Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Paulina Drab
Paulina Drab , 34 lata

Rak zburzył moją codzienność❗️Daj mi szansę na spokojne życie❗️

W czerwcu 2022 roku zdiagnozowano u mnie złośliwego raka lewej piersi. Po otrzymaniu wyników wraz z mężem podjęliśmy decyzję, że moje leczenie będzie odbywać się w Niemczech. Po wykonaniu diagnostyki podjęto decyzję, że najpierw muszę przejść chemioterapię oraz zabieg mastektomii. Obecnie jestem po chemioterapii i zabiegu, lecz leczenie trwa nadal, a koszty i badania z nim związane są bardzo wysokie. Niedawno skończyłam leczenie tak zwaną chemią czerwoną. Czekam na informacje od lekarza, co dalej. Wszystko zależne jest od wyników badań całego ciała. Chemia pozbawiła mnie sił. Krwinki mocno spadły, zmagam się z zakrzepicą. Przyjmuję zastrzyki, po których czuję ból całego ciała, w kościach i mięśniach.  Po otrzymaniu wyników nasz świat obrócił się o 180 stopni, wszystkie nasze plany i marzenia w jednej chwili pękły jak bańka mydlana. Wybudowaliśmy dom, do którego planowaliśmy się wprowadzić. Niestety te plany musimy odłożyć w czasie, tak samo, jak założenie rodziny.  Wydawało mi się, że mam dopiero 32 lata i cały świat przed sobą… A w jednej chwili zmieniło się dosłownie wszystko. Ja jednak chcę żyć i walczyć. Nie poddam się. Chcę spełnić wszystko to, co sobie zaplanowałam! W Niemczech już od samego początku poddana zostałam terapii odkwaszającej, odtruwającej i wzmacniającej mój układ odpornościowy. W leczeniu pokładam wielką nadzieję. Pomimo pomocy i wsparcia rodziny i znajomych nie jesteśmy w stanie pokryć wszystkich kosztów leczenia. Mam wielką szansę na wyleczenie. Wiem, że przy wsparciu ludzi dobrej woli uda mi się kontynuować leczenie i wrócę do pełni zdrowia, będę mogła żyć jak do tej pory i snuć plany na przyszłość. Proszę, nie odwracaj się i pomóż mi! Paulina

4 560 zł
Jerzy Stachura
Jerzy Stachura , 65 lat

WYPADEK i NOWOTWÓR odebrały mojemu tacie sprawność❗️Jedyna nadzieja w turnusie rehabilitacyjnym!

Kochani, mój tata potrzebuje pomocy! Sama nie mogę uwierzyć, że jednego człowieka mogło spotkać tyle nieszczęść. Los bardzo doświadczył naszą rodzinę, ale przecież nie możemy się poddać! Dziękuję za Waszą dotychczasową pomoc. Konieczna jest jednak kolejna zbiórka.  Nasza historia:  W jednej chwili zmieniło się całe życie mojego taty i naszej rodziny. Nieszczęśliwy wypadek, który mógł zdarzyć się każdemu...  Tata spadł z wysokości, na skutek czego doznał wielu obrażeń. Uszkodzenie rdzenia kręgowego doprowadziło do tego, czego bałam się najbardziej – wystąpił niedowład czterokończynowy! Wszyscy, cała nasza rodzina, połączyła siły, aby pomóc tacie. Zapewniliśmy mu rehabilitację, która działała cuda! Tata zaczął poruszać się przy pomocy balkonika i mógł pokonać nawet 20 stopni po schodach! Wszystko szło w dobrym kierunku, a nasze serca powoli wypełniał spokój. Nie spodziewaliśmy się, że spotka nas kolejna tragedia! U taty wykryto nowotwór złośliwy gruczołu krokowego! Lekarz postawił diagnozę w marciu 2023 r., ale leczenie rozpoczęto  dopiero w lipcu. Przez kilka miesięcy trwały badania, aby wykluczyć wystąpienie przerzutów. Potem rozpoczęto radioterapię oraz brachyterapię.  Najważniejsza walka, walka o życie, została przez nas wygrana. Nowotwór został wyciszony. Wystarczy, że tata będzie przyjmował tylko co trzy miesiące zastrzyki hormonalne.  Leczenie jednak bardzo osłabiło mojego tatę, a przerwa w rehabilitacji jeszcze bardziej osłabiła jego mięśnie. Wszystko, nad czym tak intensywnie pracował, zostało mu zabrane. Cofnęły się wszystkie efekty rehabilitacji! Dzisiaj tata z wielkim trudem postawi zaledwie kilka kroków. Jego prawa ręka jest całkowicie niesprawna, tylko lewą jest w stanie utrzymać sztućce… Nie ma innej możliwości, musimy zacząć od zera całą pracę o przywrócenie mu sprawności! Nadzieję pokładamy w turnusie rehabilitacyjnym, który jest szansą na odzyskanie umiejętności, które wypadek i nowotwór tak brutalnie mu odebrały.  Zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty, która umożliwi tacie wyjazd na turnus. Każdy dzień bez specjalistycznej pomocy zmniejsza jego szanse. Proszę o każdą możliwą wpłatę, nawet drobną oraz udostępnienie zbiórki. Dzisiaj mój tata potrzebuje armii dobrych serc! Żaneta, córka

4 557 zł
Aleksandra Wawrzyniak
Aleksandra Wawrzyniak , 66 lat

Tak bardzo tęsknię za moją żoną... Nie tak powinna wyglądać jesień życia – proszę, pomóżcie!

Moja żona jest całym moim światem. Razem spędziliśmy wiele pięknych lat, wspólnie budując nasze małżeństwo i wciąż odkrywając siebie na nowo. W moich oczach jest najpiękniejszą i najcudowniejszą osobą, jaką mogłem sobie wymarzyć do dzielenia życia. Ślubowaliśmy sobie miłość do końca naszych dni – na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Mimo tego jak wiele czasu minęło od tej przysięgi, nadal jest dla nas aktualna. Szczególnie teraz, gdy moja najukochańsza Olusia walczy o sprawność i tak bardzo mnie potrzebuje… Wszystko zaczęło się w maju 2020 roku, kiedy moja żona, Aleksandra, miała operację ropnia nerki. Po powrocie do domu jej stan się pogorszył zarówno fizycznie, jak i psychicznie – nie była w stanie nic zjeść, nie miała siły się umyć, była bardzo przygnębiona i na moich oczach uchodziło z niej życie... Ku mojemu przerażeniu konieczna była ponowna hospitalizacja. Pogotowie zabrało ją nad ranem. Dom bez niej znowu stał się pusty. Do szpitala trafiła jako osoba z problemami, jednak została stamtąd wypisana w jeszcze gorszym stanie. Nie mówiła, nie poruszała się samodzielnie, była praktycznie bez świadomości. Podczas rehabilitacji okazało się, że przyczyną był udar niedokrwienny mózgu z niedowładem i zespołem otępiennym. Dzięki terapii udaje się jednak pomału przywracać jej zdrowie – powoli doszła do siebie, zaczęła mówić, komunikować się, wraca jej wola życia! Moja żona aktualnie przebywa w DPS w Lisówkach, ponieważ sam jestem po zawale i operacji kręgosłupa, i nie jestem w stanie samodzielnie się nią zajmować. Tak bardzo za nią tęsknię i marzę, by wróciła do domu! Co tydzień jeżdżę ją odwiedzać, jednak jest to możliwe tylko przez parę godzin, a ja każdego dnia usycham z tęsknoty za moją ukochaną Aleksandrą… Jej pobyt w ośrodku kosztuje miesięcznie 3083,69 złotych, do tego muszę kupować leki i środki higieniczne, mając do dyspozycji tylko emeryturę. Wszystkie nasze oszczędności pochłonęły dotychczasowe wydatki związane z chorobą żony. Olusia wymaga intensywnej rehabilitacji, która daje szanse, chociażby na częściowy powrót do sprawności i powrót do domu. Jeden turnus rehabilitacyjny klinika wyceniła na ponad 22 tysiące zł. Turnusów potrzebnych może być kilka, nie wspominając o dodatkowych, codziennych wydatkach, takich jak chociażby środki higieniczne. Proszę, pomóżcie mojej żonie wrócić do domu. Pomóżcie nam znowu być razem – mamy tylko siebie. Jestem w sytuacji, w której nie jestem w stanie sobie sam poradzić, dlatego proszę Was o pomoc i wsparcie. Obydwoje jesteśmy schorowani, jednak nie myślę nawet o swoich problemach – najważniejsze jest zdrowie Aleksandry. Jesteśmy z dala od siebie, samotni, Olusia jeździ na wózku – nie tak powinna wyglądać jesień życia. Proszę, pomóżcie mi w walce o zdrowie mojej ukochanej żony.  Mąż Aleksandry, Leon

4 556,00 zł ( 1,71% )
Brakuje: 261 402,00 zł
Felicja Kondarewicz
8 dni do końca
Felicja Kondarewicz , 7 lat

Walczymy o każdy centymetr! Pomoc dla Feli!

Nasza 6-letnia córeczka Felicja zmaga się z bardzo rzadką chorobą genetyczną kości i chrząstek - hipochondroplazją. Wymaga opieki wielu specjalistów, rehabilitacji i cyklicznych badań… Bardzo prosimy o pomoc! Hipochondroplazja powoduje niskorosłość, skoliozę, problemy ze stawami, zaburzone proporcje ciała, obniżające motorykę i sprawność. Musimy bardzo uważać, żeby skrzywienie kręgosłupa nie pogłębiało się. Fela jest pod stałą opieką rehabilitantów i ortopedy. Schorzenie wpływa na jej możliwości rozwoju.  Zadowalające efekty w leczeniu choroby przynosi terapia rekombinowanym hormonem wzrostu. Stosujemy ją od dwóch lat, a jej zakończenie przypadać będzie na moment końca okresu wzrastania. Walcząc o każdy centymetr dla Feli, podjęliśmy decyzję o leczeniu prywatnym, ponieważ w jej przypadku kosztowna terapia hormonem wzrostu nie jest refundowane przez NFZ.  Niestety nasz budżet został już bardzo mocno nadwyrężony. Dodatkowo cena leka wzrosła ostatnio z 1500 złotych na 3600! A starcza on na 4-5 tygodni… Zastrzyki wykonujemy córce codziennie przed snem. Znosi to dzielnie! Oprócz tego Fela potrzebuje też terapii miofunkcjonalnej ze względu nietypową budowę podniebienia (wywołaną przez chorobę).  Nasza kochana dziewczynka to bardzo pogodne dziecko, niesamowicie empatyczne. Uwielbia rysować i tańczyć. Bardzo prosimy o pomoc dla Felicji! To dla niej jedyna szansa na zdrową i sprawną przyszłość! Rodzice

4 550 zł
Kornelia Czaja
Kornelia Czaja , 6 lat

Kornelka od urodzenia walczy o swoje pierwsze kroki❗️Pomożesz❓

Już przed narodzinami córeczki wiedzieliśmy, że urodzi się z wadami, które będą miały ogromny wpływ na jej życie. Nasza Kornelka ma 5 lat i odkąd się urodziła, jest ciągle rehabilitowana i badana. Wciąż walczy, by móc samodzielnie chodzić. Kilka lat badań przyniosło nam w końcu diagnozę – bardzo rzadka choroba genetyczna, dysmorfia genu SOX2. Choroba przyniosła jej wiele trudności: obniżone napięcie mięśniowe, hipotonia, astygmatyzm, zaburzenia równowagi, stopy końsko-szpotawe… A to tylko kilka z nich. Mimo tak wielu dolegliwości Kornelia zaraża wszystkich wokół swoim uśmiechem i entuzjazmem. Zaciekle ćwiczy, ciągle uczy się chodzić i mówić. Jej siła i wola walki napawają nas ogromną dumą. Jedynym lekarstwem dla córeczki jest intensywna rehabilitacja ruchowa i stymulacja rozwoju, które mogę jej dać szansę nawet na normalne funkcjonowanie w przyszłości. Ale koszty są ogromne i w końcu musimy poprosić o pomoc. Nawet najmniejszy gest to iskierka nadziei, że pewnego dnia Kornelka postawi swój pierwszy, samodzielny krok! Rodzice

4 550 zł
Izabela Płochocka
Izabela Płochocka , 44 lata

Żyłam normalnie – ataksja zabrała mi wszystko!

Moja historia zaczyna się podobnie jak w przypadku osób zdiagnozowanych w moim wieku. Byłam w pełni sprawną, zdrową osobą. Na co dzień pracowałam, spotykałam się ze znajomymi, porządkowałam moje życie. Czasem było lepiej, czasami gorzej jednak było to moje życie. W 2020 roku wszystko się zmieniło. Zaczęło się oczywiście od ciszy, ciszy, która nic nie zwiastowała, a na pewno nie tak niszczycielską burzę z piorunami. Mój chód stał się chwiejny, a mowa niezrozumiała. Obcy ludzie myśleli, że przyjechałam z Ukrainy, bo miałam podobny do obcokrajowców akcent. Niestety objawy się pogłębiały, w końcu zaczęłam chodzić jak pijana. Zupełnie nie wiedziałam, co się dzieję. Miałam nadzieję, że to tylko chwilowy stan i zaraz wszystko wróci do normy. Nie wróciło. Do zmartwień doszły problemy ze wzrokiem. Poruszam się przy pomocy chodzika lub opierając się o ściany. Zdiagnozowano u mnie nieuleczalną ataksję móżdżkową o opóźnionym początku.  Jedynym moim ratunkiem jest rehabilitacja. Niestety przez problemy zdrowotne nie jestem w stanie wykonywać żadnej pracy… Bardzo proszę o pomoc! Twoje wsparcie to dla mnie ostatnia deska ratunku. Izabela

4 544 zł
Anna Gierdosz
Anna Gierdosz , 40 lat

Walczę o moje zdrowie dla mojego synka! Pomóż mi zakupić pompę insulinową!

W życiu doświadczyłam wielu trudności. Zawsze starałam się je pokonywać. Los odwdzięczył mi się spełnieniem mojego największego marzenia – kilka lat temu zostałam mamą cudownego chłopca. Chciałabym móc skupić się w pełni na rodzicielstwie i nie musieć myśleć o chorobie w każdej możliwej sekundzie… Moje zdrowotne problemy zaczęły się, gdy byłam dzieckiem. W wieku 3 lat wskutek  wypadku straciłam wzrok w prawym oku. Musiałam pogodzić się z faktem, że już zawsze będę się różnić. 8 lat później, gdy miałam 11 lat, zdiagnozowano u mnie cukrzycę typu I. Mój świat się zawalił. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego znów trafiło na mnie… Choroba rzutuje na pracę wzroku, bardzo się bałam, co będzie z moim drugim, zdrowym okiem. Nie miałam jednak wyjścia, musiałam codziennie nakłuwać paluszki, przed każdym posiłkiem przyjmować zastrzyk. Mijały lata, a medycyna przynosiła coraz to nowsze rozwiązania. Dostałam pena, który ułatwił dokładne podawanie jednostek insuliny. Wiedziałam, że istnieją też pompy insulinowe, ale taki wydatek był poza zasięgiem naszej rodziny i mogłam jedynie o nim pomarzyć. W końcu w dorosłym życiu zdecydowałam się na zakup własnej pompy na kredyt. Po 5 latach użytkowania pompa zepsuła się. Niestety, nie była już na gwarancji. Zostałam z niczym. Staraliśmy się z mężem o dziecko, wszystkie oszczędności inwestowaliśmy w wizyty lekarskie i leczenie w tym obszarze. Kiedy Wiktorek pojawił się na świecie, nie mogliśmy uwierzyć w nasz cud. Już godziliśmy się z tym, że może bycie rodzicami to nie nasza droga. Ale udało się! Dla mojego synka muszę zawalczyć o swoje zdrowie. Żeby było to możliwe, potrzebuję nowej pompy insulinowej, która pomoże mi w regulacji poziomu cukru. Sprawi, że będę czuła się bezpiecznie, gdy opiekuję się synkiem. Chcę być sprawną, pełną energii mamą. Nie chcę się bać, że podczas pobytu na placu zabaw spadnie mi drastycznie cukier. Wierzę, że ze wsparciem ludzi o wielkich sercach uda się dokonać kolejnego cudu i będę mogła zakupić pompę, która odmieni moje życie. Anna Grupa licytacyjna 💚

4 543,00 zł ( 14,23% )
Brakuje: 27 372,00 zł
Patryk Bielak
Patryk Bielak , 32 lata

Tego nikt się nie spodziewał - serce Patryka po prostu się zatrzymało.... Trwa walka o lepsze jutro!

Miał plany, marzenie, ambicje. Takie zdarzenia nigdy nie powinny mieć miejsca. A jednak, na progu dorosłości Patryk stracił wszystko. Pozostała tylko niewielka iskierka nadziei. Na to, że gdzieś w przyszłości czekają nas lepsze dni.  W takich momentach nie przewiduje się negatywnych scenariuszy. Kiedy ma się naście lat, każdy jest przekonany o tym, że świat jest pełen możliwości. Wszystko, co związane z chorobami, urazami kojarzy się z osobami, które sił mają znacznie mniej. Niestety, to myślenie życzeniowe, bo tak naprawdę nikt nie jest w stanie przewidzieć, co stanie się już za chwilę…  Życie zupełnie nas zaskoczyło - nagle i niespodziewanie serce Łukasza po prostu się zatrzymało. Nie mogłam w to uwierzyć. Wciąż mam wrażenie, że tamte wydarzenia pamiętam jak przez mgłę. Kiedy strach dominuje wszystko, trudno zachowywać się logicznie. Szczególnie, kiedy na szali życie kogoś bliskiego…  Szybka pomoc ratowników medycznych nie uratowała nas przed dramatycznymi konsekwencjami tego, co się zdarzyło. Przez 3 kolejne miesiące mój syn był w śpiączce. To dodatkowo obciążyło organizm i doprowadziło do całkowitego spustoszenia. Uszkodzenie mózgu w wyniku niedotlenienia sprawiło, że Patryk stał się niepełnosprawny - jego życie i funkcjonowanie jest całkowicie uzależnione od innych, a właściwie ode mnie. Jestem jego pielęgniarką, rehabilitantem, opiekunką. Wszystkiego uczyłam się na bieżąco, ale wciąż mam wrażenie, że to za mało, że brak specjalistycznej wiedzy i umiejętności bardziej mu zaszkodzi niż pomoże. Nie wiem, jak zareaguje ciało na stałe bodźce, nie mam żadnej pewności, że idąc tą drogą zrobimy postępy…  Boję się, że znajdziemy się pod ścianą. Nie jestem gotowa zgodzić się na przegraną. Muszę znaleźć siłę i możliwości, by stanąć do walki o przyszłość Patryka…  W naszej sytuacji jedynym skutecznym rozwiązaniem może okazać się rehabilitacja prowadzona pod okiem specjalistów, podczas turnusów wyjazdowych. Tam syn otrzyma nie tylko niezbędne wsparcie, ale także skorzysta ze specjalistycznego sprzętu, odpowiednio dopasowanych zajęć. Na naszej drodze stoi jedna poważna przeszkoda. Koszty. Cena pobytu na jednym turnusie to ogromne środki, a Patryk potrzebuje zabezpieczenia na cały rok… Ta kwota sprawia, że kręci mi się w głowie, a jednak świadomość tego, że mogę pomóc synowi, mobilizuje mnie do działania. Ja nie mogę się poddać w tej walce. Nie mogę zrezygnować z walki o życie, które dałam mu wiele lat temu. Pomocy! Proszę, ratuj moje dziecko ze szponów niepełnosprawności!  Zły los można odmienić. Nasza rzeczywistość może stać się zupełnie inna tylko pod jednym warunkiem - jeśli zdecydujesz się nam pomóc. Nigdy nie potrzebowaliśmy wsparcia tak bardzo jak teraz… Najgorsza jest świadomość, że jeśli mi zabraknie sił, nikt nie będzie w stanie bez konsekwencji poświęcić mu tyle uwagi, dać takiej troski. Proszę, pomóż jeszcze raz zawalczyć o nadzieję!

4 541,00 zł ( 3,79% )
Brakuje: 115 140,00 zł
Michał Celejewski
Michał Celejewski , 47 lat

Trwa walka o powrót do zdrowia i sprawności! Prosimy, pomóż Michałowi!

19 lutego 2024 roku zatrzymał się nasz świat. Mój brat, Michał, w wieku zaledwie 47 lat przeszedł wylew. Nigdy nie zapomnę momentu, gdy usłyszałam od lekarzy, że prawa połowa mózgu jest całkowicie zalana. Moje serce na ułamek sekundy zatrzymało się z przerażenia…  Michał spędził dwa długie miesiące na Oddziale Neurologii Poudarowej. Niestety, w międzyczasie przeżył sepsę. Rokowania były dramatyczne – dawano zaledwie około 20% szans na to, że mój brat przeżyje. Lekarz prowadzący stwierdził, że dwukrotnie doświadczyliśmy cudu. Po raz pierwszy, gdy przeżył sam wylew i po raz drugi, gdy przeżył sepsę. W następstwie wylewu u Michała doszło do porażenia połowicznego lewostronnego. Następne dwa miesiące brat spędził na Oddziale Rehabilitacji Neurologicznej.  Został tam przystosowany do siedzenia na wózku inwalidzkim, ale nadal niesprawne pozostały ręka, noga oraz utrzymuje się widzenie połowiczne. Brat ma także problemy z pamięcią – świetnie przywołuje wspomnienia z  dzieciństwa, ale np. nie jest w stanie przekazać lekarzowi bieżących potrzeb. Nasza sytuacja jest bardzo trudna… Michał jest obecnie osobą leżącą, potrzebującą pomocy w czynnościach samoobsługowych i higienicznych – przystosowaną do spędzania kilku godzin dziennie na wózku inwalidzkim. Jedyną szansą na poprawienie jego funkcjonowania jest stała opieka specjalistów oraz codzienna, intensywna rehabilitacja. Niestety, koszty z tym związane są niezwykle wysokie i bardzo ciężko jest nam je udźwignąć.  Proszę, wesprzyjcie Michała na drodze do odzyskania zdrowia. Bez odpowiedniej terapii całą resztę życia spędzi w pełni zależny od pomocy i opieki innych osób. Nie możemy do tego dopuścić. Jedyną przeszkodą są pieniądze, dlatego proszę – udostępnij tę zbiórkę i wpłać chociaż złotówkę.  Siostra Michała

4 540 zł