Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Szymon i Paulina Trojanowscy
Szymon i Paulina Trojanowscy , 8 lat

Szymek i Paulina codziennie walczą o rozwój i lepszą przyszłość!

Przepełnia mnie ogromna wdzięczność za całą Waszą dotychczasową pomoc! To niezwykle wzruszające, że tak wielu osobom nasz los nie jest obojętny. Dzięki wpłatom z poprzedniego etapu zbiórki Szymek mógł korzystać z rehabilitacji. Niestety, nasza walka o jego przyszłość nadal trwa, a co gorsza – wsparcia potrzebuje teraz także jego siostra... Prosimy, nie opuszczajcie nas... Nasza historia: Szymonek – mój synek, moje dziecko, bez którego życie nie miałoby takiego sensu, jakie ma teraz. Mimo choroby, mimo tego śmiertelnego niebezpieczeństwa, z jakim przyszło nam się zmierzyć, jesteśmy cały czas razem i razem podejmiemy walkę o jego dobrą przyszłość, o to, by jego zdrowiu i życiu, już nic nie zagrażało! Wskazania do badań prenatalnych, po pierwszej ciąży, cały czas nie odbierały mi nadziei, że tym razem będzie dobrze, że wszystko się uda, a synek urodzi się zdrowym chłopcem. Ta nadzieja została mi brutalnie odebrana… W czasie badań okazało się, że dziecko, które nosze pod sercem, ma bardzo poważną wadę serca, a jego życie już po porodzie, będzie stało pod znakiem zapytania… Wada serca – wspólny pień tętniczy. Ta diagnoza nie tylko zwaliła mnie z nóg. Sprowadziła na mnie ogromny strach, zabrała możliwość cieszenia się z tego okresu, który może być przecież taki cudowny- okresu oczekiwania na dziecko. Pierwsze chwile, mogły być takie cudowne, to oczywiste, że pokochałam mojego synka wraz z momentem, kiedy się urodził, jednak cały czas towarzyszył mi ten paraliżujący strach. Szymek miał miesiąc, to wtedy przeprowadzono pierwszą operację serca, która miała uratować jego życie. Nadeszła jednak chwila, kiedy było zupełnie odwrotnie… To była walka o jego życie, a lekarze przygotowywali mnie na najgorsze. Wraz ze łzami pojawiło się zwątpienie, czy się uda, czy to możliwe, by Szymek wyszedł z tego obronną ręką… Trzy miesiące, tyle czasu spędził w szpitalu, ale co najważniejsze, udało się. Ten czas był jednak dla nas okropnie trudny. Nie mogłam być z nim cały czas i mimo że dzwoniłam do szpitala codziennie, nawet kilka razy dziennie, nic nie zastąpi dziecku matki, a mój maleńki synek był wtedy sam… Jego stan był na tyle stabilny, że mogliśmy wrócić do domu, a rodzina nareszcie była razem. Korekta wady była jednak cały czas przed synkiem. Był na nią gotowy, kiedy skończył półtora roczku. Przeszedł operację, która się powiodła, ale konsekwencje tamtych przeżyć, będzie odczuwać jeszcze bardzo długo. To wtedy jego serce na chwilę zatrzymało się, trwała reanimacja… Nigdy tego nie zapomnę, tych pierwszych miesięcy, pierwszych dwóch lat, kiedy każdego dnia drżałam o jego życie, o to, czy to, co dopiero zostało mi dane, bycie mamą Szymonka, nie zostanie mi za chwilę zabrane…  Synka udało się uratować, a ja każdego dnia dziękuję za jego obecność w moim życiu. Jego problemy ze zdrowiem trwają jednak nadal... Szymek robi się coraz starszy, lecz jego rozwój nie odbywa się prawidłowo. Niestety, nie rozwinęła się u niego mowa ani nie rozumie tego, co  mówi się do niego, Wymaga całościowej i całodobowej opieki.  Ku mojej rozpaczy na jego starszą siostrę również spadła diagnoza. U Pauliny stwierdzono całościowe zaburzenia rozwoju, które negatywnie wpływają na całe jej funkcjonowanie. Ma ogromne trudności z koncentracją, pisaniem i odnalezieniem się w niektórych sytuacjach społecznych. Dzięki pracy ze specjalistami udaje się jej jednak czynić postępy i coraz lepiej rozumie  świat. Obydwoje wymagają regularnej i nieprzerwanej rehabilitacji. Do tego dochodzą cykliczne wizyty u specjalistów i stale przepisywane leki. Niestety, to wszystko wiąże się z ogromnymi kosztami, którym nie jestem w stanie sprostać samodzielnie. Proszę, pomóż mi w walce o rozwój i lepszą przyszłość moich dzieci. Im będą starsze, tym trudniej będzie wypracować efekty... Musimy działać teraz. Każda, nawet najdrobniejsza wpłata, to dla nas ogromne wsparcie i krok w stronę zdrowia.  Katarzyna – mama Szymonka i Pauliny      

293 zł
Andrzej i Tadeusz Możejko
Andrzej i Tadeusz Możejko , 64 lata

Tragiczny pożar odebrał braciom dach nad głową... Pomóż w walce o lepsze jutro!

Andrzej i Tadeusz to bracia, którzy od dawna stawiają czoła licznym przeciwnościom losu. Przez wiele lat walczyli zdrowie i sprawność Tadeusza, a dzisiaj mierzą się ze skutkami straszliwego pożaru…  Tadeusz zmaga się ze znaczną niepełnosprawnością – w wyniku amputacji stracił lewą nogę poniżej kolana. Na co dzień wsparciem był dla niego ukochany brat Andrzej, z którym mieszkali w jednym domu. Niestety, los po raz kolejny okazał się wobec nich niezwykle okrutny… 9 lipca 2024 roku o 7:00 bracia wyszli do domu i pojechali do miasta załatwić swoje codzienne sprawy. Nic nie zapowiadało zbliżającej się tragedii. Już około 9:00 sąsiedzi zobaczyli wstrząsający widok – z domu braci unosiły się obłoki czarnego, gęstego dymu. Do gaszenia budynku wysłano aż 6 oddziałów straży pożarnej! Strażacy, po przybyciu na miejsce, w jednym z mieszkań zastali silnie zadymione pomieszczenia. Do środka została wprowadzona rota ratowników, która zlokalizowała i ugasiła źródło pożaru oraz dokonała przeszukania pomieszczeń. Okazało się, że w budynku nikt nie przebywał. Ponadto z mieszkania wyniesiono dwie butle gazowe. Tylko cudem Andrzeja i Tadeusza nie było w tym czasie w domu. Nie chcemy nawet myśleć, co mogłoby się zdarzyć, gdyby znajdowali się wtedy w budynku… Obecnie bracia znajdują się w schronisku, ponieważ ich dom jest doszczętnie zniszczony. Niezbędny jest całkowity remont, lecz koszta z nim związane są niezwykle wysokie. Andrzej wraz z niepełnosprawnym Tadeuszem nie są w stanie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego samodzielnie… Prosimy, pomóż odzyskać braciom bezpieczny dach nad głową… Każda złotówka i każde udostępnienie dają im szansę na lepsze jutro! Wierzymy, ze dobro wysłane w świat – wraca z podwójną mocą… Najbliżsi

292,00 zł ( 0,54% )
Brakuje: 52 900,00 zł
Anna Gondko
Anna Gondko , 60 lat

Chorowała córka, dziś choruję i ja! Jeszcze nigdy życie nie było tak ciężkie...

Jestem mamą niepełnosprawnego dziecka. Moja córka kiedyś korzystała z Państwa pomocy, dzięki zbiórce otrzymała środki na leczenie! Dzięki temu poznałyśmy ogromną moc, ogromne szczęście, którym się z nami podzieliliście. Poświęciłam córce całe moje życie, nie szczędząc swojego zdrowia i środków. Robiłam wszystko, aby jej pomóc. Niestety niedawno, na domiar złego, dopadła mnie ciężka choroba – stwardnienie rozsiane postępujące. Teraz i ja jestem zdana na pomoc osób trzecich. Poruszam się na wózku, tak jak moja córka. Nasza codzienność jeszcze nigdy nie była tak ciężka... Zwracam się do Ciebie jeszcze raz z prośbą o pomoc. Proszę, pomóż mi ulżyć w chorobie i krytycznej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Każda złotówka pozwoli mi stanąć do walki z chorobą.  Anna

290 zł
Ksawery Grochal
Ksawery Grochal , 9 lat

Ksawery nie może zostać sam w tej walce! Pomóżmy!

To miał być radosny czas oczekiwania na narodziny dziecka. Szybko zmienił się jednak w niepokój o zdrowie i przyszłość ukochanego synka. Tuż po urodzeniu Ksawcio przeszedł udar, w wyniku którego doszło do uszkodzenia mózgu, a w konsekwencji do mózgowego porażenia dziecięcego w postaci prawostronnego niedowładu spastycznego…  Synek niedawno skończył 8 lat. Wymaga stałej rehabilitacji, aby mógł normalnie funkcjonować. Najbardziej problematyczna jest jego rączka. Ksawery mało jej używa ze względu na wzmożone napięcie mięśniowe. Mimo intensywnych i systematycznych ćwiczeń podczas rehabilitacji widzę, jak u synka ciągle przybywa komplikacji.  Ksawery musi nosić specjalistyczne ortezy na nogach. W tym roku nie będzie mógł już mieć zwykłej, sztywnej ortezy. Niezbędna jest taka z ruchomym stawem, której koszt jest bardzo duży. Na tym się jednak nie kończy walka o sprawność. Ksawery potrzebuje jeszcze dodatkowych turnusów rehabilitacyjnych, dzięki którym będzie miał szansę zawalczyć o dalsze postępy i sprzętu do rehabilitacji domowej.  Bardzo prosimy o wsparcie, które umożliwi nam pokrycie wszystkich kosztów. Dzięki Wam wciąż mamy nadzieję na dalszą walkę o sprawność i samodzielność Ksawerego! Sylwia, mama

290,00 zł ( 0,9% )
Brakuje: 31 625,00 zł
Kristina Trotskaya
Kristina Trotskaya , 15 lat

Nastolatka walczy z porażeniem mózgowym – Pomagamy Kristinie❗️

To trudny czas dla naszej rodziny. 14-letnia dziewczynka, pełna uroku i radości, moja ukochana córeczka, zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Kristina jest radosnym, pełnym życia dzieckiem, jednak już od urodzenia los postawił przed nią i nami ogromne wyzwania – drgawki, respirator i liczne leki. Wyrok to diagnoza dziecięcego porażenia mózgowego. Dzisiaj córeczka jest już nastolatką, ale wymaga całkowitej opieki ze strony dorosłych. Nie chodzi samodzielnie, nie stoi, nie siedzi, nie kontroluje czynności fizjologicznych i nie porozumiewa się werbalnie. Nasze życie to codzienna fizjoterapia, rehabilitacja i intensywne sesje masażu, mające złagodzić ból spowodowany spastycznością. Mimo trudności ten uśmiech i radość życia nie ustaje. Właśnie one dają nam siłę do pokonania kolejnych wyzwań. Ale są takie, na które wola walki nie wystarczy – koszty leczenia. Stąd zbiórka. Każda, nawet najmniejsza kwota pomoże poradzić sobie z kosztami związanymi z terapiami, lekarstwami oraz sprzętem medycznym niezbędnym do zapewnienia córce godnego życia. Prosimy Was o wsparcie walki o każdy dzień naszej małej bohaterki. Wierzymy, że razem z Wami uda nam się pokonać przeszkody i dać Kristinie szansę na lepszą przyszłość.  Mama

290 zł
Martyna Jóźwiak
Martyna Jóźwiak , 10 lat

Trwa walka z wieloma przeciwnikami! Prosimy, pomóż Martynie mieć normalne dzieciństwo!

Zrobimy wszystko, by pomóc naszej córce. Doświadczyła już tak wiele, a jej stan się pogarsza. Martyna cierpi z powodu celiakii, zespołu PANS oraz zespołu Tourrete’a. Z całego serca prosimy Was o wsparcie!   Córka od pierwszych dni swojego życia borykała się z wieloma dolegliwościami, takimi jak: nietolerancje białka mleka, alergie pokarmowe, słabe przyrosty masy ciała oraz wzrostu, przewlekłe nieżyty górnych dróg oddechowych, które przeradzały się niejednokrotnie w zapalenie płuc.  Od najmłodszych lat była na specjalistycznych dietach. Mimo tego Martynie cały czas towarzyszyły silne bóle brzucha, wymioty oraz słaba odporność. W wyniku stosowanych diet i przeróżnych obostrzeń pokarmowych u naszej dziewczynki rozwijały się zaburzenia kompulsywno-obsesyjne.  Chodziliśmy do wielu specjalistów: córka była pod stałą opieką gastroenterologa, poradni alergicznych oraz psychologicznych. Przeszła wiele bardzo kosztownych badań, testów, terapii z dietetykami i psychologami.  Na początku stycznia 2022 roku dowiedzieliśmy się, że Martyna ma trwałą (na całe życie) nietolerancję glutenu. To choroba zwana celiakią. Należy ona do grupy chorób autoimmunologicznych, w których układ odpornościowy niszczy swoje tkanki i komórki. Działający toksycznie gluten prowadzi do zaniku kosmków jelita cienkiego, a te jak wiemy, nazywane są „drugim mózgiem organizmu”.  U córki stwierdzona została też choroba Tourrete’a, nazywana zwykle „chorobą tików”, a także zaostrzenie się natręctw na tle pokarmowym. W wyniku wadliwego działania układu autoimmunologicznego pojawiły się kolejne schorzenia: niedoczynność tarczycy i HASHIMOTO, zespół zaburzeń neuropsychiatrycznych związanych z zespołem PANS.  U naszej kochanej dziewczynki występuje: regres umiejętności szkolnych, moczenie nocne, labilność emocjonalna, stany depresyjne, silne pobudzenia, zachowania agresywne i autoagresywne. Martyna została zakwalifikowana do osób niepełnosprawnych. Naszym głównym celem jest znalezienie źródła patogenów, a także podjęcie każdej możliwej formy leczenia wszystkich dolegliwości Martyny. Wszystko po to, aby ułatwić naszej córce normalne funkcjonowanie.  Za wszelką cenę chcemy przywrócić naszej córce zdrowie i pozwolić jej cieszyć się normalnym dzieciństwem. Jesteśmy świadomi, że przed nami długa droga. Dlatego potrzebujemy wsparcia! Koszty specjalistycznej diety, lekarstw, suplementów, prywatnych wizyt oraz diagnostyki znacznie przewyższają nasze możliwości finansowe. Prosimy, bądźcie z Martyną! Rodzice

288 zł
Kuba Kałużniak i Maks Dudar
Kuba Kałużniak i Maks Dudar , 13 lat

Dwaj bracia toczą walkę o zdrowie❗️Pomożesz❓

Jestem mamą czwórki wspaniałych chłopców, których kocham nad życie. Niestety dwóch z nich musi mierzyć się z problemami zdrowotnymi, przed którymi moja miłość nie zdołała ich uchronić. Potrzebujemy pomocy – otworzysz swoje serce? W 2019 roku mój najstarszy syn Kuba zachorował na zapalenie skórno – mięśniowe. Od tamtej chwili nasz świat stanął w miejscu. Zaczęły się wyjazdy do szpitali, leczenie syna, liczne kontrole i badania…  Kuba jest pod stałą opieką neurologa, reumatologa okulisty, a także rehabilitanta. Stwierdzono u niego niepełnosprawność ruchową. Niestety z chorobą będzie mierzył się już do końca życia… Na zajęcia musimy dojeżdżać, a mój samochód nie jest niestety w pełni sprawny... To stanowi duże utrudnienie. Nie jestem w stanie poradzić sobie sama, ponieważ jedynym źródłem mojego utrzymania są zasiłki. Miesięczne koszty terapii i wszystkich niezbędnych zajęć i rehabilitacji są porażające. Zazwyczaj to ja pomagałam innym niestety, tym razem sama potrzebuję wsparcia.   W 2023 roku przyszedł na świat mój najmłodszy synek – oczko w głowie, które niestety również musi mierzyć się z problemami zdrowotnymi. Maks urodził się w 33. tygodniu ciąży z niewydolnością oddechową. Trafiłam do szpitala z silnymi skurczami, dlatego niezbędne było przeprowadzenie cesarskiego cięcia. Lekarze podejrzewali pęknięcie macicy… Synek również wymaga wieloprofilowej opieki, stałego wsparcia, licznych kontroli i dalszych badań. To wszystko generuje ogromne koszty, a bardzo bym chciała zapewnić dzieciom wszystko, czego potrzebują. Niestety sama nie będę w stanie… Jestem zmuszona poprosić o pomoc. Wiem, że macie ogromne serca. Czy znajdzie się w nich miejsce również dla nas? Żaneta - mama

288,00 zł ( 2,7% )
Brakuje: 10 351,00 zł
Ewa Czapla
Ewa Czapla , 5 lat

Tylko dzięki rehabilitacji moja córeczka będzie miała szansę na sprawność! POMOCY!

Moja wspaniała córeczka urodziła się w 37. tygodniu ciąży. Swoje pierwsze chwile życia, zamiast spędzać w kolorowym pokoiku, spędzała w chłodnej szpitalnej sali... Ten czas był straszny, codziennie miałam nadzieję, że w końcu wrócę z moim maleństwem do domu! Kiedy w końcu pozwolili mi zabrać moje dzieciątko ze szpitala, myślałam, że najgorsze już mamy za sobą. Ale to niestety był zaledwie wierzchołek góry lodowej problemów, z którymi przyszło nam się mierzyć… Zaczęła się dalsza batalia o diagnozę, którą otrzymałam dopiero, gdy Ewunia skończyła roczek. Mózgowe porażenie dziecięce oraz tetrapareza spastyczna – to te schorzenia okazały się codziennymi przeciwnikami życia mojego dziecka!    Rozpoczęłam walkę o sprawność i przyszłe życie mojej córeczki. Uczęszczałam z Ewą na liczne kursy rehabilitacji oraz kolejne badania, jednak nikt nie był w stanie odpowiedzieć na najbardziej nurtujące mnie pytanie: czy moje dziecko będzie kiedykolwiek chodzić? Pojechałam z córeczką na rehabilitację do Czech, a później kontynuowałyśmy terapię w Polsce. W międzyczasie Ewa przeszła operację, dzięki której mogła zacząć opierać nogi na ziemi. To był dla małej niesamowity sukces! W końcu poczułam, że cały trud włożony w walkę o jej sprawną przyszłość, przynosi efekty.  Przez ostatnie półtora  roku córeczka była poddawana rehabilitacji w Centrum Intensywnej Terapii Olinek w Warszawie. Dzięki ogromnemu wsparciu fizjoterapeutów w końcu nauczyła się chodzić, choć nadal ze wsparciem. Niestety przez spastyczność nóg, nie jest w stanie samodzielnie usiąść, chociaż z całych sił próbuje to zrobić…    W październiku 2024 roku Ewunię czeka kolejna operacja, która pomoże pozbyć się spastyczności. Jednak sam zabieg nie jest w stanie w magiczny sposób sprawić, że moje dziecko będzie w pełni sprawne. Aby córeczka mogła nauczyć się siadać i raczkować, konieczna będzie późniejsza intensywna rehabilitacja. Niestety, ze względu na to, że Ewunia ma jeszcze dwójkę rodzeństwa, nie jestem  w stanie opłacić wszystkiego. Koszty każdego dnia rosną, a ja boję się, że pieniądze staną na drodze lepszej przyszłości mojej córeczki! Prawda jest okrutna – bez rehabilitacji Ewa nie ma szans na sprawne życie. Dlatego bardzo proszę o wsparcie w opłaceniu rocznej rehabilitacji. Wiem, że tylko z Waszą pomocą będzie to możliwe! Zamira, mama Ewy

288,00 zł ( 0,36% )
Brakuje: 77 904,00 zł
Joanna Paulus
Joanna Paulus , 45 lat

Mój koszmar nie ma końca❗️ Pomóż mi uwolnić się od nowotworu🚨

Moja historia zaczyna się w lipcu 2021 roku, kiedy po raz pierwszy pojawiło się podejrzenie nowotworu. Wtedy wykonano biopsję, która niestety potwierdziła przypuszczenia lekarzy. W mojej piersi był ukryty guz. Od tamtego momentu nic już nie było takie samo. Moje życie wywróciło się do góry nogami… W październiku 2021 rozpoczęłam chemioterapię. Byłam niesamowicie osłabiona, jednak cieszyłam się, że jestem na dobrej drodze do pokonania raka. W marcu 2022 roku przeszłam zabieg usunięcia wszystkich węzłów chłonnych. Niestety, pomimo wdrożonego leczenia, podczas badania USG piersi, wykryto zmiany. Z tego względu w czerwcu podjęto decyzję o mastektomii mojej prawej piersi wraz z rekonstrukcją. Kolejne miesiące spędziłam na radioterapii. W kwietniu na mojej prawej piersi zaczęły pojawiać się białe plamy, które po kilku dniach zaczęły czarnieć. Była to martwica, wynikająca z bardzo opóźnionego odczynu po radioterapii… Okazało się, że stracę pierś i konieczna będzie nowa operacja. Przeszłam zabieg rekonstrukcji płatem skóry z pleców metodą LD. Pomimo wielu badań: USG piersi, mammografia, rezonans, PET, nie udało się ustalić źródła guza pierwotnego – widoczne są tylko zmiany w piersi. W szpitalu jestem fenomenem –  jedyną pacjentką, u której nie zlokalizowano nowotworu, który daje przerzuty. Zrobiłam badania genetyczne w trzech różnych ośrodkach – tam również poznałam wynik, który zaskoczył wszystkich: brak mutacji.  Niestety, zła passa nie ma końca. Wykryto zmiany także w drugiej piersi, jednak dopóki nie są to zmiany rakowe, nikt nie chce mi zrobić profilaktycznej mastektomii. Pozostaje mi tylko operacja prywatna, która niestety jest bardzo kosztowna! Choć bardzo bym chciała, nie jestem w stanie uzbierać potrzebnej kwoty! Mam mało czasu, by uniknąć wznowy. Dla mnie jest to absurd – mam czekać i spokojnie przyglądać się, jak być może rak ponownie będzie próbował odebrać mi życie...  Raz jeszcze dziękuję za wszelką pomoc, jaką mi okazujecie. Proszę, bądźcie ze mną dalej! Czas nie gra na moją korzyść… Dlatego, wszystkich ludzi dobrej woli proszę o pomoc! Wasze wsparcie jest dla mnie ostatnią nadzieją! Joanna

286,00 zł ( 0,89% )
Brakuje: 31 629,00 zł