Życie, które stało się cudem...
Nie tak wyobrażaliśmy sobie dzień narodzin naszego synka. Staś zaplątał się w pępowinę, dodatkowo zachłysnął się smółką, konieczne było nagłe cesarskie cięcie. Chrzest w szpitalu i walka o życie Stasia spowodowały, że chwile te, zamiast być przepełnione łzami szczęścia, zostały naznaczone łzami strachu... Synek musiał zostać przewieziony do innego szpitala, jednak i tam nie dawano nadziei na to, że Staś wyjdzie z tego cało. Wielokrotnie mieliśmy żegnać się z synkiem, choć nigdy nie przestawaliśmy wierzyć w to, że uda mu się zwyciężyć. Mimo tych strasznych przejść, po dwóch miesiącach mogliśmy wreszcie zabrać Stasia do domu. Z czasem okazało się, że mimo niedotlenienia w czasie porodu mózg synka funkcjonuje naprawdę prawidłowo. Staś musi być jednak pod stałą opieką licznych specjalistów, zażywać sporo lekarstw oraz być rehabilitowany. Co więcej, synek ma niedosłuch, dlatego potrzebuje specjalnych aparatów słuchowych. To wszystko wiąże się ze sporymi wydatkami, dlatego bardzo prosimy o pomoc... Dawid i Aleksandra, rodzice