Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Monika Pawlikowska
Monika Pawlikowska , 31 lat

Pomóż mi zostać mamą, pozwól żyć bez ciągłego bólu...

Z endometriozą i adenomiozą zmagam się już od kilkunastu lat. Objawy pojawiły się wraz z pierwszą miesiączką. Później każdy okres wiązał się z bólem aż po omdlenia, zimnymi potami i niemożnością normalnego funkcjonowania. Chodziłam od jednego gabinetu ginekologicznego, do drugiego, szukając przyczyny wszystkich dolegliwości. Za każdym razem słyszałam jednak, że “okres ma boleć” albo “jedną boli, drugą nie, proszę się tak nie użalać”, “taka jest pani natura, wszystko jest w porządku”.  Nie zliczę, ile razy trafiałam na SOR. W szpitalu zwykle podejrzewano wyrostek robaczkowy lub zapalenie jelit. Dawano mi jedynie zastrzyk, a następnie wypis. Z czasem objawy zaczęły się nasilać, a ból stawał się nie do wytrzymania. Gdy będąc już dorosłą osobą, po raz kolejny spóźniłam się do pracy z powodu omdlenia i silnych krwawień pozamiesiączkowych, wiedziałam już, że jest coraz gorzej i nie można z tym zwlekać, że muszę walczyć o pomoc, aby stan mojego zdrowia nie pogorszył się jeszcze bardziej. Postanowiłam poszukać lekarza, który specjalizuje się w leczeniu endometriozy. Pomyślałam, że nawet, jeśli podejrzenia się nie potwierdzą i to nie jest ta choroba, to może przynajmniej nikt nie zbagatelizuje moich objawów. Udało się, lekarz był prawie pewnien diagnozy, ale skierował mnie jeszcze kontrolnie na rezonans. Czytając opis badania całkowicie się załamałam, wiedziałam, że jest źle, nie wiedziałam tylko do jakiego stopnia. Niestety, ten sam lekarz, mimo zdiagnozowania choroby, nie był w stanie mi pomóc w leczeniu. Szukałam więc dalej i trafiłam z polecenia do doktora Rubisza. Był zaskoczony, że zjawiłam się już z wykonanym rezonansem. Okazało się, że jest dużo gorzej, niż myślałam, nawet po zdiagnozowaniu przez poprzedniego lekarza. Zrosty i zmiany są wyczuwalne dłonią i widoczne już na USG, czego nie widział żaden poprzedni lekarz przez kilkanaście lat! Endometrioza zaatakowała między innymi macicę, pęcherz, odbytnicę, pochwę, wykryto również adenomiozę rozproszoną. Jajniki są przyrośnięte do macicy, macica zaś do kości krzyżowej i jest praktycznie unieruchomiona. Zlecone zostało laparoskopowe usunięcie głębokich zmian. Operacja musi być wykonana jak najszybciej, a jej koszt to 45 tys. złotych… Termin wyznaczono na luty 2023 roku. Zostało naprawdę niewiele czasu... To dla mnie jedyny ratunek, ponieważ leki, które przyjmuję nie zatrzymują rozrostu choroby, a jedynie go spowalniają!  Każdego dnia odczuwam ogromny, dyskwalifikujący mnie z normalnego funkcjonowania ból, a silne środki przepisywane na receptę nie są w stanie go uśmierzyć. Z racji tak wysokich kosztów operacji i późniejszego leczenia, jestem zmuszona prosić Was o pomoc. Sama nie uzbieram tak ogromnej kwoty na operację, a jest to jedyna nadzieja na dalsze życie bez bólu i możliwość zajścia w ciążę. Marzę o tym, aby zostać mamą, ale choroba na ten moment mi to uniemożliwia. Wiem, że jest ogrom ludzi z wielkimi sercami i liczę, że uda mi się zebrać potrzebną kwotę! Dzięki Wam mogę otrzymać szansę na lepsze życie i zostanie mamą… Proszę, pomóżcie! Monika

15 975,00 zł ( 33,36% )
Brakuje: 31 898,00 zł
Marcel Dybek
2 dni do końca
Marcel Dybek , 17 lat

Wypadek, śpiączka, a teraz walka o sprawność! Błagam, pomóż Marcelowi!

Mój syn Marcel ma jeszcze szansę na sprawną przyszłość. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której spędzi resztę życia na wózku… Jeden pechowy dzień nie może przekreślić tych wszystkich dobrych momentów, które są dopiero przed nim. Jest na to zdecydowanie za młody!  Wakacje – beztroski czas, o którym marzy każde dziecko, na które czeka i odlicza dni. W życiu mojego syna jedna chwila doprowadziła do tragedii, z której konsekwencjami walczymy do teraz.  4 sierpnia, pamiętny dzień. Marcel jechał na rowerze, przechodził przez ulicę, kiedy został potrącony przez samochód.  W trybie natychmiastowym trafił do szpitala, gdzie lekarze ratowali jego zdrowie i życie. Przez trzy tygodnie przebywał w śpiączce. To były najdłuższe dni w moim życiu. Podłączony do aparatur, z rurką tracheotomijna dzięki której mógł oddychać. Dni oczekiwania na dobrą wiadomość, na moment, kiedy Marcel otworzy oczy… Dopiero za czwartym razem udało się go wybudzić. A po ponad miesięcznym pobycie w szpitalu udało się wrócić do domu!  Skutkiem wypadku jest podkurcz mięśni, całkowicie wygięta stopa, a także brak możliwości samodzielnego poruszania się. Dziś Marcel przemieszcza się na wózku. Lekarza dają duże szanse na to, że stanie na własnych nogach. To trzyma go przy życiu. daje ogromną nadzieję i wolę walki. Jestem bardzo dumna i poruszona, że mój syn jest tak silny i dojrzały.  Marcel powinien jak najszybciej rozpocząć rehabilitację. Był nawet w refundowanej placówce, jednak nie spełniała ona warunków sanitarnych, a sprawa została zgłoszona do sanepidu.  Marcel musi być rehabilitowany! Jest jeszcze taki młody, ma szansę odzyskać sprawność, jednak uciekający czas jest naszym wrogiem. Prosimy o pomoc, o wsparcie, które może dać mu szanse na samodzielność... Justyna, mama

15 967 zł
Antoś Krupiński
Antoś Krupiński , 4 latka

Ten koszmar mógł spotkać każdego! Ratuj Antosia!

Antoś był przy mnie, bawił się. Spokojnie szykowałam obiad zerkając na niego kontrolnie. Był miesiąc do jego roczku, a on już samodzielnie chodził co sprawiało zarówno jemu jak i nam mnóstwo radości. Widziałam, że wstał i szedł w moją stronę, gdy nagle upadł i cały zesztywniał… Natychmiast rzuciłam się w jego stronę. Jego maleńka buzia zaczęła robić się czerwona, a ja w panice zaczęłam go ratować. Każde uderzenie w plecki dawało mu możliwość zaczerpnięcia powietrza. Sąsiadka wezwała pogotowie, które szybko nadjechało.  Doszło do zatrzymania akcji serca. Ratownicy robili wszystko, by go ocalić. To był straszny widok – gdy musieli go intubować, podawać adrenalinę. Minuty płynęły, nie wierzyłam w to co się dzieje. Ułamki sekund, które przerodziły się w prawdziwy dramat. Prawdziwy koszmar, który może spotkać każdego rodzica, w każdym momencie. Przyczyną tego wypadku najprawdopodobniej było zadławienie śliną. Lekarze wprowadzili Antosia w śpiączkę fizjologiczną. Z niecierpliwością, codziennie czuwałam przy jego łóżeczku. Czekałam na dzień, gdy w końcu otworzy oczka. Minęły dwa tygodnie, gdy się wybudził... Łzom nie było końca, gdy zobaczyłam, że nie rusza rączkami i nóżkami. Gdy brałam go na ręce nie był w stanie utrzymać główki. Nie wodził za nami wzrokiem. Byłam przerażona, załamana, cały świat nam się zawalił. Po niespełna dwóch miesiącach wróciliśmy do domu, lecz nasza codzienność wygląda zupełnie inaczej. Antoś nie chodzi, nie siedzi… Dzięki rehabilitacji w szpitalu zaczął kontrolować główkę i samodzielnie ją trzymać. Nie jest w stanie samodzielnie się obrócić czy podnieść. Nie raczkuje. Jest bardzo słabiutki, zdany na nas. Serce mi dosłownie pęka, a widok gdy się przebudził i nie mógł się poruszyć jest najgorszym wspomnieniem. Wystarczyła chwila, by ze zdrowego i prawidłowo rozwijającego się malca stał się dzieckiem leżącym. Lekarze mówią, że tylko rehabilitacja jest w stanie z powrotem postawić go na nóżki. Ćwiczymy sami w domu, ale bez profesjonalnego wsparcia nie damy rady. Wydarzenia tamtego dnia wciąż są bardzo żywe. Minie pewnie dużo czasu, nim nieustannie towarzyszący lęk o Antka minie. Zrobiłabym wszystko, by do tej sytuacji nigdy nie dopuścić. Ale zrobiłam też wszystko, by ratować mojego synka. Koszmar każdego rodzica stał się rzeczywistością – teraz walczymy o możliwą, lepszą przyszłość dla synka. Edyta i Patryk – rodzice Antosia

15 957 zł
Jacek Dąbrowski
Jacek Dąbrowski , 41 lat

Życie bez piętna kalectwa – tylko o to proszę...

Mam na imię Jacek, staram się zawsze być uśmiechnięty i pełen optymizmu. Staram się, choć nie zawsze jest łatwo, bo choroba towarzyszy mi od urodzenia. Szereg operacji, lata spędzone w łóżku, cierpienie, którego opisać się nie da – to ogromny skrót moich zmagań. Wszystkiemu winna jest wrodzona wada nóg, z którą przyszedłem na świat. Bez operacji choroba za chwilę posadzi mnie na wózek inwalidzki. Proszę, pomóż mi przed tym uciec.  Niestety, mój obecny stan jest zły – operacje, które przeszedłem metodą Ilizarowa, nie przyniosły oczekiwanego efektu, dodatkowo kości zostały osłabione w wyniku czego dwukrotnie złamałem udo. Na chwilę obecną jedna z nóg została źle złożona, przez co jest krótsza i dodatkowo zespolona blachą i śrubami.  Błędy, jakie kiedyś popełnili lekarze, doprowadziły do stanu, w którym obecnie się znajduję. Ledwo chodzę i boję się, że któregoś dnia po prostu nie wstanę z łóżka. Pilnie potrzebuję operacji, ponieważ całe obciążenie mojego ciała jest na jednej nodze. Cierpi na tym druga noga, która obecnie również wymaga operacji. Kręgosłup jest coraz słabszy. Chociaż nie lubię się skarżyć, ból bywa czasami nie do wytrzymania… Wcześniej miałem pracę, plany i marzenia. Teraz, w tym stanie, nie mogę już pracować. Jak każdy mam swoje marzenia – moim hobby jest muzyka elektroniczna, a DJ-ing stał się życiową pasją. Pasją, którą kocham. Czuję, że mógłbym zrobić wiele w tym kierunku, lecz nie mogę, ponieważ mam coraz większe trudności ze staniem... Medycyna przez kilka lat po moich ostatnich zabiegach poszła do przodu i pojawiła się nowa metoda śródszpikowa poprzez magnetyczne gwoździe sterowane elektromagnetycznie. Ta metoda pozwoli uratować moją sprawność i uwolni mnie od bólu! Jest zatem szansa na to, bym mógł zawalczyć o swoje zdrowie i przyszłość. Ta szansa to operacje wspomnianą metodą w klinice w Warszawie. Niestety cena jest olbrzymia – ponad 300 tysięcy złotych.  Mam 37 lat – przed sobą jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Wiem, że jeśli choroba posadzi mnie na wózek, większość z nich nie będzie niemożliwa. Bez operacji mój stan będzie się pogarszał. Boję się, bo nie wiem, jak sam sobie poradzę w przyszłości. Proszę Cię o pomoc. Proszę o szansę na życie bez kalectwa... Wierzę, że z Twoją pomocą zebranie takiej sumy jest możliwe! Jacek

15 925,00 zł ( 5,07% )
Brakuje: 297 931,00 zł
Franciszek Brambor
Franciszek Brambor , 6 lat

Lista diagnoz nie ma końca... Daj Frankowi szansę na zdrowie!

Jestem mamą 4,5-letniego Franusia. Mimo bardzo młodego wieku, na podstawie medycznej historii synka, moglibyśmy napisać obszerną książkę... Od jego pierwszego dnia zaczęły sypać się diagnozy, które wydają się nie mieć końca. Urodził się jako wcześniak. W wyniku komplikacji okołoporodowych doszło u niego do zatrzymania akcji serca... Jednak mały bohater nie poddał się i podjął walkę, którą toczy do dziś... Gdy miał 2 miesiące przeszedł pierwszą operację kraniostenozy, czyli zbyt wcześnie zrośniętych szwów czaszki. Jednocześnie zdiagnozowano u Frania niewydolność nerek. Z miesiąca na miesiąc jego wyniki się pogarszały… Na początku października 2018 roku trafił do szpitala. Doszło do ostrej niewydolności i oddechowej miał bardzo wysokie ciśnienie i kolejne zatrzymanie pracy serca. Po długich tygodniach pobytu na OIOM pod respiratorem zapadła decyzja o tracheotomii od której na szczęście na koniec marca 2018 roku udało się odejść. Po kilku miesiącach,  po kolejnej niewydolności oddechowej, musiały rozpocząć się codzienne dializy otrzewnowe, bez których Franka mogłoby już po prostu nie być. Po ponad półtora roku codziennych dializ, życia z maszyną która ratowała życie Frania, doczekaliśmy się telefonu z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, że jest nerka dla Franusia. Operacja kraniotomii, przeszczep nerek, dializy to tylko urywek z naszej historii. Gdy już mieliśmy nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku, nasz świat kolejny raz się zawalił. W grudniu zeszłego roku Franuś stracił całkowicie wzrok, nikt nie wie dlaczego...  Synek częściej przebywa w szpitalnym łóżku, niż w swoim własnym łóżeczku w domu... Ja z kolei robię wszystko, by odwrócić ten okrutny los! Już teraz wiemy, że mutacja zespołu genetycznego, z którym zmaga się synek, to jedyna taka na świecie. Ma ją tylko Franek!  Franek jest niezwykle waleczny. Pomimo wszystkiego, co przeszedł, zaczął mówić, chodzić, a jego codzienność zaczęła przypominać dzieciństwo zdrowych dzieci. I wtedy kolejny szpital i ogromny regres... Dziś Franio nie ma nawet siły, by samodzielnie odwrócić się na drugi bok! Lekarze podejrzewają, że doszło do niedotlenienia mózgu. Franek najbardziej ze wszystkiego potrzebuje dziś intensywnej rehabilitacji i terapii! Niezbędny będzie zakup kosztownego sprzętu rehabilitacyjnego, by zapewnić mu jak najlepsze wsparcie. A mi już brakuje na wszystko środków...  Chcę ratować syna. Muszę, to mój obowiązek! Błagam, wesprzyj naszą walkę. Jestem pewna, że z odpowiednią pomocą Franio wywalczy sprawność i zdrowie. Dzięki Tobie będzie to możliwe! Monika, mama ➤ Franka można także wspierać poprzez LICYTACJE na Facebook'u

15 925 zł
Antoś Masternak
Antoś Masternak , 4 latka

Antoś BARDZO potrzebuje Twojej pomocy❗️

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Dzięki Wam Antoś miał zapewnione intensywne leczenie i rehabilitację! Niestety nadal potrzebujemy pomocy. Prosimy, zostańcie z nami! Oto nasza historia: Zdrowie dziecka jest dla mamy najważniejsze. Najpierw martwi się o nie – nosząc 9 miesięcy pod sercem. Później do końca życia stara się chronić przed złem i cierpieniem. Niestety w obliczu choroby nawet mama, która dla swojego dziecko zrobi wszystko – jest bezradna. Gdzie ma wtedy szukać wsparcia? Jak ma pomóc swojemu dziecku? Gdy urodził się Antoś – targały mną przeróżne emocje. Z jednej strony byłam najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, bo miałam przy sobie swój mały skarb, rodzynka, wśród jego dwóch starszych sióstr. Z drugiej strony, bałam się, że ktoś może mi go odebrać…  Synek urodził się z wrodzoną wadą serca pod postacią ubytku przegrody międzykomorowej PFO I VSD. Oprócz wady serduszka Antoś ma liczne choroby współistniejące i zaburzenia rozwojowe takie jak: napady afektywnego bezdechu (omdlenia bez wyraźnej przyczyny), zaburzenia rozwoju mowy i języka i integracji sensorycznej, uczulenia i związane z działaniem pokarmu zapalenie żołądkowo-jelitowe. Dodatkowo towarzyszy mu autyzm, ADHD i powikłania po porażeniu nerwu twarzowego. To wszystko brzmi strasznie. W rzeczywistości przebiega jeszcze gorzej. Antek w ostatnim czasie przeszedł również operację usunięcia wszystkich górnych zębów i podcięcia wędzidełka. Przeszedł intubację, jego krtań była poszarpana. Musiał przyjmować mnóstwo antybiotyków, inhalacji. Był dotleniany, bo serce nie dawało rady i saturacja mocno spadła. Walczymy dalej, choć na naszej drodze stają kolejne, ogromne koszty. Na co dzień, synek wymaga stałej i długotrwałej opieki w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji. Potrzebuje trwałego wsparcia w procesie leczenia, rehabilitacji i edukacji. To wszystko jest niestety bardzo kosztowne. Nie chcemy, aby możliwości finansowe przeszkodziły naszemu synkowi w walce o zdrowie.  Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc do ludzi wielkich serc. Już raz nam udowodniliście, że jesteście w stanie zdziałać cuda. Prosimy, nie odwracajcie się od nas. Wasze wsparcie jest na wagę złota! Mama Antosia "Mam jedną moc, nigdy się nie poddaję" - Antoś (BATMAN)  ➡️ Licytacje dla Antosia 💚

15 908,00 zł ( 74,76% )
Brakuje: 5 369,00 zł
Nikodem Walaszek
Nikodem Walaszek , 2 latka

Mały Nikoś walczy o swoje zdrowie – Potrzebuje Twojego wsparcia❗️

Nikodem urodził w 41 tygodniu ciąży po kilku dniach wywoływania i ostatecznie ciężkim porodzie. Początkowo nic nie wskazywało na to, że może mu coś dolegać, ale z czasem wspólnie z bliskimi zaczęliśmy zauważać u maluszka rzeczy, które zaczęły nas niepokoić – wzmożone napięcie, ułożenie ciała pochylone w jedną stronę, nieumiejętność samodzielnego trzymania główki.  Lekarze nas uspokajali, że ma jeszcze czas. Ten czas mijał, a my byliśmy coraz bardziej zaniepokojeni. Gdy Nikodem skończył 11 miesięcy, po badaniu MR mózgowia okazało się, że nasz synek ma widoczne zmiany związane z przebytym niedotlenieniem niedokrwiennym mózgu, co skutkuje opóźnieniem psychoruchowym. Przebyte niedotlenienie niedokrwienne miało miejsce w okresie okołoporodowym. Zaczęła się walka, aby Nikoś mógł samodzielnie zacząć stawiać pierwsze kroki. W marcu 2024 roku skończy dwa lata i mimo ćwiczeń jego postępy są na etapie samodzielnego wstania przy pomocy przedmiotów, ale postawa ciała jest nadal nieprawidłowa.  Do tej pory sami z pomocą najbliższych walczyliśmy o jego zdrowie, lecz Nikodem potrzebuje stałej i systematycznej rehabilitacji, regularnych turnusów rehabilitacyjnych, masaży, specjalistycznych sprzętów takich jak ortezy, pionizator, balkonik umożliwiający naukę chodzenia… W naszym stałym grafiku jest: fizjoterapia NDT-Bobath, terapia Vojty, fizjoterapia w wodzie, terapia ręki, logopeda, zajęcia z integracji sensorycznej i masaże. Systematycznie musimy odbywać wizyty u neurologa, pedagoga, neurologopedy, ortoptyka i ortopedy, aby kontrolować stawy biodrowe. Do tego regularnie monitorować również zapisy EGG, ponieważ synek podczas gorączki miewał incydenty padaczkowe zagrażające jego życiu – po jednym z nich trafił na OIOM! Zdecydowaliśmy się utworzyć tę zbiórkę, ponieważ chcielibyśmy, aby nasz syn miał zapewnioną profesjonalną rehabilitację oraz sprzęt, który ułatwi mu postawienie pierwszych kroków oraz pomoże w walce o samodzielność w przyszłości. Ale sami na to nie uzbieramy… Będziemy bardzo wdzięczni za każdą pomoc. Julita i Krzysztof, rodzice

15 831,00 zł ( 22,9% )
Brakuje: 53 276,00 zł
Wiesław Łobaza
Wiesław Łobaza , 42 lata

Weteran po misji w Kosowie - "Dziś walczę o godne życie!"

W 2002 roku mój brat odbywał rok służby na misji w Kosowie, za co Minister Obrony Narodowej przyznał mu status weterana. Byłyśmy z mamą dumne za jego odwagę, sprawność, dążenie do celów. Wiesław był mężczyzną pełnym charyzmy. Choroba zmieniła wszystko... Wydarzenia z 2008 roku pamiętam jak dziś. Wiesław pojechał na delegację. Niedługo potem dostałam telefon od mamy, że mój brat jest w szpitalu i walczy o życie. Okazało się, że dostał sepsy z dysfunkcją wielonarządową. Ta walka wyniszczyła cały jego organizm: wątrobę, nerki, płuca, z których lekarze ściągali ropę, dostał też odmę. Zostaliśmy uprzedzeni, że te ogromne dawki antybiotyków i sterydów, które przyjmował w celu zwalczenia choroby, mogą odbić się na zdrowiu w przyszłości, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak! Leczenie doszczętnie zaburzyło Wiesławowi metabolizm i systematycznie zaczął przybierać na wadze. W 2021 roku trafił do szpitala z niewydolnością krążeniowo-oddechową. Zdiagnozowano niewydolność serca i problemy z limfą. Cały brzuch i nogi ma spuchnięte. Waży już 250 kg. Jego nogi wpisują się w chorobę zwaną słoniowacizną. Ma też ciągłe problemy z oddychaniem, suchy kaszel 24 godziny na dobę i bezdech, przez który nie może spać na leżąco, gdyż się dusi. Od 2 lat śpi na siedząco. Nie zliczę siniaków, nadwyrężeń, otarć i ran spowodowanych spadaniem z łóżka podczas snu… Widzę, jak Wiesiek się męczy, jak bardzo chciałby wrócić do poprzedniego życia… Wiem, że nie jest to możliwe, ale możemy mu ulżyć w cierpieniu. Niestety nie stać nas na niezbędne masaże limfatyczne. Wisiek dostaje zaledwie niewiele ponad 700 zł zasiłku na miesiąc. Nie wiemy już, jak wiązać koniec z końcem… Bardzo proszę Cię o pomoc! Iwona, siostra Wiesława

15 799 zł
Nikodem Józef Fijałkiewicz
Nikodem Józef Fijałkiewicz , 2 latka

Nikoś kontra zespół Westa – Potrzebna pomoc❗️

Z ciężarem na sercu zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie dla naszego ukochanego synka, Nikodema, który w marcu 2024 roku skończy 2 latka. Nikoś boryka się z rzadką i trudną do zrozumienia chorobą – zespołem Westa, wynikającym z mutacji genowej w genie STXBP1.  Zespół Westa to bardzo niebezpieczne i ciężkie schorzenie. Nikodem w wieku 2 lat nie osiągnął jeszcze wielu etapów rozwojowych. Nie siedzi samodzielnie, nie trzyma główki, a jego mięśnie są bardzo napięte. Dodatkowo boryka się z wadą wzroku, co sprawia, że codzienne funkcjonowanie jest jeszcze trudniejsze. Najlepszą szansą na poprawę stanu zdrowia synka są intensywne turnusy rehabilitacyjne. Niestety, to bardzo kosztowna szansa, a nasze środki finansowe są już wyczerpane. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o pomoc. Wierzymy, że wspólnie możemy zdziałać cuda i dać Nikodemowi szansę na lepszą przyszłość. Dziękujemy z głębi serca za wszelką pomoc. Razem możemy sprawić, że Nikodem będzie mógł pokonać swoje trudności i cieszyć się życiem tak, jak inne dzieci. Rodzice Nikosia

15 796 zł