Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wojtek Maczugowski
Wojtek Maczugowski , 14 lat

Wojtek chciałby wrócić na boisko... Pomóż mu spełnić to marzenie❗️

Czasem trudno pogodzić się z tym, jak bardzo niesprawiedliwy potrafi być los. Zwłaszcza gdy postanawia wejść do twojego życia zupełnie niespodziewanie i mocno w nim namieszać. Gdy zaczęły pojawiać się pierwsze niepokojące objawy u Wojtka, nikt z nas nie przypuszczał jeszcze, że w tak krótkim czasie odbierze nam tak wiele. Gdy Wojtek przyszedł na świat, byłam najszczęśliwsza i niesamowicie dumna. Co prawda już wtedy pojawiły się pierwsze problemy – u synka stwierdzono obniżone napięcie mięśniowe. Jednak od pierwszych miesięcy staraliśmy się robić wszystko, by Wojtek mógł jak najlepiej się rozwijać. Regularnie uczęszczaliśmy na fizjoterapię. Wspieraliśmy aktywność fizyczną syna, chodziliśmy z nim na basen, na zajęcia z piłki nożnej. Mijały kolejne lata i wszystko było dobrze. Wojtek pokochał sport, zaczął trenować piłkę nożną, był naprawdę bardzo dobry i ze swoją drużyną odnosił liczne sukcesy. Z czasem jednak, gdy skończył 10 lat, zauważyliśmy, że szybciej męczy się podczas treningów, ma mniej siły i specyficznie się porusza. Podczas jednej z wizyt u ortopedy okazało się, że w kościach lewej nogi są niepokojące zmiany i pęknięcia. Początkowo uznano, że w wyniku przeciążenia doszło do powolnego złamania nogi. Niestety, wkrótce lekarze zaczęli podejrzewać, że przyczyna może być zupełnie inna. Usłyszeliśmy, że Wojtek może mieć wadę kości piszczelowej i strzałkowej lewej nogi – wrodzony staw rzekomy. Byliśmy załamani i nie mogliśmy zrozumieć, jak to jest możliwe, że przez tyle lat, nikt wcześniej nam o tym nie powiedział… Od razu rozpoczęliśmy leczenie. Przez ostatnie trzy lata synek przeszedł kilka operacji kości piszczelowej i strzałkowej, przeszczep szpiku z biodra do kości nogi. Ostatnia operacja odbyła się w styczniu, była bardzo obciążająca, trwała ponad 5 godzin, w jej trakcie doszło do zaburzeń rytmu serca. Wojtek po raz trzeci ma założony na nogę zewnętrzny stabilizator TSF typu Ilizarow, który uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. W wyniku operacji jego lewa noga jest krótsza aż o 5 cm! Doszło również do skrzywienia kręgosłupa i miednicy oraz deformacji stopy. Wojtek wymaga rehabilitacji i sprzętu ortopedycznego. Jego największą pasją jest sport – przed chorobą nie wyobrażał sobie życia bez aktywności fizycznej, grał w piłkę nożną, koszykówkę, jeździł na gokartach i osiągał wiele sukcesów. Choroba zabrała mu to, co kochał najbardziej. Chcemy walczyć o jego powrót do sprawności, by mógł normalnie funkcjonować. Jedyną szansą na to, jest regularna i intensywna rehabilitacja. Wasze wsparcie da nam siłę i nadzieję na lepszą przyszłość! Każdego, kto mógłby podzielić się z nami swoim procentem z podatku, prosimy o pomoc! Agnieszka i Kamil, rodzice Wojtka

3 511 zł
Artem Gudov
Artem Gudov , 11 lat

Będziemy walczyć o jego sprawność do końca! Artem kontra SMA!

Artem to 9-letni wspaniały, wesoły i ciekawy świata chłopiec. Niestety choć robię wszystko, co w mojej mocy, jego dzieciństwo nie jest słodką sielanką. W wieku 2 lat zdiagnozowano u niego rdzeniowy zanik mięśni – SMA. Diagnoza o chorobie synka była dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie mogłam, a nawet nie miałam jak przygotować się na taką informację. Od tamtego czasu nasze życie przepełnione jest niekończącymi się wizytami w poradniach i szpitalach. Niestety, gdy dowiedzieliśmy się o chorobie, nie było leków, które mógłby spowolnić jej rozwój. Dopiero gdy przyjechaliśmy do Polski w 2020 roku, rozpoczęliśmy leczenie.   Latem Artem miał skomplikowaną operację na kręgosłupie, żeby poradzić sobie ze skoliozą. Porusza się tylko na wózku inwalidzkim, nie stoi, nie chodzi. Do domu do niego przychodzi terapeuta, który przeprowadza rehabilitację.  Pomimo trudności Artem stara się żyć jak inne dzieci. Chodzi do zwykłej krakowskiej szkoły, gdzie uczęszcza do 3 klasy. Świetnie się uczy. Dodatkowo zajmuje się językiem angielskim i programowaniem.  Jego leczenie i zajęcia z rehabilitantem są bardzo kosztowne i pochłaniają wiele pieniędzy. Tylko dzięki długotrwałej i regularnej rehabilitacji jesteśmy w stanie poprawić rozwój i sprawność Artema. Coraz częściej brakuje mi odpowiednich środków, a wydatki stale rosną. Chciałabym uzbierać kwotę, która pokryje roczną rehabilitację. Każda złotówka i okazane wsparcie znaczy dla nas wiele i da nam nadzieje na lepsze jutro. Elizaveta, mama Artema

9 895,00 zł ( 64,58% )
Brakuje: 5 425,00 zł
Miłosz Ciuruś
Miłosz Ciuruś , 18 lat

Życie w cieniu walki o sprawność... Wspieramy Miłosza!

Codzienność Miłosza nigdy nie była łatwa. Tak naprawdę od samego początku syn musi toczyć swoją walkę, by postawione tuż po narodzinach diagnozy, nie odebrały mu całkowicie sprawności i radości z życia… Miłosz od urodzenia zmaga się z opóźnieniem ruchowym. Badanie rezonansem magnetycznym wykazało u niego zmiany niedotlenieniowo-niedokrwienne oraz rozległe uszkodzenie istoty białej. Odcisnęło to piętno na całym życiu syna. Problemy z kontrolowaniem ułożenia tułowia, wzmożone napięcie w kończynach, stopy końsko-szpotawe i problemy ze wzrokiem - to wszystko przełożyło się na codzienność Miłosza i sprawiło, że syn nie mógł rozwijać się w tempie swoich rówieśników. Miłosz nie jest w stanie samodzielnie chodzić. Porusza się na wózku i potrzebuje naszej pomocy we wszystkich czynnościach. Od dziecka Miłosz był intensywnie rehabilitowany, dzięki czemu udało się ograniczyć trwałe przykurcze, a jego kręgosłup i biodra są w dobrym stanie. Jest to jednak okupione ogromnym wysiłkiem. Rehabilitacja musi odbywać się systematycznie, aby mogła przynosić oczekiwane efekty. Do wszystkiego dochodzi jeszcze konieczność korzystania ze specjalistycznego sprzętu m.in. pomocy ortopedycznych, które pomagają Miłoszowi w walce z bólem wywoływanym wzmagającą się spastyką mięśni. Syn musi regularnie ćwiczyć pod okiem rehabilitantów, aby mógł dalej walczyć o postępy i jak największą samodzielność.  Obecnie koszty rehabilitacji są naprawdę duże! Nie jesteśmy w stanie pokryć ich z własnych środków. Po konsultacjach z terapeutami z Paley European Institute, wiemy, że Miłosz powinien odbywać turnusy z wykorzystaniem lokomatu. Pozwoli mu to zachować umiejętność stawiania kroków przy pomocy chodzika. Obecnie jest to dla syna coraz trudniejsze do wykonania z powodu wysokiego ustawienia rzepek i silnej spastyczności mięśni. Koszty takich turnusów w połączeniu z regularną rehabilitacją są dla nas jednak zbyt wysokie do opłacenia samodzielnie, dlatego bardzo prosimy Was o pomoc. Będziemy wdzięczni za każdy, nawet najmniejszy gest, który pomoże Miłoszowi kontynuować walkę o lepsze jutro! Monika, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.  Więcej informacji o Miłoszu znajdziesz również na Facebooku: Pomoc dla Miłoszka

9 790,00 zł ( 30,67% )
Brakuje: 22 125,00 zł
Monika Kubea
Monika Kubea , 45 lat

Pomóż mojej mamusi znów stanąć na nogi... Walczy z rakiem❗️

Moja ukochana żona i cudowna mama naszej córeczki zmaga się z największym przeciwnikiem życia. Jej walka zaczęła się, gdy miała zaledwie 16 lat i trwa do dzisiaj. Trzy słowa diagnozy były dla nas jak wyrok, który powracał jak bumerang – nowotwór rdzenia kręgowego, a dokładniej wyściółczak rdzenia kręgowego na odcinku piersiowym. Niestety przez te wszystkie lata, nasza codzienność zdominowana została przez niesamowity lęk i strach o życie Moniki. Kolejne wznowy oraz operacje były coraz trudniejsze, co spowodowało, że żaden z polskich neurochirurgów nie chciał podejmować się kolejnych zabiegów. Zdesperowani szukaliśmy pomocy dalej. Nie mogliśmy przecież tak łatwo się poddać. W 2020 roku, gdy pojawiła się kolejna wznowa, rozpoczęliśmy poszukiwanie neurochirurga wirtuoza, który podejmie się tak trudnej operacji. Niestety, wkrótce na świecie w zatrważającym tempie rozwinęła się pandemia, która jeszcze bardziej utrudniła całą tę sytuację. Szpital, na którego oddziale lekarze chcieli podjąć się tej skomplikowanej i wielogodzinnej operacji przekształcono na covidowy. Musieliśmy czekać, aż przyjdzie lepszy moment. Jednak jak mogłem czekać, gdy moja ukochana Monika cierpiała z bólu, a jej stan z dnia na dzień tylko się pogarszał? W tamtym momencie nikt przecież nie wiedział, jak długo to potrwa. Guz rozrastał się i rozrastał, powodując jeszcze więcej szkód. Potworny ból, zanik czucia od pasa w dół i rozpaczliwe poszukiwania w kraju i za granicami jakiejkolwiek pomocy – tak wyglądał każdy nasz dzień… Jedynym ratunkiem dla Moniki była silna morfina. W końcu w marcu 2022 roku udało się znaleźć lekarza, który postanowił nam pomóc. Operacja, mimo że przeprowadzona po mistrzowsku, odbyła się co najmniej o pół roku za późno. W wyniku tego Monika została osobą leżącą. Jest przez nas cewnikowana i stale potrzebuje opieki drugiej osoby. Rehabilitacja z NFZ jest przewidziana dopiero za rok. A to znów, zdecydowanie za późno! Nie możemy czekać i zaprzepaścić takiej szansy. Dlatego obecnie w warunkach domowych z własnych środków prowadzimy rehabilitację. Niestety pochłania to naprawdę wiele pieniędzy, a tylko długotrwała i regularna rehabilitacja daje nadzieję na powrót Moniki do sprawności.  Dlatego z całego serca prosimy wszystkich ludzi dobrej woli! Pomóżcie mi uratować żonę i zapewnić jej odpowiednie leczenie! Artur, mąż Moniki

16 448,00 zł ( 58,75% )
Brakuje: 11 548,00 zł
Muslim Nasirov
Pilne!
Muslim Nasirov , 11 lat

DRAMAT❗️Pomóż wygrać rozpaczliwą walkę z białaczką❗️

Mój synek ma 9 lat. Tak bardzo cieszyłam się na jego narodziny. W głowie snułam plany i naszą szczęśliwą przyszłość. Nie sądziłam, że nasze życie tak szybko zmieni się nie do poznania, a najważniejsza będzie walka o każdy kolejny dzień. O to, by Muslim przeżył… Nasze problemy zaczęły się, gdy syn miał 1,5 roku. Przestał odpowiadać na swoje imię, stracił kontakt wzrokowy i rozwinął się problemy behawioralne. Po latach rehabilitacji, ciężkiej pracy i poszukiwaniach najlepszych specjalistów zdiagnozowano u niego autyzm. Nie mogłam iść do pracy, bo musiałam zajmować się synkiem. W 2020 roku Muslim poszedł do szkoły, do klasy integracyjnej, gdzie uczył się przez 2 lata. Nasz kolejny dramat rozpoczął się 21 czerwca 2022 roku. Zaczęło się od bardzo wysokiej temperatury. Odwiedziliśmy wielu lekarzy w miejscu zamieszkania, jednak nigdzie nie mogliśmy określić dokładnej diagnozy. Dostaliśmy leki, które nie pomogły. Węzły chłonne były ogromne, syn nie mógł jeść, stracił dużo na wadze, jego stan się pogorszył. Zwróciliśmy się do chirurga szczękowo-twarzowego o konsultację, gdzie wykonali USG, a lekarz powiedział, że w limfie nie ma ropy i zdiagnozował u nas zapalenie węzłów chłonnych.  Dwa tygodnie później zostaliśmy zabrani karetką z bardzo wysoką temperaturą do  Dziecięcego Szpitala Chorób Zakaźnych w Astanie. Tydzień później zdiagnozowano mononukleozę i przepisano ciężkie, silne antybiotyki. 15 lipca 2022 roku wypisano nas ze szpitala, wszystko było w porządku, cieszyliśmy się wspólnymi wakacjami.  We wrześniu Muslim poszedł do trzeciej klasy. Razem z rozpoczęciem roku szkolnego pojawiło się kolejne pogorszenie stanu zdrowia. Krwotoki z nosa, zmęczenie, ból nóg oraz częste wymioty. 10 września temperatura gwałtownie wzrosła do prawie 40 stopni! Leki nie działały. Syn został zabrany do szpitala. Hemoglobina znacząco spadła, lekarz zaproponował transfuzję krwi i szczegółowe badanie krwi w prywatnym laboratorium.  Po 3 dniach badanie krwi było gotowe. Lekarz prowadzący na podstawie wyników zdiagnozował u nas białaczkę limfoblastyczną. Zostaliśmy przeniesieni na oddział onkologii dziecięcej…  Zdecydowałam się szukać ratunku w Turcji. Po biopsji szpiku kostnego zdiagnozowano u syna ostrą białaczkę szpikową, czyli bardzo agresywną postać raka krwi. Wyniki zaczęły gwałtownie się pogarszać, stan syna pogorszył się. Nie mogliśmy ryzykować jego życia. Konieczne było rozpoczęcie pilnego leczenia, w przeciwnym razie stracilibyśmy czas… Lekarze w Turcji daj szansę mojemu synkowi. Szansę, która kosztuje fortunę… Dlatego błagam Was – nie bądźcie obojętni, pomóżcie uratować życie mojego jedynego dziecka. Mój syn naprawdę chce żyć i wrócić do normalności. Przeszedł już ponad połowę drogi, nasz lekarz prowadzący daje nam dużą szansę na wyzdrowienie. Teraz ważne jest, abyśmy nie przerywali leczenia! Rak jest bezlitosny… Nie będzie czekał. Mama  

76 960,00 zł ( 32,3% )
Brakuje: 161 264,00 zł
Daria Bartczak
Daria Bartczak , 47 lat

Nie pamiętam już życia bez bólu... Proszę, pomóż mi!

Nie pamiętam, jak to jest być zdrowym człowiekiem. Przez ostatnie lata zdarzyło się tyle, że ciężko by było wszystko wymienić. Mam 45 lat i niezwykle obszerną listę przejść zdrowotnych. Wszystko zaczęło się, gdy miałam 24 lata i usłyszałam pierwszą diagnozę. Wtedy nie miałam jeszcze świadomości, że już zawsze będę walczyć z kolejnymi diagnozami. Spirala chorób pochłonęła mnie bez reszty. Próbuję się wydostać, jednak wiem, że sama już nie dam rady... W wieku 24 lat przeszłam pierwszą operację. Znaleziono wtedy guz w mojej głowie, który został pilnie usunięty. Niestety, nie obyło się bez powikłań... Operacja poskutkowała połowicznym niedowładem lewostronnym i naprawdę silnymi bólami głowy. Od tego czasu borykam się z ograniczeniami ruchowymi, które znacznie wpływają na moje codzienne funkcjonowanie. Do tego ten ciągły, przewlekły ból... Ból, który towarzyszy mi nieustannie od tak wielu lat.  Potrzebuję stałej rehabilitacji oraz wyjazdów na turnusy rehabilitacyjno -  usprawniające. Tylko one dają mi szansę na łatwiejszą codzienność. Proszę, wesprzyj mnie w tej ciężkiej codzienności. Dzięki Tobie w końcu będę mogła poczuć ulgę... Daria

253 zł
Franciszek Leśków
Franciszek Leśków , 3 latka

O przyszłość, o samodzielność, o szczęśliwe życie! Walczymy dla Frania!

Wiedzieliśmy, że nasze życie zmieni się, kiedy na świecie pojawi się nasze upragnione dziecko. Byliśmy na te zmiany gotowi, a przynajmniej tak nam się wydawało... Najpierw towarzyszyła nam ekscytacja i radość, a za chwilę pojawił się przeraźliwy strach, ponieważ nasza historia zaczęła się całkowicie inaczej niż planowaliśmy...  Franek  nie miał łatwego startu. Właściwie od pierwszych chwil całe jego życie toczy się w cieniu leczenia, rehabilitacji, ale też cierpienia, którego przyczyną jest długa lista chorób.  Lekarze szybko zdiagnozowali u syna opóźnienie psychoruchowe oraz zespół dziecka wiotkiego... Nasz stres z każdym tygodniem narastał. Franek przez wiele miesięcy był dzieckiem całkowicie leżącym - nie podtrzymywał główki, nie przekręcał się na boki, nie pełzał... Byliśmy przerażeni! Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy się poddać. Szybko rozpoczęliśmy leczenie i rehabilitację, które trwają do dziś.  Obecnie Franio ma już dwa latka i wciąż nie mówi, a także nie komunikuje swoich potrzeb... Jednak dzięki intensywnym ćwiczeniom synek zaczął samodzielnie siadać, a nawet się czołgać!  Niestety, każda sesja ćwiczeń okupiona jest ciężką pracą, wysiłkiem, morzem wylanych łez, ale też ogromnymi kosztami...  Obecnie lista naszych wydatków, wydaje się nie mieć końca – rehabilitacja, specjalistyczny sprzęt, wizyty u specjalistów, badania, ciągłe kontrole... To wszystko spowodowało, że wyczerpały się już wszystkie nasze oszczędności... Malutkimi kroczkami idziemy stale do przodu, ale przed nami jeszcze naprawdę długa droga do sprawności. Dlatego prosimy Was - ludzi dobrego serca, znajomych oraz nieznajomych o pomoc, by w przyszłości Franio miał szansę zagrać z tatą w piłkę, by mógł jeździć na rowerku i był w stanie powiedzieć, jak bardzo nas kocha. Pragniemy by synek miał szansę stać się w pełni sprawnym dzieckiem, a w późniejszym czasie - samodzielnym dorosłym...  Pomocy! Kamila i Tomasz, rodzice Licytacje

29 002 zł
Emil Adamczyk
Emil Adamczyk , 40 lat

By Emil mógł wrócić do zdrowia i do swojej rodziny❗️POMÓŻ, proszę...

Mój mąż ma 38 lat. Jest młodym człowiekiem, z planami i marzeniami na przyszłość. Niestety to wszystko nagle pokrzyżowała nam choroba. Od 2018 roku choruje na PSC — Pierwotne stwardniające zapalenie dróg żółciowych. Ta przypadłość okazała się na tyle poważna, że transplantacja była konieczna...  Po pierwszej diagnozie Emil przyjmował leki pozwalające mu normalnie funkcjonować. Na początku bieżącego roku niestety te same leki przestały działać. Emil chudł w oczach i tracił siły z dnia na dzień. Trzy miesiące spędził w szpitalach. Przeszedł wiele badań i stresu. Miał zabieg protezowania dróg żółciowych, którego powikłaniem było ostre zapalenie trzustki. Następnie zapalenie płuc oraz węzłów chłonnych. Tragedia goniła tragedię. Szukaliśmy pomocy, wiedząc, że musi być jakieś rozwiązanie. Trafiliśmy na lekarza, który powiedział, że jedyną szansą na powrót do zdrowia jest pilny przeszczep wątroby! To był dla nas szok i cios...  Decyzja była trudna, ale nie mieliśmy wyboru. Od kwalifikacji do operacji minęły zaledwie dwa tygodnie. Mieliśmy olbrzymie szczęście! Dziś mąż jest już po przeszczepie wątroby i dzięki temu mamy perspektywę i nadzieję na lepsze jutro. Jednak tutaj nasza historia się nie kończy. Przed nami długa droga, by Emil mógł cieszyć się widokiem dorastających córek... By żyć pełnią życia.  Potrzebne jest kosztowne leczenie, rehabilitacja i odpowiednia dieta. Stan zdrowia Emila jeszcze długo nie pozwoli mu na podjęcie pracy. Sama niestety nie dam rady... Stąd nasza prośba o pomoc. Za każde, nawet najdrobniejsze wsparcie serdecznie dziękujemy! To wiele dla nas znaczy. Żona Emila

920 zł
Alex Bruździak
Alex Bruździak , 9 lat

❗️Stracił mamę, a potem prawie zginął w wypadku... Alex potrzebuje pomocy dobrych ludzi!

Choć Alex ma dopiero 7 lat, los nie był dla niego łaskawy. Gdy miał 2 lata, umarła jego mama... Jej życie zgasło przedwcześnie. Nie było jej, gdy Aleks dmuchał kolejne świeczki na torcie, gdy szedł do przedszkola, szkoły... Po stracie tak bliskiej osoby chłopczyk pozostaje pod opieką taty i babci, którzy kochają go nad życie. Gdy wydawało się, że to dość nieszczęść, jak na jedno małe dziecko, na rodzinę kolejna tragedia... 19 lipca 2022 roku, piękny, wakacyjny dzień. To miało być ostatnie lato Alexa przed rozpoczęciem nauki. We wrześniu miał iść do szkoły, razem z innymi dziećmi... Nigdy do tego nie doszło. Z autem, którym Alex jechał wraz z tatą, zderzyła się ciężarówka do przewozu drewna. Siła uderzenia była tak silna, że ich samochód, przygnieciony przez naczepę, znalazł się w rowie... Zakleszczonych we wraku pasażerów musiały wyciągać służby... Karetka zabrała Alexa wraz z tatą do szpitala. To cud, że przeżyli... Alex miał uraz wielu narządów. Doznał uszkodzeń twarzy, głowy, szczęki, złamania żeber oraz obydwu nóg w udach. Trafił na stół operacyjny, lekarze musieli nastawić liczne złamania... Chłopiec nie mógł się ruszać, resztę wakacji spędził w łóżku, wożony na wózku inwalidzkim... Po wyjściu ze szpitala okazało się, że jedna noga jest krótsza, co wiąże się z kolejną walką o sprawność. Alex nie poszedł do szkoły, ma nauczanie indywidualne... Szpitale, lekarze, kontrole - to teraz jego życie. Dziś, po miesiącach trudnej walki, znów chodzi, chociaż urazy dają o sobie znać - kiedy biegnie, utyka. Czeka go wyciągniecie śrub z nóżek i dalsze leczenie. Chcielibyśmy, aby pasmo tragedii, przez które to dziecko cierpi, w końcu się skończyło... Aby Alexa spotkało w końcu dobro, które tylko my możemy zapewnić. Alex potrzebuje teraz nie tylko rehabilitacji, ale także wsparcia w leczeniu. Koszty przewyższają możliwości jego bliskich, dlatego każde wsparcie będzie dużą pomocą! Prosimy, pomóż temu dziecku, które już tyle przeszło... Każdy gest z Waszej strony ma kolosalne znaczenie!

13 388 zł