Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Henryka Węclewicz
8 dni do końca
Henryka Węclewicz , 63 lata

Mamę ma się tylko jedną... Proszę, pomóż uratować moją!

Diagnoza spadła na naszą mamę tak bardzo niespodziewanie. Przez tyle czasu nie było żadnych objawów, nic nie wskazywało na to, że w jej ciele rośnie cichy zabójca… Nasz dramat rozpoczął się 15 listopada. To właśnie wtedy mama zaczęła odczuwać ogromny ból brzucha. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Natychmiast udaliśmy się z mamą na izbę przyjęć. To tam spadła na nas potworna diagnoza, która brzmiała jak wyrok. Guz wątroby – rak gruczołowy. Początkowy szok zastąpiło przerażenie i lęk o życie mamy. Jak najszybciej rozpoczęliśmy poszukiwanie pomocy. Ku naszej rozpaczy chirurdzy stwierdzili, że rak jest zbyt duży, a  dodatkowo umiejscowiony na środku wątroby, zajmując obydwa płaty. Mama nie kwalifikowała się do operacji. Nasz świat runął po raz drugi.  Lekarze nie byli w stanie zaproponować mamie skutecznego leczenia. Jedyną pomocą, jaką miała otrzymać, to chemioterapia paliatywna. Nie jestem w stanie opisać, jak ogromnym ciosem była dla mamy ta wiadomość. Jak bardzo kruchy staje się człowiek, gdy odebrano mu nadzieję… Na szczęście nie musi tak być. Medycyna cały czas się rozwija i pojawiła się dla mamy ogromna szansa. Szansa na życie. Mama pilnie potrzebuje wykonać pogłębione badania genetyczne, które pozwolą ustalić jaki rodzaj komórek wywołuje raka. Na podstawie wyników badań możliwe będzie zastosowanie chemii celowanej!  Niestety, jest to wyścig z czasem. Mama każdego dnia słabnie, a rak rośnie w siłę. Dlatego nie możemy czekać ani chwili dłużej. Niestety, koszty badania są bardzo wysokie i nie jesteśmy w stanie samodzielnie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego.  Chciałabym móc otrzeć łzy z policzków mamy, przytulić ją z całej siły i powiedzieć, że jest nadzieja. Że będzie mogła dalej cieszyć się życiem. Że ta diagnoza to nie był wyrok… Z całego serca prosimy o pomoc dla naszej mamy. Dzięki Waszemu wsparciu będzie mogła walczyć o życie. Nie możemy znieść myśli, że mogłoby jej przy nas zabraknąć. Nie możemy znieść myśli, że moglibyśmy nie wykorzystać tak ogromnej szansy na ratunek.  Córki Henryki, Magdalena i Ola

11 485,00 zł ( 48,2% )
Brakuje: 12 338,00 zł
Jakub Kutek
Jakub Kutek , 25 lat

Czy Kubie uda się odzyskać dawne życie? Pomóżmy mu w tej trudnej walce!

Mój brat Jakub to młody pełen marzeń i planów na przyszłość mężczyzna, który nigdy nie skarżył się na swoje zdrowie. Miał przed sobą całe życie, a ja nie mogę uwierzyć w to, że Kubę czeka długa i trudna walka, by to życie odzyskać... Życie mojego brata diametralnie się zmieniło 5 listopada 2023 r. Został wtedy przyjęty do szpitala z rozpoznaniem ropnego zapalenia opon mózgowych i ropniakiem podtwardówkowym. Nikt z naszych bliskich nie miał pojęcia, że od tamtego dnia nic już nie będzie takie samo! Jego stan od początku określany był jako bardzo ciężki, jednak wtedy zaczął się dodatkowo bardzo pogarszać... Od tamtej chwili przez cały czas przebywa pod opieką lekarzy, a od 18 grudnia 2023 przebywa w ośrodku Votum w Sawicach, gdzie trwa walka o wybudzenie go ze śpiączki! Rehabilitacja Kuby potrwa wiele miesięcy, a nawet lat. Wiąże się to z dużymi kosztami, na które nas nie stać. Boję się, że brak środków zablokuje mu dostęp do odzyskania zdrowia, młodości, marzeń... Dlatego proszę o pomoc dla mojego brata. Jest bardzo dzielny i wiem, że z całych sił stara się do nas wrócić, mimo że nie jest w stanie jeszcze o tym opowiedzieć, ani tego pokazać. Wasze wsparcie jest jedyną szansą dla Kuby!  Paulina, siostra

11 479,00 zł ( 6,91% )
Brakuje: 154 479,00 zł
Irena Seroczyńska
Irena Seroczyńska , 70 lat

Pomóż odzyskać to, co zabrał udar!

Mama zawsze spełniała swój matczyny obowiązek z naddatkiem. Zapewniała byt, wykształcenie, poczucie bezpieczeństwa. Opiekowała się, troszczyła i dawała ogromną miłość. Była przy mnie zawsze. Nieustannie uśmiechnięta, dobra i kojąca. Dziś to ja chcę załagodzić jej ból i odwdzięczyć się za wszystkie lata... Los uświadomił mi, że wszystko może zmienić się z dnia na dzień, a życie jest bardzo kruche… Jednego dnia moja mama była pełna sił, następnego – obudziła się na szpitalnej sali, nie pamiętając, co dokładnie się wydarzyło… Wszystko zaczęło się w sierpniu. Od kilku dni mama źle się czuła – nudności, brak sił, bóle wątroby. Szybko trafiła do szpitala, gdzie konieczne było przeprowadzenie wielu badań, w tym zabiegu laparoskopii. Wyniki wykazały problemy z nadciśnieniem, początki cukrzycy, problem z wyrostkiem żółciowym. Z długą listą leków została wypisana do domu.  I tak trudno uwierzyć w to, co się później stało. Mama dopiero co wyszła ze szpitala po laparoskopii, kiedy okazało się, że przeszła udar niedokrwienny!  Udar niedokrwienny wywołany jest brakiem przepływu krwi w naczyniu mózgowym. Pojawia się nagle i powoduje poważne uszkodzenia mózgu... Mimo szybkiej reakcji, mamie nie można było pomóc. Nie udało się tego zatrzymać...  Udar był na tyle poważny, że zabrał mamie sprawność, a w zamian dał paraliż prawej strony ciała i afazję. Od tego dnia mama nie mówi, nie chodzi, a w wykonaniu każdej najprostszej czynności potrzebuje pomocy.  Udar był bardzo mocny, a powrót do zdrowia jest bardzo długim procesem... Robimy co w naszej mocy, jednak choroby współistniejące znacznie to utrudniają... Korzystamy ze wsparcia rehabilitantów i logopedów, jednak aby marzyć o odzyskaniu pełnej sprawności, konieczna jest regularna i długotrwała rehabilitacja. Takie rozwiązanie, chociaż bardzo potrzebne, jest poza naszym zasięgiem...  Koszty są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego jestem tutaj i proszę Cię o pomoc! Każda złotówka może być tą, która przywróci mojej mamie, choć część dawnych umiejętności... Maciej, syn

11 473 zł
Emilka Jata
3 dni do końca
Emilka Jata , 9 lat

Emilka jeszcze ma szansę na sprawność! Pomóż, zanim straci ją na zawsze!

Emilka potrzebuje pilnej operacji! Jej nóżki są w tragicznym stanie... Proszę, nie odwracajcie wzroku. Pomóżcie... Przytulam moją córeczkę i proszę los, by był dla niej łaskawy… Choć walczymy z potwornym przeciwnikiem, nie tracę nadziei, że wszystko stracone. Z całych sił wierzę, że cierpienie raz na zawsze zniknie z życia Emilki…  Przez całą ciążę zapewniano mnie, że dziecko rozwija się prawidłowo. Czy w takiej sytuacji może przemknąć przez myśl najgorszy możliwy scenariusz? Jej przyjście na świat było dla mnie pełnią szczęścia. Teraz do tych wspomnień wracam z jeszcze większym sentymentem, bo choroba zburzyła większość planów i odebrała nam wiele szans.  Kiedy Emi miała 1,5 roku zauważyłam niepokojące symptomy. Wizyty u kolejnych rehabilitantów, konsultacje lekarskie nie przynosiły oczekiwanych rezultatów, a ja miałam wrażenie, że tkwię w pułapce. Widziałam, że z rączkami i nóżkami mojej córeczki dzieje się coś złego, ale trudno było znaleźć przyczynę problemów. Ortopedzi nie wyrazili zaniepokojenia, a ja z ogromnym uporem szukałam dalej. Wreszcie znaleźliśmy gabinet, w którym specjalista wyraził obawy i skierował nas na dalsze badania. Miałam nadzieję, że to wszystko okaże się fatalną pomyłką, ale niestety nie - u mojej córeczki stwierdzono  dysplazję przynasadową typu Jansena - okropna i niezwykle rzadka choroba, która zadecydowała o całym życiu.  Emilka ma już 6 latek, a ja wciąż zadaję sobie to samo pytanie “dlaczego moje dziecko?!”. Mijam na ulicy rodziców ze zdrowymi dziećmi i wciąż zastanawiam się, dlaczego my nie możemy doświadczać tej beztroski i radości z codzienności…  Jest lato, dzieci noszą krótkie spodenki, dziewczynki zakładają sukienki. Emilka każdego dnia, bez względu na temperaturę, wybiera długie ubrania. Wstydzi się pokrzywionych przez chorobę nóżek, nie chce odkrywać kolan. Z dnia na dzień w kończynach jest coraz mniej siły, a to oznacza, że przegrywamy z chorobą. Tak bardzo się boję!  Przez te wszystkie lata Emilka prawie nigdy nie powiedziała, że coś ją boli… Ona to cierpienie zamyka w sobie. Widzę to w jej pełnych łez oczach. Patrzę na moją córeczkę i o niczym nie marzę tak bardzo, jak o uwolnieniu jej z tej pułapki. Z pułapki stworzonej przez chorobę i jej własne ciało. Tak bardzo chciałabym z całą pewnością móc powiedzieć jej, że wszystko będzie dobrze…  Dopiero w gabinecie dr Paley’a dostaliśmy wiadomość, która przywróciła nadzieję. Emilka może zostać zoperowana, a sprawność jest w zasięgu! Konsultacja to dopiero pierwszy krok, przed nami operacja w USA, gdzie sztab specjalistów pomoże w skutecznym leczeniu wady. Koszt zabiegu, leczenia i transportu może wynieść łącznie kilkaset tysięcy złotych! Kwota ogromna i dla nas… wręcz niewyobrażalna! By moja córeczka miała szansę stanąć pewnie na własnych nóżkach, by chwytanie przedmiotów nie było dla niej czymś niezwykle wymagającym…  Przed Emi pierwsze kroki w stronę szkoły. Strasznie boję się, że z ratunkiem nie zdążymy, że moja córeczka zostanie wykluczona, że rówieśnicy jej nie zaakceptują, bo jest “inna”.  Chcę i muszę ratować moje dziecko przed rosnącym cierpieniem, przed barierami i ograniczeniami. Marzę o tym, by ruszyć w drogę prowadzącą ku samodzielności. Trzymam ją w ramionach i błagam los o to, by wreszcie okazał się bardziej łaskawy. Wiem, że sama nie mam szans, ale jeśli ty i armia ludzi przyłączycie się do nas, nasze marzenie o ratunku może okazać się rzeczywistością.  Pamiętaj, że słowa i uczynki wracają! Możesz podzielić się z nami nie tylko wsparciem, ale też pozytywną myślą. Błagam, nie skazuj Emi na cierpienie…

11 464,00 zł ( 1,57% )
Brakuje: 718 648,00 zł
Aleksander Konkolewski
Aleksander Konkolewski , 2 latka

Oluś urodził się z rzadką wadą – nie pozwól, by zadecydowała o jego przyszłości!

Olek to nasz maleńki cud. W swoim kilkumiesięcznym życiu lepiej poznał szpitalne sale niż własny dom… Urodził się 4 marca tego roku z artezją długo odcinkową, czyli z brakiem sporej części przełyku. Jest to rzadka wada wrodzona, której przyczyna nie jest do końca znana. Marzymy o jego sprawnej przyszłości. Zrobimy wszystko, by był szczęśliwy. Dlatego jesteśmy tutaj, by prosić Cię o wsparcie – bo wierzymy, że razem możemy zdziałać dużo więcej!   Nasz syneczek przeszedł już wiele zabiegów i operacji. Szpitalny OIOM stał się jego domem... Po kolejnym z rzędu pobycie na intensywnej terapii Olek miał duże problemy z przyjmowaniem mleka doustnie, co niemal skończyło się tragedią. Synek zachłysnął się na tyle mocno, że przestał oddychać i rozpoczęto resuscytację. To były przerażające chwile, których nie będziemy w stanie zapomnieć przez długie lata... Całe szczęście Oluś to niezwykle silny chłopiec! Wierzymy, że z naszą wspólną pomocą, ma szansę na piękne i długie życie! Nasza mała żabka jest naszym pierwszym upragnionym dzieckiem. O atrezji przełyku Olka dowiedzieliśmy się tuż po narodzinach, kiedy przystąpiono do nieudanej próby intubacji. Był to dla nas ogromny szok. I tak siedzieliśmy wiele miesięcy daleko od rodzinnego domu, by tylko nasz syn mógł być leczony u najlepszych specjalistów. W tym momencie ssak i koncentrator tlen potrzebne są tylko w bardzo kryzysowych momentach. Walczymy o rozwój fizyczny Olusia, bo cały czas nie leży na brzuszku, a główkę podnosi w ograniczonym stopniu…  Z nadzieją idzie w parze również niepokój, ponieważ z walką o zdrowie i jak najlepszą jakość dalszego życia naszego dziecka wiąże się potrzeba rehabilitacji oraz specjalistycznej opieki. Aleksander będzie wymagał pomocy gastroenterologa, neurologopedy, laryngologa oraz fizjoterapeuty. Dodatkowo w naszym domu musimy mieć wiele specjalistycznych sprzętów na wypadek pogorszenia stany zdrowia. Mamy duże obawy co do tego, czy podołamy finansowo, dlatego też prosimy o pomoc… Razem może się udać! Kasia i Mikołaj, rodzice

11 456 zł
Andrzej Trościanka
Andrzej Trościanka , 12 lat

Nie pozwól, żeby Zespół Downa okazał się wyrokiem! Pomóż Andrzejkowi!

Gdy Andrzejek się urodził, lekarze nie dawali nam złudzeń – oprócz Zespołu Downa syn będzie miał znacznie ograniczony rozwój narządów ruchu, co uniemożliwi samodzielne poruszanie się. Przekonaliśmy się na własnej skórze, że miłość rodzicielska i systematyczna, ciężka praca czyni cuda. Zawzięcie dążyliśmy do tego, żeby Andrzejek mógł funkcjonować jak najlepiej!  Zdajemy sobie sprawę, że wada genetyczna naszego synka to nie wyrok. Wiemy, że poziom funkcjonowania dzieci z Zespołem Downa zależy nie tylko od ich potencjału, ale także od tego, ile czasu i pracy inwestuje się w ich rozwój. Nasz synek ze względu na obniżone napięcie mięśniowe i opóźnienie rozwoju wymaga ciągłej rehabilitacji. Andrzej zaczął być rehabilitowany bardzo wcześnie, już w 2 miesiącu życia. Pomogło mu to pokonać wiele przeszkód, jednak przed nami cały czas bardzo długa droga. Obniżone napięcie wpływa także na opóźniony rozwój mowy. Przez to, że mięśnie Andrzejka są bardzo wiotkie, jego mowa jest niezrozumiała, a terapia logopedyczna wymaga wielokrotnie więcej wysiłku.  Synek musi być pod stałą opieką wielu lekarzy specjalistów (chirurga, neurologa, endokrynologa, okulisty, hematologa), oraz terapeutów (fizjoterapeuty, psychologa, pedagoga, logopedy). Z powodu choroby jelit był już 4-krotnie hospitalizowany i przeszedł aż 3 operacje!  Koszty leczenia wzrastają z roku na rok. Robiliśmy, co mogliśmy, staraliśmy się wydawać każde zaoszczędzone pieniądze na potrzebne zajęcia. Niestety, pomimo, że obydwoje pracujemy, w tej chwili nie jesteśmy już w stanie opłacić niezbędnej, regularnej terapii.  Najbardziej przeraża nas bezradność związana z brakiem środków na leczenie. Dlatego musimy prosić Cię o pomoc. Spróbuj razem z nami zapewnić Andrzejkowi prawidłowy rozwój. Pragniemy zrobić wszystko, by nasz synek był w dużym stopniu samodzielny i potrafił poradzić sobie w dorosłym życiu.  Kiedy Andrzej się uśmiecha, wszystkie troski usuwają się w cień. Strach i zmęczenie znikają, a w ich miejsce pojawia się radość i ogromna nadzieja. Pomimo ciężkich barier do pokonania, robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby życie naszego dziecka było jak najlepsze!  Oboje pracujemy i wszystkie nasze oszczędności wydajemy na terapię synka. Andrzejek potrzebuje nawet 4 wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne w ciągu roku, by móc cały czas wspomagać swój rozwój. A to generuje naprawdę ogromne koszty. Dlatego postanowiliśmy poprosić o pomoc. Każda złotówka jest cenna, każda przybliży nas do celu!  Maria i Tomasz, Rodzice

11 441,00 zł ( 43,18% )
Brakuje: 15 049,00 zł
Monika Gondek
Monika Gondek , 45 lat

Mamy tylko siebie i mamę... Pomóż mi odzyskać siostrę❗️

Moja siostra Monika jest osobą niepełnosprawną od urodzenia. Wada wzroku, zaćma obu oczu a teraz ma odwarstwioną siatkówką. Do tego ma zdiagnozowany Zespół Downa, a obecnie przechodzi rehabilitację po operacji kręgosłupa. Wypadek samochodowy sprawił, że siostra nie jest w stanie chodzić. Wypadek zdarzył się w 2018 roku. Od niemal 6 lat Monika walczy o swoją sprawność. Wcześniej była w stanie chodzić sama, a teraz to niemożliwe. Uszkodzony został rdzeń kręgowy i najgorsze prognozy zakładały nawet stan wegetatywny… Ale na szczęście tak się nie stało. Po latach Monika jest w stanie nieco poruszać kończynami. Musimy ciągle prowadzić rehabilitację i walczyć, by Monika w końcu stanęła na nogi. Niestety, sytuacja z każdym dniem jest coraz cięższa. Moniką zajmowali się rodzice. Ale 12 lat temu, kiedy zmarł nasz tata, wszystko spadło na barki mamy. Dzisiaj pomagam z całych sił, by odciążyć mamę w opiece. Monikę trzeba czasem dźwigać, pomóc się przemieszczać i co najważniejsze, potrzebne są środki na rehabilitację i sprzęt. To ostatnie jest już poza naszym zasięgiem, dlatego chcielibyśmy poprosić o pomoc. Mama sama jest już schorowana i potrzebuje pomocy. Same nie damy sobie rady zwłaszcza z rosnącymi kosztami. Każdy gest jest na wagę złota. Małgosia

11 423,00 zł ( 53,68% )
Brakuje: 9 854,00 zł
Wiktoria Huć
Wiktoria Huć , 5 lat

Walka, która zaczęła się z chwilą narodzin! Pomóż Wiktorii!

Pamiętam tę ciszę, kiedy się urodziła. Umierałam ze strachu, czekając na słowa lekarzy. Modliłam się o to, by usłyszeć, że wszystko jest dobrze. Niestety te słowa nigdy nie nadeszły... U córeczki zdiagnozowano skostnienie szwów czaszkowych. Wiktoria, mimo że ma tylko dwa lata, przeszła już dwie operacje główki, planowane są kolejne! Tak bardzo się boję, że moja córeczka nigdy nie uwolni się od bólu, nigdy nie będzie samodzielna i szczęśliwa... Tak bardzo się tego boję! Wiem, że musimy zrobić wszystko, aby jej pomóc! Jednak rehabilitacje, konsultacje i zakup specjalistycznych sprzętów medycznych to ogromny koszt, zupełnie ponad nasze siły. Nie możemy się jednak poddać! Na szali leży przyszłość naszej malutkiej Wiktorii, dlatego proszę - pomóż nam!  

11 416 zł
Kornelia Cymerys
Kornelia Cymerys , 3 latka

Każdy nasz dzień to niewiadoma, każdy dzień to walka! Pomożesz nam?

Ciąża przebiegała prawidłowo. Dzień przyjścia na świat naszej małej Korci był jednak mieszanką uczuć. Szczęściem i tragedią. Łzami wzruszenia i ogromnego żalu... Nasza córeczka zaczynała swoje życie i jednocześnie walkę...  Jesteśmy rodzicami 2,5-letniej Kornelki, u której zdiagnozowano zespół Seathre – Chotzena. Diagnoza nie padła od razu. Czekaliśmy na ostateczną i prawidłową ponad rok. Zamiast domu były u nas szpitalne ściany...  Zespół, z którym przyszło się mierzyć naszej dziewczynce, powoduje najczęściej nieprawidłowości widoczne gołym okiem. Zazwyczaj: w budowie ciała, w okolicach głowy, czaszki, szczęki oraz twarzy... Niestety, nasza Kornelka miała mniej szczęścia... Po przyjściu na świat lekarze dosłownie ratowali jej życie! Była reanimowana i prawdopodobnie wtedy doszło do wylewu krwi do mózgu. Nasza córeczka już dzisiaj objawia swoim zachowaniem opóźnienie rozwoju psychomotorycznego. Nie rozwija się tak jak dzieci w jej wieku.  Miewa wiele trudności. Nie reaguje na wołanie, na swoje imię, nie bawi się z innymi, nie przepada za głośnymi skupiskami ludzi. Lekarze zauważają też u niej zachowania autystyczne. Jest jeszcze mała i wiemy, że diagnozy mogą spadać na nas lawinowo wraz z jej rozwojem...  Nasza Kornelcia ma dwa latka, a za sobą już 5 operacji! Trzy związane były ze stomią, a dwie z rekonstrukcją czaszki. Córka jest obecnie diagnozowana pod kątem autyzmu, a wizyty u specjalistów to nasza codzienność. Nie wiemy, czego możemy się jeszcze spodziewać, z czym będziemy jeszcze walczyć, co się wydarzy. Musimy być gotowi! Już dzisiaj pewna i konieczna jest ciągła rehabilitacja, zajęcia SI, wizyty u neurologopedy i pedagoga specjalnego, wizyt u specjalistów tj. neurologa, neurochirurga, okulisty, kardiologa i chirurga. Aby Korcia mogła normalnie żyć i się rozwijać potrzebne jest dalsze leczenie operacyjne, zajęcia ogólnorozwojowe i wizyty, a to wiąże się z dużymi kosztami, z którymi sami sobie nie poradzimy.  Patrzymy na nią codziennie i chcemy zrobić wszystko, by nie cierpiała. Patrzymy na nią codziennie i paraliżuje nas strach o jej przyszłość. Proszę, pomóż nam walczyć z przeciwnościami!  Rodzice

11 412 zł