Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Lena i Mateusz Bober
Lena i Mateusz Bober , 6 lat

Dzięki Tobie nasze bliźniaki mogą mieć lepsze jutro!

Ciąża bliźniacza, to było dopiero zaskoczenie! Mieliśmy przed sobą miesiące oczekiwania przepełnionego radością, ciekawością i trochę także niepokojem. Choć mamy już starsze dzieci, nigdy nie witaliśmy na świecie jednocześnie dwóch maluchów! Wiedzieliśmy, że czeka nas wyzwanie… Dzisiaj, z perspektywy czasu, podwójne karmienie, usypianie, przewijanie czy nawet radzenie sobie z kolkami, wydaje się być lekkie. Nie przypuszczaliśmy, że z każdym kolejnym rokiem będzie coraz trudniej. Przecież miało być na odwrót! Lena i Mateusz mają wyjątkowo ciężko. Córeczka zmaga się z Zespołem Aspergera, z kolei u synka zdiagnozowano niepełnosprawność intelektualną oraz autyzm. Byliśmy w szoku! Dwoje bliźniaków z takimi obciążeniami? Nasze dzieci przejawiają liczne trudności w codziennym funkcjonowaniu. Co jest typowe dla autyzmu i Zespołu Aspergera, powtarzalne schematy są dla nich bardzo ważne. Każda zmiana i nowość wiąże się z ich niepokojem oraz nadmierną reakcją emocjonalną… Bliźniaki nie lubią opuszczać domu. Podróż, wyjazd czy nawet wyjście na zwykły spacer wywołuje ich bunt. Dzieci wolą zostać w domu, ze swoimi dobrze znanymi zabawkami. To tak, jakby zamykały się w swoim świecie!  Cały czas uczęszczamy na terapię, która ma zapewnić im prawidłowy rozwój. Pojawiają się efekty, ale na razie są bardzo małe. To trudny i długi etap, który musimy przejść krok po kroku. Inaczej Lena i Mateusz mogą „nie opuścić” swojego świata… Prosimy o wsparcie w zapewnieniu naszym dzieciom stałej i regularnej pomocy. Kosztów jest wiele. Oprócz terapii logopedycznej, behawioralnej, SI, treningu umiejętności społecznych, zakupu leków, musimy wykonać szereg różnych badań specjalistycznych, m.in. u neurologa.  Będziemy bardzo wdzięczni, jeżeli nam pomożecie i zawalczycie z nami o lepsze jutro dla Leny i Mateusza. Każdy grosz jest na wagę złota. Z góry dziękujemy za okazane serce! Rodzice

2 821,00 zł ( 5,3% )
Brakuje: 50 371,00 zł
Ansar Tsechoev
Pilne!
Ansar Tsechoev , 9 lat

POMOCY❗️NOWOTWÓR zabiera młode życie❗️

Gdy 3 lata temu zmarł mój mąż – wspaniały tata dla naszych dzieci – myślałam, że nic gorszego w życiu mnie już nie spotka. Gdy usłyszałam, że mój syn jest śmiertelnie chory zrozumiałam, jak bardzo się myliłam. Strach o życie własnego dziecka przerósł wszystko. Bezsilność zabija mnie od środka... Wiem, że jest jeszcze szansa, by ocalić jego życie – szansa warta MILION ZŁOTYCH, z której nie możemy skorzystać! Dwa lata temu Ansarowi na szyi urósł guzek, dziwna zmiana. Lekarze powiedzieli mi wtedy, żeby się nie martwić, że to nic poważnego. Pomóc miały maści, które stosowaliśmy według zaleceń. Zaufaliśmy lekarzom… Niestety to nie pomogło, a kilka miesięcy później w okolicy pojawiły się dwa nowe guzki! Wiedziałam, że to nie zwiastuje nic dobrego… Pojechaliśmy na kolejne badania. Biopsja wykazała, że zmiany są nowotworowe i jest to chłoniak!  Nie mogłam się z tym pogodzić. Jak to możliwe? Dlaczego właśnie mój syn? Poczułam strach, którego nigdy wcześniej nie znałam. Natychmiast rozpoczęliśmy leczenie. Niestety, lekarze wciąż nie mieli dla mnie dobrych wieści. Po dwóch cyklach chemioterapii wykonano badanie PET-CT, które wykazało, że zmiany na szyi dały przerzuty i rozprzestrzeniły się po całym organizmie! Byłam przerażona… Szukałam pomocy, gdzie tylko się da, nadziei, że w końcu jakieś leczenie zadziała. Tak trafiliśmy do Korei do kliniki Severance w Seulu, która zaoferowała najlepszą terapię. Rozpoczęliśmy chemioterapię według nowego protokołu.  Nowe badania wykazały, że choroba ustępuje. W porównaniu z poprzednimi badaniami PET wyraźnie widać, że zmiany wszędzie się zmniejszyły. Planowanych jest co najmniej kilka kursów chemioterapii. Ponieważ nowotwór jest bardzo agresywny i trudny w leczeniu, lekarze muszą przeprowadzić autologiczny przeszczep krwiotwórczych komórek macierzystych. Rachunek za leczenie wynosi w tej chwili ponad MILION ZŁOTYCH! Jest to bardzo kosztowne leczenie ale bez niego mój synek nie ma szans na życie! Nigdy nie zdobędę sama takich pieniędzy, dlatego proszę każdego, kto czyta ten apel o jakąkolwiek pomoc! Każda złotówka, udostępnienie – wszystko ma znaczenie!  Ansar mówi, że się nie podda, ale bez Was nie da rady! Mama

2 821,00 zł ( 0,26% )
Brakuje: 1 044 945,00 zł
Kajetan Dąbkowski
13 dni do końca
Kajetan Dąbkowski , 20 miesięcy

Napady padaczki są tak silne, że wywołały mózgowe porażenie dziecięce❗️ RATUJ❗️

Nic nie zapowiadało naszego dramatu. W czasie ciąży Kajetanek rozwijał się w pełni prawidłowo, a my odliczaliśmy dni do momentu, gdy w końcu weźmiemy synka w ramiona. Niestety, niedługo po jego narodzinach rozpoczął się koszmar… Kilka krótkich chwil – tyle było dane nam cieszyć się beztroskim szczęściem. Nie minęła nawet doba, a synek dostał pierwszego napadu padaczki. Niestety, z czasem okazało się, że w przypadku Kajetanka nie da się nad nią zapanować lekami. Napady są tak częste i tak silne, że doprowadziły do mózgowego porażenia dziecięcego! Nie potrafimy zrozumieć, czemu ta tragedia dotknęła właśnie naszego synka. Czasami chcemy wyć z rozpaczy, lecz wiemy, ze nie możemy się załamać. Kajetanek tak bardzo nas potrzebuje. Niestety, wszystkie jego problemy ze zdrowiem spowodowały bardzo duże opóźnienie rozwoju. Pomimo swojego wieku nadal jest dzieckiem leżącym, nie umie sygnalizować swoich potrzeb. Komunikuje się z nami jedynie poprzez płacz…  Jedyną szansą na lepszy rozwój jest regularna i intensywna rehabilitacja. Rozpoczęliśmy terapie, gdy synek miał zaledwie 6 miesięcy, jednak odbywa się ona jedynie raz w tygodniu. To zdecydowanie za mało, by jego stan mógł się poprawić. Przy tej częstotliwości udało się wypracować jedynie unoszenie przez niego główki na zaledwie parę sekund…  Jesteśmy zrozpaczeni. Tak bardzo kochamy synka i chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by miał szansę na samodzielną przyszłość. Kajetanek ma przed sobą jeszcze całe życie, nie możemy znieść myśli, że mógłby już na zawsze zostać osobą leżącą, całkowicie zależną od pomocy drugiego człowieka. Koszty rehabilitacji i leków na padaczkę są jednak niezwykle wysokie i nie jesteśmy w stanie udźwignąć ich samodzielnie, dlatego z całego serca prosimy Cię o pomoc.  To właśnie teraz, gdy synek  jest jeszcze małym chłopcem, mamy szansę wypracować najwięcej! Prosimy o jakąkolwiek pomoc! Każda wpłata i każde udostępnienie mogą zmienić życie Kajetanka na lepsze!  Rodzice

2 817 zł
Lilianka Glazowska
Lilianka Glazowska , 8 lat

Mała Lilianka nadal zmaga się ze skutkami Covid-19... Potrzebna pomoc!

W zeszłym roku u mojej córki zdiagnozowano PIMS (zespół pocovidowy u dzieci) oraz chorobę Kawasaki. Lekarze w szpitalu dziecięcym w Poznaniu walczyli o jej zdrowie i życie! Każdego dnia miałam nadzieję, że to tylko zły sen, a moja córunia jest bezpieczna. Załamałam się, gdy usłyszałam, że Lila ma zapalenie mięśnia sercowego, płyn w osierdziu, obustronnie zapalenie płuc, płyn w opłucnej, zapalenie jelit oraz wysypkę na nogach. Nie mogłam uwierzyć, że tego jest tak dużo! Otrzymywała trzy antybiotyki oraz sterydy. Córka dzielnie walczyła i z każdym dniem dochodziła do siebie. W końcu drugiego dnia obudziła się, zaczęła pomalutku jeść i funkcjonować! Od tego czasu minął prawie rok, a szkody po chorobie nadal są obecne. Lila ma bardzo słaby układ odpornościowy. Bardzo często choruje. Obecnie już drugi miesiąc jest w domu, po kolejnej kuracji antybiotykiem...  Musi być też pod stałą opieką kardiologa dziecięcego, dermatologa oraz pulmonologa. Potrzebna jest także pomoc specjalisty z zakresu integracji sensorycznej.  Powrót do zdrowia komplikują dodatkowe trudności Lili – spektrum autyzmu oraz niepełnosprawność intelektualna. Moja córeczka nie chce także jeść i ma wybiórczość pokarmową. Przed PIMS zakres potrzeb lekarskich był spory, teraz jest jeszcze większy. Koszty specjalistycznej opieki są jednak zbyt wysokie. Dlatego zdecydowałam się poprosić o pomoc w walce o powrót do zdrowia mojej małej córki. Joanna, mama

2 816 zł
Andrzej Kwiczała
Andrzej Kwiczała , 51 lat

Andrzej nie przestaje walczyć! Wspomóż go w tej trudnej drodze...

Wasza pomoc i wsparcie są nieocenione. Dziękuję po stokroć, bo dzięki Wam – udało się zebrać środki potrzebne na mój turnus rehabilitacyjny. Niestety, abym mógł wrócić do dawnej sprawności – dalsza rehabilitacja jest niezbędna... Poznaj moją historię: Mam na imię Andrzej i mam 49 lat. Jestem miłośnikiem przyrody, a moją pasją są wędrówki po górach! Moje życie było dotychczas bardzo aktywne, sporo podróżowałem szlakami Beskidów. Niestety tą moją dobrą passę przerwały choroby, które stopniowo zaczęły mnie ograniczać, aż w końcu uziemiły mnie na dłuższy czas. Przeszedłem zawał serca, wstawiono mi stenty, przyplątała się cukrzyca i ogólne zmęczenie. Aby powrócić, choć w niewielkim stopniu do sprawności sprzed choroby, potrzebuję rehabilitacji.  Rehabilitacji, która jest niezwykle kosztowna, a moja obecna sytuacja nie pozwala mi w całości pokryć jej kosztów. Wystarczył moment, by moja codzienność legła w gruzach. Od tego dnia ze wszystkich sił próbuję wrócić do zdrowia i sprawności. Jest to moje największe marzenie i aby je spełnić, potrzebuję Twojej pomocy! Dzięki Tobie mam szansę znów oddychać pełnym szczęściem w moich ukochanych górach.  Już raz pokazaliście mi, że macie wielką moc i ogromne serca. Bardzo proszę, nie odwracajcie wzroku i pomóżcie mi walczyć dalej! Andrzej

2 816,00 zł ( 75,61% )
Brakuje: 908,00 zł
Zuzanna i Paulina Kurowskie
1 dzień do końca
Zuzanna i Paulina Kurowskie , 15 lat

Trwa walka o sprawność dwóch sióstr❗️Potrzebna pomoc 🚨

Ciąże obu córeczek nie należały do najprostszych. W obu przypadkach musiałam udać się na oddział patologii ciąży, bo Zuzia i Paulinka nie rozwijały się prawidłowo. Pojawiały się komplikacje, które w tamtym momencie wydawały nam się drobną przeszkodą, która na pewno nie wpłynie na dalszy rozwój dziewczynek. Niestety… Zuzia, nasza starsza córka cierpi na rzadką chorobę genetyczną – zespół wrodzonych wad rozwojowych. Ma również częste bóle kończyn i nieokreślone zapalenie wielostawowe. W domu porusza się przy pomocy kul, natomiast na zewnątrz skazana jest na wózek inwalidzki. Uczy się w domu, ponieważ ból nóg i przykurcze nie pozwalają jej normalnie funkcjonować. Z kolei Paulinka musi mierzyć się z chorobami rzepki, nieokreślonym zapaleniem wielostawowym i skoliozą. Może poruszać się samodzielnie, jednak tak, jak jej siostra – zwolniona jest z lekcji wychowania fizycznego. Od momentu, gdy u dziewczyn zdiagnozowano problemy zdrowotne, staramy się zapewniać im intensywną rehabilitację, która jako jedyna daje szansę na lepszą przyszłość. Dziewczynki intelektualnie rozwijają się prawidłowo. Zuzia uwielbia czytać i rysować, interesuje się paleontologią, natomiast Paulina uwielbia medycynę, zwierzęta i podróże.  Obie dziewczynki muszą nosić specjalistyczne wkładki ortopedyczne, robione na zamówienie, wymagają ciągłej rehabilitacji. Wszystkie terapie, zajęcia rehabilitacyjne i leczenie generują bardzo wysokie koszty, które przekraczają nasze możliwości finansowe. Dotychczas radziliśmy sobie sami, jednak nadszedł moment, w którym musimy poprosić o pomoc. Zdrowie i rozwój naszych córeczek są dla nas priorytetem. Porzucamy obawy, wstyd i lęk, bo musimy zrobić wszystko, by Zuzia i Paulinka miały szansę na jak najlepszą przyszłość. Pomożecie? Rodzice dziewczynek

2 815 zł
Renata Lebiedzińska
Renata Lebiedzińska , 56 lat

Stanąć twarzą w twarz z rakiem, by nie stracić nadziei na życie!

Wiedziałam, że dzieje się coś złego. Choroba często atakuje z zaskoczenia, nagle zastępując codzienność w pole walki. Czułam to, ale w najgorszych koszmarach nie podejrzewałam, że moje życie za chwilę może się tak drastycznie zmienić. We wrześniu 2020 usłyszałam wyrok - nowotwór złośliwy sutka.  Zaczęło się od bólu w kręgosłupie, który z dnia na dzień zaczął się nasilać. Wystraszona sytuacją zaczęłam szukać pomocy. Krążyłam od lekarza do lekarza. Po długiej diagnostyce usłyszałam, że zmagam się z nowotworem złośliwym oraz przerzutami do kości. Zaatakowane zostały kręgi szyjne, piersiowe, łopatki, miednica oraz kości udowe. Moja sprawność w mgnieniu oka stała się znacznie ograniczona.  To nie tak miało wyglądać! Miałam plany, marzenia i poczucie, że mam dużo czasu na ich realizację i wtedy nagle moje życie się urwało! Nie wiedziałam, czy nadejdzie jutro... Leczenie osłabiło mój już i tak wycieńczony do granic możliwości organizm. Z pełnej pasji, radosnej i cieszącej się każdą chwilą osoby stałam się przykuta do łóżka, bez szans na lepszą przyszłość. W listopadzie ubiegłego roku mój stan drastycznie się pogorszył. Lekarze podejrzewają złamanie w kręgosłupie szyjnym. Ból się nasila, a ja nie jestem już w stanie normalnie funkcjonować. Coraz częściej nie mam siły nawet wstać z łóżka. Wiem, że nie mogę się poddać. Chcę zawalczyć, ale koszty związane z moim leczeniem i rehabilitacją znacznie przekraczają moje możliwości. Na szali leży moje życie, pomóż mi je uratować…  Renata

2 810 zł
Grzegorz Okniński
Grzegorz Okniński , 55 lat

Pomocy❗️Gdy zanikają mięśnie, wraz z nimi gaśnie życie❗️

Liczy się każdy dzień – dziś jak nigdy wcześniej rozumiem te słowa. Ostatnie dwa lata zmieniły w moim życiu wszystko. Gdy moje nogi odmówiły posłuszeństwa, gdy stałem się zależny od drugiej osoby, zwyczaje, praca i dotychczasowy styl życia przestały mieć znaczenie. Odtąd musiałem podporządkować się wszystkim warunkom, jakie postawiła przede mną choroba.   Dokładnie dwa lata temu poczułem, że dzieje się coś niedobrego. Moje nogi stały się słabsze, pojawił się ból, drętwienie i takie niepokojące uczucie utraty sprawczości. Pierwsze badania, morfologia i konsultacje z internistą nie dały żadnej odpowiedzi. Zacząłem szukać dalej, lecz czułem, że odbijam się od drzwi. Mijały miesiące, a nikt z lekarzy nie potrafił powiedzieć, co mi dolega.  Przeszedłem punkcje kręgosłupa, EMG, TK płuc i kręgosłupa. Czekając na jakąkolwiek informacje, rozpocząłem rehabilitację, by nie dopuścić do zastania mięśni. Dopiero trzecia wizyta w szpitalu w Krakowie, po dwóch latach niewiadomej, przyniosła tragiczną dla mnie diagnozę – stwardnienie zanikowe boczne, znane jako SLA. Przyszedł szok, niedowierzanie, potem łzy i strach, jak sobie dam radę?  Wiedziałem, że SLA jest bardzo poważnym schorzeniem odbierającym chorym sprawność, z czasem mowę, a w najgorszym przypadku nawet oddech. Nie mogłem uwierzyć, że właśnie tak miałaby wyglądać moja przyszłość. Mam już wprawdzie swoje lata, ale wierzyłem, że przede mną jest ich jeszcze wiele, wiele pięknych chwil spędzonych z najbliższymi.   Gdy poznałem diagnozę, moje życie nie wyglądało już jak wcześniej. Przez dwa lata choroba postępowała, a ja nie wiedząc o niej, nie mogłem zrobić nic więcej, by ją powstrzymać. Dziś mam poważne problemy z chodzeniem, siedzeniem, trzymaniem równowagi. Moje mięśnie zanikają, są coraz słabsze. Staram się, jak mogę, codziennie ćwiczę, uczęszczam na specjalistyczne rehabilitacje, przyjmuje leki. To jednak wciąż za mało...  Kilka miesięcy temu zatliła się we mnie nadzieja. Okazuje się, że w 2022 roku w USA wprowadzono nowy lek, który skutecznie powstrzymuje i hamuje postępowanie mojej choroby. Niestety, terapia nie jest jeszcze dostępna w Europie i jest bardzo kosztowna – roczny koszt terapii w USA to ok. 158 tys. dolarów! To niebagatelna kwota, zdecydowania poza moim zasięgiem. Nie mogę jednak spać spokojnie, gdy wiem, że medycyna może uchronić mnie przed najgorszym. Każda, nawet najdrobniejsza kwota przybliży mnie do osiągnięcia celu, jakim jest przedłużenie życia – a mam dla kogo żyć. Wierzę, że jest wielu ludzi, którzy swoją dobrocią mogą odmienić moje życie.  Proszę Was także o udostępnienie mojej zbiórki, a za każdą, nawet najmniejszą pomoc z całego serca dziękuję! Grzegorz Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

2 810,00 zł ( 0,38% )
Brakuje: 728 166,00 zł
Jan Głowacki
Jan Głowacki , 81 lat

Chore płuca utrudniają oddychanie! Jan Cię potrzebuje!

Jan jest w ogromnej potrzebie! Choruje na przewlekłą zaporową chorobę płuc, która odbiera mu zdrowie! POMOCY! Sytuacja przez długi czas była pod kontrolą, dopóki nie pojawiła się dodatkowa infekcja płuc, która bardzo zaostrzyła główną chorobę płuc. Jan od dwóch miesięcy jest w bardzo złym stanie! Na skutek niedotlenienia bardzo schudł i ma ogromne problemy z oddychaniem. Teraz przebywa w domu, ale ze względu na bardzo niską saturację, cały czas musi mieć podawany tlen! Niestety jest to związane ze zbyt wysokimi kosztami!   Powrót do zdrowia będzie bardzo ciężki… Cała sytuacja sprawiła, że Jan zaczął się zmagać z ogromnymi lękami związanymi z chorobą. Co gorsza,  stracił całą wiarę w siebie! Jesteśmy jego rodziną i bardzo ciężko zaakceptować nam to, co się stało. Wszystko komplikują coraz bardziej rosnące koszty związane z wypożyczeniem maszyny do podawania tlenu, rehabilitacją i zakupem leków!  Dlatego prosimy Was o pomoc, każdy grosz się liczy! Jan wcześniej pomagał innym, teraz to on potrzebuje wsparcia! Rodzina Jana

2 810 zł