Z trudem łapię każdy oddech❗️ Pomóż mi przetrwać codzienność❗️
Pierwszy zawał nie był dramatyczny. Pewnego dnia na ulicy poczułem ból w klatce piersiowej i zawroty głowy, które niedługo potem ustały. U lekarza okazało się, że był to cichy albo „przechodzony” zawał serca. Niestety, najgorsze było dopiero przede mną... Potem przez jakiś czas było spokojnie, aż do 2006 roku, kiedy dostałem zawału po raz drugi. Tym razem ból był ostrzejszy. Przewieziono mnie na pogotowie, gdzie okazało się, że tym razem zawał był rozległy. Uszkodził zastawkę serca, przez to w 2007 roku konieczna była operacja, a potem hospitalizacja do czasu polepszenia stanu zdrowia. Od tamtej chwili musiałem nauczyć się żyć z szeregiem chorób. Zdiagnozowano u mnie niewydolność krążeniowo-oddechową, a przebyty dwa razy koronawirus jeszcze bardziej osłabił moje płuca. Ciężko mi funkcjonować, kiedy nawet najprostsze czynności odbierają oddech. Od 2010 roku posiadam też orzeczenie o umiarkowanej niepełnosprawności. Niestety, mimo kiepskiego stanu zdrowia, byłem zmuszony wciąż pracować na swoje utrzymanie. Znalazłem wtedy zatrudnienie w firmie ochroniarskiej, by choć trochę dorobić do renty, utrzymać się, funkcjonować i wykupywać leki. Jednak to wciąż za mało. Zwłaszcza że 20 marca tego roku skończyłem 65 lat i jestem na emeryturze. Mój budżet znacznie się uszczuplił. Nie mam też nikogo, do kogo mógłbym zwrócić się o pomoc. Zostałem sam z niewielkim świadczeniem zdrowotnym, które nie pokrywa znacznej części kosztów utrzymania, a co dopiero leków i leczenia! Są takie dni, w których czuję, że ledwo żyję. Zwykłe czynności wykonuję z trudnością, jakby na sercu i płucach ciążył mi ogromny głaz. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o wsparcie Darczyńców. Proszę, pomóżcie mi w walce o warunki do normalnego, spokojnego życia. Bogusław