Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Rafał Szulecki
Rafał Szulecki , 33 lata

Rafał walczy z martwicą kręgosłupa❗️Potrzebna pomoc❗️

Nazywam się Rafał i z głębi serca zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Od miesięcy zmagam się z problemami, które przekraczają moje siły i możliwości. Obecnie chodzę o kuli, ponieważ cierpię na zaawansowany obrzęk limfatyczny lewej nogi. To jednak tylko część mojego cierpienia. Moje zdrowie jest poważnie zagrożone przez nadciśnienie tętnicze oraz chorobę kręgosłupa – Scheuermanna, czyli jałową martwicę kręgosłupa.  To schorzenia, które sprawiają, że każdy dzień jest dla mnie bolesnym wyzwaniem. Do tego wszystkiego doszedł stres związany z moją sytuacją zdrowotną z kręgosłupem, który doprowadził do zatoru i zakrzepu żylnego w tej samej, chorej nodze. Moje życie jest teraz wypełnione nieustannym bólem i walką. Potrzebuję kosztownego leczenia, rehabilitacji i specjalistycznej opieki medycznej, na które niestety mnie nie stać. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie finansowe, które pozwoli mi na podjęcie niezbędnych działań w walce o zdrowie i normalne życie. Przez 9 lat dużo i ciężko pracowałem, aby zapewnić mojej rodzinie godziwy byt. Nigdy nie narzekałem na ból ani trudności, pracując, aby niczego nam nie brakowało. Niestety, ze względu na stan zdrowia mogę aktualnie pracować jedynie na część etatu – nie jestem jednak w stanie utrzymać się z tego ani tym bardziej ponosić kosztów rehabilitacji. Na co dzień widzicie mnie uśmiechniętego, ale to tylko maska. W rzeczywistości jestem zmuszony zmierzyć się z prawdą, że jest mi ciężko i że nie dam rady dalej udawać, że wszystko jest w porządku. Przez wiele miesięcy zastanawiałem się nad zbiórką, ale teraz wiem, że muszę prosić o pomoc. Koszty związane z walką o zdrowie mnie przerosły. Dlatego proszę Was o wsparcie, o każdą symboliczną złotówkę. Każdy gest solidarności i wsparcia jest dla mnie bezcenny. Koszty rehabilitacji i badań są niezwykle wysokie. Walka z chorobami wymaga ogromnych nakładów finansowych, których sam nie jestem w stanie pokryć. Dlatego też proszę Was o wsparcie, choćby najmniejszą symboliczną wpłatą. Nawet złotówka ma ogromne znaczenie w tej walce, bo każda złotówka przybliża mnie do celu – odzyskania zdrowia i sprawiedliwości. Proszę Was o pomoc i wsparcie w tej trudnej chwili. Wierzę, że razem możemy pokonać te przeszkody i sprawić, że znów stanę na nogi, zarówno fizycznie, jak i w przenośni. Dziękuję z całego serca za każdą okazaną pomoc, za każdą złotówkę i za każde dobre słowo. Wasze wsparcie daje mi siłę i nadzieję na lepsze jutro. Wierzę, że dobro, które ofiarujecie, wróci do Was ze zdwojoną siłą. Dziękuję Wam za wszystko i proszę, pomóżcie mi w tej walce. Z wyrazami wdzięczności, Rafał

5 935,00 zł ( 11,15% )
Brakuje: 47 257,00 zł
Alan Żmijewski
13 dni do końca
Alan Żmijewski , 16 lat

Najpierw skolioza, potem nowotwór... Na ratunek Alanowi❗️

Alan to nastolatek pełen energii i ciekawości świata. Niestety jego słodkie życie zostało przerwane tragiczną diagnozą. Od roku synek zmaga się ze skoliozą. Podczas diagnostyki przygotowawczej do gorsetu, w badaniu RTG zauważono zmianę w kręgu, która bardzo zaniepokoiła lekarza radiologa. Od tamtej chwili już nic nie było takie same... Niestety kolejne badania, rezonans magnetyczny oraz tomograf potwierdziły, najgorszy z możliwych scenariusz. U Alana wykryto nowotwór o przebiegu łagodnym z widocznym obrzękiem wkoło zmiany. Byliśmy w szoku... Dlaczego on? Przecież jest jeszcze taki młody... Nasz świat się zatrzymał. Trudno było pogodzić nam się z tym, co usłyszeliśmy. Alan nie jest jedynym dzieckiem w domu z niepełnosprawnościami. Los naprawdę nas nie oszczędza… Obecnie czekamy na biopsję resekcyjną, czyli całkowite wycięcie zmiany. Po zabiegu wycinek zostanie zbadany histopatologicznie. Dopiero po otrzymaniu wyniku będziemy w 100% pewni, z czym mamy do czynienia.  W kolejnym kroku wrócimy do leczenia skoliozy i rehabilitacji. By poprawić sprawność Alana, potrzebujemy także bardzo drogiego, specjalistycznego gorsetu. Niestety koszty leczenia znacznie przewyższają nasze możliwości finansowe, dlatego potrzebujemy pomocy.  Niedługo nasz synek skończy 15 lat. Dla nas i dla niego zdrowie i Wasze wsparcie będzie największym prezentem, jaki może otrzymać! Z całego serca już teraz dziękujemy za każdą przekazaną złotówkę! Lilianna i Krzysztof, rodzice Alana

5 926 zł
Ksawery Podgórski
Ksawery Podgórski , 3 latka

Ksawery walczy z bardzo groźną, śmiertelną chorobą❗️

W mroźny, lutowy poranek 2021 roku na świecie pojawił się nasz 4-kilogramowy skarb — Ksawery. Byliśmy najszczęśliwsi, że możemy w końcu wziąć go w ramiona. Wtedy jeszcze nic nie zapowiadało, że Ksawery nosi w sobie śmiertelną chorobę… Zaczęliśmy się niepokoić, gdy synek skończył już roczek, a jeszcze nie chodził. Wykonaliśmy mnóstwo badań, które w końcu doprowadziły nas do diagnozy… U Ksawerego zdiagnozowano rdzeniowy zanik mięśni – SMA typu II, który każdego dnia odbiera mu sprawność.  Od tamtej pory walczymy, by synek miał szansę na samodzielność! Ksawery bardzo chce się bawić i biegać jak zdrowe dzieci… Bez Waszego wsparcia nie będzie mógł… Rehabilitacja odgrywa kluczową rolę we wzmacnianiu mięśni, zmniejszeniu przykurczy oraz zwiększeniu zakresu ruchomości w stawach u dzieci z SMA. Potrzebne są również terapeutyczne zajęcia na basenie, które bardzo korzystnie wpływają na jego funkcje motoryczne. Niestety wszystko to, co niezbędne, w tym również zaopatrzenie ortopedyczne, pochłania ogromne kwoty pieniężne.  Jesteśmy pod stałą opieką lekarzy neurologów oraz ortopedów z Instytutu Matki i Dziecka, gdzie co cztery miesiące meldujemy się na podanie leku, Ksawery ma 3 lata i 7 dawek za sobą! Głęboko wierzymy, że z Państwa wsparciem nasz syn samodzielnie na własnych nogach przejdzie przez swoje dzieciństwo i wkroczy w dorosłość. Aby osiągnąć ten wymarzony, cel musimy zgromadzić środki na rehabilitację dzienną, turnusy rehabilitacyjne oraz zaopatrzenie ortopedyczne. Prosimy o pomoc! Z Wami wszystko jest możliwe! Dziękujemy za każdy gest wsparcia. Rodzice

5 922 zł
Hubert Walkiewicz
Hubert Walkiewicz , 18 lat

Nierówna walka o sprawność i zdrowie❗️Pomóż Hubertowi❗️

Nasza nierówna walka rozpoczęła się 16 lat temu i niestety trwa do dzisiaj. Tak naprawdę Hubert choruje, odkąd przyszedł na świat. Nie zna innego życia. Życia bez bólu, cierpienia i łez… Za wszystko odpowiedzialne są naczyniaki, które dzień po dniu niszczą jego młode życie. Powodują nieodwracalne zmiany, jednocześnie próbując odebrać mu sprawność. Trudno pogodzić się z tym, że spadło na niego tak wiele. Gdy patrzysz na dziecko, które cierpi, i nie jesteś w stanie zrobić nic więcej, czujesz bezradność, a twoje serce łamie się na tysiąc kawałków...    Na nogach Huberta ciągle pojawiają się nowe naczyniaki, które już dwa razy były częściowo usuwane. Niestety bezskutecznie – ciągle powracają. Jakby tego było mało, lekarze podejrzewają również u syna zespół Proteusa – genetyczną chorobę, cechującą się przerostem jednej strony ciała. Odkąd pamiętam lewa noga Huberta, była zawsze nieco dłuższa. Synek często skarżył się na ból kręgosłupa, wkrótce pojawiły się problemy z miednicą i ogólnym skrzywieniem ciała. Z czasem wada powiększyła się do tego stopnia, że konieczne okazało się leczenie operacyjne. Lekarze dwukrotnie próbowali zatrzymać wzrost nogi, niestety po raz kolejny bezskutecznie.  Niedawno wykonano więc operację wydłużenia prawej kończyny, na której już pojawiają się kolejne zmiany naczyniowe... Dlatego Hubert potrzebuje bardzo szerokiej diagnostyki, abyśmy mogli dowiedzieć się, co dokładnie jest przyczyną jego choroby. Dzięki temu lekarze będą w stanie dobrać najbardziej odpowiednią i skuteczną metodę leczenia. Niestety, tak szczegółowe badania są bardzo kosztowne i nierefundowane. Wiem, że zrobię wszystko, by pomóc mojemu synowi i ulżyć mu w cierpieniu! Dlatego proszę, nie bądź obojętny i pomóż nam! Dla Ciebie to złotówka, dla nas tak wiele… Kasia, mama Huberta

5 920 zł
Dorota Kola
Dorota Kola , 57 lat

Choroba nie pozwala mi zapanować nad własnym ciałem! Błagam, pomóż...

Mimowolne i straszliwie bolesne skurcze męczą mnie każdego dnia. Moje ciało wygina się i skręca wbrew mojej woli. Z dnia na dzień stałam się osobą niepełnosprawną i więźniem własnego ciała. To, co kiedyś było dla mnie prostą czynnością, dziś jest wyzwaniem nie do pokonania. Moje życie zamieniło się w piekło bólu. Nie chcę tak żyć... Wszystko zaczęło się 10 lat temu. Najpierw pojawił się dziwny ból karku i zmęczenie, które każdego dnia się nasilało… Za chwilę, zaczęły towarzyszyć mi mimowolne skurcze, które wykręcały moją głową do tyłu i podnosiły ramiona… Nie wiedziałam, co dzieje się z moim ciałem. Byłam przerażona i zdezorientowana.  Desperacko zaczęłam szukać pomocy. Szybko trafiłam na specjalistów, od których otrzymałam tragiczny wyrok – dystonia szyjna... Nie jestem w stanie opisać smutku i bezsilności, która pojawiła się u mnie wraz z informacją o chorobie. Z każdym dniem dowiadywałam się więcej, a mój poziom lęku drastycznie wzrastał. Tak bardzo bałam się utraty sprawności…   Dystonia szyjna to zaburzenie neurologiczne, charakteryzujące się skurczami mięśni, które prowadzą do przymusowego ułożenie głowy w skręconej pozycji.  Z tygodnia na tydzień było gorzej. Pojawiało się więcej gwałtownych, mimowolnych ruchów, sztywnienia całego ciała i paraliżującego bólu. Moja głowa się trzęsła. Choroba się pogłębiała, a ja traciłem kontrolę nad swoim ciałem. Przestałem normalnie funkcjonować. Byłam załamana... Mimo wielu badań naukowych wciąż nie jest znana metoda, która pozwoliłaby na całkowite wyleczenie dystonii. Istnieją jednak skuteczne sposoby łagodzenia objawów. Jedną z najlepszych metod jest głęboka stymulacja mózgu, którą wykonuje się poprzez wszczepienia specjalistycznych neurostymulatorów. Po wielu latach, w końcu udało mi się zakwalifikować na operację. Jednak zanim do niej doszło, byłam już w tragicznym stanie. Przestałam się poruszać. Miałam ogromne bóle, które zdejmowały mi sen z powiek. Były momenty, że czułam, jakby mięśnie odrywały się od kości. Miałam problemy z wykonywaniem codziennych czynności – nie byłam w stanie przejść samodzielnie do toalety, nie mogłam przygotować sobie jedzenia, podpisać się czy zawiązać butów. Choroba zaburzała mi również mowę. Czułam, że bezpowrotnie tracę panowanie nad własnym ciałem i życiem... W 2017 roku odbył się długo wyczekiwany zabieg wszczepienia stymulatora. Szybko pojawiły się pierwsze efekty. Zabieg ograniczył mój ból i niepełnosprawność. Czułam się lepiej. Powoli zaczęłam wracać do normalnego życia, a na mojej twarzy znów zagościł uśmiech. Mogłam chodzić i wykonywać codzienne czynności. Byłam naprawdę szczęśliwa... Niestety radość nie trwała zbyt długo... Po 3 latach od operacji wszczepiony stymulator zaczął się po prostu zużywać. Co dwa miesiące muszę pokonywać kilkaset kilometrów w celu naładowania popsutej baterii. Sprzęt się osłabił, a ja razem z nim... Pojawiły się dawne dolegliwości. Skurcze mięśni znów przybrały na sile. Obecnie nie jestem w stanie poruszać się bez kul. Przed moimi oczami, znów stanęło widmo straszliwej niepełnosprawności... Boję się, że przyjdzie dzień, w którym bateria całkowicie się zatrzyma, a ja już do końca życia stanę się więźniem własnego ciała i czterech ścian. Potrzebuję nowego stymulatora, który pozwoli mi normalnie funkcjonować, niestety jego cena mnie przerasta. Choroba spowodowała, że nie jestem w stanie pracować. Z ledwością starcza mi na wydatki życia codziennego... Tak bardzo chciałabym móc być szczęśliwa, wierzyć w lepsze jutro, codziennie budzić się z nadzieją w to, że jeszcze będzie dobrze… Błagam Was o pomoc! Dorota 

5 909,00 zł ( 8,54% )
Brakuje: 63 240,00 zł
Nela Zduńczyk
Nela Zduńczyk , 6 lat

Babcia wychowuje niepełnosprawną wnuczkę – brakuje pieniędzy na leczenie!

Nela jest radosnym dzieckiem. Od urodzenia wychowuje ją babcia. Ma 4 latka. Pół roku temu zaczęłam stawiać pierwsze kroki. Dziś już świetnie sobie radzi, ale bardzo chciałabym, by chodziła jeszcze lepiej, żeby mogła bawić się z innymi dziećmi. Do tego potrzebuje częstszej i bardziej intensywnej rehabilitacji niż dotychczas. Nelcia bardzo lubi malować, jest otwartym, uśmiechniętym dzieckiem. W tym roku pójdzie do przedszkola. Potrzeby są ogromne, a to niesie za sobą wysokie koszty. By wychowywać wnuczkę, musiałam zrezygnować z pracy. Przez to jednak sytuacja finansowa znacząco się pogorszyła. Muszę zakupić dla Nelki buty ortopedyczne, aby mogła stabilnie stawiać nóżki na ziemi. Koszty wizyt u specjalistów i wyjazdy również przekraczają domowy  budżet. Staram się, by niczego wnuczce nie brakowało, jednak ciężko to osiągnąć.  W następnym miesiącu mamy umówioną wizytę u okulisty, ponieważ oczka Nelki są w coraz gorszym stanie. Nie widzi najlepiej, ale mam nadzieję, że dzięki tej zbiórce, to się zmieni. Remont w mieszkaniu też bardzo by mi się przydał. Chcę, by wnusia samodzielnie korzystała z toalety. Obecnie muszę jej pomagać, ponieważ nasze mieszkanie nie jest dostosowane do potrzeb dziecka. Bardzo proszę o pomoc! Każda wpłata jest ogromnym wsparciem! Renata, babcia

5 909,00 zł ( 55,54% )
Brakuje: 4 730,00 zł
Elwira Otrębska-Bochenek
14 dni do końca
Elwira Otrębska-Bochenek , 32 lata

Mama małej córeczki walczy o sprawność... Pomóżmy Elwirze!

Moje życie nigdy nie było usłane różami. Odkąd pamiętam, zmagam się z ciężką wadą wrodzoną kręgosłupa, która znacznie utrudnia moje codziennie funkcjonowanie. Musiałam nauczyć się z nią żyć i muszę przyznać, że naprawdę szło mi nieźle. Wszystko zmieniło się, gdy nagle, z dnia na dzień zaczęłam tracić czucie w nogach....  Gdy objawy doskwierały mi coraz bardziej, a moje stopy sztywniały, byłam przerażona. Natychmiast umówiłam się na wizytę z lekarzem, by skonsultować z nim nagłe i bardzo niepokojące mnie objawy.  Po wielu badaniach udało postawić się diagnozę – za wszystko odpowiedzialne są choroby demielinizacyjne ośrodkowego układu nerwowego. Ta nazwa nic mi nie mówiła. Okazało się, że prowadzą one do uszkodzenia osłonek mielinowych nerwów i utrudniają  przewodzenie sygnałów w zajętych nerwach, co ostatecznie prowadzi do pogorszenia w zakresie czucia, ruchu, postrzegania i innych funkcji.  Byłam w szoku… Po konsultacjach z neurochirurgiem okazało się, że operacja, która zniwelowałaby objawy, jest zbyt trudna i niebezpieczna. Jedyną nadzieją na poprawę mojego stanu zdrowia jest intensywna rehabilitacja i zabiegi fizjoterapeutyczne. Niestety są one zbyt drogie, bym mogła pokryć je z własnej kieszeni, dlatego postanowiłam poprosić Was o pomoc! Zależy mi na powrocie do samodzielnego funkcjonowania, ponieważ mam 2-letnią córeczkę i jeszcze wiele planów na życie. Bez Was nie dam rady, a przecież nie mogę się poddać. Chcę pokazać jej, jak piękny jest świat, podróżować i każdego dnia przyglądać się, jak się rozwija. Proszę, pomóżcie mi wrócić do sprawności! Elwira

5 890 zł
Karol D’Agostino
1 dzień do końca
Karol D’Agostino , 2 latka

Karolek od pierwszych chwil walczy o zdrowie! Pomóż!

Mój synek jest całym moim światem. Niestety, niedługo po urodzeniu okazało się, że przyszedł na świat z wrodzoną wadą serduszka, co sprawia, że o jego zdrowie będziemy musieli walczyć jeszcze bardzo długo… Początkowo nie mogłam uwierzyć, że mój synek urodził się chory. Przecież to niemożliwe, żadne badania w ciąży nie wskazywały na problemy z serduszkiem… Niestety, Karol już w pierwszych dwóch tygodniach życia musiał przejść dwa cewnikowania oraz operację serca w krążeniu pozaustrojowym. Musieliśmy spędzić w szpitalu prawie dwa miesiące. Po wyjściu, problemy niestety się nie skończyły. Ze względu na słabe napięcie mięśniowe wymagał regularnej i intensywnej rehabilitacji. Każdego dnia walczyliśmy o jego rozwój. W końcu się udało – po wielu ćwiczeniach i ciężkiej pracy zaczął chodzić w wieku 16 miesięcy. Bardzo często ma zapalenie oskrzeli lub płuc co wiąże się z kolejnymi hospitalizacjami, inhalacjami, antybiotykami. Ma też wiele silnych alergii pokarmowych, przez co musi mieć dietę eliminacyjną. Dodatkowo lekarze podejrzewają u niego także padaczkę oraz niedosłuch spowodowany najpewniej przez trzeci migdał, który należy wyciąć.  Niezbędne jest jak najszybsze usunięcie trzeciego migdałka, by mój synek miał szansę się rozwijać. Niestety, terminy na NFZ są bardzo odległe, a prywatny zabieg związany jest z bardzo dużymi kosztami.  Proszę o pomoc i wsparcie w walce o zdrowie synka. Usunięcie trzeciego migdałka ma szansę pomóc mu w zahamowaniu nawracających infekcji, a także w polepszeniu słuchu i umożliwieniu właściwego rozwoju.  Mama Karolka

5 890 zł
Franciszek Opaliński
Franciszek Opaliński , 5 lat

Teraz mogę głośno powiedzieć, że mam synka z Zespołem Downa i nie bać się prosić o pomoc❗️Wspieramy Frania❗️

Radość była przeogromna, ale nie mogło być tak pięknie. We wrześniu 2019 roku dowiedzieliśmy się z mężem, że jestem w ciąży i była to dla nas najcudowniejsza wiadomość, jaką mogliśmy usłyszeć po 14 latach. Zaczął się czas oczekiwania, czytania na temat rozwoju ciąży i badań. W 25 tygodniu nasz spokój został zburzony. Lekarz zobaczył u dziecka podwójny żołądek. Nie postawił jeszcze diagnozy, ale zaczęło się trzytygodniowe oczekiwanie pełne napięć i przepłakanych nocy. I przyszedł czas wyniku badania, które potwierdziło Zespół Downa, co było jak wyrok.  Tego dnia ziemia osunęła nam się ziemia spod nóg. Bo jak to wszystko będzie? Jak sobie poradzimy? Czy dziecko prócz zespołu będzie miało jakieś inne choroby współistniejące? Rozwiązanie nadchodziło, a my byliśmy pełni strachu i jednocześnie nadziei, że to wszystko to tylko zły sen. Franciszek urodził się 1 czerwca 2019 roku. Wtedy usłyszałam jego cichutki płacz. Miałam tylko chwilkę, by przytulić policzek do policzka i maleństwo zostało zabrane na diagnostykę, a ja na salę pooperacyjną. Niestety nie mogliśmy być wtedy razem. Wszystkie mamy były ze swoimi dziećmi, a ja słysząc synka za ścianą, nie mogłam go przytulić ani zobaczyć.  Zaczęła się nasza walka o życie Franka – przeszedł operację na niedrożność dwunastnicy i gdy zobaczyłam go po operacji, był taki malutki i podłączony do wielu pomp... Byłam przerażona, ale pełna nadziei, że będzie dobrze. Szereg badań potwierdził Zespół Downa, a przy nim wiotkość mięśni, wadę serca i niedoczynność tarczycy.  Z powodu wady serca Franio miał problemy oddechowe i długo musiał być wspomagany tlenem. Najszczęśliwszy dzień nastał ponad miesiąc później, gdy mogliśmy go w końcu zabrać do domu. Rozpoczęła się dalsza diagnostyka, badania, rehabilitacja i ciągła walka o lepszą przyszłość dla Frania a przy tym zmagania z emocjami i adaptacją niepełnosprawności syna.  Długo nie mogłam się z tym pogodzić i rozmawiać na ten temat, aż w końcu trafiliśmy na badania serduszka do Centrum Zdrowia Dziecka gdzie zapadła diagnoza o hospitalizacji. Na oddział trafiliśmy 11 listopada na trzydniowe badania, a okazało się, że diagnoza nas powaliła – potrzebna operacja serca! Ubytek przegrody międzykomorowej! Już na oddziale okazało się, że Franio przeszedł bezobjawowe zapalenie płuc. I stało się. Operacja trwała 5 godzin, a my w tym czasie umieraliśmy ze strachu. Później powikłania, problemy z oddychaniem i problem z rozintubowaniem, bo Franio nie jest w stanie sam oddychać. Kolejna diagnoza – wysokie nadciśnienie płucne. 18 długich dni spędzonych na Intensywnej Terapii, z czego 16 w śpiączce i walka o życie.  W szpitalu spędziliśmy prawie dwa miesiące. To na oddziale kardiologicznym zobaczyłam, jak wiele nieszczęścia przechodzą rodzice, kiedy tracą swoje pociechy. My mieliśmy szczęście od Boga, że mimo wrodzonej wady genetycznej nasz synek był na tyle silny, że przeżył. To na tym oddziale mogłam się otworzyć  i zetknąć się z rodzicami dzieci z zespołem. To w tym miejscu zaczęłam głośno mówić o Franiu jako chłopcu z Zespołem Downa, nie ukrywając tego i nie mając poczucia, że ktoś będzie nas oceniał, nam współczuł. Teraz mogę głośno powiedzieć, że mam synka z Zespołem Downa, dzięki któremu jestem szczęśliwą, spełnioną mamą i proszę Was o wsparcie na dalszą rehabilitację i rozwój Franciszka, bo teraz to jest naszym celem. Od czterech lat nasz synek uczęszcza na zajęcia rehabilitacyjne, ale nadal ma problemy z mową, przeżuwaniem i połykaniem pokarmów. Synek nadal jest pampersowany, chociaż mocno z tym walczymy i udało nam się osiągnąć mały sukces z tym iż potrafi już zakomunikować potrzeby. Mimo lepszych i gorszych dni walczymy o zdrowie i jak najlepszy rozwój naszego synka z całych sił, choć jest to związane z kosztami rzędu 1400 zł miesięcznie za zajęcia neurologopedyczne, do tego koszty terapii w komorze hiperbarycznej medycznej – 34 tysiące złotych bez zakwaterowania. Chcemy sprawiać, by Franio był radosny i uśmiechnięty. Żeby jak najlepiej radził sobie z trudnościami dnia codziennego, jakie sprawia mu jego niepełnosprawność. By mógł komunikować się z rówieśnikami i innymi ludźmi, gdziekolwiek będzie. Proszę, pomóżcie nam w walce o sprawność naszego małego wojownika, a będziemy Wam bardzo wdzięczni. Kasia i Artur, rodzice

5 882 zł