Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Damian Starakiewicz
Damian Starakiewicz , 32 lata

W snach nadal chodzę... Pomożesz mi odzyskać moje życie?

Kiedy trafisz do szpitala po wypadku, jesteś zupełnie zdezorientowany. W jednej chwili dzieje się tyle, że nie możesz zebrać myśli. Jesteś przypięty do noszy, masz usztywniony kark i mkniesz ulicami miasta karetką na sygnale. Czujesz, że jest coś nie tak, że jest dziwnie zimno, dziwnie słabo i błogo, ale nie masz pewności, co się stało. Przecież lekarze mogli dać jakiś zastrzyk, może to wina ułożenia na noszach, może tylko takie odczucie... Kiedy trafiasz do szpitala, czujesz, że za chwile będzie już dobrze, przyjdzie lekarz, da kolejny zastrzyk, pozwoli ostrożnie wrócić do domu. Gdy mijają godziny, a nikt nie umie Ci powiedzieć, kiedy będzie już dobrze, zaczynasz panikować. Zaczynasz kontrolować myśli, ale nie ogarniasz ciała. Pierwsze co przychodzi ci na myśl, to aby zerwać się, biec, krzyczeć, jak po wybudzeniu z koszmarnego snu, zrywasz kołdrę, siadasz, podpierając się rękami i koniec… Nogi tylko leżą, jakby należały do innego człowieka, twój mózg już nie ma nad nimi władzy, jakby zastygły w bezruchu na zawsze. To był najgorszy moment w całym moim życiu – nie sam wypadek, ale właśnie chwila, w której okazało się, że nie mam władzy w nogach, że musi mi wystarczyć jedynie te 25 lat, kiedy byłem sprawny. Co dalej? Wszystko, cokolwiek robiłem w swoim życiu, do wszystkiego, co kochałem, potrzebne mi są nogi. To był pierwszy szok, bo niby jak ma teraz wyglądać moje życie? Uwielbiałem rower, piłkę, góry, jeździłem samochodem, a teraz? Co teraz będzie ze mną, z moją pracą, dziewczyną, rodziną? Byłem totalnie załamany, bo grudzień 2016 roku, zatrzymał moje życie. Podczas pracy spadłem z dachu, z 6 metrów, na plecy. Lekarze kazali cieszyć się, że żyje, a ja tak żyć nie chciałem, nie umiałem. Ludzie skaczą na główkę do wody, pędzą bezmyślnie samochodami i lądują na drzewie, a ja? Dla mnie to był zwyczajny wypadek, potknięcie, utrata równowagi i żadnej taryfy ulgowej. Wyrok taki sam – wózek inwalidzki do końca życia i wieczne wołanie o pomoc, o to by ktoś podał szklankę, pilota od telewizora, by pomógł dostać się do toalety. Tak miała wyglądać reszta mojego życia? Dlaczego? Rodzina robiła, co mogła, by mi pomóc. Lekarze mówili o ciężkiej pracy, a w internecie co rusz czytałem o jakimś cudzie. Jeśli komuś się udało, dlaczego mi nie może? Rozpocząłem rehabilitację, zaraz po wyjściu ze szpitala. W takich sytuacjach czas ma ogromne znaczenie, bo mózg pozostaje plastyczny bardzo krótko. Żeby zacząć odzyskiwać sprawność, musi się wytworzyć ogromna ilość połączeń nerwowych, bez których nic się nie uda osiągnąć. Środki skończyły się bardzo szybko, wszystkie pieniądze, które zgromadziła rodzina, zniknęły już po paru miesiącach. To właśnie dzięki rodzinie, znajomym, przyjaciołom, mogłem w ogóle zacząć moje leczenie. Za to będę im dozgonnie bardzo wdzięczny. Szok minął, okresy załamania i wielkiej nadziei, niemal z pogranicza euforii też już za mną. Nadal jestem więźniem własnego ciała i nadal mój dzień mija na siedząco, pod warunkiem oczywiście, że ktoś pomoże mi przesiąść się na wózek. Każda banalna do tej pory czynność, jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Kąpiel, śniadanie, odkręcenie kranu w kuchni. Wszystko z tej samej perspektywy. Życie trwa i jeśli chcę być mężczyzną, to muszę walczyć. Przed nami kolejne wyzwanie, jakim jest zebranie pieniędzy na kolejne turnusy rehabilitacyjne i leczenie w najlepszych ośrodkach gdzie zajęcia prowadzone są z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu między innymi egzoszkieletu. Koszty takiego leczenia są ogromne – to kwota kilkudziesięciu tysięcy złotych, której nie jesteśmy w stanie pokryć sami jako rodzina, dlatego też zwracamy się do wszystkich osób czytających ten tekst, do znajomych, przyjaciół. Być może ktoś z Was po przeczytaniu podzieli się tą historią z bliskimi, przyjaciółmi może w ich gronie ktoś zechce mi pomóc, może Ty sam zechcesz mnie wesprzeć, liczy się każdy gest. Pomóc może każdy – nawet najmniejsza pomoc jest cegiełką, która buduje mój lepszy świat. Wierzę, że okazana pomoc wróci do każdego prędzej czy później. Damian ➡️ Zobacz, jak wygląda walka Damiana!

2 136,00 zł ( 12,35% )
Brakuje: 15 152,00 zł
Danuta Wieczorek
Danuta Wieczorek , 55 lat

Udar zabrał sprawność i zdrowie! Pomóż Danucie wrócić do dawnego życia!

Od tego feralnego dnia minęło już wiele miesięcy, a ja ciągle pamiętam, jakby to było wczoraj. Był sierpniowy poranek, niedziela. Wstałem jak zwykle rano, zupełnie nie podejrzewając, że w naszym domu za chwilę rozegra się koszmar. Poszedłem obudzić mamę, jednak to, co zostałem, totalnie mnie zaskoczyło. Mama nie mogła się ruszać i podnieść z łóżka. Z minuty na minutę czuła się coraz gorzej. Tak jakbym ją tracił… Natychmiast wezwałem pogotowie. Mamę zabrano do szpitala, gdzie w trybie pilnym przeprowadzono wszystkie badania. Wkrótce usłyszałem diagnozę – to udar i zawał mózgu. Byłem w szoku. Nie mogłem pogodzić się z myślą, że właśnie mogłem stracić mamę na zawsze.  Niestety stan mamy był na tyle ciężki, że przez kolejne pięć miesięcy lekarze walczyli o jej zdrowie w szpitalu. W wyniku udaru mama doznała lewostronnego niedowładu, który przykuł ją do łóżka. Jak mam nadzieję, nie na zawsze. Przez ostatni czas mama dzielnie walczyła o każdy ruch. W szpitalu rozpoczęła rehabilitację, która powoli przynosiła małe rezultaty.  Niedawno musieliśmy jednak opuścić szpital, co wiąże się z utratą odpowiedniej opieki i specjalistycznej rehabilitacji. Na tę refundowaną trzeba długo czekać, a my nie mamy tyle czasu. Musimy działać już teraz, by nie utracić tego, co udało nam się osiągnąć do tej pory. Chciałbym zapewnić mamie odpowiednie leczenie i zajęcia z rehabilitantem, które pomogą jej wrócić do dawnej sprawności. Niestety prywatna rehabilitacja jest bardzo kosztowna, dlatego nie jestem w stanie pokryć jej z własnej kieszeni. Wasza pomoc jest więc dla mnie ostatnią nadzieją! Dawid

2 132 zł
Kevin i Mirella Bujak
Kevin i Mirella Bujak , 2 latka

Brat i siostra walczą z wieloma problemami. Prosimy, pomóż im!

Mimo że nie są bliźniakami, Mirella i Kevin przyszli na świat tego samego dnia, 13 października. Dzieli ich rok różnicy, ale łączy cała masa problemów zdrowotnych. Bardzo prosimy o wsparcie dla naszych dzieci! Kevin od urodzenia ma problem z niskim napięciem mięśniowym. Cierpi też na zaburzenia przypominające spektrum autyzmu, jest zamknięty w swoim świecie. Jego rozwój jest opóźniony. Syn nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, nie sygnalizuje swoich potrzeb, nie tworzy więzi z bliskimi osobami. Oprócz tego Kevin ma kłopoty z jedzeniem, nie je stałych pokarmów. Nie ma też odruchów neurologicznych.  Korzystamy z pomocy logopedy, psychologa, rehabilitanta. Jesteśmy w trakcie badań genetycznych, które pozwolą wyznaczyć dalszą drogę leczenia dla Kevina. Siostra Kevina, Mirella ma 2 latka. Niedawno wykryto u niej chorobę genetyczną Ehlersa-Danlosa. Córka od początku ma problemy ze stawami, szczególnie kolanowymi. Musi być rehabilitowana. Ciągle łapie też infekcje i przyjmuje mnóstwo antybiotyków. Wielokrotnie była hospitalizowana. Nasza dziewczynka pozostaje pod stałą opieką kardiologa, okulisty i genetyka. Wszystkie wizyty odbywamy prywatnie.  Żeby zapewnić naszym dzieciom potrzebną pomoc, potrzeba ogromnych środków. Trudno jest nam sobie poradzić, dlatego prosimy o pomoc. Chcielibyśmy jak najczęściej jeździć z dziećmi na turnusy rehabilitacyjne i dawać im szansę na rozwój. Wierzymy, że nam w tym pomożecie! Rodzice

2 132 zł
Krzysztof Michalczak
1 dzień do końca
Krzysztof Michalczak , 56 lat

Chcę po prostu pokonać raka i żyć❗️Pomoc dla Krzysztofa!

Ostatni rok przyniósł w moim życiu wiele cierpienia. Czasami można mieć wrażenie, że wszystkie problemy spadają na człowieka w jednym momencie. Ja się jednak nie poddaję! Walczę z nowotworem złośliwym i zamierzam wygrać tę walkę! W grudniu 2022 r. zaczęły pojawiać się u mnie niepokojące objawy. Biegunki, na przemian z zaparciami, krwawienia, bóle. Myślałem, że cierpię na hemoroidy. Rozpocząłem leczenie. W lutym badania wykazały jednak, że mam guza… Niestety, długo nie kierowano mnie na kolonoskopię.  Dopiero w czerwcu przeprowadzono badanie. Wtedy okazało się, że guz jest tak duży, że blokuje jelito grube. Daje też przerzuty na wątrobę!  W sierpniu trafiłem do szpitala. Przeszedłem zabieg wyłonienia stomii i rozpocząłem radioterapię. Niedługo odbiorę wyniki tomografii komputerowej i badań wycinków guza.  Wtedy okaże się, czy leczenie pomogło. Bardzo się o to martwię.  Na podstawie rezultatów badań lekarze ustalą dawkę potrzebnej chemii. Po zakończeniu podań czeka mnie operacja wycięcia guza, być może będzie to już w grudniu. Jestem w bardzo trudnej sytuacji. Sam nie mogę pracować ze względu na sytuację zdrowotną. Moja żona opiekuje się mną i moim teściem. Okazało się, że on też w tym roku zachorował na raka! Jakby tego było mało, u żony wykryto ostatnio guzki w szyi i głowie… Tak bardzo się o nich martwię… Podejście mam jednak pozytywne! Chcę się leczyć, żyć i wyzdrowieć. Nie mogę dopuścić, żeby moja córka straciła ojca! Oczywiście były trudne momenty, ale teraz skupiam się wyłącznie na walce z chorobą i pomocy mojej rodzinie. Nasza sytuacja finansowa jest bardzo zła. Koszty leczenia i dojazdów są wysokie. Przełamałem wstyd i zdecydowałem się poprosić o pomoc. Chcę pokonać chorobę i wrócić do pracy. Proszę, pomóżcie mi w tym! Krzysztof

2 130 zł
Marzena Bethke
Marzena Bethke , 47 lat

Lawina spadających na mnie chorób zdaje się nie mieć końca❗️POMOCY❗️

Czy istnieję limit chorób, które mogą spaść na jednego człowieka? Moja lista zdaje się nie mieć końca. Pilnie potrzebuję pomocy, proszę, zapoznaj się z moją historią. Liczne badania, konsultacje, kosztowne wizyty i diagnozy to moja rzeczywistość i bardzo trudna codzienność. Każdego dnia mierzę się z nieustającym bólem, który nie pozwala spać. Cierpię na wiele schorzeń, ale ostatnio otrzymałam tę najgorszą diagnozę, która mnie złamała. Okazało się, że mam zwężenie kanału kręgowego do 9 mm i brak płynu rdzeniowego. Czeka mnie operacja. Do lekarzy muszę chodzić prywatnie, bo termin na NFZ jest na 2028 rok. Każda wizyta to koszt 250 złotych. Zbliżająca się operacja to koszty rzędu 15 TYSIĘCY! To kwoty poza moim zasięgiem... Abym mogła przespać noc, muszę brać silne leki, które jako jedyne, choć w jakimś stopniu uśmierzają ten nieznośny ból. Mieszkam z mężem i synem, którzy pomagają mi, jak mogą, bo nawet z samodzielnym poruszaniem mam już problem. Nie mogę sama wziąć na ręce mojego kochanego wnusia, bo brakuje mi sił… Muszę prosić Państwa o wsparcie! Jeśli nie podejmę się leczenia, operacji, dalszej rehabilitacji i diagnostyki, czeka mnie przyszłość na wózku inwalidzkim. Proszę, pomóżcie mi tego uniknąć! Chcę żyć, być sprawna i szczęśliwa, bo mam dla kogo… Marzena

2 127,00 zł ( 9,99% )
Brakuje: 19 150,00 zł
Igor Sępkowski
Igor Sępkowski , 5 lat

Choroba nie odpuści... Ale możemy wspomóc Igorka❗️

Mój synek Igor ma 4 latka, stwierdzony autyzm dziecięcy i niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym. Choroba będzie mu towarzyszyć do końca życia i by mu pomóc, potrzebna jest stała rehabilitacja i terapie. Oprócz tych dwóch diagnoz synek zmaga się z obniżonym napięciem mięśniowym, nadwzrocznością i wadą oczek, co powoduje zeza. Konieczne są wizyty u okulisty, psychiatry, neurologa, genetyka… Wszystko po to, by Igorek mógł funkcjonować. Synek jest chłopcem bardzo kochanym i wrażliwym. Uwielbia zabawy autami, klockami, dinozaurami… Wszelkie aktywności, w których może malować i budować. Ale jest przy tym zamknięty we własnym świecie. Otoczenie i ludzie wokół jakby nie istnieli. Koszty dojazdów do specjalistów, leczenia i rehabilitacją są bardzo duże i przestajemy już sobie z nimi radzić. Dlatego bardzo proszę o wsparcie. Nawet najmniejsza wpłata, udostępnienie czy choćby miłe słowo naprawdę nam pomoże. Za każdy gest już teraz z całego serca dziękuję. Izabela, mama

2 126 zł
Antoś Bartyzel
Antoś Bartyzel , 6 lat

Tylko pogłębiona diagnostyka pozwoli na dobranie odpowiedniej terapii dla Antosia! Pomóż!

Antoś jest długo wyczekiwanym dzieckiem. Kiedy się urodził, nasza radość nie miała końca! Chcieliśmy zapewnić mu jak najlepsze, szczęśliwe dzieciństwo i patrzeć, jak się rozwija. Niestety, nasz synek ma jednak trudności ze zrozumieniem otaczającego go świata… Antoś rósł, ale my z upływem czasu zaczęliśmy zauważać pewne niepokojące sygnały w jego zachowaniu. Nie zawsze potrafił nawiązać kontakt wzrokowy, nie reagował też zbytnio na to, co dzieje się wokół niego… Zaczęliśmy szukać powodów i jeździć do różnych lekarzy. W końcu, gdy synek miał 2 lata, zdiagnozowano u niego autyzm! Od tamtego czasu, każdy dzień to walka o jego rozwój! Diagnoza była dla nas zaskoczeniem, jednak wiedzieliśmy, że musimy działać szybko! Rozpoczęliśmy terapię, Antoś został także objęty opieką specjalistów. Synek uczęszcza do specjalnego przedszkola, gdzie ma zapewnione potrzebne zajęcia. Nasze życie zmieniło się w ciężką pracę nad rozwojem synka… A przecież tak bardzo chcieliśmy, by miał beztroskie dzieciństwo!  Dzięki terapii, stale widzimy postępy w zachowaniu Antosia. Wciąż jednak największe problemy sprawia mu mówienie. Nasz synek woli komunikować się za pomocą gestów, ale wraz z logopedą cały czas pracuje też nad mową. Ciągle ćwiczymy też z Antosiem w domu, ale najlepsze rezultaty przynoszą terapie prowadzone przez specjalistów. Chcemy zapewnić synkowi leczenie, jakiego potrzebuje. By dobrać je jak najlepiej, chcielibyśmy wykonać badania genetyczne. Tylko pogłębiona diagnostyka pozwoli na znalezienie odpowiedniej terapii. To dla nas ogromna nadzieja na lepszą przyszłość Antosia!  Wierzymy, że dzięki ciężkiej pracy, nasze dziecko otworzy się na świat i rozwinie skrzydła! Niestety, specjalistyczne badania oraz wizyty u lekarzy są bardzo kosztowne… Robimy wszystko, co w naszej mocy, by Antoś miał to, czego potrzebuje, ale sami nie damy rady! Prosimy, pomóżcie nam w walce o rozwój naszego dziecka! Rodzice Antosia

2 126 zł
Julian Świtaj
Julian Świtaj , 8 lat

Walka o przyszłość Julka nadal trwa!

Dwójka dzieci to podwójny obowiązek, ale przede wszystkim podwójna dawka miłości. Wiemy coś o tym, bo jesteśmy rodzicami Julka i Niny – dwojga bliźniąt. Niestety Julek urodził się ze wszystkimi oznakami wcześniactwa. Wiedzieliśmy, że przed nami walka o jego zdrowie. Dziś mamy za sobą mnóstwo wizyt lekarskich, badań, rehabilitacji i terapii i przed sobą dalszą walkę o zdrowie Julka.  Julek, cały czas jest w ferworze terapii. Głównie logopedycznej i rehabilitacji ruchowej. Dzięki Waszej pomocy już 2 razy udało nam się uzbierać środki na niezbędną, intensywną opiekę medyczną! To niezwykle budujące i wzruszające zarazem. Wizyta u logopedy odbywa się raz w tygodniu, natomiast rehabilitacja ruchowa 3 razy w miesiącu. Do tego dochodzą też wizyty u specjalistów. Regularne USG brzucha i badanie nerek. W Wszystkie przeszkody pokonujemy wspólnie, małymi kroczkami. Jednak najważniejsze jest to, że widzimy efekty. Syn mówi i rozumie coraz więcej. Nie nabrał tyle umiejętności, co rówieśnicy i nie wiadomo, czy kiedykolwiek się to wydarzy, jednak walczymy o to każdego dnia. Często brakuje nam sił, kiedy widzimy, jak siostra bliźniacza Julka uczy się wszystkiego z prędkością światła, a jemu brakuje tych mocy. Ale załamanie szybko mija, a my nadal idziemy do przodu. Koszty rehabilitacji i leczenia są bardzo wysokie. Wizyty u terapeutów i specjalistów również kosztują. Trudno nam radzić sobie samodzielnie. Dlatego znów prosimy o Twoją pomoc. Rodzice Julka   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 123,00 zł ( 16,98% )
Brakuje: 10 378,00 zł
Natalia Wójcik
Natalia Wójcik , 14 lat

Gorzki smak cukrzycy. Pomagamy Natalii!

Tak trudno było uwierzyć w to, że to może być prawda. Diagnoza spadła na nas zupełnie niespodziewanie, a wraz z nią emocje, które trudno było opanować. Baliśmy się o córkę, baliśmy się o to, czy podołamy. Nie wiedzieliśmy, jak odnajdziemy się w nowej rzeczywistości z chorobą. U Natalii zdiagnozowano cukrzycę insulinozależną. Tak bardzo byśmy chcieli, by mimo to, Natalka miała jak najlepsze dzieciństwo – takie, które nie będzie naznaczone chorobą.  Koszty, jakie ponosimy w związku z chorobą, znacznie obciążają nasz budżet domowy. Bardzo chcielibyśmy, by córka mogła korzystać z najnowszej pompy insulinowej, jednak jej cena to koszt około 20 tysięcy złotych. Bardzo prosimy o pomoc, o szansę na bezpieczne życie z chorobą, która nie odpuści nigdy... Arkadiusz i Monika, rodzice  

2 123 zł