Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Lenka Żeleźnicka
10 dni do końca
Lenka Żeleźnicka , 12 lat

Marzę o bezpiecznym życiu mojej córki. Pomagamy Lenie w walce z cukrzycą!

Moja córka, Lena ma 11 lat. Nastolatki w jej wieku stają się coraz bardziej niezależnie i poznają świat. Niestety, Lenie utrudnia to poważna choroba… Dwa lata temu została u niej zdiagnozowana cukrzyca typu 1.  Wcześniej nic nie zwiastowało, że moja córka zachoruje. Była zdrową dziewczyną, która nagle trafiła do szpitala. Na miejscu okazało się, że jej cukier jest bardzo wysoki. Na szczęście nic się jej nie stało...  Od tego czasu Lena wymaga opieki praktycznie 24 godziny na dobę. Muszę wstawać do niej w nocy, co dwie godziny sprawdzać poziom cukru. Trzeba też bardzo uważać na to, co je. W zeszłym roku wahania poziomu cukru zaczęły być coraz większe i Lena trafiła do szpitala. Wystąpiła u niego kwasica… Tak bardzo się o nią bałem! Najgorsze jest to, że sprzęt, który pozwoliłby na większe bezpieczeństwo mojej córki, nie jest refundowany. Lena jest bardzo energiczną dziewczyną. Stara się nie zwracać uwagi na swoją chorobę. Bardzo lubi sport, szczególnie grać w piłkę nożną. Chciałbym, żeby prowadziła beztroskie życie, ale to będzie możliwe tylko z nową pompą insulinową! Koszty są jednak bardzo duże. Dlatego bardzo proszę o wsparcie mojej córki w walce z tą podstępną chorobą. Mimo że jest niewidoczna, może wiązać się z zagrożeniem dla życia i zdrowia Leny. Wierzę, że wspólnie uda nam się jej pomóc! Maciej, tata

275,00 zł ( 2,8% )
Brakuje: 9 513,00 zł
Adam Idzik
Adam Idzik , 49 lat

Pomóż Adamowi znów być samodzielnym! Tak bardzo tego potrzebuje...

Mój mąż zawsze był pełnym empatii i wrażliwym człowiekiem. Adam starał się pomagać innym, kiedy tylko mógł. Niestety, teraz to on potrzebuje pomocy i wsparcia… Adam od dłuższego czasu zmagał się z pourazowym owrzodzeniem nogi. Niestety, kolejne wizyty u specjalistów i przepisywane leki nie były w stanie mu pomóc. Owrzodzenie postępowało, aż doszło do martwicy kości. Ból Adama był tak ogromny, że aż paraliżujący. Moje serce pękało na miliony kawałków za każdym razem, gdy widziałam, jak bardzo cierpi.  Niestety, nogi nie udało się uratować. W maju 2023 roku amputowano prawą nogę. Nasz świat się zawalił. Ze sprawnego i pełnego życia mężczyzny Adam stał się osobą niepełnosprawną.  Mąż zawsze był aktywny fizycznie i zawodowo – nie potrafi siedzieć w miejscu. Adam bardzo starał się tego nie pokazywać, ale bywały dni, gdzie nie chciał nawet wychodzić z domu. Czuje duży dyskomfort, gdy przechodnie patrzą na niego ze współczuciem… Jest mu teraz wyjątkowo trudno, zwłaszcza, ze mamy 2-letnią córkę, którą tak bardzo chciałby móc się zająć. Ciężko mu, gdy córeczka przychodzi się z nim bawić, a on nie może z nią biegać, grać w piłkę czy klasy… Do tej pory zakupiliśmy z dofinansowaniem tanią protezę, by dać mężowi jakąkolwiek możliwość poruszania się,  jednak powoduje ona bardzo duży ból przy chodzeniu. Szansą na lepsze funkcjonowanie Adama jest dalsze leczenie oraz rehabilitacja, a także zakup porządnej, specjalistycznej protezy. Niestety, jest to związane z bardzo dużym kosztem finansowym. Nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie tak ogromnych wydatków. Proszę o pomoc dla Adama. Każda wpłata, choćby najmniejsza, to dla nas ogromne wsparcie i szansa na lepsze jutro. Wierzę, że dobro wysłane w świat – wraca z podwójną mocą.  Żona Adama

275 zł
Morena Straus
Morena Straus , 14 lat

Moja córka przeszła dwa udary! Pomóżcie zawalczyć o jej sprawność!

Morena to nasza nastoletnia córka. Niestety, jej rzeczywistość drastycznie różni się od życia rówieśników. Córeczka zamiast spędzać czas z przyjaciółmi, większość dni przebywa na rehabilitacji, by pewnego dnia móc wrócić do sprawności… Córka nie miała wcześniej żadnych poważnych problemów zdrowotnych. To, co się zdarzyło, było dla nas kompletnym szokiem! Byliśmy w odwiedzinach u rodziny, Morena nagle osunęła się na podłogę, zaczęła krzyczeć, bełkotać, po chwili opadł jej kącik ust i powieka… Szybko zawieźliśmy ją do szpitala! Na miejscu okazało się, że córka przeszła udar! Dalsza diagnostyka wykazała, że w przeszłości Morena przebyła mikroudary! Nie mogliśmy w to uwierzyć… Kolejne tygodnie córka spędziła w szpitalnym łóżku, a później rozpoczęła rehabilitację. W najgorszych snach nie przypuszczaliśmy, że zaledwie po dwóch miesiącach ten koszmar się powtórzy. Drugi udar przebiegał inaczej, jednak od razu rozpoznaliśmy, co się dzieje. Córka w trakcie rozmowy nagle przestała kontaktować! Natychmiast wezwaliśmy karetkę. W szpitalu potwierdziły się nasze przypuszczenia. Badania potwierdziły udar. Tym razem konieczna była trombektomia.  I tak rozpoczęła się nasza nieustanna walka o zdrowie i sprawność córki. Wskutek przebytych udarów, Morena cierpi na porażenie czterokończynowe, jej mowa jest niewyraźna i towarzyszą jej tiki. Wszystko sprawia jej trudność. Córka bardzo ciężko to znosi. Na co dzień jest pod opieką wielu specjalistów: neurologa, hematologa, nefrologa i psychiatry. Nieustannie pracuje z szeregiem rehabilitantów. Jeszcze nie tak dawno temu Morena miała beztroskie życie, pełne koleżanek. Bardzo dobrze się uczyła, śpiewała, tańczyła… Teraz jej codzienność to nieustanna walka. Morena jest dzielna, nie poddaje się, jednak widzimy, że w głębi serca ciężko znosi swój obecny stan. Najwięcej radości sprawiają jej turnusy rehabilitacyjne, może tam przebywać wśród rówieśników.  Każda wpłata to wsparcie dla naszej córki, dzięki któremu może dalej dążyć do wyznaczonego celu. Morena ponad wszystko pragnie odzyskać sprawność, wrócić do szkoły, do koleżanek… Z całego serca dziękuję za każdą pomoc. Patrycja, mama

275 zł
Teresa Pawińska
Teresa Pawińska , 64 lata

Operacja jedynym ratunkiem. POMOCY!

Całe swoje życie ciężko pracowałam, aby zapewnić sobie i moim dzieciom jak najlepsze życie. Niestety teraz odczuwam tego przykre konsekwencje, które nie pozwalają na normalne, samodzielne funkcjonowanie.  Gdy mój synek miał pół roku, zauważyłam na nadgarstku niepokojące zmiany, jednak zbagatelizowałam problem. Musiałam bowiem zająć się domem. Mój ówczesny mąż chodził do pracy i niestety opieka nad dziećmi i pozostałe obowiązki spadały na mnie. Robiłam wszystko, aby zapewnić byt rodzinie, podejmowałam się każdej możliwej pracy i nie zważałam na pogarszający się stan ręki. Dziś odczuwam tego skutki. W międzyczasie mój syn zachorował na białaczkę. Byłam przerażona, ale robiłam wszystko, żeby mu pomóc. W tamtym czasie również mój tata potrzebował opieki.  Niestety to wszystko bardzo się odbiło na moim zdrowiu. W ręce pojawiły się gangliony — torbiele z galaretowatą zawartością i próchnica kości. Wymagam pilnej, ale bardzo kosztownej rehabilitacji, żeby wyciąć zmiany i scalić kości. Mam problemy z wykonaniem prostych czynności domowych. Niestety na co dzień jestem sama, towarzyszy mi jedynie ogromny ból. Moi ukochani synowie i córka pomagają mi w tej trudnej codzienności, ale mają swoje rodziny, dzieci i nie mogą spędzać przy mnie 24. godzin.   Lekarze wyznaczyli termin operacji na NFZ na 2027 rok... Nie mogę tyle czekać. Boję się pomyśleć, co może stać się z moją ręką do tego czasu. Gdy staram się ją oszczędzać – ból atakuje drugą. Mam trudności ze wstawaniem, każdego ranka moje kończyny odmawiają posłuszeństwa. W przeszłości miałam też problem z nogą, dolegliwości towarzyszą mi do dziś… Bardzo potrzebuję pomocy. Pomyślałam, że być może znajdą się ludzie o dobrych sercach, którzy nie przejdą obok mnie obojętnie. Staram się sama ćwiczyć, jednak ból jest na tyle duży, że bezsenne noce towarzyszą mi codziennie… Jestem zapisana na rehabilitację, którą rozpocznę dopiero 4. września. Proszę o pomoc, sama nie dam rady... Teresa Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

273,00 zł ( 1,16% )
Brakuje: 23 132,00 zł
Ryszard Jagła
Ryszard Jagła , 57 lat

Brakuje środków na leczenie Ryszarda... Pomocy❗️

Moje życie jest serią niekończących się wyzwań. Każdy dzień przepełnia ból i strach o to, co będzie dalej. Tak bardzo tęsknię za sprawnością, siłą i normalnym życiem. Myśl, że mogę utracić samodzielność, jest jak koszmar, z którego nie mogę się obudzić… Dlatego proszę o wsparcie! Od pięciu lat żyję z przerażającą świadomością, że w moim brzuchu rośnie TĘTNIAK! Specjaliści zwlekali z interwencją chirurgiczną do czasu, aż zmiana osiągnęła odpowiednie rozmiary. Ta chwila wreszcie nadeszła! Przede mną poważna operacja. Lekarze zoperują tętniaka i udrożnią tętnicę udową, wszczepiając w nią stent.  Operacja to ogromny krok w stronę mojego zdrowia, który niestety wiąże się z dodatkowymi kosztami. One już dawno przekroczyły moje możliwości…  Borykam się z wieloma chorobami, które pozbawiły mnie możliwości pracy zarobkowej. Mieszkam z braćmi i utrzymuję się z niskiej renty. Moje chore kolana bardzo BOLĄ! Już dawno powinny zostać zoperowane, jednak przez rozległe owrzodzenie na nogach, a zwłaszcza udach jest to niemożliwe!  Jedyną szansą jest dla mnie ciągła rehabilitacja, która pomoże mi zachować sprawność. To nieodzowny element leczenia, bez którego już pewnie nie mógłbym chodzić. Po operacji będę potrzebował jej jeszcze więcej… Do tego dojdą koszty wymiany opatrunków, lekarstw i dojazdów na kontrolę.  Proszę o pomoc w leczeniu i rehabilitacji, na które mnie nie stać! Boję się, że pewnego dnia nie będę w stanie wstać z łóżka i wykonać najprostszych czynności. Będę wdzięczny za każdą złotówkę, która uratuje mnie przed utratą sprawności! Ryszard

271 zł
Sebastian Łuczak
Sebastian Łuczak , 44 lata

Zbieramy na pompę insulinową! Pomóż Sebastianowi i jego rodzinie!

Pompa insulinowa to moja nadzieja na łatwiejszą codzienność. Niestety w poprzednim etapie nie zebrałem niezbędnej kwoty, dlatego drugi raz proszę o wsparcie. Tylko z Twoją pomocą cukrzyca przestanie być tak uciążliwa i niebezpieczna. Poznaj historię Sebastiana: O chorobie dowiedziałem się, gdy miałem 21 lat. To właśnie wtedy moja rzeczywistość zmieniła się bezpowrotnie. Uwielbiam jeździć w miejsca, które fascynują mnie architekturą, ale wiem, że każda podróż na ten moment wiąże się z ogromnym ryzykiem. Muszę dbać o każdy nawet najdrobniejszy szczegół, aby nie doszło u mnie do poważnych komplikacji zdrowotnych… Z cukrzycą typu 1 walczę już połowę swojego życia. To nieuleczalna choroba, która potrafi namieszać w życiu każdego człowieka. Zalicza się ją do chorób autoimmunologicznych, ponieważ komórki układu odpornościowego atakują komórki trzustki, uniemożliwiając produkcję hormonu insuliny, a tym samym metabolizm cukrów w organizmie.  Niestety, walka z tą podstępną chorobą nigdy się nie kończy. Wystarczy chwila nieuwagi, przeoczenie, drobny błąd, aby doszło do wielu poważnych powikłań zdrowotnych. Z czasem nie da się też uniknąć dalszych postępów i zaawansowania choroby, która zaczyna uszkadzać kolejne narządy. Ostatnio wykryto u mnie retinopatię cukrzycową obu oczu.  Na co dzień muszę przyjmować dwa rodzaje insuliny, jedną specjalnie do posiłków i drugą o dłuższym działaniu. Wiąże się to oczywiście z częstym wykonywaniem zastrzyków. Muszę powtarzać tę czynność nawet 8-10 razy dziennie, aby utrzymać poziom cukru w normie. Niestety jest to bardzo niekomfortowe, ponieważ pracuję w firmie z dużą liczbą osób i wykonywanie zastrzyków przy innych, bo często nie ma innej możliwości, sprawia mi ogromny dyskomfort.  Właśnie dlatego w moim przypadku sensownym rozwiązaniem byłoby zakupienie pompy insulinowej nowej generacji, która kontrolowałaby poziomy cukru we krwi przez całą dobę. Jest to pompa, działająca dzięki specjalnemu algorytmowi, który nie tylko zatrzymuje podawanie insuliny bazowej po wykryciu trendu hipoglikemii, ale również sam zwiększa dawkę insuliny bazowej, kiedy wykryje trend wzrostowy prowadzący do hiperglikemii. Co to oznacza w praktyce? Jeśli przy posiłku nie oszacujecie poprawnie ilości wymienników lub jeśli zapomnicie podać dawkę insuliny z wyprzedzeniem, to system będzie w stanie skorygować ten błąd i nie dopuści do hiperglikemii.  Niestety, koszt takiej pompy z zestawem startowym to wydatek kilkudziesięciu tysięcy złotych i nie jestem w stanie sam uzbierać potrzebnej kwoty, dlatego proszę o wsparcie, abym mógł normalnie funkcjonować, nie martwiąc się, co przyniesie ze sobą jutrzejszy dzień.  Wszystkim z góry dziękuję za pomoc! Sebastian

270,00 zł ( 0,84% )
Brakuje: 31 645,00 zł
Dominik Matskyi
Dominik Matskyi , 4 latka

Nerki mojego synka są niewydolne! Niestety to tylko jedna z diagnoz...

Dzieciństwo mojego syna nie jest takie, jak jego rówieśników. Zabawa w piaskownicy lub szaleństwa na basenie, to tylko marzenia, które być może nigdy się nie spełnią. W tym wszystkim nie to jest jednak najważniejsze… Dominik jest chory od urodzenia. Jego nerki są niewydolne, co oznacza, że cały czas wymagane jest specjalistyczne leczenie. Szpitalne mury stały się więc miejscem, w którym gościmy wielokrotnie. Tak bardzo chciałabym postawić tutaj kropkę. Niestety. Lista diagnoz jest dłuższa. Lekarze stwierdzili, że moje dziecko ma Zespół suszonej śliwki. Jest to choroba genetyczna, która występuje niezwykle rzadko. Pech chciał, że pojawiła się u mojego synka… Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że istnieje taka jednostka chorobowa. Okazuje się, że jej wpływ na rozwój człowieka jest wielki! U Dominika doprowadziła do częściowego braku mięśni na brzuchu! Mój synek ma dopiero 3 lata, jednak już teraz wiadomo, że do końca życia będzie musiał przyjmować mnóstwo leków. To jednak nie wystarczy i potrzebna jest stała rehabilitacja.  Ciężko pogodzić mi się z myślą, że moje dziecko przeszło już 4 operacje. Łzy napływają mi do oczu na samo wspomnienie Dominika, kiedy był przygotowywany do operacji. Jest taki mały, a musiał znieść zdecydowanie zbyt dużo.  Sama nie zdołam mu pomóc. Sama nie uzbieram kwoty, która zagwarantuje Dominikowi specjalistyczne leczenie oraz rehabilitację. Sama nie zdziałam nic. Proszę, bądźcie ze mną dla mojego synka, który jest dla mnie całym światem. Mama Dominika

270,00 zł ( 1,01% )
Brakuje: 26 326,00 zł
Szymon Milewski
8 dni do końca
Szymon Milewski , 44 lata

Z Twoją pomocą mój tata ma szansę uwolnić się od bólu! Potrzebne wsparcie❗️

Mój tata od zawsze był pomocnym, energicznym mężczyzną, moim wzorem do naśladowania. Niestety, od długiego czasu zmaga się z potwornym bólem pleców. Przez wiele lat lekarze nie byli w stanie stwierdzić, co mu dolega, jednak niedawno wreszcie postawiono diagnozę! Okazało się, że przyczyną bólu kręgosłupa jest dyskopatia piersiowa! Z jednej strony poznanie diagnozy przyniosło nam ulgę – w końcu dowiedzieliśmy się, co się dzieje z tatą. Z drugiej jednak wiedzieliśmy, że to dopiero początek jego walki o powrót do zdrowia! Każdego dnia mój tata musi mierzyć się z okropnym, przeszywającym bólem kręgosłupa, jednocześnie starając się żyć tak, jak kiedyś. Tata pomaga mi i mojej rodzinie w wielu sprawach. Tak bardzo chciałabym również mu pomóc, by nie czuł już tego bólu… Jedyną szansą na polepszenie stanu zdrowia taty jest leczenie i terapia. Możliwe, że potrzebna będzie również operacja. Niestety, wizyty u specjalistów oraz konieczne zajęcia są bardzo kosztowne. Widząc ból taty, cierpię razem z nim. Marzę tylko o tym, że pewnego dnia wszystko znowu będzie dobrze! Jednak aby tak się stało, potrzebna będzie Wasza pomoc. Leczenie i rehabilitacja taty przekracza nasze możliwości finansowe… Z całego serca proszę Was o wsparcie! Magdalena, córka Szymona

270 zł
Bruno Komorowski
Bruno Komorowski , 4 latka

Bruno liczy na Twoje wsparcie w walce z autyzmem❗️Pomożesz❓

Bruno, zmagając się z autyzmem, potrzebuje pomocy. Najważniejszym wyzwaniem jest ograniczona komunikacja. Synek nie mówi i jego trudności w wyrażaniu potrzeb i uczuć sprawiają, że codzienne sytuacje stają się dla niego frustrujące. Tylko przez wsparcie logopedy oraz innych specjalistów mamy szansę pomóc mu odnaleźć swoje słowa. Bruno jest na co dzień bardzo schematyczny. Autyzm zamyka go w swoim świecie na tyle, że wszelkie zmiany to dla synka ogromne trudności. Nawet zmiana ciuchów na zimowe, zmiana trasy spaceru czy samego otoczenia. Bruno nie przejawia chęci kontaktu, reaguje nieadekwatnie do sytuacji… Występują wtedy trudne zachowania, czasami nawet agresywne. Udało nam się zapisać synka do przedszkola terapeutycznego, gdzie spotyka się z logopedą i terapeutą integracji sensorycznej dwa razy w tygodniu. Ale to zdecydowanie za mało. Dlatego na własną rękę korzystamy ze wsparcia specjalistów: logopedy, pedagoga specjalnego, psychologa i psychiatry i dodatkowo z neurologiem i gastrologiem, żeby zrozumieć pełen obraz zdrowia Bruna. Miesięczne koszty prywatnych zajęć z logopedą oraz terapeutą integracji sensorycznej są naprawdę ogromne. Razem z mężem staramy się, jak możemy, szukamy, pytamy, zbieramy, żonglujemy zmianami w pracy, by zapewnić naszemu jedynemu synkowi jak najlepsze warunki leczenia… A to wciąż za mało. Wciąż brakuje. Dlatego bardzo prosimy o choć najmniejsze wsparcie, które wspomoże walkę o przyszłość Bruna. Rodzice

269 zł