Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bianka (Misia) Brzozowska
Pilne!
Bianka (Misia) Brzozowska , 3 latka

❗️Proszę, ratuj moją córeczkę...❗️

Rozpacz rozrywa mnie na kawałki. Dzień zlewa się z nocą i nawet nie wiem kiedy minął miesiąc. Moja mała córeczka, moja kochana 2-latka przeszła UDAR MÓŻDŻKU, który mógł doprowadzić do tragedii! Stało się to w nocy z 26 na 27 sierpnia br. Wracałam akurat z łazienki do sypialni i postanowiłam zajrzeć do pokoju Bianki. W najgorszych koszmarach nie spodziewałam się ujrzeć tak strasznego widoku!  Bianka dusiła się! Leżała we własnych wymiocinach, a z ust wydobywał się biały płyn! Krzyczałam, aby otworzyła oczy, ruszyła się, ale nie mogłam jej wybudzić! Nie reagowała ani na mój głos, ani na dotyk… Zapłakana i roztrzęsiona pobiegłam po telefon i wybrałam numer alarmowy. Trzymając Biankę w ramionach czekałam na przyjazd karetki. Minuty ciągnęły się jak sekundy, a ja mogłam tylko szeptać jak bardzo ją kocham...  Zanim przyjechała karetka moja córeczka doznała napadu drgawek, prężyła się i była cała sina! Błagałam ją, aby wytrzymała. Powtarzałam, że pomoc jest już blisko… Karetka pogotowia. Szpital. OIOM. Wszystko działo się tak szybko, że nie sposób to opisać. Jednak chwila, gdy lekarz powiedział, że moje dziecko miało udar móżdżku, na zawsze zostanie w mojej pamięci! Bianka zawsze była zdrowa, nigdy nie było żadnych niepokojących objawów, które wskazywałyby, że dzieje się coś złego. To naprawdę był CUD, że tamtej nocy i w tamtej chwili ją znalazłam. Gdybym przyszła później, mogłoby być za późno… Lekarze natychmiast wykonali operację w obrębie móżdżku. Łącznie przeprowadzono ich aż 4! Wystąpiło także wodogłowie, co także było przyczyną operacji – w jej główce założono dren, przez który wylatuje płyn z główki. W międzyczasie córeczka zapadła w śpiączkę… Stałam przy jej łóżeczku i trzymając za rączkę nie potrafiłam przestać płakać! Jeszcze dzień wcześniej Bianka biegała roześmiana po domu, a teraz walczy o życie!  Błagałam lekarzy o najmniejszą nadzieję, ale nie potrafili mi jej podarować. Tłumaczyli, że moje dziecko ma małe szanse na wybudzenie się ze śpiączki oraz na przeżycie. Nie chciałam w to uwierzyć… Nie dopuszczałam do siebie tej mrocznej wizji! Nie pozwalałam, aby zagnieździła się w moich myślach na stałe! A jednak stał się cud! Moja mała dziewczynka pokazała ile drzemie w niej siły i woli walki! Bianka się obudziła! Dziś jest przytomna, poznaje mnie czym zadziwiła wszystkich lekarzy! Nie będę oszukiwać, stan mojego dziecka jest bardzo zły! Doszło do bardzo dużych zmian w mózgu oraz uszkodzenia wielu narządów. Wystąpił też niedowład lewej strony ciała… Zdaniem lekarzy, są małe szanse, że Bianka będzie w pełni sprawnym dzieckiem. Ja jednak chcę wierzyć, muszę wierzyć, że moja córeczka będzie zdrowa!  Błagam Was o pomoc. Błagam Was o modlitwę. Błagam Was o udostępnienie zbiórki mojej córeczki. Proszę, pozwólcie Biance znowu cieszyć się dzieciństwem i beztroską zabawą na placu zabaw.  Życie mojego 2-letniego dziecka było poważnie zagrożone. Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się wydarzyło. Dziękuję, że czytasz naszą historię. Dziękuję, że chcesz nam pomóc. Jestem Ci wdzięczna za każdą złotówkę, która może podarować mojemu dziecku zdrowie! Mama Bianki

11 688 zł
Andrzej Jankowski
Andrzej Jankowski , 53 lata

O krok od śmierci... Andrzej potrzebuje Waszej pomocy!

Otarłem się o śmierć. O mały włos prawie osierociłem moje małe dzieci. Nadal jestem ojcem, jednak coś się zmieniło… Teraz to ja potrzebuję opieki… Minął już prawie rok od koszmaru, który nagle postanowił zaatakować mnie na jawie. Przeszedłem udar niedokrwienny mózgu. Ponad 6 miesięcy spędziłem w szpitalu, gdzie walczyłem o życie oraz o odrobinę względnej sprawności.  Pierwszy cel został osiągnięty – żyję! Drugi cały czas jest w toku… Mam niedowład prawostronny, który całkowicie skomplikował moje życie!  Nie chcę bezczynnie czekać na cud. Jestem świadomy, że muszę włożyć dużo wysiłku, aby odzyskać to, co zostało mi odebrane. Rehabilitacja to moja jedyna szansa. Jestem gotowy na wszelkie poświecenia, godziny spędzone na intensywnych ćwiczeniach oraz na ból...  Nie mam wyjścia. Chcę zawalczyć nie tylko dla siebie, ale także dla trójki moich małych dzieci. To ja powinienem być dla nich wsparciem i opiekować się nimi, a nie odwrotnie!  Mam w sobie dużo determinacji i siły. Brakuje mi tylko możliwości finansowych. Proszę, pomóż mi zawalczyć i odzyskać zdolność do kierowania własnym ciałem. Ja i moje dzieci zawsze będziemy wdzięczni za Twoje wsparcie.  Andrzej

11 673,00 zł ( 27,43% )
Brakuje: 30 881,00 zł
Oskar Korczyński
Oskar Korczyński , 34 lata

Oskar wygrał walkę o życie, teraz walczy, by odzyskać sprawność!

Kiedy dowiedziałam się o wypadku tak bardzo się przestraszyłam! Świadomość, że życie mojego ukochanego syna stanęło pod znakiem zapytania była potworna! Pamiętam, że to był środek nocy. Przejechał kolega syna i opowiedział, co się stało. Byłam w ogromnym szoku… Od razu pojechaliśmy do szpitala. Moje serce rozpadło się na pół, gdy zobaczyłam syna na szpitalnym oddziale podłączonego do aparatury podtrzymującej go przy życiu. Cała nasza rodzina była załamana, tak bardzo baliśmy się o Oskara!  Okazało się, że w wyniku wypadku na motocrossie syn doznał poważnego urazu głowy, stłuczenia płuc, licznych złamań i innych urazów. Oskar spędził miesiąc na oddziale intensywnej terapii, gdzie walczył o życie. Udało mu się przetrwać najgorszy moment, ale wypadek i tak pozostawił po sobie ogromne spustoszenie… Oskar ma dopiero 32 lata i całe życie przed sobą! Jest ukochanym tatą dwojga małych dzieci. Syn zawsze był aktywny, mówiliśmy, że wszędzie jest go pełno. Przed wypadkiem opowiadał nam o planach i marzeniach na przyszłość, a teraz nie możemy być pewni, czy będzie w stanie je zrealizować. Codzienność Oskara to ciągła rehabilitacja pod okiem specjalistów. Syn ma niedowład lewostronny i nie widzi na jedno oko. Potrzebuje fachowej opieki w tym, aby zawalczyć o swoją przyszłość, a ta niestety jest bardzo kosztowna!  Bardzo Was proszę o pomoc dla mojego syna! To jedyna szansa na to, aby Oskar mógł zawalczyć o to, co zabrał nieszczęśliwy wypadek! Tylko z Waszym wsparciem będziemy w stanie uzbierać potrzebne środki i Oskar będzie mógł kontynuować rehabilitację, dlatego każdy gest ma dla nas wielkie znaczenie! Mama Oskara

11 672,00 zł ( 14,2% )
Brakuje: 70 477,00 zł
Tymek Nowak
Tymek Nowak , 21 miesięcy

Tymek ma szansę na normalne życie... Nie możemy jej zmarnować! Pomóż!

O tym, że Tymek urodzi się chory, dowiedzieliśmy się, gdy był jeszcze w brzuszku. Byłam wtedy dokładnie w 28 tygodniu ciąży. Podczas badania lekarz powiadomił nas o tym, że w główce synka znajdują się powiększone komory mózgu. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Dotychczas ciąża przebiegała prawidłowo, nie było żadnych komplikacji. Czułam jednak, że razem z mężem zrobimy wszystko, by zawalczyć o naszego maluszka.  Zaczęliśmy szukać przyczyny całej tej niejasnej, w tamtym momencie dla nas sytuacji. Tym oto sposobem trafiłam do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polski w Łodzi. Przeprowadzono szereg badań m.in. amniopunkcję, która niestety wykazała poważną wadę genetyczną. Nie mieliśmy pojęcia, czego spodziewać się w dniu porodu. Bardzo baliśmy się o zdrowie i życie Tymka. I tak 2 stycznia 2023 roku pojawił się na świecie. Nasz wymarzony malutki skarb, w którym zakochaliśmy się od pierwszej minuty. Synek urodził się z wagą 3450 gramów i dostał 8\9 punktów w skali Apgar. Usłyszałam, że to duży i silny chłopak. Byłam przeszczęśliwa… Nie mieliśmy jednak zbyt wiele czasu na pierwsze uściski z Tymkiem. Zaraz po porodzie lekarze zabrali go na oddział neonatologii, gdzie spędził pierwsze dwa tygodnie życia. Tam zrobiono mu szereg badań, które niestety wykazały zniekształcenie ciałka modzelowatego, mniejszego robaka mózgu i inną strukturę mózgu. Lekarze również podejrzewają małogłowie.  Dziś Tymek jest już w domku, jednak nadal odwiedzamy wielu lekarzy i specjalistów m.in. kardiologa, neurologa, neurochirurga, genetyka. Niedługo rozpoczniemy również rehabilitację, dzięki której jest duża szansa, że Tymek w przyszłości będzie normalnie funkcjonować. Głęboko w to wierzymy! Aby synek mógł korzystać z najlepszych rehabilitantów, potrzebujemy waszej pomocy. Każda wizyta u specjalisty jest niezwykle kosztowna. Chcielibyśmy prosić Was – ludzi z dobrym sercem o pomoc w finansowaniu leczenia. Wasze wsparcie pozwoli nam zapewnić mu jak najlepszy rozwój. Musimy działać już teraz, by nie zaprzepaścić największej szansy, jaką Tymek otrzymał od życia.  Daria i Filip, rodzice Tymka

11 665 zł
Michał Gral
Michał Gral , 18 lat

Michaś z dodatkowym chromosomem miłości. Wesprzyj jego walkę o każdy dzień!

Michaś to mój 16-letni syn. Cudowny, śliczny chłopiec, najlepsze dziecko, jakie mogłam sobie wyobrazić... Mimo tego, że dostał od losu niechciany "prezent", jakim jest zespół Downa, to kocham go takiego, jakim jest. Nasze życie to walka o każdą umiejętność, o samodzielność, o każdy dzień... Po raz kolejny muszę prosić o Twoją pomoc - nie dla siebie, ale dla mojego syna... Gdy odeszły mi wody i trafiłam do szpitala, lekarze zadecydowali, że rodzić będę przez cesarskie cięcie. Pod narkozą nie usłyszałam pierwszego krzyku mojego dziecka. Zamiast niego zaraz po przebudzeniu usłyszałam okrutny komunikat lekarki “Ma pani Downika”... To był dla mnie szok. To było 16 lat temu. Słowa lekarki zraniły mnie jak sztylet. Zabolały bardziej niż sam fakt, że z moim synem jest coś nie tak. Michał był chory, a zespół Downa był dopiero początkiem długiej listy dolegliwości, ale to nie był powód, by traktować go z pogardą. Tak jak każdemu człowiekowi, należał mu się szacunek. Obiecałam sobie wtedy, że więcej na taką sytuację nie pozwolę. Że zrobię wszystko, żeby Michaś nigdy nie czuł się gorszy. Od dnia narodzin pokochałam Michała całym sercem. Pokochałam każdy jego chromosom, ale wiedziałam, że sama moja miłość nie zapewni mu niezbędnych warunków do rozwoju. Michaś wymagał specjalistycznej pomocy. Mój synek miał zaledwie miesiąc, był jeszcze maleńki, kiedy zaczęłam z nim jeździć na zajęcia do Ośrodka Wczesnej Interwencji. Dzięki specjalnie dobranej terapii kładącej nacisk na rozwój ruchowy, poznawczy, emocjonalny i społeczny, Michałek mógł rozwijać się zdecydowanie szybciej niż miałoby to miejsce, gdybym była skazana sama na siebie. Ale to wciąż było za mało. Michał, poza zespołem Downa, cierpiał na postępującą skoliozę, wiotkość mięśni, astmę, niedoczynność tarczycy - ma chorobę Hashimoto i niezborność obu oczu. Kiedy tylko opuszczaliśmy Ośrodek, zaczynał się nasz rajd po specjalistach. Neurolog, okulista, ortopeda, psycholog, psychiatra, logopeda... A potem jeszcze indywidualne zajęcia w domu. Poświęciłam Michałowi cały mój czas, ale nigdy nie narzekałam na swój los. Nie zastanawiałam się nad tym, jak to by było mieć zdrowe dziecko. Michał urodził się taki jaki jest i takim go pokochałam. Bezinteresownie i bezwarunkowo. Choć jest nam ciężko, jesteśmy szczęśliwi, a dla mnie nie ma większej nagrody za cały poświęcony mojemu synkowi czas niż jego uśmiech. Michaś jest pod stałą opieką neurologa, okulisty, ortopedy, lekarza rehabilitacji, psychologa, logopedy, psychiatry. Potrzebuje stałej opieki, intensywnej rehabilitacji w specjalistycznych ośrodkach oraz indywidualnych zajęć w domu. To wymaga dużych nakładów finansowych, ale przynosi oczekiwane postępy... Bez tego Michaś nie ma szans rozwijać się dalej. Nasza sytuacja materialna jest trudna. Utrzymujemy się tylko ze świadczenia pielęgnacyjnego. Mam też pod swoją opieką siostrzeńca, którego jestem opiekunem prawnym. Szymonek jest po kilkunastu operacjach nóg, jest leczony na martwicę kości udowej. Ze względu na opiekę nad synkiem nie mogę podjąć żadnej pracy... Michałek wymaga opieki przez cały czas. Proszę, pomóż mi, nie wstydź się wpłacać choćby złotówki! Każda złotówka przybliża Michałka do wielkiej zmiany jego życia. Jeśli nie możesz nas wesprzeć, to pomóż w dotarciu do jak największej liczby osób, nie bądź obojętny, udostępnij naszą zbiórkę na swoim profilu…  Proszę o wsparcie, dzięki któremu Michałek będzie mógł – tak jak inne, zdrowe dzieci  funkcjonować w miarę samodzielnie.  Z całego serca dziękuję. Mama Michałka, Grażyna Gral

11 660,00 zł ( 47,23% )
Brakuje: 13 026,00 zł
Maja Fudalej
Maja Fudalej , 5 lat

Działajmy póki czas! U Mai zdiagnozowano spektrum autyzmu!

Marzyliśmy o tym, żeby zostać rodzicami. Nie przyszło nam to łatwo. Długo musieliśmy walczyć o nasz upragniony skarb. Gdy Maja przyszła na świat, było to spełnienie wszelkich naszych pragnień.  Od tego dnia, mimo wszelkich trudności, Maja rozświetla nasze życie swoją radością i uśmiechem. Do skończenia 1,5 roku nasza córeczka rozwijała się wzorcowo, a nawet trochę szybciej. Pięknie się z nami komunikowała, pojawiały się pierwsze zdania… A potem nagle pewnego dnia zamilkła.  W kąt poszły zabawki, które wcześniej lubiła. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje, zaczęliśmy szukać odpowiedzi i pomocy u specjalistów. Kolejne diagnozy, kolejne terapie. Długo nie wiedzieliśmy, co było przyczyną nagłego regresu. W listopadzie ubiegłego roku wreszcie nasz upór doprowadził do postawienia ostatecznej diagnozy wyjaśniającej wszystko, czego doświadcza nasza córeczka – autyzm dziecięcy. Poczuliśmy ulgę, że wreszcie wiemy, co się dzieje z naszym słoneczkiem i możemy działać w dobrym kierunku, a nie po omacku jak wcześniej.  Jednocześnie rósł w nas strach, gdy zadawaliśmy sobie pytanie, co przyniesie przyszłość. Czy Maja będzie samodzielna? Czy poradzi sobie w tym świecie, gdy nas kiedyś zabraknie? Czy jesteśmy w stanie zapewnić jej spokojną przyszłość?  Maja jest jeszcze mała. Jej mózg ma na ten moment wysoką neuroplastyczność i naprawdę dużo możemy zdziałać dla poprawy jakości jej życia i zwiększenia szans na samodzielność w przyszłości. Dlatego musimy działać TERAZ, tak intensywnie, jak się tylko da. Maja uczestniczy w wielu terapiach, z których tylko część może być realizowana nieodpłatnie. Oznacza to dla nas wysokie koszty.  Bardzo nie chcielibyśmy musieć, ze względów finansowych, wybierać spośród niezbędnych terapii. Dlatego też zwracamy się do Ciebie z wielką prośbą o wsparcie naszej córeczki w drodze do jej samodzielności. Nasze dziecko jest dla nas całym światem. Nie umiemy opisać słowami wdzięczności za każde otrzymane dla niej wsparcie. Rodzice

11 660 zł
Katarzyna Nowakowska
Pilne!
Katarzyna Nowakowska , 54 lata

Katarzyna opiekuje się niepełnosprawnym synem i walczy ze WZNOWĄ RAKA❗️ Ratunku❗️

Z całego serca dziękuję Wam za całe dotychczas okazane mi dobro. Myślałam, że z Waszą pomocą udało mi się wygrać z rakiem i zostawić onkologiczne piekło za sobą – już na zawsze.  Niestety, dziś po zaledwie 9 miesiącach remisji, po raz drugi staję do walki ze śmiertelnym nowotworem... Moja historia: Jestem mamą, kobietą po pięćdziesiątce. Mój syn jest już prawie dorosły, lecz ogranicza go niepełnosprawność. Macierzyństwo nie należy do łatwych zadań, ale jakoś dawałam radę. Boję się, że ono się skończy… I nie dlatego, że moje dziecko jest coraz starsze, ale dlatego, że mogę umrzeć… W styczniu 2021 roku spadła na mnie druzgocząca diagnoza – rak jajnika III stopnia. Z Waszą pomocą z całych sił walczyłam o zdrowie. Gdy myślałam, że najgorsze mam już za sobą – nastąpiła wznowa. Rak jajnika IV stopnia i nowe, rozsiane zmiany. Za mną już cztery operacje i sześć chemioterapii. Niestety, guz jest nieoperacyjny. Kiedy myślę, że syn zostanie bez opieki, serce mi pęka na miliony kawałków. Muszę chronić moje dziecko i być przy nim jak najdłużej się da, lecz wiem, że sama potrzebuję, by ktoś zaopiekował się mną. Lekarz na ostatniej komisji zauważył, że "kończą się dla mnie pomysły na leczenie". Obecnie zakwalifikowałam się do programu badań genetycznych. Jest szansa, że to właśnie tam znajdzie się dla mnie leczenie i otrzymam szansę na dalsze życie – szansę na dalszą opiekę nad moim synem. Nie znam dokładnych kosztów leczenia, lecz już teraz wiem, że będą bardzo wysokie. Niezbędna jest także wspierająca rehabilitacja oraz m.in. terapia tlenowa.  Niestety, nasze zasoby finansowe się kończą i jedyną szansą na przedłużenie mojego życia jest zwrócenie się do Was z prośbą o pomoc. Mój syn codziennie na mnie patrzy i gdy widzi, jak z dnia na dzień staję się coraz słabsza – cierpi razem ze mną.   Proszę, wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń. Chcę żyć dla mojego dziecka jak najdłużej. Podarujcie mi więcej czasu – tylko o to proszę. Katarzyna

11 659 zł
Fabian Bilski
Fabian Bilski , 21 lat

Ból, który milczy. Śmiertelna choroba zmienia życie Fabianka w piekło - ratunku❗️

Czasami ból potrafi brutalnie zatrzymać Fabiana w miejscu... Paraliżuje go, wykręca, rzuca na łóżko, bezbronnego i płaczącego. Ręce i nogi bolą, jakby ktoś je łamał – sztywne jak druty. A dłonie to jedyny sposób kontaktu Fabiana ze światem, bo porozumiewa się wyłączenie za pomocą języka migowego. Nie mówi, nie słyszy. Gdy ból atakuje znienacka, obezwładnia go i pozostawia bez możliwości porozumiewania się. Błagam o pomoc, by uwolnić Fabiana od cierpienia i ciszy! Mój syn, pomimo osiągnięcia pełnoletności, niezmiennie potrzebuje wsparcia. Gdy się urodził, ważył mniej niż paczka cukru. Tylko 800 gramów… Akcja porodowa zaczęła się w 25. tygodniu ciąży. 3 miesiące za wcześnie! Fabian urodził się w ciężkiej zamartwicy, dostał 1 punkt w skali Apgar. Nie oddychał. Nie wykazywał żadnych funkcji życiowych… Lekarze wątpili, że przetrwa pierwszy dzień. On jednak się nie poddał, pokazując, jak bardzo chce żyć. Gdy rodzi się dziecko, zmienia się całe życie. Gdy rodzi się dziecko o wyjątkowych potrzebach, zmienia się wszystko… Historia wcześniaków nie kończy się w momencie wyjścia ze szpitala. Dopiero się wtedy zaczyna.  Wcześniaki muszą stawić czoła opóźnieniem w rozwoju. To, co innym dzieciom przychodzi tak łatwo – pierwsze siadanie, pierwszy krok, pierwsze słowo - u tych urodzonych zbyt wcześnie zdarza się bardzo późno albo wcale. Fabian nigdy nie wypowiedział pierwszego słowa. Okazało się, że jest głuchoniemy… Kiedy kładłam synka spać, po nocach uczyłam się migowego. Wertowałam książki, szukałam informacji w Internecie… Nauka języka migowego była dla mnie ogromnym wyzwaniem. Jeden nieprecyzyjny ruch kompletnie zmieniał to, co Fabian chciał mi przekazać. Jednak gesty były dla mnie jedynym sposobem, by porozumieć się z synkiem, dlatego nie mogłam się poddać. Był 2013 rok. Gdy wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, u Fabiana pojawiły się niepokojące objawy. Fabiankowi zaczęła puchnąć rączka. Zaczął mieć problemy z chodzeniem. Pokazywał, że boli go nóżka. Lekarz podjął decyzję o założeniu szyny gipsowej na bolącą rączkę i nóżkę. To jednak nie pomogło. Obrzęk nasilał się, Fabian nie mógł się ruszać, płakał. Szpital. Badania. Niepokojący wynik CRP, świadczący o stanie zapalnym… A potem diagnoza – reumatoidalne zapalenie stawów. Bezlitosna choroba, która niszczy narządy i stawy. Wewnątrz stawu powstaje proces zapalny, atakuje maź, niszczy chrząstki, więzadła, kości, ścięgna. Pojawia się obrzęk i ból. Prowadzi do postępujących problemów w poruszaniu.  Nieleczona prowadzi do kalectwa i przedwczesnej śmierci. Wiem, kiedy zmieni się pogoda. Nie muszę oglądać prognozy… Gdy tylko ma być deszcz lub mróz, Fabian nie jest w stanie podnieść się z łóżka. Leży bezwładnie, ze sztywnymi rączkami i nóżkami. Nie jest w stanie się podnieść, wziąć do ręki szklanki z wodą, utrzymać widelca, założyć koszulki… Najprostsze czynności są niewykonalne. Najgorsze jest jednak to, że nie jest też w stanie migać. Sztywne rączki nie ułożą się w znak, który pokazuje, że boli… Tylko grymas na twarzy i łzy w oczach pokazują, jak bardzo cierpi! Dziś Fabian ma 18 lat. Jednak choroba towarzyszy mu nadal i tak już będzie zawsze. Nie uwolni się od bólu i od cierpienia. Niezmiennie potrzebuje leczenia.  Dzięki poprzedniej zbiórce mogliśmy zapewnić Fabianowi to, czego potrzebował, czyli regularną rehabilitację. W dalszym ciągu potrzebujemy jednak pomocy... Patrzenie na ból własnego syna to najgorsze, co może przeżyć matka. Najbardziej przeraża bezradność. Gdybym tylko mogła, zabrałabym cały ból Fabiana i przyjęła go na siebie. Jedynym, co może mu pomóc, jest codzienna, kosztowna rehabilitacja. Usprawni stawy, pozwoli zlikwidować ból. Bez żmudnej terapii nie ma szans, żeby było lepiej. Mogę tylko prosić o pomoc, bo od Ciebie zależy, czy mojego syna będzie niszczył ból. Inaczej Fabiana czeka życie w męczarniach, a ja będę bezsilnie patrzyć, jak cierpi i opada z sił… Ania - mama Fabiana  

11 651,00 zł ( 34,65% )
Brakuje: 21 967,00 zł
Agnieszka Augustyn
Agnieszka Augustyn , 47 lat

Walczę o sprawność od urodzenia... Proszę, pomóż mi normalnie żyć!

Dziękuję wszystkim, którzy mimo tak wielu zbiórek, zdecydowali się wesprzeć właśnie mnie!  Moja ostatnia operacja w Klinice Paley European odbyła we wtorek 4 lipca. Zamiast 4 godzin, trwała aż 6,5. Choć była długa i skomplikowana – udała się! Niestety w jej trakcie straciłam dużo krwi, więc kolejne dni były walką z toczeniem, wymiotami, bardzo niskim ciśnieniem i bólem… Od 32 lat nie zginałam nogi w biodrze przez brak stawu właściwego, nie miałam też odpowiednich mięśni i ścięgien. Dlatego poza wstawieniem endoprotezy biodra, nie obyło się bez przeszczepu mięśni, uzupełniania kości miednicy i kolana. W ciągu ostatnich 15 miesięcy działo się tak dużo. Przeszłam trzy poważne operacje, co ogromnie obciążyło mój organizm. Doprowadziło to między innymi do anemii. Mój mózg nie potrafi ruszać biodrem, musi się dopiero tego nauczyć. Patrzyłam, jak rehabilitantka zgina moją nogę, a ja nie czułam, że należy ona do mnie. To bardzo dziwne uczucie! To moje najbliższe zadanie – pracować nad tym, aby mózg stworzył drogę dla impulsu. Po prostu, żeby wiedział, że może już zginać nogę w biodrze. To długie i trudne zadanie, ale wiem, że możliwe! Wymaga jednak dużo pracy… rehabilitacji. W tym względzie będę potrzebowała nadal pomocy i wsparcia… Od urodzenia zmagam się z problemami ortopedycznymi, przez które nie mogę żyć tak, jakbym chciała. To ciągła walka w nadziei, że leczenie przyniesie oczekiwane efekty. Od 10 roku życia leczyłam się w klinice w Kurganie z powodu wrodzonej wady i problemów z układem kostnym. Stwierdzono u mnie całkowity brak stawu biodrowego i skróconą kość udową. W Polsce nie było wtedy dostępne tak zaawansowane leczenie. Musiałam poddać się zabiegowi wydłużenia nogi o 43 centymetry, przeszłam cztery operacje zakładania aparatu Ilizarowa. Każdy zabieg łączył się z ogromnym bólem i wielomiesięczną rehabilitacją, ale przynosił dobre efekty. Przez wiele lat mój organizm w miarę dobrze funkcjonował, a ja mogłam skupić się na realizacji swoich życiowych planów. Ukończyłam studia, założyłam rodzinę, zostałam mamą. Z zawodu jestem psychologiem i na co dzień pracuję w szpitalu klinicznym, wspierając pacjentów chorych onkologicznie. Wiem, jak trudno jest czasem mierzyć się z przeciwnościami, na które nie byliśmy gotowi… Kilka lat temu okazało się, że staw kolanowy w mojej leczonej nodze uległ całkowitemu zniszczeniu. Moja noga dosłownie zesztywniała, skrzywiła się i skróciła o 5,5 cm. Uszkodzenie stawu spowodowało jeszcze większe problemy z chodzeniem i nasiliło ból, który uniemożliwiał mi normalne funkcjonowanie. Na początku nikt nie chciał się podjąć się przeprowadzenia skomplikowanej i wieloetapowej operacji. Dopiero lekarze w Europejskim Instytucie prof. Paleya w Warszawie przedstawili mi konkretne rozwiązania, podjęli się trzech skomplikowanych operacji. Ten etap już za mną... ale żebym mogła wrócić do normalnego funkcjonowania, potrzebuje wielomiesięcznej rehabilitacji. Wierzę, że ostatecznie znów wrócę do pracy, wspierania moich pacjentów oraz codzienności, której tak bardzo mi brakuje. Proszę o pomoc! Agnieszka

11 650,00 zł ( 21,9% )
Brakuje: 41 542,00 zł