Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ola Józwik i Franek Steć
3 dni do końca
Ola Józwik i Franek Steć , 16 lat

Gdy brakuje pieniędzy, brakuje siły do walki... Ola i Franek potrzebują Twojej pomocy!

Kiedy masz chore dziecko, drżysz ze strachu o jego przyszłość. Próbujesz uchylić mu nieba, cały swój czas, wszystkie pieniądze i siły jesteś gotów poświęcić na to, by kiedyś w jego życiu zaświeciło słońce. Kiedy masz dwoje chorych dzieci, wiesz, że tym bardziej nie możesz się poddać!  Aleksandra urodziła się z przepukliną oponowo – rdzeniową, operowaną w 1 dobie życia i wodogłowiem zaopatrzonym zastawką i drenażem komorowo – otrzewnowym w ok. 2 miesiącu jej życia oraz stopami końsko - szpotawymi. Z upływem czasu u Oli został zdiagnozowany również pęcherz neurogenny, epilepsja, Zespół A, Chiariego oraz skolioza. Córka cierpi również z powodu zwichniętych stawów biodrowych, niedowładu wiotkiego kończyn dolnych, przykurczy, przewlekłych zaparć oraz ma niewielką wadę wzroku. Stopy są pozbawione czucia. Jest również niepełnosprawna intelektualnie w stopniu umiarkowanym. Córka od urodzenia jest leczona w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie. Aleksandra jest pod stałą opieką Poradni Neurologicznej, Nefrologicznej, Ortopedycznej, Chirurgicznej, Rehabilitacyjnej, Gastrologicznej, Okulistycznej oraz Poradni Zdrowia Psychicznego. Jest stale rehabilitowana w ramach NFZ oraz Specjalistycznych Usług Opiekuńczych. Z uwagi na pęcherz neurogenny wymaga stałego, czystego cewnikowania co 3 godziny z przerwą nocną. Od momentu rozpoczęcia leczenia zaparć lekiem Forlax musi też być pampersowana. Aleksandra od roku 2013 ma operacyjnie leczoną skoliozę, do chwili obecnej przeszła już 9 zabiegów operacyjnych powyższego schorzenia. Ponadto w ciągu swojego życia przeszła następujące operacje: operacja plastyczna przepukliny oponowo – rdzeniowej; założenie drenażu komorowo – otrzewnowego; zabieg wg Ponsetiego kończyn dolnych; pełna korekcja okołoskokowa stopy lewej – założenie drutu; usunięcie drutu ze stopy lewej; kraniektomia podpotyliczna, laminektomia C1 – C5, udrożnienie otworu Megendiego, plastyka odbarczająca prawej opony; wymiana drenu obwodowego z powodu dysfunkcji drenażu komorowo – otrzewnowego; laparotomia, appedektomia, drenaż jamy otrzewnej; wymiana drenu obwodowego drenażu komorowo – otrzewnowego. Poza pobytami w szpitalu w celu wykonania zabiegów operacyjnych, Aleksandra jest systematycznie hospitalizowana z powodu konieczności przeprowadzenia okresowych badań i kontroli. Na stałe przyjmuje leki od pęcherza neurogennego, epilepsji i przewlekłych zaparć. Ola porusza się na wózku inwalidzkim z pomocą osób drugich, nie potrafi również siedzieć stabilnie samodzielnie, czasami udaje jej się utrzymać pozycję siedzącą, np. na kanapie, jednak musi podpierać się przy tym rękami. 2 – 3 razy w tygodniu Ola uczęszcza na rehabilitację w ramach NFZ, ponadto jest również objęta nauczaniem indywidualnym oraz zajęciami rewalidacyjnymi w domu. Wydatki związane z rehabilitacją i leczeniem Oli wynoszą miesięcznie ok. tysiąca złotych. Biorąc pod uwagę potrzeby naszej rodziny, nie możemy pozwolić sobie na duże wydatki. Dlatego jesteśmy zmuszeni szukać innych sposobów sfinansowania turnusu rehabilitacyjnego, który dla córki jest szansą na zahamowanie lub zmniejszenie postępujących niedowładów, przykurczy oraz skrzywień kręgosłupa, oraz lepsze funkcjonowanie w przyszłości, być może tylko z niewielką pomocą osób drugich. By jednak to wszystko mogło nastąpić, niezbędna jest stała i systematyczna rehabilitacja. Staramy się wykorzystać każdą możliwość, by córka miała szansę na jak najlepszą rehabilitację. Jednak czasami ze względu na koszty finansowe takiej rehabilitacji, nie jesteśmy w stanie wyłącznie z naszych dochodów jej opłacić. Dlatego jesteśmy zmuszeni prosić ludzi dobrej woli o pomoc w sfinansowaniu turnusu rehabilitacyjnego.

12 992,00 zł ( 26,8% )
Brakuje: 35 477,00 zł
Rafał Ryczyński
Rafał Ryczyński , 18 lat

Rafał pilnie potrzebuje rehabilitacji❗️Podaruj mu szansę na sprawność❗️

Mój syn od 5 roku życia choruje na padaczkę lekooporną. Schorzenia utrudniają mu życie i kiedy jego rówieśnicy marzą o przyszłości, studiach i karierze, Rafał chciałby po prostu funkcjonować, skupić się, nie zapominać… Szpital to drugi dom mojego syna. Badania, leczenie, terapie, rehabilitacja… A tak nie powinno być. Wiem, że Rafałowi nie jest łatwo. Ma problemy z koncentracją, pamięcią, zapomina nawet miesiące czy dni tygodnia. Widzę, jak ciężko pracuje, chociaż boli go ta „inność”. W tej sytuacji niezbędna i kluczowa jest rehabilitacja, by nie tylko niepełnosprawność umysłowa się nie pogłębiała, ale też utrzymać dobrą motorykę i napięcie mięśni (które ostatnio znów spadło).  Zebrane pieniążki przeznaczymy na turnusy, leczenie specjalistyczne, rehabilitację, specjalną żywność dla Rafała. Będziemy wdzięczni z synem za okazaną pomoc. Dobro zawsze powraca! Mama Rafała 🎦 Zobacz jak radzi sobie Rafał!

12 990,00 zł ( 24,42% )
Brakuje: 40 202,00 zł
Jacek Paprocki
Jacek Paprocki , 52 lata

Jacek walczy o sprawność po wypadku. Pomóżmy!

W lipcu 2022 roku uległem ciężkiemu wypadkowi przy pracach budowlanych. Spadł na mnie strop i zostałem przygnieciony kilkudziesięciokilową betonową płytą. Konsekwencje były potworne...  Doznałem obrzęku mózgu, połamania kości czaszki, kręgów szyjnych i piersiowych, perforacji jelita zakończonego operacją, licznych ran ciętych i zmiażdżeniowych i co najgorsze - amputacji prawej nogi na poziomie uda. Nie jest łatwo zawalczyć o sprawność po czymś tak straszliwym, ale wiem, że nie mogę się poddać. Potrzebuję regularnej i intensywnej rehabilitacji oraz specjalistycznej protezy nogi, dzięki którym mogę trwać przy nadziei, że jeszcze odzyskam to, co odebrał mi wypadek... Jacek   Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

12 952,00 zł ( 3,05% )
Brakuje: 411 179,00 zł
Karina i Zuzia Miłek, Jacek Fudel
7 dni do końca
Karina i Zuzia Miłek, Jacek Fudel , 45 lat

Ratunku! Moje dzieci i ja jesteśmy chorzy! Sama nie dam rady pomóc każdemu z nas!

Ja i moje dzieci mamy dokładnie tę samą chorobę. Ale oprócz tego, każde z nas ma dodatkowe obciążenia. Nie starcza nam już na leczenie! A przecież przed nami jeszcze dalsza diagnostyka i rehabilitacja! Zuzia ma tylko 12 lat, Jacek powoli wkracza już w dorosłość. Chciałabym uchronić ich całą piersią przed wszelkim złem, ale jak mam to zrobić, kiedy sama jestem chora? Zespół Ehlersa Danlosa. Ta rzadka choroba genetyczna postanowiła zamienić nasze życie piekło! Cierpimy podwójnie, a nawet potrójnie – oprócz własnej choroby przeżywamy siebie nawzajem! Pojawiają się u nas trudności niemal na każdym polu: ortopedycznym, gastroenterologicznym, kardiologicznym. Cały czas jesteśmy także pod stałą opieką innych lekarzy! Nie ma już chyba specjalizacji medycyny, która byłaby nam obca! Mój stan  jest coraz gorszy. Ostatnio, z dnia na dzień, miałam zapaść i przez 1,5 godziny lekarze ratowali moje życia! Zdrowie moich dzieci także jest złe!  Syn otrzymał skierowanie na biopsję, ponieważ od kilku lat próbuje leczyć liszaj twardzinowy. Pojawiły się też problemy z kręgosłupem… Diagnoza postawiona z kolei Zuzi  jeszcze bardziej sprawiła, że chcę krzyczeć z bezsilności. Wykryto guza żuchwy! Nie mamy czasu! Zostaliśmy postawieni w TRAGICZNEJ sytuacji! Jako matka, nie mam pieniędzy na leczenie własnych dzieci, ani swojego! Nie mogę przecież wybierać, czy pomogę córce, czy synowi! A oni potrzebują matki! Mam wrażenie, że cały czas tkwimy w jakieś śmiertelnej pułapce! Uwolnij nas z niej, błagam! Bez Waszej pomocy już nigdy nie będziemy zdrowi! Karina

12 948,00 zł ( 15,21% )
Brakuje: 72 159,00 zł
Bartek Sochacki
Bartek Sochacki , 10 lat

Co się dzieje z naszym synkiem? Prosimy, pomóż Bartusiowi!

Pewnego dnia gdy odebrałam synka ze szkoły, cały czas krzyczał. W drodze powrotnej, po kolacji, w nocy, następnego dnia i kolejnego. Tak minął tydzień i drugi, a Bartek nadal krzyczy. Już około pierwszego roku życia zauważyliśmy, że ze zdrowiem Bartusia jest coś nie w porządku. Najpierw lekarze zdiagnozowali problemy z napięciem mięśniowym. Potem w szpitalu walczyliśmy z ciężkim wirusem cytomegalią nabytą. Niestety ta wygrana przez nas walka zakończyła się przykrymi wnioskami – Bartuś nie reaguje na imię i nie utrzymuje kontaktu wzrokowego.  Niedługo przed drugimi urodzinami usłyszeliśmy diagnozę: autyzm dziecięcy. Zaczęliśmy terapie, rehabilitację, dietę, ale rozwój nie poszedł do przodu. Nasz synek nadal nie mówi, do porozumiewania się wykorzystuje komunikację alternatywną. Od połowy września tego roku jego stan zdrowia zaczął się pogarszać. Doszły te pokrzykiwania, nocne pobudki, moczenie się w ciągu dnia… Tak naprawdę ani my, ani lekarze na ten moment nie potrafią powiedzieć, co się dzieje z Bartusiem. Dostaliśmy na cito skierowanie na oddział neurologiczny, ale najbliższy termin jest po Nowym Roku. Martwią mnie też problemy gastrologiczne, nadmierny apetyt i zdiagnozowany początek insulinooporności. Mimo że Bartuś nie je cukru, unika też innych produktów, to bardzo tyje. Martwię się o synka… Jego stan się pogarsza, a ja nie potrafię mu pomóc. Od kilku tygodni nie chodzi do szkoły, a przez to nie ma terapii, które tak bardzo wpływają na jego rozwój i codzienność. Z całego serca proszę Cię o pomoc. Każde zajęcia a domu, szybsza wizyta prywatna, badania to ogromne koszty, którym nie jesteśmy w stanie sami sprostać. Już teraz dziękujemy Ci za pomoc. Jesteś naszym Aniołem! Rodzice Bartka

12 935 zł
Jarosław Riszka
Jarosław Riszka , 38 lat

Choroba niczym koszmar... Pomóż się z niego wybudzić!

Moje życie można podzielić właściwie na dwie części. Tą drugą rozpoczęła chwila, w której usłyszałem diagnozę. Skończyła się rzeczywistość, którą znałem. Wszystkie plany i marzenia przestały mieć znaczenie. Ważne było tylko jedno - mam nowotwór!  Wszystko zaczęło się w grudniu 2021 roku. To właśnie wtedy otrzymałem diagnozę, która brzmiała jak wyrok: nowotwór mózgu i innych części ośrodkowego układu nerwowego. Natychmiast rozpocząłem leczenie.  W marcu przeszedłem operację usunięcia guza. Zabieg był niesamowicie skomplikowany, jednak przebiegł pomyślnie. Byłem pewny, że teraz wszystko się ułoży, że wszystko będzie dobrze. Niestety, los zdecydował inaczej. Za chwilę otrzymałem kolejny cios. Wystąpił u mnie nasilony niedowład prawego nerwu twarzowego, zaburzenia przełykania, niedowład prawej kończyny górnej, utrata słuchu na prawe ucho i problem z zamykaniem prawej powieki. Z początkiem marca stałem się człowiekiem, który potrzebuje pomocy i który musi o tę pomoc prosić...  Obecnie od półtora miesiąca uczęszczam na rehabilitację, która przynosi pierwsze efekty – moja ręka jest już sprawniejsza, mowa stała się wyraźniejsza i znów jestem w stanie samodzielnie jeść. Niestety, wciąż towarzyszy mi wiele innych, uciążliwych dolegliwości - nadal mam problem z czuciem prawej strony twarzy i z zamykaniem prawej powieki. Dziś już wiem, że przede mną naprawdę długa droga do zdrowia i sprawności.  Możliwe, że konieczna będzie operacja rekonstrukcji nerwu twarzowego oraz włożenia płytki do powieki oka – co pozwoli na jej zamykanie. Dodatkowo potrzebuje intensywnej i regularnej rehabilitacji... Wydatki rosną z każdym dniem i coraz bardziej przerastają mnie i moją rodzinę. Przez chorobę nie jestem w stanie pracować, podobnie, jak moja partnerka, która się mną opiekuje i pomaga w każdej, nawet najprostszej czynności. Jest nam niezwykle trudno, bo wiemy, że jeśli nie podejmę dalszego leczenia i rehabilitacji, nigdy nie uda mi się wrócić do dawnego życia.  Rok temu urodziła nam się córka – Julka. Ona mnie potrzebuje, potrzebuje zdrowego ojca. Dlatego nie mogę się poddać! Muszę walczyć dla siebie i przede wszystkim dla mojej rodziny! Proszę pomóżcie mi wygrać tę dramatyczną walkę! Jesteście moją ostatnią deską ratunku!  Jarek

12 918 zł
Kacper Matyja
Kacper Matyja , 8 lat

Autyzm nie może kierować całym życiem Kacperka! Pomóż przejąć kontrolę!

Każdy rodzic zgodzi się, że wychowanie dziecka to jedno największych wyzwań w życiu. Kiedy badania USG pokazały dwa bijące serduszka, byliśmy w szoku, jednocześnie ciesząc się i niedowierzając. Na początku października 2016 roku powitaliśmy na świecie Kacperka i Piotrusia. Chłopcy rośli jak na drożdżach, ale im byli starsi, tym nasz niepokój zwiększał się, gdy przypatrywaliśmy się Kacperkowi. Gdy Kacperek miał około roku, nie wskazywał paluszkiem, nie reagował na swoje imię, nie szukał towarzystwa brata i wciąż nie mówił… Robiliśmy badania słuchu, konsultowaliśmy się neurologa i innych specjalistów. Otrzymana diagnoza potwierdziła, że Kacperek rozwija się w sposób charakterystyczny dla dzieci z autyzmem... Dzieciństwo naszego synka wypełniło się szeregiem terapii logopedycznych, psychologicznych i pedagogicznych. Do tego dochodzą przeróżne badania medyczne z zakresu genetyki, neurologii i gastrologii. Dzięki temu wiemy, co robić dalej, żeby wspomóc rozwój Kacperka. W kwestii terapii autyzmu jest coraz więcej badań i możliwości. Są one bardzo obiecujące i  wzbudzają w nas wiarę, na realną pomoc naszemu synkowi. Choć ma dopiero pięć lat, my zastanawiamy się, co możemy zrobić dziś, by ułatwić mu życie w przyszłości. Prosimy o wsparcie w naszych działaniach - wizyty lekarskie, pogłębione badania medyczne i regularne zajęcia opiewają na koszt kilku tysięcy złotych miesięcznie. Choć sumy są ogromne, nie poddajemy się, bo widzimy, że nasze działania przynoszą efekty. Pragniemy pokazać, że nasze dziecko ma potencjał na rozwój, pomimo trudności, jakie niesie za sobą autyzm. Póki mamy zdrowie i siły, chcemy zrobić wszystko, by nasz syn nie został skazany na margines społeczeństwa, gdy dorośnie. Autyzm nie musi oznaczać zamknięcia we własnym świecie, izolacji czy zachowań, które budzą lęk i niezrozumienie. Są setki przykładów: rodziców i ich autystycznych dzieci, które świetnie potrafią sobie radzić w dorosłości - kończą studia, pracują, rozwijają swoje pasje i prowadzą samodzielne życie. To nas motywuje, by walczyć o przyszłość naszego synka! Nie możemy zbagatelizować możliwości, które dają szansę na poprawę! Mamy wpływ nie tylko na to jak Kacperek będzie funkcjonował, ale też na to jak będą postrzegane osoby z autyzmem. Dlatego prosimy o wsparcie finansowe, aby nie gasła nadzieja na równe traktowanie takich dzieci jak Kacper. Michał i Anna - rodzice Kacperka

12 901 zł
Marcel Kubicki
Marcel Kubicki , 2 latka

Życie Marcelka dopiero się zaczęło! Pomóż mu przetrwać najtrudniejsze momenty!

Nigdy nie pomyślałam, że znajdę się po tej stronie zbiórki. Zawsze byłam po drugiej. Czytałam apele, płakałam i wspierałam na tyle, na ile mogłam. Dzisiaj muszę prosić Was o pomoc w walce o zdrowie mojego dziecka.  Marcelek przeszedł pierwszą operację jeszcze przed narodzinami. To był 25. tydzień ciąży, kiedy przeprowadzono fetoskopową operację rozszczepu kręgosłupa. Jego stan był określany jako ciężki. Zaraz po przyjściu na świat, w 32 tygodniu ciąży, zdiagnozowano u synka wadę serduszka, anemię oraz rozszczep podniebienia. Wciąż przebywamy w szpitalu, ponieważ synek jeszcze nie radzi sobie z samodzielnym oddychaniem. Każdego dnia jeździmy do synka i stale konsultujemy się z lekarzami. Gdy będziemy mogli zabrać Marcela ze szpitala – razem z nim otrzymamy masę recept i skierowań do specjalistów. Już dziś wiemy, że czas oczekiwania to długie, długie miesiące, więc większość będziemy musieli zrealizować prywatnie. Jesteśmy przerażeni, ponieważ koszta rosną z tygodnia na tydzień i zwyczajnie nas przerastają.  Marcelek nie ma nawet trzech miesięcy. Przed nami długie miesiące, a może nawet lata, które pochłoną niezbędne wsparcie. Każda pomoc, wpłata i udostępnienie zbiórki Marcelka to nadzieja dla nas, że nie zabraknie nam sił, by codziennie stawiać czoła nowym wyzwaniom. Rodzice Marcelka

12 842 zł
Stefania Burdukiewicz
Stefania Burdukiewicz , 67 lat

Tamtego wieczora położyłam się spać... I już nie wstałam❗️

Grudniowy wieczór 2022 roku, w którym straciłam władzę w ciele, wydawał się normalny. Mąż oglądał telewizję, ja poszłam położyć się spać. Przebudziłam się w nocy, czując niesamowity ból w biodrach. Gdy przyjechało pogotowie, mogłam jeszcze poruszać palcem u prawej nogi. Kiedy odjechali po podaniu zastrzyku, znów położyłam się spać. I już nie wstałam. Tym razem pogotowie zabrało mnie do szpitala. Zrobili badania i rezonans i w końcu okazało się, że miałam udar rdzenia kręgowego. Skutek – paraliż od pasa w dół. Jeszcze tego samego dnia dostałam skierowanie na rehabilitacje na NFZ, a z własnych środków udało nam się opłacić dodatkowe dwa miesiące. Ciągła rehabilitacja to jedyny sposób, by pokonać tragiczne skutki udaru. Dlatego ćwiczę w domu, regularnie jeżdżę do przychodni, szukam i łapię się każdego sposobu, który pomógłby mi odzyskać sprawność.  Z czasem nogi zaczęły nieco działać, ale nie tak, jak powinny. Przytrzymując się, jestem w stanie na chwilę stanąć. Specjaliści mówią, że to, co wypracuje się w ciągu dwóch lat po udarze, zostanie. Dlatego ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia są tak ważne. Tycimi kroczkami jest szansa, że odzyskam sprawność. Ale koszty dodatkowych rehabilitacji, które mi w tym pomogą, są ogromne i nie poradzimy sobie. Mąż musiał nawet sam wykonać rampę, bym mogła wjechać na wózku do naszego domu. Zatem chcielibyśmy zwrócić się do Was z prośbą o choćby najmniejszą pomoc. Każdy gest ma ogromne znaczenie i nie daje mi nadziei, ale realną szansę na zdrowie. Stefania

12 841 zł