Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwia Sojka
Oliwia Sojka , 6 lat

Aby nasza córeczka mogła w końcu przemówić... Pomagamy Oliwce!

Każdy z naszej rodziny marzy o tym, aby porozmawiać z Oliwką... Tak bardzo chcielibyśmy, aby nasza córeczka powiedziała w końcu kilka słów... Zawołała nas "mamo", "tato", wyznała nam, jak się czuje, co lubi... Żebyśmy mogli usłyszeć jej głos. Oliwka ma 4 latka, a wciąż to nie nastąpiło... Kiedy nasza córeczka przyszła na świat 28 lutego 2018 roku, byliśmy bardzo szczęśliwi. Niestety, wkrótce po narodzinach Oliwki czekały nas ciężkie chwile... Okazało się, że nasza córeczka jest chora. Nie byliśmy na to gotowi, ale czy można przygotować się na coś takiego? Oliwka ma obustronną, wrodzoną głuchotę czuciowo - nerwową. Diagnoza była dla nas ogromnym szokiem... Dowiedzieliśmy się, że głuchota córeczki jest uwarunkowana genetycznie. Mieliśmy nadzieję, że dzięki leczeniu stan Oliwki poprawi się, a ona sama zacznie lepiej słyszeć i komunikować. Niestety tak się nie stało... Niedosłuch Oliwki z każdym badaniem się pogarszał. W 2020 roku z umiarkowanego zrobił się znaczny... Myśleliśmy, że medycyna jest tak zaawansowana, że głuchota nie jest już żadną przeszkodą... Okazało się, że czeka nas ciężka walka. W lipcu 2021 roku, Oliwka miała operację wszczepienia implantu ślimakowego. Niestety, niewiele pomógł... Córeczka zaczęła słyszeć, ale ciągle nie potrafiła nic powiedzieć. Operacja wszczepienia drugiego implantu ślimakowego odbyła się 21 września 2022 roku. Córeczka rozumie już mowę, rozumie polecenia. To dobra wiadomość. Niestety jest też zła, Oliwka wciąż mało mówi, jej poziom rozwoju mody jest niski, określany na 1.5-roczne dziecko. W końcu wypowiedziała jednak magiczne słowa - "mama" i "tata". Szukamy przyczyn tego stanu i będziemy szukać do skutku. Jak określają różni specjaliści, Oliwka to zagadka... Nikt do tej pory nie jest w stanie udzielić nam odpowiedzi, co jest córeczce. Teraz Oliwka będzie diagnozowana pod względem spektrum autyzmu oraz badany będzie stopień intelektualny, również prywatnie. Od maja również wyszły jej zaburzenia immunologiczne - również to diagnozujemy. Wszystkie wizyty oraz badania specjalistycznie mamy prywatnie... Na NFZ czekalibyśmy po 2 lata, a trzeba działać jak najszybciej działać. Marzymy o tym, aby porozmawiać z Oliwką, ona w lutym skończy 5 lat... To najwyższy czas. Prosimy - pomóż nam.   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

8 452,00 zł ( 79,43% )
Brakuje: 2 188,00 zł
Ryszard Rybacki
Ryszard Rybacki , 75 lat

To nie tak miało być... Ten wypadek miał się nie wydarzyć❗️

A jednak to prawda… Myślisz czasami, że masz władzę, znasz scenariusz, jesteś w stanie przewidzieć każdy swój krok, a tak naprawdę życie jest przewrotne. W każdej chwili może zmienić się o 180 stopni. I wtedy zaczyna się walka o życie... Budząc się 18 maja tego roku, nie spodziewaliśmy się telefonu od mamy: „Tatę zabrała karetka. Spadł ze schodów.” Jadąc do UCK w Gdańsku nie przypuszczaliśmy, że może być aż tak źle. Zabraliśmy dla taty najpotrzebniejsze rzeczy, kapcie, piżamę, rzeczy do przebrania… Tak jakby to była krótka wizyta. Ale po operacji lekarz przekazał nam takie słowa: „Pan Ryszard po upadku złamał kręgosłup w odcinku szyjnym i naruszył rdzeń. Od tej pory będzie sparaliżowany od szyi w dół i wymagał 24h opieki". Nagle zrobiło się gorąco, duszno. Czułam bicie serca w gardle i całkowicie mnie zamroczyło. Bo przecież poprzedniego dnia byłam z tatą na zakupach, chodziliśmy po sklepach, jedliśmy pizzę. Było tak fajnie i normalnie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, tata jak zawsze przypomniał sobie śmieszną sytuację, która go spotkała w życiu, opowiadał o dawnych czasach... Ciężko pracował jako kierowca zawodowy. Zawsze wspierał rodzinę i na każdym kroku pomagał innym. A teraz? Niedowład czterokończynowy. Tata jest uzależniony w 100% od drugiego człowieka, nawet żeby napić się wody. Ale jest szansa na odzyskanie sprawności. Tata ma dobre rokowania – Jest sparaliżowany i w podeszłym wieku, ale ma bardzo silny organizm i serce, które chce walczyć i walczy każdego dnia. Lekarze mówili, by się nie poddawać i próbować. Bo rehabilitacja czyni cuda. Dlatego od tamtej pory staramy się, aby tata był rehabilitowany i pod stałą opieką medyczną. Niestety, rehabilitacja na NFZ zakończyła się 7 września. To mało jak na taki uraz, a na przewlekłą rehabilitację trzeba czekać od 2 do 6 lat.  Z polecenia szukaliśmy pomocy w Polskim Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej Votum. Aktualnie tata jest cały czas pod ich opieką, rehabilitowany przez wspaniałych fizjoterapeutów. Lecz przyszedł ten czas, gdy musimy prosić o pomoc finansową, ponieważ rehabilitacja jest długoterminowa. Taki koszt miesięczny w ośrodku to  22 250 zł. Człowiek ma chęci, mobilizację, nie poddaje się, ale niestety prywatne koszty usprawnienia są bardzo wysokie. Tata odbył już tyle walk i chce walczyć dalej. Dlatego prosimy o pomoc. Wiemy, że jest szansa na powrót do zdrowia naszego taty, męża i dziadka. Jego praca nie może pójść na marne. Razem z nim staramy się z całych sił, aby mu pomóc, aby zagrał jeszcze w kosza ze swoim wnukiem. Barbara, córka

8 449,00 zł ( 5,45% )
Brakuje: 146 339,00 zł
Jakub Megger
Jakub Megger , 10 lat

Koszmar nieuleczalnych chorób... Ratujcie moje dziecko❗️

Tak trudno zrozumieć, dlaczego los najbardziej doświadcza tych, którzy najmniej na to zasługują. Jestem mamą ośmioletniego Kuby, który już od pierwszych swoich dni podjął ciężką walkę o swoje zdrowie. Niestety, choć robimy wszystko, by tak nie było, koszmar wielu chorób zdominował całe nasze życie.  Wszystko zaczęło się od problemów z przyjmowaniem pokarmów – Kubuś nie chciał jeść. Bardzo mnie to martwiło. Po wielu badaniach i konsultacjach udało się ustalić, że powodem była alergia pokarmowa. Z tego względu Kuba musiał przyjmować specjalny preparat bezmleczny, który kosztował ponad tysiąc złotych za puszkę! Starałam się jednak zapewnić mu wszystko, czego wtedy tak bardzo potrzebował. Niestety z tygodnia na tydzień pojawiały się coraz to nowe diagnozy. Wkrótce u Kubusia wykryto AZS, czyli alergiczny nieżyt nosa oraz astmę. Byłam załamana. Wtedy nie wiedziałam jednak jeszcze, że to dopiero wierzchołek góry lodowej i początek naszej walki. Kubuś od zawsze był bardzo wymagającym dzieckiem. Nie mogłam odkładać go do łóżeczka, chciał być cały czas na rączkach, dużo płakał. Widziałam, że nie rozwijał się prawidłowo. W wieku 6 miesięcy, gdy dzieci zaczynają siadać a później raczkować, on nadal machał jedynie rączkami, nie próbował nawet pełzać. W wieku 2 lat zauważyłam, że synek zachowuje się inaczej niż jego rówieśnicy. Zaniepokojona po raz kolejny udałam się do poradni, by sprawdzić, czy na pewno wszystko jest w porządku. Niestety, choć bardzo nie chciałam, ponownie potwierdziły się moje obawy. Po kilku miesiącach od tamtej wizyty mieliśmy już cały komplet dokumentów potwierdzających autyzm atypowy.  W dodatku Kubuś zawsze dużo chorował. Miał niezwykle niską odporność. Bywały okresy, że przez pół roku nie zdrowiał i nie mógł wychodzić z domu. Rozpoczęliśmy również badania pod tym kątem. Wkrótce immunolog stwierdził niedobór immunoglobulin i limfocytów, potem pospolity niedobór odporności oraz zespół stawowo-więzadłowy. I choć od tego czasu minęło kilka lat, los nadal nas nie oszczędza. Parę tygodni temu Kubuś zaczął uskarżać się na wzrok. Po konsultacji okulistycznej okazało się, że stracił ostrość widzenia, ale jeszcze nie wiemy, z jakiego powodu. Kuba zmaga się również z wadą serca – wykryto lekką niedomykalność zastawki aortalnej. Ostatnio przeszedł także trwającego 2,5 tygodnia rotawirusa. Nasz koszmar się nie kończy!  Postanowiliśmy skontaktować się z neurologiem, który wysunął podejrzenie ostrego rozsianego zapalenia mózgu PANDS. Niestety, diagnostyka w tym zakresie jest droga i nierefundowana w ramach NFZ.  Syn jest pod stałą kontrolą 13 poradni specjalistycznych. Nasze życie to nieustanna walka i wędrówka od specjalisty do specjalisty, od szpitala do szpitala. Pomimo tych wszystkich trudności staram się, by Kubuś miał dobre dzieciństwo. Jest moim jedynym dzieckiem i chcę, by w przyszłości, gdy mnie zabraknie, mógł samodzielnie funkcjonować. Wiem, że muszę działać już teraz, by lata terapii nie poszły na marne...  Każda z chorób, która dotknęła moje dziecko, wymaga kosztownego leczenia. Do tej pory udawało mi się pokrywać wszystkie wydatki z własnej kieszeni – z tego, co zarobiłam i zaoszczędziłam. Niestety moje możliwości już się wyczerpały. Lista chorób i potrzebnych leków tylko się wydłuża, a mi kończą się pieniądze… Błagam, nie pozwólcie, by te wszystkie choroby zabrały mi go na zawsze! Kinga, mama Kubusia

8 448 zł
Antoś Bajek
3 dni do końca
Antoś Bajek , 2 latka

Wyciągnij do Antosia pomocną dłoń! On tak bardzo tego potrzebuje...

Gdy dowiedzieliśmy się, ze nasza rodzina się powiększy, byliśmy przeszczęśliwi. Nie mogliśmy doczekać się, gdy w końcu zobaczymy synka. Nie mogliśmy doczekać się jego pierwszych kroków, jego pierwszych słów. Niestety, z czasem okazało się, że o zdrowie i rozwój naszego dziecka będziemy musieli jeszcze zawalczyć… Rozwój psychoruchowy Antosia od urodzenia przebiegał z opóźnieniem. Byliśmy bardzo zaniepokojeni, nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Od razu zdecydowaliśmy się szukać dla niego pomocy. Niestety, niedługo później u naszego synka rozpoznano specyficzne zaburzenia rozwoju mowy i języka oraz całościowe zaburzenia rozwoju.  Antek nie komunikuje się werbalnie, pomimo wieku nadal jedynie gaworzy. Nie reaguje na swoje imię oraz kierowane do niego komunikaty i polecenia. Nie wskazuje palcem, nie ma współdzielenia pola uwagi. Antoś z trudem się koncentruje, cechuje go duża przerzutność uwagi. Obecnie od sześciu miesięcy uczęszcza na terapię 3 razy w tygodniu, jednak aby otworzył się na świat i mógł dobrze rozwijać, potrzebujemy pomocy w postaci wsparcia finansowego. Koszty związane z terapią neurologopedyczną, turnusem rehabilitacyjnym czy też innymi terapiami są niezwykle wysokie. Proces terapeutyczny jest długotrwały i żmudny, jednak wierzymy, że dzięki Waszej pomocy osiągniemy sukces i odzyskamy swoje dziecko. Tak jak wszyscy rodzice marzymy, by usłyszeć to pierwsze „mamo”, to pierwsze „tato”. Marzymy, by synek miał szansę rozwijać się na miarę swoich możliwości i lepsze funkcjonowanie w przyszłości. Nasze marzenia mogą się ziścić – potrzebujemy do tego jednak Waszej pomocy. Każdy gest dobrego serca jest dla nas nadzieją na lepsze jutro Antosia. Rodzice

8 445,00 zł ( 31,75% )
Brakuje: 18 151,00 zł
Beata Kowalska
10 dni do końca
Beata Kowalska , 47 lat

Zabiera mnie rak❗️Nie mogę zostawić 6. letniego synka, POMOCY 🚨

Nazywam się Beata, jestem mamą wspaniałego, 6-letniego Wiktora. Niestety nie mogę teraz cieszyć się jego dojrzewaniem, rozwojem, zdobywaniem nowych umiejętności i wspólnie spędzonym czasem. Przechodzę przez onkologiczne piekło. Walczę ze złośliwym rakiem piersi, moja codzienność to koszmar. Wszystko zaczęło się tak nagle. Podczas rutynowego samobadania piersi wyczułam guzki, więc natychmiast udałam się na kontrolę. Wtedy usłyszałam tę porażającą diagnozę – nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Choroba była już wtedy na bardzo zaawansowanym etapie. Trzeba było działać natychmiast. Lekarze podjęli decyzję o mastektomii i limfadenektomii. Razem z piersią straciłam węzły chłonne, co wpłynęło na duże ograniczenia w poruszaniu ręką. Ale udało się uratować moje życie, to jest najważniejsze... Specjaliści zgodnie przyznają, że gdybym poczekała jeszcze jeden dzień dłużej, mogłoby mnie tutaj już nie być… Od sierpnia 2023 roku przyjmuję chemioterapię. Jestem tak słaba i wycieńczona leczeniem, że nie udaje się już wprowadzić w moje żyły 100% leku. Dawka chemii została więc zmniejszona. Czeka mnie jeszcze radioterapia, hormonoterapia i lek ostatniej szansy. Jestem zmęczona, wyniszczona i fizycznie, i psychicznie. Nierefundowany lek to moja jedyna nadzieja na życie – tylko on pozwoli mi wyzdrowieć i to dzięki Wam udało się zebrać potrzebną kwotę na leczenie. Rak, z którym walczę, jest bardzo agresywny. Może dawać przerzuty nawet kilka lat po leczeniu. By zminimalizować ryzyko, podjęłam decyzję o profilaktycznej operacji usunięcia drugiej piersi. Jest ona jednak nierefundowana i bardzo kosztowna… Ja nie proszę, błagam Was o pomoc. Moim sensem życia jest Wiktorek. Ma dopiero 6 lat, to nie jest czas, by musiał wychowywać się bez mamy. Synek mierzy się z poważnym niedosłuchem – moja pomoc jest mu jeszcze bardziej potrzebna. Nie mogę go teraz zostawić. Każdego dnia martwię się o jego przyszłość i o to, czy poradzi sobie, gdy choroba nie zważając na naszą walkę i błagania – odbierze mi życie... Kochani, tak bardzo chcę żyć, towarzyszyć Wiktorkowi każdego dnia. Bez Waszego wsparcia nie będzie to możliwe. Ratunku! Beata Audycja w Radio Poznań 🩵

8 437 zł
Izabela Pędziwiatr
Izabela Pędziwiatr , 47 lat

Rak nie może wygrać! Pomóż!

W grudniu, przed samymi świętami dostałam rozpoznanie złośliwego nowotworu piersi. Ta wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Leczenie już się rozpoczęło i potrwa tak długo, jak długo będę w stanie walczyć. A ja łatwo się nie poddaję... Nigdy nie myślałam, że stanę twarzą w twarz z nowotworem, że zostanę pacjentką onkologiczną. Wszystko wywróciło się do góry nogami. Leczenie zablokowało mi możliwość pracy, którą uwielbiałam. Była dla mnie drugim domem. Straciłam nie tylko możliwość bycia wśród ludzi, realizowania się, ale przede wszystkim bezpieczeństwo finansowe. Zbiórka i wasze wsparcie zapewni mi niezbędną pomoc medyczną związaną z leczeniem – ze wszystkimi jego skutkami. Przede mną długie i trudne leczenie. Nie chcę, traktować nowotworu jak wyroku śmierci. Chcę wykorzystać wszystkie szanse, które pozwolą mi wyzdrowieć. Dać nadzieję innym kobietom, że ten czas może być mimo wszystko dobry. Ja wierzę, że ten rok będzie dla mnie rokiem wygranym z rakiem. Iza

8 436 zł
Lea Kicińska
Lea Kicińska , 23 lata

Wystarczy niewiele, by Lea mogła funkcjonować – Pomagamy!

Lea to niesamowita osoba o wielkim sercu. Zawsze pełna optymizmu, mimo trudności, które napotyka każdego dnia. Niestety, życie nie ma dla niej litości. Siostra jest osobą z niepełnosprawnością narządu ruchu, która niestety postępuje, utrudniając jej codzienne życie. Nasza rodzina stara się jak najlepiej ją wspierać, jednak jej choroba stawia przed nami nowe wyzwania – wejście do naszego domu to pokonanie 18 schodów, co dla Lei jest jak wyczerpująca wspinaczka na szczyt góry.  Chcielibyśmy pomóc, ułatwić siostrze codzienność i dlatego prosimy o wsparcie w zebraniu środków na schodołaz. Umożliwiłby Lei swobodne wychodzenie z domu, co teraz jest rzadkością i wymaga pomocy trzech osób, aby mogła bezpiecznie wyjść i wrócić. Lea nie jest osobą samodzielną. Przez dużą, pogłębioną skoliozę wymaga pomocy nie tylko przy chodzeniu, ale przy codziennych czynnościach – higienie, jedzeniu, ubraniu się... Jest w stanie przejść parę kroków przy pomocy balkonika, ale to strasznie obciąża jej organizm. Nigdy wcześniej nie korzystaliśmy z pomocy finansowej, ale sytuacja zmusiła nas do zwrócenia się do Was o wsparcie. Fundusze MOPSu na ten rok się wyczerpały, a czekanie do kolejnego roku, podczas gdy Lea musi zmagać się z pokonywaniem schodów w zimnie, deszczu, śniegu i lodzie, jest dla nas nie do wyobrażenia. Prosimy o każdą pomoc – nawet najmniejsza kwota przybliża nas do wymarzonej przyszłości, w której Lea będzie mogła swobodnie opuszczać dom. Nasi rodzice są coraz starsi, co dodatkowo utrudnia codzienną pomoc Lei. Dlatego schodołaz jest teraz bardziej potrzebny niż kiedykolwiek. Z całego serca dziękujemy za każdą pomoc, dobre słowo i wsparcie. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda nam się zebrać potrzebne środki i odmienić życie Lei na lepsze. Serdecznie dziękujemy, Ita

8 435,00 zł ( 37,75% )
Brakuje: 13 906,00 zł
Ilona Badziąg
Ilona Badziąg , 64 lata

Nagły udar odebrał sprawność naszej mamie❗️Błagamy o pomoc 🚨

Kochani, naprawdę bardzo ciężko mi prosić o pomoc, bo zazwyczaj radziliśmy sobie sami… Niestety 5. lutego 2024 roku mój świat i świat całej mojej całej rodziny legł w gruzach. Nasze serca pękły na milion kawałków. Walczymy o powrót do zdrowia i o lepsze jutro dla naszej ukochanej mamy Ilonki. Choć nic wcześniej nie wskazywało na to, że zbliża się taka tragedia, mama przeszła nagły, ciężki udar niedokrwienny mózgu. Przed tym zdarzeniem była osobą sprawną, kontaktową, uśmiechniętą, pełną życia, wspierającą i pomagającą innym – nie było dla niej rzeczy niemożliwych! Teraz walczy o powrót do chociaż 50% sprawności, a my stoimy bezradnie i nie wiemy, co robić… Błagamy o cud!  Państwowa rehabilitacja to niestety za mało, terminy są bardzo odległe. Podjęliśmy decyzję, aby leczyć mamę prywatnie. Jest naszą bohaterką – nie poddaje się, jest bardzo dzielna i silna – chce walczyć. Cały czas jest nadzieja, że wróci do normalności, ale aby tak się stało, potrzebne są duże nakłady finansowe... Łzy z tej całej bezradności, same spływają jej i nam po policzkach. Mama nie może się do nas odezwać, powiedzieć, co czuje i jak bardzo za nami tęskni. Ale my wiemy, że tak jest... Pękają nam serca, bo tak bardzo chcielibyśmy znów usłyszeć jej głos... Do mamy można było zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. Była naszą ostoją – wspaniałą mamą i babcią, która kochała nas całym sercem. Ten udar spadł na nią i na nas tak nagle. Chcielibyśmy jej pomóc, tak jak ona zawsze pomagała nam, ale nie wiemy jak... Mama potrzebuje długotrwałej, intensywnej rehabilitacji i opieki neurologicznej. Na początku chcemy uzbierać środki, na zabezpieczenie dwóch najbliższych miesięcy, które są kluczowe. Wiemy jednak, że ta walka będzie trwała o wiele dłużej... Mama wymaga neurologopedy, który pomoże jej wyrazić to, co czuje. Przez afazję w tym momencie jest to niemożliwe… Nasza kochana Ilonka nie utrzyma sama łyżki – nie mówiąc o samodzielnym przełykaniu... Musiała mieć założonego PEG'a – bez niego nie była w stanie przyjmować żadnych pokarmów... Stoimy bezradnie i patrzymy na jej cierpienie. Nasze serca są rozdarte – musimy zrobić wszystko, by mama wróciła. Ocieramy jej łzy, a w głębi duszy marzymy o tym, by obiecać, że ten koszmar niebawem się skończy. Z Waszym wsparciem – ta nadzieja nie zgaśnie... Bardzo prosimy o pomoc i wsparcie w tej tak trudnej dla nas sytuacji. Chcielibyśmy zebrać kwotę, którą pokryłaby koszty leczenia, opieki całodobowej i rehabilitacji. Wasz mały gest dla nas będzie ratunkiem! Dzieci i najbliżsi Ilony

8 430,00 zł ( 16,5% )
Brakuje: 42 634,00 zł
Anna Gąska
4 dni do końca
Anna Gąska , 41 lat

Pomóż Ani wrócić do domu, do trzech ukochanych synów!

Dzięki Waszemu wsparciu Ania każdego dnia dzielnie ćwiczyła podczas rehabilitacji w klinice Animus w Olsztynie. Daliście jej niesamowitą siłę do dalszej walki! Jednak pomimo tak intensywnych ćwiczeń trwających od połowy grudnia 2022 do kwietnia 2023 roku nie udało się jej wrócić do pełnej sprawności. Na obecną chwilę porusza się na wózku inwalidzkim, natomiast nie jest w stanie samodzielnie stanąć na nogach. Potrzeba kolejnych miesięcy ćwiczeń co wiąże się z wysokimi kosztami. Dlatego ponownie, pełni nadziei prosimy Was o pomoc! Pomóżmy Ani wrócić do domu i do ukochanych synów. Poznaj historię Ani: Ania to kochająca mama trójki dzieci, wspaniała nauczycielka i wyjątkowa koleżanka. Pewnie można by się dalej rozpisywać, bo każdy, kto ją zna, wie, że to kobieta pełna pasji, pracowita, oddana, sumienna. Niezwykła nauczycielka, która pracę z dziećmi zawsze traktowała z pełnym oddaniem. Zawsze gotowa do pomocy, uśmiechnięta, pełna zapału i poczucia humoru. 8 listopada z  powodu arytmii serca Ania znalazła się w Gdańskim szpitalu w celu zabiegu ablacji serca, co miało skutkować poprawą funkcjonowania serca. Niestety w okresie okołozabiegowym - 11 listopada doszło do komplikacji. Okazało się, że Ania doznała zawału mózgu. Doszło do niedowładu połowiczego lewostronnego. 23 listopada Ania trafiła na oddział rehabilitacji neurologicznej znajdujący się w Klinice Rehabilitacji Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie obecnie przebywa. Początkowo Ania nie potrafiła ruszyć lewą ręką i lewą nogą. Nie korzystała z toalety, była cewnikowana. Obecnie zaczyna powolutku ruszać palcami u lewej dłoni, natomiast noga jest całkowicie bezwładna. Próbuje sama siadać, ale przychodzi jej to z wielkim trudem. Wymaga stałej pomocy. Jesteśmy przekonani, że możemy pomóc Ani! Niestety jest do tego potrzebny czas i fundusze, których własnymi siłami nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Jesteśmy przekonani, że  intensywna rehabilitacja w jak najszybszym czasie, jest w stanie w jak największym stopniu przywrócić Ani sprawność. Ania jest nam bardzo potrzebna. Ma zaledwie 39 lat i trójkę wspaniałych synów, których musi wychować. Razem zrobimy wszystko, by pomóc jej odzyskać kontrolę nad własnym ciałem. Bliscy

8 427,00 zł ( 18,86% )
Brakuje: 36 254,00 zł