Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Paweł Antkowiak
Paweł Antkowiak , 45 lat

Przeszczep serca da Pawłowi szansę na nowe życie❗️Pomóż 🚨

Moja codzienność nie należy do najprostszych. Jestem osobą niepełnosprawną, z całą listą poważnych diagnoz. Staram się możliwie jak najlepiej funkcjonować, niestety problemy zdrowotne skutecznie mi to uniemożliwiają… Cierpię na przewlekłą niewydolność serca, kardiomiopatię rozstrzeniową, częstoskurcz nadkomorowy, wrodzoną wadę zastawki aorty i zastawki dwudzielnej oraz hiperlipidemię mieszaną. Zakwalifikowałem się do przeszczepu serca, jednak aby mogło dojść do operacji, mam obowiązek usunięcia pozostałości uzębienia.  Podczas konsultacji dowiedziałem się, że najlepszym rozwiązaniem jest założenie protez na implantach, aby nie obciążać serca dwiema operacjami pod narkozą. Niestety utrzymuje się z zasiłku stałego i nie jestem w stanie samodzielnie uzbierać potrzebnej, bardzo wysokiej kwoty.  Wcześniej angażowałem się w zajęcia aktywizacyjne, jednak teraz przez chorobę jestem uziemiony w domu.... Chciałbym dostać szansę na możliwie jak najlepsze funkcjonowanie, niestety bez leczenia będzie mi niezwykle trudno. Proszę o Wasze wsparcie. Każda złotówka jest dla mnie niezwykle cenna… Paweł

10 167,00 zł ( 26,54% )
Brakuje: 28 131,00 zł
Kacper Marchel
Kacper Marchel , 15 lat

Kacper jest już nastolatkiem, lecz jego rozwój się zatrzymał... Pomocy!

Dziękujemy Wam za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki. Dzięki Wam mogliśmy lepiej zatroszczyć się o potrzeby synka... Niestety, walka z jego chorobą będzie trwała całe życie i po raz kolejny musimy poprosić Was o pomoc. Nie opuszczajcie nas! Nasza historia: W ciąży nic nie wskazywało na to, że nasze wspólne życie będzie prawdziwym wyzwaniem. Poród w moim przypadku miał być spełnieniem marzeń o wyjątkowej istocie, która na zawsze zmieni nasze życie. Zmieniło, ale zupełnie inaczej niż przewidywałam. Tuż po przyjściu na świat u mojego synka zdiagnozowano mnóstwo wad i schorzeń. Mnie najbardziej martwiło to, że nie chce jeść, że nie ma odruchu ssania. Miałam wrażenie, że zamiast rozkwitać, życie z niego ucieka… Tak jakby coś wysysało z niego energię.  Z czasem u Kacpra zdiagnozowano upośledzenie narządu ruchu oraz niepełnosprawność intelektualną. Wyjaśnienia lekarza i widok innego chorego dziecka na oddziale, pozbawiły nas złudzeń jak będzie wyglądać nasza przyszłość. Nawet wtedy nie przewidziano nawet połowy tego, z czym przyjdzie nam się zmierzyć.  Wspólne życie przez pierwszych 5 lat toczyło się dokładnie tym samym torem. Długie pobyty w szpitalu, kilka dni w domu, a później powrót na szpitalne korytarze. Czasem miałam wrażenie, że lepiej znam szpitalną salę niż rozkład własnego domu. Syn był karmiony dojelitowo, co stanowiło dla nas olbrzymie wyzwanie. Chcieliśmy go leczyć, znaleźć terapię, która pozwoli mu na osiągnięcie samodzielności, choć częściowej. Niestety, to mimo upływu czasu pozostawało poza naszym zasięgiem…  Kacper miał ogromne problemy z żywieniem. Nie przyjmował pokarmów, nawet w przypadku żywienia dojelitowego nie przybierał na wadze odpowiednio. W końcu lekarze zaproponowali nam operację refluksu żołądka. To, co miało być naszym ratunkiem, okazało się przekleństwem. Z konsekwencjami zmagaliśmy się jeszcze przez długie lata. Późniejsza operacja rozszczepionego podniebienia dodatkowo skomplikowała sytuację i sprawiła, że synek znów balansował na granicy życia i śmierci. To był moment, w którym ja też znalazłam się na krawędzi… Codzienność, w której nie było nic pewnego.  Dziś Kacper jest już nastolatkiem. Mimo to nadal nie mówi, nie jest samodzielny. Wydaje z siebie pojedyncze dźwięki. Robimy, co możemy, ale choroba wciąż bierze górę.  W walce o zdrowie synka niezbędna jest stała i regularna opieka wielu specjalistów. Kacper potrzebuje intensywnej terapii neurologopedycznej, integracji sensorycznej, a także hipoterapii. Wszystko to wiąże się jednak z ogromnymi kosztami... Wyciągnij pomocną dłoń do naszego synka. Dla nas, rodziców, najważniejsze jest zapewnienie synkowi bezpiecznego funkcjonowania i postępów, na które wciąż mamy szansę. Możesz być naszym wsparciem, naszą nadzieją na to, że każdy dzień będzie mniej przerażający. Każda wpłata to dla nas nadzieja na lepsze jutro Kacpra. Rodzice

565,00 zł ( 3,54% )
Brakuje: 15 393,00 zł
Beata Kasperczyk
Beata Kasperczyk , 36 lat

Podaruj nadzieję: wsparcie dla walczącej kobiety i jej marzeń

Wsparcie może uczynić różnicę w moim życiu. Mam 34 lata i od 2013 roku zmagam się z nieustannymi problemami zdrowotnymi. Moja codzienność to walka z nawracającymi zakażeniami układu moczowego i nieznośnymi bólami. Mimo wielu wysiłków nikt nie był w stanie precyzyjnie zdiagnozować i znaleźć drogi do złagodzenia cierpienia. Nawet po kilku operacjach, nie ustaję w staraniach o poprawę swojego zdrowia. Leczę się przewlekle w poradni: nefrologicznej, urologicznej, gastrologicznej, kardiologicznej, endokrynologicznej, okulistycznej, genetycznej, hematologicznej oraz poradni leczenia bólu, wkładając ogromne środki w leki i terapie. Co 2 lub 3 miesiące jestem w szpitalach z powodu nawracających infekcji dróg moczowych i problemów nefrologiczno-urologicznych. Z miesiąca na miesiąc odczuwam coraz mocniejsze pogorszenie zdrowotne pod kątem fizycznym. W 2014 roku miałam operację usunięcia części żołądka oraz po drodze kilka innych operacji. W 2018 roku musiałam zostać zacewnikowana i tak zostało do teraz z powodu braku diagnozy. Spędzam swój wolny czas, grając w szachy i warcaby, oraz ucząc dzieci w szkole podstawowej. Od 14 roku życia zdobywałam wysokie miejsca na różnych zawodach szachowych oraz warcabowych. W 2008 roku zajęłam I miejsce w Mistrzostwach Polski Kobiet w warcabach 100-polowych dla osób niewidomych i słabowidzących. Nieraz zdobywała także 2 oraz 3 miejsca na zawodach szachowych i warcabowych. Od 10 lat przekazuję swoją wiedzę gry w szachy także młodemu pokoleniu i zachęcam do udziału w turniejach szachowych. Ale teraz to ja potrzebuję wsparcia. Nie chcę się poddać, dążąc do odnalezienia wyjścia z trudnej sytuacji. Moim marzeniem jest założenie szkoły szachowej dla dzieci, co może mieć ogromny wpływ na rozwój młodych umysłów. Proszę, wspomóż mnie w walce z chorobą i kosztami leczenia. W związku z chorobami muszę zażywać sporo leków, a tylko część jest refundowana i stale dostępna na rynku. Czasami też muszę wybierać między jednym lekiem a drugim ze względu na ograniczenia finansowe. Każdy wkład, bez względu na wielkość, może pomóc mi odzyskać zdrowie i nadzieję. Podaruj mi siłę do kontynuowania walki z chorobami oraz wsparcie, bym po unormowaniu części chorób mogła zbliżyć się do założenia szkoły szachowej i wpłynięcia na przyszłość wielu dzieci. Bardzo proszę o pomoc! Beata

3 684,00 zł ( 34,62% )
Brakuje: 6 955,00 zł
Kinga Urbańska
Kinga Urbańska , 4 latka

Zamknięty świat mojej córeczki... Pomagamy Kindze!

Moja mała Kinia różni się od swoich rówieśników. Poznawanie świata jest dla córki niezwykle trudne. W 2022 roku stwierdzono u niej zaburzenia ze spektrum autyzmu. Proszę, pomóżcie mojej kochanej dziewczynce! Gdy Kinga miała 18 miesięcy, zatrzymała się w rozwoju praktycznie z dnia na dzień. Zaczęła się w specyficzny sposób bujać, nie było z nią kontaktu. Zaczęła chodzić, dopiero gdy miała 21 miesięcy. Obecnie Kinga z nikim nie rozmawia. Porozumiewa się za pomocą krzyków i innych dźwięków. Gdy czegoś chce, ciągnie mnie za rękę i pokazuje... Niestety nie potrafi też jeść twardych i stałych pokarmów, co wymaga ode mnie blendowania posiłków. Trzeba ją karmić i jest pieluchowana. Córka uczęszcza na zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju. Chodzi do prywatnego przedszkola, gdzie korzysta z pomocy neurologopedy. Ma tam też dogoterapię i zajęcia z końmi. Odwiedzamy wielu specjalistów: psychiatrę, neurologa, psychologa. Konieczne jest wykonanie EEG głowy, a w przypadku mojej córki badanie musi odbyć się pod narkozą. Chciałabym zapewnić jej wszystko, żeby tylko lepiej funkcjonowała!  Kinga ma duże problemy z autoagresją. Czasami uderza głową o ścianę. Trudno patrzeć na to, jak cierpi. Nie potrafi nawet spokojnie usiąść, wykonywać poleceń. Moja dziewczynka chętnie spędzałaby cały dzień w świecie muzyki. Ciągle śpiewa i tańczy. Widzę, że tylko wtedy czuje się dobrze.  Potrzebuję środków na rehabilitację i leczenie córki. Wszystko to kosztuje naprawdę dużo… W imieniu swoim i Kingi z góry bardzo dziękuję za okazane serce! Magda, mama

1 388 zł
Alicja Ludwinowska
Alicja Ludwinowska , 8 lat

Uciekliśmy przed wojną. Teraz walczymy z chorobą!

Do Polski przyjechaliśmy z Kijowa ponad rok temu, po rozpoczęciu wojny. Niestety wojna nie jest jedynym naszym zmartwieniem. Moja córeczka jest chora od urodzenia. Potrzebujemy Twojej pomocy.  Alicja ma zdiagnozowaną wadę rozwojową mózgu, tetraparezę i skoliozę III stopnia. Moja córeczka nie chodzi, nie mówi, nie może sama o siebie zadbać i wymaga stałej rehabilitacji. Leczenie daje doskonałe efekty, ale jest niestety bardzo kosztowne.  Każdy dzień to dla nas walka o przyszłość. Niestety nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z ogromnymi wydatkami. Każde, nawet najmniejsze wsparcie to nieoceniona pomoc w walce o zdrowie małej Alicji. Cały ten czas radziliśmy sobie sami, ale nie jest to łatwe, ponieważ pracuje tylko mój mąż, a ja zajmuję się córką. Teraz potrzebujemy pomocy. Znajomi poradzili nam, abyśmy otworzyli zbiórkę, aby móc zebrać trochę pieniędzy na potrzeby naszej córki. Będziemy bardzo wdzięczni za wsparcie. Rodzice Alicji

865,00 zł ( 4,51% )
Brakuje: 18 284,00 zł
Jakub Łukasik
Jakub Łukasik , 13 lat

Zdiagnozowany dzień przed porodem - zbieramy na leczenie Kuby!

O chorobie Kubusia dowiedzieliśmy się dzień przed porodem. Cała ciąża przebiegała wzorowo, więc tym bardziej wynik badani USG był dla nas szokiem.  Synek, gdy się urodził, dostał aż 9 punktów w skali Apgar. Jeden punkt stracił jedynie przez kolor skóry, jednak właśnie ze względu na wykrytą chorobę został natychmiast przewieziony do innego szpitala, w którym na badaniach i leczeniu spędził cały miesiąc. Kubuś zmaga się z wrodzoną wadą ośrodkowego układu nerwowego. Jest to zespół Dandy-Walker. Stała rehabilitacja, którą przechodzi od urodzenia, umożliwiła mu samodzielne poruszanie się na krótkich trasach za pomocą balkonika, niestety do pokonywania dalszych tras Kuba potrzebuje wózka inwalidzkiego.  Dodatkowo niezbędne są ortezy na nóżki. Do tego dochodzą koszty drogich witamin (ok. 2.500 zł miesięcznie), rehabilitacji (prawie 1.500 zł), wizyt u neurologa i osteopaty (ok. 1.000 zł), dojazdów. To wszystko znacznie przerasta nasz domowy budżet, a chcemy zapewnić synkowi jak najlepsze leczenie, by był jak najbardziej samodzielny w przyszłości. Nasz synek jest pod stałą kontrolą poradni neurologicznej, okulistycznej i ortopedycznej. Dodatkowo ma stałe prywatne wizyty lekarskie. Gdy mój mąż pracuje, by utrzymać rodzinę, ja staram się logistycznie ogarnąć zajęcia szkolne syna, rehabilitację i kolejne wizyty u specjalistów.  Przy obecnych cenach, ciężko, a nawet wręcz niemożliwe jest zapewnienie odpowiedniej opieki i rehabilitacji dla dziecka, dlatego bardzo prosimy Cię o pomoc. Rodzice Kuby

40 185,00 zł ( 75,54% )
Brakuje: 13 007,00 zł
Jolanta Bilińska
Jolanta Bilińska , 19 lat

Nasza walka nadal trwa - zostaniesz z nami? Wesprzesz nas?

Dziękujemy każdemu o dobrym sercu, kto wsparł naszą poprzednią zbiórkę. Nawet najmniejsza kwota odmienia naszą codzienność!  To niestety nie jest koniec zmagań! Prosimy o dalszą pomoc! Leczenie Joli nadal trwa, nadal jest bardzo kosztowne i wymagające... Jeśli zechcesz, zostań z nami i pomóż walczyć dalej!  To nasza historia:  Jola weszła właśnie w dorosłość. Czas, w którym planuje się swoją przyszłość, edukację, pracę... Jeździ ze znajomymi na wakacje, korzysta z życia, poznaje nowych ludzi.  Joli świat jest nieco inny... Od urodzenia żyje jako osoba niepełnosprawna ruchowo i porusza się na wózku inwalidzkim. Bywają chwile, w których z asystą jest w stanie przejść kilkanaście kroków, ale na dłuższą metę jest to większy wysiłek niż poczucie sukcesu.  Moja córka miała w swoim życiu mnóstwo cierpień. Doświadczenie tego nie pomaga w zachowaniu wiary, że jeszcze kiedyś będzie lepiej... Jola przeszła ogrom operacji, m.in. kręgosłupa w odcinku górnym. Miała malformacje tętnic prawego podudzia i choruję na mnożące się choroby układu oddechowego. Nie sposób zliczyć i wymienić, co dolega mojej bogu ducha winnej córce...  Ponadto doszła epilepsja i nowotwór w postaci łagodnej, w kości udowej.  Gdyby Jola w chwilach słabości chciała wykrzyczeć swój ból i cierpienie... To również nie jest jej dane. Nie słyszy dobrze i ma zaburzenia mowy. Czasem czuje, że walczymy z chorobami już ostatkiem sił i nadziei...  Brakuje nam środków na leczenie, wizyty, operacje, konsultacje. A kręgosłup mojej córki nie daje nam wiele czasu. Operacja, której podjąć mogą się tylko nieliczni specjaliści, jest kosztowna i dla nas nieosiągalna... Konsultacja w Niemczech to pierwszy krok, również nieosiągalny finansowo — pomożesz nam? Prosimy, nie przechodźcie obok naszej historii obojętnie. Nawet najmniejsza pomoc, może odmienić życie mojej Joli.  Mama Wysłuchaj apelu Janiny, siostry Joli:

720 zł
Alicja Wawrzyńczak
Alicja Wawrzyńczak , 31 lat

Alicja TRACI WZROK❗️Pomóżmy uzbierać środki na leczenie❗️

Jestem Alicja i z dnia na dzień wszystko zaczęło się u mnie zmieniać. Z krainy czarów, w krainę ciemności... TRACĘ WZROK! W wieku 29 lat dotknęła mnie choroba, która każdego dnia okrada mnie z możliwości widzenia i swobodnego funkcjonowania. Choruję na zaćmę. Moje widzenie w lewym oku się pogorszyło, a choroba szybko postępuje. Obudziłam się i zauważyłam, że światy jest jakby za mgłą. Kolejne tygodnie tylko utwierdzały mnie w tym, że coś się dzieje...  Wychowuję dwójkę dzieci, przy których moja uwaga jest szczególnie potrzebna. Chciałabym towarzyszyć im w każdych czynnościach. Chciałabym zapewniać im bezpieczeństwo.  Tak widzę jednym okiem: Marzę o tym, by odzyskać prawidłowe widzenie! Po wielu wizytach i badaniach lekarze zaproponowali mi na to sposób. Wszczepienie najlepszej oferowanej soczewki. Soczewka jest trójogniskowa, zaprojektowana dla osób z zaćmą, takich jak ja! Zabieg wszczepienia jej jest bardzo ważny i kosztowny. Soczewkę wybieram raz, na całe życie! Niestety biorąc pod uwagę jej koszt, a życie codzienne, nie mogę sobie na to pozwolić, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. To moja jedyna szansa, by móc widzieć świat!  Proszę o wsparcie... Alicja 

1 847 zł
Marysia Jacenko
Pilne!
Marysia Jacenko , 6 lat

Gdy znikają mięśnie, gaśnie też życie❗️Potrzebny lek, by uratować Marysię!

Żyjemy pod dyktando śmiertelnej choroby, na którą zachorowała nasza malutka córeczka! SMA - 3 litery, kiedyś nieznane, dziś znienawidzone, bo przyniosły tylko łzy i strach... Codziennie, gdy otwieram oczy, biegnę do łóżeczka córeczki i sprawdzam, czy jeszcze oddycha... Nie czekam na kolejne dni, boję się ich... Boję się, co jeszcze zabierze nam choroba, która postępuje... Marysia nie wstanie sama z łóżeczka, porusza się na wózku inwalidzkim, coraz słabsze ma też rączki... Błagam Cię o pomoc, by ratować moje maleństwo! 19 stycznia 2018 roku przyszła na świat ona - moja córeczka. Ważyła ponad 4,5 kg i wydawała się zdrowym, silnym dzieckiem. Była śliczna jak z obrazka, ale dla nas liczyło się tylko to, że urodziła się zdrowa. Nie miałam pojęcia, że wraz z Marysią na świat przyszła śmiertelna genetyczna choroba, która tylko czeka, by zaatakować w najmniej spodziewanym momencie... Marysia rosła jak na drożdżach, szybko zaczęła mówić, raczkować, chodzić... Wszyscy ją kochali. Każde pomieszczenie rozświetlała swoim uśmiechem... Rozwijała się jak rówieśnicy i prawie w ogóle nie chorowała. Snułam marzenia, kim będzie, jak dorośnie... Nie mogłam się doczekać, kiedy pójdzie do przedszkola, do szkoły, kiedy nauczę ją jeździć na rowerze, zapisze na ukochane tańce... Nie sądziłam, że niedługo będę umierać ze strachu, czy Marysię będzie czekać w ogóle dorosłość... W myślach planowałam już przyjęcie z okazji urodzin córeczki... Tort, balony, prezenty - wszystko było już kupione. Niestety wydarzyło się coś, co sprawiło, że to wszystko stało się nieistotne. Marysia zaczęła słabnąć. Codziennie było coraz gorzej... Pewnego dnia nie mogła już podnieść się z pozycji siedzącej, nóżki nie były w stanie jej utrzymać... Już nigdy więcej nie wstała. Pojechaliśmy do lekarza, zaczęły się badania, rehabilitacje. Szukanie przyczyny... Mój niepokój rósł. Inne dzieci zdobywały kolejne umiejętności, a Marysia, zamiast rozwijać się, po prostu się cofała... Lekarze długo nie mogli postawić prawidłowej diagnozy. Szukanie i sprawdzanie różnych scenariuszy trwało rok... Czekaliśmy na wyniki badań genetycznych, jeden ze specjalistów miał podejrzenie, które wolał sprawdzić. 30 stycznia 2022 roku - po drugich urodzinach córeczki - dostałam telefon, kazano nam przyjechać ze szpitala. Tam dowiedziałam się, że Marysia ma SMA - rdzeniowy zanik mięśni...  Nie rozsypałam się tylko dlatego, że nigdy nie słyszałam o tej chorobie. W rodzinie nikt nie miał problemów zdrowotnych. Po rozmowie z lekarzem wpisałam "SMA" do wyszukiwarki... Zobaczyłam zdjęcia nieruchomych dzieci pod respiratorami, które nie są w stanie ruszyć nawet palcem... Dzieci, nie dorosłych, bo ta choroba zbiera śmiertelne żniwo, wielu chorych nawet nie dożyłam dorosłości. Wpadłam w histerię. Nie wierzyłam... Dziś wiem, że SMA polega na stopniowym umieraniu mięśni - organizm Marysi nie produkuje białka, które jest odpowiedzialnego za ich pracę. To postępująca choroba, która stopniowo odbiera siłę i zdolność poruszania się, zaczynając od nóg, a kończąc na mięśniach połykania i oddychania. Nie odbiera tylko siły umysłu... Podstępność tej choroby polega na tym, że pojawia się tam, gdzie się jej nie spodziewamy. W najgorszej postaci SMA bez leczenia dzieci umierają przed drugim życia... Od momentu diagnozy rozpoczęła się walka o życie i zdrowie Marysi. Córeczka porusza się na wózku inwalidzkim, już nigdy z niego nie wstanie... Nie będzie rowerku, tańców, biegania z plecaczkiem do szkoły... Najważniejsze jednak, by była sprawna, by oddychała, by żyła! Nasz świat to lekarze, szpitale i rehabilitacje, by powstrzymać umieranie mięśni. Jeszcze kilka lat temu SMA było chorobą nieuleczalną... Na szczęście medycyna rozwija się i dziś jest szansa, by pomóc Marysi, by zatrzymać chorobę! To terapia genowa - Marysia dostanie kopię genu, którego nie ma i przez brak którego jej mięśnie umierają. Jeden zastrzyk może powstrzymać SMA! Niestety, terapia genowa to najdroższy lek świata... Czas ucieka i działa na niekorzyść naszej córeczki. Musimy zebrać ogromną kwotę, by Marysia dostała lek. Dla naszej rodziny jest to kwota nie do udźwignięcia. Ja nie proszę, lecz błagam - pomóż mi ocalić moje dziecko... 24.07.2024: Kwota zbiórki została zmniejszona o 2 119 123 zł - środki pozyskane we własnym zakresie.  ➡️ Marysi możesz pomóc też przez udział w LICYTACJACH - klik!

140 067,00 zł ( 35,99% )
Brakuje: 249 033,00 zł