Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jan Alankiewicz
Jan Alankiewicz , 16 lat

Każdy oddech na wagę życia Jasia!

Nie widać po mnie, że jestem chory, bo moja choroba zabija mnie od środka. Z wyglądu jestem zdrowy i bywają nawet dni, kiedy czuję się dobrze. Ten stan rzeczy będzie jednak trwał bardzo krótko, bo Mukowiscydoza to okrutna choroba, która w konsekwencji prowadzi do śmierci. Na razie o tym nie myślę, bo wierzę, że wytrwam z nią maksymalnie długo. Mam swoje marzenia, mam plany, więc nie myślę, co będzie, gdy choroba rozszaleje się na dobre w moim organizmie. Wtedy bardzo się boję, chce mi się płakać i zadaję mnóstwo pytań, na które nie umiem sobie odpowiedzieć. Lubię Minecrafta i Titanica, chodzę do szkoły, a podczas gdy próbuję żyć normalnie, moje ciało umiera, produkując śluz, który zapycha płuca, trzustkę, jelita. Płuca nie funkcjonują prawidłowo i są coraz słabsze, trzustka jest zablokowana przez gęsty śluz, a to powoduje bardzo silne bóle brzucha. Ale to niewydolność płuc jest najczęstszą przyczyną zgonu chorych na mukowiscydozę. Chory po prostu się dusi… Mukowiscydoza to wyścig z czasem. Atakuje bez ostrzeżenia. Tylko odpowiednie leczenie oraz rehabilitacja pozwolą mi dożyć dorosłości. Leki, mnóstwo leków, które muszę przyjmować, jeśli chcę jeszcze żyć, to one są największym zmartwieniem rodziców, bo kosztują niewyobrażalnie dużo pieniędzy. Dzięki nim moje życie jest znośne i przypomina życie zdrowych ludzi. Tak mnie postrzegają obcy, którzy nie wiedzą, jak wielką cenę płacę za to, jak wyglądam i się czuję. Godziny rehabilitacji generują wielkie koszty, a czasami musimy przyspieszyć, kiedy mój stan się pogarsza. Drugiej mojej choroby też nie widać gołym okiem, ale dotknęła mojej głowy. Zespół Aspergera – łagodna odmiana autyzmu. Mimo że ludzie mówią, że jestem inteligentnym chłopcem, często czuję, że „głowa mnie nie słucha”. Nie potrafię odnaleźć się w środowisku rówieśników i funkcjonować w grupie, czuję się bardzo osamotniony, bo nie mam przyjaciół z powodu swojej inności. Wymagam odpowiedniej terapii psychologicznej i psychiatrycznej, co pomaga mi w miarę normalnie funkcjonować na co dzień, ale niestety w większości przypadków są to terapie prywatne, na które nas nie stać. Na co dzień muszę przyjmować enzymy do każdego posiłku, leki na wątrobę, mam duży niedobór witamin. Robię po 6 inhalacji, a w okresie zaostrzeń ta liczba zwiększa się nawet dwukrotnie. Do tego dochodzą jeszcze antybiotyki i probiotyki. Oprócz leków potrzebny jest sprzęt do rehabilitacji oddechowej, odpowiednia higiena i wysokokaloryczne żywienie. Odpowiednia terapia moich niepełnosprawności pochłania ogromne koszty, takie, których moja rodzina nie może już unieść. Proszę Was o wsparcie, bo marzę o tym, co dla wielu jest czymś oczywistym. Chcę dożyć swojej pełnoletności i przez ten czas wytrwać w walce. Być może w końcu powstanie lekarstwo na którąś z moich chorób. Może uda mi się kiedyś wygrać ze wszystkimi. Jedno jest pewne, do tego czasu muszę dożyć i proszę Was, byście mi w tym pomogli. Janek

3 914,00 zł ( 24,52% )
Brakuje: 12 044,00 zł
Aleksander Szulc-Wojnarowski
Aleksander Szulc-Wojnarowski , 3 latka

Oluś żyje zamknięty w świecie, z którego każdego dnia próbujemy go wydostać... POMOCY❗️

Do 1 roku życia nasz synek rozwijał się prawidłowo. Był radosnym, pogodnym dzieckiem, bardzo ciekawym świata. Wszystko się zmieniło po adaptacji w żłobku, po ukończeniu 1 roku życia. Nasz Oluś z każdym dniem zamykał i zmieniał się coraz bardziej.  Zauważyliśmy, że przestał reagować na swoje imię, rzadziej się uśmiechał, unikał kontaktu wzrokowego, jakby zamykał się w swoim świecie. Nie był szczęśliwy w żłobku i bardzo źle reagował na rówieśników i wspólne zabawy. Czuliśmy, że coś jest nie tak i musimy szybko reagować. Niestety badania i obserwacje specjalistów potwierdziły nasze obawy. Oluś cierpi na autyzm oraz związane z nim zaburzenia w rozwoju mowy, komunikacji oraz kontaktu społecznego i zachowania.  Nasz synek zupełnie inaczej odbiera otaczający go świat... Tu ogromną rolę odgrywa czas – im szybciej podejmie się leczenie i terapię, tym większa jest szansa na poprawę. Oluś musi być pod opieką wielu specjalistów, m.in. logopedy, psychologa, dietetyka, pediatry i pedagoga specjalnego. Wymaga rzetelnej, intensywnej i kosztownej terapii i indywidualnych metod i form nauczania. Jest to niezbędne, aby mógł wykorzystać swój potencjał rozwojowy do nabywania umiejętności szkolnych, społecznych oraz zwiększenia adaptacji i samodzielności w dorosłym życiu. Nasz synek ma naprawdę duży potencjał i wierzymy z całego serca w jego postępy, które widać już po kilku miesiącach terapii. Niestety tych godzin terapeutycznych musi być więcej… Dużą szansą dla Olusia byłyby turnusy terapeutyczne, które, choć są niezwykle kosztowne, przynoszą niesamowite efekty! Są lepsze i gorsze dni. Zdarza się, że synek szuka kontaktu z innymi dziećmi, chce się bawić, potrzebuje interakcji. Niestety w większości przypadków Oluś funkcjonuje sam, zamknięty w swoim świecie, z którego próbujemy go wydostać. Ta sytuacja jest dla nas niezwykle trudna, ale wiemy, że nie możemy się poddać. Oluś jest dla nas całym światem, nie możemy pozwolić, by cierpiał. Prosimy o wsparcie, Wasza pomoc jest naszą nadzieją! Rodzice Olusia

3 904 zł
Józef Kulczyński
Józef Kulczyński , 5 lat

O dobre jutro Józka walczymy już dziś. Prosimy, pomóż...

Nasze najmłodsze piąte dziecko – Józef urodził się z wadą genetyczną zespół Downa. Z tego powodu Józiu jest pod opieką wielu lekarzy specjalistów: neurologa, hematologa, endokrynologa, chirurga, okulisty, dietetyka i terapeuty widzenia. Józio potrzebuje stałej rehabilitacji na wielu płaszczyznach. Wizyty lekarskie, lekarstwa i prywatne zajęcia rehabilitacyjne są bardzo kosztowne. Zajęcia terapeutyczne Józia muszą odbywać się regularnie i jak najczęściej, aby przynosiły efekty. Cieszymy się z najmniejszych osiągnięć Józia, bo te małe kroczki kiedyś przełożą się na jego samodzielność. Józio jeszcze nie mówi, a my zdajemy sobie sprawę, że choć już robimy dużo, to musimy zrobić jeszcze więcej, by mowa naszego synka ruszyła. Robimy co w naszej mocy, by zapewnić Józiowi jak najlepsze wsparcie terapeutyczne. Mamy świadomość, że dzisiaj musimy jak najlepiej stymulować rozwój Józia, by w przyszłości był jak najbardziej samodzielny. Terapie neurologopedyczne, logopedyczne i turnusy rehabilitacyjne wymagają dużych nakładów finansowych. Dotychczas radziliśmy sobie, ale widząc, jak potrzeby Józefa się zwiększają, podjęliśmy decyzję, by zwrócić się o pomoc do ludzi dobrych serc. Bardzo będziemy wdzięczni za każde, nawet najmniejsze wsparcie. Ewa i Sławek, rodzice Józia

3 902 zł
Ewa Szarko
Ewa Szarko , 3 latka

Wyrok naszej córeczki – SMA! Bez Ciebie nie damy rady...

Wszystko zaczęło się tak pięknie. Urodzenie córeczki to jeden z najpiękniejszych momentów w życiu. Ale w przypadku Ewuni radość szybko zamieniła się w koszmar. SMA – to był szok dla całej rodziny. Jak to możliwe, że nasza córeczka ma taką śmiertelną chorobę genetyczną? Ewunia ma już 1 rok i 5 miesięcy, a wciąż nie może podnieść główki, leżąc na brzuchu. Nie wie, jak raczkować, nie ma oparcia na nogach i rękach, a chodzenie jest dla niej tylko marzeniem. To dramatyczna sytuacja, która rozrywa serce każdej matki. Codzienne życie staje się walką o przetrwanie i nadzieję, że córeczka przetrwa kolejny dzień. Życie z chorobą genetyczną to ciągła walka o przetrwanie. Ale wierzymy, że z pomocą innych, uda nam się pokonać chorobę. Codziennie walczymy o swoją córeczkę, stawiając wszystko na jedną kartę. To nie jest łatwe, ale mamy nadzieję, że w końcu uda się nauczyć Ewcię chodzić. Każdy kolejny dzień,  który udaje się przetrwać, to dla nasz największa nagroda i źródło siły do dalszej walki. Cała nasza wielodzietna rodzina zebrała się, aby zbierać fundusze na leczenie i rehabilitację Ewci. Wszyscy modlimy się, aby udało się uzbierać niezbędną kwotę, która pomoże córeczce w jej walce z chorobą. Również Ciebie prosimy o pomoc! Rodzice Ewy

3 894 zł
Paweł Walczyk
Pilne!
9 dni do końca
Paweł Walczyk , 50 lat

Ratujmy serce rodziny❗️ Ukochany tata walczy z rakiem❗️

Zwracamy się do Was z głębokim bólem i ogromną prośbą o pomoc dla naszego ukochanego taty, Pawła, który odważnie stawia czoła agresywnemu nowotworowi płaskonabłonkowemu z przerzutami do węzłów szyjnych. W wieku 51 lat tata, który jest jednocześnie jedynym żywicielem rodziny, przechodzi trudną batalię z chorobą. Historia zaczęła się od banalnego bólu ucha. Teraz każdy dzień to walka o jedno spojrzenie, jedno uśmiechnięte "kocham was". Tata przeszedł już trzy cykle chemioterapii, a 23 stycznia stanie przed kolejnym wyzwaniem w postaci tomografii, po której lekarze podejmą decyzję co do dalszych kroków w jego leczeniu. Tata jest nie tylko bohaterem dla nas, ale również dla naszej mamy oraz wnuków. Będąc na trzytygodniowej przerwie po trzeciej chemii, nie tylko musi radzić sobie z fizycznymi dolegliwościami, takimi jak cukrzyca czy przepuklina, ale także z emocjonalnym obciążeniem. Jest mu ciężko, kiedy nie może wspierać rodziny... Jednak, mimo wszystko, nie traci nadziei, a my staramy się go wspierać w każdy możliwy sposób. Ale rodzice i nasza dwie najmłodsze siostry pozostają praktycznie bez środków do życia, a jedynym wsparciem finansowym są świadczenia. Koszty leczenia taty są ogromne, a my jako rodzina nie jesteśmy w stanie ich pokryć sami. Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą o wsparcie finansowe. Tylko dzięki pomocy ludzi dobrej woli będziemy w stanie sprostać kosztom leczenia, które obejmują nie tylko terapie, ale także dietę specjalną oraz koszty dojazdów do szpitala. Dziękujemy za wszelkie wsparcie, jakie możecie nam ofiarować. Żadna kwota nie jest zbyt mała, a Wasza dobroć pomoże nam dalej walczyć. Niech nasza historia przemówi do Waszych serc, bo to wspólnie możemy sprawić, że nasz ukochany tata znów zacznie żyć. Z głębi serca dziękujemy, Rodzina

3 894 zł
Wojciech Wita
13 dni do końca
Wojciech Wita , 7 lat

Wojtek nie ma spokojnego dzieciństwa. Zmień to!

To smutne, gdy widzimy, jak nasz syn odczuwa lęk. Staramy się tłumaczyć, trzymać go za rękę i zapewniać, że wszystko będzie dobrze, ale niestety to nie wystarczy... Jak na swój młody wiek, Wojtek ma wiele trudności: autyzm, ADHD, zaburzenia integracji sensorycznej. Jednak oprócz powyższych, jego dokumentację medyczną uzupełnia astma oskrzelowa, niedosłuch i opóźniony rozwój mowy. To zbyt dużo i czasem po prostu nie wiemy, od czego zacząć pracę! Codzienność nie jest łatwa. Wojtek nie potrafi sam się ubrać, ani umyć. Każda zmiana, nowe miejsce oraz nieprzewidziane zdarzenia wzbudzają w nim ogromny strach! Podobnie jest w nocy, kiedy pojawiają się trudne do opanowania lęki. Mimo że nasz syn jest już duży, nadal zmaga się z lękiem separacyjnym…  Niedosłuch prawego ucha doprowadził z kolei do opóźnienia rozwoju mowy. Przejawia się to poprzez bardzo niewyraźną mowę, którą staramy się korygować w toku pracy z logopedą. Problem jest jednak na tyle istotny, że wiadome jest już, iż terapia logopedyczna musi być regularna.  Wojtek narażony jest także na powracające zapalenia oskrzeli. Astma oskrzelowa jest więc kolejnym utrudnieniem, które stoi na przeszkodzie do szczęśliwego dzieciństwa naszego dziecka!  Syn wymaga specjalistycznej i kompleksowej opieki oraz terapii. Staraliśmy się sami wszystko opłacać, ale po tak długim czasie dostrzegamy, że rosnące koszty są coraz trudniejsze do opłacenia… Będziemy wdzięczni, jeżeli postanowisz wesprzeć naszego Wojtka w jego prawidłowym rozwoju. Wpłata czy nawet udostępnienie naszej zbiórki może być dla niego realną formą pomocy! Rodzice Wojtka

3 893 zł
Katarzyna Uliasz Moczulska
Katarzyna Uliasz Moczulska , 48 lat

Złamana kość nie pozwala mi żyć – pomocy!

Trudno uwierzyć w to, jak boleśnie los mnie doświadczył. Wciąż nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak się stało... Przez wypadek nie tylko nie mogę funkcjonować, ale też nie mogę zajmować się schorowaną mamą... Jestem załamana, dlatego zdecydowałam się poprosić Was o pomoc... Los nigdy mnie nie rozpieszczał. Mimo wszystko starałam się z uśmiechem przekraczać kolejne granice. Opiekowałam się  mamą i to była moja życiowa misja. W grudniu 2019 złamałam nogę. I tak zaczął się najtrudniejszy etap mojego życia... Z początku nie przejęłam się tym złamaniem. Nie przeszło mi przez myśl, że może mnie ono ograniczyć na więcej niż na kilka tygodni. Gips, kilka tygodni ćwiczeń i powrót do normalności – nawet nie pomyślałabym, że to może być coś poważniejszego... Jednak moje złamanie okazało się bardzo poważne. Złamałam kość piszczelową i strzałkową z przemieszczeniem wieloodłamowym. Mimo usztywnienia kości się nie zrastały. Trzykrotnie przeprowadzano operację spajania. Rany pooperacyjne wolno się goiły, a ból uniemożliwiał mi funkcjonowanie... niedługo od wypadku minie rok, a ja nie dość, że nie jestem w stanie się poruszać, to jeszcze zmagam się z bardzo silnym bólem... Mam 44 lata i chorą mamę, która mnie potrzebuje. Mam 44 lata i chcę żyć! A ból zabiera mi to życie... Ostatnią szansą jest dla mnie nierefundowana operacja. Sprzedałam wszystko, co miałam cennego, jednak to wciąż za mało. Proszę, pomóż mi! Kasia

3 885,00 zł ( 21,8% )
Brakuje: 13 934,00 zł
Karol Smoliński
Karol Smoliński , 13 miesięcy

Ratujmy nóżki i sprawność Karolka nim będzie na to za późno! Pomocy!

Czekając na przyjście na świat mojego synka, Karola, nie spodziewałam się niczego złego. Byłam pod stałą opieką lekarza, a przy wszystkich badaniach kontrolnych wyniki mieściły się w normie. Niestety, pewnego dnia, gdy do terminu porodu było jeszcze daleko, poczułam ogromny ból brzucha i wiedziałam już, że coś jest nie tak… Pamiętam ten dzień jak wczoraj, to był dopiero 34. tydzień ciąży. W ogromnym przerażeniu zadzwoniłam na pogotowie i zostałam przewieziona do szpitala. Na miejscu od razu przekierowano mnie na oddział patologii ciąży, żeby nie pozwolić Karolkowi przyjść na świat zbyt wcześnie.  Niestety, to się nie udało. W ciągu paru godzin urodziłam, a mój synek przyszedł na świat jako wcześniak. Ze względu stan zdrowia musiał właściwie od razu zostać umieszczony w inkubatorze. Po dwóch godzinach od narodzin spadła na mnie kolejna tragiczna wiadomość. Neonatolog przekazał mi, że Karolek urodził się ze stopami końsko-szpotawymi.  Byłam w szoku, na początku nie wiedziałam, co to dokładnie oznacza. Przez ten krótki moment, gdy tuliłam syna w ramionach po porodzie, nic nie zauważyłam. Najważniejsze wtedy było to, że jest, urodził się i oddycha. Dwa dni po porodzie ortopeda poinformował mnie, że w walce o zdrowie Karolka niezbędne będzie regularne gipsowanie jego nóżek – żeby właściwie się kształtowały. Dowiedziałam się, że stopy końsko-szpotawe to wrodzona wada rozwojowa, która polega na ograniczeniu ruchu stopy na zewnątrz spowodowanym przez skrócone ścięgna i więzadła od jej środkowej strony. Przez to stopa kieruje się do wewnątrz. I tak co tydzień, nawet po opuszczeniu inkubatora i szpitala, synek musi mieć zdejmowany stary i zakładany nowy gips na nóżki. Cały proces leczenia do tej pory sprawia Karolkowi ogromny dyskomfort i utrudnia właściwy rozwój – gips jest dla takiego maluszka bardzo ciężki i ogranicza poruszanie nogami od uda aż po same palce stóp.  Niedługo jednak będzie możliwe zakończenie gipsowania nóżek i rozpoczęcie korzystania ze specjalistycznej szyny Denisa, która stosowana jest przy korekcji stóp końsko-szpotawych. Będzie to jednocześnie moment, w którym niezbędne stanie się rozpoczęcie rehabilitacji. Zgodnie z zaleceniami lekarzy powinna się ona odbywać 5 razy w tygodniu, natomiast publiczna opieka zdrowotna umożliwia nieodpłatnie rehabilitację jedynie raz w tygodniu.  Niestety, prywatna opieka specjalistów jest bardzo kosztowna, a ja nie posiadam aktualnie środków, na jej pokrycie. Brak należytej i nieprzerwanej rehabilitacji spowoduje niewłaściwy rozwój nóżek mojego synka, dlatego tak ważne jest, by leczenie zacząć już teraz. Bardzo możliwe, że w przyszłości Karol będzie musiał przejść operację stóp, jednak do tego czasu możemy zapewnić mu właściwy ich rozwój – na miarę jego możliwości. Tak, by mógł nauczyć się chodzić, biegać czy bawić z innymi dziećmi w chowanego.  Karolek ma jeszcze troje starszego rodzeństwa i jego niepełnosprawność odbija się na całej naszej rodzinie. Jako mama muszę nauczyć się rodzicielstwa w pewien sposób na nowo – opieka nad chorym dzieckiem różni się od tej, której wymagały moje zdrowe dzieci.  Karolek przyszedł na świat dopiero dwa miesiące temu, a doświadczył już tak dużo cierpienia. Staram się zapewnić mu jak najlepszy start, ale nie jestem w stanie zrobić tego sama. Proszę, dajcie mojemu synkowi szansę na normalne dzieciństwo i rozwój. Wierzę, że dobro wysłane w świat, wróci do Was ze zdwojoną mocą.  Mama Karolka

3 879,00 zł ( 18,23% )
Brakuje: 17 398,00 zł
Julia Seliga
Julia Seliga , 9 lat

Potworna droga po lepsze jutro!

Od samego początku życie Julki nie należało do łatwych. Córka urodziła się z ciężką zamartwicą. Dostała tylko 2 punkty w skali Apgar. Zdiagnozowano u niej encefalopatię niedotleniowo - niedokrwienną oraz obustronne zmiany w płatach ciemieniowych i potylicznych. Od lutego 2021 roku Julcia choruje na padaczkę ogniskową (objawową). Niestety na obecną chwilę nie udało się jeszcze znaleźć leku. Choroba ta bardzo utrudnia funkcjonowanie córki. Nie może uczestniczyć w wielu zajęciach ze względu na codzienne niekontrolowane napady (przewracanie się). Dlatego jest to dla nas obecnie największy priorytet! Szukamy wciąż nowych możliwości i nie poddajemy się. Znaleźliśmy turnus rehabilitacyjny dla dzieci z opóźnieniem psychoruchowym i padaczką. Turnus taki jest bardzo kosztowny i potrzebujemy wsparcia, aby Julka mogła uczestniczyć w takim turnusie.     Oprócz tego Julcia jest uśmiechnięta i kochającą swoich rodziców dziewczynką. Natomiast potrzebuje stałej rehabilitacji i leczenia, aby żyć i funkcjonować jak jej zdrowi rówieśnicy. Apelujemy o pomoc dla Julki poprzez podarowanie 1 % z podatku oraz darowizn. Dziękujemy!

3 877,00 zł ( 42,87% )
Brakuje: 5 166,00 zł