Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwier Girczyc
Oliwier Girczyc , 3 latka

Każdy dzień to walka o przyszłość Oliwierka! Wesprzyjcie nas!

Początkowo nasz synek Oliwier rozwijał się prawidłowo. Bardzo szybko zaczął chodzić, komunikować się. Był cały czas wesoły, aktywny i zainteresowany wszystkim dookoła. Niestety, nasze beztroskie chwile rodzicielstwa szybko się zakończyły. W wieku 11 miesięcy Oliwier zaczął gorączkować. Wtedy po raz pierwszy pojawiły się drgawki prawej nóżki i rączki. Zaniepokojeni udaliśmy się do szpitala. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że nasz synek ma atak padaczki! Zlecono nam badania w kolejnym szpitalu. Już następnego dnia odbyła się tam poszerzona diagnostyka.  Diagnoza spadła na nas, jak grom z jasnego nieba. W kolejnej klinice została ostatecznie potwierdzona. Dziś wiemy, że Oliwier cierpi na Zespół Sturge-Webera. Otrzymaliśmy lek i wróciliśmy do domu. Nasza rzeczywistość zupełnie się zmieniła… Co jakiś czas synek dostawał ataków padaczkowych, które objawiały się czasowym niedowładem prawej strony ciała. Byliśmy przerażeni. Ataki powodowały widoczny regres rozwoju. Po jakimś czasie dodatkowo zauważyliśmy, że Oliwier jest bardzo nerwowy.  Udaliśmy się z wizytą do psychiatry. Nie przypuszczaliśmy, że otrzymamy kolejną diagnozę. U naszego dziecka stwierdzono autyzm. To on odpowiada za trudności emocjonalne, ograniczony kontakt wzrokowy i problemy z mową. Obecnie Oliwier wymaga kształcenia specjalnego oraz wczesnego wspomagania rozwoju. W tygodniu uczęszcza do przedszkola terapeutycznego. Polecono nam, aby syn chodził na zajęcia rehabilitacyjne, sensoryczne i do logopedy. Jednak suma wydatków wraz z wizytami lekarskimi i kontrolnymi badaniami jest ogromna! Nasz synek wymaga całodobowej opieki, przez co mama musiała zrezygnować z pracy. Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Bez niej nasze dalsze działania nie będą możliwe. Zrobimy wszystko, żeby nasze dziecko miało najlepsze możliwe szanse na dobre życie. Rodzice

3 511 zł
Adrian Bock
Pilne!
Adrian Bock , 31 lat

To najgorsza z możliwych białaczek... Potrzebne pilne wsparcie❗️

Mam na imię Adrian. Przed rokiem w okresie Świąt Bożego Narodzenia zdiagnozowano u mnie przewlekłą białaczkę szpikową. Najgorszą z możliwych. Przez cały ten rok lekarze robili wszystko, by dobrać odpowiednie leczenie, niestety mój organizm nie reaguje na podawane chemioterapie. Od momentu diagnozy podjąłem leczenie. Od roku, codziennie przyjmuję chemioterapię. Przy pierwszym podaniu – była to pojedyncza dawka. Niestety druga chemia wymagała przyjmowania jej dwa razy dziennie. Teraz, rok później, w kolejne Święta Bożego Narodzenia przyjmuję trzecią chemioterapię. Liczę, że mój stan się poprawi na tyle, by możliwe było przeprowadzenie przeszczepu szpiku. Rok wyczerpującego leczenia, przyjmowanie codziennej chemioterapii i liczne skutki uboczne uniemożliwiają mi powrót do pracy i normalne funkcjonowanie.  Nie mam sił, by pracować ani cieszyć się życiem jako młody, 30-letni człowiek. Od roku pobyty szpitalne stały się normą, podobnie jak pobieranie szpiku kostnego z kręgosłupa i liczne badania.  Dlatego proszę o pomoc w tej wyczerpującej walce. Każde wsparcie jest dla mnie nieocenione i pozwoli mi bym nie martwił się kosztami leczenia i rehabilitacji. To trudna walka z okrutnym przeciwnikiem, ale nie zamierzam się poddawać! Będę walczył, by kolejne Święta spędzić bez strachu o własne życie. Adrian

3 510 zł
Danusia Bąkowska
4 dni do końca
Danusia Bąkowska , 6 lat

Daliśmy Danusi dom i kochającą rodzinę. Teraz zawalczmy wspólnie o jej zdrowie!

Są osoby, które w ułamku sekundy na zawsze zmieniają nasze życie. Dla nas takim kimś była nasza córeczka – Danusia. To kochana, przyjazna i pogodna dziewczynka, choć życie od samego początku było dla niej niezwykle okrutne… Dzień kiedy poznaliśmy naszą, wtedy trzyletnią, córkę – zostanie w naszej pamięci na zawsze. Od razu poczuliśmy, że to nasze dziecko, które gdzieś się zagubiło, a my musieliśmy je tylko odnaleźć. Danusia urodziła się z Zespołem Downa i poważną wadą serca. Po porodzie zostawiono ją w szpitalu… My jednak wiedzieliśmy, że musimy dać jej pełen miłości dom, którego tak bardzo potrzebuje…  Danusia już we wczesnym dzieciństwie musiała przejść bardzo skomplikowaną operację. Jej serduszko miało poważną wadę. Niestety, z czasem okazało się, że lista trudności Danusi jest o wiele dłuższa… W trakcie kolejnych konsultacji ze specjalistami dowiadywaliśmy się o nowych diagnozach… Okazało się, że kłopoty z jedzeniem wynikają z nieprawidłowości w związku ze zgryzem krzyżowym. Danusia wymagała i wymaga nadal opieki ortodonty, a jej ząbki musiały być wielokrotnie piłowane, aby mogła normalnie gryźć… Z czasem okazało się, że Danusia ma także bardzo dużą wadę wzroku. Do końca życia będzie musiała znajdować się pod opieką okulisty i nosić okulary. U naszej córeczki zdiagnozowano również chorobę skóry – łuszczycę. Kiedy myśleliśmy, że na jedną małą dziewczynkę nie może spaść więcej nieszczęść okazało się, że do długiej listy chorób dołączyła także celiakia, która wywróciła nasze życie do góry nogami... Nawet tak podstawowa rzecz jak jedzenie musi być dostosowana do potrzeb zdrowotnych Danusi. Ogromną trudnością jest także codzienna komunikacja z otoczeniem. Danusia ma już 5 lat, a nadal mówi jedynie pojedyncze słowa... Dzisiaj już nie patrzymy wstecz. Staramy się wykorzystać w 100% każdy dzień, aby zapewnić naszym dzieciom, zwłaszcza Danusi, odpowiednią rehabilitację. Najważniejsze, żeby była samodzielna na tyle, na ile pozwoli jej choroba. Danusia potrzebuje wsparcia wielu specjalistów oraz turnusów rehabilitacyjnych… Niestety, koszty związane z codzienną opieką, rehabilitacją i specjalistyczną dietą rosną w zastraszającym tempie. Możliwości otrzymania takich świadczeń w ramach refundacji są bardzo ograniczone. W przygniatającej większości wizyty muszą odbywać się prywatnie. Danusia jeszcze niedawno była jedną z wielu podopiecznych placówki dla chorych dzieci. Dzisiaj jest pogodą dziewczynką, która każdego dnia pokonuje swoją niepełnosprawność. Prosimy, podaj pomocną dłoń i wesprzyj proces rehabilitacji i leczenia Danusi! Zawalcz o nią razem z nami. Rodzice Danusi

3 506,00 zł ( 13,18% )
Brakuje: 23 090,00 zł
Julia, Nina i Dorian Madej
Julia, Nina i Dorian Madej , 10 lat

Trójka rodzeństwa potrzebuje pomocy❗️Koszty leczenia są OGROMNE❗️

Jedno chore dziecko to duże wyzwanie dla rodziców. A trójka kochanych maluchów, która zmaga się z chorobami? Każdego dnia robimy, co możemy, by zapewnić im wszystko. Ale w końcu przyszedł taki moment, że sami nie damy sobie rady. Dorianek jest najmłodszy. Ma 4 latka, cierpi na autyzm, zespół porażenny i wiotkość stawów. Nie mówi, a przez ogromny ból czekają go dwie operacje na nogi, ponieważ ma bardzo skrzywione paluszki. Julka i Nina borykają się z autyzmem i Zespołem Aspergera. Mają duże problemy społeczne i emocjonalne, ciężko im odnaleźć się w grupach i radzić sobie w szkole. Obie dziewczynki potrzebują konsultacji i opieki specjalistów. Zapewnia im to po części szkoła, ale to jedynie kropla w morzu potrzeb. Nasza sytuacja jest ciężka. Dzieci dzielą jeden pokój, chociaż bardzo chcielibyśmy zapewnić każdemu z nich własny, bezpieczny kąt. Staramy się zmienić tę sytuację, ale ponieważ ja muszę się opiekować synkiem na co dzień, pracuje tylko mąż. Wydatki nas przytłaczają. Wizyty u specjalistów nie mogą czekać, a prywatne konsultacje dla trójki dzieci to jednorazowo 800 złotych. A potrzebujemy opieki ortopedy, neurologa, logopedy, psychologa… Dlatego zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc. Chociaż o najmniejsze, symboliczne wsparcie, które pomoże nam zadbać o zdrowie i rozwój naszych dzieci. Nie martwić się o pieniądze na lekarzy i dalej walczyć o jak najlepsze warunki dla nich.  Za każdą pomoc już teraz dziękujemy z całego serca. Rodzice

3 506 zł
Janina Beczała
Janina Beczała , 69 lat

Uwięziona we własnym ciele wciąż walczy❗️Błagam... pomóż mi odzyskać mamę❗️

Ciężko opisać ból rodzica walczącego o zdrowie dziecka. Ale kiedy role się odwracają, kiedy to dziecko musi patrzeć, jak ukochany rodzic gaśnie w oczach każdego dnia... To kompletnie inne, przerażające uczucie. Moja mama Janina zawsze była bardzo towarzyską, uwielbianą przez innych osobą. Lubiła wychodzić na spacery z psem, była samodzielna i kontaktowa. Teraz nie może się nawet uśmiechnąć czy bawić z wnuczką... Problemy zaczęły się ponad 30 lat temu, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką. Od urazu pęknięcia czaszki mama zmaga się z niewyleczalną padaczką pourazową. W 2022 roku zaczęły się również problemy z chodzeniem, potem mama dostawała ataków coraz częściej… Po przewiezieniu do szpitala okazało się, że to następstwa drugiego zawału mózgu! Po leczeniu mama chodziła samodzielnie, miała problemy z czynnościami wokół siebie, ale ile mogła, tyle robiła sama. W grudniu 2022 roku została przypisana do sanatorium na rehabilitację poudarową. Wtedy nie wiedziałam, że to początek nowego koszmaru… 3 stycznia podczas pobytu w sanatorium mama nagle osłabła. Straciła przytomność i trafiła na Izbę Przyjęć w Pszczynie. Potem, 9 stycznia dostała silnego ataku padaczki i w stanie ciężkim przewieziono ją na oddział neurologii. To był okropny czas. Moja ukochana mama zmagała się z ciężkimi chorobami, a ja nie wiedziałam, co zrobić, by jej pomóc… Po powrocie do domu 19 lutego w stanie znikomej świadomości i z problemami oddechowymi mama znowu trafiła do szpitala. Tam do 14 kwietnia leżała pod respiratorem.  Obecnie mama przebywa ze mną. Wymaga stałej pomocy i opieki 24h. Nie chodzi, nie porusza się, nawet nie je samodzielnie. Musieliśmy zakupić ssak, leki i kompresor tlenu, do którego jest stale podłączona… Ale jest świadoma, uwięziona we własnym ciele. Patrzy na mnie, kiedy do niej mówię, porusza ustami, jakby chciała coś powiedzieć. To dla mnie znak, że wciąż ciężko walczy. Mimo to nie mogę zostawić mamy samej w domu. Nawet wyjście po leki jest „na szybko”.  Czuję, jak z każdym dniem ogarnia mnie bezsilność. Moje serce krwawi, kiedy widzę ukochaną mamę w takim stanie i nie wiem, gdzie szukać pomocy. Opiekowała się mną całe życie. Teraz chciałabym, by wróciła do dawnej, radosnej siebie, jednak przyszłość maluje się w niepewnych barwach… Szansą może być dla nas ośrodek rehabilitacyjny, gdzie mama otrzymałaby profesjonalną opiekę i rehabilitację. Jednak czas oczekiwania jest bardzo długi nawet prywatnie, a miesięczne koszty mogą wynosić ponad 7 tysięcy! Do tego czasu stale rosną wydatki na leczenie, sprzęt, leki, środki czystości… Sami nie jesteśmy w stanie sprostać tym kosztom. Dlatego błagam wszystkich ludzi dobrego serca… Pomóżcie mojej mamie wrócić do zdrowia. To mały gest, który może zmienić nasz świat. Katarzyna Boka, córka 

3 500 zł
Nikodem Hardiej
Nikodem Hardiej , 9 lat

Zaburzony świat Nikosia ma szansę na zdrową przyszłość❗️Pomagamy❗️

Nasz Nikoś urodził się z wielowadziem. Miał rozszczep wargi i podniebienia, ale na szczęście jest już po operacjach. Mimo to wciąż jeszcze boryka się z innymi problemami, które coraz bardziej odsuwają od niego wizję sprawnej przyszłości. Hipoplazja ciała modzelowatego i spektrum autyzmu. Synek trochę słabiej widzi (wada wzroku +9), ma nawracające zapalenie uszy i przez to często ma zakładane dreny w błonie bębenkowej. Pęcherz neurogenny i stomia też nie ułatwiają mu funkcjonowania. Gdyby tego było mało, synek ma zaburzoną małą i dużą motorykę – porusza się mniej sprawnie i męczy przy chodzeniu. Używa alternatywnej komunikacji i uczy się symboli, ponieważ w wyniku schorzeń wciąż nie umie mówić.  Staramy się, by naszemu maluchowi niczego nie brakowało. Oszczędzamy na dodatkowe zajęcia, sprzęt i turnusy rehabilitacyjne, ale często nie udaje nam się zebrać odpowiedniej kwoty. Dlatego, mimo że jest to trudniejsze, niż się wydaje, prosimy o pomoc dobrych ludzi o dużych sercach. Nasz cel jest bardzo jasny – samodzielność Nikosia, jego lepsza jakość życia i udział w turnusach. To wszystko dla naszego synka. Nawet najmniejszy gest ma tu ogromne znaczenie i pomoże nam spełnić ten cel. Dobro wraca! Rodzice Nikosia

3 500 zł
Wiesław Wojtanek
Wiesław Wojtanek , 41 lat

Potrzebna pomoc dla Wiesława!

Z całego serca proszę Was o pomoc dla mojego syna Wiesława! Stan jego zdrowia pogarsza się, a ja nie mam środków, żeby zapewnić mu wszystko, czego potrzebuje. Wiesław cierpi na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Gdy się urodził, dostał 0 punktów w skali Apgar! Trwała walka o jego życie. Przez 50 minut był reanimowany. Udało mu się jednak przetrwać. Trudny start zostawił jednak poważne ślady. Wszystkie postępy wypracowałam z nim sama. Niestety obecnie zaczyna cofać się w rozwoju, występują u niego poważne przykurcze. Wiesław potrzebuje większej ilości rehabilitacji. W ramach NFZ ma do niej dostęp tylko dwa razy do roku. To stanowczo za mało. Syn wymaga ćwiczeń z rehabilitantem przynajmniej 10 dni w miesiącu. Wtedy jest szansa na pozytywne efekty. Niestety nie stać mnie na opłacenie prywatnej terapii. A to nie wszystkie koszty. Muszę zakupić również mówik, przeznaczony do komunikacji alternatywnej. Kosztuje on około 4000 złotych. To jedyna szansa, abym mogła lepiej komunikować się z synem.  Wiesław potrzebuje całodobowej opieki. Bardzo chciałabym zabrać go nad morze. Przydałyby mu się także turnusy rehabilitacyjne. To wszystko jednak wiąże się z ogromnymi kosztami. Bardzo proszę, otwórzcie swoje serca i wspomóżcie mojego syna! Z góry serdecznie dziękuję! Alina, mama

3 500 zł
Karolina Dobrowolska
Karolina Dobrowolska , 38 lat

TO NIE JEST MOJA "URODA" - TO ENDOMETRIOZA! TO NIE MUSI BOLEĆ! Pomoc Karolinie w walce z Endometriozą

Kochani! Lata błędnych diagnoz, ograniczeń spowodowanych przez ból, doprowadziły mnie do miejsca, w którym dzisiaj jestem. W końcu, po niezwykle długim czasie otrzymałam trafną diagnozę – Endometrioza. Co gorsza, przez lata błędnego diagnozowania choroba rozwinęła się do stopnia, który utrudnia normalne życie i codzienne funkcjonowanie. Ogniska endometriozy znajdują się dziś niemalże w całej miednicy, powodując ból nie do opisania!  Szacowany koszt wykonania operacji endometriozy głębokonaciekającej, obejmującej m.in. mięśnie krzyżowe, otrzewną, narządy moczowe i ścianę jelita, to około 80 000 zł. Niestety uzbieranie takiej kwoty nie jest i nigdy nie będzie dla mnie osiągalne. Suma, która pozwoli mi odzyskać zdrowie jest poza zasięgiem mojego portfela. Jednak wierzę w dobro pomoc i ludzi. Obiecuję dalej szerzyć dobro, które mi okażecie. Będę wdzięczna za każdą złotówkę. Karolina    

3 493 zł
Joanna Brodowska
Joanna Brodowska , 14 lat

Urodziła się z wadami... Ale dla mnie jest największym skarbem❗️ Pomóż Asi❗️

Asia ma 13 lat, a przeszła tak wiele. Została sama, kiedy choroba ułożyła jej życie. A przecież to nie jej wina. Jest nastolatką, która chciałaby żyć tak jak jej rówieśnicy… Moja wnuczka urodziła się z wodogłowiem i naprawdę ogromną skoliozą – 80 stopni w skali cobba. Do szóstego miesiąca życia była hospitalizowana z powodu wylewu krwi do mózgu i innych powikłań wcześniactwa. Przeszła zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.  Po czasie wystąpiły u niej wady rozwojowe mózgu, przez co Asia wolniej się rozwija. Jest po kilku operacjach bioder z powodu nieprawidłowego ukształtowania i przykurczy. Do 4 lat nie chodziła i nie była w stanie samodzielnie ustać na nogach. Gdy Asia miała półtora roku, zmarła moja synowa, jej mama. Nie musiałam nawet walczyć o opiekę, ponieważ nikt z rodziny nie chciał zająć się chorym, niepełnosprawnym dzieckiem. Ja wiem, że chociaż było ciężko, nie oddałabym jej za nic w świecie. Dlatego została ze mną, a od 3 lat jestem jej opiekunem zastępczym.  Radziłyśmy sobie przez 13 lat. Asia chodzi teraz do szkoły integracyjnej. Przez konsekwencje wodogłowia ma krótką pamięć, musi ćwiczyć i uczyć się znacznie więcej niż inne dzieci. Jest cały czas intensywnie rehabilitowana. Aby było łatwiej z dojazdami, przeniosłam Asię na leczenie w Bydgoszczy. Dzięki systematyczności były efekty! Wnuczka daje radę chodzić sama, powoli schodzi ze schodów, a specjalistyczny gorset pomaga jej utrzymać równowagę. Ale ostatnio stan Asi się pogarsza, a jej wady pogłębiły. Doszły też podejrzenia problemów psychiatrycznych… Lekarz twierdzi, że może być to kwestia jej wieku i dorastania, ale cały czas trzymamy rękę na pulsie.  Życie Asi to ciągła walka. Rehabilitacja, korepetycje i wizyty u specjalistów. Utrzymujemy się tylko z mojej emerytury i niestety, jest nam coraz ciężej. Koszty leczenia i sprzętu są ogromne. Dlatego proszę o pomoc. Choć symboliczna kwota albo słowa wsparcia znaczą tak wiele... Chciałabym zapewnić mojej wnuczce potrzebne leczenie i nadzieję na przyszłość. Nawet kiedy mnie już zabraknie. Gabriela, babcia Kwota zbiórki jest szacunkowa.

3 486,00 zł ( 22,59% )
Brakuje: 11 940,00 zł