Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Antoś Masternak
Antoś Masternak , 4 latka

Antoś BARDZO potrzebuje Twojej pomocy❗️

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Dzięki Wam Antoś miał zapewnione intensywne leczenie i rehabilitację! Niestety nadal potrzebujemy pomocy. Prosimy, zostańcie z nami! Oto nasza historia: Zdrowie dziecka jest dla mamy najważniejsze. Najpierw martwi się o nie – nosząc 9 miesięcy pod sercem. Później do końca życia stara się chronić przed złem i cierpieniem. Niestety w obliczu choroby nawet mama, która dla swojego dziecko zrobi wszystko – jest bezradna. Gdzie ma wtedy szukać wsparcia? Jak ma pomóc swojemu dziecku? Gdy urodził się Antoś – targały mną przeróżne emocje. Z jednej strony byłam najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, bo miałam przy sobie swój mały skarb, rodzynka, wśród jego dwóch starszych sióstr. Z drugiej strony, bałam się, że ktoś może mi go odebrać…  Synek urodził się z wrodzoną wadą serca pod postacią ubytku przegrody międzykomorowej PFO I VSD. Oprócz wady serduszka Antoś ma liczne choroby współistniejące i zaburzenia rozwojowe takie jak: napady afektywnego bezdechu (omdlenia bez wyraźnej przyczyny), zaburzenia rozwoju mowy i języka i integracji sensorycznej, uczulenia i związane z działaniem pokarmu zapalenie żołądkowo-jelitowe. Dodatkowo towarzyszy mu autyzm, ADHD i powikłania po porażeniu nerwu twarzowego. To wszystko brzmi strasznie. W rzeczywistości przebiega jeszcze gorzej. Antek w ostatnim czasie przeszedł również operację usunięcia wszystkich górnych zębów i podcięcia wędzidełka. Przeszedł intubację, jego krtań była poszarpana. Musiał przyjmować mnóstwo antybiotyków, inhalacji. Był dotleniany, bo serce nie dawało rady i saturacja mocno spadła. Walczymy dalej, choć na naszej drodze stają kolejne, ogromne koszty. Na co dzień, synek wymaga stałej i długotrwałej opieki w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji. Potrzebuje trwałego wsparcia w procesie leczenia, rehabilitacji i edukacji. To wszystko jest niestety bardzo kosztowne. Nie chcemy, aby możliwości finansowe przeszkodziły naszemu synkowi w walce o zdrowie.  Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc do ludzi wielkich serc. Już raz nam udowodniliście, że jesteście w stanie zdziałać cuda. Prosimy, nie odwracajcie się od nas. Wasze wsparcie jest na wagę złota! Mama Antosia "Mam jedną moc, nigdy się nie poddaję" - Antoś (BATMAN)  ➡️ Licytacje dla Antosia 💚

15 908,00 zł ( 74,76% )
Brakuje: 5 369,00 zł
Nikodem Walaszek
Nikodem Walaszek , 2 latka

Mały Nikoś walczy o swoje zdrowie – Potrzebuje Twojego wsparcia❗️

Nikodem urodził w 41 tygodniu ciąży po kilku dniach wywoływania i ostatecznie ciężkim porodzie. Początkowo nic nie wskazywało na to, że może mu coś dolegać, ale z czasem wspólnie z bliskimi zaczęliśmy zauważać u maluszka rzeczy, które zaczęły nas niepokoić – wzmożone napięcie, ułożenie ciała pochylone w jedną stronę, nieumiejętność samodzielnego trzymania główki.  Lekarze nas uspokajali, że ma jeszcze czas. Ten czas mijał, a my byliśmy coraz bardziej zaniepokojeni. Gdy Nikodem skończył 11 miesięcy, po badaniu MR mózgowia okazało się, że nasz synek ma widoczne zmiany związane z przebytym niedotlenieniem niedokrwiennym mózgu, co skutkuje opóźnieniem psychoruchowym. Przebyte niedotlenienie niedokrwienne miało miejsce w okresie okołoporodowym. Zaczęła się walka, aby Nikoś mógł samodzielnie zacząć stawiać pierwsze kroki. W marcu 2024 roku skończy dwa lata i mimo ćwiczeń jego postępy są na etapie samodzielnego wstania przy pomocy przedmiotów, ale postawa ciała jest nadal nieprawidłowa.  Do tej pory sami z pomocą najbliższych walczyliśmy o jego zdrowie, lecz Nikodem potrzebuje stałej i systematycznej rehabilitacji, regularnych turnusów rehabilitacyjnych, masaży, specjalistycznych sprzętów takich jak ortezy, pionizator, balkonik umożliwiający naukę chodzenia… W naszym stałym grafiku jest: fizjoterapia NDT-Bobath, terapia Vojty, fizjoterapia w wodzie, terapia ręki, logopeda, zajęcia z integracji sensorycznej i masaże. Systematycznie musimy odbywać wizyty u neurologa, pedagoga, neurologopedy, ortoptyka i ortopedy, aby kontrolować stawy biodrowe. Do tego regularnie monitorować również zapisy EGG, ponieważ synek podczas gorączki miewał incydenty padaczkowe zagrażające jego życiu – po jednym z nich trafił na OIOM! Zdecydowaliśmy się utworzyć tę zbiórkę, ponieważ chcielibyśmy, aby nasz syn miał zapewnioną profesjonalną rehabilitację oraz sprzęt, który ułatwi mu postawienie pierwszych kroków oraz pomoże w walce o samodzielność w przyszłości. Ale sami na to nie uzbieramy… Będziemy bardzo wdzięczni za każdą pomoc. Julita i Krzysztof, rodzice

15 831,00 zł ( 22,9% )
Brakuje: 53 276,00 zł
Wiesław Łobaza
Wiesław Łobaza , 42 lata

Weteran po misji w Kosowie - "Dziś walczę o godne życie!"

W 2002 roku mój brat odbywał rok służby na misji w Kosowie, za co Minister Obrony Narodowej przyznał mu status weterana. Byłyśmy z mamą dumne za jego odwagę, sprawność, dążenie do celów. Wiesław był mężczyzną pełnym charyzmy. Choroba zmieniła wszystko... Wydarzenia z 2008 roku pamiętam jak dziś. Wiesław pojechał na delegację. Niedługo potem dostałam telefon od mamy, że mój brat jest w szpitalu i walczy o życie. Okazało się, że dostał sepsy z dysfunkcją wielonarządową. Ta walka wyniszczyła cały jego organizm: wątrobę, nerki, płuca, z których lekarze ściągali ropę, dostał też odmę. Zostaliśmy uprzedzeni, że te ogromne dawki antybiotyków i sterydów, które przyjmował w celu zwalczenia choroby, mogą odbić się na zdrowiu w przyszłości, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak! Leczenie doszczętnie zaburzyło Wiesławowi metabolizm i systematycznie zaczął przybierać na wadze. W 2021 roku trafił do szpitala z niewydolnością krążeniowo-oddechową. Zdiagnozowano niewydolność serca i problemy z limfą. Cały brzuch i nogi ma spuchnięte. Waży już 250 kg. Jego nogi wpisują się w chorobę zwaną słoniowacizną. Ma też ciągłe problemy z oddychaniem, suchy kaszel 24 godziny na dobę i bezdech, przez który nie może spać na leżąco, gdyż się dusi. Od 2 lat śpi na siedząco. Nie zliczę siniaków, nadwyrężeń, otarć i ran spowodowanych spadaniem z łóżka podczas snu… Widzę, jak Wiesiek się męczy, jak bardzo chciałby wrócić do poprzedniego życia… Wiem, że nie jest to możliwe, ale możemy mu ulżyć w cierpieniu. Niestety nie stać nas na niezbędne masaże limfatyczne. Wisiek dostaje zaledwie niewiele ponad 700 zł zasiłku na miesiąc. Nie wiemy już, jak wiązać koniec z końcem… Bardzo proszę Cię o pomoc! Iwona, siostra Wiesława

15 799 zł
Nikodem Józef Fijałkiewicz
Nikodem Józef Fijałkiewicz , 2 latka

Nikoś kontra zespół Westa – Potrzebna pomoc❗️

Z ciężarem na sercu zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie dla naszego ukochanego synka, Nikodema, który w marcu 2024 roku skończy 2 latka. Nikoś boryka się z rzadką i trudną do zrozumienia chorobą – zespołem Westa, wynikającym z mutacji genowej w genie STXBP1.  Zespół Westa to bardzo niebezpieczne i ciężkie schorzenie. Nikodem w wieku 2 lat nie osiągnął jeszcze wielu etapów rozwojowych. Nie siedzi samodzielnie, nie trzyma główki, a jego mięśnie są bardzo napięte. Dodatkowo boryka się z wadą wzroku, co sprawia, że codzienne funkcjonowanie jest jeszcze trudniejsze. Najlepszą szansą na poprawę stanu zdrowia synka są intensywne turnusy rehabilitacyjne. Niestety, to bardzo kosztowna szansa, a nasze środki finansowe są już wyczerpane. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o pomoc. Wierzymy, że wspólnie możemy zdziałać cuda i dać Nikodemowi szansę na lepszą przyszłość. Dziękujemy z głębi serca za wszelką pomoc. Razem możemy sprawić, że Nikodem będzie mógł pokonać swoje trudności i cieszyć się życiem tak, jak inne dzieci. Rodzice Nikosia

15 796 zł
Aleksandra Ortel
Aleksandra Ortel , 11 lat

Ola i jej walka o przyszłość❗️Potrzebna Twoja pomoc❗️

Wasze wsparcie i pomoc w poprzednich zbiórkach pokazały nam, jak wielką moc ma ludzka dobroć! Dziękujemy! Niestety, walka o przyszłość Oleńki trwa, koszty narastają, a my po raz kolejny musimy zwrócić się z gorącą prośbą o pomoc! Nasza historia: Los okrutnie doświadczył Oleńkę już w pierwszych chwilach jej życia! Poważne choroby, z którymi przyszła na świat skazały ją na niepełnosprawność i codzienną walkę o odzyskiwanie samodzielności. Ta walka kosztuje nas wiele trudu, bólu i wyrzeczeń i – niestety – pochłania ogromne koszty. Prosimy, pomóż nam, aby Ola mogła kontynuować rehabilitację! W ciągu pierwszych swoich dni Ola przeszła aż 3 operacje. Nadmiernie gromadzący się płyn mózgowo-rdzeniowy w główce wymagał interwencji i natychmiastowej operacji wszczepienia zastawki. Następnie konieczne było cerowanie przepukliny, usunięcie fragmentu jelita. Bagaż doświadczeń, jakich doznała, mógłby zawstydzić niejednego staruszka. A przecież przed nią jeszcze całe życie... Swoją energią i nieustającą radością podarowała nam coś więcej niż iskierkę nadziei. I choć łatwo nigdy nie było, skupiamy się tylko na tym, co dobre. Na kolejnych maleńkich sukcesach, które wspólnie udaje nam się osiągać.  Przed nami zapewne wiele trudnych decyzji, bolesnej walki i przeciwności, z którymi będziemy musieli się zmierzyć. Kluczem do drzwi, za którymi istnieje szansa na sprawność dla naszej córeczki, są pieniądze. Każda godzina rehabilitacji, konsultacja u specjalisty, niezbędne badania, turnusy i leki niosą ze sobą ogromne koszty. Dzisiaj córeczka ma problemy z mówieniem, nie chodzi, porusza się jedynie na wózku. Przez to pojawiły się również odleżyny, które są dla niej dodatkowym utrudnieniem. Potrzebne są opatrunki, plastry, leczenie... Wszystko to generuje koszty, z którymi nie poradzimy sobie sami. ​Ola do odzyskania sprawności potrzebuje 3 rzeczy. Miłości rodziców, którzy mimo wielu trudów walczą o każdy kolejny dzień, radosny uśmiech Oli i szansę na sprawność. Opieki długiej listy specjalistów, którzy pomagają odnaleźć drogę, dzięki której Ola odzyska sprawność i dobrych ludzi, dzięki których pomocy otrzyma szansę, by zdobywać swoje kolejne małe, wielkie szczyty. Pomożesz jej w tym? ➡️ Licytacje dla Olusi

15 773 zł
Krzysztof Rojek
Krzysztof Rojek , 45 lat

Podaruj Krzyśkowi szansę, aby na nowo mógł zawalczyć o swoją sprawność!

W sierpniu 2023 r., mój brat uległ bardzo nieszczęśliwemu wypadkowi! Krzysiek doznał poważnego urazu mózgowo-czaszkowego, z wylewami trzeciego stopnia!  Stan brata był krytyczny i natychmiast musiał zostać poddany operacji usunięcia kawałka czaszki, ze względu na ogromny obrzęk mózgu. Przez bardzo długi czas przebywał w śpiączce, aż w końcu, po paru miesiącach, udało się go wybudzić. Wszystko to działo się w Niemczech, gdzie Krzysiek czasami wyjeżdżał do pracy.  Choć lekarze nie dawali większych szans na odzyskanie sprawności, Krzysiek bardzo dzielnie walczył! Został objęty intensywną rehabilitacją i małymi kroczkami zaczął odbudowywać to, co zabrał mu uraz mózgu. Przy pomocy chodzika potrafił postawić swoje pierwsze kroki – to był prawdziwy cud, który zadziwił wszystkich lekarzy! Wypadek przyczynił się jednak do powstania afazji. Co gorsza, Krzysiek całkowicie zapomniał język niemiecki, więc komunikacja w zagranicznej placówce stawała się jeszcze bardzo trudna. Mimo tych przeciwności, Krzysiek się nie poddawał.  Pod koniec listopada przeszedł kolejną operację, w celu zamknięcia czaszki. Po operacji kontynuował fizjoterapię, jednak nie trwało to długo… Niestety z początkiem stycznia zachorował na Covid-19, który wywołał u niego atak padaczki i zapalenie płuc! Choroba i jej następstwa sprawiły, że Krzysiek został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, a jego oddech wyznaczał respirator.  Znowu w życiu naszej rodziny pojawił się paniczny strach o życie Krzyśka! Na szczęście brat odzyskał przytomność, jednak choroba pozostawiła po sobie ogromne pokłosie! Dziś Krzysiek nie może funkcjonować bez rurki tracheostomijnej i co jest jeszcze gorsze, utracił wszystkie umiejętności, które wcześniej tak ciężko wypracował podczas rehabilitacji. Oznacza to jedno – walkę o sprawność trzeba zacząć od początku! Pragnę sprowadzić brata do Polski, do domu, gdzie będziemy mogli zapewnić mu pomoc i wsparcie. Jednocześnie pragniemy dać mu szansę, aby mógł na nowo walczyć o swoją sprawność. Prosimy, pomóżcie nam zapewnić środki, które pozwolą opłacić nie tylko transport Krzyśka, ale także jego rehabilitację i leczenie. Nasza rodzina nie dysponuje tak wielkimi oszczędnościami i znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji… Dziękujemy za każdy gest dobrego serca! Justyna, siostra

15 747,00 zł ( 14,8% )
Brakuje: 90 636,00 zł
Gabriel Skwarczyński
8 dni do końca
Gabriel Skwarczyński , 4 latka

By móc dopisać szczęśliwe zakończenie... Pomagamy Gabrysiowi!

Wiele odwagi kosztowało mnie założenie zbiórki. Nigdy nie sądziłam, że znajdziemy się w sytuacji, w której będziemy musieli prosić o pomoc. Proszę, poznaj naszą historię i wesprzyj nas... Gabriel, urodził się 17.08.2020 w Katowicach - Ligocie. Z uwagi na moją wadę serca oraz wszczepione ICD, zostałam skierowana do ośrodka o podwyższonej referencyjności. Niestety podczas cesarskiego cięcia doszło do komplikacji. Uszkodzono mi również pęcherz moczowy. Po wyjściu z kliniki, mimo zgłaszanych objawów i nieprawidłowości, byłam odsyłana kilkukrotnie do domu. Po interwencji lekarzy z Częstochowy zostałam ponownie przyjęta na oddział w Ligocie, celem diagnostyki. Po 5 – dniowej hospitalizacji i braku wykonania podstawowych badań, zostałam kolejny raz wypisana do domu. Mój stan pogarszał się nadal, aż 4 września 2020 dostałam rozległego krwotoku z macicy oraz pęcherza moczowego, co skutkowało usunięciem narządów rodnych w trybie operacji ratującej życie, którą przeprowadzili lekarze w Częstochowie. W szpitalu spędziłam kolejne dwa długie tygodnie, kolejne 6 tygodni w domu z cewnikiem moczowym.   Nie miałam szans cieszyć się macierzyństwem. Po tak heroicznej walce o powrót do zdrowia, miałam nadzieję, że chociaż syn wynagrodzi mi wszystkie zmartwienia... Od pierwszych chwil widziałam, że coś jest nie tak z główką Gabrysia. Oczywiście jak to często bywa, lekarze sugerowali, że kształt głowy się zmieni, ale, nie zgadzałam się z ich opinią. Każdy z nich mówił, że taka uroda dziecka. Zasięgając informacji na różnych forach, okazało się, że synek urodził się z widocznymi cechami scaphocephalii (długogłowia) oraz dysmorfią. Nie czekając na terminy w NFZ, zaczęłam działać, umówiłam się na wizytę prywatną do lekarza, który pracuje w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Podczas tej wizyty doktor dodatkowo zlecił badania, które miały wykluczyć lub potwierdzić kraniosynostozę. Oprócz długogłowia, syn ma zrośnięty szew strzałkowy oraz czołowy, a także obrzęk zastoinowy tarcz obu oczu, co jednoznacznie wskazuje na ciśnienie wewnątrzczaszkowe.  Poprzez przedwczesne zrośnięcie się szwów czaszkowych, zatrzymany zostaje rozwój czaszki w kierunku prostopadłym do szwu, co powoduje, nieprawidłowy kształt czaszki, a także w konsekwencji jej nieprawidłową budowę. W wyniku tego często chodzi do zespołu ostrego nadciśnienia śródczaszkowego. Aktualnie synek boryka się z podwyższonym ciśnieniem śródczaszkowym, w wyniku tego, często płacze, dochodzi do tego problem ze snem. Z tego powodu wymagane są liczne konsultacje m.in. neonatologa, neurologa, okulisty. Leczenie dzieci z kraniosynostozami jest leczeniem wielospecjalistycznym. Obejmuje leczenie operacyjne, które może być jedno- lub wieloetapowe, oraz długoterminową, wieloletnią opiekę takich specjalistów jak m.in. fizjoterapeuci, neurologopedzi czy neuropsycholodzy. Leczenie operacyjne dzieci z kraniosynostozami ma na celu z jednej strony zmianę nieprawidłowego kształtu czaszki i jednocześnie umożliwienie jej dalszego rozwoju. Drugim celem jest odbarczenie ewentualnego nadciśnienia śródczaszkowego. Z estetycznego punktu widzenia celem jest uzyskanie prawidłowego kształtu głowy, w tym w szczególności twarzy, zmniejszając jednocześnie prawdopodobieństwo wystąpienia problemów psychospołecznych i emocjonalnych. Jak pokazują liczne badania naukowe wiele dzieci z kraniosynotozami, które nie były odpowiednio leczone, lub były leczone zbyt późno, boryka się z problemami rozwojowymi. Do najczęstszych należą opóźniony i nieprawidłowy rozwój mowy, zaburzenia motoryki, zaburzenia uwagi oraz różnorodne zaburzenia integracji somatosensorycznej. 19 października 2021r. odbyła się operacja Gabrysia, a teraz przed nami długa rehabilitacja. 27 października zostaliśmy wypisani z CZD w Warszawie. We wtorek 2 listopada jedziemy kolejny raz do Warszawy na zdjęcie szwów, ze względu na to, że żaden chirurg w okolicy nie podjął się tego zadania. W środę 3.11.2021 mamy umówiona wizytę u urologa - problem z zatrzymywaniem i oddawaniem moczu przez syna, na skutek cewnikowania w szpitalu. Dla nas każda przekazana kwota będzie dużym wsparciem w walce o lepsze jutro Gabrysia! Aneta, mama

15 739 zł
Zofia Błaszczyk
Zofia Błaszczyk , 2 latka

Nerki w bardzo złym stanie! Pomóż Zosi!

Po pierwszym miesiącu spędzonym na intensywnej terapii noworodka Zosia wyszła do domu! Radości nie było końca! Jednak po paru dniach złapała zakażenie dróg moczowych, więc znów musieliśmy jechać do szpitala.  Antybiotyki, lekarze, konsultacje, powrót do domu. Kilka dni przerwy i znowu to samo. Po paru miesiącach w końcu zdecydowano się zespolić moczowody, a to oznaczało kolejne tygodnie hospitalizacji… Choroby Zośki na pierwszy rzut oka nie widać, ale niestety jest – bardzo podstępna, dokuczliwa i niebezpieczna. Zośka urodziła się z obustronnym wodonerczem, obustronnym moczowodem olbrzymim. Do tego z ureterocelami w pęcherzu (torbielowym zwężeniem i poszerzeniem moczowodu na pewnych odcinkach), torbielami w mózgu i noworodkowym zakażeniem dróg moczowych. W pierwszym tygodniu życia musiała mieć naciętą ureterocele w pęcherzu, aby odbarczyć nerki.  Biegamy między jednym szpitalem a drugim, a w przerwach po specjalistach, by konsultować „poboczne” problemy Zosi. Co najmniej dwa razy w tygodniu musimy kontrolować mocz…  Niestety przerwa od antybiotyków spowodowana nagłym zapaleniem wątroby wiele skomplikowała. Znowu wylądowałyśmy w szpitalu. W najbliższym czasie czeka nas ryzykowna operacja pęcherza. Jak będzie? Nie wiem. Córeczkę czeka jeszcze wiele operacji. Najpierw na lewą nerkę, która jest w o wiele gorszym stanie. Działa jedynie na 30%. Prawa nerka jest w trochę lepszej kondycji, pracuje na 60%, jednak w przyszłości i ona będzie potrzebowała pomocy w postaci serii operacji. Zofka ma dopiero rok, a w szpitalu spędziła co najmniej kilka miesięcy. Czy kiedykolwiek będzie w stanie „normalnie” funkcjonować? Czy pójdziemy kiedyś na basen bez strachu, że godzina zabawy skończy się zakażeniem? Czy przestaniemy hurtowo kupować jałowe pojemniczki na próbki? Czy kiedyś kartka w kalendarzu nie będzie wypełniona terminami kolejnych konsultacji i wizyt u specjalistów? Nie wiem.  Ale wiem, że na świecie są dobrzy ludzie i dobro wraca. Zatem jeśli dotarłeś do tego momentu, to dziękuję w imieniu swoim i Zofki. Każda Twoja wpłata przybliża nas do spokojnej przyszłości. Kasia, mama Zosi

15 737 zł
Arkadiusz Mac
13 dni do końca
Arkadiusz Mac , 58 lat

Wystarczyła chwila, by zamienić ciepły dom na szpitalne łóżko❗️Pomóż Arkadiuszowi❗️

W dniu, w którym spotkała nas tragedia, miałam wrażenie, że moje serce stanęło. Wciąż czekam, aż znów zacznie bić… Nic nie wskazywało na to, że cokolwiek się stanie. Pewnego dnia mojego męża po prostu rozbolała głowa. Wziął leki przeciwbólowe i wszystko miało być dobrze. Ale nad ranem nagle upadł. Wtedy natychmiast wezwaliśmy karetkę i przewieźliśmy go na ostry dyżur. W szpitalu przeprowadzili badania i skierowali nas na OIOM w Rzeszowie, ale diagnoza była pewna – pęknięty tętniak. Potrzebna była natychmiastowa operacja neurochirurgiczna i po niej Arek w stanie skrajnie ciężkim przebywał w szpitalu. Nie potrafię opisać jak wielkie emocje i strach wypełniają od tamtego momentu moją codzienność. Wiem jednak, że muszę przetrwać ten czas. W końcu chodzi tutaj o mojego ukochanego męża. Nie mogę go stracić! Od 23 lutego Arek przebywa wybudzony w specjalnym ośrodku. Jest pacjentem leżącym, kontakt z nim jest znikomy. Wymaga stałej rehabilitacji i opieki, ale mimo że świat ciemnieje wokół łóżka szpitalnego, pojawiło się małe światełko nadziei. Mąż wykazał się niesamowitą wolą walki i siłą. Rehabilitacja również zaczęła przynosić efekty i Arek reaguje na pojedyncze bodźce, wodzi oczami, mruga potwierdzająco, kiedy do niego mówię. Co najważniejsze, oddycha samodzielnie i coraz stabilniej.  Niestety, oprócz tego towarzyszyło nam też wiele niepewności. Lekarze nie są w stanie określić ile czasu minie, zanim stan Arka ulegnie większej poprawie. Czy dobre rokowania się utrzymają, czy może pewnego dnia coś pójdzie nie tak. To wszystko zależy od pacjenta. Każdy dzień przypomina jazdę na rollercoasterze z zawiązanymi oczami. Nigdy nie wiem, jaką wiadomość otrzymam, czy stan męża się poprawi, czy może będzie to kolejna wątpliwość. Prywatny ośrodek, w którym przebywa Arek, jest szansą na jego powrót do zdrowia. Otrzymuje tam potrzebne leczenie z najbardziej nowoczesnym sprzętem do wczesnej rehabilitacji. Niestety, tę iskierkę nadziei oddalają od nas ogromne koszty pobytu – ponad 20 tysięcy! Nasze oszczędności i tak są niewielkie i wystarczą ledwo na niecały miesiąc rehabilitacji. Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc do Was, ludzi dobrego serca. Tak trudno mi prosić o pomoc, ale bez pomocy finansowej mój mąż nie będzie w stanie wrócić do pełni sprawności. Proszę, pomóżcie w przywróceniu nam spokoju i wspólnych, szczęśliwych dni. Elżbieta, żona

15 736,00 zł ( 10,89% )
Brakuje: 128 647,00 zł