jej małe stópki. Córeczka urodziła się z wadą ośrodkowego układu nerwowego. Ma wodogłowie, cierpi z powodu zaniku nerwów wzrokowych oraz spastyczności rąk i nóg.  Oddałabym wszystko, by córka mogła w pełni korzystać z życia, dorosnąć do samodzielności, mieć wspaniałą przyszłość. Myśl o tym, że już zawsze będzie uzależniona od innej osoby, każdego dnia łamie moje matczyne serce.  Robię, co mogę, aby ułatwić mojemu dziecku codzienność i przyszłość, która na nie czeka. Gabrysia jednak dopiero teraz uczy się chodzić i mówić. W październiku 2023 r. przeszła poważną operację nastawienia stawów biodrowych, To szansa, że kiedyś moja dzielna córunia stanie na własnych nóżkach! Jednak, aby było to możliwe, oprócz rehabilitacji, potrzebny jest specjalistyczny pionizator, który zabezpieczy bioderka Gabrysi przed ponownym wypadnięciem ze stawu biodrowego. Koszty leczenia, profesjonalnej pomocy fizjoterapeuty oraz zakupu pionizatora są dla mnie zbyt wysokie. Nie zdołam ich opłacić i proszę o Waszą pomoc. Tylko z Wami nadal tli się nadzieja, że Gabi będzie samodzielnie chodzić! Kamila, mama

2 901 zł
Eryk Frol
Eryk Frol , 8 lat

Mama walczy o życie swoje i syna! Pomóż!

Jestem mamą 7-letniego Eryka. To moje oczko w głowie, ukochany synek, dla którego mogłabym oddać własne zdrowie, tylko po to, by jemu żyło się lepiej.  Około 1,5 roku temu zaczęły pojawiać się pierwsze problemy z oczkami. Po kilku wizytach i diagnozach okulistycznych synek zaczął nosić okularki, ponieważ jak się okazało, zmagał się z wadą wzroku. Jednak nic wtedy jeszcze nie zapowiadało, co będzie dalej... Około pół roku temu na mięsku łzowym w prawym oczku pojawiły się dwie zmiany barwnikowe, które obserwowaliśmy przez kolejne tygodnie. Byliśmy pod opieką okulisty. Otrzymaliśmy skierowanie do poradni okulistycznej w szpitalu w celu dalszej diagnostyki. Konsultacja odbyła się w marcu. Nie spodziewałam się jednak takich informacji. Wysłano nas do kliniki okulistycznej, gdzie przeprowadzono szereg kolejnych badań. Wkrótce było już pewne, u Eryka wystąpił zez jawny, zbieżny. To jednak nie wszystko. Otrzymaliśmy również skierowanie na operację w celu wycięcia zmian w oku, które następnie zostaną poddane badaniu histopatologicznemu. Lekarze chcą wiedzieć, z czym przyszło im walczyć.  Przed nami jest również zabieg zezującego oczka, ćwiczenia ortoptyczne, wizyta u neurologa i rezonans głowy oraz wizyta w Warszawie u onkologa okulistycznego. Jak każdy wie, liczy się czas, a terminy, które nam wyznaczono, są bardzo odległe. Nie możemy dłużej zwlekać! Musimy działać tu i teraz!  Całą sytuację utrudnia fakt, że jednocześnie muszę toczyć swoją własną walkę o życie z nowotworem. W zeszłym roku poddałam się usunięciu guza z wątroby, pół roku temu dowiedziałam się o wznowie. Z tego względu, chcąc jak najszybciej pomóc synkowi, szukam wsparcia w prywatnych placówkach. Prywatna rehabilitacja, dojazdy do specjalistów, wizyty lekarskie pochłaniają ogromne sumy pieniędzy. Pieniędzy, których zaczyna nam brakować...  Z całego serca proszę o pomoc. O szansę dla mojego synka, który zasługuje na wszystko, co najlepsze… Anna, mama Eryka Kwota zbiórki jest szacunkowa

2 900,00 zł ( 45,43% )
Brakuje: 3 483,00 zł
Gaja Żukowska
Gaja Żukowska , 4 miesiące

Pomóż nam zawalczyć o lepszą przyszłość Gai❗️

Już podczas drugich badań prenatalnych usłyszeliśmy, że nasza maleńka córeczka urodzi się z obustronnym rozszczepem podniebienia. Początkowo nawet nie rozumieliśmy co to oznacza, byliśmy przerażeni! Z duszą na ramieniu czekaliśmy, aż w końcu powitamy na świecie nasze maleństwo i błagaliśmy, aby nie wyszło więcej komplikacji!  Gaja urodziła się dokładnie 3 czerwca 2024 roku. Gdy lekarze dali nam ją utulić, nic więcej nie miało znaczenia. Dla nas była i jest idealna! Początkowo malutka miała problem z jedzeniem. Została jej nawet założona sonda, która na szczęście ostatecznie okazała się być zbędna. Mała miała odruch ssania, jednak musiała być karmiona specjalistyczną butelką.  Nasze dzieciątko wymaga przynajmniej trzech operacji. Pierwsza z nich będzie dotyczyć wargi i noska, następna  zamknięcia podniebienia miękkiego i twardego, a kolejna to przeszczep kości udowej do zębodołu. Koszty są wysokie, zbyt wysokie, abyśmy byli w stanie je pokryć samodzielnie. Obecnie Gajunia jest przygotowana do pierwszego z zabiegów – korzysta ze specjalnych płytek i musi mieć tejpowaną buzię.  Mieszkamy w Niemczech i niestety nie ma tutaj takich technik operacji rozszczepu podniebienia jak w Polsce. Gaja nie jest objęta polskim ubezpieczeniem, dlatego zdecydowaliśmy się na płatne operacje. Niemiecka opieka zdrowotna niestety nie zwróci nam kosztów zagranicznej operacji.  Chcemy zawalczyć o przyszłość naszego maleństwa. Nie możemy dopuścić do tego, aby w przyszłości miała problemy z mówieniem, jedzeniem, oddychaniem, czy była wytykana przez ludzi na ulicy przez swój odmienny wygląd. Niestety bez Waszego wsparcia nie damy rady zapewnić córce dalszego leczenia, ani rehabilitacji. Błagamy o pomoc! Rodzice Gai 

2 894 zł