Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kacper Babacz
Kacper Babacz , 6 lat

By nie zatrzymać się w drodze po lepsze jutro...

Nasza historia z autyzmem zaczęła się tak, jak w większości rodzin. Najpierw radość i beztroska – zostaliśmy rodzicami zdrowego i ślicznego chłopczyka. Później śmiałe snucie planów na przyszłość, a później przerażenie... Kiedy synek skończył 15 miesięcy, nastąpił regres. Przestał mówić, reagować na swoje imię, pokazywać... Byliśmy zdezorientowani. Myśleliśmy, że Kacper ma po prostu gorszy czas, jednak problemy nie ustępowały.  Kiedy synek skończył 2,5 roku, trafiliśmy do poradni psychologiczno-pedagogicznej i tam właściwie wszystko się zaczęło. Badania, konsultacje, wędrówki między lekarzami, a wreszcie diagnoza – autyzm. Poczułam przedziwną mieszankę przerażenia i ulgi. Wreszcie wiedziałam, co dzieje się z moim synkiem. Wreszcie mogłam spróbować mu pomóc!  Nasz kalendarz po brzegi wypełniają rehabilitacja i coraz to nowe terapie. Każdego dnia podejmujemy rękawicę w walce z autyzmem i choć tyle już przeszliśmy, przed nami wciąż długa droga. Pomożesz nam? Rodzice ➡️ Licytuj, wystawiaj przedmioty i pomóż Kacperkowi!

2 588 zł
Pavle Škorić
Pavle Škorić , 5 lat

Leczenie kluczem do sprawności! Pomóż zawalczyć o dobre życie!

Pavle jest dzieckiem z prawidłowej ciąży, regularnie kontrolowanej przez lekarza-ginekologa. Urodził się o czasie, 30.06.2019 roku jako zdrowe dziecko, otrzymując 9 punktów w skali Apgar. Pod koniec siódmego miesiąca zaczął zezować, jednak zdaniem pediatry na tym etapie rozwoju nie było to nic niepokojącego. Kiedy miał dziewięć miesięcy, pojawiły się u niego poważne problemy z odżywianiem i wypróżnianiem. W kolejnych miesiącach schudł i zatrzymał się w rozwoju motorycznym. Na początku pediatra i dietetyk sądzili, że ma anemię, ale prawidłowe wyniki badania krwi temu zaprzeczyły. Kiedy Pavle skończył rok, wzięliśmy od lekarza skierowanie do fizjoterapeuty. Przy tej okazji poprosiliśmy o skierowanie do neurologa, ponieważ wydawało nam się, że czasami robi dziwne "miny". Fizjoterapeuta stwierdził u Pavla osłabione napięcie mięśniowe i zez, przy czym podkreślił, że nie stanowią one choroby same w sobie, lecz że w ten sposób zamanifestowała się u niego jakaś inna choroba. Wizyta u neurologa przyniosła nam jedynie rozczarowanie postawą służby zdrowia. Wizyta u drugiego neurologa, mimo, iż przebiegła znacznie lepiej, nie wniosła do sprawy nic nowego. Do przełomu doszło dopiero podczas wizyty u trzeciego neurologa, który zauważył u Pavla ruchy mimowolne. Natychmiast zostały wzięte próbki krwi, które wysłano do Norymbergii na badania w kierunku chorób neuroprzekaźników. W trakcie oczekiwania na wyniki badań z Niemiec wykonano wiele innych badań. Wszystkie wyniki były prawidłowe, co dało podstawę do twierdzenia, że mamy do czynienia z bardzo rzadką chorobą genetyczną. Dotychczas Pavle przebywał dwa razy w klinice rehabilitacyjnej im. Miroslava Zotovicia w Belgradzie. W międzyczasie ćwiczył z nami w domu i zaczął przyjmować lek, który ma za zadanie zmniejszyć występowanie ruchów mimowolnych. Przez rok poczynił postępy: umie stabilnie siedzieć i zaczął wstawać. Ma potencjał żeby zacząć chodzić, ale jest mu potrzebna bardzo intensywna fizjoterapia. Osłabione napięcie mięśniowe obejmuje też, niestety, mięśnie twarzy i aparat artykulacyjny dlatego Pavle nie może przeżuwać pokarmów i mówić. Mięśnie te można jednak aktywować, wzmacniając je przez odpowiednie ćwiczenia i masaże. Syn musi również zacząć pracować z logopedą. Patrząc na to jak Pavle ćwiczy i jak krok po kroku czyni postępy, jesteśmy przekonani, że pewnego dnia zacznie samodzielnie chodzić i mówić. Do tego czasu chcielibyśmy mu zapewnić wszystkie dostępne terapie i sprzęt medyczny, co jest możliwe jedynie z pomocą ludzi dobrej woli. To wszystko kosztuje krocie, stąd apel o Twoją pomoc. Beata, mama

2 588 zł
Saida Bachiszowa
Pilne!
Saida Bachiszowa , 32 lata

WZNOWA❗️Białaczka znów zaatakowała ukochaną siostrę! Błagam, POMOCY❗️

Kiedy w 2022 roku usłyszałam, że Saida choruje na białaczkę, poczułam, jak świat wali się w jednej sekundzie… Moja ukochana siostra, która zawsze była radosna i pełna energii, w krótkiej chwili stanęła oko w oko ze śmiercią! Ostra białaczka szpikowa – to wyrok, którego nikt nigdy nie powinien usłyszeć. Dwa lata temu, gdy siostra udała się na kontrolę do lekarza, nie podejrzewałam, że jest śmiertelnie chora! Nie skarżyła się nigdy na swoje zdrowie, więc diagnoza była szokiem, zarówno dla niej, jak i dla mnie… Saida niezwłocznie przeszła ciężką chemioterapię. Do końca życia nie zapomnę widoku wyczerpanej leczeniem siostry, leżącej bez siły na szpitalnym łóżku… Musiała przejść też przeszczep szpiku kostnego, dzięki któremu jej stan się poprawił. Jednak nie na długo! Dzięki leczeniu przez pierwsze miesiące widoczna była poprawa. Comiesięczne badania krwi dawały nadzieję, że Saida wyzdrowieje! Cała nasza rodzina wierzyła, że siostra znów będzie tą pełną energii kobietą sprzed choroby! Niestety, nadzieja była złudna… Po około ośmiu miesiącach remisji, w styczniu 2024 roku stan Saidy się pogorszył. Zaczęła odczuwać bóle zębów, a na ich korzeniach pojawiały się wypukłości. Po kilku miesiącach i szczegółowych badaniach krwi okazało się, że BIAŁACZKA WRÓCIŁA, a w organizmie siostry pojawiły się guzy! Saida znów przeszła wiele badań, przyjęła też kolejną dawkę chemioterapii. Powrót choroby jest bardzo trudny dla niej i całej naszej rodziny… Cierpienie ukochanej siostry każdego dnia rozdziera moje serce na nowo. Codziennie zadaję sobie pytanie – dlaczego akurat ją to spotkało? Dla dwójki moich dzieci, Saida jest jak druga mama. Zawsze kochająca, wyrozumiała i pomocna. Teraz sama potrzebuje wsparcia! Wierzę, że ta trudna walka może zakończyć się dobrze i siostra wróci do zdrowia! Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Leczenie onkologiczne to wielki koszt, który przekracza możliwości finansowe mojej rodziny. Saida musi przejść jeszcze wiele, by mieć szansę na powrót do zdrowia. Błagam, pomóżcie mi w walce o zdrowie ukochanej siostry! Tylko z Waszą pomocą mogę ją uratować! Sabina

2 588,00 zł ( 0,74% )
Brakuje: 344 358,00 zł
Antek Limanówka
Antek Limanówka , 5 lat

Nasza duma miesza się ze strachem o przyszłość synka!

Nasz synek jest wyjątkowy. Ma tylko 4 lata i już zaczyna czytać. Uwielbia świat książek i mógłby zatapiać się w nim godzinami. Przyczyną jego zdolności jest pewnie autyzm, który ma też drugie oblicze… Życie z tego rodzaju zaburzeniem nie jest łatwe. Z jednej strony Antoś ujawnia swoje talenty, przejawia zainteresowanie liczbami i cyferkami, a z drugiej… Nie potrafi odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości.  Wiele rzeczy, na które pozornie nie zwracamy uwagi, dla naszego syna stanowi źródło smutku, wycofania, a nawet złości. Szczekanie psa czy płacz dzieci są dla niego nie do wytrzymania. Kiedy my z przyjemnością chodziliśmy gołymi stopami po piasku, Antek błagał, aby założyć mu buty. Pewne doznania sensoryczne po prostu inaczej odbiera...  Nie ma innego sposobu jak systematyczna terapia. Nasz synek jest jeszcze mały, a to najlepszy czas i właściwie niemal ostatni dzwonek, aby pomoc okazała się skuteczna! Do tej pory radziliśmy sobie sami i nie korzystaliśmy z dodatkowego wsparcia. Jadnak lista specjalistów, z którymi Antoś musi współpracować coraz bardziej się wydłuża: logopeda, psycholog, terapeuta SI. Wskazana jest także terapia ręki oraz biofeedback.  Nasza duma miesza się ze strachem o przyszłość Antka. Nie możemy zostawić go bez pomocy, ale sami możemy nie podołać temu wyzwaniu. Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę oraz udostępnienie naszej zbiórki.  Rodzice Antosia

2 587 zł
Grażyna Plytta
Grażyna Plytta , 68 lat

Postawienie kroku graniczy z cudem... Pomóż mi!

Był rok 1956. Mając zaledwie 9 miesięcy, zachorowałam na rzadką chorobę. Minęło wiele lat od tamtego momentu, a ja nadal muszę stawiać czoła jej objawom... Ile wystarczy mi jeszcze sił? Moje życie to nieustanna walka z ograniczeniami fizycznymi. Przyniosły je choroby neurologiczne oraz upośledzenie narządu ruchu... W 2011 roku, czyli ponad pół wieku od pierwszej diagnozy, choroba powróciła. To była kolejna trudna chwila, która bardzo skomplikowała moje życie. Obecnie przez choroby neurologiczne oraz upośledzenie ruchu, posiadam znaczny stopień niepełnosprawności (pierwsza grupa KiZ). To oznacza, że nie poruszam się samodzielnie i potrzebuję stałej opieki drugiej osoby. Wykonanie najprostszej czynności graniczy obecnie z cudem, ponieważ  bez pomocy mojej rodziny nie mogę nawet samodzielnie stanąć...  Niestety, niełatwa codzienność związana z chorobą sprawia, że mam ogromne trudności z pokonywaniem jakichkolwiek odległości, począwszy od dostania się do lekarza czy urzędów, kończywszy na rehabilitacji. Niewielkie odległości są dla mnie porównywalne do cudu.  Każda podróż, poza miejsce zamieszkania jakimkolwiek rodzajem transportu, wymaga specjalistycznej pomocy, na którą brakuje mi już środków. Potrzebuję elektrycznego wózka inwalidzkiego, który znacznie ułatwi mi przemieszczanie się z miejsca w miejsce. Chciałabym kiedyś, wychodząc z domu, nie myśleć o tym, że każdy kolejny krok będzie dla mnie wymagający. Zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc finansową. To dla mnie szansa na poprawę mojej sytuacji. Dzięki Wam wyjście z domu, zrobienie zakupów lub spacer nie będą już aż takim dużym wyzwaniem. Razem możemy zdziałać cuda! Grażyna

2 585 zł
Olga Aleksandrowa
5 dni do końca
Olga Aleksandrowa , 40 lat

Mam nowotwór i chcę walczyć o zdrowie, ale nie stać mnie na leki! Mam się poddać?

Zakładam, że moja historia nie różni się wiele od tych, o których możemy słyszeć i czytać na wielu portalach. Nowotwór piersi z jednej strony bardzo często spotykany, z drugiej? Nadal nie ma na niego złotego środka...  Pracowałam, byłam pozornie zdrowa, wszystko wydawało się być w porządku... Jednego razu zaniepokoiło mnie coś, co miało się okazać śmiertelnym zagrożeniem... Jeszcze wtedy nie byłam tego świadoma. Wyczułam mały guzek, z którym od razu udałam się do lekarza. Specjalista uspokoił mnie mówiąc, że guz jest niegroźny i że mam zgłosić się za pół roku do kontroli. Tak też zrobiłam, tym razem, po kilku miesiącach wyczuwalny był zdecydowanie bardziej!  Nadal mówiono mi, że to nic takiego – ja jednak postanowiłam udać się do innego specjalisty. Niestety, potwierdziły się najgorsze scenariusze. Nowotwór złośliwy — w dość zaawansowanym stadium. Czekała mnie natychmiastowa chemia, którą już odbyłam.  W przypadku chorób onkologicznych nigdy nic nie jest pewne. Nowotwór zostaje wycięty, jest leczony, traktowany silną chemią, ale nikt nie daje nam pewności, czy potwór nie wróci.  Chciałabym zadbać o moje zdrowie, wzmocnić swój organizm i trzymać rękę na pulsie, ale leki, które mogłabym przyjmować, osiągają nieziemskie ceny. Jedna tabletka to nawet 35 EURO! I jak się Państwo domyślają — leki nie są refundowane.  Jedna tabletka, to około 160 złotych! Koszt leczenia za jeden miesiąc osiąga kwoty nawet do 9 TYSIĘCY ZŁOTYCH! To istne szaleństwo, nawet gdy jest się bardzo zmotywowanym do walki i do leczenia. Razem z mężem nie mamy jak odłożyć takich środków... Dlatego, mamy się poddać? Nic takiego! Chcę walczyć o swoje życie, chcę dać samej sobie szansę. Proszę, jeśli macie Państwo taką możliwość, wesprzyjcie moją zbiórkę. To zbiórka na zdrowie, to zbiórka na życie...  Olha

2 584,00 zł ( 1,69% )
Brakuje: 149 544,00 zł
Alan Bednarowicz
Alan Bednarowicz , 9 lat

Razem możemy dać mu szansę na lepszy rozwój! Pomoc dla Alana!

Alan jest fajnym, pogodnym dzieckiem. Mierzy się jednak z przeciwnikiem, który bardzo wpływa na jego funkcjonowanie. Jest to ciężka postać autyzmu. Bardzo chciałbym zapewnić mu większe możliwości rozwoju. Bardzo proszę o pomoc! Problemy zaczęły się, gdy syn miał trzy latka. Obecnie ma osiem i niestety nie potrafi porozumiewać się tak, jak dzieci w jego wieku. Chodzi do klasy specjalnej, ma stwierdzony znaczny stopień niepełnosprawności. Potrzebuje też pomocy ortodonty i specjalnych butów. Korzystamy z pomocy neurologa i psychiatry. Alan chodzi na rehabilitację organizowaną przez lokalną fundację oraz w ramach NFZ. Nie jest to jednak wystarczające. Syn musi uczyć się funkcjonowania w grupie, ma z tym duży problem. Pomocny okazałby się z pewnością wyjazd na turnus rehabilitacyjny. To jednak kosztuje tak dużo… Alan bardzo lubi auta i oglądać mecze. Gdy jest w swoim świecie i bawi się zabawkami uspokaja się. Bardzo lubi spacery i wycieczki szkolne. Musi rozwijać się społecznie. Ma też problem z wyrażaniem emocji inaczej niż krzykiem.  Choć robię dla niego wszystko, co tylko mogę, to jest nam naprawdę trudno. Marzę, żeby podarować synowi szansę na rozwój w postaci wyjazdu na turnus. Wierzę, że pomożecie mi je zrealizować! Z góry dziękuję! Arleta, mama

2 582 zł
Dorota Rutkowska
Dorota Rutkowska , 60 lat

Błagam o pomoc dla mojej żony! Jeden dzień zniszczył całe nasze życie

Historia naszej tragedii zaczęła się 27 kwietnia 2020 roku. Żona w tym dniu zaczęła odczuwać lekki ból lewej ręki i ucisk w klatce piersiowej.  W pierwszej chwili myślałem, że mogą to być objawy po przepracowaniu się na działce. Niejednokrotnie tak już bywało. Zawsze w takiej sytuacji jechaliśmy do nastawienia kręgów i ból mijał. Jednakże w tym dniu zdecydowaliśmy przeprowadzić badanie EKG. Lekarz stwierdził, że niczego mamy się nie obawiać. Przyjechaliśmy do domu i żona czuła się dobrze. Kładąc się do spania, siedziała jeszcze na łóżku. W pewnym momencie usłyszałem, jak zsunęła się z łóżka na fotel. W tej samej chwili ocknąłem się i nie wierzyłem w to, co się stało. Myślałem, że to koszmar. Zacząłem reanimować ją do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego. Ratownicy medyczni 20 minut próbowali przywrócić akcję serca. Życie po prostu mi się zawaliło. Nie byłem przygotowany na pożegnanie się z ukochaną. Dzięki Bogu ratownicy przywrócili akcje serca i żona została przetransportowana do szpitala na oddział Intensywnej terapii. Zdiagnozowano rozległy zawał. Po 2. dniach żona dostała zapaści i ledwo ją odratowano. Ordynator stwierdził, że jeżeli u żony się to powtórzy po raz kolejny, to już nie będą próbowali reanimować. Tak zadecydowało konsylium lekarskie. Na szczęście nie doszło do ponownego zatrzymania akcji serca… Po pewnym czasie  stopniowo zaczęliśmy wdrażać płatną rehabilitację. W trakcie dalszego leczenia uzyskałem informację, że żona ma nadczynność tarczycy i cukrzycę. W rozpoznaniu stan minimalnej świadomości, po nagłym zatrzymaniu krążenia w mechanizmie migotania komór ze skuteczną resuscytacją w przebiegu zawału serca. Porażenie czterokończynowe spastyczne. Ponadto po około 2. miesiącach dowiedziałem się, że wystąpiły zaniedbania przez personel medyczny. Żona miała odleżynę kości ogonowej III stopnia, co mogło doprowadzić do tragicznych skutków! Niestety kwestia zaniedbania ze strony personelu się powtórzyła w dwóch kolejnych placówkach. Najcięższe było zagrożenie życia ze względu na uszkodzenie PEG. Na szczęście ordynator szpitala w Częstochowie uratował sytuację.  Od roku żona jest w domu. Jest w stanie minimalnej świadomości, oddycha przez rurkę tracheotomijną, żywiona jest dojelitowo przez PEG. Obecnie potrzebuje nowych form rehabilitacji i leczenia, a to wiąże się z ogromnymi kosztami. Żona również wymaga stałego kontaktu z całym gronem specjalistów.  Nie bylem przygotowany na taką tragedię ani mieszkaniowo, ani finansowo... Zdaję sobie sprawę, że Dorota będzie musiała spędzić długie miesiące, aby być w pełni sił. Sam nie dam rady opłacić rehabilitacji i leczenia, dlatego zwracam się o Twoją pomoc.  Dziękuje za każdy gest.  Mąż Zbyszek *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 582,00 zł ( 2,85% )
Brakuje: 87 844,00 zł
Jakub Wrzodak
Jakub Wrzodak , 4 latka

Pomóż poznać smak zdrowego dzieciństwa!

Jako rodzice stajemy na wysokości zadania, by nasze dzieci chowały się zdrowe i szczęśliwe. Kiedy usłyszeliśmy, że Kubuś jest niedożywiony, co bezpośrednio wpływa na jego rozwój – byliśmy okrutnie zmartwieni. Przecież wszystko robiliśmy zgodnie z zaleceniami lekarza, a mimo wszystko  nie przynosiły one spodziewanych efektów. W międzyczasie rozpoczęliśmy pełną diagnostykę i karmienie sondą. Na wyniki nie czekaliśmy długo i wkrótce nasze problemy miały się rozwiązać. Okazało, się tętnica uciska przełyk, co powoduje jego znaczną niedrożność. Kubulek ciągle się zachłystywał, a to doprowadziło do ciągłych zapaleń płuc. Nie zliczę ile czasu spędzaliśmy w szpitalu w obawie jak potoczą się losy, jakie diagnozy usłyszymy... W kwietniu udało się zoperować tętnicę. Choć główna przyczyna została usunięta, Kubuś musi nadrobić podstawowe umiejętności – takie jak przełykanie, oddychanie, jedzenie... W czerwcu skończy dwa latka, ale potrzebuje wsparcia, by być tak samodzielnym jak jego rówieśnicy. Naszym zadaniem jest wyleczenie Kubusia z chorób płuc, które są podatne na wszelkie wirusy i bakterie. Późniejszy start wymaga pracy z neurologopedą oraz fizjoterapeutą. Każde wsparcie, każda złotówka to szansa na całkowite wyeliminowanie dolegliwości synka, szczególnie że dla dobra synka zrezygnowałam z powrotu do pracy.  Wyczekujemy tego momentu, w którym lekarze i specjaliści powiedzą: “wszystko jest już dobrze, Kubusiowi nic nie grozi”. Będziemy szczęśliwi, gdy taką wiadomością będziemy mogli podzielić się też z wami. rodzice Kubusia – Marta i Sławek

2 580 zł