Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maja Miernik
Maja Miernik , 14 lat

Maja marzy o sprawnej przyszłości! POMÓŻ!

Ciąża z Mają przebiegała prawidłowo. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu wezmę w ramiona moją małą kruszynkę i pokarzę jej piękny świat, który nas otacza. Kiedy zaczęła się akcja porodowa, myślałam jedynie o tym, że już za chwileczkę się spotkamy. Nawet w najgorszych myślach nie przypuszczałam, że ten najpiękniejszy dla każdej mamy moment, zamieni się w koszmar i walkę o życie mojego dziecka! Poród Mai trwał 19 godzin. Po tym czasie lekarze zadecydowali o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia, ponieważ stan mojego dziecka się pogarszał. Nie rozumiałam, co się dzieje, przecież całą ciążę wszystko było dobrze! Moja córeczka przyszła na świat w ciężkiej zamartwicy i otrzymała 0 punktów w skali Apgar. Lekarze musieli walczyć o jej życie – udało im się to, jednak ze skutkami tych tragicznych wydarzeń, musimy się mierzyć każdego dnia.  Majeczka od urodzenia ma stwierdzone spastyczne czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Nigdy nie rozwijała się jak rówieśnicy. Swoje pierwsze kroki zrobiła, dopiero gdy skończyła cztery lata. Od samego początku jej droga była trudna i wyboista. Ciągle musiała być pod stałą opieką wielu specjalistów oraz poddawana intensywnej, a niekiedy bolesnej rehabilitacji. To niestety nie wszystko… 11 marca 2024 roku Maja musiała przejść operację kręgosłupa. Przez zaawansowaną skoliozę (skrzywienie wynosiło 50%) córka nie mogła normalnie funkcjonować. Maja miała ogromne problemy z chodzeniem, często się potykała, nie mogła sama wchodzić po schodach i mocno wykrzywiała stopę. Operacja była jej jedyną szansą na sprawność.  Maja bardzo bała się zabiegu, ale na szczęście wszystko przebiegło po myśli lekarzy. Jednak przed nią jeszcze ciężka rehabilitacja, która będzie nastawiona na wyprostowanie wykrzywionej kończyny oraz przystosowanie do życia po operacji. Boję się, że nie dam rady sprostać ogromnym kosztom, które towarzyszą rekonwalescencji. Przez ostatni rok Maja korzystała z fizjoterapii domowej. Nie dawałam rady, prawie codziennie, wozić Mai do szpitala,  ponieważ mam jeszcze drugie malutkie dziecko, które potrzebuje stałej opieki...  Bardzo chciałabym zapewnić mojej córce jak najlepsze wsparcie. Maja zasługuje na wszystko, co najlepsze i ma szansę, mimo trudności na sprawną przyszłość. Dlatego proszę Cię z całego serca o pomoc! Fizjoterapia i turnusy rehabilitacyjne są kluczowe w walce o jej lepsze jutro… Karolina, mama Mai

996 zł
Władek Balaban
8 dni do końca
Władek Balaban , 10 lat

By autyzm nie zamknął Władka w niedostępnym świecie!

Władek urodził się w 32. tygodniu ciąży. Z powodu przedwczesnego przyjścia na świat u synka doszło do niedotlenienia i uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Przez pierwszy rok życia Władek rozwijał się prawidłowo, z wyjątkiem mowy. Później jednak pojawiły się kolejne objawy, które wzbudziły niepokój, zarówno nasz, jak i lekarzy. U Władka stwierdzono wzmożoną nadpobudliwość. Gdy skończył 2 latka zaczął źle sypiać, mało jadł. Chwilę później pojawiła się diagnoza... Otrzymaliśmy zaświadczenie o tym, że Władek potrzebuje specjalistycznych terapii i zajęć z logopedą. Dalsza diagnostyka jedynie potwierdziła wcześniejsze przypuszczenia. U synka zdiagnozowano autyzm atypowy. 7 marca 2022 roku zostaliśmy wypisani ze szpitala, ale wszystko było już zamknięte, bo zaczęła się wojna… Zdecydowałam się przyjechać z dzieckiem do Polski. Droga była trudna, ledwie przekroczyliśmy granicę, wsiedliśmy w autobus do Warszawy. W Warszawie nocowaliśmy w hali dla uchodźców. Następnego dnia rano dojechaliśmy do Szczecina. Zamieszkaliśmy w „Caritasie”. W jednym byliśmy jakieś trzy miesiące, potem w drugim trzy miesiące, aż w końcu znaleźliśmy mieszkanie. Władysław zaczął uczęszczać do szkoły specjalnej. Jego stan ustabilizował się dopiero w maju tego roku, po rozpoczętej farmakoterapii. Syn stał się spokojniejszy, ale wciąż pozostały u niego odruchy autoagresywne. Władek ma też problemy z nogami i latem tego roku czeka go operacja. Z powodu chodzenia na palcach jego nogi są bardzo zdeformowane.  Władek wymaga pełnej opieki, ale wciąż jest szansa, że nauczy się choćby minimalnej samodzielności. Potrzebujemy Waszego wsparcia, ponieważ nie stać mnie na opłacenie kompleksowej i systematycznej terapii. Na ten moment synek uczęszcza na nią tylko 4 razy w miesiącu. To jednak nie wystarcza. Władek potrzebuje więcej takich zajęć, aby była szansa na poprawę jego funkcjonowania. Tak trudno jest mi prosić o pomoc. Zawsze myślałam, że dam radę sama. Czas biegnie jednak nieubłaganie i synek nie może czekać aż moja sytuacja finansowa się poprawi. Teraz możemy jeszcze wszystko zmienić, zanim już będzie za późno... Anastazja, mama

994,00 zł ( 4,67% )
Brakuje: 20 283,00 zł
Krzysztof Mularuk
Krzysztof Mularuk , 33 lata

Niewydolność nerek zabrała mi normalne życie! Nie mogę wejść na 3. piętro

Zawsze byłem uśmiechnięty i otoczony chmarą znajomych. Nigdy bym nie przypuszczał, że w tak krótkim czasie z powodu choroby stanę się odludkiem. Moje życie zamieniło się w drogę z domu do szpitala i z powrotem. Prawie od 3. lat walczę z chorobą niewydolności nerek, a także nadciśnieniem tętniczym i depresja. Gdyby nie dializy, długo bym nie pociągnął. Niestety czas gra na moją niekorzyść. Tracę siły z każdym tygodniem, a nawet dniem. Kiedyś byłem sprawną, aktywną osobą, dziś nie mogę poradzić sobie ze schodami prowadzącymi na trzecie piętro. Często pokonuję je z przerwami i na kilka podejść. Oprócz problemów z nerkami, od kilku lat walczę z bardzo wysokim nadciśnieniem, a dochodzą ciągle nowe problemy zdrowotne, jak duszności po grudniowym covidzie, brak sił w mięśniach, bardzo słaba hemoglobina. Jestem niezwykle wdzięczny mojej rodzinie, która mi pomaga na każdym kroku, ale nie jest to zawsze wystarczające i wiem też jak bardzo obciążające. Codziennie biorę koło 12 leków, kilka na nadciśnienie i wiele uzupełniających suplementów. Moja dieta też musi być też szczególnie dobrana.  Zbieram głównie na leki i rehabilitację. Przez dializy nie mogę spać, funkcjonować, a codzienne życie zaczęło stanowić problem. Dializy, czyli oczyszczanie organizmu z wody i innych substancji, z którymi nerki sobie nie radzą, mam w dzień od godziny 12 do 17, 3 razy w tygodniu. Stanowi to poważny problem w znalezieniu choćby dodatkowej pracy. Jest mi ciężko, gdyż normalne funkcjonowanie utrudnia mi też ciężkie nadciśnienie, z którym walczę od kilku lat, lekarze nie potrafią ustawić mi dobrego leczenia lekami, gdyż ciągle mam skoki zagrażające życiu. Często z tego powodu trafiam do szpitali.  Proszę o jakiekolwiek wsparcie. Każda złotówka to ogromna pomoc w moim życiu i leczeniu. Dziękuję za Twoje otwarte serce. Krzysiek

992 zł
Olga Stasiuk
Pilne!
Olga Stasiuk , 55 lat

Nierefundowane leczenie może ocalić mi życie❗️Ratunku❗️

Nazywam się Olga i chcę opowiedzieć Wam moją historię. Mam 54 lata, córkę i dwóch wspaniałych wnuków 6 i 8 lat. Wszystko było w porządku, dopóki nie przydarzyło mi się to nieszczęście. W czerwcu 2023 roku poczułam ból w lewej piersi i zwróciłam się do ginekologa. Tam kazali mi pilnie zgłosić się do mammologa i onkologa w celu dalszych badań. Po tym, jak przeszłam wszystkie badania, zdiagnozowano u mnie raka trzeciego stopnia. Po usłyszeniu tego byłam oszołomiona. Od razu pomyślałam: Jak to możliwe? Dlaczego? Co powinnam zrobić? Dlaczego mnie to spotkało? Następnego dnia zadzwoniłam do córki i wszystko jej opowiedziałam. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że będę się leczyć w Warszawie, ale niestety ten proces trochę trwa. Dwa dni później przyjechała moja siostrzenica i zaproponowała klinikę i lekarza w Żytomierzu. Zgodziłam się i już następnego dnia pojechałam na Ukrainę. Moja siostra, mieszkająca niedaleko, pomogła mi przejść wszystkie niezbędne badania w szpitalu i po tygodniu rozpoczęłam leczenie. Najpierw przepisano mi 4 kursy chemioterapii raz na dwa tygodnie, potem kolejne 12 kursów raz w tygodniu. Mój onkolog powiedziała, że ten typ nowotworu jest bardzo agresywny i bardzo szybko postępuje, dlatego otrzymałam to leczenie. Po dwóch miesiącach zaproponowano mi płatne leczenie. Lek ten usuwa komórki nowotworowe i zapobiega ich wzrostowi. Oczywiście zgodziłam się, bo muszę robić wszystko, żeby przeżyć. Ale lek ten jest bardzo drogi i starczyło nam pieniędzy na pierwszy zastrzyk, ale potrzebne są dwa kolejne. 17 000 jest dla nas nieosiągalne, dlatego prosimy Was o pomoc. Już teraz dziękuję bardzo za serce i pomoc, które zechcecie mi okazać! Olga

992,00 zł ( 5,82% )
Brakuje: 16 030,00 zł
Jagoda Wartacz
13 dni do końca
Jagoda Wartacz , 10 lat

Walka o zdrowie Jagody trwa od pierwszego dnia!

Od pierwszego dnia, kiedy moje dziecko przyszło na świat, walczę o jego zdrowie. Córeczka jest już starsza, jednak z biegiem lat jest coraz trudniej! Dlatego proszę o Waszą pomoc! Jagoda urodziła się jako wcześniak z wadą ośrodkowego układu nerwowego pod postacią wodogłowia… Nie było łatwo. Wylałam morze łez i nie przespałam wiele nocy. Miałam jednak jeden cel: jak najlepiej zadbać o moje dziecko!  Z czasem jednak problemy zaczęły się mnożyć! Dziś Jagoda nadal nie porusza się samodzielnie. Tylko na zewnątrz korzysta z kul, jednak w domu odmawia i przemieszcza się na kolanach. Cały czas walczymy także z przykurczami, które dla Jagódki są bardzo bolesne.  Cieszy mnie, że córka bardzo chętnie współpracuje z fizjoterapeutami, którzy wzmacniają jej ciało. Jednak zakres dotychczasowej pomocy, jest zbyt mały, aby pojawiły się efekty.  Kochani, proszę o pomoc w uzbieraniu środków na rehabilitację, a zwłaszcza na turnusy rehabilitacyjne. To jedyna szansa dla Jagody! Każdy Twój gest będzie dla nas wielką pomocą. Ania, mama

988,00 zł ( 0,92% )
Brakuje: 105 395,00 zł
Adrian Czenczek
Adrian Czenczek , 6 lat

Nieustanne ataki padaczki odbierają Adriankowi dzieciństwo! POMÓŻ!

Adrianek to mój ukochany jedyny synek. Ciąża i poród przebiegały prawidłowo, jednak już w pierwszych dniach życia pojawiły się komplikacje. Nigdy nie zapomnę, jak wtedy się bałam. To wtedy rozpoczęła się moja walka o sprawność i zdrowie synka, która trwa do dziś. Narodziny dziecka, to najpiękniejsze chwile w życiu rodzica. Nie było mi dane się nimi nacieszyć, bo moje maleństwo od razu wylądowało na oddziale intensywnej terapii. To wtedy pojawił się pierwszy atak padaczki. Na szczęście mój mały wojownik opuścił szpital i w końcu mogłam pokazać mu jego dom.  Rozpoczęłam maraton po specjalistach. Lekarze badali wzrok, słuch Adrianka. Dalsze badania ujawniły diagnozę – wczesnodziecięca encefalopatia padaczkowa. Napady synka występują kilka razy dziennie. I to tylko te, które jestem w stanie zauważyć. Badanie EEG wykazało, że w głowie Adrianka do wyładowań dochodzi o wiele częściej… W 2021 roku synek przeszedł zabieg implantacji stymulatora nerwu błędnego. Niestety, nie przyniósł on pożądanych efektów i ataki wciąż występują.  Pomimo wieku Adrian nie chodzi, nie mówi. Jest całkowicie zależny ode mnie. Musi być pod stałą kontrolą neurologa, pedagoga, jest objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju i wymaga nieustannej rehabilitacji. Nie wszystkie zajęcia są refundowane, więc staram się zapewniać je mojemu dziecku prywatnie. Wielkim wsparciem w codziennym funkcjonowaniu jest dla nas pionizator. Pozwala on utrzymać prawidłową pozycję ciała. Niestety, ten który obecnie mamy jest już za mały, a zakup nowego przekracza moje możliwości finansowe. Chciałabym zobaczyć, jak pewnego dnia mój synek biega, bawi się z innymi dziećmi. Nie wiem, czy kiedykolwiek się to wydarzy. Pozostaje mi wierzyć, czekać na cud. Każdego dnia robię wszystko, żeby moje dziecko miało możliwie jak najlepsze życie. Nawet najmniejsza wpłata to dla mnie niezwykła pomoc. *kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

987,00 zł ( 15,46% )
Brakuje: 5 396,00 zł
Aleksander Nowakowski
Aleksander Nowakowski , 5 lat

Skończył 2-latka i zmienił się nie do poznania... Pomóż nam z nową codziennością!

Mogę powiedzieć, że miałam dwóch synków. Jeden urodził się zdrowy, a w drugiego zamienił się gdy miał dwa latka. Nasza historia jest naprawdę trudna...  Aleksander urodził się i rozwijał jako zdrowe dziecko. Gdy miał 2-latka stało się coś zupełnie nieprzewidywalnego! Przestał mówić, komunikować się, nie umiał wyjaśnić, o co mu chodzi, co czuje... Zupełnie przestaliśmy się rozumieć! Dziś ma 4-latka i władzę nad nim przejmuje diagnoza... Olek nie mówi, nie rozumie i nie wykonuje żadnych poleceń. Nie ma możliwości skupienia uwagi, żyje we własnym świecie. U mojego synka zdiagnozowano autyzm. I wiem, że nie jest to śmiertelna choroba, ale obecnie dla Aleksia jest naprawdę niebezpieczny! Syn potrzebuje opieki, wsparcia właściwie w każdym aspekcie życia. Nie może zostać sam nawet na chwilę. Nie widzi zagrożenia, nie rozpoznaje go, jest jak błądzący we mgle. Koniecznie potrzebuje terapii i specjalistycznych wizyt lekarskich, które pomogą nam poradzić sobie z codziennością. Jako samotnej mamie trudno mi to wszystko zagwarantować dziecku.  Jeśli zechcesz, wesprzyj zbiórkę i pomóż nam walczyć z codziennością! Mama Aleksia  

986 zł
Wojtuś Foltański
Wojtuś Foltański , 5 lat

Wojtuś potrzebuje terapii – Mama prosi o pomoc!

Kiedy mój syn skończył 4 latka, zauważyłam, że coraz częściej zaczął być obecny w innym świecie, nie bawił się, skupiał wzrok przez chwilę na jednej rzeczy, nie reagując na to, jak do niego mówiłam. Zaczął zatykać uszy, kiedy był włączony odkurzacz bądź grał głośniej telewizor. Bicie, gryzie siebie i sióstr było również dla mnie bardzo niepokojące.  W przedszkolu syna również nauczycielki zauważyły, że coś jest nie tak i powiedziały, bym udała się z nim do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Tak więc zrobiłam. Po wykonanych badaniach w poradni padło podejrzenie, że syn ma autyzm, dlatego wysłali mnie z nim do psychiatry. Po licznych konsultacjach z pedagogami, psychologami, lekarzami psychiatrii została postawiona jednoznaczna diagnoza: autyzm atypowy. Pamiętam ten dzień, jakby to było dzisiaj – to, co czułam, to szok i niedowierzanie... Rozpoczęliśmy intensywne poszukiwania przedszkola terapeutycznego, które objęłoby wsparciem mojego syna. Doradzono nam również, abyśmy poszukali wparcia w miejscu, w którym Wojtuś miałaby szanse na naukę rozwijania umiejętności komunikacyjnych, które są niezbędne do tego, aby w przyszłości mógł za pomocą słów prosić o swoje ulubione picie, zabawkę czy chęć przytulanie się do mnie. Od kiedy rozpoczęliśmy intensywną, indywidualną współpracę z poradnią psychologiczno-pedagogiczną, kiedy wprowadziliśmy zalecenia terapeutyczne do naszego codziennego życia, widzimy znaczącą poprawę w funkcjonowaniu dziecka. Z ogromnym sukcesem zakończyliśmy trening czystości. Wojtuś samodzielnie korzysta z toalety, lepiej reaguje na polecenia, które do niego kierujemy, a przede wszystkim jest bardziej zainteresowany otoczeniem, przedmiotami i osobami, które są obecne w jego niewielkiej odległości. Wojtuś wymaga intensywnego wsparcia terapeutycznego, które pozwoli mu nabyć umiejętności komunikowania się z otoczeniem.  Dążę do tego, aby pojawiła się mowa, dzięki której będziemy mogli się lepiej porozumieć. Zdaje sobie sprawę, że mój syn wymaga intensywnych oddziaływań terapeutycznych. Zwracam się do wszystkich ludzi o pomoc w dążeniu do zrealizowania wspólnych marzeń, o wsparcie, dzięki któremu Wojtuś będzie mógł lepiej rozumieć otaczający go świat. Kasia, mama Wojtusia

986 zł
Agnieszka Leszczuk
11 dni do końca
Agnieszka Leszczuk , 24 lata

Czas do końca roku❗️Inaczej przepadnie nam 100 tys. złotych dofinansowania na samochód❗️

Agnieszka nie chodzi, nie siedzi samodzielnie, za to mówi i rozumie, co się wokół niej dzieje. Nie musi potrafić czytać czy pisać, by wyrażać, że kocha i że chce być kochana.  Gdy byłam w 6. miesiącu ciąży, dostałam krwotoku. Lekarze zadecydowali o natychmiastowym cesarskim cięciu. Wtedy na świat przyszła moja upragniona córeczka. Po policzkach popłynęły mi łzy szczęścia. Nie wiedziałam, że czeka mnie jeszcze wiele łez smutku i niemocy. W 3. miesiącu życia Agnieszki pojechałam z nią do szpitala. Cały czas leżała bez ruchu, nie reagowała na to, co działo się dookoła. Bałam się, że stało się coś strasznego. Matczyna intuicja mnie nie zawiodła. Po wielu badaniach usłyszałam straszne słowa – Około pierwszego tygodnia życia pani córeczka miała wylew. Jest już za późno… Nic nie możemy zrobić. To mózgowe porażenie dziecięce. Osoby z niepełnosprawnością tylko do 24. roku życia mogą uczyć się w ośrodku szkolno-wychowawczym. Tyle lat Agnieszka skończy w przyszłym roku. Nie mogę dopuścić, by była uwięziona w domu. Tak się niestety stanie jeśli nie kupię samochodu do przewozu osoby z niepełnosprawnością. Wózek Agnieszki jest duży, ciężki i nieporęczny. Nie mam siły, by jeździć nim przez całe miasto komunikacją miejską. Mam czas do końca roku, by zebrać pieniądze, w przeciwnym razie PFRON cofnie nam dofinansowanie na 100 tysięcy zł. Sprzedałam już wszystko, co mogłam – nie mam skąd wziąć tych pieniędzy. Z całego serca proszę o pomoc! Monika, mama Agnieszki

985,00 zł ( 6,17% )
Brakuje: 14 973,00 zł