Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Solomia Lalko
Solomia Lalko , 3 latka

Walka z SMA jest trudna i kosztowna... Pomóż naszej córeczce!

Chwila narodzin córeczki była tą, którą zapamiętuje się na resztę życia. Gdy patrzyliśmy na nią, nic więcej się nie liczyło. Ważne było tylko to, że jesteśmy już razem. Cieszyliśmy się każdym dniem, nieświadomi tego, że już za chwilę los zrzuci na nas informację, która zmieni całe nasze życie… Solomiia choruje na rdzeniowy zanik mięśni – SMA typu 1. To najcięższa i najbardziej agresywna postać choroby, która bez leczenia powoduje śmierć wszystkich mięśni… Wszystko zaczęło się 4 miesiące po porodzie. Z dnia na dzień zauważyliśmy, że nasza córeczka staje się inna... Mniej się poruszała, a jej chwyt robił się coraz słabszy...  Kiedy zauważyliśmy, że ciało córeczki jest wiotkie – przeraziliśmy się! Pospiesznie udaliśmy się do szpitala. Tam przyszła okrutna diagnoza: rdzeniowy zanik mięśni, SMA typu I... Jako rodzice wiedzieliśmy, że będziemy walczyć o nasze dziecko. Jeszcze tego samego dnia znaleźliśmy informację o terapii genowej, która znana jest także jako najdroższy lek świata… Wiedzieliśmy, że nie mamy zbyt wiele czasu! I wtedy los uśmiechnął się do naszej córeczki! Solomiia wygrała w loterii zorganizowanej przez Novartis, producenta terapii genowej! Najdroższy lek świata został jej podany nieodpłatnie! Oprócz leczenia potrzebna jest jednak codzienna rehabilitacja. Fizjoterapeuci, z którymi współpracujemy, dają nam nadzieję na sprawność córki, ale warunek jest jeden: regularna i intensywna rehabilitacja. Obecnie nasza córka w ogóle nie chodzi. Może jedynie podnieść się do pozycji siedzącej. Rehabilitujemy ją w ośrodku rehabilitacyjnym. Jej stan się poprawia, ale nie mamy wystarczająco środków, żeby kontynuować walkę o jej sprawność.  Co 4-6 miesięcy poddajemy ją zabiegom ortopedycznym, co również wiąże się z kosztami. Solomiia dorasta i potrzebuje dodatkowego sprzętu, takiego jak wózek inwalidzki, chodzik i pionizator. Co 3-4 miesiące musimy też kupować nowe ortezy nóg i tułowia. Koszty stale rosną, a my wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie zapewnić córce wszystkiego, co potrzebne. Dlatego prosimy, otwórzcie swoje serca i pomóżcie naszej ukochanej dziewczynce! Rodzice 🎥 Ta walka jest ciężka...

2 174,00 zł ( 3,4% )
Brakuje: 61 656,00 zł
Maria Jarząbek
Maria Jarząbek , 31 lat

Przez całe życie walczę, a dziś chciałabym, aby los się odwrócił! Pomożesz mi?

Na co dzień mieszkam w Domu Pomocy Społecznej. Zależę od innych, chociaż oczywiście, chciałabym inaczej. Nie wybrałam choroby, mam ją i muszę z nią żyć. Walczę o to, by choć trochę było mi lepiej...  Choruję na epilepsję i czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Od urodzenia poruszam się na wózku inwalidzkim. Nigdy nie doszłam do takiej sprawności, która pozwoliłaby mi na pełnię szczęścia. Trafiłam do DPS 1 sierpnia 2018 roku, ponieważ centrum powiatowe uważało, że moja mama źle zajmowała się mną i moim rodzeństwem. Kilkukrotnie mówiłam, że nie chcę innego domu, jednak nie miałam wiele do powiedzenia w tej sprawie... Zanim trafiłam do DPS-u, byłam uczestniczką Środowiskowego Domu Samopomocy, tam wiele się uczyłam. W mojej opinii, rodzice zastępczy bardzo mi pomagali i również bardzo przeżyli nasze rozstanie... Ta sytuacja jak i moje zdrowie, niestety niezależały ode mnie.   Ja sama bardzo to przeżywam, ale nie chciałam się załamywać. Pomimo trudnej sytuacji, którą przeżyłam, chciałam się po prostu podnieść psychicznie i szukałam czegoś dla siebie. Nie siedzę w miejscu, nie czekam aż wszyscy i wszystko za mnie zrobią. Niestety, rzeczywistość jest taka, że chęci mam ogromne, ale nie wszystko i niewiele mogę sama.  Zbieram środki na nowy wózek inwalidzki oraz na rehabilitację. Moja niepełnosprawność bez ciągłego leczenia będzie się pogłębiać. Z wykształcenia jestem wikliniarką. Ukończyłam również kurs grafiki komputerowej. Zawód ni nie daje mi jednak pewności, że dostanę pracę. To też powoduje, że nie wezmę całego swojego życia w garść i na samodzielnych warunkach... Choć oczywiście, bardzo bym chciała.  Pomimo tego, że jestem mieszkanką DPSu, mam wokół siebie osoby, również z niepełnosprawnościami, które mi na co dzień pomagają. Nie tracę wiary w siebie i staram się realizować swoje zamierzenia. Jestem pogodną, osobą z poczuciem humoru. Chciałabym prosić o wsparcie. Tylko z pomocą innych, dobrych serc, będę mogła powalczyć o swoją przyszłość. Ja naprawdę, chcę nadal wierzyć i ufać, że jeszcze kiedyś będzie lepiej.  Proszę,  Marysia! 

2 172,00 zł ( 10,2% )
Brakuje: 19 105,00 zł
Dawid Dix
2 dni do końca
Dawid Dix , 14 lat

Pomóż nam w walce o zdrowie ukochanego synka❗️

Nasz Dawid urodził się zdrowy. W ciąży lekarze nie zauważali żadnych niepokojących symptomów, które mogłyby wskazywać na nieprawidłowy rozwój synka. Niestety rzeczywistość okazała się inna… Gdy Dawidek miał 4 lata, zaczęło nas coraz bardziej martwić, że synek mało mówił. W przedszkolu Panie opiekunki zwracały uwagę na jego zabawę w odosobnieniu i niereagowanie na polecenia. Wtedy udaliśmy się z nim do lekarza. Stwierdzono choroby neurologiczne. Do tej pory tak naprawdę nie wiemy, co konkretnie dolega Dawidowi. Synek od roku uczęszcza do szkoły specjalnej, choć przez te wszystkie lata powinien mieć zapewnioną rehabilitację. Niestety nie było nas na nią stać… Dawid nie umie czytać, ani pisać. Nie rozróżnia wzorków na skarpetkach, prawej i lewej strony… Trzeba kontrolować i pomagać mu we wszystkich codziennych czynnościach.  Niezbędne jest wprowadzenie odpowiedniej rehabilitacji, wyjazdów na turnusy i stałego wsparcia specjalistów. Dawidek wymaga również kosztownych badań, które może dadzą nam odpowiedź na wszystkie pytania, które tyle lat pozostawały bez odpowiedzi…  Bardzo prosimy o wsparcie… Zdrowie synka jest dla nas najważniejsze, musimy zrobić wszystko, by miał szansę na lepszą przyszłość. Otwórz dla niego swoje serce! Rodzice

2 165,00 zł ( 13,56% )
Brakuje: 13 793,00 zł
Fabian Madej
Fabian Madej , 5 lat

Fabian mierzy się z wieloma przeciwnościami. Pomożesz mu je przezwyciężyć?

Nasz synek Fabian od pierwszych dni życia musi się mierzyć z wieloma przeciwnościami. Od wielu lat szukamy ich przyczyny. Zlecono nam poszerzenie diagnostyki o badania genetyczne. Niestety, terminy na NFZ są odległe, a koszt przeprowadzenia ich prywatnie nas przerasta. Prosimy o pomoc! Fabian urodził się jako wcześniak. W ciąży nic nie wskazywało na to, że coś będzie nie tak. Od urodzenia miał wzmożone napięcie mięśniowe, późno zaczął chodzić i mówić. Obecnie ma pięć lat i bardzo trudno jest go zrozumieć. W przedszkolu intensywnie pracuje z logopedą. Synek ma też ogromne problemy ze wzrokiem. Widzi bardzo słabo i ma zeza. Gdy miał 1,5 roczku przeszedł operację. Niestety, nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów. Niedługo czeka go prawdopodobnie kolejna! Od dwóch lat chodzimy od lekarza do lekarza, szukając przyczyny problemów Fabiana. Odwiedzamy psychiatrę, neurologa, psychologa i tak w kółko. Dlatego bardzo ważne jest teraz przeprowadzenie badań genetycznych! Pozwolą one wyznaczyć dalszą drogę leczenie synka. A termin na NFZ to dopiero 2025 rok lub później. Fabian to pogodny chłopiec. Uczęszcza do przedszkola integracyjnego. Niestety jego rozwój jest na etapie 2,5-latka. Ma zdiagnozowaną niepełnosprawność intelektualną. Bardzo prosimy Was o wsparcie dla naszego kochanego synka! Razem możemy powalczyć o jego lepszą przyszłość! Rodzice ➡️ Licytacje dla Fabiana

2 165 zł
Marta Kędroń
Marta Kędroń , 30 lat

28 lat walki o każdy dzień! Wspieramy Martę!

Jestem mamą 28-letniej Marty, która od urodzenia jest osobą niepełnosprawną. Moja córka przyszła na świat jako wcześniak. Pierwsze dni były dla nas dramatyczne. Zaraz po porodzie Marta przeszła wylewy krwi do mózgu, a potem zapalenie opon. Niestety komplikacje, jakie wystąpiły, doprowadziły do wodogłowia pozapalnego i porażenia mózgowego, z którym do dziś musimy się mierzyć.  Moja córka to wspaniała kobieta. Zawsze uśmiechnięta pomimo bólu i cierpienia, jakie znosi każdego dnia. Przez całe swoje życie idzie z sercem na dłoni. Jestem pełna podziwu jej chęci pomocy każdemu na każdym kroku. To naprawdę dobra osoba o wielkim sercu i duszy artysty. Marta uwielbia kolorować, kiedyś również dużo śpiewała. Jest także molem książkowym, czasem trudno odciągnąć ją od kryminałów.  Niestety choć z boku może się tak wydawać, jej życie nie jest usłane różami. Powikłania po narodzinach dają cały czas o sobie znać. Gdy była jeszcze dzieckiem, systematycznie jeździliśmy z nią na ostrzykiwania z botuliny. Chód zrobił się po nich mniej bolesny i mięśnie w końcu były rozluźnione. Jednak kiedy córka skończyła 18 lat, zastrzyki te już nie mogły być refundowane, a ich koszt był ogromny. Nie mieliśmy innego wyboru i musieliśmy z nich zrezygnować.  Pomimo rehabilitacji, jaką staramy się zapewnić, stan zdrowia Marty z roku na rok jest bardziej pogorszony. Zajęć jest za mało, a na te refundowane czekamy za długo. W dodatku nikt z lekarzy, którzy do tej pory prowadzali leczenie córki, nie chce podjąć się skierowania nas na operację kolana czy biodra. Obecnie taki zabieg byłby zbyt ryzykowny dla Marty – mógłby jeszcze bardziej pogorszyć jej stan.   Pozostaje nam więc leczenie rehabilitacją. Niestety, ta refundowana przez państwo mocno oddala się w czasie. Już teraz czekamy ponad 4 miesiące na wizytę u lekarza, który miałby nas na nią skierować. Oznaczałoby to, że najszybciej moglibyśmy rozpocząć rehabilitację na przełomie wiosny i lata. Nie możemy tyle czekać! Brak systematycznych zajęć już teraz przynosi opłakane skutki. Marta każdego dnia mierzy się z okropnym cierpieniem i bólem. Staramy się ćwiczyć w domu na tyle, ile możemy, jednak to nie zastąpi jej specjalistycznych zajęć. Marta powinna także poruszać się w specjalnych butach ortopedycznych, które też niestety wiele kosztują.  Przez ostatnie 28 lat staraliśmy się nigdy nie wątpić w to, że damy radę. I nadal w to nie wątpimy. Jednak dziś postanowiliśmy prosić o Wasze wsparcie. Patrząc na ogrom nieszczęść i historii innych podopiecznych, długo wahaliśmy się, czy to dobry moment i czy tak wypada. Wiemy jednak, że brak odpowiedniego leczenia i rehabilitacji cofa to, na co pracowaliśmy przez wiele lat. Trudno jest nam przyglądać się Marcie, która coraz bardziej cierpi. To właśnie jej dobro i zdrowie motywuje nas do dalszego działania. Głęboko wierzymy w to, że znajdą się tacy ludzie, którzy zrozumieją naszą sytuację i zechcą chociażby złotówką, wesprzeć naszą walkę.  Już teraz za każde wsparcie z całego serca dziękujemy! Stanisława, mama Marty

2 163 zł
Adam Drobot
Adam Drobot , 48 lat

Choć trochę normalniej żyć i odciążyć mamę❗️Pomóżmy Adamowi spełnić przyziemne marzenia...

Jestem po wypadku, który zmienił i zabrał bardzo wiele w moim życiu. Mam złamany kręgosłup w odcinku szyjnym, nie ruszam rękoma ani nogami. Jestem sparaliżowany od szyi w dół... Mimo tego nadal nie przestaję marzyć o lepszym, sprawniejszym i bardziej samodzielnym życiu!  Cierpię na porażenie czterokończynowe i schorzenia z tym związane. Jestem osobą leżącą, poruszam się na wózku przy pomocy innych osób. W tym stanie przeżyłem już 15 lat i bez jakiejkolwiek poprawy... Mam orzeczenie o niepełnosprawności i otrzymuję rentę chorobową, która nie ma co się oszukiwać, nie starcza na wiele.  Moja sytuacja rodzinna niestety jest skomplikowana. Jestem sam, żona odeszła 4 lata temu, a mną opiekuje się głównie moja mama, która jest na emeryturze. Mama ma swoje lata, jest schorowana, nie mogę od niej zbyt wiele wymagać. Dzieci nie mieszkają ze mną, córka wyjechała i założyła swoją rodzinę, a syn mieszka niedaleko, ale też ma swoje życie i rodzinę. Koszty życia osoby takiej jak ja są bardzo wysokie. Zakupy w aptece różnego rodzaju medykamentów, opatrunków, maści i różnego rodzaju środków pielęgnacyjnych są ogromne! Dodatkowo dochodzi zaopatrzenie medyczne, które tylko po części są refundowane przez PFRON. Nie mam środków, żeby kupić sobie cokolwiek, co ułatwi mi w tej chwili życie. Co pomoże i odciąży też moją mamę.  Marzę o przyziemnych sprawach... Łazienka, prysznic, samodzielność, opieka, leczenie, leki... Wszystko by móc normalniej żyć i odciążyć mamę. Proszę...  Adam Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 161,00 zł ( 2,05% )
Brakuje: 103 159,00 zł
Wiktoria Marek
Wiktoria Marek , 11 lat

Jej choroby nie widać, ona niszczy od środka❗️Pomóżmy Wiktorii uwolnić się od bólu...

Silne bóle i niepokojące oznaki skierowały nas na SOR. Lekarze wzięli Wikę na oddział, zrobili kolonoskopię i okazało się, że ma bakterię. Poza tym przepisali antybiotyk i tak mogłaby zakończyć się ta historia! Niestety, ciągnie się do dziś…    Objawy nie znikały, więc dostałyśmy kolejne skierowanie na kolonoskopię od pediatry. Niestety po paru dniach spędzonych w szpitalu, Wiktoria złapała rotawirusa i badanie nie mogło się odbyć. Do terminu następnej wizyty nie dotrwaliśmy — znów trafiłyśmy na SOR. Okazało się, że Wiktoria kolejny raz ma rotawirusa. Zrobiono jej rektoskopię, jelito miała bardzo kruche i bali się, że je przebiją, więc nie można było zrobić pełnego badania. Zrobiono gastroskopię i wyszło, że ma Helicobacter…  Diagnoza była dość oczywista — wrzodziejące zapalenie jelita grubego.  Wiktoria jest odwodniona, niedożywiona, słaba. Codziennie płacze z bólu brzucha, wymiotuje, ledwo wstaje do łazienki. Ma zastoje wody w organizmie, dostaje zastrzyki przeciwzakrzepowe. Bardzo cierpi!  Na dalsze trasy zabieramy wózek, bo nie jest w stanie ustać nawet 2 sekundy. Lekarze zdecydowali się włączyć żywienie pozajelitowe. Ponadto organizm Wiktorii stopniowo pozbywa się wszelkich witamin, żelaza i potasu… Stan zrobił się naprawdę poważny!  Wiki tak bardzo cierpiała i nie radziła sobie z bólem, z tęsknotą za najbliższymi, z przebywaniem w szpitalu, że psychiatra okazał się konieczny.   Stomii na razie udało się uniknąć dzięki sterydom i mnóstwie innych leków. Jelito zostało uratowane, ale wszystkie podawane środki mogą zrobić spustoszenie w innych organach.  Spędziłyśmy w szpitalu długich 36 dni. W bólu, w zamknięciu (izolatka), w niepewności i płaczu.  W końcu 20.02.2023r. udało nam się wrócić do domu. Z receptą na ogromną ilość leków, z restrykcyjnymi zaleceniami żywieniowymi, z "przymusem" indywidualnego nauczania.  Leki to konieczność. Wiktoria zbyt często miała ból, który zwijał ją w kłębek. Moja mała córka ma stany zaostrzeń i remisji. Od momentu trafienia do szpitala schudła 12 kilogramów. Uczy się w domu, a program zapewnia jej 6 godzin nauki tygodniowo. Reszta jest w naszym zakresie... Może jak zobaczysz Wiktorię, to nie zobaczysz jej niepełnosprawności. Choroba ukrywa się w niej, zabiera siły i możliwości.  To młoda dziewczyna, przed którą całe życie! Prosimy o wsparcie w przywróceniu jej radości!  Mama

2 159 zł
Kacper Wróbel
Kacper Wróbel , 7 lat

Bądź szansą dla Kacpra na sprawność i dobre życie!

Autyzm zmienił życie naszego syna. Terapia, rehabilitacje, wizyty u specjalistów to teraz jego codzienność. Jednak one oraz uczęszczanie do przedszkola, gdzie ma kontakt z rówieśnikami, widocznie wpływają na jego rozwój. A to napawa nas optymizmem i ogromną radością. Kacper skończył w styczniu 6 lat. Niestety nadal nie mówi, co stanowi ogromną barierę w komunikacji i odczytywaniu jego potrzeb! Synek wymaga ogromnego wsparcia w codziennym życiu. Pragniemy zapewnić mu jak największą szansę na osiągnięcie samodzielności. Jednak to niestety kosztuje... Doszliśmy do momentu, gdy musimy poprosić o Twoje wsparcie. Niezbędna opieka medyczna i terapeutyczna zaczęła przekraczać nasze możliwości finansowe... A my jedyne czego pragniemy to zdrowie i sprawność dla naszego Kacperka. Dlatego prosimy, pomóż nam wywalczyć dla niego dobre życie. Rodzice

2 157 zł
Nikuś Lenczewski
Nikuś Lenczewski , 4 latka

Pomóż nam zawalczyć o przyszłość Nikosia!

Nasz synek przyszedł na świat zdrowy i nic nie wskazywało na to, że wkrótce będzie musiał zmierzyć się z tak ogromnymi problemami. Jako rodzice chcielibyśmy dla naszego dziecka wszystkiego, co najlepsze. Jednak okazuje się, że los zrzucił na nas wiele trudnych wyzwań... Nikoś nagle zaczął mierzyć się z częstymi i silnymi atakami agresji i autoagresji. Nie chciał wychodzić z domu, bawić się ani jeść. Unikał innych dzieci. Nie mówił. Gdy pojawiły się ataki padaczki, byliśmy naprawdę przerażeni. Wiedzieliśmy, że musimy zacząć działać! Proces diagnostyczny był trudny. U syna często powtarzały się napady, lęki przed nowymi miejscami i osobami, przez co podchodziliśmy do niektórych badań dwukrotnie. Gdy finalnie otrzymaliśmy diagnozę, byliśmy zdruzgotani! U Nikodema zdiagnozowano autyzm atypowy i padaczkę, które bezpowrotnie wyrwały go z beztroski dzieciństwa... Musieliśmy działać szybko, dlatego niezwłocznie rozpoczęliśmy terapię. Dziś Nikoś powoli zaczyna mówić, choć porozumiewa się głównie za pomocą gestów. Jego komunikacja nadal jest na niższym poziomie niż u jego rówieśników Dlatego musimy pracować z synkiem, nawet w domu. Otrzymaliśmy specjalne maty edukacyjne, które mogłyby wesprzeć rozwój naszego dziecka, jednak tutaj pojawia się nasz kolejny, olbrzymi problem... Borykamy się bowiem z trudnymi warunkami mieszkaniowymi. Niestety, nasz dach wymaga PILNEGO remontu! Każda ulewa, a nawet zwykły deszcz sprawiają, że woda dostaje się do środka… Wpływa to niekorzystanie na całe mieszkanie, jego ściany i meble. Gdybyśmy tylko mogli, od razu przeprowadzilibyśmy tę naprawę! Jednak to znacznie złożony problem, który wymaga wysokich nakładów finansowych oraz wsparcia specjalistów… Wszystko to sprawia, że w naszym domu nie ma na razie przestrzeni, gdzie moglibyśmy swobodnie ćwiczyć z Nikodem. Posiadamy pomoce sensoryczne, które moglibyśmy wykorzystywać do codziennej pracy z synkiem, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że oprócz terapii ze specjalistą, ważna jest systematyczna praca w domu. Mamy chęci, motywację i sprzęt, ale niestety brakuje nam odpowiedniego miejsca we własnym domu! Przynajmniej na razie… W naszym domu jest poddasze, które mogłoby spełnić marzenie o własnym pokoju dla Nikosia. Oczami wyobraźni widzimy, jak synek bawi się w nim, wieczorem czytamy mu bajki na dobranoc, a w dzień codziennie ćwiczymy, aby wzmacniać jego rozwój. To piękne marzenie, ale aby się spełniło, potrzebujemy pomocy wielu dobrych serc. Poddasze wymaga adaptacji, dostosowania go do potrzeb dziecka i przede wszystkim remontu dachu… Kochamy naszego synka całym sercem! Pragniemy dla niego dobrej przyszłości, dlatego musimy zadbać o to, co tu i teraz. Nie jest nam łatwo prosić o pomoc, ale nadszedł czas, gdy musimy schować dumę do kieszeni. Sami dalibyśmy sobie radę i przetrzymali trudne chwile. Ale tutaj chodzi o los naszego synka… Jesteśmy kochającą się rodziną, a Nikoś jest dla nas najważniejszy! Marzymy o tym, by zapewnić mu jak najlepsze warunki mieszkanie i rozwojowe, jednak potrzebujemy wsparcia – dziś prosimy Cię o wpłatę na naszą zbiórkę. Wierzymy, że wokół nas jest wielu dobrych ludzi i to daje nam nadzieję! Dzięki Twojej pomocy nasz synek będzie mógł każdego dnia odnosić kolejne małe sukcesy. Jeśli możesz, prosimy – wesprzyj Nikosia w walce o lepsze jutro! Rodzice

2 155,00 zł ( 1,35% )
Brakuje: 157 420,00 zł