Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Matylda Zmuda Trzebiatowska
Matylda Zmuda Trzebiatowska , 2 latka

Walka o lepsze jutro, która będzie trwać już zawsze... Pomagamy Matyldzie!

Matylda jest całym naszym światem. Światem, który daje nam bezgraniczną miłość i ogromną ufność. Jej rozwój będzie różnił się od rówieśników, a naszym zadaniem na całe życie jest wsparcie jej możliwości i potencjału. Dzieci, które rodzą się z Zespołem Downa zmagają się z wieloma innymi schorzeniami. Córeczka ma wadę serduszka oraz wodonercze. Zaopiekowanie się nią pod kątem medycznym to zaledwie wierzchołek potrzeb i trudności, które ją czekają.  Możemy jedynie przewidywać jej rozwój i wspierać go od samego początku. Będzie to wymagało regularnej rehabilitacji, a także wielu konsultacji. Część z nich na pewno będziemy musieli realizować w sektorze prywatnym – chociażby ze względu na terminy. Już dzisiaj proszę o wsparcie, które będę mogła przeznaczyć na jak najlepszą pomoc dla mojej małej kruszynki. Matylda nie ma nawet roku, ale ten rok – ten i następne będą najważniejszymi, by nauczyć ją jak najwięcej umiejętności. Na pewno czekają nas pewno trudne chwile, ale ze świadomością pomocy, tego, że nie jesteśmy sami – będziemy mieć siłę, by stawić im czoła. rodzice Matyldy

4 302 zł
Wojciech Peczak
Wojciech Peczak , 30 lat

Boję się dnia, w którym nie będę już w stanie pomóc Wojciechowi... Ratunku❗️

Wojciech od urodzenia zmaga się z chorobami neurologicznymi. Syn ma duże problemy z samodzielnym poruszaniem się, dlatego przez całe życie się nim opiekuję. Zawsze staraliśmy się radzić sobie jak najlepiej, jednak z każdym dniem sytuacja jest coraz trudniejsza… Mój syn nie jest w stanie samodzielnie wykonać wielu codziennych czynności. Muszę pomagać mu przy ubieraniu, myciu czy jedzeniu. Ze względu na swoje schorzenie Wojciech musiał też przejść kilka różnych operacji. Po każdej z nich potrzebował jeszcze intensywniejszej opieki! Niestety, wieloletnie podnoszenie syna odcisnęło piętno również na moim zdrowiu… Z każdym dniem pogłębiają się moje problemy z kręgosłupem i sama zaczęłam potrzebować leczenia. Boję się, że nadejdzie moment, w którym nie będę już w stanie dłużej pomagać synowi… Staram się zapewniać Wojciechowi wszystko, czego potrzebuje. Zajęcia rehabilitacyjne tylko nieznacznie poprawiają jego sprawność, dlatego jedyną nadzieją na ułatwienie naszej codzienności jest podnośnik sufitowy. Znacznie odciążyłby mój kręgosłup, dzięki czemu mogłabym nadal opiekować się synem. Podnośnik jest niestety bardzo drogi. Sama nie dam rady uzbierać tak ogromnej kwoty… Z roku na rok jestem coraz starsza i mam coraz mniej siły, by opiekować się Wojciechem. Nie chcę, by syn stał się przykuty do łóżka bo nie będę w stanie go podnieść! Z całego serca proszę, pomóżcie mi w walce o lepszą codzienność! Ewa, mama Wojciecha

4 300,00 zł ( 11,54% )
Brakuje: 32 935,00 zł
Piotr Baryła
Piotr Baryła , 53 lata

Gdyby na jednego człowieka przypadał limit tragedii, Piotr już dawno by go przekroczył❗️

Wszystko zaczęło się jakieś 10 lat temu. Właśnie wtedy w życiu mojego syna miał miejsce początek lawiny złych diagnoz i tragicznych informacji, które jedna po drugiej spadały na naszą rodzinę… Piotr cierpi na cukrzycę. 10 lat temu złamał nogę, co w konsekwencji doprowadziło aż do AMPUTACJI! Kończynę włożono w gips, jednak jak się później okazało, kość przebiła skórę. Wówczas trzeba było złamać nogę i założyć gips ponownie. Po ściągnięciu konieczny był przeszczep w aż 7. miejscach. Skóra robiła się fioletowa. Nogi syna niestety nie udało się uratować... Jakby tragedii było mało, niedługo później Piotr uczestniczył w wypadku samochodowym. Inny kierowca jechał pod prąd i uderzył w samochód mojego syna. Piotrek stracił oko… W czasach pandemii syn zaczął chorować nefrologicznie – miał problemy z obiema nerkami… Starałem się zrobić wszystko, by zapewnić mu opiekę… Jednak to nie był koniec tragicznych informacji… Miesiąc temu Piotr zaczął skarżyć się na brak czucia w palcu u stopy. Po wielu badaniach lekarze podjęli decyzję o kolejnej amputacji – tym razem połowy stopy. Codzienność syna i całej naszej rodziny to prawdziwy koszmar… Piotr od momentu operacji przebywa w szpitalu. W domu czeka na niego kochająca żona i 12-letni synek, którzy bardzo za nim tęsknią… Musimy uzbierać ogromne środki na zakup dwóch protez, na jedną i drugą nogę, na zakup wózka inwalidzkiego i leczenie i rehabilitację, które są niezbędne. Sami nie jesteśmy w stanie zdobyć tak ogromnej kwoty. Jesteśmy zmuszeni poprosić o pomoc… Czy otworzycie serce dla mojego syna? Gdyby na każdego człowieka przypadał limit tragedii, Piotr już dawno by go przekroczył… Tata Piotra

4 293,00 zł ( 4,22% )
Brakuje: 97 303,00 zł
Arkadiusz Przybylski
Arkadiusz Przybylski , 28 lat

By kolejne urodziny syna świętować jako w pełni sprawny tata!

Marzenia mogą dotyczyć różnych aspektów życia. Niektórzy chcą wybudować dom, kupić auto, inni marzą o podróżach lub karierze... Czy moje marzenie jest wyjątkowe? Dla mnie na pewno. Najbardziej na świecie chciałabym móc aktywnie zajmować się synem. By to spełnić, muszę być sprawny. A niedługo minie rok… Rok od narodzin mojego dziecka, jak i rok od wypadku.  Obudziłem się w szpitalu. Rodzina i znajomi przekazali mi informację, że w pracy doszło do wypadku. Niewiele pamiętam z tego pechowego dnia. Tylko z opowieści bliskich wiem, że gdy trafiałem do szpitala, mój stan był naprawdę ciężki. Moje życie wisiało na włosku. Lekarze dawali mi zaledwie 5% szans na przeżycie. Przez ponad 5 tygodni leżałem w śpiączce pod respiratorem. Uszkodzony kręgosłup - to pierwsza przerażająca wiadomość, którą usłyszałem zaraz po wybudzeniu. O kolejnych dowiedziałem się nieco później, kiedy kontakt ze mną był odrobinę lepszy. Miałem wiele obrażeń wewnętrznych takich jak uszkodzenie nerek, wątroby, żołądka, połamane żebra, uszkodzone jelita, złamana miednica. Byłem w szoku. Strach o własne zdrowie towarzyszył mi każdego dnia. Potrzebowałem czasu, by wszystko sobie poukładać. Jest jednak coś, co daje mi mnóstwo woli walki i chęci życia - narzeczona i syn. Dla nich wiem, że warto. W tym roku skończę 25 lat. Moje zainteresowania w pełni dotyczą sportu. Przed wypadkiem uwielbiałem uczęszczać na siłownię, grać w tenisa, siatkówkę, a także trenować sztuki walki. Bardzo chciałbym kiedyś wrócić na boisko. Nauczyć mojego syna grać, wspólnie trenować i ćwiczyć... By tak mogło się stać, potrzebuję operacji i rehabilitacji. Mimo że wypadek miał miejsce w czerwcu 2020, nadal nie mogę siadać. W domu leżę od 9 października, czekając na nowy termin operacji stabilizującej kręgosłup. Jestem bardzo załamany, ponieważ kwietniowy termin, który mi podano został odwołany przez pandemię COViD. Niestety pierwsza operacja, która odbyła się zaraz po trafieniu do szpitala, pomogła w ustabilizowaniu jedynie prawej strony kręgosłupa. Stabilizacja drugiej miała odbyć się jak najszybciej, a tymczasem przyszło mi czekać…  Na to, że jeszcze kiedykolwiek wstanę na nogi o własnych siłach, lekarze dają mi 50% szans. By aktualnie móc się przemieszczać zbieram na wózek. Mam nadzieję, że będzie to zakup chwilowy, że już niedługo będę mógł chodzić, biegać, uczyć syna pierwszych kroków. Zbieram również na ułatwiający życie podnośnik transportowy oraz łóżko rehabilitacyjne, które na pewno poprawiłyby komfort mojego aktualnego życia.  Jestem bardzo szczęśliwy, że zostałem ojcem. Chciałbym spędzać jak najwięcej czasu z synem oraz narzeczoną. W przyszłości wyprawić nam piękny ślub, móc wyjeżdżać na wspólne wakacje, pracować razem w ogrodzie patrząc, jak nasz syn bawi się i uśmiecha do nas… Mamy z moją ukochaną wiele marzeń, tak bardzo chciałabym stopniowo je realizować, w pełni ciesząc się wspólnym życiem. Zwracam się z prośbą o pomoc, ponieważ niezbędny sprzęt, opłacenie specjalistów oraz zakup leków i środków do pielęgnacji bardzo przewyższają mój budżet. Bez wsparcia nie dam rady kupić wszystkiego sam. Oprócz stałej rehabilitacji konieczne są spotkania z logopedą, ponieważ po wypadku mam problemy z mową. Proszę o pomoc w walce o sprawność. Arkadiusz

4 293 zł
Marysia Warot
Marysia Warot , 2 latka

Zawalcz z Marysią o jej przyszłość! Wymaga stałego leczenia i rehabilitacji

Nasza córeczka Marysia toczy ciężką walkę od pierwszych chwil swojego życia. Od samego początku swojego istnienia pokazała silną wolę walki.  Większość swojego życia spędziła w szpitalu, gdzie lekarze wspomagani modlitwami całej armii modlącej się o jej zdrowie uczynili cud. W tym samym czasie nie otrzymała wymaganej pomocy rehabilitacyjnej i neurologopedycznej. Niestety w naszej okolicy z terapii w ramach NFZ będziemy mogli skorzystać, dopiero gdy Marysia skończy 2 latka. Nie możemy pozwolić sobie na kolejną stratę czasu, dlatego Marysia jest rehabilitowana prywatnie w dwóch miejscach w tym jedno godzinę drogi autem od naszego miejsca zamieszkania.  Musimy zawalczyć o jej przyszłość, dlatego bardzo prosimy o wsparcie zbiórki na dalsze leczenie i rehabilitację naszej małej wojowniczki. Prosimy również o udostępnianie. 

4 291 zł
Helena Orchowska
14 dni do końca
Helena Orchowska , 70 lat

Niefortunny upadek roztrzaskał mój bark❗️ Proszę, pomóż!

Zawsze starałam się dbać o zdrowie i sprawność. Mieszkam sama, więc moja samodzielność była dla mnie najważniejsza. Niestety stało się coś, co przekreśliło moje marzenia o sprawnym życiu! W 2022 roku, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia byłam na kontroli w przychodni rodzinnej. Było już ciemno, gdy wychodziłam od lekarza. Zdążyłam odejść jedynie kilka kroków od budynku, kiedy potknęłam się o wystający schodek. Całym ciężarem ciała upadłam na prawą stronę. Nie wiem, jak udało mi się samej wstać – to musiała być adrenalina. Zdążyłam tylko wrócić do przychodni i zgłosić się do pielęgniarki. Potem straciłam przytomność...  Obudziłam się na oddziale ratunkowym… Mój bark był roztrzaskany na dziesięć części! Nie mogłam uwierzyć, że zwykły upadek tak tragicznie wpłynął na moje zdrowie. Na domiar złego, prawa ręka jest moją dominującą, a to właśnie z tej strony wszczepiono mi endoprotezę.  Obecnie jest mi bardzo trudno swobodnie funkcjonować. Od półtora roku codziennie towarzyszy mi ból! Każdy ruch – wstanie z łóżka, przygotowanie sobie posiłku, spacer – okupiony jest ogromnym dyskomfortem. W następstwie upadku pojawiły się u mnie zwyrodnienia i zespół cieśni nadgarstka. Uczęszczam na rehabilitację, by choć trochę ulżyć sobie w bólu, jednak nie wszystkie wizyty są dostępne w ramach NFZ.  Niedawno okazało się, że z moją endoprotezą niestety są problemy… Gdy pierwszy raz usłyszałam o tym od lekarzy, nie mogłam w to uwierzyć – prawdopodobnie niezbędna będzie reoperacja! Jeśli zabieg okaże się konieczny, będzie musiał odbyć się w prywatnym ośrodku. Wiem, że koszty będą ogromne... Przede mną długa i ciężka droga po odzyskanie sprawności, ale liczę na otwarte serca dobrych ludzi. Zwracam się do Was o pomoc w opłaceniu dalszej walki o zdrowie. Chciałabym móc cieszyć się życiem tak, jak przed upadkiem. Z całego serca proszę o wsparcie!  Helena

4 285 zł
Izydor Bubiak
Izydor Bubiak , 5 lat

Mały Idzio potrzebuje specjalistycznego żywienia - Twoja pomoc znów potrzebna!

Każdy rodzic pragnie, aby jego dziecko było zdrowe i wiodło szczęśliwe życie. Niestety w naszym przypadku los miał inne plany… U naszego synka w trakcie badań przesiewowych zdiagnozowano fenyloketonurię. Jest to choroba metaboliczna o podłożu genetycznym, przy której jak najszybsze leczenie pozwala uniknąć groźnych konsekwencji. Gdy otrzymaliśmy te informacje, przestraszeni, ale jednak bardzo zmotywowani do walki, zaczęliśmy szukać dla synka pomocy. Choroba ta niesie za sobą nieodwracalne skutki, jak niepełnosprawność umysłowa, padaczka, zaburzenia mowy i chodu oraz inne zaburzenia neurologiczne. Zrobimy wszystko, aby te choroby nie dotknęły naszego synka! Jedynie restrykcyjna dieta, oparta na przyjmowaniu preparatów specjalnego przeznaczenia medycznego i niskobiałkowej żywności może uratować Idka! Niestety, takie leczenie jest  bardzo kosztowne. Z całego serca prosimy Was o pomoc. Nie pozwólcie, aby choroba zabrała naszemu synkowi szansę na dobrą przyszłość. Rodzice Idka

4 279 zł
Nikodem Romanek
Nikodem Romanek , 5 lat

CUD na wyciągniecie ręki - chcesz pomóc Nikosiowi?

Dziękujemy za to, że nigdy nie odmówiliście nam Państwo wsparcia! Wracamy prosić o pomoc, bo nasza sytuacja nadal jest trudna. Sami sobie nie poradzimy... Nasza historia: Jestem mamą Nikodema urodzonego w 23 tygodniu ciąży. Ważył jedynie 600 gramów. Od pierwszych sekund, gdy pojawił się na świecie, lekarze walczyli o jego życie. Byliśmy przerażeni. Pamiętam dokładnie każdą chwilę, pamiętam nagły poród, pamiętam ogromny strach i myśli, czy to możliwe, że mój synek to przeżyje... Zaraz po urodzeniu stwierdzono szereg trudności, chorób, wad... Dokumentacja medyczna tego małego człowieka jest zatrważająca!  Dziś Nikoś ma już 4 lata. Jest mądrym, ciekawym świata chłopcem. Niestety, nadal nie mówi i nie mogę się z nim swobodnie komunikować. Zdecydowanie utrudnia to rurka tracheotomijna. Jednak jej obecność jest konieczna — dzięki niej mój synek oddycha!  Każdego dnia próbuję pomóc Nikosiowi. Staję na rzęsach, by sprostać jego potrzebom i uchronić przed cierpieniem. Niestety, nie zawsze jest to możliwe. Często widzę, że coś się dzieje, widzę, że czegoś potrzebuje, ale nie może mi tego przekazać werbalnie. Wtedy muszę się domyślać i zamartwiać... Oboje bardzo się denerwujemy i błądzimy w poszukiwaniu zrozumienia....  Niedawno dowiedziałam się, że jest sprzęt, który może ułatwić nam komunikację — to cyber oko. Jedynym problemem jest koszt! Nawet po odjęciu odłożonych na subkoncie środków, pozostaje nam do dopłacenia 15 tysięcy, których obecnie nie mam... Wierzę, że i teraz nas nie zawiedziecie. Z Państwa pomocą wszystko będzie możliwe!  Muszę walczyć o naszą przyszłość. Kiedy trzymam mojego synka w ramionach, czuję, że mam przy sobie cały świat. Chciałabym, żeby pomimo trudności żył jak najlepiej...  Proszę, pomóż mi walczyć z codziennością! Pomóż mi ‚‚usłyszeć" potrzeby Nikosia!  Małgorzata — mama 

4 278,00 zł ( 26,8% )
Brakuje: 11 680,00 zł
Julian Drzymała
Julian Drzymała , 2 latka

Wesprzyj Julianka w drodze po sprawność...

Ciąża przebiegała bez żadnych zarzutów. Nasz synek Julek urodził się zdrowy, dostał 10 punktów w skali Apgar. Pierwsze trzy miesiące jego życia przebiegały bezproblemowo. Niestety później pojawiły się problemy. Synek zaczął słabnąć, bardzo często chorował. Zaniepokoiło nas, że znikomo porusza nóżkami i rączkami, nie bawi się nimi. Nie był w stanie podnieść i chociaż przed chwilę utrzymać główki. Stopniowo coraz gorzej skupiał uwagę na mojej twarzy. Razem z mężem zmartwieni udaliśmy się z synkiem do fizjoterapeuty. Lekarz powiedział, że rozwój psychoruchowy Julianka jest znacząco opóźniony. Kolejne badania wykazały również zaburzenia układu nerwowego. U synka objawia się to w ten sposób, że jest bardzo słaby, nie może utrzymać samodzielnie główki. Kontakt z nim jest znikomy. Niestety, aby uzyskać sprawność, Julianek musi być intensywnie rehabilitowany. Cały czas trwają badania, chłopiec jest w trakcie diagnozy. Próbujemy znaleźć źródło tych nieprawidłowości, jak najszybciej je eliminować i zapobiegać dalszemu rozwojowi zaburzeń. Obecnie Julian dojeżdża na ćwiczenia dwa razy w tygodniu, ale lekarze zalecają codzienną rehabilitację. Niestety jest ona bardzo wymagająca i kosztowna. Ze względu na niską odporność i częste przeziębienia naszego synka, co jakiś czas musimy odwołać zajęcia i skupić się na wyleczeniu infekcji. Ale nie poddajemy się, robimy wszystko, aby pomóc naszemu Juliankowi! Rehabilitacja na szczęście przynosi efekty. Zauważamy, że nasz synek pomału zaczyna ruszać kończynami i chwytać przedmioty.  Jesteśmy z niego dumni i wierzymy, że częstsza rehabilitacja jest w stanie zdziałać cuda. Niestety poza ćwiczeniami, które mamy możliwość przeprowadzać w rodzinnej miejscowości, musimy również dojeżdżać do szpitala. Julek musi być pod stałą opieką neurologa, a dojazd 170 kilometrów do stolicy przysparza nam niemałych wydatków. Julianek ma starsze rodzeństwo, które z przyjemnością pomaga nam w opiece nad nim. Jego starsza siostra nie może się doczekać, aż synek zacznie stawiać swoje pierwsze kroki. Wiemy, że ciężka praca Juliana popłaci i już niedługo zobaczymy efekty. Aby do tego doszło, potrzebne jest Wasze wsparcie… Prosimy o pomoc! Rodzice

4 270 zł