Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aleks Urbańczyk
1 dzień do końca
Aleks Urbańczyk , 6 lat

Diagnoza, która zostanie z Aleksem na zawsze... A Ty, zostaniesz i nam pomożesz?

Aleks to mały, bardzo radosny chłopiec. Dzieci z jego diagnozą są jednocześnie podobne i zupełnie różnie. Nasz synek radzi sobie świetnie, ale wiemy, że to dzięki ciągłości w leczeniu — nie możemy go przerwać! Diagnozę „autyzm dziecięcy” otrzymał, gdy miał 2,5 roku. Od tamtej pory systematycznie korzysta ze specjalistycznych terapii. Dzięki swojej sile, naszej wytrwałości, a przede wszystkim profesjonalnej pracy terapeutów osiągnął ogromne postępy. Uczęszcza do przedszkola integracyjnego, gdzie po trudnym starcie odnalazł siebie i wyrozumiałych rówieśników. Wspaniałe podejście Pań otwiera go z każdym dniem na nasz świat. Uwielbia cyfry, liczby i zaczyna być ich specjalistą!  Brzmi to, jak piękny scenariusz, w którym już niczego nam nie brakuje... Nadal niestety nic nie jest idealne! Przed nami wyzwania i cele do osiągnięcia. Niektóre pewnie nieraz odbiorą nam nadzieję. Zdajemy sobie sprawę, że im bliżej kolejnego etapu edukacyjnego, tym będzie trudniej. Dlatego też nie zwalniamy kroku, mobilizujemy się i działamy w dalszym ciągu. Zajęcia z neurologopedą i psychologiem, terapia SI, a także wizyty i badania lekarskie nie należą do najtańszych. Potrzeby Aleksia będą rosły razem z nim... Nie zostawiaj nas z tym samych! Każda złotówka jest bardzo pomocna i będziemy Wam za nią niezmiernie wdzięczni.  Rodzice   

971 zł
Natalia Pruchniewicz
Natalia Pruchniewicz , 7 lat

Nasz cel? Chcemy, aby Natalka chodziła! Pomóż!

Każdy dzień jest dla nas powodem do ogromnego lęku o zdrowie córeczki! Wszystkiemu winne są nieprzewidywalne ataki padaczki, które pozbawiają jej szansy na normalne dzieciństwo! Jednak choroba odebrała jej coś więcej – sprawność. Dlatego prosimy, pomóż nam spełnić jej marzenie o samodzielnym chodzeniu! Pierwszy atak pojawił się, gdy Natalka miała tylko 5 miesięcy. Byliśmy przerażeni! W szpitalu okazało się, za wszystko odpowiada zespół Westa. Nie byliśmy gotowi na taką diagnozę i bardzo martwiliśmy się o zdrowie córeczki. Niestety to był dopiero początek jej problemów… Choroba, z którą zmaga się nasze dziecko, jest nieprzewidywalna. Mimo że Natalia przyjmuje odpowiednie leki i stosuje specjalną dietę, to ataki pojawiają się KAŻDEGO DNIA! Niestety tylko część z nich jest stosunkowo łagodna… Córeczka mierzy się najczęściej z intensywnymi napadami, które trwają nawet do 10 minut! Za każdym razem tak bardzo się o nią boimy i robimy wszystko, aby nie zrobiła sobie krzywdy!  Niestety to wszystko wpłynęło również na rozwój psychoruchowy Natalki. Rozwija się ona wolniej od dzieci w jej wieku. Jest to szczególnie trudne podczas komunikacji z nią… Córeczka nadal porozumiewa się przy pomocy gestów, mimiki, wyrażanych emocji. Dlatego byliśmy tacy szczęśliwi, kiedy w końcu zaczęła wypowiadać pierwsze sylaby, a później także i słowa! Najbardziej nas wzrusza, gdy mówi „mama” i „tata”! To jednak nie koniec trudności, z którymi się mierzymy. Mimo że Natalka ma już 7 lat, to nadal samodzielnie nie chodzi! Obecnie potrafi jedynie raczkować, a pojedyncze kroki stawia tylko z pomocą drugiej osoby lub pionizatora… To jednak za mało! Tak bardzo chcemy to zmienić, dlatego szukamy wszelkich form wsparcia!  Natalka jest pod opieką wielu specjalistów i ciężko pracuje podczas rehabilitacji. Obecnie nasz cel jest jeden – dążymy do tego, by córeczka chodziła! Dlatego cały czas szukamy dodatkowych form pomocy. Jedną z nich są turnusy rehabilitacyjne, podczas których nasze dziecko ma możliwość korzystania z niedostępnych na co dzień zajęć. Liczymy również na to, że tamtejsi lekarze zaproponują nowe sposoby leczenia jej choroby.  Widzieliśmy już, jak ogromne efekty daje Natalii taka forma leczenia! Dlatego marzymy o tym, aby mogła pojechać na taki wyjazd ponownie! Niestety przy codziennych kosztach leczenia i rehabilitacji, ten wydatek jest dla nas niemożliwy do zrealizowania. Nie chcemy jednak, aby ta bariera przeszkodziła w dalszym rozwoju naszego dziecka! Zwracamy się do Was z OGROMNĄ PROŚBĄ o pomoc! Jako rodzice chcemy zapewnić Natalce jak najlepszą przyszłość! Niestety walka o jej zdrowie jest bardzo kosztowna i bez Waszego wsparcia jej postępy mogą się zatrzymać! Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę! Rodzice Natalii

969,00 zł ( 9,1% )
Brakuje: 9 670,00 zł
Natalia Wcisło
Natalia Wcisło , 32 lata

Ma 30 lat i życie, które zadaje ciągły ból! Pomóż!

W tym roku skończę 31 lat. Mimo że mój wiek wskazuje na to, że jestem młodą kobietą, liczne choroby sprawiły, że wcale się tak nie czuję.... Odbierają mi one możliwość cieszenia się życiem, z uwagi na codzienność, która jest dla mnie niezwykle bolesna. Gdy zdiagnozowano u mnie białaczkę, myślałam, że nic gorszego już mnie nie spotka. Oj, jak bardzo się myliłam... Dziś największym moim problemem są dolegliwości związane z kręgosłupem, w tym rwa kulszowa, które sprawiają, że każdy mój dzień to ból! Co więcej, rwa sprawiła, że dostałam paraliżu nogi! Tak bardzo się boję, że przestanę chodzić… Jeśli nic z tym nie zrobię – jeśli nie zdobędę środków na rehabilitację, już niedługo będę w stanie się przemieszczać jedynie na wózku inwalidzkim! Tak bardzo nie chcę doczekać dnia, w którym nie będę w stanie wstać z łóżka. To będzie dla mnie jak wyrok, gdy będę całkowicie uzależniona od pomocy drugiego człowieka...  Proszę, pomóż mi zdobyć środki na rehabilitację! Tylko ona może mnie uratować... Natalia

968 zł
Milena Głuszek
9 dni do końca
Milena Głuszek , 35 lat

Nie stracić świata z oczu... Pomagamy Milenie!

Od 12 roku życia systematycznie tracę wzrok. Choroba zabiera mi go coraz szybciej. Genetyczna dystrofia, to bardzo rzadkie schorzenie siatkówki, które prowadzi do całkowitej utraty wzroku. Sama zawsze wiedziałam, że chcę pomagać ludziom w walce z ich bólem i cierpieniem, stąd też wybrałam zawód fizjoterapeutki i teraz na co dzień wspieram moich pacjentów w procesie powrotu do pełnej sprawności. Niestety, z roku na rok, jest mi coraz ciężej pomagać innym, gdyż sama potrzebuję coraz więcej pomocy w samodzielnym funkcjonowaniu. Jestem mamą trójki, wspaniałych dzieci, w tym bliźniąt, chciałabym jak najdłużej być dla nich wsparciem i ostoją. Stąd moja determinacja w walce z chorobą, tym większa teraz, ponieważ pojawiła się w końcu szansa na leczenie. Do tej pory nie było bowiem żadnych możliwości leczenia mojej choroby, ostatnio jednak pojawiły się nowoczesne terapie w postaci leku z komórkami macierzystymi oraz terapia genetyczna. Koszty są jednak ogromne. Dwumiesięczna dawka leku kosztuje ponad 12 000 zł. Terapia genetyczna, która może zahamować postęp choroby, nie jest refundowana przez NFZ, a koszt to ponad 1 000 000 zł. Dodatkowo muszę jeszcze wykonać badania genetyczne, które również kosztują kilka tysięcy. Niestety kwoty te przekraczają moje możliwości finansowe, dlatego zwracam się z ogromną prośbą o pomoc w walce o wzrok. Milena

968 zł
Marcin Jaworski
Marcin Jaworski , 47 lat

Dzięki Tobie Marcin dostanie szansę na lepszą przyszłość❗️

Marcin choruje od zawsze. Jego codzienność jest bardzo trudna, lecz pomimo wszystkich przeciwności – stara się pozytywnie iść przez życie! Niestety skutki uboczne choroby stają się dla niego coraz bardziej uciążliwe. Marcin cierpi na padaczkę i niepełnosprawność intelektualną.  Do tej pory sobie radził – pracuje jako ochroniarz, dzięki czemu zapewniał sobie wszystko, co niezbędne do możliwie jak najlepszego funkcjonowania. Niestety choroba bardzo go ogranicza, stawiając stale na jego drodze kolejne wyzwania. Marcinowi coraz trudniej wykonywać najprostsze, codzienne trudności. Żyje w mieszkaniu, w którym łazienka nie jest dostosowana do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Nie daje już rady wejść do wanny.  Poza padaczką i niepełnosprawnością intelektualną, Marcin ma też problemy z kolanami... Bardzo dużym ułatwieniem byłaby dla niego choćby wymiana wanny na specjalnie dostosowany prysznic. Niestety sam nie jest w stanie pokryć wysokich kosztów remontu łazienki…  Marcin na co dzień mieszka sam. Wspiera go siostra, która na miarę swoich możliwości, stara się zapewniać mu opiekę. Niestety przez większość czasu, Marcin skazany jest wyłącznie na siebie. Twoje wsparcie jest mu bardzo potrzebne! Każda złotówka jest na wagę złota – otwórz dla niego swoje serce. Dzięki Tobie Marcin dostanie szansę na lepszą przyszłość! Bliscy

966 zł
Marek Ćwikliński
6 dni do końca
Marek Ćwikliński , 42 lata

Nieszczęśliwy wypadek – maszyna wciągnęła nogę Marka❗️

Marek do tej pory wiódł normalne, skromne życie. Mieszkał wraz z naszą mamą i młodszym bratem. Był pogodny i towarzyski, wolne chwile spędzał na rowerze. Nigdy nie miał lekko — od urodzenia musi zmagać się z chorobą. Jednak mimo to, próbował żyć normalnie. Pracował dorywczo w rolnictwie, aby mieć środki na swoje wydatki. Wystarczyła jedna chwila, by jego życie legło w gruzach... Do wypadku doszło podczas wykonywania prac przy oczyszczaniu przystawki do kukurydzy. To były sekundy – maszyna wciągnęła nogę Marka. Z miejsca wypadku został przetransportowany helikopterem do szpitala w Bydgoszczy.  O zdarzeniu zostałem poinformowany przez znajomego strażaka. Na początku jeszcze nie wiedziałem, że chodzi o Marka. Poinformowano mnie, że wypadek wydarzył się przy naszym rodzinnym domu, co bardzo mnie zmartwiło. Jak się później okazało – słusznie, chodziło o mojego brata... Niestety, konieczna okazała się tzw. niepełna amputacja na poziomie uda! Lekarze podjęli się także przeszczepu kości udowej, chcąc jak najlepiej pomóc Krzyśkowi.  Mój brat ponad tydzień w ciężkim stanie przebywał na OIOM-ie, a następnie został przeniesiony na oddział ortopedii. Teraz na szczęście przebywa już w domu. Porusza się na wózku, jednak do codziennej egzystencji potrzebuje wsparcia drugiej osoby. Mimo tego tragicznego wydarzenia, marzy o byciu niezależnym. Niestety sytuacja, w jakiej się obecnie znajduje, jest bardzo ciężka. W domu rodzinnym nie ma odpowiednich warunków. Potrzebna jest rehabilitacja – wyjazd na sześciomiesięczny turnus! Staram się pomagać, jak tylko mogę, ale moje możliwości finansowe są ograniczone. Sam nie podołam... Bardzo potrzebujemy pomocy. Twój mały gest może być dla Marka ratunkiem. Nie pozwól, by nieszczęśliwy wypadek odmienił jego życie na zawsze! Brat Krzysztof

963,00 zł ( 0,54% )
Brakuje: 174 569,00 zł
Sławek Barański
Sławek Barański , 55 lat

Trudna codzienność naznaczona przez wiele chorób... Pomóż!

Życie Sławka w jednej chwili zostało zmienione o 180 stopni. W 2017 roku doznał zawału mózgu. Cała jego lewa strona ciała została sparaliżowana, do tego doszło nadciśnienie tętnicze oraz schizofrenia paranoidalna. Udar niedokrwienia mózgu spowodował, że Sławek ma zaburzenia mowy i widzenia, niedowład jednej strony ciała. To wszystko tak nagle go spotkało… Sławek od zawsze był pogodną i pełną życia osobą. Miał wiele pasji, które sprawiały, że jego życie było przepełnione wrażeniami i emocjami. Było ono pełne. Niestety od czasu udaru wszystko się zmieniło...  Nie może już podróżować i odkrywać świata tak jak to uwielbiał. Jego światem stało się łóżko i mały pokój. Na 9 piętrze w wieżowcu, w mieszkaniu mającym 45m2.  Sławek mieszka w nim wraz z ponad 80-letnimi rodzicami oraz niepełnosprawnym bratem. Są to równie mocno schorowane osoby, którym jest bardzo ciężko w codziennych czynnościach.   Chcemy zebrać potrzebne środki, aby ułatwić i usprawnić życie Sławka oraz jego rodziny. Zbieramy na rehabilitację, leczenie, a także na sprzęt do rehabilitacji. Potrzebny jest wózek i nowe łóżko specjalistyczne, na którym Sławek spędza całe dnie.  Dzięki Waszemu wsparciu chcemy również sfinalizować zakup podnośnika, który ułatwi przenoszenie Sławka z łóżka do wanny i jego pielęgnację. Do tej pory myjemy go gąbką na łóżku. Marzeniem Sławka jest kiedyś pójść na lody i zjeść je w parku... Dla nas jest to wręcz codzienność, prawda? Z kolei naszym marzeniem jest sprawić Sławkowi i jego bliskim jak najwięcej udogodnień związanych z jego chorobą, a także jak najwięcej uśmiechu. Wierzymy, że dzięki nam wszystkim uda się zrealizować te potrzeby. Bardzo liczymy na Wasze wsparcie i dobre serce. Bliscy Sławka

963 zł
Marek Kowalewski
10 dni do końca
Marek Kowalewski , 42 lata

Sokoli wzrok i nagły mrok. Marek prosi o pomoc❗️

Prowadziłem normalne życie. Pracowałem ciężko, odkąd skończyłem szkołę. Założyłem rodzinę. Mam dwie cudowne córki, żonę. Miałem też sokoli wzrok. Sokoli! Aż obudziłem się pewnego dnia… Otworzyłem oczy. Mrugałem kilkukrotnie z niedowierzania. Przetarłem powieki. Umyłem pod wodą. I nic to nie dało! Obraz miałem rozmyty. Wiedziałem nieostro. Z dnia na dzień!? Co się dzieje? Miałem nadzieję, że to chwilowe, że jutro mi przejdzie, będzie lepiej. Może jestem po prostu zmęczony? Ale to nie było to. Nie przeszło.  Zdiagnozowanie mojej choroby trwa od 2018 roku. Między czasie lekarz powiedział, że całkowicie oślepnę. Choroba postępuje. W 2020 roku miałem wadę -2, teraz -4! Nie widzę przeszkód pod moimi nogami, potykam się i robię sobie krzywdę. Ostatnio rozciąłem łuk brwiowy. Znajomi pytają żony, czy się na nich obraziłem, bo machali do mnie na ulicy, a ja nie odmachałem. Przepraszam, ale ja ich nie widziałem. Zanik nerwów wzrokowych w zespole Kjera — tak nazywa się coś, co każdego dnia zabija mnie od środka. Przestaję widzieć to, co dla mnie najważniejsze, moje dzieci, żonę, rodzinę. Przestaję widzieć piękno świata. Wyobraź sobie, jaki to jest ból. Świetnie radzący sobie w życiu człowiek nagle staje się wrakiem, staje się bezużyteczny. Tak, mocne słowo — bezużyteczny. Traci pracę, zdrowie, chęć do życia, zapał. Jestem bezsilny. Choroba jest nieuleczalna i postępująca. Swoje dzieci i żonę rozpoznaję z metra może dwóch, pozostałych już tylko ze słuchu. Siedzę zamknięty w domu, ponieważ boję się wyjść na ulicę. Ja prawie nie widzę… Obecnie jestem na rencie. Żona pracuje na najniższej krajowej. Dopóki pracowałem, wszystko było w porządku. Bardzo proszę o pomoc. Potrzebuję sprzętu dla osób niewidomych, który pozwoli mi funkcjonować na co dzień.  Proszę, pomóż mi i mojej rodzinie.  Marek

962 zł
Artur Połomski
Artur Połomski , 7 miesięcy

Arturek jeszcze nie wie, jakie cierpienie przygotował mu los... Prosimy o pomoc❗️

Niecałe 2 tygodnie przed porodem dowiedzieliśmy się, że Arturek jest bardzo chory! W jego serduszku wykryto dwa guzy! Po przyjściu na świat lekarze potwierdzili u synka rzadką, niezwykle groźną diagnozę – stwardnienie guzowate! Prosimy, pomóżcie nam stanąć do walki z okrutną chorobą! U starszego synka zdiagnozowano wadę serca, dlatego podczas ciąży z Arturkiem wielokrotnie powtarzaliśmy specjalistyczne badania. Tym trudniej było nam zaakceptować, że naszą rodzinę spotkała kolejna tragedia! Niestety, choroba długo rozwijała się w ukryciu… Dzisiaj guzy rosną nie tylko w serduszku Arturka, ale także w mózgu! W przyszłości będą pojawiać się w innych narządach: oczkach i nerkach oraz na skórze, powodując wiele groźnych powikłań… Guzki są zazwyczaj niezłośliwe, jednak ich umiejscowienie powoduje dramatyczne konsekwencje… Jedną z nich są napady padaczki, często lekoopornej, która niestety pojawia się u większości dzieci z tą chorobą i zaburza ich rozwój. Gdy patrzymy na naszego uśmiechniętego, słodkiego synka, czujemy nieskończoną miłość, ale także obezwładniający ból. Wiemy, że w niedalekiej przyszłości do jego życia wkroczy cierpienie… Lekarze kazali nam przygotować się na wiele problemów w funkcjonowaniu Arturka. Synek najpewniej będzie rozwijał się wolniej od rówieśników. U wielu dzieci ze stwardnieniem guzowatym diagnozuje się dodatkowo autyzm, ADHD i niepełnosprawność intelektualną. Nadal ciężko nam w to uwierzyć… Ta choroba brzmi jak wyrok na przyszłość naszego synka! Musimy przygotować się do trudnej walki z niezwykle podstępnym przeciwnikiem. Nie wiemy kiedy i w jakim natężeniu pojawią się powikłania. Byśmy mogli być o krok przed chorobą, musimy zapewnić Arturkowi regularne badania, zwłaszcza rezonans i EEG, wielospecjalistyczną opiekę lekarską oraz dodatkową fizjoterapię. Obecnie jesteśmy w programie lekowym, jednak gdy on się skończy, wszystkie wydatki będziemy musieli pokryć z własnej kieszeni…  Nasze dzieci są dla nas źródłem nieograniczonej energii i miłości. Jednak w obliczu poważnej choroby Arturka jesteśmy bezsilni… Jego każdy uśmiech napawa nas szczęściem i jednocześnie łamie nasze serca… Niedługo na jego twarzy zagości też grymas bólu. Musimy zrobić wszystko, byśmy mogli mu wtedy pomóc! Dlatego z serca prosimy o wsparcie! Kasia i Krzysiek, rodzice ➡️ Instagram Arturka

961 zł