Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zuzanna Antonowicz-Sarangal
Zuzanna Antonowicz-Sarangal , 9 lat

By Zuzia mogła wydostać się z własnego świata i normalnie żyć!

Niesprawiedliwy los sprawił, że moja córeczka najlepiej czuje się zamknięta w swoim własnym świecie. Wychodzenie poza jego granice sprawia jej ogromną trudność i dyskomfort. Zuzia jest dzieckiem autystycznym. Ma problemy w odnalezieniu się w grupie rówieśników, nie potrafi odczytywać emocji i intencji innych. Największy trud sprawia jej komunikowanie się. Przez problemy z mową ciężko odnajduje się w relacjach społecznych. Pragnę, by wyrwała się z sideł własnego świata i potrafiła odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości. To niezwykle ważne. Tylko tak będzie mogła prowadzić szczęśliwe i samodzielne życie. Zuzia chodzi teraz do przedszkola integracyjnego, które specjalizuje się w pomocy dzieciom z zaburzeniami rozwoju. Uczęszcza na liczne zajęcia wspomagające i terapie. Dzięki nim córeczka robi znaczne postępy, jednak by efekt był długofalowy, zajęcia muszę odbywać się regularnie i bez przerwy.  Ze względu na duże koszty terapii zwracam się z prośbą o pomoc. Moim największym marzeniem jest, by moja córka w przyszłości mogła być niezależną dorosłą osobą.   Elżbieta, mama

3 330 zł
Beata Piechowiak
13 dni do końca
Beata Piechowiak , 57 lat

Przez nowotwór straciłam nogę❗️ Potrzebuję protezy!

Moje życie wywróciło się do góry nogami 15 lat temu, jednak pamiętam jakby to było wczoraj... usłyszałam wtedy potworną diagnozę – kostniakomięsak lewej kości udowej! Ciężko było mi uwierzyć w to, że mam nowotwór! Jak się okazało, to właśnie on odmienił moje życie już na zawsze.  Po rozpoznaniu u mnie raka kości, przeszłam operację usunięcia guza, lekarze przeprowadzili też endoprotezoplastykę stawu kolanowego. Myślałam wtedy, że moje problemy się kończą, a życie powoli będzie wracało do normy. Niestety, nie wiedziałam jeszcze jak bardzo się mylę… Po czasie doszło do obluzowania endoprotezy i w maju 2015 roku trzeba było ją wymienić. Musiałam spędzić kolejne dni w szpitalu. Znów ten stres i ból… Ale i tym razem to nie był koniec mojego cierpienia! Po operacji doszło do zakażenia i w mojej lewej nodze wywiązała się ropowica! Z wysoką gorączką i wymęczonym organizmem, trafiłam do szpitala. Po raz kolejny przeszłam operację. Tym razem nie było innego wyjścia – cała moja lewa noga została amputowana. Załamałam się! Na początku było mi niesamowicie trudno tym bardziej, że nie miałam wsparcia rodziny ani znajomych. Czułam się odrzucona i pozostawiona sama sobie. Wszystko to sprawiało, że jeszcze ciężej było mi zaakceptować sytuację, w jakiej się znalazłam. Musiałam nauczyć się chodzić na nowo, nie mogłam też kontynuować pracy. Byłam zdana jedynie na pomoc opieki społecznej i dobrych ludzi, spotykanych na wyjazdach rehabilitacyjnych czy pielgrzymkach.  Uwielbiam spacery na świeżym powietrzu, w szczególności po lesie czy parku. To miejsca, w których mogę się wyciszyć i zrelaksować. Na co dzień, poruszam się przy pomocy kul i muszę korzystać z protezy. Niestety ta, której używam, jest niewygodna i ciężka, co bardzo utrudnia mi przemieszczanie się. Każdy dzień poruszania się z pomocą protezy, którą obecnie posiadam, obciąża moją sprawną nogę. Ponadto doskwierają mi bóle fantomowe. Cały czas potrzebuję regularnej rehabilitacji – z tym również wiąże się wiele wydatków.  Rozwiązaniem wielu moich problemów byłaby nowa, lekka proteza. Dzięki niej codzienność stałaby się dla mnie przynajmniej odrobinę łatwiejsza. Niestety, jest to ogromny wydatek, przekraczający zupełnie moje możliwości. Dlatego proszę o pomoc! Bez Waszego wsparcia, moja sprawność będzie jedynie nieosiągalnym marzeniem… Beata

3 328,00 zł ( 1,32% )
Brakuje: 247 736,00 zł
Maciej Seweryn
Maciej Seweryn , 36 lat

Choroba zabrała mi wiele, ale wciąż mam nadzieję. Pomóż mi!

Choroba zdominowała całe moje życie, ale wiem, że nie pozwolę jej odebrać więcej. Chcę stanąć do walki i przejąć nad nią kontrolę. Wyjść z pułapki i zacząć nowy etap - tym razem bez strachu... Jak przez mgłę pamiętam czasy, kiedy moje życie nie toczyło się w rytmie choroby. Najgorsze jest to, że w momencie, w którym mogłem się tym cieszyć, nie zdawałem sobie sprawy. Byłem małym dzieckiem, a diagnozę usłyszałem - właściwie nie ja, a moi rodzice, kiedy miałem zaledwie 6 lat.  Nie spodziewałem się, że ograniczenia, liczenie i ważenie produktów staną się moją rzeczywistością. Nie przypuszczałem, że życie z cukrzycą oznacza niekończące się przeszkody, powtarzający się ból i obawy. Czasem czuję się jakby choroba była tykającą bombą bezlitośnie odmierzającą czas. Niestety, nie wiem do czego. Skuteczny lek na tę chorobę nie istnieje, a jedyna możliwość to nieustanna kontrola i trzymanie się ściśle określonych zasad.  Wszystkie reguły życia z cukrzycą znam na pamięć - miałem mnóstwo czasu, by podporządkować im całe swoje życie w obawie przed najgorszym.  Chciałbym poczuć smak prawdziwego życia, bez powracającej wizji nadchodzącej tragedii. Bo dla mnie utrata sprawności lub zapadnięcie w śpiączkę będzie osobistą tragedią. Nie jestem człowiekiem, który zawsze nastawia się na najgorsze, ale wiem, że historia zna wiele podobnych przypadków. Czasem wystarczy dosłownie chwila nieuwagi, jeden pomiar za mało, by ponieść bolesne konsekwencje związane z nagłym skokiem lub spadkiem poziomu cukru.  Moją szansą na utrzymanie choroby w ryzach jest nowa pompa insulinowa, umożliwiająca stałe śledzenie poziomu cukru. Na ten moment to najlepsze zabezpieczenie przed hiperglikemią. Dzięki zastosowaniu tego rozwiązania pomiary nie będą wiązały się z koniecznością wykonywania wielu bolesnych wkłuć dziennie. Niestety, zakup pompy to dla większości cukrzyków szczyt marzeń. Dla mnie również, bo jej cena zwala z nóg - potrzebuję kilkudziesięciu tysięcy złotych, by mieć szansę zapanowania nad niebezpieczeństwem. Potrzebuję pomocy - kilkudziesięciu bądź kilku tysięcy ludzi, którzy mogą mi pomóc w tej trudnej sytuacji. Twoje wsparcie to moja nadzieja na lepsze jutro. Na nowy etap. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, z czym osoby chorujące na cukrzycę mierzą się każdego dnia. Niewiele też wie, że zapadają na nią osoby, które nie mają problemów z pochłanianiem ogromnych ilości cukru.  Gdyby jeszcze jakiś czas temu ktoś powiedział mi, że będę musiał prosić o pomoc, nie uwierzyłbym. Dziś proszę o nadzieję na lepsze jutro. O życie, które stawia szanse, nie bariery.

3 326,00 zł ( 9,09% )
Brakuje: 33 249,00 zł
Ajubchon Awazow
Pilne!
Ajubchon Awazow , 7 lat

KOSZMARNIE drogie leczenie ratunkiem przed ŚMIERCIĄ❗️POMOCY 🚨

KRYTYCZNIE PILNE! Nasz synek musi przyjąć terapię genową najpóźniej za rok. Do tego czasu MUSIMY uzbierać koszmarnie wysoką kwotę – aż 12 MILIONÓW! W innym wypadku nasze dziecko nie otrzyma szansy na pokonanie choroby! Błagamy, ratuj jego życie! Synek urodził się zdrowy. Rozwijał się w prawidłowym tempie – w odpowiednim momencie nauczył się chodzić, poruszał się samodzielnie, uczęszczał do przedszkola, gdzie uwielbiał bawić się z innymi dziećmi. Byliśmy najszczęśliwsi – każdego dnia mieliśmy setki powodów do uśmiechu… Mamy też córeczkę, razem tworzyliśmy wspaniałą rodzinę… Niestety nagle w naszym życiu zupełnie niespodziewanie nastał mrok… Świat się zatrzymał, kiedy lekarz powiedział nam, że podejrzewa u naszego synka Dystrofię mięśniową Duchenne'a. To śmiertelna choroba, która atakuje wszystkie mięśnie naszego dziecka – jeden po drugim. Nieleczona prowadzi do śmierci – bardzo bolesnej i przedwczesnej… Nie mogliśmy się z tym pogodzić! Ta koszmarna diagnoza zmieniła całe nasze życie. Teraz widzimy przyszłość w samych ciemnych barwach. Boimy się, że niebawem Ajubchon usiądzie na wózek inwalidzki, jego płuca przestaną pracować, a serce się zatrzyma i dojdzie do najgorszego – nasz syn umrze...  Nasz mały chłopiec już teraz nie może wchodzić po schodach, wstać z podłogi bez pomocy, nie potrafi skakać i musi dużo ćwiczyć, żeby w ogóle się ruszać. Z każdym dniem słabnie... Na szczęście życie naszego dziecka nie zostało jeszcze przekreślone. Istnieje lek, który daje nadzieję na lepszą przyszłość. Bez niego Ajubchon straci umiejętność chodzenia, usiądzie na wózku inwalidzkim i nie zdąży wsiąść do ostatniego pociągu, o nazwie „życie”... Bez leku, czyli bez 12. MILIONÓW ZŁOTYCH, przyszłość naszego synka nigdy nie nadejdzie… Mamy rok, żeby uzbierać tę kosmiczną kwotę. Ten bezlitosny wyrok, który został wydany przez los, można jeszcze poddać apelacji. DMD — to trzy litery, które niosą śmierć. Jednak dopóki jest nadzieja, nie odpuścimy. Nigdy nie przestaniemy walczyć o życie ukochanego dziecka. Błagamy o pomoc. Bez Ciebie nasz największy koszmar się ziści... Rodzice

3 324,00 zł ( 0,02% )
Brakuje: 12 684 802,00 zł
Wiktor Dmoch
Wiktor Dmoch , 5 lat

Kolejny wróg stanął na drodze mojego synka! Terapia kosztuje majątek! POMOCY!

Ból pękającej skóry i całe ciało w ranach. Gdy jedne się goją, pojawiają się kolejne, bez przerwy, w nieskończoność… To wszystko dzieje się na ciele mojego synka, który nie zna dnia bez cierpienia. Tylko przez pierwszy miesiąc swojego życia był zdrowym, beztroskim maluszkiem. Później jego życie zamieniło się w koszmar… Na początku pojawiły się tylko małe krostki. Myślałam, że to jakaś niegroźna alergia. Jednak z każdym dniem krostek przybywało i były coraz bardziej uciążliwe dla mojego maluszka. Wiktor stawał się bardzo niespokojny i drażliwy. Widziałam jak bardzo cierpi! Z biegiem czasu, na całym ciele zaczęły robić mu się sączące rany. Były głównie na głowie, rękach, nogach, paluszkach i nadgarstkach. Atopowe łojotokowe zapalenie skóry – tak brzmi diagnoza. Mogłoby się to wydawać błahe, a kryje w sobie PIEKŁO, którego nadal, codziennie doświadcza mój ukochany synek! Choroba uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. Nie może się bawić, ciężko jest mu chodzić. Bolesne rany pojawiają się nawet na palcach u jego stóp! Cierpienie mojego dziecka sprawia, że muszę uśmierzyć jego ból za wszelką cenę! Niestety, nie stać mnie na opłacenie całego leczenia... Maści i leki, jakie przepisują mu lekarze, pochłaniają ogromne środki finansowe. Do tego mam także starszą córkę, która choruje na padaczkę. Właściwie wszystkie pieniądze są przeznaczane na leczenie dzieci, a i tak ciągle ich brakuje… Jakby tego było mało, na drodze Wiktorka pojawił się kolejny, okrutny wróg. Oprócz ogromnych problemów ze skórą, u mojego synka zdiagnozowano autyzm i Zespół Aspergera. Wiktor wymaga bardzo drogich terapii, żeby móc sprawnie funkcjonować. Jest poddawany intensywnej rehabilitacji logopedycznej, integracji sensorycznej, hipoterapii, rehabilitacji i uczęszcza na trening umiejętności społecznych.  Wiktor robi postępy, jednak terapie są potrzebne cały czas, bo bez nich straci wypracowane efekty. Już wcześniej było mi bardzo ciężko, jednak teraz, to wszystko kompletnie przekracza możliwości finansowe nie tylko moje, ale również całej mojej rodziny. Wiem, że synek, jest w stanie osiągnąć bardzo dużo. Nie chcę, aby stracił możliwości na sprawne życie, przez brak pieniędzy. Stoję pod ścianą, a bardzo chciałabym móc już się nie martwić czy będę miała za co wykupić leki lub opłacić terapię dla mojego dziecka. Marzę, by zabrać te wszystkie trudności Wiktorkowi, ale do tego potrzebuję Waszego dalszego wsparcia. Towarzyszycie mi w tej drodze nie od dziś, dlatego doskonale wiecie, jak wiele Wasza pomoc jest w stanie zdziałać.  Beata, mama Wiktora

3 323,00 zł ( 3,9% )
Brakuje: 81 784,00 zł
Eliza Kostańska
Eliza Kostańska , 3 latka

Dzielna Eliza walczy o swoją przyszłość❗️Pomocy❗️

Eliza niedługo skończy 3 latka. Pół roku temu zdiagnozowano u niej ASD. Córeczka nie mówi, jej codzienność skupia się wokół terapii, rehabilitacji i zajęć mających pomóc jej w walce o przyszłość. Córeczka nie jest samodzielna. Ktoś musi stale przy niej być, ponieważ nie jest w stanie sama się sobą zająć. Dlatego staramy się o orzeczenie o niepełnosprawności, a tymczasem razem z partnerem robimy wszystko, by zapewnić Elizie warunki. Jako mama uczę się jak zajmować się dziećmi z zaburzeniami, jeździmy na terapie, zajęcia z logopedą, fizjoterapeutą, konsultacje z dietetykiem… Wszystko to ciągnie za sobą koszty, ponieważ na refundowane wizyty czeka się bardzo długo. Dla nas za długo. Musimy działać cały czas, by rozwój córeczki nie stanął w miejscu. A zajęć i potrzeb przybywa. Nie chciałabym musieć rezygnować z pracy, ponieważ nie mamy wielu źródeł zarobku. Eliza robi postępy, stara się i dzielnie walczy o swoją przyszłość i samodzielność. Dlatego prosimy o pomoc i wsparcie finansowe, by zapewnić jej więcej prywatnych zajęć, na które mogłaby uczęszczać bez obaw, że zabraknie nam środków.  Ewelina, mama

3 313 zł
Radosław Dudziak
Radosław Dudziak , 36 lat

Covid niemal zabrał mu życie! Rodzina cały czas walczy o Radosława

Radek przebywa w domu. Dostał znaczny stopień niepełnosprawności i z tego tytułu należy mu się rehabilitacja domowa. Nie spodziewałam się jednak, że fizjoterapeuci z naszego powiatu ze względu na odległość odmówią Radkowi rehabilitacji! A ona odgrywa kluczową rolę w powrocie do zdrowia brata. Prywatne wizyty pochłaniają kosmiczne sumy, dla nas nie do osiągnięcia. Z tego powodu proszę Was o pomoc.  Poznaj historię Radka:  Chwilę przed swoimi 33 urodzinami świat Radka runął jak domek z kart. Powikłania po COVID-19 niemal zabrały mu życie. Na OIOM-ie brat spędził dwa miesiące, a my mieliśmy być gotowi na najgorsze. Radek przeżył, ale jego stan wciąż jest poważny. Konieczna jest intensywna i niestety bardzo droga rehabilitacja! Myśleliśmy, że to zwykła grypa, a stan Radka lada moment się poprawi. Niestety – tak się nie stało. Doszło do krwioplucia i silnych duszności, jednak wezwani ratownicy medyczni z powodu negatywnego wówczas wyniku na obecność koronawirusa, odmówili zabrania go do szpitala.  Przez koleje dwa dni Radek dalej miał ataki duszności. Zabraliśmy go więc do lekarki rodzinnej, która przepisała leki i odesłała go do domu. 11 kwietnia Radek ponownie zaczął się dusić. Wezwałam pogotowie, ale tym razem, kiedy inny lekarz zobaczył brata, powiedział, że jest z nim bardzo źle! Podawano mu tlen – butla za butlą – morfinę i inne leki! Mimo to doszło do zatrzymania krążenia! Brat był przez ponad godzinę reanimowany! Natychmiast wezwano pogotowie lotnicze! Trafił do szpitala na oddział hemodynamik, okazało się, że przeszedł zakażenie COVID-19, a wszystkie objawy są jego powikłaniami! Doszło do masywnej zatorowości płucnej, niedokrwiennego uszkodzenia mózgu, ostrej niewydolności nerek, zapalenia płuc! Kazano nam się żegnać z bratem… Radek przebywał 2 miesiące na OIOM-ie, pod respiratorem. Ma założonego PEG-a, czyli żywienie dojelitowe. W stanie wegetatywnym został wypisany do domu… Obecnie Radzio nie mówi. Często miewa ataki zgrzytania tzw. Bruksizm. Jest to silniejsze od niego, a zarazem bardzo bolesne. Co kilka miesięcy musi mieć wykonywany kosztowny zabieg zapobiegający zgrzytaniu zębami. Miewał też często ataki padaczki i bezdechu. Nie raz dochodziło do sytuacji, w której się wydawało, że już nie zdołamy mu pomóc. Dzięki lekom udało się jednak te ataki uśpić. Reasumując, pragniemy, aby Radek mógł mieć rehabilitację domową. Sami robimy, co możemy. Widzimy postępy, ale są też sytuacje gdzie poprostu opadamy z sił. Brat potrzebuje opieki 24 godziny na dobę. Nie można go zostawić na chwile samego, ponieważ posiada rurkę tracheotomijną i PEG-a – trzeba pilnować, aby odessać nadmiar wydzieliny oraz regularnie karmić. Rehabilitacja oraz masaże bardzo korzystnie wpływają na jego samopoczucie. Doskonale pije napoje przez rurkę, codziennie siedzi na fotelu masującym. To ogromna ulga dla niego, ale są potrzebne ćwiczenia, aby były postępy. Bez systematycznej pracy wszystko co już uzyskaliśmy, możemy stracić.  Niestety – pieniądze topnieją w błyskawicznym tempie. Nie stać nas na prywatną rehabilitację. Bardzo chciałam prosić o pomoc, żebyśmy mogli zapewnić Radkowi odpowiednie leczenie. Jolanta, siostra

3 311 zł
Edyta Linkiewicz
Edyta Linkiewicz , 57 lat

Proteza to jedyna szansa na samodzielność Edyty! Pomóż spełnić jej marzenie!

Edytę poznałam pod koniec zeszłego roku. Sprawiała wrażenie bardzo pogodnej, uśmiechniętej osoby. Jak się potem okazało, właśnie taka jest, mimo wszystkich przeciwności losu. Kiedy poznałam dokładnie jej historię, nie mogłam uwierzyć, ile nieszczęść może spaść na jedną osobę… Moja koleżanka jest osobą niepełnosprawną. W 2017 roku, z powodu martwicy tkanek amputowano jej nogę. Od tamtego czasu porusza się na wózku. Nie mogła też kontynuować pracy – wcześniej była salową w szpitalu. Kto by pomyślał, że kobieta, która kiedyś pomagała innym, teraz sama będzie potrzebowała pomocy! Życie niestety potoczyło się tak, że Edyta nie ma rodziny ani bliskich. Jej partner zmarł w 2022 roku. Wtedy została już zupełnie sama i straciła jedyne wsparcie, jakie miała… Teraz najlepszym przyjacielem kobiety jest pies. Jednak ze względu na stan zdrowia, nie może nawet swobodnie wychodzić z nim na spacery!  Codzienne obowiązki, takie jak zrobienie zakupów, są dla Edyty ogromnym wyzwaniem. Jeszcze trudniejsze są wizyty u lekarza – kobieta nie jest w stanie sama na nie dotrzeć, musi prosić o pomoc innych. Sąsiedzi też nie zawsze mogą ją wesprzeć.  Ze względu na trudności z poruszaniem się i opuszczaniem domu, a także ograniczone możliwości finansowe, Edyta nie uczęszcza na rehabilitację. Kobieta jednak cały czas walczy o swoją sprawność i ćwiczy sama na tyle, na ile może. Podziwiam jej wolę walki i to, że się nie poddaje! Ograniczenie samodzielności jest bardzo bolesne dla Edyty. Na co dzień może liczyć właściwie tylko na siebie. Jej największym marzeniem jest spokojne i samodzielne życie, ale na ten moment to bardzo odległa wizja. Pojawiła się jednak ogromna nadzieja dla kobiety – rozwiązaniem wielu jej problemów mogłaby być proteza! To dałoby jej chociaż namiastkę normalności i szansę na znalezienie pracy! Niestety, to wielki wydatek…  Edyta wystarczająco dużo już wycierpiała, zasługuje na sprawność i szczęśliwe życie! Jedyną przeszkodą są teraz pieniądze… Proteza jest bardzo kosztowna, ale to także jedyna nadzieja na poprawę sprawności mojej koleżanki! Wierzę, że z Waszą pomocą, Edyta w końcu będzie mogła spełnić swoje marzenie o samodzielności! Pamiętajcie, dobro wraca! Agnieszka, koleżanka

3 310 zł
Nicolas Łapiński
Nicolas Łapiński , 5 lat

Jedyny taki na świecie... Pomóż Nicolasowi zawalczyć z chorobą!

Nicolas urodził się 25 września 2019 roku. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że synek przyszedł na świat zdrowy. Dostał aż 10 punktów w skali Apgar. Jednakże bardzo szybko wykryto u niego wnętrostwo obustronne. Gdy maluszek skończył 3 miesiące, zauważyliśmy jego pierwsze problemy ze zdrowiem – wiotkość mięśni i opóźnienie w rozwoju. Po pierwszych urodzinach Nicolasa neurolog zalecił szeroki zakres badań na oddziale neurologii dziecięcej. Usłyszenie diagnozy było najgorszą chwilą w naszym życiu. Podczas badania NMR u naszego synka wykryto bardzo liczne zmiany: hipoplazję ciała modzelowatego, niedorozwój tkanki mózgowej i opóźnienie psychoruchowe. Nie wiedzieliśmy wtedy, że czeka nas jeszcze bardziej bolesny cios. Udaliśmy się na badania genetyczne (WES i aCGH), podczas których u Nicolasa wykrytą niezwykle rzadką chorobę. Jest jedynym człowiekiem na świecie, który na to choruje. Wszyscy pozostali zmarli. Choroba jest tak rzadka, że nie nadano jej jeszcze nazwy. Jest to połączanie zespołu Coffina i Siris, aberracji chromosomowej i wielu innych chorób współistniejących. Syn jest też nosicielem zespołu Wilsona. Nicolas jest pod opieką Centrum Diagnostyczno-Terapeutycznego Chorób Rzadkich we Wrocławiu. Regularnie jeździmy na wizyty do pediatry, genetyka, neurologa, fizjoterapeuty i wielu innych specjalistów. Wskutek choroby 3-letni Nicolas nie potrafi mówić ani chodzić. Nie potrafi też samodzielnie jeść. Dzięki rehabilitacji i ciągłym ćwiczeniom w domu synek niedawno zaczął sam siadać. Wraz z mężem jesteśmy załamani, codziennie patrząc na cierpienie naszego dziecka i wysiłek, jaki musi on wkładać w codziennie ćwiczenia... Lekarze zalecili turnus rehabilitacyjny, zajęcia z integracji sensorycznej, zajęcia logopedyczne, a także codzienną rehabilitację. Jedynie to może pozwolić Nicolasowi na szczęśliwe dzieciństwo, jakie należy się każdemu dziecku. Niestety koszta leczenia i dojazdów znacznie przewyższają nasze możliwości finansowe.  Każdego dnia modlimy się, by stan Nicolasa się poprawił oraz by mógł bawić się z innymi dziećmi. Każde dziecko zasługuje na szczęśliwe dzieciństwo pełne pięknych wspomnień. Błagamy o wsparcie finansowe, byśmy mogli to zapewnić naszemu synkowi. Rodzice Nicolasa

3 309 zł