Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Gabrysia Romanowska
9 dni do końca
Gabrysia Romanowska , 3 latka

Trwa walka o sprawność i samodzielność Gabrysi❗️

Gabrysia urodziła się jako zdrowa, silna dziewczynka. Rozwijała się prawidłowo i nic nie wskazywało, że niebawem dowiemy się o diagnozie, która odmieni nasze życie… Córeczka z dnia na dzień przestała mówić, nie utrzymywała kontaktu wzrokowego, klaskała w rączki i ustawiała zabawki w rządku. Te wszystkie zachowania bardzo mnie zaniepokoiły, dlatego natychmiast umówiłam konsultację u lekarza. Po specjalistycznych badaniach okazało się, że moja mała Gabrysia cierpi na autyzm. Byłam przerażona, ale wiedziałam, że trzeba działać natychmiast. Staram się zapewniać jej zajęcia integracji sensorycznej, wczesne wspomaganie rozwoju, specjalistyczne terapie i rehabilitację. Tylko to daje nadzieję na lepsze jutro.  Na szczęście widzę poprawę w funkcjonowaniu córki. Wcześniej Gabi nie pozwalała się dotknąć, przytulić – teraz w przedszkolu sama wykazuje inicjatywę kontaktu z innymi dziećmi! To napawa mnie ogromną nadzieją… Gabi uwielbia wspinaczki, jest bardzo aktywna, radosna – wszędzie jej pełno. Na szczęście dzięki swojej ciężkiej pracy pomału zaczyna wymawiać pojedyncze słowa! Niestety wszystko, co niezbędne do jej prawidłowego rozwoju, generuje ogromne koszty! Z Waszą pomocą nie będzie mi aż tak ciężko. Mamy z Gabi tylko siebie, pomóż mi zapewnić jej lepszą przyszłość! Mama Gabrysi

1 170 zł
Paweł Szymański
Paweł Szymański , 23 miesiące

Pawełek jest zagadką medycyny... Pomóżcie mojemu synowi!

Mój synek Paweł przyszedł na świat 21 grudnia 2022. Dostał 10 punktów w skali Apgar. Jednak urodziłam już wcześniej dwie córki i od razu widziałam, że dzieje się z nim coś niepokojącego... Lekarze bagatelizowali to, że mój chłopiec odchyla główkę, robi specyficzne miny i rozszerza palce, jakby miał skurcze. Po wyjściu ze szpitala szybko skonsultowałam się z położną, która zasugerowała, że syn z pewnością ma wzmożone napięcie mięśniowe. Pediatra potwierdziła te słowa, dlatego od razu rozpoczęliśmy rehabilitację.  U mojego biednego chłopca pojawiły się też zawieszenia, patrzył w jeden punkt, nie było z nim kontaktu. Tak bardzo się o niego bałam! Wydawało się, że to padaczka. Ataki jednak ustały w lipcu. Dalej nie znamy ich przyczyny.  Niestety, rehabilitacja nie przynosi wymiernych efektów. Mimo że Pawełek ma 10 miesięcy, to nie przewraca się z pleców na brzuszek, nie siedzi, nie raczkuje. Nie wiadomo dlaczego. Rokowania nie są dobre... Usłyszałam, że syn jest zagadką medycyny! Niedługo idziemy do szpitala na kompleksowe badania, które mają potrwać miesiąc. Mam nadzieję, że uda się znaleźć przyczynę problemów Pawełka. W głowie krążą mi najgorsze scenariusze... Bardzo proszę o wsparcie mojego kochanego chłopca! Jego dalszy los jest zagadką, ale zrobię wszystko, żeby mu pomóc! Wierzę, że mi w tym pomożecie! Z całego serca dziękuję za każdą wpłatę. Agnieszka, mama  

1 166,00 zł ( 10,95% )
Brakuje: 9 473,00 zł
Teresa Latkowska
Teresa Latkowska , 70 lat

Pomóż Teresie walczyć z następstwami UDARÓW!

Gdy Teresa opowiedziała mi o sytuacji, w której upadła i nie mogła samodzielnie wstać, a nie było w pobliżu nikogo, kto mógłby jej pomóc, moje serce rozpadło się na milion kawałków... Jest wspaniałą kobietą, która bardzo potrzebuje pomocy. Jest sama. Jestem przyjacielem Teresy i staram się jej pomagać – na miarę swoich możliwości. Niestety dzieląca nas odległość sprawia, że nie jestem w stanie być u niej codziennie. A ona właśnie tego potrzebuje, 24 – godzinnej opieki! Jest osobą niepełnosprawną w stopniu znacznym, ma orzeczoną niezdolność do samodzielnej egzystencji. Przeszła dwa udary – w 2013 i 2016 roku, których następstwem jest niedowład połowiczy lewostronny. Leczy się również z powodu nadciśnienia tętniczego krwi i napadowego migotania przedsionków. Teresa porusza się przy pomocy lasek łokciowych, chodzika oraz wózka inwalidzkiego, który niestety jej się popsuł. Mieszka w wynajętym domku jednorodzinnym, w którym zajmuje jedno pomieszczenie. Boli mnie serce na myśl, że nie może nawet wyjść sama na zewnątrz i pokonać trzech schodków. Już nie raz zdarzało jej się boleśnie upaść i leżeć kilka godzin, bo nikt jej nie pomógł…  Ma córkę Kasię, która stara się jej pomóc, ale nie jest w stanie zapewnić jej całodobowej opieki. Na co dzień Teresa jest całkiem sama. Czasem dzwoni do mnie i z bezsilności płacze, bo jest jej niezwykle trudno. Pomimo to uśmiecha się, walczy i stara się „iść do przodu…” Moja przyjaciółka otrzymuje zasiłek stały, pielęgnacyjny i świadczenie uzupełniające, jednak to wystarczy tylko na podstawowe potrzeby. Teresa wymaga stałej rehabilitacji, leczenia, sprzętu rehabilitacyjnego, które są niezwykle kosztowne. Nie ma nawet zwykłej piłeczki, którą mogłaby ściskać, by pobudzać mięśnie do pracy.  Jest bardzo dobrym człowiekiem i podziwiam ją za to, że mimo wszystko radzi sobie z niesamowicie trudną rzeczywistością, w której się znalazła. Proszę, pomóż sprawić, że jej codzienność będzie choć trochę prostsza. Niech ciemne chmury znikną i zaświeci dla niej słońce… Przyjaciel, Marcin Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

1 164,00 zł ( 10,94% )
Brakuje: 9 475,00 zł
Iwona Janiszewska
Iwona Janiszewska , 42 lata

Nie chcę, by ból dyktował mi zasady... Proszę o wsparcie!

Moja codzienność to ból, trudności i ograniczenia. Chciałabym móc z tym walczyć, ale mam uwiązane ręce. Nadszedł czas, w którym to ja muszę prosić o pomoc, chociaż nie jest to łatwe... Bardzo proszę o wsparcie!  W 2021 roku zdiagnozowano u mnie zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Na początku myślałam, że to kwestia czasu, dobrej rehabilitacji, leków i wszystko minie. Po wykonaniu rezonansu okazało się, że sytuacja jest nieco poważniejsza... Skierowano mnie do neurochirurga. To była szybka weryfikacja – operacja była konieczna! W międzyczasie okazało się, że mam uszkodzone kręgi na odcinku szyjnym C5-C6-C7 oraz uszkodzenie korzeni nerwów rdzeniowych. Przeszłam operację w 2023. Niestety, nie dała ona żadnego rezultatu. Ponadto dodatkowo wykryto m.in. guzki na kręgach, stany zwyrodnieniowe stawu biodrowego... Obecnie sytuacja wciąż się pogarsza...  Chciałabym sobie poradzić, być samodzielna. Chciałabym móc wziąć zdrowie w swoje ręce, niestety tak niewiele ode mnie zależy. Oczekiwanie na chirurga urazowo-ortopedycznego, czy innego specjalistę na NFZ trwa wieczność. Oczywiście, mogłabym zapisać się prywatnie, ale z kolei koszty takiej wizyty przekraczają moje możliwości... Stoję więc w sytuacji bez wyjścia.  Mąż jest jedynym żywicielem rodziny, syn dopiero podjął pracę. Nigdy nie prosiłam o pomoc, życie jednak podyktowało swoje warunki...  W obecnej chwili czekam na odpowiedź z NFZ o rehabilitacji, ale to może potrwać. Wiem, że i tak będę potrzebowała częstych zabiegów i długich miesięcy walki z bólem...  Proszę, jeśli tylko możesz... Pomóż mi zawalczyć o zdrowie!  Iwona

1 162,00 zł ( 10,92% )
Brakuje: 9 477,00 zł
Artur Chmura
Artur Chmura , 46 lat

Czekał na przeszczep, kiedy stała się tragedia❗️Pomocy❗️

Mój syn - Artur, który od 2018 roku czeka na przeszczep nerki, do tej pory w miarę normalnie funkcjonował, pracował, był w stanie sam się utrzymywać. Prowadził normalne życie, będąc zwykłym, uśmiechniętym i życzliwym sobą. Jednak w maju tego roku wszystko się zmieniło. Pewnego dnia Artur poczuł silne bóle głowy. Zaczęło się niby niewinnie, ale podczas badań usłyszał okrutną diagnozę – krwiak. Sytuacja była tak poważna, że konieczna była trepanacja czaszki, by uratować synowi życie! Tak bardzo się o niego bałam! Zabieg był niezwykle trudny i niestety, po nim pojawiły się komplikacje. Artur ma teraz problemy ruchowe z lewą stroną ciała i częściowy niedowład, ale najbardziej doskwierająca jest afazja, czyli brak mowy. Bo pobycie w prywatnym ośrodku w Krakowie, stan syna bardzo się poprawił, ale wciąż wymaga intensywnej i kosztownej rehabilitacji. To bardzo ważne, ponieważ mimo że sprawność ruchową odzyskał w 70%, to bez dalszego leczenia ten stan się cofnie... Dlatego zwracam się do Was o pomoc. Artur to cudowny człowiek, zawsze życzliwy. Mimo że życie wystarczająco skomplikowało mu się przez choroby nerek, to los postanowił wystawić go na kolejną, ciężką próbę. Artur nigdy nikomu nie odmówił pomocy, ale teraz sam desperacko jej potrzebuje. Pierwszy turnus udało nam się opłacić z własnej kieszeni, ale to zdecydowanie za mało. Potrzebne są kolejne, by syn mógł wrócić, chociaż w części do dawnej sprawności, mógł bez problemu funkcjonować i znów zwyczajnie ze mną rozmawiać.  Mama

1 161,00 zł ( 1,63% )
Brakuje: 69 855,00 zł
Maciek Parda
Maciek Parda , 13 lat

Maciek walczy o przyszłość❗️Pomagamy❗️

Dzięki otrzymanemu wsparciu mogliśmy rozpocząć leczenie elektrostymulacja! To wielki krok, który już przynosi efekty. Wymowa Maćka znacznie się poprawiła, za co do końca życia będziemy dozgonnie wdzięczni! To jednak nie koniec zmagań. By ciężka praca i postęp nie poszły na marne, Maciek musi kontynuować leczenie i rehabilitację! Dlatego po raz kolejny zwracamy się o pomoc. Nasza historia: Łzy same cisną się do oczu, a serce pęka, gdy widzę walkę mojego syna. Walkę ze słabościami, na które nie ma wpływu. Maciek urodził się z całkowitym obustronnym rozszczepem wargi, podniebienia i wyrostka zębodołowego. Gdy miał zaledwie 7 miesięcy przeszedł operację zespolenia wargi i rekonstrukcji podniebienia. Jeszcze się sobą nie nacieszyliśmy, a już musiałam się z nim pożegnać pod drzwiami sali operacyjnej.  Tego strachu i nerwów nie zapomnę nigdy, szczególnie że przechodziłam to jeszcze dwukrotnie. Kolejna operacja przeszczepu kości z bioderka odbyła się, kiedy miał 3 latka, a w 6 roku życia przeszedł korektę przegrody nosowej.  Mimo tych wszystkich operacji po fiberoskopii, czyli specjalistycznym badaniu górnych dróg oddechowych, stwierdzono brak zwarcia podniebienno-gardłowego. To ciągnęło za sobą kolejną operację. Jako mama nie potrafiłam poradzić sobie z tymi smutnymi wiadomościami. Gdyby nie najbliższa rodzina i wsparcie psychologiczne, nie wiem, czy udźwignęłabym taki ciężar.  Skutkiem wystąpienia tego zaburzenia u mojego syna jest wysiękowe zapalenie ucha prowadzące do niedosłuchu. Podczas przyjmowania posiłków zdarza się ulewanie z nosa. Te wszystkie sytuacje prowadzą do tego, że Maciek jest osobą bardzo wycofaną i wstydliwą. Wiem, że być może jeszcze całe lata, a może i całe życie Maciek będzie musiał odwiedzać różne gabinety lekarskie, by jego wada przeszkadzała mu jak najmniej i mógł rozwijać się jak każdy inny, zdrowy człowiek. Dzięki wsparciu Darczyńców udało nam się zapewnić Maćkowi zabiegi elektrostymulacji, które znacznie poprawiły jego sytuację. Niestety, to zaledwie początek, bo żeby efekty się utrzymały, potrzeba kilku takich zabiegów. Elektrostymulacja, terapie logopedyczne, leczenie, rehabilitacja… To wciąż narastające koszty, ale też jedyna szansa, by nasz synek mógł bez skrępowania cieszyć się dzieciństwem. Dlatego po raz kolejny zwracamy się z prośbą o pomoc! Już raz udało nam się dokonać małego cudu. Razem możemy dokonać kolejnego i podarować mojemu dziecku lepszą przyszłość! Żaneta - mama Maćka

1 161 zł
Galyna Boitsan
Galyna Boitsan , 60 lat

Babcia trójki wnuków walczy z nowotworem! Nie pozwól jej przegrać!

Mam na imię Galyna i mam 58 lat. Do tej pory myślałam, że trzymam moje życie w garści i w pełni je kontroluje. Jako spełniona żona i  babcia trójki wnuków cieszyłam się emeryturą. Nie myślałam, że los wystawi mnie na taką próbę.  Nie sądziłam, że w jednej chwili, będę musiała rozpocząć najcięższą walkę, jaką kiedykolwiek przyszło mi stoczyć. Lekarze wykryli u mnie nowotwór złośliwy jajników. Już drugi rok walczę o życie. Swoje leczenie rozpoczęłam w Ukrainie, gdzie zostałam zoperowana i przeszłam 9 cykli chemioterapii. Niestety niedawno dowiedziałam się o wznowie. Przebywam obecnie w Polsce, gdzie chcę po raz kolejny stawić czoła swojemu przeciwnikowi.  Jednak nie mam na to wystarczających środków. Okazuje się, że szansą na wygraną jest nierefundowany lek. Utrzymuję się tylko z emerytur, co zdecydowanie nie pozwoli na pokrycie kosztów leczenia.  Nigdy nie myślałam, że w moim życiu przyjdzie taki moment, w którym będę musiała prosić o wsparcie. Dziś jednak nie mam innego wyboru. Chcę być zdrowa nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla moich bliskich i ukochanych wnucząt. Proszę, to nie czas, by się żegnać. Chcę żyć i dalej spełniać się w roli babci! Galyna

1 160,00 zł ( 10,9% )
Brakuje: 9 479,00 zł
Antoni i Dominik Trzupek
Antoni i Dominik Trzupek , 3 latka

Nasze dzieci już do końca życia będą potrzebowały specjalistycznej pomocy!

Jesteśmy wdzięczni za okazane serca! Dzięki Wam Antoś poczynił wielkie postępy! Sytuacja jednak jeszcze bardziej się skomplikowała… Los rzucił nam kolejną kłodę pod nogi – nieuleczalną chorobę drugiego syna! Nasza historia:  Jeszcze w czasie ciąży byliśmy przekonani, że nasz Antoś urodzi się zdrowy. Badania prenatalne nie wskazywały żadnych nieprawidłowości. Mimo ciężkiego porodu nie myśleliśmy, że ostateczna diagnoza dopiero przed nami… Przez kolejne tygodnie po urodzeniu synek przechodził liczne badania, w tym również badania genetyczne, które potwierdziły, że Antek ma trisomię 21, czyli zespół Downa… Na początku był to szok, ale potem pogodziliśmy się z diagnozą. Z zespołem Downa, dzięki odpowiedniej opiece, można wieść szczęśliwe i długie życie – to właśnie chcieliśmy zapewnić Antkowi. Rozpoczęliśmy rehabilitację, odwiedzaliśmy coraz większą liczbę specjalistów, aby podarować Antosiowi jak największe szanse. Opłaciło się i synek zaczął chodzić!  Wada serduszka uległa poprawie i według kardiologa serduszko jest zdrowe! Operacja nie jest więc konieczna, co bardzo nas cieszy! Niestety pojawiło się podejrzenie padaczki. Badania są niejednoznaczne, więc neurolog zalecił stałą kontrolę. Żyjemy więc w obawie przed pojawieniem się nowego przeciwnika! Nasz świat dwa lata temu rozpadł się po raz pierwszy, gdy usłyszeliśmy, że nasz najmłodszy syn ma zespół Downa. Teraz nasze serca pękło po raz drugi: nasz najstarszy syn, który dopiero poszedł do szkoły, cierpi na nieuleczalną chorobę! Dominik ma 7 lat. Od zawsze był szczęśliwym i pełnym życia oraz energii chłopcem. Wszystko zmieniło się we wrześniu 2023 roku… Dominik był stale zmęczony, schudł i dużo pił. Jego zachowania były bardzo zmienne: z euforii przechodził nagle w stan rozpaczy i złości. Skonsultowaliśmy się z lekarzem, ponieważ podejrzewaliśmy cukrzycę… Dostaliśmy pilne skierowanie do szpitala. Już po pierwszych badaniach wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, a diagnoza potwierdzona: cukrzyca insulinozależna. Niemal od razu przetransportowano syna do innego szpitala na oddział diabetologii, gdzie podawano mu insulinę i stabilizowano jego stan zdrowia.  Potem musieliśmy przejść szkolenie jak żyć z cukrzycą, jak mierzyć poziom cukru oraz podawać insulinę. Martwiliśmy się i próbowaliśmy to wszystko poukładać w głowie.   Do naszej rzeczywistości wkradł się strach. Każdy wzrost czy spadek cukru, to alarm, na który trzeba reagować natychmiast! Codziennie walczymy, aby Antoś i Dominik lepiej się rozwijali. Jednakże rehabilitacja, terapia i opieka wielu specjalistów wiążą się z wysokimi kosztami. Dlatego jesteśmy tutaj i prosimy Cię o pomoc, o szansę dla naszych synów! Rodzice Antosia  

1 160 zł
Wiktor i Patryk Kniter
Wiktor i Patryk Kniter , 15 lat

Dwóch dzielnych braci walczy z DMD❗️ Pomóż spowolnić postęp tej straszliwej choroby❗️

DMD – te trzy litery zmieniły nasze życie na zawsze. Dystrofia mięśniowa Duchenne'a – genetyczna i postępująca choroba powodująca zanik mięśni. Naszą rodzinę tragedia dotknęła podwójnie –  choruje na nią obu naszych synów... Takiego scenariusza nikt nie był w stanie przewidzieć. Rozmiar tej tragedii trudno opisać słowami. Nie wiem, co jest najgorsze – bezradność, czy świadomość tego, że każdy dzień zamiast poprawy będzie przynosił pogorszenie. Według nauki takie historie zdarzają się raz na wiele tysięcy przypadków. I choć wciąż trudno uwierzyć, że jeden z nich dotyczy właśnie moich dzieci, nie mam ani chwili na analizę. Wszystkie moje działania podporządkowałam walce z brutalną chorobą Dystrofią mięśniową Duchenne'a, która każdego dnia bezlitośnie odbiera sprawność i samodzielność, powodując przy tym ogromne cierpienie.  Choroba zabija mięśnie – jeden po drugim. Chłopcy zamiast odkrywać korzyści płynące ze sprawności i możliwości napotykają kolejne ograniczenia i znajdują nowe sposoby na to, jak pokonywać bariery stawiane przez własne ciało.  Rehabilitacja odbywa się praktycznie codziennie – w domu odwiedzają nas specjaliści, regularnie przeprowadzane są konsultacje medyczne i kontrole. Poza tym gdzieś w tle przecież toczy się życie. Chłopcy uczą się w domu, a ja łączę zadania rehabilitanta, organizatorki i wszystkie inne związane z rutyną dnia codziennego. Już nie pytam i nie rozpaczam, bo w dobie brakuje mi na to czasu. Mój czas całkowicie pochłaniają obowiązki i poszukiwanie nowych możliwości. Coraz częściej pojawiają się przeszkody w postaci rosnących kosztów. Leczenie, rehabilitacja, ewentualny udział w turnusach, zakup sprzętu. Z opieką nad chorymi dziećmi wiążą się niewyobrażalne kwoty, które ponosimy każdego miesiąca. Czasem mam wrażenie, że to studnia bez dna. Znacznie gorsza jest jednak świadomość tego, że bez pomocy i odpowiedniego wsparcia z dnia na dzień będę musiała patrzeć, jak stan moich synów się pogarsza. Oni rosną, a ja mam coraz mniej sił, by wspierać ich w wykonywaniu codziennych czynności wymagających, chociażby, podniesienia. Wciąż pamiętam ten moment, gdy zaczęłam przygotowywać Wiktora do poruszania się na wózku. W głowie mam słowa jego sprzeciwu, ogromny żal i smutek. Doskonale pamiętam też moją bezsilność wobec postępujących dolegliwości… Diagnoza była dla mnie ciosem w przypadku Wiktora, a kiedy usłyszałam, że choruje też Patryk, świat się zawalił.  Jak mam spojrzeć sobie w oczy mając wrażenie, że zawiodłam?! Jestem za nich odpowiedzialna i chcę dla nich tego, co najlepsze, ale choroba wystawiła naszą rodzinę na próbę. By zdać najtrudniejszy test – potrzebuję pomocy! Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu mogliśmy walczyć o lepsze jutro na rehabilitacji. Niestety, choroba cały czas postępuje i zabiera coraz więcej. Z roku na rok, z miesiąca na miesiąc jest nam coraz trudniej. Zarówno Wiktor jak i Patryk poruszają się na wózku. U starszego synka nie domagają już ręce, a u młodszego zaatakowane jest już serduszko, które staje się coraz słabsze. Prosimy, pozwól nam spowolnić postęp tej potwornej choroby... Każda wpłata to dla nas ogromna nadzieja i szansa,  za którą dziękuję Wam z całego mojego matczynego serca.  Mama

1 160 zł