Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcin Zawadzki
Marcin Zawadzki , 33 lata

Brutalnie pobity Marcin stracił zdrowie fizyczne i psychiczne – konieczna operacja!

10 lat minęło od brutalnego pobicia. Tyle też lat mierzę się z tragicznymi konsekwencjami w sferze fizycznej i psychicznej. Bardzo potrzebuję Twojej pomocy… Napadło mnie pięć osób. By się obronić, ochraniałem tułów prawą ręką. Przez mocne uderzenia w końcu się złamała. Była w tragicznym stanie. Mimo prześwietlenia i widocznych przemieszczeń chirurg nie nastawił jej w żaden sposób. Włożył jedynie w gips. Ręka zrosła się nieprawidłowo. Można by pomyśleć, że to jedyny problem, jednak konsekwencje są przerażające. Nieokiełznany ból rwie od barku przez łokieć, aż do nadgarstka. Nie mogę chwytać, dźwigać, nosić. Próbowałem wyleczyć niezbędną kończynę u innych specjalistów. Jednak pracodawcy nie byli łaskawi. Gdy brałem dni wolne z jej powodu, nie mogłem wykonywać określonych czynności, zrywali ze mną umowę. Dalej próbowałem, ale sytuacja się powtarzała. Z braku pieniędzy wylądowałem na ulicy.  Za pracą wyjechałem za granicę. Między czasie zachorowałem na depresję, zaburzenie osobowości typu mieszanego. Moje problemy ze zdrowiem psychicznym są też związane z trudnym dzieciństwem, wykorzystywaniem seksualnym, molestowaniem.  Trudno o tym mówić, ponieważ społeczeństwo nie jest przyzwyczajone do chorób innych niż te fizyczne. Mnie dotknęły obie sfery, dlatego jest mi jeszcze ciężej, jednak wiem, że z pomocą dobrych ludzi jestem w stanie zbudować lepsze życie. Do tej pory żaden lekarz nie chciał się podjąć leczenia mojej ręki. W końcu znalazłem chirurga w Polsce, który dał mi nadzieję. Operacja polega na przepiłowaniu kości, nastawieniu i wsadzeniu odpowiedniego druta/prętu – operacja skomplikowana, ryzykowna, ale efekty mogą być niemalże wyzwalające.  Bardzo proszę Cię o pomoc! Chcę radzić sobie sam, utrzymać się, pracować, niestety nie osiągnę tego bez Twojego wsparcia. Już teraz jestem Ci wdzięczny, chociażby za najmniejszą wpłatę.  Marcin

4 593 zł
Julia i Franciszek Kaweccy
Julia i Franciszek Kaweccy , 16 miesięcy

Wada wrodzona skazała rodzeństwo na niedosłuch❗️Pomagamy❗️

Mamy dwójkę wspaniałych, ale niepełnosprawnych, niedosłyszących dzieci – Julcię i Franka. Codziennie pokonujemy wiele trudności, aby miały szansę na normalny rozwój i życie. Potrzebna jest częsta i długotrwała rehabilitacja zarówno w domu, jak i prowadzona przez specjalistów.  Od urodzenia się dzieci ponosimy duże koszty związane z wizytami u lekarzy, rehabilitacją, zajęciami stymulującymi rozwój, dojazdami, badaniach, kupnem aparatów słuchowych itd. Wcześniej radziliśmy sobie bez żadnej pomocy, ale niecałe 7 miesięcy temu na świat przyszła córka i problemy oraz koszty podwoiły się. Franek urodził się 8 listopada 2021 roku jako wcześniak. Cesarskie cięcie uratowało mu życie. Urodzony w 36 tygodniu z zielonych wód płodowych, niedotleniony oraz w zamartwicy. Oceniony na 5 pkt w skali Apgar wymagał intubacji i wsparcia oddechu. Stwierdzono rozstrzeń serca oraz krwawienie śródmózgowe.  Został mi odebrany i przewieziony do innego szpitala, w którym przebywał miesiąc na Oddziale Intensywnej Terapii. Był to nasz najgorszy okres w życiu. Wykonane badania przesiewowe słuchu nie były pozytywne. Po wykonaniu specjalistycznych badań w Szpitalu Dziecięcym w Bydgoszczy zdiagnozowano obustronny niedosłuch zmysłowo-nerwowy H90.3 na poziomie 70dB. Franio został zakwalifikowany do protezowania aparatami słuchowymi oraz rehabilitacji mowy i słuchu.  Były również problemy z rozwojem ruchowym oraz obniżonym napięciem mięśniowym, przez co około 1,5 roku synek musiał być rehabilitowany ruchowo kilka razy w tygodniu. Pojawiły się również problemy neurologiczne i konieczność odbycia terapii SI. Zrobiliśmy badania genetyczne, z których wynika, że Franek ma niedosłuch wrodzony i nie ma szans na wyleczenie. Julcia urodziła się 9 czerwca 2023 roku również przez cesarskie cięcie, ale o czasie. Badania przesiewowe słuchu, tak jak u jej brata, wyszły źle. Historia zaczęła się powtarzać. Po specjalistycznych badaniach w szpitalu dziecięcym zdiagnozowano obustronny niedosłuch zmysłowo-nerwowy H90.3 na poziomie 55bD i zostaliśmy zakwalifikowani do protezowania aparatami słuchowymi. Powtórzył się również problem neurologiczny, opóźnienie psychoruchowe oraz nieprawidłowy rozkład napięcia mięśniowego, hipotonia mięśniowa. Julcia wymaga częstej i długotrwałej rehabilitacji logopedycznej, fizjoterapeutycznej oraz psychoruchowej. Oboje dzieci mają orzeczenie o niepełnosprawności. Od urodzenia Frania korzystamy i utrzymujemy wszystkie możliwe rehabilitacje i terapie oraz systematyczne kontrole u specjalistów: m.in. neurolog, logopeda, fizjoterapeuta, audiolog, laryngolog. Pochłania to bardzo dużo czasu, energii i pieniędzy, ale zrobimy wszystko, aby nasze dzieci miały szansę na normalne i szczęśliwe życie, naukę, możliwość zdobycia pracy oraz założenia rodziny. W związku z tym chcielibyśmy prosić o wsparcie finansowe, abyśmy mogli wykorzystać wszelkie możliwe sposoby pomocy Frankowi i Julci w rozwoju fizycznym, psychicznym i nauce mówienia, która jest bardzo utrudniona, ale tak niezbędna do normalnego życia i funkcjonowania w społeczeństwie. Rodzice

4 590 zł
Marlena Bulak
Marlena Bulak , 31 lat

Pomóż mi spełnić marzenie o dziecku.

Mam na imię Marlena. Mam 29 lat. Jestem kobietą zaradną, ambitną, pracowitą i szczęśliwą – tak widzą mnie osoby, które napotykam w swoim życiu. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Każdy człowiek posiada własną definicję szczęścia. Dla mnie szczęściem jest rodzina. Marzyłam, by mieć trójkę dzieci, niestety jest to niemożliwe. Od osiągnięcia ,,dorosłości" cierpię na silne bóle podbrzusza, okropnie przechodzę miesiączki. W wieku 20 lat stwierdzono u mnie endometriozę, zespół policystycznych jajników oraz niedrożność jajowodów. Dla mnie ta diagnoza brzmiała jak wyrok – wyrok dożywotniego nieszczęścia. Każde z pojedynczych wymienionych schorzeń ma bardzo poważny wpływ na płodność. Mnie przytrafiły się wszystkie trzy. Nie poddałam się, chciałam za wszelką cenę walczyć o swoje szczęście. W 2014 roku poddałam się operacji zwalczającej endometriozę. Niestety koszmar powtórzył się w 2019 roku. Kolejna operacja, ból i łzy. Okazało się, że operacja wywołała komplikacje, które mogły doprowadzić do mojej śmierci. Miałam przetaczaną krew. Trzeci raz trafiłam na stół operacyjny. Podczas badań kontrolnych zdiagnozowano insulinooporność. W 2021 roku pojawił się promyk nadziei – dwie kreski na teście ciążowym. Nasze szczęście trwało 10 tygodni. Ciąża obumarła. Wraz z partnerem podjęliśmy leczenie w klinice w Poznaniu. Pięć inseminacji, decyzja o podjęciu się in vitro, stymulacja hormonalna, szereg bolesnych badań, zastrzyki każdego dnia, nieprzespane noce, utrata nadziei w końcu jest! Po piątym transferze wynik beta HCG wskazuje na ciążę. Tym razem szczęście trwało jeszcze krócej... 14 dni. Dzięki zbiórce, a dokładnie dobrym sercom ludzi, udało nam się wykonać kolejny, 6 transfer. Również nieudany. Promyk nadziei pojawił się, gdy po złym samopoczuciu wykonałam test i był pozytywny. Ciąża niestety obumarła. Dowiedzieliśmy się, że mój organizm odrzuca zarodki. Musimy wykonać kosztowne badania immunologiczne, wdrożyć leczenie, które może spowodować, że uda mi się zajść w ciążę i utrzymać ją naturalnie. Pragniemy walczyć dalej, jednak niestety już nas na to nie stać. Inseminacje, dwie pełne procedury in vitro, leki dojazdy kosztowały nas blisko 90 tysięcy złotych. Nie stać nas na kolejny kredyt dlatego, mimo że jest nam wstyd, musimy prosić o pomoc. Robimy to, ponieważ pragniemy zostać rodzicami. Z góry dziękuję za wszelkie wpłaty. Zachęcam także, do przekazywania 1.5% podczas rozliczania podatku. Marlena Kwota zbiórki jest szacunkowa

4 587,00 zł ( 14,37% )
Brakuje: 27 328,00 zł
Mateusz Mielewczyk
Mateusz Mielewczyk , 12 lat

Heroiczna walka każdego dnia – Pomóżmy Mateuszkowi❗️

Przychodzę do Państwa z ogromną prośbą o pomoc dla synka. Właściwie pomoc dla niego, odmieni życie całej mojej rodziny... To jest ten moment, w którym już sobie sami naprawdę nie poradzimy, bo grunt wali nam się pod nogami...  Mateusz walczy z przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem, skoliozą. Mamy wizyty prywatne, praktycznie co tydzień, każde w innym mieście, rozrzucone po całej Polsce...  Mało tego – endoproteza biodra, wstawianie blach w nogi i prostowanie przykurczów... Wszystko było liczone w tysiącach, a czekają nas kolejne, ponieważ rehabilitacja MUSI trwać. Kamienie na nerkach, psujące się zęby, skolioza, problemy z kręgosłupem, komplikacje, pogarszający się stan i kolejne wyceny... Zaczęło to spadać na nas jak lawina nie do zatrzymania.  Rehabilitacja, leki, pampersy, to konieczne rzeczy, których nie może zabraknąć nam na co dzień, ale i kosztowne. A jakby tego było mało, potrzebujemy zakupić dla Mateusza nowy wózek, dostosowany do przykurczu nóg. Oprócz tego musimy dostosować mieszkanie – zakupić podnośnik, specjalną wannę, zlew, remont łazienki… To ogromne koszty, do których musimy dopłacić z własnej kieszeni nawet po dofinansowaniu. Ja w obecnej sytuacji nie proszę, ja już błagam o wsparcie! Chciałabym zapewnić dzieciom godne życie, a Mateuszkowi zdrowie i lepszą przyszłość... Tak wiele nam jeszcze brakuje! Nie chcę się poddać, błagam jeszcze raz, pomóż nam! Mama Agata

4 586,00 zł ( 1,43% )
Brakuje: 314 563,00 zł
Mieczysław Stasieńko
3 dni do końca
Mieczysław Stasieńko , 64 lata

Droga proteza to nadzieja na drugie życie. Pomóż, proszę!

To już 18 lat. Prawie dwie dekady z chorobą... Kiedy zdiagnozowano u mnie cukrzycę, przez myśl nie przeszło mi, że może aż tak bardzo zmienić to moje życie. Pracowałem, miałem pasje, plany i zwyczajną codzienność, za którą teraz tak bardzo tęsknię. A teraz... Straciłem połowę prawej nogi i jestem zmuszony prosić Ciebie, obcą mi osobą, o pomoc! Choroba trwała wiele lat, aż z powodu nieustającego bólu nóg musiałem zrezygnować z pracy, ograniczyłem też aktywność, jednak ból nie ustępował... Po kilku miesiącach dyskomfort wywoływany przez każdy ruch był już nie do wytrzymania i zaczęła się równia pochyła. W styczniu 2020 roku zbadano przepływ żył i tętnic. Po badaniu lekarz nie stwierdził żadnego zagrożenia. Zalecił leczenie tabletkami. Niestety, po paru dniach bóle nasiliły się nie do wytrzymania. Trafiłem na oddział ratunkowy pogotowia.  Rozpoznano u mnie krytyczne niedokrwienie prawej kończyny dolnej. Wtedy wdała się sepsa, stanąłem na krawędzi i konieczne okazało się to, czego bałem się najbardziej... 7 lutego wykonano amputację prawego podudzia. Moja noga została odcięta, a mój świat się skończył... Ograniczył właściwie do czterech ścian mojego mieszkania. Jestem w trakcie rehabilitacji. Chcę wrócić do dawnej aktywności. Chcę znów zacząć żyć. Ale bez drogiej protezy to mi się nie uda... Mam dwoje wnucząt, którym obecnie poświęcam mało czasu. Chciałbym z nimi więcej przebywać i zajmować się nimi. Przed amputacją systematycznie razem z żoną chodziliśmy na długie spacery po pobliskich górach. Chciałbym znów spędzać w ten sposób wolny czas. Jest jednak bariera, której nie zdołam pokonać... Jest to proteza, której zakup, choć tak bardzo potrzebny, to tak bardzo poza moim zasięgiem. Proszę, pomóż mi! Mieczysław

4 584,00 zł ( 8,39% )
Brakuje: 50 023,00 zł
Marlena Jarczyńska
Marlena Jarczyńska , 6 lat

Dalsza diagnostyka jest KLUCZOWA❗️Wesprzyj Marlenkę❗️

Nasze życie to ciągła walka – o każdy dzień, o zdrowie, o przyszłość naszego dziecka. Marlenka od pierwszych chwil życia zmaga się z serią diagnoz, które przerastają najgorsze obawy i wciąż się rozszerzają… Wodogłowie wrodzone, zespół Dandy-Walkera, nadwzroczność, zez, ADHD, wada serca… To tylko część problemów, z którymi mierzymy się codziennie. Ostatnio doszła nowa, druzgocąca diagnoza – cukrzyca. W kwietniu pojechaliśmy na rutynowe badania i rezonans, a niespodziewanie dowiedzieliśmy się o tej chorobie. Cukrzyca u Marlenki jest bardzo trudna do regulowania przez wadę genetyczną.  Córka wymaga nieustannej rehabilitacji, regularnych wizyt u specjalistów i intensywnej opieki. Z powodu licznych schorzeń musimy korzystać z psychoterapii, logopedy, fizjoterapii, integracji sensorycznej – czasem dwa razy dziennie. Dojeżdżamy na rehabilitację do Poznania, a każda wizyta to kolejne koszty. Musiałam zrezygnować z pracy, aby być cały czas przy córce, kontrolować poziom cukru i wspierać ją w tej nierównej walce. Udało nam się z pomocą znajomych sfinansować choćby badania genetyczne WES, ale jak się okazało, to dopiero początek. Ile mogliśmy, staraliśmy się uczęszczać na zajęcia i terapie refundowane przez NFZ czy fundacje. Ale w końcu i te możliwości się wyczerpały albo nie obejmowały naszych potrzeb. Czekają nas jeszcze badania i konsultacje, które mają dać odpowiedź na to, czy razem z cukrzycą nie idą inne, poważne wady genetyczne. Każdy dzień to dla nas wyzwanie, każda pomoc jest na wagę złota. Jeśli możecie, prosimy o wsparcie finansowe na dalszą diagnostykę, leczenie, rehabilitację oraz zakup niezbędnego sprzętu medycznego. Każda złotówka to nadzieja na lepsze jutro dla naszej córeczki, która mimo trudności wciąż walczy, uśmiecha się i chce poznawać świat jak inne dzieci. Pomóżcie nam dać jej szansę na normalne życie. Rodzice ➡️ Facebook – Marlenka i jej Dandy Walker

4 583 zł
Lilly Krakowska
Lilly Krakowska , 3 latka

By odwrócić los... Pomagamy małej Lilly!

Jak wszyscy kochający rodzice, tak i my chcemy zrobić, co tylko się da, by nasza córeczka mogła cieszyć się sprawnym dzieciństwem. Lilly przyszła na świat z wadą pod postacią stóp końsko-szpotawych. Niemal od samego początku nosi ortezy, a także ma gipsowane nóżki, by w przyszłości mogła postawić pierwsze samodzielne kroki. Leczymy się na tę chwilę w Warszawie. Lilly od 5 miesięcy chodzi, ale bardzo ciężko jej zaakceptować szynę. Musi mieć ją minimum 12 godzin na dobę, plus na wszystkie drzemki. W lipcu dowiemy się, czy do tej pory nic się nie pogorszyło i możemy działać dalej. Koszty związane z jej leczeniem są naprawdę duże. Już teraz nie jest łatwo pogodzić się z tym, że by nasza córeczka była sprawnym dzieckiem, musimy prosić o wsparcie. Sami bowiem nie jesteśmy w stanie jej pomóc. Każda przekazana złotówka przybliży nas do sprawności Lilly! Aleksandra i Mateusz, rodzice

4 580 zł
Kacper Andrzejewski
Kacper Andrzejewski , 20 lat

Pomóż w wymagającej walce o zdrowie i sprawność Kacpra❗️

Kochani Darczyńcy! Dziękujemy za Waszą hojność, którą okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki dla Kacpra. Jesteśmy bardzo wdzięczni!  Niestety nasza walka trwa, prosimy o dalsze wsparcie: Kacper po raz pierwszy zajrzał w oczy śmierci zaraz po urodzeniu. Jednak już nie raz pokazał, jak wielka jest w nim siła, determinacja i wola życia. Wygrał już nie jedną bitwę w tej najważniejszej wojnie o zdrowie i życie. Lekarze zdiagnozowali u niego rozszczep kręgosłupa. Kacper przyszedł na świat dużo wcześniej, niż moglibyśmy się tego spodziewać. Nie dość, że musiał zmierzyć się ze skutkami wcześniactwa, to jeszcze ze szkodami, które wyrządziła w jego organizmie choroba. Prosto po narodzinach trafił na stół operacyjny, a lekarze kazali nam przygotować się na najgorsze. Nie dawali mu zbyt wielu szans. Chrzest odbył się w warunkach szpitalnych, w inkubatorze.  Kacper walczy do tej pory, a właśnie kończy 20 lat. Codziennie uczęszcza na intensywną rehabilitację. Jego sytuacja jest o wiele trudniejsza, niż u innych dzieci z tą przypadłością. Rozszczep kręgosłupa poskutkował niedowładem kończyn dolnych, zniekształceniem stóp, przykurczami w kolanach i stopach. To wszystko towarzyszy mu już od pierwszych dni życia i od samego początku wymaga intensywnej rehabilitacji.  To niestety nie koniec naszych problemów. Kacper musi mierzyć się również z wodogłowiem, niepełnosprawnością intelektualną, wodonerczem, musi być cewnikowany i korzysta z pampersów. Staram się robić wszystko, by jego codzienność nie była aż tak trudna. Jeździmy z nim na turnusy, na których każdy obszar jego niepełnosprawności jest rehabilitowany. Ponadto Kacper jest pod stałą opieką specjalistów, poradni, ośrodków. Wszystko po to, by rozwijał się możliwie jak najlepiej. Niestety to, co jest niezbędne, generuje również ogromne koszty. Kacperka wychowuję sama. Niestety dwa lata temu po ciężkiej i długiej walce z chorobą odszedł mój mąż. Od tamtej pory sama muszę zapewnić Kacprowi odpowiednią opiekę. Poza intensywną rehabilitacją, ćwiczeniami i kontrolą specjalistów, potrzebujemy również samochodu specjalnie dostosowanego do przewozu osoby niepełnosprawnej. Zależy mi, żeby samochód pozwalał na transport na wózku bez konieczności przesadzania Kacpra na siedzenie samochodowe. Niestety taki samochód generuje ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć sama.  Jestem zmuszona zwrócić się do Państwa z prośbą o wsparcie. Chciałabym zapewnić Kacprowi wszystko, czego potrzebuje. Państwa pomoc będzie na wagę złota. Być może dla Was to tylko mały gest. Dla nas może okazać się ratunkiem! Nie pozwólcie, aby pogodny, uśmiechnięty nastolatek, który nigdy nie zagra w piłkę nożną i nie pobiegnie przed siebie — został wykluczony ze społeczeństwa i zamknięty w mieszkaniu na pierwszym piętrze.  Babcia Kacpra

4 576,00 zł ( 8,07% )
Brakuje: 52 127,00 zł
Andrzej Olszewski
Andrzej Olszewski , 57 lat

Udar przyszedł niespodziewanie i zabrał sprawność! Pomóż Andrzejowi ją odzyskać!

25 stycznia 2023 roku wszystko zmieniło się bezpowrotnie. Nikt z nas nie spodziewał się, że w jednej chwili życie Andrzeja zawiśnie na włosku. Pamiętam dokładnie ten dzień, gdy otrzymałam telefon – “Czuję się dziś słabo. Z prawej dłoni wypadają mi narzędzia, utykam na nogę.” W głębi duszy czułam, że ze zdrowiem mojego przyjaciela dzieje się coś bardzo niedobrego.  Chwilowa poprawa dała złudzenie, że nic groźnego się nie stało. Niestety, kilka godzin później otrzymałam kolejny telefon od Andrzeja. Brzmiał inaczej, był przerażony. Mówił, że podejrzewa u siebie udar i wezwał pogotowie. Później słyszałam już tylko bełkot… To było straszne. Nie mogłam do niego przyjechać. Nie mogłam pomóc. Andrzej był wtedy w pracy w Holandii. Zdążyłam tylko przez chwilę porozmawiać z lekarzem, który udzielał mu pomocy. Wiedziałam, że zabierają go do szpitala.  Badania wykazały, że to udar krwotoczny. Prawa strona Andrzeja była sparaliżowana. Nie mógł mówić – doznał afazji. Przez ponad trzy tygodnie lekarze walczyli o jego zdrowie. Udało się. Kolejne dwa miesiące w holenderskim ośrodku rehabilitacyjnym przyniosły pierwsze efekty. Stan mojego przyjaciela powoli zaczął się poprawiać.  Dziś jest już w Polsce. Przebywa przez cały czas w szpitalu. Niestety, czuję, że stanęliśmy w miejscu, a nawet się cofnęliśmy. Andrzej słabiej mówi, gorzej się porusza. Ma jednak w sobie niesamowitą wolę walki. Wiem, że tak bardzo chciałby wrócić do dawnego życia. Zrobię wszystko, by mu w tym pomóc.  Andrzej to naprawdę wspaniały człowiek. Bardzo dobroduszny, zawsze chętny do pomocy. Bardzo pracowity. Przed chorobą pracował jako elektryk. Lubił to co robił. Po prostu lubił swoje życie. Jedyną szansą na powrót do sprawności jest systematyczna i specjalistyczna rehabilitacja, jednak na to brakuje nam środków. W dodatku dojazdy do lekarzy, leki i konsultacje generują kolejne wydatki. Nie mogę pozwolić na to, by to pieniądze stały się przeszkodą nie do pokonania, dlatego postanowiłam poprosić Was o pomoc.  Wiem, że już nie raz dzięki dobroci Waszych serc udało się wspomóc innych podopiecznych. Głęboko wierzę w to, że i tym razem nie będzie inaczej! Za każde wsparcie już teraz serdecznie dziękuję! Iwona, przyjaciółka

4 576 zł