Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Angelika Borys
Angelika Borys , 5 lat

Dajmy Andzi i jej mamie szansę na lepsze życie!

Angelika ma 4 lata, jest radosną, roześmianą dziewczynką. Bardzo chciałaby poznawać i rozumieć otaczający ją świat, jednak AUTYZM DZIECIĘCY, który jej towarzyszy bardzo jej to utrudnia.  Andzia nie mówi, nie naśladuje dźwięków mowy. Nie rozumie prostych poleceń, nie reaguje na swoje imię. Brak jest kontaktu wzrokowego spontanicznego i na polecenie. Występują u niej zaburzenia integracji sensorycznej oraz zaburzone napięcie mięśniowe.  Mimo przeciwności Angelika uwielbia przebywać z dziećmi. Niestety bariera komunikacyjna bardzo utrudnia jej te kontakty. U Andzi występuje zabawa stereotypowa oraz deficyty koncentracji uwagi. Dziewczynka jest również bardzo pobudzona ruchowo a jej reakcje emocjonalne są często nieadekwatne do danej sytuacji. W momentach dla niej niezrozumiałych i trudnych bardzo często reaguje krzykiem i płaczem. Angelika wymaga ciągłej pomocy w codziennym funkcjonowaniu. W dalszym ciągu nie sygnalizuje potrzeb fizjologicznych, wymaga wsparcia w czynnościach samoobsługowych – ubieraniu się, rozbieraniu.  Angelika obecnie objęta jest wczesnym wspomaganiem rozwoju oraz zajęciami z tytułu orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego w przedszkolu, do którego uczęszcza. Wiek wczesnodziecięcy jest bardzo ważnym etapem w życiu dziecka, dlatego potrzeba jest dodatkowych terapii oraz pomocy edukacyjnych.  Dajmy dziewczynce szansę na lepszy start w życiu. Zaburzenia rozwoju, z jakimi zmaga się Andzia to ogromne wyzwanie również dla mamy Ilony, która sama codziennie stara się zapewnić jej odpowiednie wsparcie, jednak potrzebna jest jej dodatkowa pomoc.  Mama Ilona każdego dnia martwi się o rozwój córki, robi co w jej mocy by Angelika miała szczęśliwe dzieciństwo. Ciągła opieka nad Andzią, uniemożliwia jej podjęcie pracy zarobkowej.  Potrzeba dodatkowych terapii (hipoterapii, terapii logopedycznej), wizyt u specjalistów (psychologa, psychiatry, terapeuty integracji sensorycznej) Potrzebne są także zajęcia z  fizjoterapeutą oraz neurologopedą. Terapie te są bardzo kosztowne i przerastają możliwości finansowe mamy. Każda złotówka przekazana na tę zbiórkę pomoże Angelice. Razem możemy więcej! Dajmy Andzi i jej mamie nadzieję na lepsze jutro... Bliscy i przyjaciele  

3 420 zł
Szymon Cinal
Szymon Cinal , 12 lat

Szpital to nasz drugi dom! Pomóż w walce o zdrowie i sprawność Szymka!

Kiedy Szymek skończył dwa lata, atak padaczki zniweczył wszystkie postępy w jego rozwoju. Dom nie wypełniało już jego wesołe gaworzenie, a raczkowanie i próby chodzenia zmieniły się w bezustanne leżenie. Miałam wrażenie, że synek urodził się na nowo. Walka o jego sprawność trwa już ponad dekadę! Moje dziecko cierpi na szereg chorób i nieprawidłowości, z których najbardziej przerażającymi są padaczka, astma oraz autyzm. Przez problemy z oddychaniem, po intensywnym biegu, Szymek się dusi. Na domiar złego, spektrum zamyka go we własnym świecie, więc często buntuje się, gdy chcę udzielić mu pomocy. Synek ma problem ze zrozumieniem ludzkich uczuć i emocji. W jego głowie jest gonitwa myśli, które nie pozwalają mu się skoncentrować. Podczas codziennej komunikacji mylą mu się słowa. Często bywa smutny i przytłoczony. Padaczka objawia się niespodziewanie. Synek nagle traci świadomość, mdleje i budzi się, nie mając pojęcia, co się stało. Gdy przestaje mieć kontrolę nad ciałem może uderzyć głową o meble czy podłogę. To bardzo niebezpieczne. Muszę pilnować odpowiednich dawek leku, by ataki nie były częste. Pierwszy poważny atak padaczki nastąpił w 2014 roku. Choroba odebrała mu sprawność. Kiedy o tym myślę, moje oczy wypełniają łzy. To było jak ponowne odcięcie pępowiny. Cały rozwój syna cofnął się do samego początku. Lekarze byli zdania, że już nigdy nie będzie już mówił. Byłam przerażona. Choć przewidywania były przerażające, nie zamierzałam się poddać. Godziny spędzone na rehabilitacji przyniosły oczekiwany rezultat. Synek zaczął mówić i chodzić. To była najpiękniejsza nagroda za włożony w zajęcia wysiłek. Niestety, nie wszystko ułożyło się po naszej myśli. Kontrole stanu zdrowia Szymka, leczenie oraz rehabilitacja pochłaniają masę czasu i pieniędzy. Szpital jest naszym drugim domem. Jesteśmy w nim kilka razy w miesiącu. Nasza teczka z dokumentacją medyczną pęka w szwach. Wizyty u neurologa, alergologa, immunologa i dermatologa przynoszą coraz to nowsze rozpoznania. Są dni, w których tracę nadzieję na poprawę. Mimo to wiem, że dla mojego dziecka zrobię wszystko. Pragnę jego zdrowia i szczęścia. Marzę o samodzielnej przyszłości Szymka i wierzę, że jestem w stanie to osiągnąć. Niestety, na jego leczenie i rehabilitację już dawno wyczerpałam wszystkie moje oszczędności. Jeśli chcesz nam pomóc, będę niesamowicie wdzięczna. Proszę, bądź naszą nadzieją na lepsze jutro! Mama Szymka

3 420 zł
Henia Płocha
Pilne!
Henia Płocha , 74 lata

Moja mama walczy z rakiem❗️Błagam, RATUJ❗️

Rak pęcherzyka żółciowego. Te słowa onkologa skierowane do mojej mamy brzmiały jak wyrok śmierci. Wyrok, z którym nie mogę się pogodzić.  Moja mama to najcudowniejsza osoba, jaką znam. Zawsze była dla mnie wsparciem i opoką. Pomogła mi przejść przez najgorszy koszmar, jakim była śmierć mojego dziecka. Dziś została mi już tylko ona – błagam, pomóżcie uratować moją mamę! Pierwsze niepokojące objawy pojawiły się w styczniu 2024 roku. Mama zaczęła odczuwać niezwykle silny ból w pachwinach. Parokrotnie konsultowałyśmy się z lekarzem, niestety – bezskutecznie. Za każdym razem mama otrzymywała jedynie środki przeciwbólowe. Mimo leków ból wciąż jednak narastał. W lutym trafiam z mamą na SOR. Lekarze wykonali USG i na podstawie jego wyników zdecydowali, że mama musi zostać w szpitalu. Na oddziale przeprowadzono także badanie tomografem. Okazało się, że na pęcherzyku żółciowym znajdowała się zmiana. Zapadła natychmiastowa decyzja o jego operacyjnym usunięciu i pobraniu próbki do badania histopatologicznego. W marcu poznałyśmy wstrząsającą diagnozę – rak pęcherzyka żółciowego. Po mojej twarzy popłynęły palące łzy rozpaczy. Nie mogłam w to uwierzyć… Dlaczego?  Nie mogłam się jednak załamać, musiałam być dla mamy wsparciem w całym tym koszmarze. Okazało się, że niezbędna była także resekcja wątroby. Dzisiaj mama jest niezwykle osłabiona, a ja szukam dla niej ratunku. Szansę na leczenie dali nam lekarze w Niemczech. Niestety, koszty dalszych badań diagnostycznych, szczepionek oraz leczenia onkologicznego są niezwykle wysokie i nie jestem w stanie udźwignąć ich samodzielnie.  Przez lata  wspierałam zbiórki wielu innych potrzebujących. Robiłam to, bo czułam taką potrzebę i nie mogłam przechodzić obojętnie koło dramatu drugiego człowieka. Niestety, dzisiaj pomocy i ratunku potrzebuje moja własna mama.  Piszę to ze łzami  w oczach i modląc się o cud, choć w Boga przestałam wierzyć, gdy zabrał moje dziecko do nieba. Błagam Was o ratunek. Każdy dzień z moją mamą jest na wagę złota, bo mam tylko ją. Córka Henryki, Dorota

3 419,00 zł ( 0,8% )
Brakuje: 422 113,00 zł
Kasia Micał
Kasia Micał , 45 lat

Nagle, z dnia na dzień trafiłam na WÓZEK! Pomożesz mi wrócić do samodzielności??

Do lata 2019 roku moje życie przebiegało dość normalnie, zwyczajnie. Praca, dom, dzieci, znajomi tak jak pewnie i u Was. Lubiłam taką swoją codzienność, mogłam w niej wszystko! Jednak stało się coś, co wywróciło życie moje i mojej rodziny. Tragiczne kilka sekund, które od kilku lat nie daje o sobie zapomnieć...  Mam na imię Kasia, mam 45 lat. Spadłam z około 2.5 m na ziemie, karetka, szpital i diagnoza! Mam wrażenie, że właśnie tak szybko i nagle się to wszystko zadziało! Tragiczny, nieszczęśliwy wypadek i diagnoza — uszkodzony rdzeń kręgowy. Powiedziano mi, że będę poruszać się na wózku inwalidzkim. To były naprawdę bardzo ciężkie chwile dla mnie, mojej rodziny i najbliższych. Potrzebowałam czasu, żeby się z tym uporać i wyznaczyć sobie cel, który jest możliwy do zrealizowania. Z dnia na dzień wykonywałam i w dalszym ciągu wykonuje coraz więcej czynności codziennych. Jestem z tego bardzo zadowolona. Pragnę z dnia na dzień z tygodnia na tydzień przełamywać bariery, małe i duże. Wiąże się to z prywatną i bardzo kosztowną rehabilitacją. I w tej kwestii nie pozostaję bierna, nie czekam, aż wszystko przyjdzie samo. Pracuję i odkładam praktycznie każdą złotówkę na swoją rehabilitację, środki higieniczne oraz prosty sprzęt do rehabilitacji domowej. Oczywiście mam też pomoc od najbliższych jednak i to źródło jest na wyczerpaniu. Dlatego postanowiłam spróbować zbiórki tutaj. Wiem dobrze, że jest bardzo wiele osób potrzebujących... Stało się coś, czego nigdy się nie spodziewałam — ja stałam się również osobą potrzebującą. Wierzę, że dobro powraca. Wiele razy pomagałam i mam nadzieję, że i mnie ktoś pomoże!  Każda wpłacona złotówka na moją zbiórkę, będzie ogromnym wsparciem  mojej rehabilitacji, za co już teraz bardzo gorąco dziękuję! Kasia  

3 418,00 zł ( 25,7% )
Brakuje: 9 880,00 zł
Antoni Jelonek
Antoni Jelonek , 5 lat

Mama umarła z powodu nowotworu! Synkiem zajmuje się ciocia

Moja bliźniacza siostra, będąc w ciąży, walczyła z nowotworem. Zmarła po cesarskim cięciu. Przez godzinę lekarze i pielęgniarki reanimowali dziecko. Noworodek przeżył. Z tego względu, że nie wiadomo było czy dzieciątko przeżyje, to pielęgniarki same nadały mu imię. Z tego powodu w dokumentach widnieje imię Antoś. Jednak wedle życzenia jego zmarłej mamy wszyscy mówimy do niego Fabianek. Fabianek to nasz cud! Chłopiec przyszedł na świat w 22 tygodniu ciąży. Wcześniactwo dla dziecka to zawsze ogromny, dotkliwy cios. Stan Fabianka jest bardzo ciężki. Urodził się z niedotlenieniem mózgowym, jest po 7. wylewach dokomorowych. Nie chodzi, nie siedzi sam, niestety to dziecko leżące. Ma też poważne problemy ze słuchem.  Zdiagnozowano również astmę oskrzelową, padaczkę lekooporną, a dodatkowo jego mózg nie wytwarza melatoniny, przez co praktycznie nie śpi, ja razem z nim już tak od 3 lat… Takie chroniczne zmęczenie to porządny kopniak dla zdrowia, a ja muszę sprostać zadaniu. Nie mam żadnej pomocy w codziennym życiu z Fabiankiem. Oddałam mu siebie, ponieważ o to prosiła mnie przed śmiercią świętej pamięci moja siostra bliźniaczka.  Potrzeby są ogromne. Codzienna rehabilitacja, dojazdy do specjalistów, zaopatrzenie ortopedyczne, turnusy rehabilitacyjne i dużo, dużo innych niezbędnych do życia Fabianka rzeczy pochłania ogromne kwoty. Bardzo proszę Cię o pomoc… Karina, ciocia

3 412 zł
Iza Neumann-Tarasiewicz
Iza Neumann-Tarasiewicz , 49 lat

Nowotwór piersi odebrał Izie zdrowie! Pomóż je odzyskać!

Iza od wielu lat stawia czoła wielu problemom zdrowotnym. Dwukrotnie zmagała się z nowotworem piersi. Przeszła kilkanaście operacji oraz dwukrotne agresywne leczenie onkologiczne. Niestety, w międzyczasie doświadczyła powikłań, a konsekwencje chorób i powikłań pogłębiają się, powodując trudności w codziennym życiu i funkcjonowaniu…  Brak odporności prowadzi do częstych zakażeń organizmu, a Izabela zmaga się także z mononeuropatiami kończyny górnej, zanikiem nerwu wzrokowego, a także porażeniem fałdu głosowego. Izabela codziennie walczy z przewlekłym bólem neuropatycznym, bolesnymi przykurczami, drętwieniem i spastycznymi mięśniami. Słaby stan zdrowia doprowadził do utraty czucia w prawej ręce. Niestety, grozi jej też niedowład lewej ręki, dlatego musimy szybko działać – zapewnić środki na leczenie i rehabilitację, aby zatrzymać postęp choroby i umożliwić dalszą działalność społeczną. Motto Izy brzmi: „Nigdy nie jesteśmy tak biedni, aby nie móc pomóc bliźniemu”. Jej mąż, Mietek, również boryka się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Pomimo tego nieustannie pozostaje aktywny zawodowo, od lat pracuje jako terapeuta, pomagając osobom uzależnionym i jako jedyny utrzymuje rodzinę. Oboje wychowują też nastoletnią córkę. Koszty rehabilitacji, leków, terapii oraz specjalistycznej opieki medycznej przewyższają ich dochody. Izabela nie traci nadziei ani determinacji, jest wdzięczna za każdy kolejny dzień życia i nieustannie stara się pomagać innym. Regularnie uczestniczy we wszelkich spotkaniach, gdzie zdobywa wiedzę jak efektywnie wspierać i pomagać osobom potrzebującym, które znalazły się w trudnej sytuacji zdrowotnej i życiowej. W 2023 roku założyła fundację wspierającą i aktywizującą osoby w trakcie i po leczeniu onkologicznym. Za pracę w fundacji nie pobiera żadnego wynagrodzenia. Żeby mogła dalej działać, musi zadbać też o swoje potrzeby m.in. regularną specjalistyczną fizjoterapię, leki, wizyty u specjalistów, protezy, sprzęt rehabilitacyjny, a także turnusy rehabilitacyjne i wsparcie psychoonkologiczne. Każda złotówka, każdy gest dobroci, przyczynią się do poprawy jej stanu zdrowia i jakości życia. Dziękujemy z całego serca za okazane wsparcie i życzliwość. Przyjaciele

3 410 zł
Kacper Żołowicz
4 dni do końca
Kacper Żołowicz , 3 latka

Kacperek potrzebuje rehabilitacji❗️Pomocy❗️

Nie tak miała wyglądać nasza wspólna przygoda. Od dnia, w którym usłyszeliśmy, że zostaniemy rodzicami, byliśmy pełni dobrych myśli. Wyobrażaliśmy sobie dzień porodu, chwilę, w której po raz pierwszy przytulimy naszego synka, naszą przyszłość, w której nie było miejsca na chorobę...  Niestety od 6 kwietnia 2021 r., czyli od chwili narodzin, Kacperek zmaga się z wadą serduszka. Gdy był mały przeszedł operację na sercu, która na szczęście się powiodła. Niestety szwy zostały zdjęte zbyt szybko i w konsekwencji jego klatka piersiowa rozeszła się na boki! Serduszko syna jest bezpośrednio pod skórą i widać jak bije… Obecnie nadal czekamy na decyzję lekarzy czy konieczna będzie operacja zamykająca klatkę piersiową, żebra i mostek, czy też to wszystko samoistnie się zrośnie. Przed nim jeszcze kolejna operacja, w celu zlikwidowania wady narządów rozrodczych oraz wyleczenia wodonercza. Tego jest tak wiele… Ale to nie wszystko… Mimo badań genetycznych, lekarze nie są w stanie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nasz syn nie może sam oddychać!  Obecnie Kacper przebywa razem z nami w domu, jednak nie oddycha samodzielnie i musi być podłączony pod respirator. Nie ma pewności, że kiedyś sam będzie w stanie wziąć swój własny oddech... Nasze dziecko nie chodzi i nie siedzi, nadal jest pod opieką lekarzy, pielęgniarki i fizjoterapeuty. Aby mogło się to zmienić, potrzebuje intensywnej rehabilitacji. Dzisiaj nadzieją jest, że mówi chociaż "mama" i "babu". Jest więc szansa, że nasz maluch może rozwijać się lepiej...  Pragniemy prosić o pomoc na dalsze leczenie i rehabilitację naszego syna. Wierzymy, że to, co piękne wciąż przed nami!  Malwina i Robert, rodzice

3 407 zł
Konrad Starzyk
Pilne!
Konrad Starzyk , 24 lata

Dwa nowotwory kontra jeden Konrad... Pomóż❗️

Rehabilitacja to jedyna droga do przynajmniej częściowej samodzielności Konrada. Dzięki Waszej pomocy mogliśmy opłacić część zajęć rehabilitacyjnych. Niestety to ciągle za mało. Miesięczny koszt zajęć z fizjoterapeutą to 3 tys. złotych. Musimy się podzielić przykrą wiadomością. U Konrada w okolicach pachwiny pojawił się guz. Najprawdopodobniej jest to mięśniak – nowotwór złośliwy. Bardzo prosimy o pomoc. Leczenie może być długie i kosztowne, a nie chcemy zaniedbać tej jakże istotnej rehabilitacji… Poznaj historię Konrada: Gdy Konrad był 6-letnim chłopcem, wykryto u niego czaszkogardlaka. To rzadki, ale łagodny nowotwór umiejscowiony w głowie. Konieczna okazała się operacja. Przez kilkanaście lat było wszystko w porządku. Żyliśmy w miarę normalnie, choć syn ma też zdiagnozowaną padaczkę lekooporną i niedoczynność przysadki. Konrad uwielbiał jazdę na rowerze i grę w piłkę nożną. Wszystko to jednak z dnia na dzień się skończyło. 30 października 2018 roku serce naszego syna nagle się zatrzymało w trakcie diagnostyki w szpitalu. Lekarzom udało się przywrócić mu rytm, ale pierwsze dni były bardzo trudne. Nie dawano mu szans. Nasze ukochane dziecko balansowało na cienkiej czerwonej linii – granicy między życiem a śmiercią. Ze ściśniętym żołądkiem obserwowaliśmy odczyty elektronicznych maszyn, które pilnowały każdego oddechu i każdego uderzenia serca… Konrad zapadł w śpiączkę, a my nie wiedzieliśmy, czy w ogóle się obudzi. Jego serce było bardzo osłabione tak, jak i odporność. Pierwszy miesiąc stał pod znakiem ciągłych infekcji i zakażeń. Ciągle coś było nie tak, jak powinno. Czasami nie spaliśmy całymi nocami, a jak już się udawało, choć na chwilę przymknąć oczy, to zawsze w nieskończonym strachu, że po otwarciu, syna już z nami nie będzie... Nasze życie toczyło się między szpitalem a domem. Chcieliśmy jak najwięcej przebywać z synem, bo nikt nie dawał nam gwarancji na poprawę jego stanu zdrowia. Dzięki pomocy specjalistów Konrad małymi krokami wraca do sił. Największym szczęściem dla nas – rodziców był moment, gdy syn po tych wszystkich trudnych miesiącach wypowiedział słowa „mama” i „tata”. Wtedy uwierzyliśmy, że jeszcze może być dobrze. Do tego jednak potrzeba długotrwałej i mozolnej rehabilitacji... Opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem jest bardzo kosztowna. Żeby odzyskać utraconą samodzielność, syn musi być ciągle usprawniany przez najlepszych specjalistów, a to wiąże się z ogromnymi wydatkami. O niczym innym już nie marzymy, jak tylko zobaczyć Konrada, który znów chodzi. Prosimy, pomóż naszemu synowi w powrocie do zdrowia. Sami nie damy rady... Rodzice Konrada

3 400,00 zł ( 10,65% )
Brakuje: 28 515,00 zł
Marcel Nankiewicz
Marcel Nankiewicz , 25 lat

Świat widziany z perspektywy łóżka... Spraw, by codzienność Marcela była trochę łatwiejsza!

Ze łzami w oczach wspominam czasy dzieciństwa. Nie dlatego, że były złe, wręcz przeciwnie. Wtedy byłem jeszcze sprawnym człowiekiem. Mogłem chodzić, bawić się, biegać. Moje życie wyglądało tak normalnie... Wszystkie te wspomnienia dziś wydają się być bardzo odległe i niemalże nierealne. A to wszystko przez cień choroby, który prześladuje mnie od urodzenia...   Zanik mięśni odebrał mi radość z życia. Udało mi się skończyć szkołę średnią, jednak choroba nie pozwoliła mi już pójść na studia. Od siedmiu lat jestem przykuty do łóżka, a moje życie ogranicza się do czterech ścian mojego pokoju. Dystrofia Duchenne’a jest rzadką, bezlitosną i niezwykle niebezpieczną chorobą genetyczną, charakteryzującą się degeneracją mięśni. W efekcie dochodzi do zaburzeń w pracy mięśni szkieletowych. Najpierw słabną ręce, nogi, ciało. Potem choroba atakuje mięśnie układu pokarmowego – odbiera zdolność do jedzenia i mówienia. Na końcu zanikają mięśnie układu oddechowego i sercowego...  W moim przypadku już nawet oddech jest czynnością, której bez pomocy respiratora nie jestem w stanie wykonać... Obecnie ta maszyna to mój największy przyjaciel, który daje mi szansę na kolejny wdech i życie. Dziś jestem osobą zupełnie niesamodzielną, całkowicie  uzależnioną od pomocy drugiego człowieka. Całe szczęście mam wokół siebie wspaniałą rodzinę, która opiekuje się mną jak tylko może... Niestety, walka z tak potwornie trudnym przeciwnikiem zabiera cały nasz czas, wszystkie nasze siły, ale też pieniądze...  Wydatki nieustannie wzrastają, bo w celu utrzymania mnie w jak najlepszej kondycji, wymagana jest nie tylko intensywna rehabilitacja, ale także drogi sprzęt wspomagający moje codzienne funkcjonowanie. Wszystko to generuje ogromne koszty, które wykańczają moich bliskich. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak błagać ludzi dobrego serca o pomoc. Każda złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie... Marcel

3 399 zł