Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maria Kowalska
11 dni do końca
Maria Kowalska , 64 lata

Gdy się budzę – wstaje ze mną mrok... Proszę, pomóżcie mi zobaczyć światło

Jestem osobą niewidomą od dziewięciu lat. Mimo ogromnych problemów nie poddaję się i mam wielką ochotę na życie, bowiem jestem urodzoną optymistką. Jedyną perspektywą dla poprawy mojej sytuacji jest zrealizowanie mojego planu… Posłuchacie mojej krótkiej historii? Komórki macierzyste i moje uszkodzone nerwy wzrokowe – jeśli się spotkają, może nastać dzień, w którym nie wstanie razem ze mną mrok, ale normalne życie. Moje oczy są martwe, ślepe, wygaszone. Nie używałam ich od lat, ale teraz jest szansa! Byłabym szczęśliwa, gdyby udało mi się uzbierać choćby na wyleczenie jednego oka, co już diametralnie zmieniłoby moją sytuację. Byłabym jak nowo naprawiona, jak auto po remoncie, a w moim oku pojawiłoby się nareszcie światło. Mogłabym stać się takim cyklopem w żeńskim wydaniu – dla was to zabawne, dla mnie to marzenie i szczęście. Mogłabym, ale nie mam realnych możliwości zrealizować tego eksperymentalnego pomysłu, a jestem zdeterminowana. Ja w swoich ciemnościach muszę funkcjonować i przeżyłam już 3500 dni z tą swoją koleżanką ślepotą. W czterech ścianach, wciąż potrzebując pomocy, wciąż nie wiedząc czy i skąd nadejdzie. Miałam 10 lat, kiedy z pozoru niewinny wypadek przekreślił moje plany, a w konsekwencji zabrał wszystko, co na świecie najpiękniejsze. 3 operacje, tylko po to, żeby coś widzieć, zablokowały dalszy rozwój nerwów wzrokowych i odebrały mi pasję. Zawsze chciałam kształcić się w kierunkach plastycznych, ale ślepy artysta plastyk, to bezrobotny artysta. Przeszłam na renetę chorobową, z ciężkim sercem. Nie chciałam żadnej renty, chciałam widzieć, pracować, żyć… Szok pourazowy. Drugi wypadek w moim życiu – o wiele cięższy i tragiczniejszy w skutkach. W tym wypadku zginął mój jedyny syn! Nie sądziłam do tej pory, że ciemność może mieć różne oblicza… Było to o wiele silniejsze uderzenie niż to z dzieciństwa. Silny stres, silna choroba – jaskra, odebrała resztki widzenia. Zostałam bardziej sama, niż samotność przewiduje. Było ciemno cicho i bardzo źle… 10% luksusu. To, co dla Was jest zwyczajnym życiem, dla mnie jest luksusem, niewchodzenia na ściany, nieobijania się o meble… Kiedy człowiek nic nie widzi, nie zobaczy też wyjścia z sytuacji, dopóki ktoś mu o nim nie powie. Mi lekarze dali szansę. Zaproponowano mi 10% widzenia! Super sprawa, największe szczęście, jedyna nadzieja, by jeszcze coś w tym życiu zobaczyć. Przeszczep komórek macierzystych, może przywrócić mi 10% wzroku, ale muszę zdążyć. W tej chwili robię wszystko by dotrwać do tego zabiegu, by zebrać pieniądze… 10% to spełnienie mojego marzenia. Potrzeba mi do tego utworzenia łańcuszka ludzi ogromnego serca. Nieskromnie powiem, że liczę na pomoc ludzi, których poruszyła moja historia. Mam nadzieję, że uda mi się dokonać tej wielkiej, nowatorskiej rzeczy, która utorowałaby drogę ludziom mi podobnym, a wtedy będzie to nasz wspólny sukces, podarowany ludziom pokrzywdzonym przez los. Pełna nadziei i szacunku dla ofiarodawców Maria Kowalska

12 199,00 zł ( 13,86% )
Brakuje: 75 801,00 zł
Adaś Michalski
Adaś Michalski , 4 latka

Pomóż, by Adaś bez przeszkód mógł oglądać świat!

W ciąży nic nie wskazywało, że Adaś urodzi się chory. Mogliśmy jednak się tego domyślać, bo jego tata jako dziecko również cierpiał na tę samą chorobę. Dopiero po porodzie Adasia nasze obawy się potwierdziły.  U naszego synka stwierdzono wrodzoną jaskrę obu oczu. Gdy miał 3 miesiące, musiał przejść wymagającą operację. Miesiąc później kolejną… Niestety przez powikłania pozabiegowe byliśmy bardzo częstymi gośćmi w szpitalu. Przeszliśmy już bardzo długą drogę. Musimy stale kontrolować ciśnienie w oczku, Adaś niedowidzi i wciąż walczymy o to, by jego prawe oczko było sprawne.  Przez to jego rozwój psychoruchowy jest zaburzony… Synuś jest wrażliwy na światło, dźwięk, dotyk. Musimy go stale rehabilitować! Pomimo swoich trudności Adaś jest bardzo muzykalny. Gdy był jeszcze w moim brzuchu, mógł słuchać naszych prób, bo oboje z mężem mamy wiele wspólnego z muzyką. Jednego dnia synek jest perkusistą, drugiego gitarzystą. Jesteśmy z niego bardzo dumni! Niestety Adam nigdy nie będzie miał rodzeństwa – obawiamy się, że kolejne dziecko mogłoby mierzyć się z tymi samymi problemami zdrowotnymi. Nie możemy na to pozwolić. Boimy się także nagłego pogorszenia zdrowia Adasia, bo jaskra to choroba nieuleczna i i zdajemy sobie sprawę, że nagły skok ciśnienia mógłby spowodować nieodwracalną ślepotę. Chcemy być dla niego w 100%, gdyby tego kiedykolwiek tego potrzebował. Choć modlimy się, by to się nie stało, musimy być na to gotowi. Musimy zrobić wszystko, by zapewnić synkowi rehabilitację, odpowiednie leczenie, kontakt z innymi dziećmi, by mógł jak najwięcej czerpać z beztroskiego dzieciństwa. Niestety wszystko, co niezbędne, generuje bardzo wysokie koszty... Dlatego z góry serdecznie dziękujemy za każdą pomoc. Z Waszym wsparciem walka o lepszą przyszłość naszego synka będzie łatwiejsza. Dzięki pieniądzom ze zbiórki będziemy w stanie jeszcze lepiej zadbać o wszystkie jego potrzeby i ułatwić mu życie z jaskrą. Prosimy o pomoc! Rodzice

12 171,00 zł ( 57,2% )
Brakuje: 9 106,00 zł
Laura Zysiek
Laura Zysiek , 22 miesiące

Dzień narodzin Laury to łzy wzruszenia i przerażenie... Prosimy, pomóż!

Z niecierpliwością czekaliśmy na każde badania w czasie ciąży. Tak bardzo cieszyły nas informacje o tym, że nasza córeczka się zdrowo rozwija. Nie spodziewaliśmy się niczego złego...  Wierzyliśmy słowom lekarzy i nawet przez myśl nam nie przeszło, że może być inaczej. Córka rozwija się zdrowo, wszystkie parametry w normie. Silna, duża dziewczynka. Dzień jej narodzin był dla nas tym najszczęśliwszym, niestety dopiero wtedy dowiedzieliśmy się, że Laura przyszła na świat bez lewej dłoni, a także ma nie do końca rozwinięte lewe przedramię... W dzień jej narodzin szczęście przeplatało się z ogromnym strachem i niedowierzaniem. Jak można to było przegapić, jak to się stało, dlaczego Laura?  Laurka to śliczna i silna dziewczynka. Chcemy dla niej jak najlepiej, jednak już teraz liczymy się z tym, że konieczne będzie wsparcie finansowe! Wszelkie operacje związane z wadami, jakie ma to kwoty rzędu kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset tysięcy. Dowiadując się o wadzie rączek Laury dopiero w dniu jej narodzin zostaliśmy postawieniu przed faktem dokonanym. Już nie mamy czasu, musimy działać jak najszybciej, by pozwolić Laurce rozwijać się możliwie, prawidłowo.  Prosimy o pomoc, by móc zapewnić jej najlepsze leczenie i sprawną przyszłość! Rodzice

12 171 zł
Szymon Hennig
Szymon Hennig , 20 lat

By nigdy nie zgasła nadzieja... Pomagamy Szymonowi!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie! Wierzę, że jeszcze raz wspomożecie mojego syna! Proszę, bądźcie z Szymonem! Nasz historia Szymon w tym roku skończył 19 lat. Jest pogodnym chłopcem, zawsze chętnym do współpracy i pomocy. W swoim życiu mierzy się jednak z wieloma problemami zdrowotnymi… Na przyjście na świat Szymona czekaliśmy bardzo długo. Lekarze z podjęciem decyzji o porodzie czekali do ostatniej chwili... Niestety, syn urodził się z niedotlenieniem mózgu, guzem i padaczką, a także z dodatkowymi palcami u prawej dłoni. Pierwszą operację częściowego usunięcia wroga przeszedł w wieku 3 lat, drugą w wieku 7 lat. 1,5 miesiąca w warszawskim szpitalu, tydzień w śpiączce... 7 dni, które trwały całą wieczność. Mogło zdarzyć się tak naprawdę wszystko. Razem z otwarciem przez Szymona oczu przyszła informacja o powikłaniach. Niedowład prawej strony i umiarkowana niepełnosprawność umysłowa… Taka wiadomość dla rodziców to jak wyrok. Jesteśmy już 12 lat po operacji guza. Syn wymaga ciągłej, intensywnej rehabilitacji, zarówno ruchowej jak i logopedycznej. Ma cukrzycę, systematycznie zażywa lekarstwa i zastrzyki. Potrzebuje stałej opieki specjalistów. Wszystko to daje Szymkowi możliwość samodzielnego poruszania się i funkcjonowania wśród rówieśników w szkole specjalnej.  Niestety dalej odczuwamy skutki pandemii. Szymon stał się bardziej nerwowy i niecierpliwy. Dodatkowo pojawił się u niego zanik mięśni na plecach… Jako matka pragnę pomagać synowi, jak tylko mogę. Koszty są jednak ogromne! Pieniądze ze zbiórki chciałabym przeznaczyć na turnusy rehabilitacyjne, wizyty lekarskie oraz zakup środków pomocniczych. Proszę o pomoc, o każdą złotówkę, dzięki której będzie nam łatwiej przetrwać ten trudny czas! Kazimiera, mama Szymona

12 167,00 zł ( 38,12% )
Brakuje: 19 748,00 zł
Klaudia Baraniok
Klaudia Baraniok , 30 lat

Operacja serca skończyła się tragedią❗️Pomóż Klaudii walczyć o każdy dzień!

20 lat temu przeżyliśmy najbardziej dramatyczne chwile w naszym życiu... Klaudia trafiła na stół operacyjny. Jej chore serce musiało być operowane, w przeciwnym razie mogłoby przestać bić... Jako matka umierałam wtedy ze strachu. Nie wiedziałam, że nasz koszmar dopiero się zaczyna...  Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepszego życia. Ja również wymarzyłam sobie takie dla Klaudii, niestety, los miał wobec niej inne plany... Od pierwszych chwili życie mojej córeczki to nieustanne wyzwanie. Nie wie, jak to jest wieść normalne życie, jak to jest być zdrowym człowiekiem. Klaudia urodziła się z wadą serca. Ma nadzastawkowe zwężenie tętnicy płucnej i aorty. Kiedy się o tym dowiedziałam, byłam zrozpaczona... Okazało się, że moja córeczka potrzebuje operacji, aby dalej żyć. Wizja ciężkiej choroby położyła się cieniem na naszej codzienności... Pierwszą operację Klaudia przeszła w wieku trzech lat. Wydawało się, że wszystko będzie dobrze. Niestety, wada serca jest nieprzewidywalna... Chore serce znów zaczęło niedomagać. Gdy Klaudia miała 6 lat, okazało się, że jej stan jest tak zły, że musi przejść kolejną operację... Bałam się, ale miałam nadzieję, że córeczka z tego wyjdzie. Niestety tak się nie stało. Klaudii przyszło zawalczyć o życie. Nigdy nie zapomnę strachu, jaki mi wtedy towarzyszył. Kiedy miałam nadzieję, że to już koniec, że wszystko, co najgorsze za nami, rzeczywistość okazała się zupełnie odwrotna. Dowiedziałam się, że moja córka nie wyzdrowieje. Że do końca życia będzie walczyć z niepełnosprawnościami. Serce Klaudii zostało uratowane, ale moje pękło na zawsze... Operacje kardiologiczne obciążone są ogromnym ryzykiem... Mogą się nie udać, mogą zakończyć szeregiem powikłań, w tym nawet śmiercią. Niestety moja córeczka miała ogromnego pecha... Po operacji stan Klaudii zaczął się pogarszać...  Pojawił się zator, doszło do niedotlenienia mózgu. Klaudia przeżyła, ale jej centralny układ nerwowy został uszkodzony. Dokładnie zniszczony został układ pozapiramidowy, który odpowiada za ruchy mimowolne... Efektem tych ciężkich przeżyć, z którym zmaga się do dziś, jest pląsawica. Klaudia nie ma władzy nad ciałem, mimowolne ruchy, nad którymi nie jest w stanie zapanować, utrudniają jej wykonanie większości czynności... Ma zaburzoną koordynację wzrokowo-ruchową, a także problemy z pamięcią.  Klaudia jest rehabilitowana już ponad 20 lat. O wszystko, co zdrowym ludziom przychodzi bez wysiłku, ona musi walczyć... Osiągnęłyśmy już naprawdę dużo, zaczęła chodzić, mówić, połykać. Walczymy o namiastkę samodzielności i normalności. Pragnę cały czas kontynuować rehabilitację, niestety jej koszty są coraz wyższe. Dlatego z całego serca proszę o pomoc. Moim marzeniem jest samodzielność córki, nie mogę pozwolić, by rozwój się zatrzymał, lub co gorsza, nastąpił regres.  Halina, mama Klaudii

12 167 zł
Tymoteusz Jäger
Tymoteusz Jäger , 6 lat

Nie możemy zmarnować szansy na dobre życie naszego syna! Pomóż!

Nasz synek urodził się 30.05.2018 roku, skończył już 4-latka! Zdiagnozowano u niego rzadką chorobę – kraniosynostozę złożoną. Jest to zbyt szybkie zrastanie się szwów czaszkowych. W jego przypadku jest to szew strzałkowy i czołowy. Przez tę chorobę ma zniekształconą główkę, tzw. łódkowie. Jego główka przypomina małą łódeczkę. Mózg niestety nie rozwija się prawidłowo, przez co synek nie może funkcjonować jak inne zdrowe dzieci. Zdiagnozowano u niego również autyzm dziecięcy. Nie potraf mówić, boi się nowych miejsc, sam nie je, musimy pomagać mu we wszystkich podstawowych czynnościach. Ma silne zaburzenia sensoryczne, co sprawia, że jest bardzo wrażliwy na wszelkie bodźce.  Udało nam się uzyskać dla syna pomoc w przedszkolu terapeutycznym. Od ponad roku Tymuś jest pod opieką specjalistów i poczynił duże postępy. Niestety pandemia sprawiła, że przedszkole zostało zamknięte. U Tymusia wystąpiło ogromne pogorszenie funkcjonowania. Stracił wiele umiejętności, które udało się nam dotychczas wypracować na terapii. Chcielibyśmy zebrać pieniądze na dodatkowe zajęcia z neurologopedą i terapeutami, by móc wesprzeć syna w nauce mówienia. Naszym marzeniem jest usłyszeć jego pierwsze słowa.  Chcielibyśmy prosić Was o wsparcie w tej trudnej walce dla nas wszystkich. Dziękujemy za każdą okazaną pomoc i wsparcie dla naszego Tymusia. Nie mamy większego marzenia niż to, by usłyszeć z ust dziecka „mamo” i „tato”. Dzięki Wam jesteśmy w stanie to osiągnąć! Karolina i Bogdan, rodzice

12 163 zł
Milena Dębicka
Milena Dębicka , 5 lat

Droga ku lepszej przyszłości. Wspieramy Milenkę!

Już będąc w ciąży wiedziałam, że Milenka to mój największy skarb. Nie mogłam doczekać się, aż ją zobaczę, dotknę, powiem, jak bardzo kocham. Mimo to nie spodziewałam się, że moja córeczka pojawi się na świecie tak szybko, a nasze życie wcale nie będzie takie łatwe i bezproblemowe jak sobie wyobrażałam…  Milenka jest ciężko chora. Urodziła się w 24 tygodniu ciąży. Miała zaledwie 690 gramów… Maleńka jak pisklę, ledwo mieściła się w dłoni. Było zdecydowanie za wcześnie na poród. Wiedziałam, że nie będę mogła jej tulić, że lekarze będą walczyć o jej przyszłość, jednak nie spodziewałam się, że razem z córką pojawi się tyle przeszkód.  Urodziła się wraz z łożyskiem w wyniku przedwczesnego odklejenia się łożyska mimo tokolizy. Po porodzie została umieszczona w worku termoizolacyjnym. W 8 minucie życia zaintubowana i przewieziona na oddział intensywnej opieki noworodków. W 31 dobie życia przeszła sepsę… Złe wiadomości spływały na mnie jak lawina. Nie wiedziałam co robić. Nigdy w swoim życiu nie bałam się tak jak wtedy.  Koszmar tamtych zdarzeń na zawsze odcisnął piętno na życie Mileny. Retonopatia, przetrwały przewód tętniczy, zespół zaburzeń oddychania, niewydolność oddechowa, niewydolność krążenia, dysplazja oskrzelowo-płucna. Ponadto ma stwierdzoną dystrofie czaszki, czaszkę trójkątną. Mimo wczesnego wspomagania rozwoju i intensywnej rehabilitacji kilka razy w tygodniu stwierdzono brak oczekiwanego rozwoju. Życie Milenki to nieustanna walka. Do chorób i problemów z jakimi musi się mierzyć, dołączyć można także autyzm dziecięcy.  Jest w trakcie diagnozy  zaburzeń metabolicznych i genetycznych oraz nieokreślonych zaburzeń mowy. Ma orzeczenie o niepełnosprawności oraz ma zaświadczenie lekarskie potwierdzające, że cierpi na ciężkie nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu. Chwytając w dłoń kartkę z kolejną diagnozą, czuje się coraz bardziej bezradna. Niełatwo dowiadywać się o kolejnej chorobie, która tylko wydłuża, już i tak obfitą listę schorzeń. W marcu 2022 konsultować będziemy się w klinice chorób rzadkich w Warszawie. To moja nadzieja. Żyję marzeniem o dobrej informacji, o tym, że zobaczę drogowskaz, który wskaże mi drogę do sprawnego życia córki. Obecnie córeczka ma 3,5 roku. By wspomóc leczenie i rehabilitację potrzebujemy wizyt u prywatnych lekarzy i rehabilitantów. Zakup odpowiednich leków i sprzętu do domowej rehabilitacji to również bardzo dużo koszty, które pochłaniają nasze oszczędności. Każda złotówka będzie dla nas dużą pomocą! Jolanta, mama ➤ Licytacje dla Milenki

12 161,00 zł ( 31,75% )
Brakuje: 26 137,00 zł
Filip Niepsuj
Filip Niepsuj , 15 miesięcy

Filipek był zaintubowany w pierwszej minucie życia! Pomóżmy walczyć o zdrowie!

Nasz kochany Filipek przyszedł na świat jako wcześniak i od tamtej pory każdego dnia musi walczyć. Wpierw o życie, teraz o zdrowie. Otaczamy go najlepszą opieką, jaką jesteśmy w stanie, jednak potrzebujemy Waszej pomocy. Wszystko zaczęła się koło 20. tygodnia ciąży, kiedy otrzymaliśmy informację, że na USG nie widać jednej nerki. Mieliśmy nadzieję, że to jakaś pomyłka i kwestia ułożenia w brzuszku, a na kolejnych badaniach wszystko się wyjaśni.  Niestety, w 30. tygodniu ciąży zaczęłam wyczuwać słabsze ruchy, pojawiły się plamienia i płynęły wody. Stwierdzono u mnie infekcję, którą początkowo leczono antybiotykami i sterydami. Niestety, bezskutecznie. Aby ratować życie Filipka i nie ryzykować wystąpienia u niego infekcji przeprowadzono cesarskie cięcie.  Moment przywitania na świecie dziecka powinien być chwilą czystej radości i błogiego spokoju. Tak niestety nie było w naszym przypadku. Już w pierwszej minucie naszego synka intubowano. Od razu po porodzie zabrano go nam i przewieziono na OIOM. Mieli go operować, lecz w trakcie pierwszej próby jego malutkie serduszko się zatrzymało. Nastąpiła reanimacja.  W drugiej dobie życia lekarze dostrzegli, że Filipek ma dziurę w dwunastnicy, która zagrażała jego życiu. Podjęto po raz drugi próbę operacji. Tak panicznie baliśmy się o swoje dziecko… Nie ma słów, by opisać, jak wielki lęk nam wtedy towarzyszył.  Na szczęście operacja się powiodła. Do tej pory walczymy jednak z innymi problemami zdrowotnymi Filipka. Przyszedł na świat bez nerki i kciuków. Nie ma części przełyku, występuje u niego przetoka, która powoduje, że czasem krztusi się własną śliną. Nie może złapać powietrza, robi się cały czerwony i trzeba czekać, aż taki napad minie.  Przez problemy ze zdrowiem nasz synek rozwija się nieco wolniej niż inne dzieci, dlatego potrzebuje regularnej rehabilitacji, opieki neurologopedy i psychologa. Są one jednak niezwykle kosztowne, co bardzo obciąża nasz budżet. Poza tym w walce o zdrowie synka znajdujemy się pod opieką 13 lekarzy specjalistów.  Prosimy o pomoc i wsparcie dla Filipka. Bez Was nie będziemy w stanie zapewnić mu właściwego rozwoju i szansy na lepszą przyszłość. Nasz synek wycierpiał już tak dużo… Pomóżmy mu żyć normalnie! Rodzice Filipa 

12 125 zł
Iwo Kuś
Iwo Kuś , 9 lat

Choroba zabiera sprawność Iwa! Trwa walka o przyszłość – pomóż!

Wiedziałam, że coś jest nie tak. Obserwowałam rozwój Iwa i z dnia na dzień byłam bardziej niespokojna. Czułam to, choć do końca łudziłam się, że wyniki badań okażą się dobre, a ja dowiem się, że nad życiem mojego dziecka nie czyha żadne niebezpieczeństwo.  Około 7 miesiąca, gdy Iwo był jeszcze malutki, zauważyłam niepokojące sygnały. Jego ciałko było bardzo wiotkie, a ogólne postępy bardzo różniły się o tego, jak wyglądało to w przypadku starszego brat. To właśnie wtedy usłyszałam, że jego rozwój jest opóźniony i że potrzebna jest natychmiastowa rehabilitacja.  Testy genetyczne nie pozostawiły złudzeń - Iwo ma niepożądany gen CACNA1A, który nie został jeszcze opisany w literaturze medycznej. Ani ja, ani maż, ani starszy brat Leo nie są w grupie ryzyka występowania tego genu. Lekarza nie są w stanie określić, czy w Polsce znaleźć można, choć jedną osobę, która zmaga się z takim samym problemem jak nasz synek.  Patogenne warianty tego genu powodują ataksję móżdżkową, epizodyczną, rodzinną hemiplegię z postępującą ataksją móżdżkową oraz encefalopatię rozwojowo-padaczkową. Iwo jest jak chwiejący wieżowiec. Potyka się o własne nogi, jego ciało jest kompletnie nieskoordynowane. Do tego pojawiające się problemy z jedzeniem i przełykaniem znacząco utrudniają codzienność. Mowa Iwa jest spowolniona przez zwiotczałe mięśnie twarzy.  Iwo jest bardzo dobrym obserwatorem. Zauważył, że jego brat i rówieśnicy biegają na boisku, bawią się na placu zabaw, korzystają z dodatkowych zajęć sportowych. On też by tego bardzo chciał…   Synek wymaga stałej, długotrwałej rehabilitacji, by móc zawalczyć z przeciwnościami, jakie zesłał na niego los. Od urodzenia towarzyszą mu problemy z równowagą, chodzeniem, słabe napięcie mięśniowe, drżenie rąk i nóg, a także oczopląs i zez. Terapia pochłania ogromne pieniądze, dlatego bardzo proszę o pomoc, nie dla siebie, dla mojego synka... Adriana, mama

12 123 zł