Wylew omal nie zabił Ewy! Pomóż!
To mógł być koniec. Bardzo poważny wylew krwi do mózgu zapoczątkował tragedię naszej rodziny. Moja żona Ewa, po przyjęciu do szpitala była w tak ciężkim stanie, że lekarz uprzedzał, że może nie przeżyć do rana. Tak nagle i niespodziewanie mogłem ją stracić... Moja Ewa dzielnie walczyła i dziś wciąż jest z nami, żyje. Niestety – wylew spowodował porażenie czterokończynowe i śpiączkę mózgową. Po tym, co się wydarzyło Ewa nie jest ani samodzielna, ani świadoma. Tak naprawdę potrzebuje całodobowej opieki, profesjonalnej rehabilitacji i specjalistycznej pomocy. Konieczny jest też sprzęt, m.in. pionizator, który ma utrzymać stabilną pozycję stojącą, a w przyszłości pomóc w nauce chodzenia. Wcześniej żona była w specjalistycznym środku, teraz jest w domu, gdzie robię wszystko, co w mojej mocy, by zapewnić jej jak najlepszą rehabilitację. Niestety to wszystko kosztuje bardzo dużo pieniędzy... Chcę, by moja żona czuła się jak najlepiej. By choroba nie odebrała jej tego wszystkiego, czym mogła się cieszyć do czasu wylewu. Wciąż mam nadzieję, wciąż wierzę w to, że może być lepiej. By zawalczyć o Ewę i jej sprawność, muszę prosić Was o pomoc. Każda przekazana złotówka będzie dużym wsparciem, za które już teraz dziękuję! Adam, mąż