Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julia Mrozek
Julia Mrozek , 17 lat

Nastolatka walczy o większą samodzielność! Pomoc dla Julii!

Julia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Ma 16 lat i walczy o to, by być bardziej niezależna. Niestety, niedowład kończyn dolnych jej na to nie pozwala. Proszę, pomóżcie mojej córce! Gdy miała 1,5 roku, zaczęły się u niej problemy z chodzeniem. Wtedy postawiono diagnozę. Szybko rozpoczęła rehabilitację. Córka jeździła na turnusy, nosiła ortezy, korzystała z lokomatu i innych sprzętów. Mijały kolejne lata, a problemy ze stopami tylko narastały… Lewa stopa była mocno zdeformowana, Julia nie mogła samodzielnie stać. Skręcała nogę nawet dwa razy w tygodniu… Dwa lata temu lekarze zdecydowali się na operację, przeprowadzono osteotomię obu stóp.  Niestety, efekty okazały się rozczarowujące. Córka porusza się na wózku. Jest w stanie przejść tylko niewielką odległość w domu. Z tego powodu szkołę średnią realizuje w trybie indywidualnym. Dwa razy w tygodniu wożę ją tylko na niektóre lekcje, aby miała kontakt ze swoją klasą. Jednak nie poddajemy się! Julia kontynuuje intensywną rehabilitację. Codziennie w domu i 4 razy w tygodniu ze specjalistą. Potrzebuje też regularnych konsultacji u neurologa, ortopedy i okulisty. Wszystko to kosztuje tak dużo... Julia uwielbia muzykę. Chciałaby uczyć się śpiewać. Lubi też rysować. Jest dorastającą 16-latką, która walczy o samodzielność. Póki co potrzebuje mojej ciągłej pomocy. Bardzo proszę o wsparcie dla Julii! Wierzę, że z Waszą pomocą będzie mogła osiągnąć większą sprawność! Liczy się każda wpłata. Będę bardzo wdzięczna za pomoc! Katarzyna, mama

913,00 zł ( 2,86% )
Brakuje: 31 002,00 zł
Nikolcia i Madzia Pastwa
Nikolcia i Madzia Pastwa , 14 lat

Biegają, choć nikt nie dawał szans, że będą chodzić. Wesprzyj bliźniaczki w ich trudnej walce!

Razem z mężem i starszą córeczką niecierpliwie oczekiwaliśmy narodzin naszych bliźniaczek – Nikoli i Magdy. Okres ciąży był dla nas bardzo emocjonującym czasem, wszystko przebiegało dobrze, dziewczynki rozwijały się prawidłowo, a my nie mogliśmy się doczekać, aż będą z nami. Nie spodziewaliśmy się, że ich narodziny odmienią nasze życia na zawsze. Nie w taki sposób. Nikola i Magda po narodzinach otrzymały 9 i 10 punktów w skali Apgar. Lekarze nie zauważyli żadnych niepokojących objawów, które mogłyby wskazywać, że dzieje się coś niedobrego. A my, cieszyliśmy się każdą chwilą. Nasze szczęście nie trwało jednak zbyt długo.  Zauważyłam, że dziewczynki śpią za mało, jak na niemowlaki. Co więcej, Nikola była bardzo niespokojna, krzyczała, ale myśleliśmy, że z bólu, przez nieznośne kolki. Bardzo się pomyliliśmy. Po wielu badaniach lekarze zdiagnozowali u Nikoli padaczkę. Wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, by zapewnić córce odpowiednią opiekę. Byliśmy dobrej myśli, jednak nie minął miesiąc, a my wylądowaliśmy w szpitalu z drugą bliźniaczką – Madzią. U niej również pojawiły się krzyki i nagłe zwroty ciała w jedną stronę. W 6 miesiącu życia zdiagnozowano u Magdy stwardnienie guzowate. Chcieliśmy wierzyć, że Nikoli udało się uniknąć choroby, jednak lekarze nie pozostawiali złudzeń. Tego samego dnia na oddział została przyjęta również Nikola, u której potwierdzono tę samą chorobę.  Miesiąc spędziliśmy na oddziale, szukając odpowiedniego leczenia. Próbowaliśmy oswoić się z nową sytuacją i zaakceptować ogromny ciężar, który na nas spadł. Nieuleczalna choroba, która dotknęła obie nasze malutkie córeczki. Dziewczynki były tak małe, bezbronne, a już musiały mierzyć się z ogromnym cierpieniem.  Pierwsze kilka lat życia dziewczyn spędziliśmy na intensywnej, codziennej rehabilitacji. Przerwy robiliśmy tylko wtedy, gdy bliźniaczki były chore. Dzięki temu dziś biegają, choć nikt nie dawał szans, że będą chodzić. Nikola i Magda uczęszczają do szkoły specjalnej, na terapię integracyjną i behawioralną. Wcześniej jeździły też na koniach i na zajęcia hipoterapii. Robimy wszystko, by zapewnić im szczęśliwe dzieciństwo. Niestety kontakt z dziewczynkami jest znacznie utrudniony. Nikola nie mówi, komunikuje się z nami poprzez gesty. Magda wymawia pojedyncze słowa, ale nauczyliśmy się już siebie i potrafimy rozpoznać, czego dziewczynki potrzebują.  Ja sama parę lat temu mierzyłam się z nowotworem, którego skutki odczuwam do dziś. Staram się jakoś sobie radzić, jednak gdy nie zadbam o swoje zdrowie, ciężko mi będzie zająć się dziećmi. Dlatego nadal muszę uczęszczać na rehabilitację i być pod stałą opieką lekarza. Pracuję tylko ja, by mąż mógł zająć się dziećmi i byśmy otrzymywali świadczenie na jedną córkę. Niestety przepisy w Polsce nie pozwalają rodzicom na pobieranie dwóch świadczeń. Wiemy, że dziewczynki już na zawsze będą uzależnione od naszej opieki. Dopóki mają nas, chcemy zapewnić im wszystko, co najlepsze. Jednak leczenie i terapia są niezwykle kosztowne. Potrzebujemy Waszej pomocy. Prosimy, otwórzcie dla nas swoje wielkie serca. Rodzice Nikoli i Magdy ➡️ Facebook dziewczynek

911,00 zł ( 7,13% )
Brakuje: 11 855,00 zł
Elżbieta Waśkowiak
Pilne!
3 dni do końca
Elżbieta Waśkowiak , 44 lata

Mamy mało czasu❗️Zaledwie kilka dni, by dokonać małego cudu❗️

Od 12. roku życia zastanawiałam się, czy kiedykolwiek jeszcze będę dobrze słyszeć. Teraz, mając 43 lata, płakałam jak dziecko, gdy założyli mi w końcu aparat słuchowy i mogłam usłyszeć więcej niż przytłumione dźwięki. Lata temu dostałam wylewu zewnętrznego z lewego ucha. Dziś mam w nim 60% ubytku, a w drugim 40%. Za czasów mojego dzieciństwa nie było tylu sposobów leczenia, więc obecnie niemal w ogóle nie słyszę. Ale niedawno w końcu wybrałam się do specjalistów, by przymierzyć aparat słuchowy. Wtedy poczułam przełom. Nagle, po tylu latach mogłam usłyszeć wyraźniej szum miasta, wszystkie dźwięki, czyjś śmiech… Z tego wszystkiego płakałam jak dziecko. Od natłoku bodźców bolała mnie głowa, ale byłam przeszczęśliwa, że pojawiło się to małe światełko nadziei. Niestety, nie będzie błyszczało długo, ponieważ aparat wypożyczono mi tylko na tydzień. Jeśli nie uda mi się zebrać kwoty, do momentu dofinansowania znów będę niedosłyszeć. Tak bardzo chciałabym znów po prostu dobrze słyszeć. Niestety kwota, jaką muszę uzbierać do końca tygodnia to prawie 9 000 złotych! Sama nie dam rady, ale wierzę, że z pomocą Darczyńców może się udać. Z Twoją pomocą będę mogła głośno podziękować i usłyszeć wyraźnie, jak radośnie brzmi wtedy mój własny głos. Elżbieta

911,00 zł ( 9,81% )
Brakuje: 8 366,00 zł
Marek Mazurczak
Marek Mazurczak , 5 lat

Los chciał mi go odebrać... Proszę, pomóż mi walczyć o Marka❗️

Całą ciążę wierzyłam, że będzie dobrze. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś mogłoby pójść nie tak. Chodziłam na spacery, mając synka pod sercem, mijałam zdrowe, śmiejące się dzieci i wyobrażałam sobie, jak mój chłopiec biega szczęśliwy razem z nimi. W tym samym czasie los słyszał i wyśmiewał moje plany. Marek urodził się w 28. tygodniu ciąży jako skrajny wcześniak. Ale jeszcze w tych pierwszych chwilach łudziłam się, że to nic, że to nie wpłynie na jego zdrowie w przyszłości… Właśnie. Łudziłam się. W siódmej dobie życia zaczęła się walka. Jelita Marka wymarły, wyłoniono stomię i wtedy jego stan jeszcze się pogorszył… Stanęły nerki, na których są torbiele i guzy. Operacja uratowała mu życie, ale potem doszła jeszcze padaczka, której ataki do dzisiaj niszczą wszystko to, co udaje się wypracować. Przez 6 lat nasze życie było pełne sztormów. Moje marzenia o tym, by ukochany synek rozwijał się zdrowo i bezpiecznie wyparowały, ale kocham go nad życie i zrobię wszystko, by mu pomóc. Niestety, ostatnio jest gorzej… Marek jest po usunięciu nerki, druga ledwo pracuje. Czeka nas dalsze diagnozowanie i w przyszłości pewnie poszukiwania dawcy do przeszczepu. Padaczka również nie ustępuje, a po lekach u synka występują napady agresji i autoagresji. Marek musi być pod stałą opieką, by nie zrobił sobie krzywdy i nie doprowadzić jego zdrowia do gorszego stanu. Koszty stale wzrastają, a mi z każdym dniem coraz bardziej brakuje sił. Tylko intensywna rehabilitacja i dalsze leczenie jest w stanie zapewnić Markowi nadzieję na lepsze jutro, nawet kiedy mnie już nie będzie. Każde wsparcie z Waszej strony znaczy tak wiele… Proszę o szansę, by móc dalej walczyć o sprawność i zdrowie! Monika, mama

911 zł
Beata Ślifińska
Beata Ślifińska , 54 lata

Serce mojej żony nagle stanęło! Pomóż mi walczyć o Beatę!

Tuż przed urodzinami żony jej serce chwilę się zatrzymało. Ciężko wracać wspomnieniami do tego dnia… Nie przypuszczałem, że moją rodzinę spotka taka tragedia. W najgorszych snach nie widziałem podobnego scenariusza. Teraz do głowy przychodzi mi jedno słowo – pomóż!  W dniu jej urodzin nie było tortu, życzeń i łez wzruszenia. Serce Beaty na chwilę się zatrzymało, a razem z nim mój cały świat. To okropne wydarzenie doprowadziło do niedotlenienia mózgu i śpiączki u mojej ukochanej żony. Przeszła przez długą reanimację w warunkach domowych. Wspomnienie tej tragedii odcisnęło piętno w mojej głowie. Minęło już kilka lat, a myślenie o nim wciąż mrozi krew w żyłach.  Beata spędziła cztery miesiące w szpitalu, walcząc o życie, a ja modliłem się o jakąkolwiek oznakę poprawy. Po tym czasie została przeniesiona do naszego domu. Zrezygnowałem z pracy, by móc całkowicie poświęcić się opiece nad żoną. Rehabilitacja przynosiła dobre efekty, co motywowało mnie do dalszej walki, mimo że zaczyna brakować powoli sił i środków finansowych.  Zrobię dla niej wszystko i nie zamierzam się poddać nawet na chwilę. Jednak codziennie odczuwam niepokój, że w najmniej oczekiwanym momencie po prostu zabraknie naszych oszczędności na opłacenie rehabilitanta lub leków. Dlatego, choć nie spodziewałem się, że będę musiał – proszę o pomoc!  Kontynuacja rehabilitacji, daje nam wielką nadzieję na powrót Beaty do sprawności. Pragnę spełnić jej marzenia o podróżach i radości z życia. Cieszy nas fakt, że specjalistyczna opieka daje  efekty w postaci polepszenia się stanu zdrowia żony. Wierzę, że Wasza pomoc, da szansę na jeszcze większe  postępy. Beata zasługuje na najlepsze! Przed nami jeszcze tyle miejsc do zobaczenia, tyle szczytów do zdobycia. Chcemy spędzać wspólnie wieczory, popijając ciepłą herbatę – a nie martwiąc się o nadchodzące jutro. Dlatego proszę, pomóż. Wierzę, że rehabilitacja zdziała cuda! Arkadiusz, mąż

905 zł
Władysław Hrytsai
Władysław Hrytsai , 8 lat

By przyszłość była odrobinę łatwiejsza! Władek znów prosi o pomoc!

Nasz synek Władysław urodził się w zamartwicy z zaledwie 3 punktami w skali Apgar. W pierwszych dniach jego życia lekarze zdiagnozowali wadę serca, niedotlenienie oraz zespół Downa. Swój pierwszy miesiąc spędził pod kroplówkami na oddziale intensywnej terapii. To był najdłuższy miesiąc naszym życiu! Strach i niepewność o kolejny dzień nie pozwalały nam zmrużyć oka.  Na szczęście wszystko dobrze się skończyło! Synek potrzebuje teraz intensywnej rehabilitacji. Zdecydowaliśmy się na przyjazd do Polski, by szukać pomocy dla naszego dziecka. Specjalistyczne leczenie jest tu na wyższym poziomie, niż na rodzimej Ukrainie. Pragniemy zrobić wszystko, by zapewnić Władkowi jak najlepszą przyszłość. Naszym największym marzeniem jest, by osiągnął w przyszłości samodzielność.  Niestety, koszty leczenia i rehabilitacji są ogromne. Wykorzystaliśmy już cały domowy budżet, nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów kolejnych rehabilitacji. Już raz prosiliśmy o pomoc w uzbieraniu środków na leczenie synka. Dziś nadszedł jednak dzień, kiedy znów musimy zwrócić się do Ciebie o wsparcie. Pragniemy pojechać z synem na kolejny turnus rehabilitacyjny, którego z własnej kieszeni nie uda nam się opłacić. Błagamy o pomoc! Podaruj naszemu dziecku szansę na dobre życie! Rodzice Władka

902,00 zł ( 9,85% )
Brakuje: 8 247,00 zł
Filip Kluska
Filip Kluska , 12 lat

Wystarczy tak niewiele, by wywalczyć dla niego lepsze jutro – Pomagamy❗️

Gdy nasz Filip miał 8 miesięcy, zdiagnozowano u niego mózgowe porażenie dziecięce w postaci niedowładu prawostronnego. Potem doszła padaczka lekooporna, a w tamtym roku autyzm i niepełnosprawność intelektualna w stopniu lekkim. Synek chodzi do szkoły specjalnej, gdzie dzielnie walczy o swoją przyszłość. Przeszedł też operację ścięgien i na szczęście nie ma już spastyki, ale prawa ręka wciąż jest słabsza. Natomiast z autyzmem bywają momenty lepsze i gorsze. Jednego dnia jest wszystko dobrze, a następnego wchodzi w tryb „nie i koniec”. Mimo to sobie radzimy.  Najgorsza jest padaczka, syn ma ataki nocne, które nie zawsze jesteśmy w stanie wychwycić. Po przyjęciu nowych leków na kilka miesięcy jest spokój, ale potem ataki znów wracają i znów jesteśmy w punkcie wyjścia. Dlatego chcielibyśmy zakupić specjalną opaskę Night Watch, która jest w stanie takie ataki wykryć. Urządzenie na podstawie pomiarów pulsu wykrywa ataki padaczki i informuje o tym. To byłaby ogromna pomoc, ale niezwykle kosztowna – prawie 8 000 złotych! Bardzo prosimy o wsparcie w zakupie opaski. Sami nie jesteśmy w stanie pokryć tych kosztów, chociaż mogą one się wydawać nie tak ogromne. Wierzymy, że dobro wraca i okazane naszemu Filipowi serce nie pójdzie na marne. Rodzice ➡️ Facebook – Filip kontra MPD i Padaczka- walka o lepsze jutro.

902,00 zł ( 10,59% )
Brakuje: 7 609,00 zł
Krzysiu Domański, Szymon Ossoliński
Krzysiu Domański, Szymon Ossoliński , 10 lat

Dwóch chorych synów, aż trzy różne diagnozy. Pomocy!

Każda mama marzy, by jej dziecko urodziło się zdrowe. Cała reszta schodzi przy tym na dalszy plan. To także dla mnie była najważniejsza rzecz – jedyna, która tak naprawdę miała znaczenie. Niestety, w przypadku żadnego z moich dwóch synów to marzenie o zdrowiu i sprawności się nie spełniło… W dniu przyjścia na świat Krzysia nic nie wzbudziło niepokoju mojego czy lekarzy. Tak samo, gdy dwa lata później urodził się Szymek. Obywaj wydawali się być zdrowymi, silnymi chłopcami. Jednak w okolicach drugich urodzin każdego z synów, zaczęły pojawiać się niepokojące objawy… Krzyś nie mówił, nadal nie był też w stanie usiąść samodzielnie… Potem Szymek zaczął uderzać główką o twarde powierzchnie, gryzł różne rzeczy, wyrywał sobie włosy z głowy… Do tej pory pamiętam przerażenie, które towarzyszyło mi w tych momentach i jak moje matczyne serce rozdzierała rozpacz oraz niemoc. Nie umiem opisać, jak straszne jest to uczucie: gdy wpierw widzi się zaburzenie rozwoju u jednego dziecka, tylko po to, by niedługo później zobaczyć je także u drugiego, młodszego… Szukając pomocy, trafialiśmy do wielu różnych specjalistów, u których spadały na nas niczym ciosy – kolejne diagnozy. U obydwu moich synków stwierdzono całościowe zaburzenia rozwoju, zaburzenia narządu wzroku, a u Krzysia także niepełnosprawność intelektualną.  Krzyś i Szymon ze względu na swoją niepełnosprawność uczęszczają do szkoły specjalnej, a po powrocie do domu wymagają mojej pełnej uwagi i opieki. Cały wolny czas spędzają ze mną, nie wychodzą na podwórko bawić się z innymi dziećmi. Wymagają pomocy w wielu podstawowych rzeczach, takich jak np. ubranie się. Żeby Krzyś i Szymek mieli szansę na rozwój i lepsze funkcjonowanie w przyszłości, niezbędna jest regularna i nieprzerwana rehabilitacja. Chłopcy są objęci opieką wielu specjalistów, m.in. okulisty, psychiatry czy fizjoterapeuty. Ze względu na ograniczone i niezwykle odległe terminy w ramach publicznego systemu opieki zdrowotnej, wizyty kontrolne i rehabilitacja muszą odbywać się prywatnie. Proszę Was o pomoc w zapewnieniu moim synkom turnusów rehabilitacyjnych oraz pomocy terapeutycznych. Sama jestem u kresu sił i możliwości finansowych... Mama Krzysia i Szymka

900 zł
Tymoteusz Pawłowski
1 dzień do końca
Tymoteusz Pawłowski , 7 lat

Twa walka o lepszą przyszłość Tymka! POMÓŻ!

Cała ciąża z Tymusiem przebiegała spokojnie i bezproblemowo. Bardzo cieszyliśmy się na przyjście naszego małego synka. Gdy tylko przyszedł na świat, wypełnił nasze życie radością i miłością. Nasze pierwsze dziecko urodziło się z wadą serca, dlatego naszego szkraba od razu przebadaliśmy wzdłuż i wszerz. Wszystkie wyniki były dobre.  Byliśmy w ogromnym szoku, gdy po trzech latach syn zaczął się niepokojąco zachowywać… Tymek przestał się odzywać, patrzył  w jeden punkt, raz się śmiał, raz płakał. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Był to czas pandemii, dlatego dostanie się na wizytę do specjalisty było niesamowicie ciężkie. Finalnie dostaliśmy się do neurologopedy, który doradził nam wizytę w poradni psychologiczno-pedagogicznej.  Diagnostyka trwała bardzo długo. Część badań, przez pandemię, musieliśmy odbyć online, część fizycznie. Wtedy otrzymaliśmy orzeczenie o niepełnosprawności intelektualnej, które jak później się okazało, było błędne. Od razu zaczęliśmy szukać specjalistycznej placówki edukacyjnej, aby nasz synek otrzymał jak najlepszą pomoc. Po dwóch miesiącach Pani dyrektor zaprosiła nas na spotkanie. Powiedziała, że terapeuci i nauczyciele wspomagający, chcieliby dodatkowo przebadać nasze dziecko. Mieli ku temu powody, dlatego od razu się zgodziliśmy. Diagnoza, którą otrzymaliśmy była dla nas ogromnym ciosem. Dodatkowe badania wykazały, że Tymek zmaga się z autyzmem i Zespołem Aspergera.  Nie rozumieliśmy, dlaczego to spotyka akurat nasze dziecko, ale wiedzieliśmy, że musimy mu pomóc. Niezwłocznie zapisaliśmy synka na terapię sensoryczną oraz trening umiejętności społecznych. Ze względu na problem z chwytaniem długopisu czy łyżki konieczne było wprowadzenie również terapii ręki. Co trzy miesiące korzystamy z mikro polaryzacji mózgu, która polega na stymulacji prądem w obszarze odpowiadającym za funkcję skupienia i mowy. Terapia bardzo pomaga naszemu dziecku. Tymek jest spokojniejszy, lepiej radzi sobie z emocjami i napadami autoagresji. Niestety wszystkie zajęcia są niesamowicie kosztowne, nie jesteśmy w stanie za nimi nadążyć. Część terapii jest refundowana, natomiast stanowi to zaledwie kroplę w morzu naszych wydatków. Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie. Pomóżcie nam zawalczyć o sprawną przyszłość naszego synka! Rodzice Tymka

898 zł