Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jacek Syguda
Jacek Syguda , 50 lat

Stan mojego zdrowia może się pogorszyć! Pomóż mi dalej walczyć...

Pomimo znacznej niepełnosprawności zawsze szedłem do przodu, zdobywając kolejne cele. Nie chciałem się poddać, mam rodzinę, która zawsze mnie motywowała. Obawiam się, że teraz sam mogę już nie dać rady… W dzieciństwie przeszedłem ciężką operację, która pozwoliła zlikwidować przykurcze, stawiając mnie poniekąd na nogi. Na co dzień wymagam stałej, profesjonalnej rehabilitacji.  Dzięki licznym operacjom i ciągłej rehabilitacji poruszam się o kulach, jednak coraz częściej muszę korzystać z wózka inwalidzkiego. Sam bez pomocy kul ortopedycznych potrafię przejść zaledwie kilka kroków! Choroba z biegiem lat znacząco daje mi się we znaki. Ostatnio bardzo pogorszyła się moja motoryka i coraz trudniej jest mi się przemieścić z miejsca na miejsce... Niestety, przez chodzenie o kulach mam pozrywane mięśnie w ramionach! Moje kolana z kolei uległy dużym uszkodzeniom!   W prawym kolanie notorycznie zbiera się płyn. Co jakiś czas muszę jechać do lekarza, aby go odciągnąć. Inaczej w ogóle nie mógłbym ruszać prawą nogą! Co więcej, także lewe kolano zaczyna szwankować. Posiadam znaczny stopień niepełnosprawności. Pomimo tych wszystkich przeszkód ukończyłem studia magisterskie, jestem aktywny zawodowo, założyłem rodzinę. Moim marzeniem jest uzbieranie pieniędzy na profesjonalną rehabilitację. Tylko wtedy realne będzie utrzymanie mojej sprawności fizycznej przynajmniej na obecnym poziomie. Inaczej coraz bardziej będę tracił władzę nad własnym ciałem! Nie chcę dopuścić do sytuacji, że moje dzieci będą musiały się mną opiekować. Chcę jak najdłużej pozostać sprawny i samodzielny. Nadszedł czas, gdy potrzebuję pomocy. Choć nie jest to proste, zwracam się do Was z prośbą o wsparcie… Jacek

3 012 zł
Alan i Nadia Bałyszak
Alan i Nadia Bałyszak , 7 lat

Alan i Nadia to bliźniaki, które walczą o zdrowie już od pierwszego dnia!

Jestem mamą dwójki cudownych dzieci, bliźniaków: Alana i Nadii. Był 29. tydzień ciąży, kiedy przyszły na świat. Było to zbyt wcześnie, co spowodowało szereg komplikacji.  Nadia jest starsza. Lekarze stwierdzili zaburzenia oddychania 1. stopnia i niedokrwistość. Dziś nadal ma nieprawidłowe wyniki krwi. Dodatkowo rozwinęły sie zaburzenia metaboliczne, astma i alergie. Alan miał troszkę mniej szczęścia. Synek ma astmę, alergie oraz stwierdzoną niepełnosprawność z afazją ruchową. Oboje przez miesiąc przebywali w inkubatorach. W szpitalu spędziliśmy aż dwa długie miesiące! Zdiagnozowano także u niego autyzm dziecięcy. Poświęcam mu bardzo dużo czasu i staram się zapewnić dostęp do wielu różnych terapii. Na horyzoncie pojawiły się jednak kolejne przeszkody i synek musi być pod kontrolą neurologa, gastroenterologa, poradni genetycznej i okulisty. Staram się zaspokoić wszelkie potrzeby moich dzieci i każdemu z nich zapewnić jak najlepszą opiekę wielu specjalistów. To wszystko obciąża mnie jednak finansowo. Proszę więc o pomoc w zapewnieniu leczenia i rehabilitacji moich dzieci. Halina, mama

3 011 zł
Julia Pancer
Julia Pancer , 15 lat

Diagnoza wydawała się koszmarem... Walka o zdrowie jest realna❗️Pomóż Julii❗️

Kiedy Julka przyszła na świat, wszystko było w porządku. O czasie, w terminie, dostała nawet 9 punktów w skali Apgar. Powoli zaczynała gaworzyć i raczkować… Wszystko było idealnie do 5. miesiąca jej życia. Córeczka zachorowała. Długo leczona infekcja gardła z pozoru nie była niczym wielkim, ale w tym czasie pojawiły się pierwsze objawy czegoś o wiele poważniejszego. Julka zaczęła kiwać głową, jakby nie mogła przełknąć śliny. Teraz wiemy, że prawdopodobnie były to pierwsze napady padaczkowe. Pediatra skierował nas do szpitala i w Centrum Matki Polki w Łodzi usłyszeliśmy diagnozę – padaczka lekooporna, Zespół Lennox-Gastaut. Wtedy nie mieliśmy pojęcia, co to oznacza. Co więcej, nie wiedzieliśmy nawet, co oznacza opiekowanie się osobą niepełnosprawną, bo ani z mojej, ani z męża strony nikt nie chorował. Ale to była teraz nasza codzienność. Julka jest dzisiaj nastolatką, ale nie mówi, nie chodzi. Jest jak bardzo duży noworodek, trzeba ją ubrać, przebrać, pomóc we wszystkim… To, co możemy zrobić to kontynuować rehabilitację i terapie neurologopedyczne, by nieco wspomóc jej codzienną walkę. Na szczęście od długiego czasu nie występują już napady padaczkowe, ale za to nasiliła się sztywność mięśni i między innymi problemy ze spaniem. Nie wiemy, co jest tego przyczyną. Wciąż czekamy na wyniki badań genetycznych, które być może dadzą nam odpowiedź na to i wiele innych pytań. A do tego czasu kontynuujemy leczenie. Niestety, tu pojawia się problem, bo o ile leki od roku są już refundowane, tak wszelkie rehabilitacje, ćwiczenia i terapie musimy pokrywać z własnej kieszeni. Robimy, co możemy i dajemy, ile mamy, ale to wciąż za mało. Dlatego postanowiliśmy poprosić o pomoc ludzi dobrego serca. Każde wsparcie jest dla nas nieocenione, by w tym niepewnym życiu nie bać się przynajmniej o to, czy nasza córka otrzyma odpowiednią opiekę medyczną. Rodzice

3 011 zł
Marta Śmigielska
Marta Śmigielska , 34 lata

Najpierw GLEJAK, teraz UDAR – Proszę, pomóż!

Tak naprawdę moja historia zaczyna się, gdy miałam 10 lat. Jak to dziecko, bawiłam się z przyjaciółmi na podwórku. Ganialiśmy się, wspinaliśmy się na drzewa. Jak to czasami bywa, jednego dnia spadłam z drzewa i zaczęłam kuleć. Można by pomyśleć, że to nic takiego. Pewnie skręciłam kostkę lub nadwyrężyłam nogę, źle stąpnęłam przy upadku… Tak też kulałam, noga bolała, lecz jednego dnia moja mama stwierdziła, że trwa to zdecydowanie za długo... Poszłyśmy do lekarza. Dwóch niezależnych lekarzy nic nie zdiagnozowało. Dopiero sąsiadka neurolog po przebadaniu wykryła guza mózgu – glejaka. Po operacji ruszyliśmy z radioterapią. Moje ciało znacząco odczuło wszystkie ingerencje. Zdiagnozowano u mnie zespół móżdżkowy spowodowany otwarciem czaszki na stole operacyjnym. Od tamtego czasu mam problemy z chodem, utrzymaniem równowagi, trudności z mową. Najpierw zaczęłam chodzić o kulach, a potem usiadłam na wózek. Gdyby tego było mało, w kwietniu tego roku doznałam udaru niedokrwiennego mózgu. Mam niewładną lewą stronę ciała. Pogłębił się też zespół móżdżkowy. Obecnie przechodzę rehabilitację w szpitalu.  Jest mi bardzo ciężko. Straciłam pracę, utrzymuję się jedynie z renty, a do spłaty mam jeszcze m.in. kredyt hipoteczny. To paraliżuje mój budżet, przez co nie stać mnie teraz na wydatki związane z chorobą. Bardzo proszę Cię o pomoc! Marta

3 010 zł
Joanna Kaczmarek
2 dni do końca
Joanna Kaczmarek , 54 lata

Aby w moim życiu znów zagościła radość!

Nadchodzi wiosna. Cała przyroda budzi się do życia. Zakwitają kwiaty, pojawiają się pąki na drzewach, a dni stają się coraz dłuższe. Uwielbiam ten czas, ponieważ jestem miłośniczą przyrody i długich spacerów...  Niestety, dziś już wiem, że ta wiosna będzie zupełnie inna – nie będę mogła jak zawsze ruszyć do lasu, zająć się moim ogródkiem i w pełni cieszyć się życiem...  Od wielu lat zmagam się ze straszliwą chorobą, jaką jest cukrzyca typu II. Miałam jednak wiele szczęście, ponieważ przez pierwsze lata od poznania diagnozy czułam się naprawdę dobrze. Choroba rozwijała się bardzo powoli, a ja robiłam wszystko, aby ten stan utrzymać jak najdłużej –  każdego dnia przyjmowałam leki oraz stosowałam specjalistyczną dietę... Niestety, rok temu mój stan nagle, diametralnie się pogorszył. Natychmiast trafiłam do szpitala, gdzie otrzymałam przerażającą diagnozę – miażdżyca tętnic oraz martwica prawej stopy! Lekarze robili wszystko co w ich mocy, aby uratować nogę... Nie udało się – konieczna była amputacja.  W jednej chwili mój świat się zawalił. Z osoby samodzielnej stałam się pacjentką potrzebującą pomocy... Pozostał kikut, bóle fantomowe i poczucie ogromnej straty...  I choć życie po amputacji stało się inne, staram się nie załamywać. Bardzo wspierają mnie synowie oraz moja siostra. Dbają o mnie i pomagają, jak tylko mogą. Niestety, bez sprawności  życie człowieka jest niesamowicie trudne...  Jedyną szansą na odzyskanie normalności jest proteza podudzia, która, choć w pewnym stopniu będzie w stanie zastąpić mi nogę. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom technicznym będę mogła wrócić do dawnego życia, pracy i dawnych pasji.   Niestety koszt protezy, leczenia i rehabilitacji jest ogromny! Nie pozostaje mi więc nic innego, jak błagać ludzi dobrego serca o pomoc! To jedyna szansa, aby znowu stała się samodzielnym, niezależnym człowiekiem! Joanna

3 009,00 zł ( 5,48% )
Brakuje: 51 811,00 zł
Wiktor Owczarczyk
Wiktor Owczarczyk , 3 latka

Pomóż Wiktorowi odnaleźć drogę do zdrowia...

Wiktor urodził się w 26 tygodniu ciąży, ważąc zaledwie 1180 gramów. Od chwili narodzin walczył o życie. Najważniejsze były 3 pierwsze doby. Pełne strachu i obawy. W naszym wypadku wszystko zaczęło się w szpitalu, gdy jeszcze byłam w ciąży. Lekarz zauważył, że dzieje się coś nieodpowiedniego, lecz dopiero kilka dni później miałam założony ratunkowy szew operacyjny metodą McDonalda. Dodatkowo zaraziłam się trzema groźnymi bakteriami, które nie tylko wywołały poród, lecz miały również wpływ na stan zdrowia mojego syna.... Wiktor zaraził się baterią, która wywołała u niego zapalenie płuc i musiał przebywać aż dwa tygodnie pod respiratorem. Najgorszymi zdrowotnie konsekwencjami wcześniactwa są: obustronna leukomalacja okołokomorowa, rozmiękanie istoty białej mózgu, dysplazja oskrzelowo-płucna, retinopatia II stopnia z progresją. Zmiany leukomalacyjne mogą prowadzić do trwałych zaburzeń motorycznych i ruchowych, rozwoju dziecięcego porażenia mózgowego, epilepsji, opóźnień rozwojowych, trudności w uczeniu się i zaburzenia widzenia. Wiktor miał przeprowadzony zabieg w znieczuleniu na oczy, podano mu bezpośrednio do ciała szklistego lek. Obecnie, co 2 tygodnie mamy kontrolę w Instytucie Matki i Dziecka. Wiktorek musi uczęszczać na rehabilitację ruchową 4-5 razy w tygodniu, odbywać terapię sensoryczną i chodzić na wizyty kontrolne u wielu specjalistów. Lista tych specjalistów jest niestety bardzo długa.... Mimo tego Wiktorek ma ogromne pragnienie, by być w przyszłości samodzielnym chłopcem! Musimy cyklicznie powtarzać specjalistyczne badania i nieustannie kontrolować stan zdrowia synka, jego rozwój psychospołeczny oraz psychoruchowy. Bez ciągłej rehabilitacji dalszy postęp ruchowy Wiktora nie będzie możliwy, lub też ulegnie uwstecznieniu. Potrzebujemy pomocy i wsparcia, aby nasz synek mógł szansę na jak najlepszy rozwój... Angelika i Krzysztof, rodzice

3 003 zł
Sanzar Sagangaliew
Sanzar Sagangaliew , 5 lat

Białaczka zabija mojego synka! Pomóż!

Z dnia na dzień zaczął się nasz koszmar. Z wesołego i energicznego dziecka, Sanzarka rozłożyła wysoka gorączka. Myśleliśmy, że to zwykłe przeziębienie, jednak potwornie się wtedy myliliśmy. Temperatura utrzymywała się kilka dni. Synek stał się ospały, nie pił, nie jadł, był bardzo słaby i blady. Byliśmy oszołomieni, gdy kolejnego dnia stan Sanzara się poprawił. Obudził się pełen sił, wtedy doczekaliśmy się badań krwi i wszystko stało się jasne. Krew synka była niemal biała, poziom hemoglobiny krytycznie niski. Szpital, hałas, strach. Pamiętam tylko tyle. Jestem lekarzem, wiedziałam, z czym mogą wiązać się takie wyniki, ale próbowałam zaklinać rzeczywistość. 17 kwietnia usłyszałam diagnozę. Ostra białaczka... Rak zabijał mojego małego synka, a ja nie mogłam mu pomóc! Wiedziałam, że w naszym kraju nie będą w stanie pomóc Sanzarowi, dlatego od razu szukałam ratunku poza jego granicami. Tak trafiliśmy do Turcji. Jesteśmy już po pierwszym bloku chemioterapii, czekamy na kolejny. Potrzebujemy tego leczenia jak nic innego na świecie, jednak pieniądze kończą się szybciej niż byśmy przewidywali. Błagam, proszę z całego serca o wsparcie! Sami nie jesteśmy w stanie temu podołać. Sanzarek ma dopiero dwa latka. Jest moją iskierką, największą radością. Błagam, nie mogę go stracić! Saida – mama Sanzara

3 002,00 zł ( 2,04% )
Brakuje: 143 488,00 zł
Adrian Świderski
Adrian Świderski , 11 miesięcy

Pomóżcie❗️Adrian potrzebuje pilnej rehabilitacji i leczenia 🚨

Nasz Adrianek urodził się 23 października 2023 roku. To był najszczęśliwszy dzień w naszym życiu, choć już wtedy wiedzieliśmy, że od swoich pierwszych chwil synek będzie musiał mierzyć się z chorobą… W 27. tygodniu ciąży dowiedzieliśmy się, że u naszego Adriana wykryto wodogłowie. Pech chciał, że postępowało tak szybko, że lekarze nie mogli przeprowadzić zabiegu w okresie prenatalnym.  Mimo tej poważnej diagnozy nie poddaliśmy się i podjęliśmy próbę kontynuacji ciąży. W szpitalu, po poszerzeniu diagnostyki dowiedzieliśmy się, że oprócz ciężkiego wodogłowia nasz synek ma wiele innych, niepokojących cech i nieprawidłowości.  Pod opieką personelu szpitala, pełni obaw i strachu, czekaliśmy na dzień, w którym go poznamy. Adrian po narodzinach otrzymał 9/10 punktów w skali Apgar. Tej samej doby trafił do kliniki Intensywnej Terapii wad wrodzonych noworodków. Tam też usłyszeliśmy, że rokowania dla naszego synka nie są najlepsze i że Adrianek będzie musiał przejść zabieg wstawienia zastawki. Dwa dni później był już po operacji. Stwierdzono u niego całą masę nieprawidłowości, między innymi – poszerzone szwy czaszkowe, przykurcz przeciwstawno – przywiedzeniowy – zgięciowy kciuków. Od początku był dokarmiany pozajelitowo. Nie miał odruchu ssania… Na szczęście dzięki upartości i sile naszego synka, stopniowo mogliśmy dokarmiać go butelką. Wtedy jednak pojawiły się problemy ze spadkiem saturacji…  Po jakimś czasie mogliśmy zabrać Adriana do domu. Synek wymaga częstych wizyt w szpitalu w Łodzi. Za kilka miesięcy będzie musiał przejść zabieg, aby jego kciuki pracowały prawidłowo. Niezbędna jest również stała, intensywna rehabilitacja! Adrian pod opieką hospicjum, dlatego nie możemy go zapisać na rehabilitację w ramach NFZ. Musimy realizować zajęcia prywatnie, co wiąże się z ogromnymi kosztami.  Bardzo potrzebujemy pomocy! Prosimy, otwórzcie swoje wielkie serca dla naszego synka! Z Waszą pomocą będzie miał szansę na lepszą przyszłość! Rodzice

3 000 zł
Marcel Świtkiewicz
Marcel Świtkiewicz , 3 latka

Teraz jest najlepszy moment, aby pomóc naszemu dziecku!

Codziennie mamy nadzieję, że dziś będzie ten dzień, w którym nasz synek zawoła: „Mamo, tato!”. I choć jeszcze nie padły te upragnione słowa, wierzymy, że nadejdzie ta piękna chwila. Marcel nie mówi, nie reaguje na polecenia, a nawet na własne imię. Jest nadpobudliwy i agresywny, a każda próba nawiązania z nim kontaktu wzrokowego kończy się niepowodzeniem. Często dochodzi do sytuacji, że nie daje się wziąć w ramiona, przytulić i uspokoić. Wrażliwość na dotyk jest kolejnym ciężarem, który mu doskwiera.  Widzieliśmy, że z Marcelem dzieje się coś niepokojącego. Przeprowadzone badania nie pozostawiły złudzeń, a diagnoza ukłuła nas prosto w serce… Nasze dziecko ma autyzm wczesnodziecięcy, czyli całościowe zaburzenie rozwojowe.  Ten stan sam nie minie, a zachowanie synka nie zmieni się z dnia na dzień. To nie jest choroba, która zniknie po zażyciu kilku tabletek. Marcel, a my wraz z nim, musimy nauczyć się żyć z autyzmem i krok po kroku zmniejszać jego negatywny wpływ na życie naszego małego synka.  Mimo że w październiki skończy 3 lata, nadal chodzi w pieluszce. Je tylko to, co już zna, a nowe potrawy wzbudzają w nim strach! Nie wierzyliśmy, że nawet jedzenie może wywoływać tak wielki lęk! Musimy przeciwdziałać, póki Marcel jest jeszcze mały. To najlepszy czas, aby pomoc okazała się skuteczna. Z zaleceń lekarzy wynika, że trzeba zakupić sprzęt do integracji sensorycznej i sprzęt do rehabilitacji. W naszym grafiku musi znaleźć się także stałe miejsce na rehabilitację, logopedię, terapię behawioralną i integracji sensorycznej.  Z dniem pierwszego września nasz synek stanie się przedszkolakiem. Znaleźliśmy specjalne przedszkole, aby zapewnić mu jak najlepsze warunki do rozwoju i nawiązywania pierwszych relacji rówieśniczych. Mamy w sobie dużo nadziei... Przed nami długa droga, nie wiemy jak Marcel będzie funkcjonował w ciągu miesiąca i roku. Jednak pomimo tych trudności chcemy, aby czuł się kochany i bezpieczny. Wasza pomoc zostanie przeznaczona na zakup sprzętu integracyjno-sensorycznego, sprzętu rehabilitacyjnego oraz wizyt u specjalistów, aby pomóc w lepszym funkcjonowaniu Marcelka.  Nie poddamy się i będziemy walczyć o naszego syneczka. Prosimy o pomoc, każda wpłata zbliża nas do celu.  Rodzice

3 000 zł