Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zosia Chajdiak
Zosia Chajdiak , 23 miesiące

Mamy jedno marzenie – żeby Zosia usłyszała nasz głos!

Nasza córeczka jest taka malutka, a już mierzy się z wielkimi kłopotami. Zosia urodziła się z poważną wadą – niedosłuchem odbiorczym. Nasze największe marzenie to, aby nasze dziecko usłyszało wypowiadane przez nas słowa „kocham Cię”. Pomocy! Już w trakcie ciąży rozpoczęły się rozmaite badania córki. Na szczęście wykluczono cytomegalię. Chorobę, która jest najczęstszą przyczyną postępującej utraty słuchu. Po narodzinach kontynuowaliśmy diagnostykę, wydając na nią każdą złotówkę. Zrobimy wszystko, by zapewnić córce jak największe szanse na sprawną przyszłość! Zosia potrzebuje rehabilitacji. Pomocy ze strony surdolopedy. Przed nami wiele wysiłku, aby córeczka mogła się prawidłowo rozwijać. Jest to dla nas nowy temat, wszystkiego dopiero się uczymy. Niestety wiemy już, że niedosłuch odbiorczy nie jest wyleczalny, można go jednak "reperować". Pomocne są szczególnie aparaty słuchowe. Kosztują one jednak krocie.  Zosia to bardzo pogodne dziecko i każdego dnia uśmiechając się, pokazuje, jak bardzo jest szczęśliwa. Obecnie słyszy szumy, tak jakby nurkowała pod wodą. Ale walczymy o to, żeby kiedyś usłyszała też nas. Niestety, jest nam bardzo ciężko sobie poradzić. Dzieci z niedosłuchem dostają bardzo niski zasiłek pielęgnacyjny. Bardzo prosimy nawet o symboliczną złotówkę. Dla kogoś to nic, a dla Zosieńki to tak wiele. Z góry pragniemy podziękować każdemu, kto dołożył swoją cegiełkę dla naszej cudownej córki. Dobro zawsze wraca! Rodzice Szacunkowa kwota zbiórki

3 039,00 zł ( 14,28% )
Brakuje: 18 238,00 zł
Cyprian Liczmański
Cyprian Liczmański , 2 latka

Cyprian i jego mama potrzebują naszego wsparcia - POMOŻESZ?

Jestem samotnie wychowującą mamą trójki dzieci. Zostaliśmy sami gdy jeszcze byłam w ciąży, z trzecim dzieckiem. W trzecim miesiącu padło podejrzenie zespołu Downa. Rzeczywiście, z taką chorobą urodził się Cyprian.  Syn nie chodzi, nie raczkuje i dopiero zaczyna pełzać. Wiem, że wiele umiejętności przyjdzie z czasem i będzie później niż u jego rówieśników. Niestety nad wieloma sprawami już pracują i będą musieli pracować specjaliści. Cyprianek ma 40% słuchu w jednym uszku. Może to w przyszłości utrudnić komunikowanie.  Syn jest pod kontrolą kardiologa, audiologa, neurologa i endokrynologa. Staram się choć raz w tygodniu chodzić z nim do fizjoterapeuty, niestety to stanowi dodatkowe koszty. Będąc sama z chłopcami, nie odkładam pieniędzy. Nie mam takich możliwości.  Cyprian ma orzeczenie o niepełnosprawności i jest pod moją stałą opieką, jestem z nim, chcę i jednocześnie muszę, każdego dnia. Chciałabym dla niego jak najlepiej, ale będąc samotnym rodzicem, jest to bardzo ciężkie. Proszę, jeśli zechcesz – pomóż nam w codzienności. W leczeniu i rehabilitacji Cyprianka. Od tego zależy jego przyszłość. Jest uśmiechnięty i bardzo kontaktowy, ale nigdy bez naszej pomocy nie będzie samodzielny...  Nie chcę, by kiedyś był nieszczęśliwy, by czuł się gorszy...  Mama

1 591 zł
Rysiu Hajel
Rysiu Hajel , 4 latka

SMA zabrało już zbyt wiele mojemu synkowi – teraz walczymy o jego sprawność❗️

Nie mogliśmy doczekać się dnia, w którym nasz synek przyjdzie na świat i pozna swoich starszych braci. Ten dzień miał być dniem radości i szczęścia, cała ciąża przebiegała pomyślnie i nic nie wskazywało na to, by nasz wyczekiwany synek miał jakiekolwiek wady czy schorzenia. Bardzo się cieszyliśmy, że niedługo w naszym domu zagości taki mały promyczek, wyobrażaliśmy sobie wspólną piękną przyszłość, rodzinne wyjazdy, starszy brat Rysia już zaplanował nawet, że on będzie uczył kiedyś brata jeździć na rowerku. Zupełnie nie byliśmy przygotowani na informacje, które miały zmienić życie naszego maleństwa i całej naszej przyszłości. Rysio urodził się z wadą lewej rączki. Ta wiadomość była dla nas szokiem. Szczęście i radość przeplatały się z rozpaczą i obawą o jego przyszłość. Byliśmy zaniepokojeni i szukaliśmy specjalistów, którzy mogliby pomóc naszemu maleńkiemu synkowi. Gdy Ryś miał 2 tygodnie, zaczęła się wzmożona wiotkość krtani. Przy każdym wdechu wydobywał bardzo specyficzny świszczący dźwięk, utrzymujący się, gdy śpi, w mniejszym stopniu do tej pory. Kiedy nasz synek miał pół roczku, okazało się, że wystąpiło również obniżone napięcie mięśniowe. Przez cały czas był rehabilitowany. Około 18 miesiąca życia zachorował na zwykłe przeziębienie. Synek, który robił samodzielnie parę kroczków, nagle nie potrafił sam wstać na nóżki, miał nawet problem z raczkowaniem. Nie mogliśmy już dłużej czekać, myśląc, że wszystko będzie w porządku. Zaczęliśmy szukać odpowiedzi. Niestety neurolodzy podejrzewali u małego Rysia inną chorobę. Stan naszego kochanego dziecka pogarszał się. Dzięki czujności i wiedzy rehabilitantki Rysia, która nas przekonywała do zrobienia testów w kierunku SMA.  Wynik potwierdził nasze najczarniejsze obawy i stanęliśmy przed największym dla nas wyzwaniem. SMA to choroba, o której słyszeliśmy, najbardziej podstępna, która powoduje śmierć neuronów odpowiedzialnych za pracę mięśni, związanych nie tylko z ruchem, ale również z przełykaniem, oddychaniem i życiem. Jednym słowem wyrok. Długo nie mogliśmy złapać oddechu, łzy same płynęły po policzkach, ale wiedzieliśmy, że nie możemy sobie pozwolić na takie emocje i musimy stawić czoła temu wyzwaniu i pokazać naszym synom, że nie poddamy się i będziemy walczyć o lepsze jutro dla Rysia. Rysio przekroczył wagę, która kwalifikowała go do bezpiecznego podania najdroższego leku świata. Z tego powodu zastosowano u niego leczenie  refundowane. Ma to na celu zahamowanie postępu choroby. Pierwsze efekty nie były zbyt wielkie, ale po 3 dawce zauważyliśmy znaczną poprawę. Dodatkowo rehabilitacja pozwoliła Rysiowi stanąć na nogi i robić pierwsze kroczki. Radość i szczęście z tych postępów to emocje, które dodawały nam skrzydeł. Lecz niestety to nie koniec wad wrodzonych. Niedawno wykryto u Rysia pierwsze oznaki autyzmu. Nie możemy czekać, musimy walczyć o Rysia, o to, aby mógł cieszyć się zabawami z rodzeństwem i przyszłością, w której będzie mógł być samodzielny. Po wielu konsultacjach udało się znaleźć specjalistów, którzy cieszą się dużym zaufaniem i którzy najmniej inwazyjnie są w stanie przeprowadzić operację. Pozwoli ona Rysiowi prawidłowo chwytać, a paluszki zostaną ustawione w sposób, który nie powinien blokować ich wzrostu. Paley European Institute wycenił operację na kwotę, która przekracza nasze możliwości finansowe. Koszty związane z rehabilitacją i zakupem niezbędnego sprzętu i leczeniem Rysia są ogromne, dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc i błagamy o Wasze wsparcie. Marek i Agnieszka, rodzice Rysia ➡️ Skierniewice: Zakochani w pomaganiu – pomoc dla Rysia! ➡️ Dwuletni skierniewiczanin potrzebuje waszej pomocy w walce z chorobą ➡️ Licytacje dla Rysia Hajel chorego na rdzeniowy zanik mięśni ➡️ Rysio Hajel z wadą lewej rączki i SMA 2 ➡️ Rysiu zmaga się z ciężką chorobą. Pomóc może kosztowna operacja

72 763,00 zł ( 23,01% )
Brakuje: 243 439,00 zł
Maja Rutkowska
Pilne!
Maja Rutkowska , 3 latka

Podąża za nią śmierć... Ocal życie Majeczki❗️

Majunia z ciężko chorym sercem znów staje do walki o swoje małe życie! Jej stan się pogarsza… Musimy jak najszybciej lecieć do USA na dokładną diagnostykę. Prawdopodobnie córeczka będzie wymagała pilnej, nieplanowanej wcześniej operacji! Tymczasem lekarz poinformował nas, że nie podpisze wniosku o jej refundację… Jesteśmy załamani i z całego serca prosimy o pomoc! Koszt operacji w USA może sięgnąć kilku milionów złotych! Maja urodziła się 6 lutego 2021 roku z poważną wadą serca: atrezją zastawki płucnej z ubytkiem międzykomorowym typu IV. Lekarze w Polsce nie dawali szans na uratowanie życia naszej córeczki… Zaczęliśmy szukać ratunku za granicą. Wtedy pierwszy raz poprosiliśmy o pomoc! W międzyczasie okazało się, że Mai została przyznana decyzja o refundacji! Szaleliśmy ze szczęścia. Ze środków ze zbiórki opłaciliśmy wszystkie pozostałe koszty – przelot medyczny, pobyt na miejscu, dzięki tym środkom wracamy wkrótce do USA na badania diagnostyczne.  W maju zeszłego roku lekarze w Stanford dokonali cudu – uratowali życie naszej córeczce! Wada jej serca jest skrajnie skomplikowana i niebezpieczna, a jednak się udało! Wróciliśmy do domu szczęśliwi i przez kolejne miesiące mogliśmy obserwować, jak Maja się rozwija, jak jest szczęśliwa. Na początku tego roku jednak zaczęło dziać się coś złego…  Maja zaczęła mieć duszności. Staraliśmy się dostać na badania do szpitala w Polsce, by dowiedzieć się, co dzieje się w jej małym ciałku. Niestety, terminy przyjęcia są bardzo odległe. Musieliśmy czekać do marca. Wtedy udało nam się dostać do szpitala – niestety, nie specjalistycznego. Przez to córeczka nie mogła mieć wykonanych wszystkich niezbędnych badań! Radiolodzy nazwali Maję trudnym przypadkiem i stwierdzili, że nie są w stanie zrobić rezonansu magnetycznego – nikt nie umiałby opisać wyników.  Ostatecznie okazało się, że niewidoczna jest lewa tętnica płucna, a lewe płuco nie domaga. Tego nikt się nie spodziewał… Maja rośnie, ucisk zaczyna być coraz większy. Jesteśmy zrozpaczeni! Walczymy o życie Mai, ale walczymy też z systemem. Trudno nam opisywać nawet, czego doświadczamy w szpitalach w Polsce, jak tragikomicznych sytuacji, nielogicznych zaleceń, gdy chodzi o życie dziecka! Tutaj nikt nie ma doświadczenia w leczeniu dzieci operowanych w USA przez tamtejszych specjalistów. Często nie wiedzą nawet, jakim cudem serce, które miało dawno nie żyć, wciąż bije…  W Stanford już na nas czekają – wyraźnie zaniepokoiły ich przesłane wyniki badań – te, które udało nam się tu zrobić. Muszą sami przebadać córeczkę, by wiedzieć, co się dzieje z jej sercem i płucami.  I teraz sytuacja, w którą nadal nie możemy uwierzyć… Jeśli okaże się, że dzieje się źle, Maja będzie musiała przejść pilną operację. Dlatego poprosiliśmy naszego kardiochirurga o podpisanie w razie konieczności dokumentów do refundacji. Dostaliśmy odmowę! Przy tym cały czas lekarz na mnie krzyczał, nie dał mi dojść do słowa, jakbyśmy zawinili tym, że zabraliśmy dziecko na operację do USA, choć w Polsce wcześniej wszyscy skazywali ją na śmierć! Zostaliśmy więc bez szansy na refundację...  Lecimy do USA tylko na badania. Nawet jeśli Maja będzie musiała przejść operację ratującą życie – co jest prawie pewne – nie możemy tam zostać! Musimy wrócić do Polski i zbierać brakującą kwotę, ok. 3 milionów złotych! Jesteśmy zrozpaczeni… Dlatego musimy zacząć działać już teraz, bo nie ma czasu… Zakładamy kolejną zbiórkę i znów z całego serca prosimy o pomoc dla małego serduszka naszej Mai… Tylko dzięki Wam – ludziom o wielkich sercach – mamy siłę walczyć. Mamy wiarę, że nasza Majeczka będzie miała piękne i długie życie, mimo tak skomplikowanej wady serca… Uwierzyliśmy w cud – jeden już się wydarzył. Teraz przyszło nam walczyć o kolejny. Bez Was się nie uda… Błagamy o pomoc… Kinga i Janusz, zrozpaczeni rodzice Majuni ➡️ Strona na FB: Maja Rutkowska - uratuj życie Majki ➡️ Licytacje dla Majki Rutkowskiej ➡️ Instagram - sercem dla córki

697 030,00 zł ( 13,1% )
Brakuje: 4 622 118,00 zł
Nikola Grzesik
Nikola Grzesik , 4 latka

Z tą chorobą w Polsce walczy tylko Nikola❗️ Pomocy!

Nie tak wyobrażałam sobie chwilę, w której przywitam moją córeczkę na świecie. Zamiast beztroskiej radości, naszą codzienność zdominował paraliżujący strach. Rozpoczęła się walka o życie Nikoli…  Córeczka urodziła się w zamartwicy, a chwilę później zdiagnozowano u niej złożoną wadę serduszka, przez którą konieczna stała się operacja. Moje maleństwo dopiero pojawiło się na świecie, a już musiało stoczyć potworną walkę. Wskutek komplikacji pooperacyjnych u córeczki doszło do niewydolności wielonarządowej. Dni na oddziale ciągnęły się w nieskończoność. Po opuszczeniu szpitala okazało się, że to, z czym przyszło nam się wtedy zmierzyć, było jedynie wierzchołkiem góry lodowej… Do wszystkiego doszła jeszcze groźnie brzmiąca, mozaikowa trisomia 14, czyli bardzo rzadka choroba. U Nikoli zdiagnozowano ją po raz pierwszy w Polsce. Wskutek wady genetycznej i padaczki, u Nikoli stwierdzono opóźnienie rozwoju ruchowego, niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim. Nikola ma duży problem neurologopedyczny, nie umie gryźć, żuć, nie mówi i ma problemy z układem pokarmowym. Dalsze leczenie Nikoli i rehabilitacja wypełniają każdy nasz dzień, a nie wiemy nawet, czego możemy się spodziewać... Przed nami długa droga, ale nigdy nie przestaniemy walczyć. Bardzo Was proszę o wsparcie! Daria, mama

2 881 zł
Igor Antuszewski
Igor Antuszewski , 9 lat

Pomóż Igorkowi stanąć na nogi!

Igorek przyszedł na świat jako zdrowe, szczęśliwe dziecko. Byłam najszczęśliwsza, gdy mogłam go wziąć w swoje ramiona i ucałować. Wiedziałam, że zrobię wszystko, aby ochronić go przed całym złem tego świata. Niestety kilka miesięcy po porodzie zaczęły się problemy. Drżałam w obawie o jego zdrowie. Najpierw musieliśmy zmierzyć się z nawracającymi zakażeniami układu moczowego. Synek już wtedy musiał przejść pierwsze operacje, a był bardzo małym chłopcem. Na szczęście zabiegi zatrzymały nawracające zakażenia, ale Igor do tej pory przyjmuje leki, aby problem znów się nie pojawiał. Niestety nieszczęścia chodzą parami i los rzucał nam kolejne kłody pod nogi. W 2019 roku Igor zaczął niepokojąco utykać na jedną nogę. Nie czekałam ani chwili i od razu udałam się z nim do lekarza. Po zasięgnięciu wielu opinii specjalistów okazało się, że powodem jest jałowa martwica głowy kości udowej. Ta diagnoza spędzała mi sen z powiek. Tak bardzo bałam się o przyszłość syna. Wiedziałam, że schorzenie może sprawić, że Igor będzie już zawsze musiał poruszać się na wózku. Po serii badań, leczeniu i operacji, ten sam problem pojawił się niestety też w drugiej nóżce… Byłam przerażona, ale wiedziałam, że nie mogę odpuścić i muszę walczyć o sprawność synka! Najważniejszym elementem leczenia jest ciągła rehabilitacja nóg w odciążeniu, wzmacnianie mięśni i niestety poruszanie się na wózku inwalidzkim.  Jeśli Igor nie będzie ćwiczył, będą nasilały się przykurcze mięśni i stawów.  Lekarze dają nam nadzieję, że w lewym biodrze choroba zmierza ku końcowi i nie będzie nawrotów. Wszystko jednak jest możliwe. Może się okazać, że noga będzie sprawna rok, dwa, może dziesięć… Igor może dostać nagłych bóli, przestanie chodzić i konieczna będzie operacja endoprotezy. Z prawą nóżką jesteśmy dopiero na początku drogi… Martwica postępuje, kość się rozpada i odbudowuje na nowo. Nie wiemy, czy będzie tak ciężko jak z pierwszą nóżką, być może choroba przebiegnie trochę łagodniej… Staramy się wierzyć w te pozytywne scenariusze. Igorek dodatkowo ma też skrzywienie kręgosłupa i jedną nóżkę krótszą od drugiej. Codziennie walczymy o jego zdrowie i sprawność, choć nie jest łatwo. Cały czas monitorujemy też pęcherz i nerkę syna. Obecnie Igor jest leczony w Lublinie – to około 400 km od domu rodzinnego. Wszystkie wyjazdy na badania i operacje, rehabilitacja i wydatki związane z leczeniem, przysparzają ogromnych kosztów. Obecnie potrzebne są środki finansowe na kolejne etapy leczenia oraz na zakup nowego, aktywnego wózka inwalidzkiego, bo z obecnego synek już wyrósł. Mamy nadzieję, że leczenie i rehabilitacja są w stanie wyleczyć nogi Igorka i dać mu szansę na samodzielne i swobodne poruszanie.  Potrzebujemy pomocy… Nasza codzienność polega na częstych wizytach w szpitalu, na terapii, rehabilitacji, u lekarzy. Robimy wszystko, żeby tylko nie było gorzej… Każda wpłata jest na wagę złota, prosimy o wsparcie w naszej trudnej i wyczerpującej walce! Mama Igorka

20 335,00 zł ( 23,89% )
Brakuje: 64 772,00 zł
Hania Wojtala
Hania Wojtala , 2 latka

Za tym uśmiechem kryje się CIERPIENIE! Pomóż Hani!

Hania urodziła się na początku 2022 roku w wyniku porodu, który został przeprowadzony nieprawidłowo – przy użyciu kleszczy! Zaraz potem zdiagnozowano padaczkę lekooporną i mózgowe porażenie dziecięce.  Nasza kruszynka na świat przyszła w terminie wyznaczonym przez lekarza. Niestety ciężka zamartwica urodzeniowa i niedotlenienie spowodowały uszczerbek na zdrowiu, który będzie jej towarzyszył w kolejnych latach życia. Jesteśmy pod opieką lekarzy, specjalistów, okulistów, neonatologów, neurologów, fizjoterapeutów, neurologopedów i logopedów.  Jako rodzice pragniemy, aby nasza córeczka Hania była w przyszłości przygotowana do samodzielnej egzystencji. Zrobimy wszystko co jest w naszej mocy, lecz rehabilitacja, wizyty u specjalistów, sprzęt medyczny wymagają znacznego wkładu finansowego, którym nie dysponujemy.  Pragniemy, aby Hania mogła pojechać na turnusy rehabilitacyjne, które pomogą jej w odzyskaniu sprawności i ułatwią codzienne funkcjonowanie. Jesteśmy już po jednym turnusie, ale potrzebnych jest ich kilkanaście bądź kilkadziesiąt, a koszty znacznie przewyższają nasze możliwości finansowe.  Liczymy na Waszą pomoc i dobre serca. Razem możemy zmienić wszystko. Dobro wraca! Wierzymy, że wróci także do Ciebie. Rodzice Hani

5 129 zł
Filip Szulc
Filip Szulc , 4 latka

Każdy dzień to walka z rzadką chorobą – Pomóż Filipowi❗️

Mój synek Filip choruje na bardzo rzadką chorobę genetyczną, której skutki będzie odczuwał do końca życia. A z początku nic na to nie wskazywało. Do 4-go miesiąca życia Filipek rozwijał się prawidłowo. Potem zauważyłam, że dziwnie wygina się do tyłu… Tak bardzo, że jego ciało przypominało literę „C”. Konsultacja z pediatrą nic nie wykazała, ale udało nam się dostać skierowanie do neurologa. Tak zaczęła się nasza walka. Od 8-go miesiąca życia codzienność Filipka to ciągła rehabilitacja i leczenie, by w przyszłości mógł być samodzielny. Kierowano nas do poradni genetycznej, na badania EKG i rezonans magnetyczny i w marcu tego roku otrzymaliśmy wyniki – Zespół Glassa. To ciężkie zaburzenia neurorozwojowe, dlatego jesteśmy pod stałą opieką logopedy, psychologa. Do tego ćwiczenia indywidualne, grupowe i rehabilitacja wczesnego wspomagania rozwoju.  Któregoś dnia zdarzyło się, że Filip przez dwie noce miał ataki. Wybudzał się, krzyczał, płakał… Nie było z nim kontaktu i nie reagował na głos i bodźce. Nie wiedziałam, co się dzieje z moim dzieckiem. Myśli błądziły po najgorszych scenariuszach. Po konsultacji stwierdzono u niego epilepsję. Robimy wszystko, co możemy, by zapewnić Filipkowi jak najlepsze warunki. Jednak okrutny los wciąż stawia przed nami nowe przeszkody. U Filipka wciąż widać spowolniony rozwój. Choroba genetyczna sprawia, że dławi się stałymi posiłkami i musi być karmiony, ma problemy sensoryczne, jest wrażliwy na dźwięki i dotyk… W wieku 3 lat jego rozwój jest na poziomie 1,5 rocznego dziecka. Jedyną szansą, by poprawić jego stan, jest rehabilitacja. Już widać jej efekty – od lutego Filip zaczął chodzić! Nie wiemy jednak, co przyniesie przyszłość. Wciąż czekamy na wyniki badań, które potwierdzą diagnozę w 100% i wtedy będziemy wiedzieć, jak pomóc Filipowi. Do tego czasu czekają nas kolejne badania, terapie i rehabilitacja, co wiąże się z wciąż wzrastającymi kosztami. Dlatego zwracam się do Was, ludzi dobrego serca o pomoc. Mój synek ma szansę na zdrową przyszłość, ale bez Waszego wsparcia ta szansa może zniknąć… Natalia, mama Filipka ➡️ Instagram

1 967 zł
Diana Treppa
Diana Treppa , 16 lat

Od lat w trakcie diagnostyki! – tata pielęgniarz prosi o pomoc!

Mniej więcej 3 lata temu zauważyliśmy, że Diana zaczęła regularnie chodzić na palcach. Nie ćwiczyła do żadnego występu, nie przygotowywała się do szkoły baletowej. Nienaturalnym stało się dla niej stawianie całych stóp na powierzchni. Byliśmy bardzo zaniepokojeni.  Z zawodu jestem pielęgniarzem. Od około 15 lat niosę pomoc innym. Przez długi czas pracowałem na oddziałach ratunkowych oraz na pogotowiu, następnie ratowałem dzieci, pracując na Oddziale Kardiochirurgii Dziecięcej w Gdańsku. Teraz to ja proszę o pomoc. Nie dla siebie, lecz dla mojej córeczki. Diana jest zwykłą, normalnie rozwijającą się jak do tej pory dziewczynką. Chodzi do szkoły. Oczywiście nie ze wszystkim radzi sobie dobrze, ma pewne problemy z przedmiotami ścisłymi, ale każdy z nas z tego przechodził. Jedni są ścisłowcami, drudzy humanistami. Jedyne poważniejsze problemy z jej zdrowiem były podczas porodu. Diana urodziła się o czasie, jednak z owinięta pępowiną wokół tułowia. Mimo to nikt nie stwierdził u niej żadnych zaburzeń rozwojowych. W skali Apgar oceniona została na 10 punktów. Jak wspomniałem, córka nagle zaczęła chodzić na palcach. Od tego czasu rozpoczęła się nasza wędrówka po szpitalach, specjalistach, zajęcia rehabilitacyjne. Mimo że minęło już kilka lat, nadal jesteśmy w trakcie diagnostyki. Wysunięto jedynie podejrzenie choroby nerwowo-mięśniowej o nieznanej etiologii. Córka miała wykonane badania przewodnictwa nerwowego, podczas których uchwycono zmiany. Ponadto wykonano u córki badania MRI głowy i kręgosłupa. Córka jest aktualnie rehabilitowana. Nosi ortezy na nogach, które mają rozciągnąć ścięgna Achillesa. Niestety skutkiem obecnego stanu są bolesne przykurcze. W przyszłości czekają córkę zabiegi operacyjne ścięgien. Ponosimy spore koszty związane z prywatną rehabilitacją, prywatnymi wizytami u specjalistów, dojazdami. Ponadto NFZ refunduje ortezy tylko częściowo. Nie ukrywam, że koszty ponoszone w związku z chorobą córki są wysokie… Właściwie pierwszy raz będę prosił innych o pomoc. Już teraz z całego serca dziękujemy za wsparcie! Robert, tata Diany

621 zł