Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krysia Kapica
Krysia Kapica , 67 lat

Tragiczny wypadek odmienił życie Krysi... Pilnie potrzebna rehabilitacja!

Nasza mama zawsze była energiczną, wesołą kobietą. Całe swoje serce oddawała rodzinie, a w szczególności ukochanym wnukom, których ma aż czworo! Jej życie zmieniło się drastycznie we wrześniu 2023 roku. Gdy mama wracała z pracy rowerem, doszło do wypadku. W wyniku zderzenia z drugim rowerzystą doznała poważnego urazu głowy. Mama nieprzytomna została przetransportowana do szpitala. Na miejscu okazało się, że doszło do urazu mózgowo - czaszkowego. Natychmiast przeszła operację. Przez kolejne 6 tygodni była w śpiączce. Dla całej naszej rodziny był to trudny czas, tak bardzo się baliśmy o naszą ukochaną mamę! Odetchnęliśmy z ulgą, gdy mama się wybudziła. Spędziła 8 tygodni na oddziale rehabilitacji neurologicznej. Po tym czasie wróciła do domu i musiała przystosować się do zupełnie nowej rzeczywistości… Obecnie mama jest osobą leżącą. Wymaga całodobowej opieki. Zajmuje się nią tata, który fizycznie ledwo już daje radę. Bardzo się martwimy, że zaraz i on będzie potrzebował pomocy.  Lekarze dają nam nadzieję na powrót mamy do sprawności. Jednak wymaga to stałej rehabilitacji, a na ten moment nie otrzymaliśmy nawet terminów terapii! Nie możemy czekać, musimy działać na własną rękę! Każdy dzień zwłoki zmniejsza szansę mamy na powrót do życia sprzed wypadku… Mama jest silną i pracowitą kobietą, która nigdy się nie poddaje. Wierzymy, że przed nią jeszcze wiele lat szczęśliwego życia. Jednak leki, środki higieniczne i długotrwała rehabilitacja to ogromne koszty! Prosimy o Waszą pomoc, będziemy wdzięczni za każde, nawet drobne, wsparcie.  Rodzina Krysi

11 246,00 zł ( 3,02% )
Brakuje: 361 095,00 zł
Przemysław Kałużny
Pilne!
Przemysław Kałużny , 44 lata

Choroba zniszczyła mój związek, odebrała pracę i dom... Bez operacji stracę też życie❗️

Miałem wszystko, to, co ma większość z nas, a w ogóle tego nie docenia. Zdrowie, miłość, pracę, dom. Potem zachorowałem. Wystarczyła chwila, bym stracił to wszystko… Bez operacji mogę stracić jeszcze więcej – życie, dlatego bardzo proszę, pomóż mi! Chciałabym zatrzymać cierpienie i odzyskać dawne życie… Choruję na Chorobę Hantingtona, która objawia się zaburzeniami ruchowymi i psychicznymi. Mam coraz bardziej nasilone mimowolne ruchy ciała, nieporadność ruchową, a do tego dochodzi depresja, drażliwość...  To genetyczna choroba, którą odziedziczyłem po mamie, która zmarła na nią mając zaledwie 47 lat… Ja dzisiaj mam zaledwie 40, a o tym, że również choruję, dowiedziałem się 3 lata temu. Od dnia diagnozy moje życie zaczęło się sypać… Po diagnozie rozpadł się mój związek. Po 18 latach wspólnego życia moja partnerka, gdy dowiedziała się o chorobie, zostawiła mnie. Straciłem też pracę – byłem kierowcą samochodów ciężarowych, ale choroba uniemożliwiła mi wykonywanie obowiązków. Załamanie, depresja… Tak znalazłem się w ośrodku dla bezdomnych.  Gdy traciłem nadzieję i czekałem już właściwie na koniec, pojawiła się szansa! Jest to operacja, która uratuje mi życie – wszczepienie elektrostymulatora do mózgu. Zabieg powstrzyma chorobę, a ja będę w końcu mógł odbudowywać powoli wszystko, co choroba mi zabrała!  Niestety, koszt operacji jest ogromny. Nigdy nie będzie mnie nie nią stać… Jestem osobą bezdomną, mam rentę w wysokości 500 zł miesięcznie, za którą muszę się utrzymać, kupić lekarstwa… To kwota dla mnie niebotyczna. Dlatego z całego serca zwracam się z prośbą o pomoc.  W ciemnym tunelu pojawiło się dla mnie światło. Jeszcze wierzę, że coś dobrego mnie czeka. Bardzo proszę, pomóż mi…  Jest mi naprawdę ciężko, jednak mimo to nie chcę się poddać. Każda złotówka przekazana na moje leczenie może być tą, która mnie uratuje... Przemysław   Media: epoznan.pl – Przez chorobę stracił miłość, pracę i dom. "Bez operacji mogę stracić jeszcze więcej - życie"

11 235,00 zł ( 9,18% )
Brakuje: 111 106,00 zł
Amelka Ryłka
Amelka Ryłka , 5 lat

Choroba boleśnie ją doświadcza, ale Amelka walczy o lepsze jutro... Pomocy!

Prawie osiem miliardów ludzi na świecie, wśród nich tylko dwoje tak wyjątkowych dzieci. Jedno z nich moje. Zazwyczaj taka wiadomość wywołuje dumę i euforię. U mnie wywołała strach, przerażenie i morze wylanych łez, bo wyjątkowość mojego dziecka polega na tym, że jest poważnie chora. A dolegliwości trudne i zagadkowe w dużej mierze definiują naszą codzienność.  Nie miałam tego przywileju cieszyć się spokojną, bezpieczną ciążą. Kiedy usłyszałam, że Amelka przeszła w moim brzuchu wylew, który spowodował uszkodzenie mózgu, byłam przerażona. Nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło. Wciąż zadawałam sobie pytanie, czy można byłoby tego uniknąć, czy mogłabym zrobić coś, by ją przed tym ratować. Niestety, w naszym przypadku choroba okazała się niezwykle brutalna… Przyjście Amelki na świat obnażyło tragiczne konsekwencje, z którymi będziemy się zmagać właściwie już przez resztę jej życia…  Amelka zamiast czułych, bezpiecznych ramion mamy dostała pakiet badań. To one pokazały, z czym będziemy się mierzyć. Zdiagnozowano małogłowie wtórne, oczopląs, problemy ze wzrokiem i padaczkę lekooporną. Choroby, na które nie istnieje gotowe lekarstwo. Dolegliwości, które wpływają na dalszy rozwój, na całą przyszłość. Dla mnie brzmiało to przerażająco. Radość narodzin została brutalnie przysłonięta przez informacje przekazane przez lekarzy.  Choroba Amelki nauczyła mnie, że w życiu niczego nie można być pewnym, a każdy najmniejszy krok wymaga czasem ogromnego zaangażowania i jeszcze więcej ciężkiej pracy. Niestety, same niewiele możemy, bo do walki o sprawność, samodzielność i przyszłość Amelki potrzebujemy wsparcia wykwalifikowanych specjalistów. Tylko regularnie prowadzona rehabilitacja może nam pomóc, ale ta wymaga ogromnych środków, od których właściwie uzależniona jest przyszłość mojej córeczki. Ja wiem, że nie mogę się poddać, ale w tej batalii nie chcę i nie mogę zostać sama.  Chcę w przyszłości powiedzieć Amelce: “Kochanie, zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, by dać ci tę szansę”. Mam świadomość, że nie możemy zmarnować tego potencjału, ale codzienność wciąż stawia przed nami nowe wyzwania.  Twoje wsparcie jest dla nas na wagę sprawności i samodzielności mojej córeczki. Właściwie, w tym momencie nawet nie mogę marzyć o niczym innym - dla nas zdrowie lub jego namiastka to najlepszy, najbardziej wartościowy prezent, jaki możemy otrzymać. Dlaczego wspólny? Bo dla mnie, jej mamy, nie ma lepszej wiadomości niż poprawa zdrowia, nie ma lepszego widoku niż uśmiech na jej pięknej, zatroskanej buźce. Proszę tylko o szansę

11 224,00 zł ( 47,22% )
Brakuje: 12 542,00 zł
Joanna Szetela
Joanna Szetela , 28 lat

Życie, które przerwała tragedia... Pomóż Asi do nas wrócić!

Nie mówi, nie porusza się samodzielnie, ale patrzy na mnie swoimi pięknymi oczami i prosi o pomoc.Patrzę na nią i wiem, że zrobię dla niej wszystko! Zrobię wszystko, by Asieńka do nas wróciła! By była z nami nie tylko ciałem, ale też duchem! Nerwowo próbuję przypomnieć sobie jej ostatnie słowa, ostatnie chwile, kiedy wszystko było tak, jak być powinno. Gdybym tylko wiedziała, że za chwilę zdarzy się taka tragedia... Nagłe zatrzymanie krążenia, encefalopatia niedotlenieniowo–niedokrwienna. Córkę do domu mogliśmy zabrać po prawie roku, jednak nie był to koniec, a właściwie dopiero początek naszej drogi. Kolejne dni wyznaczamy nie wschodami i zachodami słońca, a kolejnymi zajęciami i katorżniczą rehabilitacją. Nie poddamy się! Na szali leży przyszłość Asi! Jednak problemów przybywa... Córka zmaga się z niedowładem spastycznym, który powoduje ogromny ból. Ratunkiem jest intensywna i długotrwała rehabilitacja, w większości nierefundowana. Jej koszty są jednak ogromne, dla nas niemożliwe do samodzielnego pokrycia. Dodatkowo drogą do uwolnienia od bólu i szansą na przywrócenie, chociaż częściowej sprawności, jest wskazana przez lekarza terapia specjalnym preparatem, którego koszt jest horrendalny! Proszę, pomóż nam!

11 218 zł
Maciej Przeklasa
Maciej Przeklasa , 8 lat

Uwolnij Maćka z pułapki autyzmu! Daj nadzieję na samodzielną przyszłość!

Mój synek, pomimo wieku nadal jest zupełnie niesamodzielny. Autyzm nie pozwala mu się normalnie rozwijać i cieszyć dzieciństwem jak inne, zdrowe dzieci. Każdego dnia walczę, by Maciej był w przyszłości samodzielny. Intensywne leczenie, terapie i rehabilitacja w dzieciństwie dadzą mu szansę na normalne życie. Dlatego tak ważne jest, by dziś zapewnić mu odpowiednie leczenie. Maciej wymaga stałej uwagi i opieki. Synek nie mówi, nie komunikuje się z nami i innymi dziećmi. Nie potrafi bawić się z rówieśnikami, zamyka się w swoim własnym, malutkim świecie. Synek nie radzi sobie z emocjami, nie potrafi ich kontrolować i czytać emocji drugiego człowieka. Cierpi na nadwrażliwość dźwiękową, która każdego dnia utrudnia mu funkcjonowanie. Maciuś wymaga wielokierunkowej terapii. Niezwykle ważne są zajęcia z integracji sensorycznej, wizyty u psychologa, neurologopedy i rehabilitacja. Pragnę zapewnić dziecku jak najlepszą opiekę medyczną, bo wiemy, że będzie ona rzutowała na całej jego przyszłości. Z Twoją pomocą będzie to możliwe! Mama Maćka

11 212,00 zł ( 64,02% )
Brakuje: 6 299,00 zł
Krzysiu Kisiel
Krzysiu Kisiel , 18 lat

Walkę na ringu zamienił na walkę o zdrowie. Pomóż!

Mój syn Krzysztof trenował boks olimpijski, był dobrze zapowiadającym się sportowcem. Dziesięć miesięcy temu przed treningiem robiąc rozgrzewkę, biegnąc, uderzył kolanem z dużą siłą w metalowy słup. Po uderzeniu upadł i nie mógł już samodzielnie iść, powodem tego był bardzo mocny ból kolana. Krzysztof miał kilka razy ściąganą krew z kolana, miał wykonane badanie USG, po którym został skierowany na rehabilitację, która nie dała żadnych efektów. Kolano nadal bolało i boli do dzisiejszego dnia nawet po przejściu kilku metrów z pokoju do toalety. Ból jest mniejszy od tego z dnia wypadku, ale cały czas mu towarzyszy i co jakiś czas przeskakuje mu rzepka w kolanie. Dopiero po wykonaniu badania rezonansem magnetycznym okazało się, że w kolanie jest wiele zmian, a najgorsze z nich to wada stawu rzepkowo - udowego oraz uszkodzenia chrzęstno-kostne po przebytym zwichnięciu bocznym i powrocie rzepki. Wysięk i przerost maziówki. Po zapoznaniu się z wynikiem badań najpierw profesor a później doktor chirurg-ortopeda stwierdzili, że konieczna jest operacja wstawienia implantów, ale dopiero kiedy syn przestanie rosnąć. Na tę chwilę trzeba wykonać artroskopową rekonstrukcję więzadła rzepkowo-udowego poprzez wstawienie "kotwiczki". Operacja pozwoli Krzysiowi normalnie funkcjonować, bez bólu i bez przeskakiwania rzepki. Syn jest bardzo aktywnym dzieckiem. Od najmłodszych lat trenował spory walki takie jak karate, zapasy a najdłużej boks. Chodził też po górach, uprawiał wspinaczkę górską. Często jeździł na nartach i snowboardzie. Teraz nie może nawet stać na bramce podczas gry z kolegami na boisku. Ale najgorsze jest to, że ból mu towarzyszy przez cały czas przy chodzeniu. Koszt operacji to najprawdopodobniej 7000 złotych, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Na operacje finansowaną z NFZ trzeba czekać aż 3 lata! Dlatego zwracam się z wielką prośbą do Państwa o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty na operację dla Krzysia. Sylwia, mama

11 207 zł
Wiktoria Sawicka
Wiktoria Sawicka , 2 latka

Zrobimy wszystko, by Wiktoria stanęła na swoich nóżkach. Pomożesz nam?

Z całego serca dziękujemy Wam za wsparcie, szczodry gest, okazane serce i słowa otuchy, którymi obdarowaliście nas podczas trwania poprzedniej zbiórki. Dziś wracamy do Was z dawką nowych informacji, po raz kolejny prosząc o pomoc. Koszmarne dni spędzone w szpitalnych murach są już za nami, co wcale nie znaczy, że Wiktoria wyzdrowiała. Jej choroba już zawsze będzie wymagać stałej opieki lekarzy specjalistów, co wiąże się z dalekimi i kosztownymi wizytami. Córeczka ma wiotkie porażenie nóżek, dlatego nie rusza ani nie czuje stópek. Stan bioder na dzień dzisiejszy jest zagrożeniem jeżeli chodzi o możliwość poruszania się.  Nie możemy zrezygnować z zajęć fizjoterapeutycznych oraz porad lekarzy ortopedów, by nasz największy skarb mógł kiedyś poruszać się na swoich nóżkach. Za kilka miesięcy Wiktoria będzie potrzebować sprzętu wspomagającego poruszanie się. Niestety wymaga to dużych nakładów finansowych, które są dla nas nie do udźwignięcia. Już raz pokazaliście, że razem możemy wiele. Głęboko wierzymy w to, że i tym razem nie będzie inaczej! Poznaj naszą historię: Córka, będąc jeszcze w brzuchu i ważąc niespełna 700 gramów, przeszła swoją pierwszą operację domknięcia przepukliny oponowo-rdzeniowej. Dwa dni po operacji nie mieliśmy wątpliwości, jakie imię jej nadamy – Wiktoria, czyli zwycięstwo. Po narodzinach przez prawie 4 miesiące toczyła walkę ze skutkami swojej choroby. Szpitalne łóżeczko było jej jednym domem. Mimo wszystko dawała świadectwo siły, jaka w niej drzemie. Po urodzeniu musiała stawić czoła wielu przeszkodom: wyciekowi płynu mózgowo – rdzeniowego, który w konsekwencji doprowadził do podejrzenia zapalenia opon mózgowych, wykrytej wadzie serca, problemom oddechowym związanym z wiotkością krtani, a także dysfunkcji zastawki komorowo-otrzewnej. Gdy córka ukończyła 3,5 miesiąca, miała już za sobą 5 operacji. Blisko czteromiesięczny pobyt w szpitalu pokazał, jaką ta mała istota ma wolę walki. Pokazał, że walczy do końca i nigdy się nie podda. Operacje naznaczone bliznami, dziesiątki badań, pobyty na OIOM-ie, 8-tygodniowa antybiotykoterapia. Nie znając innego życia – myślała, że tak po prostu ma być. Nasza ukochana córeczka jest pod opieką kilku specjalistów z różnych dziedzin z całej Polski, co wiąże się z częstymi i dalekimi podróżami. Przed nami tysiące godzin ciężkiej rehabilitacji, zakup sprzętu ortopedycznego, konsultacje u lekarzy specjalistów – ale nasz cel jest jasny – postawienie naszej dziecinki na nogi. Z Państwa pomocą to marzenie może się spełnić. Z serca dziękujemy za życzliwość i prosimy o wsparcie w tej trudnej dla nas walce, aby kiedyś Wiktoria spacer mogła odbyć na własnych nóżkach. Pomóżmy jej zwyciężyć tę walkę. Rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa

11 189,00 zł ( 26,29% )
Brakuje: 31 365,00 zł
Maria Dargiewicz
Maria Dargiewicz , 73 lata

Choroba odbiera mojej mamie wszystko po kolei... Proszę – wyciągnij do nas pomocną dłoń!

Mamę ma się tylko jedną. Moja zawsze była dla mnie opoką i oparciem. Niestety, z czasem przyszło jej zmierzyć się z potworną i śmiertelną chorobą… Pierwsze objawy pojawiły się w sierpniu 2022 roku. To właśnie wtedy mama zaczęła mieć problemy z mową. Coraz trudniej było jej mówić, coraz częściej się „zacinała”. Byliśmy bardzo zaniepokojeni, nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Od razu zdecydowaliśmy się szukać pomocy. Lekarz nie widział większych powodów do obaw, przepisał więc jedynie wspierające organizm witaminy.  Niestety, z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień mama stawała się coraz słabsza. Pojawiło się dławienie, krztuszenie, utrata wagi, złe samopoczucie. Zdecydowaliśmy się pogłębić diagnostykę. Na początku 2023 roku poznaliśmy przerażającą diagnozę. Stwardnienie zanikowe boczne. Nie mogliśmy w to uwierzyć, nie chcieliśmy w to uwierzyć!  Choroba jest nieuleczalna i postępująca. Mimo to możemy zadbać o jak największy komfort mamy. Coraz trudniej jest jej jeść oraz przełykać ze względu na osłabione mięśnie, lecz cały czas stara się być samodzielna – na tyle, na ile pozwala jej stan zdrowia.  W walce z chorobą wymaga stałej opieki wielu specjalistów m.in. fizjoterapeuty oraz logopedy. To dla nas niezwykle ważne, aby móc komunikować się z mamą, aby mogła przekazać nam swoje potrzeby i opowiedzieć jak się czuje. Niestety, każda godzina pracy ze specjalistami jest niezwykle kosztowna.  Z całego serca proszę o pomoc dla mamy. Przez tak wiele lat to ona zajmowała się mną i dbała o moje dobro. Chciałabym odwdzięczyć się jej tym samym – zwłaszcza w obliczu tak potwornej choroby. Potrzebuję do tego jednak Waszego wsparcia. Każda wpłata to dla nas ogromna pomoc i nadzieja! Córka Marii

11 176 zł
Mateusz Kuźnik
Mateusz Kuźnik , 33 lata

Mateusz wyjechał żeby zarobić... Skończyło się to walką o życie i sprawność!

Wyjechał do pracy za granicę, żeby poprawić warunki życia. Niestety już po pierwszych dwóch dniach okazało się, że pojechał tam walczyć o życie… 22 stycznia 2022 r. brat dojechał na miejsce. 24 stycznia dostał nagłego ataku padaczki. W wyniku tego zdarzenia bardzo niefortunnie upadł. Jak się później okazało, doznał urazu głowy. Jego stan był krytyczny. Pomimo upływu już prawie 3 miesięcy, jego koszmar trwa i niesie za sobą przerażające konsekwencje…  Mateusz zaraz po upadku został przetransportowany do szpitala we Frankfurcie. Po wstępnych badaniach okazało się, że powstał krwiak na mózgu. Mój brat został natychmiast operowany. Pęka nam serce na myśl, że był daleko od domu i sam walczył o życie... Jego stan długo utrzymywał się jako krytyczny. Leżał na oddziale intensywnej terapii w śpiączce farmakologicznej. Lekarze mówili, że musimy być gotowi na najgorsze…  Z jednej strony wyczekiwaliśmy informacji dotyczących jego stanu, z drugiej baliśmy się dźwięku przychodzącego połączenia. Przecież mogło oznaczać, że za chwilę usłyszymy najgorsze wieści… Lekarze powtarzali, że jeśli Mateusz przeżyje, będzie potrzebował stałej opieki i rehabilitacji. Nie wiedzieliśmy też jakie zmiany powstały w jego mózgu i czego się spodziewać.  W trakcie załatwiania wszelkich spraw związanych z wypadkiem dobił nas fakt, że Mateusz nie miał ubezpieczenia. Był za granicą dopiero dwa dni i nie zdążył podpisać umowy z pracodawcą. Koszty jego leczenia w Niemczech są nieziemsko wysokie! Do tego doszły takie wydatki, jak przetransportowanie go do Polski, czy specjalny ochraniacz na głowę. Mati chwilę po wybudzeniu ze śpiączki miał bardzo duży obrzęk, który trzeba było zabezpieczyć przed uszkodzeniem.  Cały czas wierzymy, że jeszcze wróci do zdrowia, bo ma dla kogo! Mateusz miał wyjechać tylko na chwilę i wrócić. Nie miał zostawiać rodziny… To wszystko nie może tak wyglądać! Żeby dać Matiemu szansę na powrót do normalności, potrzebuje specjalistycznej rehabilitacji. W całej tej nieszczęsnej sytuacji pozostajemy bezsilni. Mamy jeszcze nieopłacony pobyt w szpitalu za granicą, a już dochodzą nowe wydatki! Nikt z nas nie miał odłożonych takich dużych pieniędzy…  Z całego serca prosimy o pomoc!  Siostra Patrycja z rodziną

11 171 zł