Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adam Bugajski
5 dni do końca
Adam Bugajski , 16 lat

Kosztowna operacja szansą, by Adam mógł słyszeć❗️

Adam urodził się z mikrocją ucha prawego i niedosłuchem. Próg wykrywania dźwięku w uchu prawym wynosi jedynie 85dB. Ucho zewnętrzne i wewnętrzne nie zostały całkowicie wykształcone, co wpływa zdolność syna do pełnego doświadczania dźwięków otaczającego go świata. Nasz ukochany syn, musi codziennie stawiać czoło wyzwaniom związanym z niedosłuchem. Musi ustawiać się w stronę dźwięku, aby go usłyszeć. W szkole nie może siedzieć od pewnej strony, co dla niego staje się uciążliwe i często przytłaczające. W Polsce istnieje możliwość przeprowadzenia operacji, jednak obawiamy się, że rezultaty estetyczne mogą być mierne. Proces składa się z dwóch etapów – plastyki małżowiny usznej i późniejszego wszczepienia implantu słuchowego. W Stanach Zjednoczonych istnieje innowacyjna metoda, która pozwala na przeprowadzenie obu etapów w ciągu jednego dnia przy użyciu implantu Medpor. Niestety, koszty tego leczenia przekraczają nasze możliwości finansowe, szacowane na około 330 000 zł! Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą o wsparcie finansowe, które pozwoli na przeprowadzenie tej niezbędnej operacji. Razem możemy sprawić, by Adam mógł doświadczać pełni dźwięków i swobodnie uczestniczyć w życiu społecznym. Możemy uczynić różnicę. Rodzice

1 332,00 zł ( 0,37% )
Brakuje: 349 732,00 zł
Zosia Bednarek
Zosia Bednarek , 6 lat

Krok po kroku, by nastało lepsze jutro❗️Walczymy dalej o Zosię❗️

Zosia miała być zdrowym niemowlakiem... Niestety podczas przedłużającego się porodu doszło do uszkodzenia mózgu. Od pierwszych chwil Zosia walczyła o życie. Najpierw były drgawki, spadek poziomu tlenu, później pojawiła się padaczka i na końcu diagnoza: dziecięce porażenie mózgowe. Bycie rodzicem dziecka, które na co dzień zmaga się z szeregiem ciężkich chorób nie jest proste. Każdego dnia prowadzimy nieustanną walkę o jej zdrowie i lepszą przyszłość. Setki godzin spędzonych u fizjoterapeutów, neurologopedy, terapeuty ręki, stopy oraz hipoterapeuty pozwalają mieć nadzieję, że może kiedyś uda się Zosi wstać i zrobić pierwszy samodzielny krok. Ale na razie córeczka potrzebuje codziennej intensywnej rehabilitacji, której koszty przewyższają kwotę 60 tysięcy rocznie! Wszelkie refundacje pokrywają jedynie część poniesionych kosztów. Ostatecznie wychodzi na to, że i tak większość płacimy sami. Oprócz zakupu niezbędnego zaopatrzenia, rehabilitacji i leczenia dużym wydatkiem są wyjazdy w poszukiwaniu lekarzy, którzy może wreszcie dobiorą lek, dzięki któremu ataki ustaną... Walka z tą trudną chorobą kosztuje nas wiele zdrowia. Cały czas towarzyszy nieustanna obawa przed atakami czy to w domu, szkole w samochodzie, na spacerze… Dzięki nowoczesnej diagnostyce i medycynie istnieje mała nadzieja, że może i Zosia będzie mogła skorzystać w przyszłości z zabiegu, który zniweluje ataki. Oczywiście koszty z tym związane rodzic musi pokryć we własnym zakresie. Zosia codziennie podejmuje walkę o lepszą przyszłość. Pomimo niepełnosprawności stara się żyć tak, jak inne zdrowe dzieci w jej wieku. Po każdym upadku podnosi się i idzie dalej. Nie zostawiajcie jej w tej drodze i idźmy razem z nią ku lepszej sprawności. Wierzę, że z Waszą pomocą uda nam się pokonać wszelkie przeszkody, że przyjdzie dzień, w którym Zosia pokaże nam wszystkim, jak pięknie stawia pierwsze samodzielne kroki. Za okazaną pomoc serdecznie dziękuję! Rodzice Zosi

1 331 zł
Julia Litwinienko
Julia Litwinienko , 6 lat

Białaczka nie odpuszcza! Ratujemy Julkę!

Julka, nasza córeczka urodziła się z bardzo rzadką, neurologiczną chorobą – zespołem Marcusa Gunna. Bardzo ciężko było nam się pogodzić i przyjąć tę diagnozę. Nasz świat jednak ponownie stanął na głowie, gdy w zeszłe wakacje zdiagnozowano u Julci ostrą białaczkę limfoblastyczną. Od sierpnia szpital stał się naszym „domem”, z którego nie możemy się wciąż uwolnić. Leczenie jest bardzo różne, a podawana chemioterapia była dwa razy przerwana z uwagi na zbyt słabe wyniki. To koszmar, który trwa, ale nie poddajemy się i walczymy. Mamy tę możliwość, że raz na 2-3 dni możemy wrócić do domu i chociaż chwilkę odetchnąć od szpitalnych korytarzy, światła, które nie gaśnie i pikających maszyn. Koszty związane z dojazdami, zakupem leków, sprzętów medycznych oraz pielęgnacyjnych pochłaniają ogromne ilości naszego budżetu, dlatego postanowiliśmy zwrócić się o pomoc na nadchodzące miesiące. Sami, z naszą córeczką musimy przejść drogę do wyleczenia. Bardzo się martwimy, że trudności finansowe, mogą zabierać nam energię, którą powinniśmy poświęcać na wsparcie Julci. Wasze wsparcie odejmie nam balastu, a doda skrzydeł i wiary – o to prosimy. rodzice Julci

1 330 zł
Paweł Grzegorczyk
Paweł Grzegorczyk , 54 lata

Chwila, która zmieniła życie! Paweł jeszcze raz potrzebuje Twojego wsparcia!

Ułamki sekund, chwile, w których podejmujemy niewłaściwe decyzje, potrafią całkowicie zmienić nasze życie. Znacznie gorzej, jeśli przez cudze złe decyzje, to my i nasi bliscy ponosimy konsekwencje już do końca życia... Paweł od lat nie wie, co to znaczy być sprawnym człowiekiem i chociaż bardzo by chciał znów poczuć się samodzielny, wie, że dziś nie da się nic zrobić, by cofnąć czas, by zmienić bieg bolesnych wydarzeń... Mężczyzna od lat jest osobą niepełnosprawną. W wyniku wypadku doszło do paraliżu czterokończynowego. Mężczyzna nie jest w stanie poruszać ani nogą, ani ręką. Jego funkcjonowanie jest w całości uzależnione od pomocy drugiego człowieka. Paweł ma mamę, 80-letnią starszą kobietę, która od dnia wypadku opiekuje się synem, jednak jej wiek wskazuje na to, że i ona sama potrzebowałaby pomocy.  W ostatnim czasie stan zdrowia Pawła bardzo się pogorszył. Mężczyzna oddycha przy pomocy respiratora. Potrzebuje także bardzo drogich leków, na które brakuje mu już pieniędzy. Jeśli tylko zdecydujesz się pomóc, Paweł będzie mieć szansę, by nawet przez rok nie martwić się tym, skąd weźmie środki na zakup leków. Prosimy, otwórz swoje serce i pomóż! 

1 330 zł
Kasia Skowrońska
Kasia Skowrońska , 38 lat

Potrzebuję Twojej pomocy, by pozbyć się ran i uratować moją nogę!

Walczyłam o sprawność zbyt długo, by teraz się poddać. Nie chcę trafić znów na wózek, mam 36 lat i chcę być samodzielna! Pomożesz mi?  Od lutego 2022 roku zmagam się z otwartą raną na nodze (dziura wielkości ok. 15 cm). Jest to rana wciąż ropiejąca, dlatego niezwykle ciężko jest mi ją wyleczyć. Kolejną przeszkodą jest to, że noga jest po ciężkim wypadku samochodowym. Byłam potrącona na pasach, została mi praktycznie zmiażdżona kostka. Leczenie po wypadku zajęło około 2 lata. Ponadto ponad rok jeździłam na wózku inwalidzkim, a lekarze nie dawali praktycznie szans, że będę jeszcze chodzić.   Dałam radę i po 16 miesiącach wstałam! Niestety noga w połączeniu z raną nie dają mi odpocząć. Ciągłe opuchlizny, na nowo niszczą gojącą się ranę i tak w kółko...  Staram się nie narzekać, ale jestem już tym bólem zmęczona. Kupowanie wszystkich opatrunków, plastrów żelowych i na srebrze, bandaży i płynów do przemywania to koszt nawet 150 zł tygodniowo. Do tego wszelkie inne leki, utrzymanie. Nie stać mnie na moje zdrowie...  Nie chcę, by brak środków doprowadził moje zdrowie do ostateczności. Nie chcę stracić nogi i znów trafić na wózek... Tak długo walczyłam, by teraz się poddać?  Proszę, wesprzyj moją codzienność. Z góry bardzo dziękuję za pomoc! Kasia

1 329,00 zł ( 12,49% )
Brakuje: 9 310,00 zł
Tomasz Figat
Tomasz Figat , 39 lat

Pomóż mi stawiać pierwsze kroki!

Jestem Tomek. Urodziłem się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Całe swoje dotychczasowe życie spędziłem na wózku inwalidzkim. Jakiś czas temu pojawiło się światełko w tunelu. Dowiedziałem się, że jest szansa, żebym mógł chodzić o własnych nogach! Nie zliczę godzin, które spędziłem w swoim życiu na rehabilitacji… Było ich już tak wiele! Jednak wiem, że jest mi ona bardzo potrzebna. Bez niej moje nogi są coraz mniej sprawne. Niedawno wydarzył się prawdziwy cud! W styczniu 2024 roku przebywałem na turnusie rehabilitacyjnym. Podczas pobytu w ośrodku stanąłem na własnych nogach! Nie da się opisać słowami tego, co wtedy poczułem. Nigdy nie sądziłem, że będzie to dla mnie osiągalne. Na co dzień jestem pogodną osobą i staram się nie narzekać. Mieszkam z rodzicami i to oni są dla mnie największym wsparciem. Jednak koszty prywatnej fizjoterapii są bardzo wysokie i przekraczają nasz budżet. Potrzebuję kolejnych wyjazdów rehabilitacyjnych i codziennej fizjoterapii domowej. Niemożliwe stało się dla mnie możliwe. Moje marzenie jest tak blisko… Zrobię wszystko, żeby po nie sięgnąć! Tylko z Waszą pomocą może się to udać. Bardzo Was proszę o wsparcie. Pomóżcie mi stanąć na nogi! Tomek

1 329,00 zł ( 2,27% )
Brakuje: 57 182,00 zł
Filip Risop
Filip Risop , 4 latka

Nie pozwólmy Filipowi poddać się w tej walce!

Inaczej wyobrażałam sobie dzieciństwo mojego synka. Tak bardzo chciałam, by było beztroskie i szczęśliwe, tymczasem od samego początku musimy mierzyć się z przeciwnościami.  Tuż po narodzinach Filipa przewieziono  do szpitala w Bydgoszczy. Stwierdzono u niego krwawienie śródczaszkowe pierwszego stopnia, wiotkość krtani, spodziectwo, obniżone napięcie mięśniowe oraz wadę serduszka w postaci poszerzenia opuszki aorty. Synek jest pod stałą opieką lekarzy - neurologa, psychologa, kardiologa, laryngologa oraz poradni genetycznej. Podejrzewa się, że wszystkie objawy mogą być związane z rzadkim zespołem wad wrodzonych - Di George’a.  Filip jest pod opieką fizjoterapeuty i logopedy. Jego rozwój mowy jest znacznie opóźniony. Mimo choroby synek jest bardzo pogodnym dzieckiem. Widzę jak dzielnie walczy o postępy. Niestety, kompleksowa rehabilitacja jest bardzo kosztowna. Nie stać mnie na pokrycie wszystkich kosztów, dlatego bardzo proszę o wsparcie!  Paulina, mama

1 328 zł
Klaudia Klimczewska
Klaudia Klimczewska , 31 lat

Sparaliżowana, młoda kobieta walczy o sprawność❗️Nie bądź obojętny - POMOŻ❗️

Dotychczas moja córka była pełną życia, młodą kobietą. Klaudia studiowała i pracowała w Warszawie. Prowadziła spokojne i szczęśliwe życie. Postanowiła wyjechać do Niemiec i spróbować swoich szans na obczyźnie. Pełna nadziei na lepsze jutro nie spodziewała się, że za niespełna dwa miesiące, będzie przykuta do szpitalnego łóżka… Klaudia pod koniec listopada 2023 roku zaczęła odczuwać mocny ból kręgosłupa. Niezwłocznie udała się na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie lekarze po wstępnym przebadaniu, przepisali jej leki przeciwbólowe, podali kroplówkę i jeszcze tego samego dnia wypisali do domu. Stwierdzili, że to lumbago – zwykły ból pleców, który lada dzień powinien przejść. Niestety, pomimo stosowania się do zaleceń specjalistów – ból nie ustępował, wręcz przeciwnie, bardzo się nasilał.  5 grudnia stan Klaudii gwałtownie się pogorszył – moja córka straciła możliwość chodzenia!  Przetransportowano ją do szpitala, gdzie została bardzo szczegółowo przebadana. Niestety, wyniki były tragiczne – konieczna była pilna operacja! W kręgosłupie mojego dziecka wykryto ropę, która kumulowała się w odcinku piersiowym i nie miała możliwości ujścia. Lekarze przeprowadzili zabieg polegający na odbarczeniu uciskanego miejsca. Następnie konieczna była punkcja odcinka lędźwiowego. Chociaż obydwie interwencje przebiegły pozytywnie córka nadal ma sparaliżowaną połowę ciała.  Moim największym marzeniem jest sprowadzenie Klaudii do Polski. Nie chcę, żeby leżała sama w obcym kraju, bez swoich najbliższych i wsparcia, które chcemy jej dać. Córka coraz gorzej czuje się psychicznie. Jest młodą kobietą, a od ponad dwóch miesięcy skazana jest na szpitalne łóżko – ubrana w pampersa, bez perspektywy na lepsze jutro. W tym wieku powinna doświadczać wszystkiego co najlepsze: podróżować, bawić się, spotykać się ze znajomymi…  Klaudia straciła już tak wiele, nie mogę dopuścić, aby moje dziecko straciło również szansę na powrót do zdrowia. Ponieważ choroba, z którą mierzy się córka jest bardzo poważna, lekarze nie dają wielkich szans na sprawność. Jej jedyną nadzieją jest natychmiastowe rozpoczęcie rehabilitacji. Już dziś wiemy, że jej droga będzie niesamowicie ciężka, ale jeśli jest nadzieja, to będziemy walczyć.  Niestety przetransportowanie córki do Polski, specjalistyczne leczenie i rehabilitacja stanowią ogromne koszty, których sama nie jestem w stanie unieść. Nie mogę pozwolić, aby przyszłość mojej Klaudii zależała wyłącznie od finansów, a raczej ich braku. Dlatego zwracam się z uprzejmą prośbą o wsparcie. Gdyby każdy z Was, kto czyta tę zbiórkę, wpłacił, chociaż symboliczną kwotę – Klaudia mogłaby już wkrótce wrócić do domu i zostać otoczona odpowiednią opieką. Wierzę, że pomożecie!  Renata, mama Klaudii

1 327 zł
Edyta Biernacik
Pilne!
Edyta Biernacik , 42 lata

NOWOTWÓR zabrał już moich rodziców, teraz zaatakował mnie... POMOCY!

Czy da się uciec przed tym potworem? W głowie ciągle zadaje sobie to samo pytanie. Choroba, która na przestrzeni kilku lat zabrała moich rodziców, teraz zaatakowała również i mnie.  Do niedawna prowadziłam normalne, spokojne życie, zajmowałam się domem i pracą. Uwielbialiśmy z mężem długie leśne i górskie spacery. Korzystaliśmy z życia i cieszyliśmy się każdą chwilą. Niestety, nasza poukładana codzienność została bezlitośnie zburzona, a przyszłość wisi na włosku… Od dłuższego czasu towarzyszyły mi niepokojące objawy, przede wszystkim bardzo nieregularne i przedłużające się – jak wtedy myślałam – miesiączki. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna, dużo gorsza. Po wielu badaniach zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy szyjki macicy. Świat nam się zawalił. Czułam ogromny strach, bezsilność, poczucie niesprawiedliwości. Nie mogłam się jednak poddać, stanęłam do walki, choć nogi uginały mi się ze strachu. Jedyna rzecz, która daje mi siłę, to wsparcie najbliższych — mojego męża i reszty rodziny. Będę walczyć, żeby przedwcześnie ich nie stracić i żyć z nimi jak najdłużej. Nowotwór zabrał już moich rodziców, którymi zajmowałam się do ich ostatnich chwil. Teraz sama muszę pokonać tego nieustępliwego wroga... Ze względu na obecną sytuację, nie mogę podjąć żadnej pracy, dlatego w 100% utrzymuje nas mąż. Leczenie, dojazdy, dalsza diagnostyka i badania kosztują bardzo wiele. Sami nie damy rady i jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc. To nie jest czas, by się poddać i oddać w zimne ręce tego potwora. Marzę, by wraz z mężem wrócić do podróżowania i odkrywać piękno tego świata. Bez Was choroba mi to odbierze… Każdego dnia towarzyszą mi silne bóle głowy, brzucha, kręgosłupa, ogólne osłabienie i niskie ciśnienie. Nowotwór już sieje spustoszenie w moim organizmie, boję się, co będzie dalej. Proszę o pomoc. Wierzę, że ludzi dobrej woli jest wiele. Wierzę, że okażecie mi swoje serce. Dziękuję za każdą wpłaconą złotówkę. Edyta TikTok Edyty 💚 Instagram Edyty 🩷 Facebook Edyty 💙

1 326,00 zł ( 4,15% )
Brakuje: 30 589,00 zł