Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Szymon Korga
11:40:18  do końca
Szymon Korga , 9 lat

Oswoić świat, który przeraża - musimy pomóc Szymusiowi!

Szymuś ma pięć lat... Od dwóch wiem, że mój synek postrzega i odczuwa świat inaczej niż większość dzieci... Zdiagnozowano u niego spektrum autyzmu. To sprawia, że codziennie mierzymy się z trudnościami, które dla innych ludzi są nie do pojęcia... W każdym momencie odbieramy świat przez zmysły - wzrokiem, słuchem, smakiem, węchem, dotykiem. Mózg przetwarza te informacje i przygotowuje nas do reakcji... U mojego synka ten odbiór jest zakłócony. Autyzm wpływa na wszystkie zmysły synka i oszukuje je.... Sprawia, że Szymek słyszy i czuje w bardzo intensywny sposób to, czego zdrowy człowiek nie dostrzega. Niektórych rzeczy z kolei nie słyszy i nie czuje w ogóle... Będąc na placu zabaw, Szymek głośniej słyszy lecący w oddali samolot, na który nikt nie zwraca uwagi niż głos taty, który od paru minut bezskutecznie woła po imieniu... Choć synek lubi się przytulać, gdy tylko ktoś z nas chce go dotknąć, gwałtownie odsuwa się lub zabiera dłoń... To tylko jedne z wielu sytuacji, z którymi mierzymy się na co dzień. Nadmiar bodźców sprawia, że synkowi ciężko funkcjonować - są takie dni, kiedy świat nie przyjmuje przyjaznego kształtu. Widzę, jak Szymonowi trudno pojąć otoczenie, zaakceptować rzeczywistość, która jest tak niezrozumiała, dostosować się do jej reguł... Wychowanie takie dziecka to wyzwanie. To, czy Szymek coś czuje w danej chwili, bardziej lub mniej wpływa na jego zachowanie - czasem jest niedostymulowany, a czasem przestymulowany. Przez to zachowuje się tak, a nie inaczej... Ale nie jest niegrzeczny... Choć często słyszę to od innych. To przez autyzm ciężko mu po prostu skoncentrować się na czyichś słowach, poleceniu, prośbie, a czasem na choćby prostej czynności. To, że synek nie zwraca uwagi na innych, nie oznacza, że tego kontaktu nie chce czy też go nie potrzebuje. Zanim zwróci na kogoś uwagę i zacznie z nim rozmawiać, ma wiele barier do „oswojenia”. Tego uczy się na co dzień małymi kroczkami w przedszkolu i w domu. Pomagają mi w tym m.in.: logopedzi, psycholog, pedagodzy i terapeuta integracji sensorycznej. A oprócz nich inni członkowie naszej rodziny i młodsza siostra. Jeżeli czasem zastanawiasz się, jak trudno jest Ci zrozumieć inną osobę, zastanów się, jak trudne jest to dla takiego dziecka jak Szymon, które czuje i postrzega świat zupełnie inaczej. Tak bardzo chciałabym, by Szymek, tak samo jak jego siostrzyczka, był w stanie cieszyć się otaczająca go rzeczywistością... By umiał dostrzec to, że świat jest piękny, inni są potrzebni, a życie może być fascynującą przygodą. Zrobię, co tylko się da, by w przyszłości był w stanie poradzić sobie, gdy mnie już zabraknie. Systematyczna terapia sprawia, że synek radzi sobie coraz lepiej. Pokrywamy koszty z nią związane, ale niedawno dowiedzieliśmy się, że znacznie bardziej może mu pomóc terapia komórkami macierzystymi, na którą brakuje nam pieniędzy. Leczenie daje najlepsze efekty, jeżeli wdrożone zostanie do ukończenia szóstego roku życia. Zbyt wiele czasu nie mamy... Leczenie, w połączeniu z kosztami na prowadzoną rehabilitację, znacznie przekracza nasze możliwości finansowe. Wierzymy, że połączenie tych działań ułatwi synkowi zabawę, kontakty z rówieśnikami, naukę i pozwoli na funkcjonowanie w społeczeństwie w sposób tak bardzo oczekiwany – po prostu normalny… Proszę o szansę dla mojego synka! Wierzę, że połączenie terapii u specjalistów wraz z podaniami komórek macierzystych może sprawić cuda! Bardzo dziękuję za wszelką udzieloną pomoc. Małgorzata - mama Szymona

5 989,00 zł ( 13,56% )
Brakuje: 38 160,00 zł
Leo Marszałek
Leo Marszałek , 23 miesiące

Ciężko poparzony, maleńki Leo potrzebuje pomocy❗️

To była chwila, ułamek sekundy… Nie zdążyliśmy zareagować. 15 grudnia 2023 roku. Najgorszy dzień naszego życia. Tego dnia nasz synek ściągnąć na siebie ze stołu kubek świeżo zalanej wrzątkiem herbaty. Ten dramatyczny krzyk towarzyszy mi każdej nocy…  Wszystko bym zrobiła, by cofnąć czas. By mój synek nie cierpiał… Nie mogę. Muszę zrobić wszystko, by mu teraz pomóc! Od razu, gdy Leo oblał się wrzątkiem, zaczęliśmy działać. W szoku, w amoku, ale właściwie – wezwanie karetki, schłodzenie ciała. Płacz, okrutny dźwięk przerażonego i cierpiącego dziecka… Synek został zabrany do szpitala w Gostyniu, ale decyzją lekarzy i anestezjologa zostaliśmy od razu skierowani do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim.  Lekarze wprowadzili synka w śpiączkę farmakologiczną. Oparzenie było potężne – 25% ciała, III stopień. Poparzony cały brzuszek, buzia, szyja, maleńkie rączki…  Dla rocznego dziecka to ogromne obciążenie organizmu… Leo był na intensywnej terapii. Szaleliśmy z rozpaczy… Stan synka z dnia na dzień był coraz cięższy! Poparzone zostały też drogi oddechowe. Skutkiem tego było zapalenie płuc, a anemia się pogłębiła! Aż 3-krotnie trzeba było przetacza krew… Ale prawdziwy kryzys nastąpił po 5 dniach od wypadku… Parametry i funkcje życiowe nagle drastycznie zaczęły spadać! Lekarze ratowali życie naszego synka… Resuscytacja na szczęście się udała. Ale stan Leo wciąż był krytyczny… 22 grudnia lekarze podjęli ciężka decyzje o przeszczepie skory, ponieważ doszło do martwicy naskórka… Bardzo się baliśmy, ale i tym razem się udało. Operacja przebiegła pomyślnie, przeszczep się przyjął.   27 grudnia Leo zaczął być stopniowo wybudzany ze śpiączki. Wtedy doszło do zespołu po odstawieniu leków – bardzo ciężki stan. Na szczęście Leo zaczął sam oddychać! Była to dla nas nieopisana ulga… Cierpienie, jakiego doświadczył Leo, trudno wyrazić słowami… Po 2 tygodniach w śpiączce na oddziale intensywnej terapii, najgorszym czasie w naszym życiu, synek trafił na chirurgię dziecięcą. Tam walka wciąż trwała. Na tamten moment uszkodzone było aż 50% powierzchni skóry Leo… 3 stycznia tego roku – ostatnie podanie leków przeciwbólowych. Dzień później mogliśmy wyjść do domu. Ulga, ale nie koniec…  Nasz Leo żyje dzięki wspaniałemu zespołowi lekarzy i pielęgniarek, którzy zrobili, co w ich mocy, by ratować naszego synka! Dalej – już o zdrowie i sprawność – musimy zawalczyć sami. I zrobimy, co z naszej mocy. Dlatego jesteśmy tu i bardzo prosimy o wsparcie…  Przed Leo wielomiesięczna fizjoterapia. Musimy na bieżąco kupować specjalne produkty uciskowe, maści lecznicze, opatrunki… Marzymy o tym i chcemy zrobić wszystko, by nasz synek jak najszybciej mógł znów cieszyć się dzieciństwem, żyć bez bólu…  Nigdy nie sądziliśmy, że takie nieszczęście spotka nas, nasze dziecko… Zawsze przeciez na wszystko uważaliśmy, staraliśmy się ze wszystkich sił przede wszystkich go chronić! Do tej pory nie wiem, jak to się stało… Przez całe życie starałam się pomagać osobom w potrzebie, szczerze współczując wszystkich tragedii… A teraz jestesmy po drogiej stronie. Teraz nasz synek potrzebuje pomocy… Bardzo o nią prosimy...  Sandra, mama

5 988 zł
Maja Andratowicz
Maja Andratowicz , 12 lat

Jedna z czterech w Polsce! Maja walczy z chorobą genetyczną i potrzebuje Twojej pomocy!

Choroba to zawsze bezsilność. Choroba to zamartwianie się o to, co przyniesie przyszłość, a patrzenie na chorobę dziecka to ból, którego nie można opisać słowami. Taka sytuacja zmienia sytuację całej rodziny, przewartościowuje życie i sprawia, że liczy się tylko jedno – walka o sprawność dziecka. My dla Mai zrobimy wszystko, będziemy szukać wsparcia wszędzie. Jednak sami nie zdołamy zebrać kwoty potrzebnej na leczenie... Nasza córka zmaga się z bardzo rzadką wadą genetyczną pod postacią mutacji w genie CTNNB1. W Polsce jest tylko czworo dzieci z tą chorobą, przez co wciąż nie ma schematów walki z nimi. Gdy sytuacja zdrowotna naszej córki się pogarszała, nie spodziewaliśmy się, że znajdziemy się w tym miejscu, w którym jesteśmy teraz…  Maja miała 6 miesięcy, gdy zaczęliśmy zauważać jej problemy z trzymaniem główki oraz napięciem mięśniowym. Lekarze ocenili, że jest to mózgowe porażenie dziecięce. Jednak ta diagnoza nie dawała nam to spokoju. Lata rehabilitacji nie dawały takich efektów, jak sobie wyobrażaliśmy. Szukaliśmy dalej… Mamy szczęście do ludzi, na których trafiliśmy i którzy pokierowali nas, by szukać podobnych przypadków za granicami naszego kraju. Tak dotarliśmy do kliniki w Stanach Zjednoczonych, gdzie prowadzone są badania nad wprowadzeniem leku, który mógłby pomóc także Mai! Czekamy na dalsze informacje i wycenę leczenia… Jednak już teraz wiemy, że koszty na pewno liczone będą w milionach. Choroba Majki zabiera jej sprawność. Oprócz problemów z poruszaniem się pojawiają się zachowania podobne do autyzmu, upośledzenie mowy i wiele innych zaburzeń. W Polsce właściwie błądzimy w poszukiwaniu ratunku. Tracimy czas, który zabiera Mai szanse na przyszłość!  Córeczka zmaga się z tymi wszystkim zaburzeniami, mimo że cały czas jest intensywnie rehabilitowana. Mimo że robimy wszystko, co możemy... Promyk nadziei zaświecił dla nas za oceanem. Prowadzone są tam badania, których wyniki wyglądają obiecująco. Ogromnie wierzymy, że uda nam się dostać do tamtejszych lekarzy, którzy pomogą naszej rodzinie. Wiemy tylko, że w walce o przyszłość Mai musimy podjąć rękawicę! Prosimy, pomóż nam! Rodzice  

5 971 zł
Olga Bartosiewicz
Olga Bartosiewicz , 43 lata

Ból uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie... Pomoc dla Olgi!

Do 2022 roku byłam osobą wesołą i pełną życia. Niestety, wtedy zaczęłam odczuwać silny ból i drętwienie kończyn. Miały pomóc mi operacje kręgosłupa, jednak sytuacja po nich jeszcze się pogorszyła… Moje życie przewróciło się do góry nogami… Przeszłam trzy operacje odcinków lędźwiowego i szyjnego. Niestety, musiały zostać źle wykonane, ponieważ doszło do uszkodzenia nerwów. Powoduje to ogromny ból, który uniemożliwia mi codziennie funkcjonowanie. Trudność sprawia mi wchodzenie po schodach, a nawet tak proste czynności, jak czesanie się. Nie mówiąc o spacerach, które wiążą się z dużym cierpieniem… Czekają mnie kolejne operacje. Jestem pełna obaw, czy tym razem wszystko pójdzie tak, jak powinno. Potrzebuje też intensywnej rehabilitacji i sprzętu do domowych ćwiczeń, który pomoże uśmierzyć ból. Wszystko to kosztuje tak dużo, a przecież muszę opłacić jeszcze wizyty i potrzebne badania.  Chciałabym wrócić do normalnego trybu życia, być samodzielna. Wiem, że do tego jeszcze długa droga, ale wierzę, że będzie dobrze. Bardzo proszę o wsparcie. Dzięki Waszej pomocy moje dni mogą stawać się coraz mniej bolesne. Olga

5 967 zł
Laura Zaborowska
Laura Zaborowska , 7 lat

Z roku na rok, z miesiąca na miesiąc – choroba rośnie w siłę. Pomóż małej Laurze w walce o zdrowie!

Nigdy nie zapomnimy pierwszego ataku choroby u naszej córeczki. Miała zaledwie 3 latka, gdy jej małe ciało zaczęło się niekontrolowanie trząść, a buzia stała się sina. W jednej krótkiej chwili Laurka straciła przytomność, a my drżąc o życie córeczki – wezwaliśmy karetkę… Natychmiast przetransportowano ją śmigłowcem do szpitala. Lekarze wykonywali kolejne badania, by ostatecznie przekazać diagnozę. U Laurki stwierdzono padaczkę. Modliliśmy się, by to był tylko pojedynczy atak, który już nigdy więcej się nie powtórzy.  Niestety, pierwszy napad padaczki zapoczątkował naszą wieloletnią walkę z tą chorobą. Po pierwszym napadzie pojawił się następny. Po nim następny, i następny… Przez lata próbowaliśmy kolejnych leków przepisywanych przez specjalistów, lecz żaden nie pomógł naszej Kruszynce.  Z roku na rok, z miesiąca na miesiąc padaczka rośnie w siłę. Początkowo napady pojawiały się 3-4 razy w miesiącu. Teraz Laurka ma ich 4-5 tygodniowo. Każdy atak wygląda odrobinę inaczej, jednak przy każdym z nich spada jej tlen i niezbędne jest podanie go przez aparaturę.  Dotychczasowe leczenie nie przynosi leczenia, więc wspólnie z lekarzem zdecydowaliśmy się rozpocząć terapię przy użyciu olejków CBD. Pomogły one już wielu pacjentom, którzy nie reagowali na inne leki. Wierzymy, że tak samo będzie w przypadku Laury.  Niestety, olejek CBD jest bardzo kosztowny i niezwykle ciężko jest opłacić samodzielnie takie leczenie. Nie mamy jednak wyboru. Wykorzystaliśmy już wszystkie inne sposoby leczenia, to dla nas ostatnia nadzieja. Dodatkowo ze względu na spadający w trakcie ataku tlen musimy zakupić specjalną aparaturę do jego podawania. To także wiąże się z bardzo dużymi kosztami.  Prosimy, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń. Laurka jest jeszcze małym dzieckiem, a musiała już tak wiele wycierpieć. Marzymy jedynie o tym, by była zdrowa. By mogła rozwijać się i bawić tak jak jej rówieśnicy – bez ciągłej obawy o nadchodzące ataki padaczki.  Rodzice Laury

5 965,00 zł ( 42,47% )
Brakuje: 8 078,00 zł
Dawid Herbut
Dawid Herbut , 24 lata

Piekło strasznej choroby niszczy życie matki i syna! Możesz pomóc!

Choroba Niemanna-Picka to nasze piekło, nasze przekleństwo. Im bardziej próbujemy się od niej uwolnić, tym bardziej ona atakuje... Zabrała Dawidowi samodzielność i sprawność. Co będzie następne? Po co sięgnie tym razem? Kiedy wszystko się zaczęło, Dawid miał 11 lat. Wcześniej był zdrowym, wesołym chłopcem. Któregoś dnia w szkole zauważono jednak, że syn się potyka na prostej drodze. Przeraziliśmy się, a niedługo później życie nasze i Dawida zamieniło się w koszmar... Przez pięć lat jeździliśmy od lekarza do lekarza, szukając diagnozy i ratunku dla syna, podczas gdy stan syna cały czas się pogarszał! Dopiero po pięciu latach usłyszeliśmy prawdę... Choroba Niemanna-Picka, inaczej dziecięcy Alzheimier, to śmiertelna, genetyczna choroba, która powoduje regres w rozwoju zarówno fizycznym, jak i umysłowym. Kiedy usłyszałam diagnozę, nie miałam pojęcia, z czym kazał nam zmierzyć się okrutny los. Nie miałam pojęcia jak teraz wyglądać będzie nasze życie... Dziś o chorobie syna wiem wszystko, ale to nie znaczy, że mogę podjąć z nią skuteczną walkę. Mam wrażenie, że wciąż błądzimy szukając ratunku. Dawid nie chodzi już samodzielnie, porusza się na wózku, jeszcze potrafi sam jeść, ale choroba postępuje i może odebrać także to... Nadzieję daje lek. Skuteczny i nierefundowany lek, który pozwala na powstrzymanie potwornej choroby i zahamowanie jej postępów. Jednak mimo że jest on nam tak bardzo potrzebny, jest całkowicie poza naszym zasięgiem finansowym. Proszę, pomóż mi uratować syna! Gabriela, mama

5 960,00 zł ( 5,62% )
Brakuje: 99 998,00 zł
Fabian Zając
Fabian Zając , 8 lat

Fabian nadal nie mówi... Błagam, pomóż mi walczyć o lepszą przyszłość dla synka!

Fabianek po urodzeniu był pogodnym chłopcem, rozwijał się dobrze i nic nie wskazywało na to, że nasze życie tak się zmieni...  Z czasem zaczął powtarzać słowa, gaworzył, nic nie wskazywało na to, że coś będzie nie tak. Jeden moment zmienił wszystko. Synek zachorował, musiałam pilnie jechać do lekarza! Pani doktor zasugerował wtedy, że moje dziecko wygląda i zachowuje się jak dziecko autystyczne... Był to dla mnie szok! Byłam przerażona! Wracając do domu bardzo intensywnie myślała. Wydawało mi się, że to straszna pomyłka, Moje dziecko zachowywało się przecież tak jak inne dzieci w jego wieku... Nie mogłam spać, nie dawało mi to spokoju. Postanowiłam to sprawdzić i po wielu wizytach diagnoza się potwierdziła. Syn ma całościowe zaburzenie rozwoju - AUTYZM. Fabian jest dzieckiem niemówiącym. Mając 7 lat, potrafi powiedzieć tylko słowo mama oraz literki A E I O. To krytycznie małe umiejętności. Są też podejrzenia obustronnego niedosłuchu, lecz na razie jesteśmy w trakcie diagnozy. Przed nami długie lata terapii... Fabian potrzebuje wizyt u psychiatry, logopedy . Na NFZ dostępność takiego leczenia graniczy z cudem, a nawet jeśli otrzyma się termin, to jest on dla nas zbyt odległy. Chciałabym zapewnić Fabianowi jak najlepszą terapię u profesjonalistów, ale finansowo nie jest to dla mnie osiągalne… Chce, aby moje dziecko mówiło jest to dla mnie priorytetem. Będzie mu zdecydowanie łatwiej w życiu, autyzm nie zamknie go tak zupełnie w jego świecie...  Pomóż mi w walce o mojego cudownego syna, aby jego przyszłość rysowała się w pozytywnych barwach! mama *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

5 955,00 zł ( 43,05% )
Brakuje: 7 875,00 zł
Kacper Lewandowski
Kacper Lewandowski , 13 lat

Pompa insulinowa szansą na normalne życie – Pomagamy Kacprowi!

Nasz Kacper już od chwili narodzin pokazuje niezwykłą siłę w walce z życiowymi przeciwnościami. Przyszedł na świat jako wcześniak, w 6. miesiącu ciąży, i od tamtej pory toczymy razem niełatwą przeprawę. Schorzeń jest wiele – dziecięce porażenie połowicze lewostronne, astma, niedosłuch, zespół zaburzeń autystycznych, a miesiąc temu cukrzyca typu 1 insulinozależna. To był potężny cios, który bardzo wpłynął na Kacpra.  Insulinę podajemy za pomocą penów i libry (sensorów). Każde wkłucie, a tych jest kilka dziennie, to dla Kacpra ogromny stres i strach, zwłaszcza przy zaburzeniach autystycznych. Syn chciałby przestać wstydzić się choroby, żyć jak inni, a nie myśleć przed każdym posiłkiem czy nie zakończy się tragedią. Wyjściem z tej sytuacji i szansą dla Kacpra jest zakup pompy insulinowej. To już zmniejszona liczba wkłuć, więc zmniejszony stres, a do tego urządzenie samo kontroluje dawki insuliny i znacznie ułatwiłoby nam wszystkim codzienność, ale zwłaszcza podarowałoby Kacprowi cząstkę normalności. Ale koszty leczenia i niezbędnego sprzętu medycznego są dla nas przytłaczające. Taka pompa kosztuje ponad 20 000 złotych! Dlatego zwracamy się do Was, którzy zawsze pokazywaliście wielkie serca, o wsparcie naszego walecznego synka. Z całego serca dziękujemy za każdą okazaną życzliwość. Wioletta, mama

5 948,00 zł ( 21,5% )
Brakuje: 21 712,00 zł
Jacek Krupa
Jacek Krupa , 50 lat

Mimo miesięcy na OIOMie w Jacku nie zgasła nadzieja na życie! Pomocy!

Zawsze był moim wsparciem. Cokolwiek by się nie działo, wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Jacek nigdy nie zawiódł. Teraz ja zrobię wszystko, żeby nie zawieść jego, pomóc w najgorszych chwilach i wywalczyć dla niego jak najlepszą przyszłość. Naszą wspólną przyszłość! 3 lata temu mój mąż zachorował na listeriozowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu. Ze zdrowego mężczyzny w mgnieniu oka zmienił się w osłabionego pacjenta oddziału intensywnej terapii, na którym przebywał aż pół roku – 6 miesięcy strachu o każdy następny dzień, ogromna tęsknota i żal do losu.  Widok Jacka przykutego do szpitalnego łóżka to ten najgorszy w moim życiu. Leżał podłączony do aparatury podtrzymującej go przy życiu, a ja nie mogłam go nawet przytulić... Nie zliczę łez, które wylałam, tęskniąc i wpatrując się w niego przez szybę na oddziale. Nie zliczę nieprzespanych nocy...  Jacek jednak udowodnił, jak bardzo jest silny. Jak bardzo chce żyć! Nie znam drugiej tak bardzo zdeterminowanej osoby jak mój mąż. Z OIOMu dostał się do ośrodka rehabilitacyjnego, w którym po raz kolejny podjął rękawicę w walce o swoją sprawność. Od tego momentu musieliśmy przeorganizować całe nasze dotychczasowe życie. Harmonogram każdego dnia wyznaczają kolejne rehabilitacje. Przed nami jednak wciąż długa droga...  W wyniku choroby doszło do połowicznego niedowładu, porażenia nerwu okoruchowego po stronie prawej oraz porażenia nerwu twarzowego. Tylko intensywna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku może spowodować w znacznym stopniu powrót do sprawności. Niestety, nasze oszczędności znikają w zastraszającym tempie. Mimo to będziemy walczyć i wiem, że nie zabraknie nam siły, jednak w tej walce potrzebujemy Twojego wsparcia! Pomożesz? Renata - żona

5 944,00 zł ( 18,09% )
Brakuje: 26 903,00 zł