Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Anna Szostak
Anna Szostak , 43 lata

Choroba niszczy moje życie! Pomocy!

15 lat temu zdiagnozowano u mnie wrodzony niedobór odporności typu CVID. Jest to choroba genetyczna, która bardzo utrudnia mi życie! Mój organizm nie wytwarza bowiem przeciwciał, które chronią przed infekcjami! Wydawać się może, że to nic takiego, ale jest całkowicie odwrotnie! Każde, nawet najmniejsze przeziębienie może skończyć się dla mnie poważnie. Do tego dochodzą inne, bardzo poważne konsekwencje…  Choroba przybrała formę autoimmunizacyjną, co oznacza, że pojawiły się zaburzenia autoimmunologicze – w styczniu wykryto u mnie marskość wątroby… Jestem pod opieką poradni chorób zakaźnych i hepatologów. Rokowania nie są najlepsze i nie ma skutecznego leczenia! Co chwilę pojawiają się kolejne diagnozy – choroba zapalna jelit, gastropatia zanikowa, Hashimoto. Lekarze podejrzewają także, że zmiany w płucach, które widać w badaniach obrazowych, są następstwem choroby podstawowej. Mam wrażenie, że szczęścia mam coraz mniej… W 2021 roku reaktywowały się u mnie wirusy EBV i CMV, najpewniej po przebytym Covid-19. Prawdopodobnie z tego powodu nastąpiła patologiczna praca śledziony, która musiała zostać usunięta! Do dnia dzisiejszego nie potrafię całkowicie wyleczyć cytomegalii, która niszczy cały organizm! Istnieje lek, który mógłby mi pomóc, ale miesięczna kuracja kosztuje niemal 1000 zł! Tak bardzo chciałabym, aby ten chorobowy koszmar już się skończył! Walka ze wszystkimi chorobami, które są następstwem podstawowej choroby, staje się już coraz bardziej wyczerpująca! Mam dwoje dzieci w wieku 7 i 14 lat. Pragnę być mamą, która daje wsparcie, a nie taką, która potrzebuje opieki… Sama nie dam rady zawalczyć o własne zdrowie. Proszę o Twoją pomoc, nawet najmniejszy gest jest dla mnie bardzo znaczący! Ania

8 328 zł
Jagódka Nowak
Jagódka Nowak , 4 latka

Wyjątkowa dziewczynka z wyjątkową chorobą... Twoja pomoc dzisiaj to jej szansa na lepszą przyszłość!

Dzień Matki 2021 roku zapamiętam na zawsze… Ten dzień był wyjątkowy nie tylko z uwagi na fakt, że miałam go z kim świętować i byłam z tego mega dumna! W tym dniu dowiedziałam się również, że moja cudowna córeczka cierpi na chorobę genetyczną zwaną Zespołem Angelmana… Jagoda miała różne niepokojące objawy już na wczesnym etapie rozwoju, jednak można je było odczytywać jako typowe dla większości dzieci. Gdy miała 3 miesiące, lekarz zauważył zeza, ale przecież sporo niemowlaków go robi. Później okazało się, że ma atopowe zapalenie skóry. Niedobrze, ale też nie jest to nic „nadzwyczajnego”. Najgorsze miało dopiero nadejść… Kwestia zeza jednak ewoluowała dlatego, gdy miała niespełna rok, przeszła jedną operację, a po kilku miesiącach kolejną. Wymaga noszenia okularów korekcyjnych, niemniej teoretycznie ta kwestia jest pod kontrolą. W międzyczasie zaczęły mnie niepokoić kolejne sygnały. Jagoda miała już 10 miesięcy, a nadal nie siadała. Moja mama jest pielęgniarką, więc wiedziała, że gdy w okresie 6-8 miesięcy dziecko nie siada, to należy się udać do fizjoterapeuty. Ten stwierdził co prawda obniżone napięcie mięśniowe, ale równocześnie kazał się pilnie udać na konsultację neurologiczną.  Udałam się na nią już mocno zaniepokojona. Tam padały różne podejrzenia, jednak nie obstawiano choroby genetycznej z uwagi na brak widocznych zmian na twarzoczaszce Jagódki, co jest dość charakterystyczne dla tego typu schorzeń. Skłaniano się do wykonania rezonansu magnetycznego, aby sprawdzić, czy nie ma jakichś zmian w główce. Niemniej trochę przez przypadek zapytałam jeszcze, czy jest to normalne, że Jagódka przewraca oczami do tyłu, tak jak to robią osoby, gdy mdleją. Jak dobrze, że o tym wspomniałam! Neurolog skierował nas na EEG i dzięki temu wykryto, że Jagódka choruje na padaczkę. Ok, nadal nie jest dobrze, ale z drugiej strony pocieszaliśmy się z mężem, że z tym też da się żyć. Gdy Jagoda miała 2-latka, trafiliśmy do Instytutu Matki Polki w Łodzi. Tam jeden z lekarzy po zbadaniu córeczki skierował nas jednak na podstawowe badania genetyczne tzw. kariotyp. Po 2 miesiącach oczekiwań otrzymaliśmy informację, że ma przesunięty 15. chromosom. Po 4 kolejnych, w Dzień Matki poznaliśmy ostatecznie naszego wroga… Jagoda dopiero w wieku 3 lat zaczęła chodzić. Mimo to nadal ma problemy z utrzymaniem równowagi. Ciągle się przewraca, traci stabilność. Dzięki rehabilitacji jej ubytek w błędniku zaczął lepiej działać. Potrafi już wejść pod niewielki podjazd, czy podejść gdzieś trzymając się barierki. Tak jest w lepsze dni. W gorsze chodzi tylko za rękę, bo notorycznie upada… Dużym wyzwaniem na teraz w zakresie motoryki jest wyćwiczenie jej rąk. Jagódka poszła do przedszkola specjalnego i niestety nie radzi sobie z najprostszymi rzeczami w zakresie operowania rękoma. Udało nam się z nią wyćwiczyć, aby umiała jeść rękoma, ale już na przykład nie utrzyma łyżeczki, kubka. Trzeba ją karmić i poić. Nie buduje nic z klocków, nie bawi się w zabawy, które wymagają utrzymania czegoś w ręce. Nie jest w stanie po prostu nic utrzymać!     Na domiar złego córeczka nic nie mówi i raczej nic nie powie przez swoje schorzenie… Pracujemy w związku z tym intensywnie nad alternatywnymi formami komunikacji. Wdrażamy jej gesty makatonu, aby umiała zgłosić najważniejsze potrzeby jak jeść, pić. To się udało, jednak dużym wyzwaniem na teraz jest nauka wskazywania tego, co jej dolega! Gdy jest chora, ma temperaturę, musimy zgadywać i dokładnie ją oglądać, by sprawdzić, czy coś ją boli. Ona nam niestety tego nie powie i nie wskaże… To najtrudniejsza dla nas sytuacja, bo nie możemy jej na czas pomóc!  Wiem, że Jagoda nigdy nie będzie zdrowa. Zawsze za to będzie szczęśliwa, bo uśmiech jest nie tylko jej indywidualną cechą charakterystyczną, ale jest również utożsamiamy z Angelmanem. Jednak najbardziej mi jako mamie zależy na tym, by moje dziecko było jak najbardziej samodzielne! W związku z tym cały czas intensywnie ją rehabilituję, jeżdżę do neurologopedy. Zapoznaję się z każdą dostępną metodą, która mogłaby poprawić jej sprawność i komunikację. Niestety większość zajęć odbywa się prywatnie, więc koszty są bardzo duże.   Jagódka to wspaniała dziewczynka, która widać, że pragnie kontaktu z otoczeniem. A ja jako mama chcę jej to umożliwić, aby mogła kiedyś samodzielnie porozumiewać się z otaczającym ją światem. Z Twoją pomocą uda się to osiągnąć! Iweta, mama Jagody

8 327 zł
Adam Paluch
Adam Paluch , 10 lat

Częste ataki padaczki wyniszczają organizm Adasia❗️ Pomóż❗️

Kilkadziesiąt razy dziennie oglądam, jak mój syn cierpi zamknięty w szponach okrutnej choroby. Adaś przyjął już wszystkie możliwe lekarstwa, by powstrzymać ataki padaczki. Bezskutecznie… Specjalistyczne leczenie pochłania ogromne sumy pieniędzy, których już nie mam. Proszę, pomóżcie… Badania WSG, które Adaś przeszedł dzięki Waszemu wsparciu, potwierdziły, że jako jedyne dziecko w Polsce posiada rzadką mutację w genie PTPN4. Adam zmaga się również z wieloma wadami wrodzonymi, alergiami, atopowym zapaleniem skóry, nadciśnieniem tętniczym i agenezją lewej nerki. Jednak najdotkliwsza jest dla nas padaczka lekooporna… Sytuacja mojego dziecka była tak krytyczna, że lekarze zdecydowali o wprowadzeniu farmakoterapii przeznaczonej dla osób dorosłych! Oprócz tego Adasiowi wszczepiono stymulator nerwu błędnego nowszej generacji. Napady padaczki spadły z pięćdziesięciu na dwadzieścia dziennie. Te, które pojawiają się w ciągu dnia, są pozornie łagodne. Synek po prostu staje się nieobecny. Niestety wiem, że każdy z nich powoduje nieodwracalne uszkodzenia w mózgu Adasia… Nocami śnimy koszmary na jawie… Kładę się do łóżka i czekam, kiedy nadejdzie piekło. Już od wielu lat nie jestem w stanie spać. Czuwam. Nagle słyszę pisk monitora funkcji życiowych, do których podłączony jest Adaś. Jego saturacja spada. Ciało wpada w silne drgania. Adaś jest cały siny, ślina wydobywa się z jego ust. Atak się kończy, pozostawiając moje dziecko przerażone. Przytulam synka mocno, by wiedział, że jest bezpieczny. To nie ostatni raz tej nocy. Czy kolejne będą wyglądać tak samo? Bez Waszej pomocy Adaś nie ma szans! Obecne leczenie przynosi efekty, jednak jego koszty zwalają z nóg. Co dwa tygodnie jeździmy do neurologa, by dostosować działanie stymulatora. Każdego miesiąca wykupuję drogie, nierefundowane lekarstwa.  Co ma zrobić matka, która nie posiada pieniędzy, by uratować przed chorobą swoje własne dziecko? Miłość nie wystarczy, by wyzwolić Adasia od niekończącej się udręki… Choć robię wszystko, co mogę, to wciąż za mało… Z serca błagam Was o pomoc! Daria, mama

8 320,00 zł ( 78,2% )
Brakuje: 2 319,00 zł
Nikola Dziedzic
Nikola Dziedzic , 16 lat

Nowotwór odebrał wzrok! Pomóż o niego zawalczyć!

Moja Nikolka była dziewczynką pełną życia i pomysłów. Chodziła na tańce, trenowała judo a od pierwszych ciepłych dni wszędzie jeździła rowerem. Prawie trzy lata temu runęła na nas miażdżąca diagnoza –  nowotwór złośliwy móżdżku. Lekarze uratowali jej życie, lecz skutki przeprowadzanej operacji na zawsze będą odbijać się w życiu Nikoli. Został uszkodzony nerw wzrokowy. Nikola widzi tylko na jedno oko, lecz jej wzrok jest słaby i na dłuższą metę bardzo się męczy. Dzisiaj córka ma już 13 lat i stara się funkcjonować w miarę swoich możliwości.  Aby jej to ułatwić, niezbędny jest sprzęt służący rehabilitacji wzroku, ułatwiający codzienność. Jednym z nich jest lupa powiększająca, by mogła znowu wrócić do czytania ukochanych książek i bajeczek dla braciszka. Każda pomoc, każda złotówka umożliwi nam pozyskiwanie potrzebnych narzędzi ułatwiających jej funkcjonowanie. Nikola zapłaciła okrutną cenę za swoje życie. Utrata wzroku jest utratą poczucia bezpieczeństwa, patrzenia na świat, który się zmienia i niejednokrotnie zachwyca. Jeśli jest szansa, by w jakikolwiek sposób pomóc jej go odzyskać, musimy to zrobić. Małgorzata, mama Nikoli

8 291 zł
Katarzyna Niemiec
Katarzyna Niemiec , 49 lat

Rehabilitacja kluczem do niezależności! Pomóż ją odzyskać!

Minął już rok od rozpoznania naczyniaka oraz operacji. Dzisiaj pragnę dla mamy zdrowia i niezależności, którą utraciła.  18 stycznia 2021 r. moja mama trafiła do szpitala z postępującymi zaburzeniami czucia prawej nogi, które przechodziło na lewą. Po przeprowadzeniu badań rozpoznano zmianę, którą nazwano wręcz hiperintensywną – śródrdzeniowego guza w okolicach kręgów piersiowych.  W pierwszych dniach lutego przeprowadzono operację. Niestety, stan mamy się nie zmienił. Całkowite porażenie kończyn dolnych z zaburzeniem czucia głębokiego i powierzchniowego przykuło ją do wózka. Jest najsilniejszą kobietą jaką znam. Opanowała poruszanie się przy poręczach, przesiadanie się z łóżka na wózek, jazdę wózkiem. Wiele z jej samodzielności zostało zablokowanych przez ogromny ból związany z dyskopatią.  Mama wymaga wsparcia przy wielu aktywnościach, ale przede wszystkim rehabilitacji. Za każde wsparcie, które umożliwi nam regularną rehabilitację mamy, zmniejszenie bólu i zwiększy jej niezależność już pragnę z całego serca podziękować. Nie wiem, czy mama kiedykolwiek zacznie chodzić samodzielnie, bez wsparcia. Jedni mówią, by nie tracić nadziei, inni nie chcą dawać złudzeń. Ja jedynie pragnę, by mama nie cierpiała, a jej wysiłki nie szły na marne.  Karolina - córka Kasi

8 273 zł
Kornelia Litke
10 dni do końca
Kornelia Litke , 19 miesięcy

Kornelka już dwa dni po urodzeniu musiała przejść operację ratującą życie... Pomóż w walce o zdrowie!

Nic nie zapowiadało, że nasza córeczka urodzi się chora… Cała ciąża przebiegała prawidłowo, a my odliczaliśmy dni do momentu, kiedy będziemy mogli wziąć ją w ramiona... Niestety, tuż po narodzinach rozpoczęła się walka o przyszłość Kornelki... W pierwszych dniach życia u naszej Kruszynki zdiagnozowano wrodzoną atrezję przełyku z przetoką przełykowo-tchawiczą dolną. Już dwa dni po urodzeniu musiała przejść operację ratującą życie. Lęku, który rozdzierał wtedy nasze serca, nie da się porównać z niczym innym. Tak bardzo się o nią baliśmy… Kolejne 2 tygodnie spędziła na OIOMie, gdzie poza butelką, karmiono ją także za pomocą sondy.  Kornelia bardzo często choruje. Niestety, każda infekcja jest dla niej bardzo niebezpieczna, a nawet zagrażająca życiu. Kornelia w wieku 10 miesięcy nadal jeszcze nie zaczęła siedzieć samodzielnie. Niezbędna jest stała fizjoterapia, lecz częste choroby córeczki sprawiają, że wiele zajęć się nie odbywa. Kornelka była już kilkukrotnie hospitalizowana ze względu na nawracające zapalenie płuc, a przechodząc Covid, potrzebowała dodatkowo tlenu. Kornelka ma również duże trudności z jedzeniem. Może przełknąć jedynie zmiksowane zupki, jakiekolwiek kawałki powodują dławienie się. Córeczka waży zaledwie 6 kg. Korzysta również z pomocy neurologopedy, jednak postępy są bardzo powolne. Nasza fizjoterapeutka podejrzewa u Kornelii także skoliozę,  jesteśmy w trakcie diagnozy. Nasza córeczka w walce o zdrowie potrzebuje regularnej rehabilitacji oraz pomocy wielu specjalistów. To dzięki nim może normalnie funkcjonować i pokonywać swoje bajery. Niestety, nie możemy pozwolić sobie na prywatne leczenie naszej córeczki. Koszty z tym związane są bardzo duże, a w domu mamy jeszcze 2 dzieci. Bardzo prosimy o każdą możliwą pomoc i wsparcie w dążeniach do lepszej przyszłości Kornelki. Z całego serca dziękujemy… Rodzice Kornelii

8 267 zł
Marcin Dolder
Marcin Dolder , 42 lata

Prawie się udało... Ale los chciał inaczej❗️Pomagamy Marcinowi❗️

Wsparcie od Was jasno pokazało mi, że prośba o pomoc to nie wstyd, a pomaganie ma wielką moc! Dziękuję! Niestety, okazało się, że koszty zakupu roweru będę musiał pokryć w całości z własnej kieszeni. Dlatego znów proszę o pomoc! Moja historia: W 2006 roku miałem super pracę, życie, perspektywy i nie spodziewałem się, że jeden dzień może podpisać na mnie wyrok. Dzisiaj mam 41 lat i od 18 lat zmagam się z niedowładem czterokończynowym. To okrutny przeciwnik, z którym walczyć mogę jedynie dzięki ciężkiej pracy i rehabilitacji. Aby sprostać obowiązkom, naprawdę ciężko pracowałem. To odbiło się na moim zdrowiu. Najpierw pojawiły się zmiany na oskrzelach. Wizyta u lekarza, leczenie, potem zwolnienie. Trzy miesiące później, kiedy wciąż cieszyłem się nową pracą, dostałem udaru krwotocznego. W mojej głowie pękł tętniak! Udar sparaliżował mi obie ręce i nogi. Nie potrafiłem mówić, chodzić... Wszystkiego musiałem uczyć się od początku. To był koszmar. Każdego dnia musiałem walczyć o to, by chociaż w części odzyskać dawną sprawność i życie. Po trzech latach intensywnej rehabilitacji zupełnie przypadkiem na ówczesnych Targach Rehabilitacyjno-Ortopedycznych pierwszy raz w życiu zobaczyłem rower poziomy, czyli „trajka".  Wtedy moje życie zmieniło się diametralnie. Dzięki niemu wróciłem do aktywnego trybu, do pracy, do szkoły i spotkań towarzyskich! Mimo niepełnosprawności mogłem funkcjonować... Mogłem żyć! Niestety, kilka miesięcy temu w moim rowerze pękła rama. Rower jest wiekowy i żadna naprawa nie zagwarantuje, że nie pęknie znowu w innym miejscu. Abym mógł jak najszybciej wrócić do rehabilitacji, potrzebuję nowego sprzętu.  Po poszukiwaniach znalazłem odpowiedni. Rower elektryczny, lekki i dostosowany do mnie. Ale jego cena wynosi 26 000 złotych! Niedawno okazało się, że nie otrzymam części kwoty z fundacji, a czas oczekiwania na kolejne zebrania rady w tej sprawie to nawet kolejne pół roku... Czuję się załamany, ale nie zamierzam się poddać. Elektryczny wózek inwalidzki jest dobry dla osoby, która nie ma sprawnych obu nóg. Ja, dzięki możliwości pedałowania na rowerze utrzymuję swoje kończyny i resztę ciała w jako takiej kondycji, która na całe szczęście daje mi możliwość swobodnego przemieszczania się. Jeśli przestałbym jeździć, moje nogi, zwłaszcza prawa, przestałyby funkcjonować! Podczas pandemii nie jeździłem na rowerze i powoli traciłem zdolność chodzenia. Marzę o nowym rowerze, by móc się swobodnie przemieszczać. Dzięki Wam udało się zakończyć zbiórkę i zebrać znaczną część potrzebnej kwoty. Dlatego po raz kolejny proszę Was o pomoc. Jeden mały gest nie zmieni świata, ale może odmienić czyjeś życie. Marcin Kwota zbiórki jest szacunkowa.

8 265,00 zł ( 77,68% )
Brakuje: 2 374,00 zł
Ewa Lorek
Pilne!
Ewa Lorek , 66 lat

Ukochana Ewa walczy z GUZEM MÓZGU❗️Potrzebna PILNA pomoc❗️

Zwracam się do Was z prośbą o pomoc w niezwykle trudnej chwili. Moja kochana mama Ewa została zdiagnozowana z glejakiem, złośliwym nowotworem mózgu z kilkoma dużymi ogniskami. Glejak to jeden z najbardziej agresywnych rodzajów raka, który podstępnie rozwija się w komórkach glejowych w mózgu. Choroba ta niestety rozwija się szybko i wymaga intensywnego leczenia, które jest nie tylko wyczerpujące, ale i bardzo kosztowne. Wykryte zmiany są agresywne i dużych rozmiarów oraz powodują rozległy obrzęk i stan zapalny uciskający na kolejne obszary mózgu. Stopniowo zanika u mamy zdolność mówienia, poruszania się i wykonywania innych podstawowych czynności. Jest to druzgocące dla osoby, która 2 miesiące temu nie miała żadnych objawów. Wszystko nastąpiło tak gwałtownie i niespodziewanie... Nikt w Polsce nie chciał podjąć się leczenia operacyjnego zmian wykrytych u mamy. Byliśmy odsyłani kilkukrotnie z hasłem "nie da się" albo "nie operujemy takich zmian"... Aż znaleźliśmy jedynego neurochirurga, który guza usunie w całości. Mowa tu o dr. Witoldzie Libionce ze szpitala w Kluczborku. Operacja odbędzie się już w sierpniu – mamy bardzo mało czasu na zebranie potrzebnej kwoty, co spędza nam sen z powiek. Kwota zabiegu i późniejszego leczenia wraz z dojazdami, wizytami i opieką pooperacyjną to około 200 tys. zł. Obecnie mama przechodzi trudny czas, a my wraz z nią, bo nie ma nic gorszego niż patrzeć na cierpienie najbliższej osoby, dla której nie ma szans na ratunek. Mama walczy z chorobą, bólem i lękiem, nie porusza się, jest bardzo nerwowa, bo nie może się komunikować – guz uciska na ośrodki mowy w mózgu. Potrzebuje całodobowej opieki. Mama nie spożywa samodzielnie posiłków i trzeba pomagać jej we wszystkich czynnościach życia codziennego. Błagam wszystkich o pomoc dla mojej ukochanej mamy, która gaśnie z dnia na dzień. Proszę o pomoc nie tylko osoby zdrowe, ale też tych, którzy są w stanie zrozumieć nasze położenie, bo przechodzili przez coś podobnego w życiu. Mama zawsze była dla nas wsparciem i pomocą w każdej sprawie. Teraz jest całkowicie od nas zależna. Jest to dla nas tragedia – diagnoza była dla wszystkich nagłym szokiem i nigdy nie przypuszczalibyśmy, że taka sytuacja wydarzy się w naszym życiu. Proszenie o wsparcie jest dla nas niezwykle trudne, ale chcemy wspierać mamę w tej walce na wszystkie możliwe sposoby. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe, choć proszenie o pomoc nie przychodzi nam łatwo. Każda złotówka jest na wagę złota i przybliża nas do celu, jakim jest zapewnienie mamie najlepszej możliwej opieki i szansy na wyzdrowienie. Prosimy o każdą, nawet najmniejszą wpłatę, która przybliży nas do wspólnego celu. Jeżeli nie jesteś w stanie dołożyć swojej cegiełki w postaci materialnej, proszę udostępnij i poinformuj swoich bliskich o zbiórce – to nic nie kosztuje. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy zdziałać więcej. Dziękujemy za każdą formę wsparcia – zarówno finansową, jak i za udostępnienie tej informacji dalej. Koszty leczenia znacząco przewyższają nasze możliwości finansowe. Jeśli nie zbierzemy odpowiedniej kwoty, to do szeregu obecnych problemów zdrowotnych dojdzie kolejny, czyli kredyt. Spłacenie takiej kwoty jest dla nas niewykonalne, zaś opieka nad mamą wymaga albo skorzystania z profesjonalnej pomocy, albo obecności kogoś z nas w domu. To z kolei oznacza rezygnację z pracy zawodowej, aby pomagać mamie w codziennym życiu. Każda wpłata przybliża do celu – uratowanie życia najważniejszej osobie w życiu, ukochanej mamy. Anna Elzanowska - córka

8 260,00 zł ( 3,88% )
Brakuje: 204 506,00 zł
Wojciech Wiencek
Wojciech Wiencek , 7 lat

Mały wojownik w starciu z chorobą – Wspieramy Wojtusia❗️

Wojtuś urodził się z Zespołem Downa. Dał nam największe szczęście, ale też obawy co do jego przyszłości. Zwłaszcza że przyszedł na świat za wcześnie i niemal od razu przeniesiono go na oddział intensywnej terapii. Dzisiaj synek ma 6 lat. Jest roześmianym i szczęśliwym dzieckiem, ale schorzenie każdego dnia ciągnie go w dół. Problemy z mową, duża wybiórczość pokarmowa, przebyte problemy kardiologiczne… Najgorsze minęło, ale musimy stale pracować albo mieć nadzieję, że niektóre skutki z czasem miną. I tak odkąd Wojtek miał 3 miesiące, jesteśmy pod stałą kontrolą logopedy, okulisty, rehabilitantów. W przedszkolu integracyjnym synek regularnie ćwiczy i rozwija się, ale poza tym wszystkie koszty dźwigamy na swoich barkach. Ale środki na rehabilitację, zajęcia neurologopedyczne, wizyty u specjalistów i turnusy w końcu zaczynają nas przerastać. Dlatego będziemy bardzo wdzięczni, gdyby ludzie dobrej woli zechcieli wesprzeć nas w pokonaniu tej największej przeszkody do szczęścia Wojtka. Rodzice

8 249,00 zł ( 77,53% )
Brakuje: 2 390,00 zł