Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Igor Karolewski
Igor Karolewski , 15 lat

Nie pozwól, aby Igorek został uwięziony w czterech ścianach! POMÓŻ!

Jeszcze przed narodzinami Igorka wiedzieliśmy, że jego życie od początku nie będzie proste. Jednak synek dzielnie walczył, nie mając świadomości, jak okrutnie jego codzienność będzie momentami wyglądać. Niesamowicie podziwiamy go za uśmiech towarzyszący mu pomimo ogromu cierpienia, które choroba funduje mu każdego dnia… Igor przyszedł na świat jako wcześniak i już następnego dnia musiał przejść pilną operację ratującą jego kruche życie. W malutkim ciele naszego synka doszło do rozdęcia pętli jelitowych i trzeba było usunąć prawie całe jelito cienkie. To niestety nie był jedyny jego zabieg. Problemy z jego brzuszkiem trwały przez kolejne lata. Nie umiemy zliczyć ile ich w sumie było, ale z pewnością była to liczba dwucyfrowa… Podczas kolejnego zabiegu lekarze przywrócili Igorkowi ciągłość jelita, ale niestety do dziś musi być żywiony pozajelitowo (PEG) i nic nie jest w stanie zjeść buzią. Modyfikowane posiłki doprowadziły do usunięcia woreczka żółciowego, a do tego syn jest silnym alergikiem, więc niewiele pokarmów może przyjmować. I koło się zamyka, jak to mawiają: coś kosztem czegoś. Nasz synek dodatkowo od urodzenia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym oraz problemami z biodrami. To kolejna część ciała, która była u niego wielokrotnie operowana. Pomimo rehabilitacji i specjalistycznego leczenia wiemy, że Igor nigdy nie wstanie na nogi. Codziennie musimy go nosić i przenosić, znosić i wnosić po schodach, a jak wiadomo, dziecko rośnie i coraz więcej waży. Dodatkowo ostatnio napotkaliśmy kolejną przeciwność losu. Wózek inwalidzki, który jest jedyną możliwością na przemieszczanie się Igorka zrobił się za mały i wymaga wymiany.  Serce nam pęka na samą myśl, że bez odpowiedniego sprzętu syn stanie się więźniem domowego zacisza i nie będzie doświadczał piękna otaczającego go świata! Wszystkie dolegliwości naszego dziecka wymagają od nas ciągłego zaangażowania, dlatego tylko jedno z nas jest w stanie pracować. Choć bardzo byśmy chcieli, nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów wymiany wózka. Wiemy, że nie jest to zbiórka na ratowanie życia czy pilną operację, ale ten sprzęt każdego dnia ratuje nasze dziecko przed zamknięciem w czterech ścianach mieszkania… PROSIMY O POMOC! Rodzice Igorka

4 795,00 zł ( 19,22% )
Brakuje: 20 152,00 zł
Oliwia i Dominika Lempart
Oliwia i Dominika Lempart , 7 lat

Bliźniaczki w walce o sprawność! Pomóżmy dziewczynkom!

Walka o zdrowie jednego dziecka to ogromne wyzwanie, tymczasem ja walczę o sprawność dwóch córeczek. Obie przyszły na świat bardzo chore i obie potrzebują specjalistycznej pomocy! Proszę o pomoc, abym mogła im ją zapewnić… 14 czerwca 2017 roku, 36. tydzień ciąży – to wtedy powitałam na świecie Dominikę i Oliwkę. Diagnozy, które na nas spadły, były druzgocące. U obu dziewczynek zdiagnozowano hipotrofię, małogłowie i wadę mózgu. Po narodzinach przez 2 dni były wspomagane oddechowo i żywione pozajelitowo. Obie dziewczynki borykają się z opadaniem powieki (ptozą), agenezją ciała modzelowatego, opóźnionym rozwojem psychoruchowym oraz zespołem grupy zaburzeń Dandy-Walkera. Dodatkowo Oliwka zmagała się z hiperbilirubinemią (leczoną fototerapią w trakcie pobytu w szpitalu po narodzinach) oraz jedną stópką końsko-szpotawą. Jak widzicie, to cała lista diagnoz, z którymi przyszło nam żyć. Dominika pod względem rozwoju ruchowego jest w lepszej kondycji – siedzi, wspina się, chodzi. Niestety Oliwka nadal nie potrafi chodzić, ale za to bardzo chętnie chodzi przy pomocy pionizatora, krzeseł i ruchomych przedmiotów. Posiada specjalne ortezy i obuwie, które pomagają jej w chodzeniu i trzymaniu równowagi. Od początku roku 2021 u Oliwki stwierdzono ciężki niedosłuch. Obecnie posiada aparaty słuchowe. Cały czas jesteśmy pod ścisłą kontrolą poradni laryngologicznej, nie wiemy, na ile Oliwka słyszy w aparatach. Bliźniaczki jeszcze nie mówią, Dominika bardzo dużo rozumie, a za to Oliwka naśladuje siostrę i innych domowników. Dziewczynki są objęte wielospecjalistyczną opieką.  Korzystają z pomocy rehabilitantów, terapeutów SI, psychologów, logopedów, neurologopedów, tyflopedagogów. W miarę możliwości staramy się uczestniczyć w turnusach rehabilitacyjnych, które dają naprawdę znaczne efekty w usprawnianiu dziewczynek. Niestety – koszty walki o lepsze jutro są ogromne, a w tym przypadku i podwójne.  Każda przekazana złotówka może sprawić, że dziewczynki będą miały szansę zawalczyć o lepsze jutro!  Rodzice Oliwki i Dominiki

4 794,00 zł ( 11,46% )
Brakuje: 37 015,00 zł
Pola Pawełek
Pola Pawełek , 3 latka

Przerwana terapia grozi regresem rozwoju❗️POMOCY❗️

U mojej kochanej Poli zdiagnozowano autyzm dziecięcy. W wieku 2 lat jest na poziomie rozwojowym 8-miesięcznego dziecka. Diagnoza i orzeczenie o niepełnosprawności zamieniają każdy dzień w walkę o zdrową przyszłość. Pola nie mówi, nie utrzymuje kontaktu wzrokowego i nie reaguje na imię. Często wpada w złość, nie radzi sobie z emocjami i nie wie, w jaki sposób mogłaby je rozładować.  Oprócz tego nie czuje prawidłowo swojego ciała. Nie wie, kiedy może ścisnąć mocniej, by nie zrobić komuś krzywdy. Przechodziła zapalenie ucha i do dzisiaj jest bardzo czuła na hałas i otoczenie.  Córeczka potrzebuje regularnej rehabilitacji, ponieważ każda przerwana terapia od razu idzie w kierunku regresu rozwojowego. Właśnie dlatego Pola regularnie uczestniczy w spotkaniach WWR, prywatnych sesjach terapeutycznych, terapii SI, jest pod opieką logopedów, psychologów, fizjoterapeutów... Wszystko to jest niezbędne, by pewnego dnia Pola powiedziała choćby swoje pierwsze słowo... Niestety, koszty narastają. Obecnie to tygodniowy koszt około 370 złotych, co daje niemal 9 000 na pół roku! Proszę, otwórz serce mały skarb, jakim jest Pola i pomóż zapewnić jej dni pełne zwykłej, dziecięcej radości. Agnieszka, mama Poli Kwota zbiórki jest szacunkowa.

4 792,00 zł ( 51,18% )
Brakuje: 4 570,00 zł
Paweł Kowalczyk
Paweł Kowalczyk , 42 lata

Chcę być wsparciem, a nie ciężarem! Proszę, pomóż mi znów być tatą sprzed udaru...

Zimny i mokry listopadowy wieczór. Paweł szykuje się do pracy na nocną zmianę. Boli go głowa, więc postanawia wziąć tabletkę. Wstaje od stołu, ale szybko znów siada na krześle. Jest bardzo źle! Jego twarz się wykrzywia, a oczy wędrują na różne strony. Nie wiem, co się dzieje! Jestem przerażona!  UDAR. Niesamowicie silny! Przez 5 dni i 5 nocy mój mąż rozpaczliwie walczył ze śmiercią. Po operacji udrożnienia żył w mózgu rokowania lekarzy były bezlitosne – 10% szans na przeżycie. Przed świętami Bożego Narodzenia otrzymaliśmy kolejną koszmarną informację. Mieliśmy przygotować się na odejście Pawła. Taki udar zdarza się bardzo rzadko, a większość pacjentów utrzymuje się przy życiu jedynie kilkadziesiąt dni… Byliśmy zdruzgotani. Mieliśmy malutkie dzieci – synka i dwie córeczki, bliźniaczki. Mieszkamy za granicą. Dużym wsparciem była dla nas moja siostra, która na jakiś czas przejęła opiekę nad naszymi przesiąkniętymi strachem skarbami. Ja z kolei, z sercem rozdartym na milion kawałków, trwałam przy Pawle. W mojej głowie powoli rodziła się bolesna myśl, że właśnie pożegnaliśmy rzeczywistość, jaką do tej pory znaliśmy… Nie wiedziałam wtedy, jak okrutny potrafi być los. Mąż doznał kolejnego udaru i został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną! Paweł jednak został z nami i to jest najważniejsze! Mimo że śmierć wiele razy wyciągała swoje najsilniejsze działa, nasze dzieci nadal mają tatę! Niestety, ich dzieciństwo bezpowrotnie się zmieniło. Najstarszy synek brutalnie pożegnał się z beztroską, przejmując na przestrzeni ostatnich kilku wiele obowiązków męża i stając się głową rodziny… Mąż spędził w szpitalach 2 lata. Niestety, w związku z pandemią covid, rehabilitacja, która była w tamtym czasie kluczowa, nie mogła odbywać się z odpowiednią intensywnością. Płacimy za to ogromną cenę. Mijają już prawie cztery lata od udaru, a Paweł wciąż porusza się na wózku inwalidzkim. Prawa strona jego ciała jest sparaliżowana, a lewa ręka i noga nieustannie drżą, co sprawia, że mąż potrzebuje wsparcia w większości codziennych czynności. Każdego dnia próbujemy przezwyciężyć trudności komunikacyjne, zaburzenia błędnika i widzenia oraz problemy z koncentracją. Mimo naszej nieustannej walki o poprawę jego funkcjonowania, postępy są minimalne... Paweł zawsze był silnym mężczyzną. Ogromnym wsparciem dla mnie i naszych dzieci. Nie potrafię sobie wyobrazić, co czuje teraz, z umysłem uwięzionym w bezwładnym ciele, całkowicie uzależniony od pomocy innych… Nie przestajemy wierzyć i walczyć! 4 sierpnia odbędzie się specjalistyczny, intensywny turnus rehabilitacyjny, który jest dla mojego męża ogromną szansą na odzyskanie choć części sprawności. Niestety, jego cena jest dla nas koszmarem… Prosimy, pomóżcie odzyskać naszej rodzinie to, co odebrał udar! Każda wpłata jest dla nas na wagę złota i przybliży Pawła do lepszego życia… Iwona, żona Pawła

4 792,00 zł ( 9% )
Brakuje: 48 400,00 zł
Łukasz Owczarzak
10 dni do końca
Łukasz Owczarzak , 39 lat

Chcę być oparciem, a nie ciężarem! Nie pozwól mi wrócić na wózek…

Wszystko wydarzyło się w czerwcu 2006 r. Zanurkowałem w jeziorze, nie spodziewając się, że to tak bardzo zmieni moje życie. Złamałem kręgosłup w odcinku szyjnym. Jedna chwila, którą za wszelką cenę chciałbym cofnąć, ale to niemożliwe… Stałem się osobą niepełnosprawną. Dla kogoś, kto dotychczas był bardzo aktywny, to wyrok — dosłownie. Operacja na otwartym kręgosłupie, późniejsza rekonwalescencja i uczucie, że nagle człowiek jest zależny od innych. To wydarzenie było tragiczne, ale nie ostatnie, które miało mnie spotkać. Teraz jestem w miejscu, w którym muszę prosić o pomoc, bo moje siły i determinacja nie wystarczą na to, czego doświadczam… Po moim wypadku bardzo cierpiała cała moja rodzina. Wiedziałem, że poddanie się będzie dla nich kolejnym ciosem... Wszystko wskazywało na to, że nie będę chodzić. Na szczęście jakaś wewnętrzna siła mówiła mi, że nie mogę być ciężarem dla innych. Na przekór wszystkiemu, musiałem walczyć! Po około roku udowodniłem, że chcieć to móc. Stanąłem na nogi — na początku o balkoniku. Po balkoniku przyszedł czas na kule. To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Gdyby nie wola walki, ciągłe rehabilitacje i ćwiczenia, nigdy bym tego nie dokonał. Z biegiem czasu miało być już tylko lepiej. Niestety wtedy odeszła moja najukochańsza mama… Wszystko się rozsypało.  W szczególności zawiodła moja głowa, załamałem się i zrobiłem potężny krok w tył. Każdy w rodzinie miał swoje problemy i życie, a ja nie chciałem być dodatkowym zmartwieniem. Moja renta ledwo starczała mi na cewniki, leki pierwszej potrzeby, a gdzie tu mowa o opłatach albo codziennych potrzebach. Z biegiem lat oczekiwanie na rehabilitację przechodziło z miesięcy w lata. Praca nad moją sprawnością był konieczna, bo coraz częściej wracała spastyka mięśni. Czasem była tak silna, że nie mogłem wstać z łóżka.  Na szczęście wtedy poznałem moje największe wsparcie, moją żonę — jesteśmy po ślubie prawie 3 lata. Mieszkam obecnie z teściami, dziadkiem oraz synem. W 2020 r. postanowiłem wziąć udział w projekcie Mieszkań Treningowych, które miały za zadanie przygotować osoby niepełnosprawne do samodzielnego zamieszkania. Nie sądziłem, że da mi to tak wiele korzyści. Chwilę później zrobiłem kolejny krok ku samodzielności — zdałem prawo jazdy. Niestety na dofinansowanie oprzyrządowania do samochodu czekałem prawie rok. W międzyczasie z pomocą żony udało się uzbierać pieniądze na używany samochód — nie sądziłem jednak, że osoba sprzedająca zatai przede mną jego rzeczywisty stan. Samochód ciągle się psuje, wymaga wielkiego nakładu finansowego. Z pracą w naszym mieście bywa bardzo ciężko. Z tego też powodu codziennie zawożę żonę do miejsca oddalonego 12 km od naszego domu. Bez samochodu nie dalibyśmy rady. Perspektywa tego, że za rok po raz kolejny kończy mi się renta, zaczyna mnie przerażać. Mam ją przyznaną na czas określony…  Od 2 lat nie byłem nigdzie na rehabilitacji, bo ciągle czekam na swój termin. Najbliższy, jaki mi podano, to czerwiec 2024 r. Nie mogę sobie pozwolić na to, że w wyniku braku ćwiczeń znowu usiądę na stałe na wózek! Rehabilitacja komercyjna trwająca 2 tygodnie to koszt około 4 tys. złotych. Jest ona jedynym wyjściem, bo ćwiczenia w domu nie są w żadnym stopniu tak efektywne. Chcę być sprawny dla siebie, ale przede wszystkim dla żony i synka! Chcę móc być oparciem, a nie ciężarem… Proszę, daj mi szansę na lepsze życie. Łukasz

4 787,00 zł ( 24,99% )
Brakuje: 14 362,00 zł
Julia Goraus
3 dni do końca
Julia Goraus , 11 lat

Jest nadzieja, że uda nam się porozumieć z córeczką❗️POMOŻESZ❓

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za wsparcie okazane w poprzednich etapach zbiórki! Wasza pomoc jest nieoceniona. Niestety nadal Was potrzebujemy… Oto nasza historia: Julia cierpi na padaczkę i skoliozę, która powoduje, że jej jedna nóżka jest o 8 centymetrów krótsza... Mierzy się też z powikłaniami po przebytym zapaleniu mózgu. Przeszła w swoim życiu bardzo dużo chorób, pobytów w szpitalu i operacji… Jednak pomimo swoich codziennych trudności jest pozytywną, uśmiechniętą dziewczynką. Swoją postawą każdego dnia wynagradza nam smutek i trud włożony w walkę o jej zdrowie... Jestem młodą mamą, staramy się żyć jak normalna rodzina, ale bardzo brakuje nam rozmowy z córeczką. Julka nie mówi… Nie powie nam, czy ją coś boli, czy jest głodna, spragniona, czy chciałaby obejrzeć bajkę, a może pojechać na wycieczkę… Jednak w końcu pojawiła się nadzieja! Urządzenie C-eye do komunikacji za pomocą wzroku umożliwi nam porozumiewanie się z córeczką. Niestety jego koszt jest poza naszym zasięgiem... Nigdy nie myślałam, że spotka nas taka tragedia. Julka była zdrowym dzieckiem. Z dnia na dzień złapała infekcję, która rozpętała prawdziwe piekło w naszym życiu… Córeczka trafiła do szpitala z bardzo wysoką gorączką – z każdą godziną było gorzej. W końcu straciliśmy z nią kontakt. Po licznych badaniach stwierdzono zapalenie mózgu. Julkę wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej… Ze skutkami wirusa, który zaatakował Julkę, będziemy zmagać się już zawsze…  Z Waszą pomocą, ta codzienność nie będzie aż tak trudna. Już dwukrotnie okazaliście nam serce, wyciągnęliście pomocną dłoń. Bardzo prosimy o dalsze wsparcie. Jesteście naszą nadzieją! Justyna, mama

4 785,00 zł ( 14,86% )
Brakuje: 27 396,00 zł
Mariusz Karaś
Mariusz Karaś , 45 lat

Zbyt młody, by choroba mogła uwięzić go w domu. Pomagamy Mariuszowi!

Od wielu lat choruję – najpierw nowotwór wątroby, później wielopoziomowa dyskopatia kręgosłupa i martwica kości udowych. Przeszedłem już wiele operacji, w tym usunięcie guza wątroby, trzy operacje kręgosłupa, cztery operację biodra, gdzie wystąpiły powikłania po wszczepieniu endoprotezy. Żyję niemal w ciągłym bólu. To wszystko spowodowało u mnie depresję, na którą również się leczę. Obecnie poruszam się na wózku inwalidzkim i przy pomocy kul łokciowych. Nie jestem w stanie sam wykonywać czynności dnia codziennego, nie mogę sobie sam przenieść szklanki z herbatą, przygotować posiłków, zrobić zakupów, czy posprzątać. Od 2012 roku właściwie większość czasu spędziłem w łóżku. W czasie, kiedy byłem w lepszej kondycji, starałem się pracować i studiować. Dzisiaj moja sytuacja jest dosyć trudna, ponieważ mój stan zdrowia uniemożliwia mi podjęcie pracy zarobkowej, a minimalna renta z ZUS jest niewystarczająca, by oprócz utrzymania się opłacić bieżące rachunki, kupić leki i pokryć pozostałe koszty leczenia takie jak dojazdy do lekarzy, szpitali i na rehabilitację.  Zawsze chętnie pomagałem ludziom, dziś sam potrzebuję wsparcia. Pragnę jeszcze stanąć na własnych nogach i wrócić do pracy, robię wszystko, co w mojej mocy, by tak właśnie się stało. Pomoc życzliwych ludzi sprawi, że cały proces przywracania mnie do sprawności będzie szybszy a moje życie łatwiejsze. Mariusz

4 779 zł
Natan Lewkowski
Natan Lewkowski , 12 miesięcy

Mój synek urodził się z poważną wadą! Potrzebne operacje!

Narodziny dziecka to najpiękniejszy moment w życiu matki. Miałam już dwóch synków, nie mogłam się doczekać, aż powitam na świecie kolejne maleństwo. Ciąża przebiegała prawidłowo. Byłam w szoku, gdy okazało się, że Natanek urodził się z poważną wadą! Tak bardzo się bałam o mojego synka… Gdy zobaczyłam, jak wygląda jego twarzyczka, nie mogłam powstrzymać łez. Usłyszałam, że to rozszczep podniebienia twardego i miękkiego z rozszczepem wargi. Zupełnie nie wiedziałam, co czeka nas dalej. Obecnie Natanek karmiony jest butelką ze specjalnym, szerokim smoczkiem. Pokarm co chwilę się cofa, synek wymaga ciągłego monitorowania. Ostatnio podczas badania okazało się, że synek cierpi na niedosłuch. Jednak aktualnie priorytetowe jest przeprowadzenie 3 operacji. Mam nadzieję, że po nich synek będzie mógł normalnie jeść. Niestety, nie wiem jeszcze, czego się mogę spodziewać… Ze względu na szeroki rozszczep, konieczne będzie zeszycie wargi z jednej strony, a dopiero w kolejnym zabiegu drugiej. Trzecia operacja ma skupiać się na podniebieniu. Gdy myślę o tym, ile będzie musiał nacierpieć się mój maluszek, pęka mi serce. Po przebytych operacjach czekać nas będzie długa rehabilitacja. Już teraz wiem, że konieczna będzie stała praca z logopedą. Z powodu problemów ze słuchem na liście naszych potrzeb są też wizyty u laryngologa. Przed nami trudna droga. Zrobię jednak wszystko, żeby zapewnić mojemu dziecku możliwie jak najlepszą przyszłość. Każda wpłata to dla mnie niezwykła pomoc, za którą z całego serca dziękuję. Mama Natanka

4 775 zł
Wojtek Burak
Wojtek Burak , 5 lat

Proszę, pomóż mi zawalczyć o przyszłość Wojtka!

Nie tak to sobie wyobrażałam. Nie zawsze w życiu jest dobrze, nie zawsze się wszystko układa, czasem pojawiają się problemy, trudności i gorsze chwile. U nas gorszy czas trwa już zbyt długo, a ja mam uwiązane ręce... Pomożesz? Mam synka Wojtka, któremu uchyliłabym nieba. Zrobiłabym wszystko, by był szczęśliwy, bezpieczny i przede wszystkim zdrowy. Niestety, pewnego dnia musiałam zmierzyć się z okropną diagnozą. Wojtek zmaga się z całościowymi zaburzeniami rozwoju, dokładniej jest to autyzm. Mój synek ma 4 lata. Nadzieja mnie nie opuszcza, ale serce mi pęka, bo wiem, że Wojtek nadal, mimo swojego wieku... Nie mówi, nie komunikuje swoich potrzeb, prawie nie reaguje na prośby. Nie zwraca uwagi, gdy ktoś woła po imieniu. Nie skupia na niczym uwagi, jest cały czas nieobecny... Jest po prostu zamknięty w swoim świecie. Na co dzień zmagamy się z przeróżnymi problemami. Wszelkie trudności Wojtka odciskają ślad na jego rozwoju, na relacjach, na nauce, na wszystkim, co jego zdrowi rówieśnicy już dawno mają za sobą. Oczywiście, rozumiem, że on tego czasu potrzebuje więcej... Ale jest mi ogromnie przykro, gdy wiem, jak wiele go omija.  Nie mamy dni, w które po prostu wstajemy, ubieramy się i planujemy atrakcje. Spacer, podróż, wakacje. Wszystko wiąże się i uzależnione jest od autyzmu... On wszystko nam dyktuje, każdą codzienność...  Proszę, jeśli zechcesz nam pomóc, będziemy Ci bardzo wdzięczni. Przyszłość Wojtka może być lepsza, jeśli już dzisiaj na nią zapracujemy. Rehabilitacja, specjalistyczne wizyty i turnusy rehabilitacyjne, to coś, czego mój synek bardzo potrzebuje, a czego sama nie będę w stanie mu zapewnić.  Pomożesz nam?  Mama  

4 770 zł