Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Laura Kieres
Laura Kieres , 3 latka

Jej chęci do życia są ponad ból i cierpienie, którego doświadcza - POMOŻESZ Laurce?

Dziękujemy! To również z Państwa pomocą Laurka walczy o swoją sprawność poprzez rehabilitację, pionizację, ćwiczenia oddechowe, wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne. Pomimo ciężaru, jaki przyszło jej nieść każdego dnia, jest cudowna, bardzo mądra i rezolutna, a każdy najdrobniejszy postęp czy rozwój jej umiejętności — jest powodem do szczęścia i dumy. Nasza walka trwa, dlatego przychodzimy znów prosić, abyście Państwo podjęli z nami ten trud... Wierzymy, że dobro wraca! Nasza historia: Nasza córeczka jest śmiertelnie chora! Wykryto u niej przeponowo-rdzeniowy zanik mięśni – SMARD 1! Prowadzi do zaniku mięśni przepony i niewydolności oddechowej, a co najgorsze, jeszcze nie ma na nią leku!  Laurka 24 godziny na dobę spędza pod respiratorem, chociaż urodziła się 21 sierpnia 2021 roku jako zdrowe dziecko. Badanie genetyczne WES rozwiało wszystkie wątpliwości i sprawiło, że momentalnie nasz świat rozpadł się na miliony kawałków.  Choroba objawia się przewlekłą niewydolnością oddechową, problemami z jedzeniem, przełykaniem i zanikaniem mięśni! Laura oddycha za pomocą rurki tracheotomijnej podłączona do respiratora, żywiona jest przez PEG-a, a jej sprawność i rozwój ruchowy są mocno opóźnione. Pomimo ciężaru, jaki przyszło jej nieść przez życie, jest bardzo pogodną, szczęśliwą i bystrą dziewczynką. Jest naszym całym światem.  Na tę chorobę nie ma jeszcze leku i jednego skutecznego sposobu na zatrzymanie jej postępów. Jedyne, co możemy zrobić, to rehabilitować córeczkę tak często i intensywnie jak tylko to możliwe.  Choroba odebrała jej już tak wiele, a Laurka ma w sobie ogromną wolę walki i życia. Aby móc żyć i się rozwijać, potrzebuje kosztownej rehabilitacji, sprzętu medycznego i wyrobów ortopedycznych, dlatego bardzo prosimy Państwa o wsparcie! Magdalena i Michał, rodzice Laury

11 390 zł
Danuta Baradziej
Danuta Baradziej , 69 lat

Sama wobec ogromu cierpienia... Pomóż mi walczyć z rakiem i stwardnieniem rozsianym!

Wspominam siebie sprzed lat i wierzyć mi się nie chce, jak bardzo się zmieniłam. Jak bardzo zmienił mnie los i jak wiele chorób na mnie zesłał... Z każdą kolejną diagnozą przybywało mi strachu, a sen z powiek spędzało pytanie "co będzie dalej?". Dziś tak bardzo boję się tego "dalej" i potrzebuję Waszej pomocy! 23 lata temu zachorowałam na stwardnienie rozsiane. Z czasem straciłam sprawność i tylko dzięki rehabilitacji mogłam jakoś funkcjonować. Mimo że było mi tak strasznie ciężko, los postanowił wystawić mnie na kolejną próbę. W 2021 roku usłyszałam następną diagnozę – nowotwór złośliwy piersi i węzłów chłonnych. W mgnieniu oka rozpoczęłam chemioterapię, najpierw czerwoną, później białą, po nich przeszłam operację i radioterapię. Wskutek leczenia onkologicznego musiałam przerwać przyjmowanie leków na stwardnienie i rehabilitację. To z kolei pogorszyło moją sprawność ruchową. Dodatkowo mam zdiagnozowane: astmę oskrzelową, cukrzycę, niedoczynność tarczycy... Jak widać, lista jest długa. Mieszkam sama i choć coraz częściej brakuje mi sił, nie mam do kogo zwrócić się z prośbą o pomoc. Leki, badania, konsultacje i dojazdy pochłaniają większość mojego budżetu. Zasypiam i budzę się z lękiem. Każdego dnia... Dodatkowo potrzebne jest dostosowanie mieszkania do moich potrzeb. Ratując życie, wystawiłam je na niebezpieczeństwo. Czuję się potwornie bezsilna, ale wiem, że nie mogę się poddać! Dlatego proszę, pomóż mi! Chcę jeszcze żyć, bo mimo moich chorób, kocham życie. Za każdy gest wsparcia z serca Ci dziękuję! Danusia

11 382 zł
Dominika Gigoń
Dominika Gigoń , 24 lata

Życie Dominiki zacznie się na nowo, jeśli dasz jej szansę! Pomóż w walce z chorobą

Kiedy byłam w ciąży, marzyłam, że moja córka w wieku 20 lat będzie przebojową, pewną siebie kobietą. Marzyłam, że przed nią będzie roztaczała się wizja świetlanej przyszłości. Los bardzo boleśnie zweryfikował moje plany, marzenia i oczekiwania. Pokazał, że niczego nie można być pewnym.  Gdyby wszystko poszło po mojej myśli, dziś Dominika byłaby pełną energii młodą kobietą, przed którą świat stałby otworem. Jestem pewna, że miałaby mnóstwo marzeń, planów i pomysłów, w których chciałabym ją wspierać.  Moja córeczka przyszła na świat z ogromnymi problemami. Od urodzenia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Nie potrafi i nie może poruszać się samodzielnie - jej ruch jest możliwy tylko dzięki specjalistycznemu wózkowi. To jednak nie koniec naszych problemów, bo ciało Dominiki jest jej wrogiem. Nie potrafi w pełni kontrolować swoich ruchów rąk, głowy. To dla niej potworne utrudnienie, szczególnie, że trudna droga przez rehabilitacyjne korytarze trwa już od wielu lat. Pogłębiające się skrzywienie kręgosłupa powoduje, że Dominika wciąż musi nosić gorset, który pomaga w korygowaniu wad.  Dominika, pomimo choroby, pomimo cierpienia, jest niezwykle pogodną i ciekawą świata osobą. Czasem podziwiam jej upór w dążeniu do celu. Czasem patrzę na nią z zachwytem, bo wiem, że każda czynność wymaga od niej znacznie większego wysiłku niż od zdrowego człowieka. To, z czym się zmagamy dla innych jest abstrakcją. Dla mnie codzienność to pokonywanie przeszkód, planowanie dalszego leczenia, domowe ćwiczenia, kontakt z rehabilitantami i nieustanna nauka, która bardzo pomaga mi we wspieraniu codziennej walki córeczki.  Dzięki temu, że codziennie wkładamy mnóstwo pracy w walkę o zachowanie minimalnej sprawności, efekty Dominiki niekiedy zaskakują. Wiemy jednak, że to, co robimy to tylko kropla w morzu potrzeb. Dla nas rehabilitacja jest jak lekarstwo - zamiast połykania tabletek i specyfików, moja córka żmudnie wykonuje kolejne powtórzenia jednego ćwiczenia. Przy jej dolegliwościach to jedno z niewielu rozwiązań, które ma realny wpływ na codzienność. Niestety, od jakiegoś czasu znajdujemy się w trudnym momencie. Przed nami wizja wstrzymania zabiegów. To nie może się wydarzyć! Koszty rosną, a ja z przerażeniem podsumowuje kolejne miesiące. Z trwogą planuję przyszłość, bo nie wiem, co przyniosą dni i miesiące. Stała rehabilitacja to ogromne koszty. Koszty, których sama nie jestem w stanie pokryć!  Proszę, daj mojej córce szansę. Życie i choroba tak wiele jej odebrały, a ja tak bardzo pragnę przekazać jej wreszcie dobre wiadomości. To, że intensywna rehabilitacja wciąż będzie możliwa będzie dla Dominiki niczym gwiazdka z nieba.  Tak bardzo chcę widzieć na twarzy mojej córeczki uśmiech. Powiedzieć, że zrobiłam co w mojej mocy, a dzięki wsparciu innych zwyczajnie nam się udało. W naszym życiu każdy mały sukces rośnie do niesamowitych rozmiarów. Proszę, dodaj nam skrzydeł do dalszej walki o przyszłość! Krok za krokiem… Podaj nam rękę i pomóż stawiać kolejne na trudnej drodze zwanej życiem. Choroba zabrała wiele, ale nie zniszczyła nadziei!  

11 357,00 zł ( 28,51% )
Brakuje: 28 473,00 zł
Gabriela Główka
12 dni do końca
Gabriela Główka , 60 lat

Niewydolność wielonarządowa odebrała sprawność mojej mamie❗️Pomocy❗️

Sytuacja moich rodziców jest teraz szczególnie ciężka życiowo i zdrowotnie. W 2018 roku mój tata dostał udaru – skutkiem był niedowład lewej strony i orzeczenie o niepełnosprawności. Tata nie jest osobą samodzielną i do pewnego momentu zajmowała się nim mama, ale w końcu i jej zdrowie podupadło. Stąd prośba o wsparcie. W 2023 roku mamę dotknęła niewydolność wielonarządowa – spędziła na OIOMie 3 miesiące. Po wyjściu ze szpitala ona również wymaga całodobowej opieki. Była podłączona do respiratora, a teraz jest stale rehabilitowana. Dzięki ogromnemu wsparciu rodziny mama doszła do stanu, który nie zagraża już jej życiu, ale wciąż nie jest w stanie funkcjonować sama.  Koszty leków, rehabilitacji, środków higienicznych, plastrów na odleżyny są ogromne. Wszelkie sprzęty jak respirator czy specjalistyczne łóżko są wypożyczone, ale rehabilitację, żywność i leki kupujemy z własnych środków. Całą rodziną wspomagamy rodziców, ponieważ nie są w stanie pracować. Do tego dom, w którym mieszkają, nie jest w ogóle przystosowany do osób z niepełnosprawnością i konieczny jest kapitalny remont przede wszystkim łazienki, by mama mogła z niej korzystać. W tej chwili nie jest w stanie do niej wejść z balkonikiem. Codzienna egzystencja i dostosowanie domu do potrzeb rodziców to ogromne koszty. Jako najbliższa rodzina nie jesteśmy w stanie ich udźwignąć, co łamie nam serca. Chcielibyśmy, by mama i tata mogli funkcjonować bez przeszkód i obaw, że coś złego stanie się w ich własnym domu. Ale bez wsparcia ludzi dobrego serca to będzie niemożliwe. Karolina, córka

11 352 zł
Błażej Dębski
Błażej Dębski , 27 lat

25 lat i przeszczep serca - Błażej chce żyć dla swoich malutkich dzieci❗️Ratujmy go!

Błażej ma 25 lat, jest tatą dwójki małych dzieci... Całe życie powinno być przed nim! Tymczasem trwa dramatyczna walka o to, by w ogóle trwało! Jeszcze 2 lata temu Błażej był okazem zdrowia... Wirusowe zapalenie mięśnia sercowego sprawiło, że dzisiaj ratunkiem jest tylko przeszczep... Prosimy o pomoc, to życie nie może się tak skończyć... "Mam na imię Błażej, mam 25 lat. Wydawało się, że jestem w wieku, w którym powinien być okazem zdrowia. Tymczasem dramatyczne wydarzenia spowodowały, że nie mogę nawet nosić zakupów czy wejść po schodach na pierwsze piętro... Moje serce zatrzymało się już trzy razy. Trzy razy mnie reanimowano... Ze zdrowego człowieka stałem się osobą o niewydolnym sercu, czekającą na przeszczep. Inaczej nie będę żył... Pod koniec roku 2020 zachorowałem. Na początku wydawało się, że to nic poważnego... Niestety mój stan nagle się pogorszył. Trafiłem na SOR, skąd odesłano mnie z kwitkiem - był środek pandemii, uznano mnie za kolejnego pacjenta z koronawirusem... Byłem tak słaby, że przewracałem się, dusiłem, brakowało mu tchu. Kolejny szpital... Mój stan był taki, że musiano mnie ratować - powiedziano, że jakby trafił tu parę dni później, to już bym nie żył... Okazało się, że mam wirusowe zapalenie mięśnia sercowego. Jego efektem jest przewlekła niewydolność serca... Mam też kardiomopatię rozstrzeniową oraz ciężką niedomykalność zastawki mitralnej i trójdzielnej. To był szok... Przeszedłem operację wszczepienia kardiowertera - defibrylatora w profilaktyce nagłej śmierci sercowej... To urządzenie, które działa, gdy serce przestaje pracować - pobudza je do pracy. Każdy kolejny pobyt w szpitalu, każda kolejna rozmowa z lekarzem nie przynosiła dobrych informacji. Mam 25 lat, a moje serce jest na wykończeniu... Bez przeszczepu umrę. Wysiłek jest dla mnie zabójczy... Nie mogę się przemęczać, o pracy na tę chwilę nie ma mowy. Mam dopiero 25 lat, całe życie powinno być jeszcze przede mną... Mam dwoje małych dzieci - syn ma niecałe 3 latka, córeczka jest o rok młodsza. Chciałbym uczestniczyć w ich życiu i być zdrowy dla nich, aby mogły liczyć na zdrowego tatę... Chcę żyć, by mogły mnie pamiętać. Jestem pod opieką szpitala we Wrocławiu, moim lekarzem prowadzącym jest profesor Zakliczyński. Za mną już pierwsza kwalifikacja do przeszczepu serca, kolejna odbędzie się w czerwcu. Mam wydane orzeczenie o niepełnosprawności - umiarkowane oraz całkowitą niezdolność do pracy. Jestem dorosłym człowiekiem, a mogę liczyć jedynie na wsparcie rodziców... Jestem od nich całkowicie zależny. Jestem na utrzymaniu mamy, mieszkam z nią w wynajmowanym mieszkaniu, pomaga mi też tata. Jest nam bardzo ciężko. Nie mam żadnych środków na życie... Koszt samych leków to niemal 600 złotych miesięcznie! Czekam na stwierdzenia orzeczenia o niepełnosprawności.... Wierzę, że przeszczep będzie dla mnie początkiem nowego życia, aby jednak tak się stało, muszę go doczekać. Proszę o pomoc, bym wciąż mógł żyć..."

11 326 zł
Boguś Zielony
Boguś Zielony , 10 lat

Każdy atak padaczki jest dla Bogusia ZAGROŻENIEM❗️

Komplikacje zaczęły się przy porodzie… Tuż po przyjściu synka na świat, umieszczono go w inkubatorze. Ja, matka, nie mogłam być przy własnym dziecku! Mogłam tylko czekać... W wyniku trudnego porodu Boguś doznał krwotoku mózgowego, niedokrwienia i głodu tlenowego. Po czterech dniach spędzonych w inkubatorze synek zaczął już samodzielnie oddychać.  Skierowano nas do ośrodka neurologicznego i od tamtej chwili rozpoczęły się nasze niekończące wędrówki po lekarzach. W końcu zapadły diagnozy: uszkodzenie centralnego układu nerwowego, wzmożona aktywność mięśni czterech kończyn, stopa płasko-koślawa.  Co było chyba najgorsze w tym wszystkim, Boguś miał uszkodzoną większą część mózgu! W pierwszym miesiącu życia u syna zdiagnozowano także padaczkę… Podjęłam wszelkie wyzwania, które nagle przede mną się pojawiły i zadbałam o prawidłowy rozwój syna. Dzięki regularnym zajęciom Boguś potrafił samodzielnie siedzieć w wieku 11. miesięcy. Chodzić zaczął natomiast w wieku dwóch lat. Bogdan nigdy nie był całkowicie samodzielny. Zawsze potrzebował i potrzebuje pomocy. Nie wie, jak założyć kurtkę, czapkę lub buty. Ma problem z motoryką i koordynacją. Mój syn rozumie język polski i rosyjski, ale ma trudności z komunikacją. Mowa często jest niewyraźna. Mając 9 lat często zachowuje się jak małe dziecko. Syn przeszedł już dwie operacje stóp. Lekarze wstawili mu tytanowe implanty, dzięki którym stopa trochę się wyrównała. Bogdan mógł wtedy lepiej chodzić, a nawet grać w piłkę!  Niestety znowu pojawiły się problemy! Nogi Bogusia stały się słabsze i zaczęły bardzo go boleć. Zaczął chodzić na mocno ugiętych nogach, a jego chód znacznie sie pogorszył.  Padaczka, do tej pory wyciszona, znowu dała o sobie znać! Napady są przerażające! Moje dziecko pada do przodu i uderza głową o podłogę lub stół. Życie stało się trudne, ponieważ synek reaguje na każdy nieoczekiwany dotyk, dźwięk lub kamyk pod stopami i natychmiast dostaje ataku! Niestety leki mu nie pomagają i obecnie szukamy dobrego neurologa, który dobierze mu lekarstwa, które wyciszą napady. Ze względu na bardzo słabą koordynację ruchów i drgawki lekarz zdecydował, że Bogdan potrzebuje wózka inwalidzkiego – to dla własnego bezpieczeństwa. Teraz Boguś nie będzie mógł się bez niego poruszać, choć potrafi stanąć na nogach i przejść 50 metrów z lekkim wsparciem… Zalecono też zakup ortez, które pomogą mu wyprostować nogi – w przeciwnym razie dojdzie do skrzywienia bioder! Boguś bardzo cierpi z tego powodu. Jest bardzo grzecznym dzieckiem, kocha ludzi, dzieci, gry, życie. Choroba niestety bardzo go doświadczyła! Każdy atak padaczki znacznie go osłabia oraz stanowi poważne zagrożenie!  Nie mogę dłużej patrzeć na cierpienie własnego dziecka! Nadszedł czas, kiedy muszę poprosić o pomoc. Pojawiły się wydatki, którym sama nie podołam. Oprócz stałej rehabilitacji potrzebny jest wózek inwalidzki oraz ortezy! Proszę, pomóż mojemu dziecku… Mama

11 320,00 zł ( 59,11% )
Brakuje: 7 829,00 zł
Nikodem Walocha
Nikodem Walocha , 2 latka

🚨Lekarze dawali mu kilka godzin... Nikoś żyje i walczy, ale potrzebuje Twojej pomocy❗️

W połowie ciąży dowiedzieliśmy się, że z serduszkiem Nikosia dzieje się coś niedobrego! To była dla nas tragedia. Pierwsza ciąża, pierwsze dziecko i strach. Pamiętamy tylko strach...  Lekarze w swoich opiniach byli bezlitośni. Oznajmili krótko: syn będzie żył kilka godzin, najprawdopodobniej UMRZE zaraz po przyjściu na świat. Nie będziecie mieli dużo czasu... Byliśmy przerażeni!  Nie pamiętamy tych kilku miesięcy od diagnozy do rozwiązania. Nie pamiętamy drogi do szpitala, szykowania do zabiegu... Wszystko działo się jakby obok nas. Nie nastawialiśmy się na nic, ale strach paraliżował nas niezmiennie. Próbowaliśmy nie dopuszczać do głowy myśli, że Nikoś przyjdzie na świat, by się z nami pożegnać...   Wszystko nabrało tempa, gdy okazało się, że synek jest owinięty pępowiną. Zaraz po cesarskim cięciu stwierdzono, że ma sinicę... Usłyszałam jego płacz i... ZABRANO GO! Przez następnych kilka godzin nie wiedziałam, czy moje dziecko żyje! Dopiero późnym wieczorem pozwolono mi zadzwonić do męża. On poinformował mnie, że nasz Nikoś jest CUDEM! I chociaż jest na intensywnej terapii, to ODDYCHA!  U naszego chłopczyka zdiagnozowano wady serca i współistniejące trudności zdrowotne. Całkowicie nieprawidłowe ujście żył płucnych, wrodzone wady rozwojowe przegród serca — ubytek przegrody międzykomorowej. Cieszyliśmy się mimo wszystko, bo nie wydarzyło się NAJGORSZE! Nasze szczęście tłumili co jakiś czas specjaliści. Powtarzali, że Nikoś w każdej chwili może UMRZEĆ...  Nasz syn okazał się jednak bardzo silny i waleczny. Przyjmuje leki, regularne jeździmy do specjalistów, w przyszłości czekają go zabiegi. Jest małym urwisem, który zasługuje na dobre życie. Kochamy go i wychodzimy dla niego ze swojej strefy komfortu. Prosimy Was, bliskich, przyjaciół i obce nam osoby o wsparcie!  Koszty leczenia naszego dziecka przerastają nasze możliwości finansowe. Państwa wsparcie może odmienić naszą codzienność! Rodzice Nikosia  

11 319,00 zł ( 44,33% )
Brakuje: 14 213,00 zł
Józef Lemko
Józef Lemko , 13 lat

Nierówna walka z okrutną chorobą. Wsparcie dla Józefa!

Józef jest nastolatkiem, który toczy nierówną walkę z okrutną chorobą – rdzeniowym zanikiem mięśni (SMA). Robimy wszystko, żeby nasz syn funkcjonował jak najlepiej! Prosimy o wsparcie! Pomimo że znamy diagnozę już od dłuższego czasu, nadal ciężko się z nią oswoić. Nasz synek jest nieuleczalnie chory. Cały czas żyjemy w niepewności i nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień. Aby SMA nie postępowało, Józef potrzebuje intensywnej rehabilitacji.  Życie Józefa jest przepełnione godzinami spędzonymi na różnego rodzaju terapiach, tych w wodzie i nad wodą! Syn uczęszcza między innymi na terapię metodą Vojty, terapię ręki i ćwiczy na PRAGMIE. Nasz dzielny syn jest uśmiechniętym, pełnym życia i ciekawym świata chłopcem. Bardzo lubi pływać, interesuję się najnowszą technologią, w wolnym czasie czyta książki i składa LEGO. Robimy wszystko, żeby pomóc mu dalej zachwycać się światem, być samodzielnym, wytrwałym w tej nierównej walce z SMA. Zbieramy pieniądze na roczną rehabilitację, potrzebny sprzęt medyczny i aktywny wózek. Razem z Józefem liczymy na Wasze dobre serca! Razem możemy uczynić jego życie choć trochę łatwiejszym. Dziękujemy za wszelką pomoc! Rodzice

11 318,00 zł ( 35,46% )
Brakuje: 20 597,00 zł
Kuba Wieczorek
Kuba Wieczorek , 7 lat

Na trudnej drodze po lepsze jutro... Wesprzyjmy Kubę!

Kuba to moje oczko w głowie. Mój mały cud. Synek ma obecnie 6 lat i zmaga się z autyzmem oraz upośledzeniem umysłowym. Od 3 lat wychowuję go samodzielnie. Musiałem zrezygnować z pracy, aby móc zająć się opieką nad synkiem. Niestety, życie zaczęło nas przeganiać…  Synek uczęszcza każdego dnia na zajęcia rehabilitacyjne. Ze względu na swoje diagnozy nie zna pojęcia smutku ani złości. Wciąż nie potrafi mówić. Tak naprawdę do końca życia będzie musiał odbywać specjalistyczne terapie, dzięki którym może walczyć o jak najlepszy rozwój i funkcjonowanie.  Oddałbym wszystko, żeby zdjąć z barków mojego synka tę wymagającą walkę. Robię, co tylko mogę, aby miał szansę na lepsze jutro, ale to droga, która pochłania nie tylko wszystkie nasze siły, ale też ogromną ilość środków. Będę wdzięczny całym sercem za każde wsparcie z Waszej strony, dzięki któremu mogę walczyć dalej o zdrowie i spokojną przyszłość Kuby!  Paweł, tata

11 315 zł