Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwia Grębska
7 dni do końca
Oliwia Grębska , 10 lat

Straszliwa choroba odbiera Oliwii wszystko – dzień po dniu. Ratunku❗️

Z całego serca dziękuję Wam za dotychczasowe wsparcie. To właśnie dzięki niemu Oliwia mogła korzystać z leczenia i rehabilitacji. Niestety, nasza walka z chorobą trwa nadal i po raz kolejny muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc... Nasza historia: Wróg, z którym walczymy, chce zabrać wszystko mojej córeczce... Błagam, nie pozwól na to! Są dzieci, które rodzą się ciężko chore. Są takie, u których wady można wykryć już w czasie ciąży. Wtedy rodzic może jakoś przygotować się, swoje przepłakać, oswoić swoją tragedię. Są jednak też inne choroby. Podstępne. Pozwalają myśleć, że dziecko rodzi się zdrowe, pozwalają patrzeć, jak gaworzy, jak wyciąga rączki, śmieje się, staje na nóżkach, trzymając się mebli. Dają szczęście, by potem to wszystko zabrać… To boli najbardziej. Tak właśnie stało się z moją Oliwką... Moja córeczka ma zespół Retta. To podstępna choroba, straszna. Powoduje ją mutacja w obrębie jednego genu. Atakuje tylko dziewczynki... Jest nieprzewidywalna i okrutna. Siedziała w milczeniu w mojej córeczce przez 11 miesięcy, a mi pozwoliła być szczęśliwą mamą... Potem się ujawniła, zabierając Oliwce wszystkie umiejętności, które dotychczas miała córeczka... To działo się powoli. Oliwka stopniowo przestała dotykać zabawek, książeczek. Pukała rączką o rączkę, wkładała je do buzi. Przestała gaworzyć. Inne dzieci mówiły już pełnymi zdaniami, ona spędzała dnie w ciszy. Zamiast rozwijać się, zdobywać z każdym dniem nowe umiejętności – cofała się… Lekarze twierdzili, że wszystko jest dobrze. Że mam czekać, bo Oliwka z czasem dogoni rówieśników. Nie wierzyłam. Mój niepokój rósł. Musiałam walczyć o skierowania na rehabilitację, bo nikt mi nie wierzył, nikt mnie nie słuchał! W końcu zaczęliśmy rehabilitację. Gdy jednak ta nie pomagała, zlecono badania genetyczne. Czytałam o różnych schorzeniach. Dowiedziałam się, czym zespół Retta. Łudziłam się jednak, że to coś innego. Wszystko, tylko nie to… Niestety. W maju odebraliśmy wyniki badań genetycznych. Zespół Retta… Wyrok na piśmie. Zespół Retta atakuje mózg. Chora dziewczynka cofa się w rozwoju. Przestaje chodzić. Przestaje mówić. Cierpiące na zespół Retta dziewczynki nazywa się „milczącymi aniołami”. Często pojawia się padaczka, trudności z oddychaniem… Oliwka przestała mówić, całe dnie spędza w ciszy. Nigdy nie usłyszę tego, co tysiące matek na świecie – jak Oliwka woła „mamo”… Rett zabrał jej władzę w rączkach – jedyne, co umie zrobić dłońmi, to klaskać - nie umie samodzielnie chodzić… Nie umie mówić, nie przekaże mi, czego chce - jeść, pić, spać, czy chce do toalety… Nie wiem, co lubi… Zaczęły się też ataki padaczki. Nasza dramatyczna walka ciągle trwa – Rett próbuje zabrać Oliwce władzę w nóżkach! Oliwka tak bardzo się cieszy, gdy trzymam ją za ręce i może zrobić parę kroków...  Tylko parę, bo mięśnie słabną... Naszą jedyną szansą są turnusy rehabilitacyjne i systematyczna rehabilitacja. Niestety, są one bardzo kosztowne. Oliwka jest uwięziona w ciele, które w ogóle jej nie słucha. Potrzebuje mojej pomocy 24 godziny na dobę, przy każdej nawet najdrobniejszej czynności... I ja przy niej jestem. Jestem po to, by być jest ustami, rękami, nogami... Jestem po to, by jej pomóc we wszystkim, ale bez Waszej pomocy sama nie dam rady walczyć z Rettem. Bez Waszego wsparcia nie mamy szans. Prosimy, nie opuszczajcie nas... Mama Oliwii, Ewa

3 853,00 zł ( 8,04% )
Brakuje: 44 020,00 zł
Lara Cześnikowska
Lara Cześnikowska , 7 lat

Pomóż walczyć o życie bez bólu! Wspieramy Larę!

Lara to moja jedyna, ukochana córeczka. Dziecko, które chciałabym uchronić przez całym cierpieniem tego świata. Na co dzień pogodna dziewczynka, która walczy z nieuleczalną chorobą, która zadaje jej okrutny ból. Atopowe zapalenie skóry powoduje, że kilka razy dziennie muszę nawilżać skórę Lary, starać się zapobiegać świądowi, zakażeniom, a także kontrolować dietę, która musi być w całości bezglutenowa.  W 2021 roku córeczka trafiła do szpitala z powodu zaostrzenia choroby. Zmianom skórnym towarzyszył bardzo silny świąd. Córeczka była niespokojna, a wręcz agresywna. Rok 2022 w trybie pilnym trafiliśmy do szpitala w Łodzi. Nieprzespane noce, rozdrapane rany na ciele, bandaże oraz odzież specjalistyczna chroniące przed zakażeniem to codzienność dziecka chorego na atopowe zapalenie skóry. Naświetlania i zabiegi w sanatorium, chociaż na trochę uśmierzają ból, jednak mimo to Lara potrafi rozdrapywać skórę aż do krwi. Choroba odbiera jej możliwość czerpania radości z dzieciństwa, takiego, jakie mają jej rówieśnicy. Tak trudno patrzeć mi na cierpienie własnego dziecka, dlatego proszę, pomóż... Malwina, mama

3 849 zł
Justyna Żubertowska
Justyna Żubertowska , 36 lat

Nie uda mi się odzyskać sprawności, ale wciąż mam szansę na samodzielność❗️ Pomożesz❓

Mam na imię Justyna, mam 34 lata. Od 23 lat poruszam się na wózku inwalidzkim. Moja codzienność nie jest łatwa, nie znam życia w pełnej sprawności i niestety już nigdy nie poznam. Dążę do tego, by moja codzienność nie była aż tak trudna i wymagająca. Pomożesz mi? Moje problemy zaczęły od bardzo szybko postępującej skoliozy. Byłam jeszcze dzieckiem, które wtedy nie sądziło, że resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim. Przeszłam wiele zabiegów wstawiania implantów, które wraz z moim wzrostem trzeba było wymieniać. Niestety po czasie lekarze stwierdzili, że ta metoda nie przynosi efektów, ja zbyt szybko się rozwijałam, a choroba zbyt szybko postępowała. Przez jakiś czas chodziłam w gorsecie, który również nie przynosił poprawy. Było tylko gorzej. Pojawiła się jednak nadzieja, która bardzo szybko zmieniła się w walkę o życie. Przeszłam intensywną rehabilitację, wyjęcie implantów i operację, która mogła skończyć się tragicznie. Lekarze walczyli o moje życie. Po operacji bardzo długo dochodziłam do siebie. Miesiąc spędziłam na oddziale intensywnej terapii, gdzie musiałam być wspomagana respiratorem. Lekarze mówili, że jeśli przeżyję – zdarzy się cud.  Na szczęście żyję, ale od 23 lat poruszam się na wózku inwalidzkim. Już nigdy nie będę chodzić. Codzienność moja i mojego męża jest niezwykle wymagająca. Mieszkamy w bloku na 8 piętrze. Abym mogła swobodnie zjechać windą na dół, mąż musi dźwigać mnie razem z wózkiem na piętro, na którym znajduje się główna winda dostępna dla wszystkich mieszkańców bloku. Mąż jest dla mnie ogromnym wsparciem, ale nie ma kręgosłupa ze stali. Ratunkiem dla nas byłaby platforma przyschodowa. Niestety koszt takiego sprzętu jest porażający. Mąż ze względu na opiekę nade mną musiał zrezygnować z pracy. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji finansowej, nie jesteśmy w stanie sami zakupić tak drogiego sprzętu.  Codziennie, co 4 godziny muszę być cewnikowana. Nie jestem w stanie samodzielnie zejść z wózka na łóżko i odwrotnie. Wymagam stałej, 24-godzinnej opieki i wsparcia. Ta codzienność jest wykańczająca. Platforma pozwoliłaby mi zaznać choć trochę samodzielności, swobody i odciążyłaby mojego wspaniałego męża. Zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie finansowe na ten cel. Będę wdzięczna za każdą przekazaną złotówkę. Wierzę, że otworzycie dla mnie swoje ogromne serca. Naprawdę bardzo potrzebuję pomocy! Być może dla Was to mały gest. Dla mnie szansa na szczęście i radość z samodzielności, którą możecie mi pomóc osiągnąć.  Justyna

3 847,00 zł ( 5,56% )
Brakuje: 65 302,00 zł
Maja Gliwińska
Maja Gliwińska , 15 lat

By cukrzyca nie odebrała Mai pasji i radości z życia!

Maja to urodzony sportowiec. Córka z wielką pasją trenuje piłkę nożną. Należy do lokalnego klubu. Niestety, w grudniu 2020 roku, u Mai zdiagnozowano cukrzycę typu 1. Wiem, że to podstępna choroba, która w każdej chwili grozi niebezpiecznymi powikłaniami… Od dłuższego czasu, mimo starań, córka ma niewyrównany poziom glikemii, co może prowadzić nawet do uszkodzeń wielonarządowych. W grudniu 2022 roku córka przeszła ciężką hipoglikemię z utratą przytomności. Wzbudziło to we mnie dodatkowy, ogromny strach o życie córki! Na kontroli diabetologicznej w Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach nasz lekarz prowadzący zasugerował zakup dla córki nierefundowanej pompy insulinowej hybrydowej, która ułatwia wyrównywanie glikemii i poprawia komfort życia osób zmagających się z cukrzycą.  Aktualnie Maja ukończyła szkołę podstawową i stara się dostać do liceum mundurowego. Niestety nie stać nas na zakup nowej pompy. Poza córką jest jeszcze trójka rodzeństwa i nie jest nam łatwo. Nowa pompa może zapewnić Mai większe bezpieczeństwo i pomoże uniknąć powikłań cukrzycowych. Całym sercem proszę Cię o wsparcie! Aleksandra, mama

3 826,00 zł ( 13,83% )
Brakuje: 23 833,00 zł
Franek Janczak
Franek Janczak , 8 lat

Franciszek ma marzenia do spełnienia, musimy tylko zawalczyć o jego zdrowie❗️

Franek skończył 6 lat, jest wspaniałym, uśmiechniętym chłopcem. Mówi o sobie, że jest „królem świata” i chciałby kiedyś zwiedzić kosmos. O ile to pierwsze to jego wybujała fantazja, to drugie może się spełnić, ale ma przed sobą trudną drogę do pokonania... W wieku 3 lat stwierdzono u niego całościowe zaburzenia rozwoju, czyli autyzm — a my z dnia na dzień musieliśmy nauczyć się, jak żyć w nowej rzeczywistości i pogodzić się z tym, że otacza go świat, którego on nie rozumie. Dodatkowo ma też zdiagnozowaną padaczkę, niedoczynność tarczycy, obniżone napięcie mięśniowe i obecnie jest pod opieką 9 poradni specjalistycznych. Nasza codzienność to wizyty i kontrole lekarskie, leki, badania i spotkania z terapeutami. Wymaga całodobowego wsparcia w codziennym funkcjonowaniu, gdyż nie rozumie zagrożeń i konsekwencji swoich zachowań. Potrzebuje regularnych terapii: psychologicznej, pedagogicznej, logopedycznej, ruchowej, integracji sensorycznej, bo wszystko, co udaje się wypracować każdego dnia, może się cofnąć. Dokładamy wszelkich starań, aby zapewnić mu wszystko, by mógł jak najlepiej się rozwijać i funkcjonować w otaczającym go świecie. To wiąże się z ogromnymi kosztami, które w dużej części ponosimy sami, ponieważ często musimy korzystać z odpłatnych konsultacji specjalistycznych i zajęć terapeutycznych. Jego przyszłość i rozwój zależne są w ogromnej mierze od rehabilitacji i stałego leczenia, dlatego prosimy o pomoc każdego, kto mógłby nas wesprzeć! Za okazaną pomoc serdecznie dziękujemy! Rodzice Franka

3 812 zł
Grzegorz Ulicki
Grzegorz Ulicki , 59 lat

Cukrzyca, zawał, udar, amputacja... Grzegorz potrzebuje Twojej pomocy!

Nogę miałem amputowaną 3 razy! Cukrzyca jest bezwzględna. Po kawałeczku odbierała mi sprawność, możliwość normalnego funkcjonowania, po prostu radość z życia. Cukrzycę insulinozależną wykryto u mnie 15 lat temu. Podejrzewam, że zachorowałem na nią już wiele lat wcześniej. Na to wskazywałoby moje podejrzanie złe samopoczucie. Myślę, że tak późne wykrycie mogło wpłynąć na to, w jakiej sytuacji teraz się znalazłem… Gdyby tego było mało, 8 lat temu przeszedłem zawał i udar. Moje życie ogarnęła choroba oraz jej następstwa. Najważniejsze organy, czyli serce i mózgu, zaczęły się buntować. Nie mogły już sprostać ciężkiej rzeczywistości. W zaszłym roku w wakacje cukrzyca bezwzględnie zaatakowała moją nogę. Po pierwszej amputacji byłem doszczętnie załamany. Wiedziałem, że już nigdy nie będę tak sprawny, jak wcześniej. Cukrzyca zżerała jednak nogę coraz wyżej. Na stół operacyjny wróciłem jeszcze dwa razy. Jestem w takim momencie życia, że bez Twojej pomocy nie jestem w stanie ruszyć dalej. Potrzebuję protezy, wózka inwalidzkiego, rehabilitacji… Na życie dostaję jedynie rentę socjalną, która wynosi 720 zł. To nie starcza nawet na podstawowe wydatki. Bardzo proszę o wsparcie! Grzegorz

3 808 zł
Oskar Waszak
Oskar Waszak , 5 lat

Dzieciństwo, które nie musi być cierpieniem. Wspieramy walkę Oskara!

Oskarek przeszedł już tak wiele. Za każdym razem, gdy zasypia, patrzę na niego, ciesząc się, że dane nam było dobrze przeżyć dzień. Jednocześnie boję się, co przyniesie jutro, ponieważ wiem, że nie jestem w stanie tego przewidzieć. Oskarek urodził się z wodogłowiem. Operacja odbyła się kilka miesięcy później, jednak nie oznaczała ona zakończenia problemów zdrowotnych synka. Oskarek choruje również na hipoplazję lewej nerki oraz autyzm atypowy. Ma duże problemy z komunikacją, jest agresywny, ma spore zaburzenia mowy. Dwa razy w tygodniu uczęszcza na zajęcia wspomagające rozwój, od października rozpocznie również przygodę w specjalistycznym przedszkolu.  Wiem, że to wciąż może być za mało. Przed Oskarem całe lata walki o sprawne życie. Rehabilitacja, leczenie, turnusy, to wszystko pochłania ogromne pieniądze. Każda przekazana złotówka może sprawić, że codzienność Oskara będzie prostsza! Rodzice

3 801 zł
Bartosz Lichota
14 dni do końca
Bartosz Lichota , 15 lat

Przed Bartkiem operacja, która uwolni go od bólu ❗️ Bez Was się nie odbędzie ❗️

Choroba deformuje ciało naszego Bartusia. Patrzymy na synka cierpiącego z powodu powracających przykurczy. W takich momentach serce rodzica pęka na milion kawałków... Po ostatniej operacji w biodrach synka tkwią ŚRUBY i METALOWE ELEMENTY. Bartek potrzebuje kolejnej PILNEJ OPERACJI, by je wyjąć! Lekarze podetną także ścięgna przy stopach i pod lewym kolanem, żeby umożliwić mu wyprost. Żeby wreszcie przestało tak KOSZMARNIE BOLEĆ... Niestety, koszt tego zabiegu jest wysoki i by mógł się odbyć, potrzebujemy Waszego wsparcia! Bartek przyszedł na świat w milczeniu. Owinięty pępowiną, niedotleniony, siny. Zamiast gratulacji, w głowie dudniły mi słowa lekarzy:  Pani dziecko ma mózgowe porażenie dziecięce, będzie leżące do końca życia. Nie mogłam w to uwierzyć. Łzy nie przestawały płynąć po mojej twarzy. DLACZEGO? Przecież wszystko miało być dobrze. MIELIŚMY ŻYĆ NORMALNIE… I choć od tamtych chwil minęło tak wiele lat, a my poświęciliśmy mnóstwo czasu, energii i pieniędzy, wciąż mierzymy się z ogromnymi trudnościami. Bartek w wieku 15 lat nie potrafi mówić, samodzielnie się poruszać, jeść, pić i wykonywać większości rzeczy, które robią jego zdrowi rówieśnicy. Wykrzywione, spastyczne nogi i ręce są źródłem BÓLU. Patrzę w oczy mojego syna, tulę i pielęgnuję jego wiotkie ciało. W ukryciu płaczę, bo coraz częściej brakuje nam sił... Bartek przeszedł dwie operacje zwichniętych bioder. Pierwszą w 2018 roku. Na kolejną musiał czekać aż 3 lata! W tym czasie kość udowa wyszła poza panewkę biodra, powodując niewyobrażalny ból. By ustabilizować stawy, lekarze umieścili w nich śruby i metalowe elementy. Teraz blizny trzeba otworzyć na nowo, by pozbyć się tych części.  W międzyczasie spotkała nas kolejna tragedia. W wieku 5 lat syn przeszedł zakażenie bakterią Helikobacter. Przez 10 ostatnich lat cierpiał z powodu refluksu. Z powodu tej choroby, systematycznie, co roku, trafialiśmy do szpitala z powodu krwawych wymiotów. W 2021 roku stan synka drastycznie się pogorszył... Kolejny raz okrutny los brutalnie wdarł się w naszą rzeczywistość. Poparzony, pokryty wrzodami przełyk Busia był jedną, wielką, bolesną raną. Lekarze zadecydowali o wytworzeniu PEG-a i od tej pory Bartek karmiony jest dojelitowo. By nieodłączną częścią jego życia przestało być cierpienie, Bartuś niezwykle potrzebuje operacji i dalszych, specjalistycznych konsultacji lekarskich. Pomimo choroby nasz syn jest pogodny i ambitny. Każdego dnia zaskakuje nas swoją siłą, ale jeśli operacja ortopedyczna nie dojdzie do skutku – cała jego ciężka praca zostanie zaprzepaszczona. Koszty jednak nas przerastają... Z głębi serca zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Każda wpłata i udostępnienie przybliżą Bartka do zabiegu, a tym samym pozwolą mu dalej walczyć o siebie. Już bez bólu... Mama i Tata Bartka ➡️ FB: Busio

3 800,00 zł ( 23,81% )
Brakuje: 12 158,00 zł
Urszula Jasiuwan
Urszula Jasiuwan , 67 lat

Urszula całe życie niesie ze sobą ogromny ciężar! Pomóżmy w końcu się od niego uwolnić!

Moja walka z chorobą trwa, odkąd tylko pamiętam. Niestety, dopiero po ponad 6 dekadach życia usłyszałam diagnozę i zrozumiałam, z czym tak naprawdę się mierzę oraz dowiedziałam się, jakie są możliwości leczenia. Niestety, koszty operacji, która może uratować moje zdrowie, są niezwykle wysokie… Od dziecka moje nogi były większe, niż powinny – zdawały się nie pasować do reszty ciała. Początkowo nikt nie sądził, że jest to niepokojący objaw. Lekarze zakładali, że proporcje w końcu wrócą do normy wraz z moim rozwojem. Niestety, z roku na rok obrzęk nóg stawał się coraz większy i większy.  Przez długie dekady szukałam odpowiedzi. Udało im się ją odnaleźć jednak dopiero niedawno. Diagnoza brzmiała: obrzęk lipidowy.  To właśnie ten obrzęk sprawia, że moje nogi są tak dużych rozmiarów. To właśnie on powoduje, że nie mogę normalnie chodzić, usiąść czy kucnąć. To przez niego codziennie czuję ogromny ból, bo moje kolana nie są w stanie udźwignąć tak dużego ciężaru.  Niestety, pomimo tego, że w końcu usłyszałam wyczekaną diagnozę – nie mogę otrzymać pomocy. Operacja usunięcia obrzęku jest bardzo droga i jednocześnie nierefundowana. Mimo najlepszych chęci nie jestem w stanie samodzielnie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego. Dlatego muszę zwrócić się do Was o pomoc.  Moim marzeniem jest, by w końcu móc odzyskać sprawność, móc normalnie chodzić i zacząć żyć bez bólu. Chciałabym odzyskać nadzieję i w końcu, po tych wszystkich latach, poczuć ulgę. Proszę, pomóż mi przejść operację i uwolnić się od ciężaru, który niosę całe życie.  Urszula

3 799,00 zł ( 11,9% )
Brakuje: 28 116,00 zł