Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotruś Wierzchowski
Piotruś Wierzchowski , 6 lat

Dzieciństwo Piotrusia wypełnione jest zbyt wieloma troskami. Pomóżmy!

Jesteśmy rodzicami 5-letniego Piotrusia. Nasza walka o jego zdrowie trwa, odkąd synek przyszedł na świat. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Na leczenie wydaliśmy już kilkanaście tysięcy, a więc wszystkie nasze oszczędności. Stanęliśmy jednak teraz pod ścianą i błagamy o Waszą pomoc! Nasze dziecko urodziło się z asymetrią ułożeniową, płaską głową i wzmożonym napięciem mięśniowym. Pokłosie tego wszystkiego jest z nim do dzisiaj. Piotruś walczy z opóźnionym rozwojem mowy. Uczęszcza na zajęcia logopedyczne, ale niestety zakres pomocy, jaki jest mu tam zapewniany jest zbyt mały. Na opłacanie większej liczby wizyt z kolei już nas nie stać!  Podobnie jest z w przypadku osłabienia napięcia mięśniowego w rączkach. Brakuje nam środków, aby zapewnić Piotrusiowi profesjonalną terapię, dlatego ćwiczymy z nim w domu...  Dodatkowego stresu przysparza nam podejrzenie padaczki. Dlatego jak najszybciej musimy udać się do neurologa i wykonać badania EEG!  Nawet uszczerbek na słuchu go nie ominął. Koszty dodatkowego badania audiologicznego spędzają nam sen z powiek! Co 3 miesiące musimy także kupować specjalne buty ortopedyczne, żeby synek mógł prawidłowo się poruszać. Teraz chodzi na paluszkach, co wzmacnia wadę postawy. Każdego dnia boimy się o przyszłość naszego malca, który niemal na każdym kroku ma bardzo trudno. Piotruś przeszedł już przecież bardzo dużo! Jego dzieciństwo wypełnione jest rehabilitacją oraz stałymi wizytami u lekarza... Nie mamy już pieniędzy na dalsze leczenie syna. Przez 5 lat robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby funkcjonował jak najlepiej. Nigdy nie prosiliśmy o pomoc, ale wstyd schowaliśmy już do kieszeni – robimy to tylko dla naszego aniołka.  Ja, jako mama, również zmagam się z problemami zdrowotnymi i często rezygnuję z prywatnych wizyty u lekarza, a nawet leków, żeby móc zapewnić terapię, leczenie i rehabilitację dla mojego dziecka. Taka jest rola rodzica... Mimo że staramy się z całych sił, wciąż brakuje nam funduszy. Nasza sytuacja jest ciężka... Prosimy, błagamy nawet o symboliczną wpłatę i udostępnienie zbiórki dla naszego synka...   Rodzice Piotrusia ➡️ Licytacje: Charytatywnie dla Piotrka ze Straszyna ➡️ Artykuł: wiadomosci-z-regionu - pruszcz-gdanski

8 382,00 zł ( 29,24% )
Brakuje: 20 278,00 zł
Nikodem Ozimski
Pilne!
Nikodem Ozimski , 5 lat

Białaczka zaatakowała małego Nikosia! Pomóżmy mu w tej walce!

Marzec 2022 na długo pozostanie w naszej pamięci. Wtedy dowiedzieliśmy się o śmiertelnej chorobie naszego synka…  Nikoś miał tylko 3 lata, kiedy została postawiona diagnoza – ostra białaczka limfoblastyczna. To wydaje się tak bardzo niesprawiedliwe i okrutne! Razem z mężem nie mogliśmy pozwolić, aby życie naszego dziecka zakończyło się zaledwie po 36 miesiącach od urodzenia! Miałam ochotę krzyczeć!  Cały zeszły rok spędziliśmy w szpitalu. Ominęło go tak dużo. Zieloną i pachnącą wiosnę, którą Nikoś mógł poznawać na spacerach, oglądał zza szpitalnej szyby. Latem, zamiast robić babki z piasku i pluskać się w morzu, leżał w łóżku. Żadne dziecko nie powinno mieć takiego dzieciństwa. Żaden rodzic nie powinien też patrzeć na cierpienie własnego dziecka, które słabnie z dnia na dzień.  Synek jest już na szczęście po najcięższym leczeniu szpitalnym. Obecnie przeszedł na "podtrzymanie" i przebywa razem z nami w domu. Cały czas jest pod kontrolą wielu lekarzy, ponieważ leczenie nie może zostać przerwane.  W związku z chorobą Nikosia nie mogę wrócić do pracy. On potrzebuje całodobowej opieki. Od początku jego choroby wydaliśmy z mężem już wszystkie oszczędności. Nasz domowy budżet jest "na minusie", a żaden bank nie chce udzielić nam już kredytu.  Nikodem jest teraz najważniejszy, musimy zapewnić mu najlepsze leczenie. To nasz obowiązek, którego sami nie jesteśmy jednak w stanie spełnić. Dlatego prosimy Was o wsparcie, które pozwoli zakupić dla naszego synka leki, opłacić rehabilitację oraz wszystkie badania, które jeszcze go czekają. Potrzebujemy, zwłaszcza Nikoś, Waszych dobrych serc! Rodzice Nikosia

8 370 zł
Marek Lewandowski
Marek Lewandowski , 54 lata

3 NOWOTWORY i niegojące się rany od kilku lat - ile Marek jeszcze wytrzyma❓

Wujek urodził się bez prawego przedramienia. Nauczył się z tym żyć, ale wcale nie było to łatwe. Trudności i wyzwiska jako dziecko, aż po zupełne usamodzielnienie. Pomimo wszystko, Marek żył normalnie, jak każdy z nas!  Zobacz, jak tragiczna jest jego historia: Po 30-stym roku życia zaczęły się problemy z łuszczycą. Po bezskutecznym pierwszym leczeniu, wujek zgodził się na kolejne podejście. Tym razem na leczenie biologiczne - podejmując ogromne ryzyko. Na początku była poprawa, jednak nie na długo. Życie rzucało mu kolejne kłody pod nogi... Niestety, lekarze oznajmili mu z czasem, iż organizm został zaatakowany przeznowotwór — chłoniak z komórek typu B (rok 2011). Po wyczerpującej chemioterapii i farmakologii udało się wygrać z nowotworem, ale łuszczyca przysparzała coraz więcej problemów... W 2013 roku wujkowi przyszło zmierzyć się z kolejnym atakiem nowotworu – tym razem był to potworniak jądra. Wujek nadal nie poddawał się i dzielnie znosił kolejne pobyty w szpitalach i poradniach. Jego organizm walczył z kolejną chemioterapią. Jednocześnie na jego ciele powstawało coraz więcej ran. Lekarze za przyczynę ran obwiniali łuszczycę, niestety po dokładniejszej diagnozie prawda była zupełnie inna... Owrzodzenia powstałe na niemalże całym ciele okazały się nowotworem – ziarniniak grzybiasty typu T (rok 2014). Ran na powierzchni ciała było aż 85. Leczenie obejmowało nie tylko chemioterapię, ale również naświetlanie, sterydoterapię, wszelką farmakologię dostępną w Polsce jak i za granicą. To wszystko trwało 3 lata i powoli niszczyło kolejną nadzieję na komfortowe życie. Żadne podejmowane leczenie wciąż nie przynosiło skutku, wobec czego lekarze zaproponowali przeszczep szpiku kostnego.  W lutym 2017 roku odbył się przeszczep. Wszystkie powstałe rany spowodowane ziarniniakiem grzybiastym zniknęły! Niestety wujek nie zaznał na długo spokoju i otworzyła się rana na łydce. W szybkim tempie powiększała swoją powierzchnię. Oczywiście jednocześnie organizm przeciwstawiał się kolejnymi objawami. Tak naprawdę do roku 2021 żadne leczenie w związku z powstałą bolesną raną na lewej łydce - nie dawało pozytywnego rezultatu, do momentu podjęcia leczenia specjalnymi opatrunkami.  Chwile nadziei, zabrane przez nieposkromiony, podstępny nowotwór, który nie chce mu dać spokoju! Wujek na chwilę zaznał ulgi, by cierpienie wróciło ZNÓW, PO RAZ KOLEJNY ze zdwojoną siłą! Ciągły brak finansów przekłada się  na stres, który wpływa negatywnie na leczenie. Wujek obecnie otrzymuje rentę w wysokości 2300 zł netto i z niej musi się sam utrzymać, zakupić najpotrzebniejsze leki i opatrunki. Wujek oprócz przebytych chorób na domiar złego zmaga się z twardziną – która jest kolejnym powikłaniem przeszczepu szpiku. Na chwilę obecną twardzina komplikuje dalsze leczenie oraz uniemożliwia mu przede wszystkim chodzenie. Wujek ma orzeczenie o niepełnosprawności, wymaga stałej pomocy, jednak najważniejsze jest tu wsparcie finansowe. Umożliwia ono podejmowanie leczenia... Proszę, pomóż mojemu wujkowi w jego niezwykle trudnej drodze!  Bardzo Cię potrzebujemy... Ola

8 361,00 zł ( 31,43% )
Brakuje: 18 235,00 zł
Artur Daszykowski
Artur Daszykowski , 14 lat

Pokonał NOWOTWÓR! Pokona też inne przeciwności! Pomożesz mu w tym?

Artur jest rezolutnym i naprawdę serdecznym trzynastolatkiem, bardzo wrażliwym na ludzką krzywdę. Ma wiele pasji i marzeń. Pełen energii i zapału, jest w stanie pokonać wszelkie przeciwności. Kilka lat temu nie pozostawił co do tego żadnych wątpliwości.  To był lipiec 2018 roku, gdy trafił do szpitala. Miał wtedy zaledwie 8 lat. Bardzo zmartwiły nas uporczywe objawy, wymioty i bóle brzucha, które pomimo naszych działań nie ustępowały. Nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy, z czym tak naprawdę mamy do czynienia.  Synek został przyjęty na oddział. Konsultujący neurolog zalecił wykonanie badania obrazowego. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Czy jest aż tak źle? Tak. Było bardzo źle. W wykonanym rezonansie głowy i odcinka szyjnego kręgosłupa stwierdzono u Artura guza śródrdzeniowego! Ostateczna diagnoza – nowotwór złośliwy rdzenia kręgowego. Byliśmy w szoku!  Podjęliśmy walkę niemal od razu. W takich sytuacjach czas nie jest sprzymierzeńcem, a każda godzina jest niezwykle cenna. Artur przeszedł dwie ciężkie operacje usunięcia guza. Przez ponad rok jeździliśmy na chemioterapię i modliliśmy się, by ten koszmar w końcu się skończył!   Obecnie syn jest poddawany intensywnej, regularnej rehabilitacji. Największą trudnością, z jaką się borykamy, są koszty turnusów rehabilitacyjnych. Właśnie teraz, gdy syn jest jeszcze młody, możemy osiągnąć najlepsze efekty.  Artur interesuje się muzyką i uczy się grać na keyboardzie. Bardzo lubi matematykę i gry komputerowe oraz klocki LEGO, a także piesze wycieczki po górach i jazdę na rowerze. Jest ministrantem i każdą wolną chwilę spędza na służbie. W przyszłości chciałby zostać kierowcą rajdowym. Ze względu na chorobę zasadniczą Artur ma lewostronną niezborność ruchową, płasko koślawe stopy spowodowane nikim napięciem mięśniowym a ponadto skoliozę i kifozę. Jest pod opieką wielu specjalistów. Ciężka praca, jaką niewątpliwie jest intensywna rehabilitacja, może Arturowi pomóc osiągnąć prawidłową postawę oraz uchronić go przed kolejnymi operacyjnymi korekcjami stóp.  Na pierwszy rzut oka Artur zdaje się być sprawnym chłopcem. Dopiero gdy przyjrzymy się jego osobie, widać, że cały czas mierzy się ze skutkami choroby. Dlatego zwracamy się do Was o wsparcie naszego synka. Zebrane środki zostaną przeznaczone na turnusy rehabilitacyjne. Dzięki Waszej pomocy i zbiórce to naprawdę może się udać! Rodzice Artura Kwota zbiórki jest szacunkowa

8 354,00 zł ( 11,48% )
Brakuje: 64 412,00 zł
Weronika Pastuszka
Weronika Pastuszka , 17 lat

Przejażdżka rowerowa zakończyła się tragedią! Pomóż Weronice odzyskać dawne życie!

Nie potrafię przestać wracać myślami do ostatniej wspólnej chwili, kiedy wszystko było jeszcze normalnie, kiedy rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Do ostatniej chwili, kiedy jeszcze się nie bałam... Tamtego dnia Weronika wyszła z domu jak zawsze. Pamiętam, w co była ubrana, jakie były jej ostatnie słowa, a później nagle wszystko się zmieniło i córka nigdy do tego domu nie wróciła... Weronika uległa bardzo ciężkiemu wypadkowi! 24 lipca została potrącona przez rozpędzony samochód. Wracała do domu chwilę po godzinie 19. Nie dojechała. Jej rower w tym starciu nie miał najmniejszych szans... W stanie krytycznym trafiła do szpitala, gdzie sztab medyków walczył o jej życie przez kilka dni, a ja nie mogłam nic zrobić! Tylko czekać... Umierałam razem z nią, tyle że ja ze strachu... Obrażenia były ciężkie. Miała stłuczone płuca, wątrobę i śledzionę. Doszło do kilku złamań, uszkodzone zostały zęby oraz wzrok... Wiki do tej chwili przeżyła trzy operacje. Obecnie potrzebuje intensywnej rehabilitacji, opieki stomatologicznej, okulistycznej. Powoli stawia pierwsze kroki. Inne obrażenia organizm zwalczył, jednak te wymagają opieki specjalistów tu i teraz...  Moja córka zawsze była uśmiechniętą, grzeczną i przyjazną dziewczynką. Jej pasją była jazda na rowerze i to właśnie to sprawiło, że omal jej nie straciłam. Córka potrzebuje intensywnej rehabilitacji i wieloetapowego leczenia, a przed nami długa droga. Jesteśmy gotowe w nią wyruszyć, ale potrzebujemy Twojej pomocy! Sylwia, mama

8 350 zł
Liwiana Potrykus
Liwiana Potrykus , 6 lat

Liwianka cierpi na rzadką wadę genetyczną! Pomocy!

Moja córeczka jest moim największym szczęściem i spełnieniem marzeń. Zrobiłabym dla niej absolutnie wszystko, by rozwijała się prawidłowo. Niestety, nie wiem, czy kiedykolwiek będzie to możliwe… Liwiana cierpi na wadę genetyczną o nazwie CASK. Przerażające symptomy tej mutacji nie pozostawiają wiele nadziei. Córeczka nie reaguje na najprostsze komunikaty. Rozumiem ją w niewielkim stopniu. Wiem na przykład, że kiedy płacze, to jest głodna. Nasze porozumiewanie się oparte jest na domysłach. Na domiar złego, córeczka ma problem z chodzeniem. Potrafi stawiać kroki jedynie, gdy jest trzymana za rękę. Ma sześć lat, a nie jest w stanie samodzielnie jeść, ubrać się, czy umyć. Nie zgłasza również potrzeb fizjologicznych. We wszystkim muszę jej pomagać. Momentami jestem bezsilna… Gdyby tego było mało, wada córeczki zostanie z nią na całe życie. Jest nieuleczalna. Zgodnie z najnowszymi badaniami, wyłącznie intensywna stymulacja rozwoju i rehabilitacja mogą poprawić jej funkcjonowanie psychoruchowe. Specjalistyczne zajęcia dają efekty, ale prawdziwą nadzieją są turnusy rehabilitacyjne. To na jednym z nich, w wieku 6,5 lat, Liwianka postawiła swoje pierwsze kroki. Niestety, ich cena jest przytłaczająca. Gdybym miała możliwość, zapłaciłabym za nie sama. Dziś są poza moim zasięgiem.  Lekarze i specjaliści są zgodni. W przypadku Liwianki liczy się czas przeznaczony na intensywną rehabilitację. Tylko to może przynieść oczekiwane rezultaty. Niestety, walka o jej zdrowie i sprawność kosztuje bardzo dużo. Jeśli są wśród Was osoby, które chciałyby mi pomóc, będę za to ogromnie wdzięczna! Mama Liwianki

8 350,00 zł ( 28,03% )
Brakuje: 21 438,00 zł
Zuzia Kowalczuk i Antonina Pawluk
Zuzia Kowalczuk i Antonina Pawluk , 9 lat

Obie walczą, choć brakuje już sił... RAZEM DLA ZUZI I ANTOSI!

Nie wiemy, jak mamy dziękować Wam za dotychczasowe wsparcie i pomoc. Dzięki Wam udało się zakupić dla Zuzi i Antosi odpowiedni sprzęt, zapewnić im potrzebne leczenie i rehabilitacje. Nasza wdzięczność jest nieopisana. Niestety jesteśmy zmuszeni prosić o dalsze wsparcie dla naszych kochany córeczek. Proszę, zapoznaj się z naszą historią: Antosia to 6-letnia dziewczynka, która cierpi na rzadką i nieuleczalną chorobę – leukodystrofię hipomielinizującą typu 6. Choroba powoli odbiera jej wszystkie umiejętności i sprawia, że każdy dzień jest dla niej walką. Antosia zmaga się z autyzmem dziecięcym, padaczką, upośledzeniem umysłowym w stopniu głębokim, niepełnosprawnością ruchową, zaburzeniami psychicznymi, zaburzeniami układu trawiennego i oddechowego. Od czasu diagnozy stan córeczki znacznie się pogorszył, a choroba męczy ją coraz bardziej.  Nasilają się problemy z oddychaniem, dlatego Tosia wspierana jest tlenoterapią, ale to nie wystarczy. Potrzebuje respiratora! Chcemy zapewnić jej rehabilitację i odpowiedni sprzęt medyczny, by zminimalizować jej cierpienie i zapewnić trochę ulgi w codziennym życiu. Każda infekcja jest dla niej śmiertelnym zagrożeniem, przez co bardzo często bywamy w szpitalu... Z kolei nasza Zuzia nadal wymaga intensywnej rehabilitacji, terapii, leczenia padaczki lekoopornej i zespołu Smith – Magenis. Starsza córcia zmaga się także z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym, niepełnosprawnością ruchową oraz autyzmem. Pragniemy zapewnić jej odpowiednią terapię, która wesprze jej optymalny rozwój i pozwoli zatrzymać chorobę genetyczną. Zuzia dzięki ćwiczeniom zdobywa nowe umiejętności, a padaczka nie postępuje aż tak agresywnie. Przed nią jednak jeszcze wiele lat walki o zdrowie. Będziemy nadal wspierać Zuzkę w drodze po lepsze jutro, bo jest tego warta. Z każdym rokiem potrzeby dzieci są większe. W najbliższym czasie będziemy musieli zakupić wiele sprzętów rehabilitacyjnych i opłacić terapie, które ułatwią funkcjonowanie naszym córeczkom. Koszty są porażające.  Jest nam niezwykle trudno, ale walczymy dalej. Każdy rodzic nas zrozumie – dla ukochanych dzieci człowiek jest w stanie przenieść góry. Robimy wszystko, aby zapewnić naszym córeczkom jak najlepszą przyszłość, rozwój i życie bez cierpienia… Jednak bez waszej pomocy nie damy rady. Prosimy o ponowne wsparcie, nie odwracajcie wzroku od naszych córeczek. One zasługują na życie bez bólu… Nie na ciągły strach, płacz i cierpienie. Rodzice Zuzi i Antosi Razem dla Zuzi i Antosi 💚

8 336,00 zł ( 5,22% )
Brakuje: 151 239,00 zł
Nicola Mazur
Nicola Mazur , 12 miesięcy

10-CENTYMETROWA torbiel na jajniku! Nicola cierpi❗️

Nasza sytuacja jest bardzo ciężka. Nicola stale płacze z bólu, a przez to dochodzą kolejne komplikacje. Na skutek chronicznego cierpienia Nicola przestaje oddychać. Ostatnio reanimowałam ją przed sklepem spożywczym.  Sam poród był trudny. W 39. tygodniu tętno Nicolki zaczęło zanikać. Za to moje ciśnienie skoczyło do 230. Gdy 2 dni później moja córeczka przyszła na świat, nie oddychała. Bałam się najgorszego… jej ciało było sine, główka zniekształcona, a dodatkowo lekarz wykrył szmery na serduszku. Największym zmartwieniem jest teraz 10-centymetrowa torbiel na jajniku mojej córeczki. To narośl, która wypełnia jej brzuszek i cały czas rośnie. Nicola krzyczy, płacze… 2 tygodnie temu pierwszy raz doszło do bezdechu. Byłyśmy wtedy w sklepie. Momentalnie wybiegłam na dwór, wyciągnęłam Nicolę z wózka i zaczęłam oklepywać. Dzięki temu, że wiał wiatr, szybciej złapała powietrze. Taka sytuacja powtórzyła się kilka razy. Gdy pojechałam z Nikolą do szpitala, okazało się, że oprócz torbieli ma padaczkę i problemy związane z działaniem układu pokarmowego, zapalenie żołądkowo-jelitowe i jelita grubego. Przed Nicolą wiele badań, operacje i rehabilitacja. Bardzo proszę o pomoc. Dojazdy do kliniki pochłaniają olbrzymie kwoty, do tego dochodzą prywatny wizyty, bo na NFZ nie ma terminów. Moje dziecko potrzebuje natychmiastowej pomocy… Z góry dziękuję Ci za wsparcie. Jadwiga, mama Nicoli

8 331 zł
Anna Szostak
Anna Szostak , 43 lata

Choroba niszczy moje życie! Pomocy!

15 lat temu zdiagnozowano u mnie wrodzony niedobór odporności typu CVID. Jest to choroba genetyczna, która bardzo utrudnia mi życie! Mój organizm nie wytwarza bowiem przeciwciał, które chronią przed infekcjami! Wydawać się może, że to nic takiego, ale jest całkowicie odwrotnie! Każde, nawet najmniejsze przeziębienie może skończyć się dla mnie poważnie. Do tego dochodzą inne, bardzo poważne konsekwencje…  Choroba przybrała formę autoimmunizacyjną, co oznacza, że pojawiły się zaburzenia autoimmunologicze – w styczniu wykryto u mnie marskość wątroby… Jestem pod opieką poradni chorób zakaźnych i hepatologów. Rokowania nie są najlepsze i nie ma skutecznego leczenia! Co chwilę pojawiają się kolejne diagnozy – choroba zapalna jelit, gastropatia zanikowa, Hashimoto. Lekarze podejrzewają także, że zmiany w płucach, które widać w badaniach obrazowych, są następstwem choroby podstawowej. Mam wrażenie, że szczęścia mam coraz mniej… W 2021 roku reaktywowały się u mnie wirusy EBV i CMV, najpewniej po przebytym Covid-19. Prawdopodobnie z tego powodu nastąpiła patologiczna praca śledziony, która musiała zostać usunięta! Do dnia dzisiejszego nie potrafię całkowicie wyleczyć cytomegalii, która niszczy cały organizm! Istnieje lek, który mógłby mi pomóc, ale miesięczna kuracja kosztuje niemal 1000 zł! Tak bardzo chciałabym, aby ten chorobowy koszmar już się skończył! Walka ze wszystkimi chorobami, które są następstwem podstawowej choroby, staje się już coraz bardziej wyczerpująca! Mam dwoje dzieci w wieku 7 i 14 lat. Pragnę być mamą, która daje wsparcie, a nie taką, która potrzebuje opieki… Sama nie dam rady zawalczyć o własne zdrowie. Proszę o Twoją pomoc, nawet najmniejszy gest jest dla mnie bardzo znaczący! Ania

8 328 zł