Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ryszard Kieroński
Ryszard Kieroński , 67 lat

W wyniku choroby stracił nogę – nie pozwól, by utracił też radość i szansę na lepszą przyszłość❗️

Wszystko zaczęło się od z pozoru niegroźnego urazu – tata uderzył się w palec u stopy. Wtedy jeszcze nikt z nas nie spodziewał się, że to początek walki, która będzie tak dramatyczna. Walki, która trwa do dziś. Nasz tata cierpi na cukrzycę. Choroba spowodowała, że rana po uderzeniu w stopę nie chciała się goić – konieczna była amputacja palców. Niestety, jak się później okazało, zapchane tętnice – brzuszna i udowa, pogorszyły sytuację. Pomimo operacji odetkania tętnic, nogi taty nie udało się już uratować. Przeszedł kolejną amputację – aż na wysokość kolana. Tata przed tymi strasznymi wydarzeniami był bardzo aktywnym mężczyzną. Nazywaliśmy go złotą rączką – był zawsze chętny do pomocy, wspierał nas we wszystkim. To, że nie jest już teraz w pełni sprawny, bardzo go złamało. Na szczęście ma przy sobie kochającą żonę, która każdego dnia o niego walczy! Spadły na nią wszystkie codzienne obowiązki, w których na miarę możliwości, wspólnie z bratem i mężem staramy się jej pomagać. Do taty 3 razy w tygodniu przyjeżdża rehabilitant. Widzimy, że tata bardzo się stara i robi wszystko, by chociaż częściowo odzyskać sprawność. By móc wyjść na spacer, pomóc mamie w zakupach, odwiedzić wnuki. Niestety teraz nie ma tyle siły w rękach, by utrzymać ciężar ciała, wspomagając się kulami… Bardzo prosimy o wsparcie. Chcemy zakupić tacie protezę i wózek inwalidzki, które znacząco ułatwią jego codzienne funkcjonowanie. Musimy też opłacić dalsze leczenie i rehabilitację, która będzie musiała być realizowana prywatnie, gdy tata wykorzysta wszystkie przyznane godziny zajęć na NFZ. To wszystko generuje ogromne koszty i mocno obciążą nasz rodziny budżet. Czy otworzysz dla taty swoje serce? Twoje wsparcie będzie na wagę złota! Żona, dzieci i najbliżsi Ryszarda

14 903,00 zł ( 48,3% )
Brakuje: 15 949,00 zł
Tymuś Matusiak
Tymuś Matusiak , 16 miesięcy

O lepsze jutro trzeba zawalczyć już dziś! Zbieramy na operację!

Jeszcze zanim Tymek przyszedł na świat, usłyszeliśmy od lekarza, że prawdopodobnie urodzi się on z ciężką wadą. Czas, który z początku był najszczęśliwszym momentem naszego życia, szybko zamienił się w dni pełne niepewności i lęku o zdrowie naszego maluszka. Choć trudno było nam się pogodzić z diagnozą, wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić mu odpowiednią opiekę medyczną, która da nadzieję na lepszą przyszłość. Tymuś urodził się z dwustronnym rozszczepem warg wyrostka zębodołowego i podniebienia. Jest to jedna z najczęstszych i najcięższych wad rozwojowych w obrębie głowy. Jej leczenie jest wieloetapowe i długotrwałe. Synek potrzebuje wielu operacji z dziedziny chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej korygujących rozległą wadę. Tymek od samego początku jest pod stałą opieką pediatry, neonatologa i neurologopedy. Teraz wyruszamy w dalszą drogę wieloetapowych operacji, które nie są refundowane. Choć jesteśmy na samym początku, już teraz wiemy, że leczenie pochłonie duże sumy pieniędzy, których może nam zabraknąć. Dziś jesteśmy już w domu. Uczymy się, jak opiekować się naszym synkiem. Próbujemy odnaleźć się w tej nowej i trudnej rzeczywistości. Czekamy na konsultację ze specjalistą, który zaplanuje dalsze leczenie. Nie chcemy, aby nasz synek odbiegał wyglądem od innych dzieci. Nie chcemy, by był wytykany przez nie palcem. Chcemy pokazać mu, że pomimo trudności, jakie spotkały go już na samym początku, może mieć naprawdę dobre i szczęśliwe życie. Z całego serca prosimy, pomóżcie nam, by to marzenie się spełniło! Paulina i Łukasz, rodzice Tymka Kwota zbiórki jest szacunkowa

14 893,00 zł ( 69,99% )
Brakuje: 6 384,00 zł
Hania Urbańczyk
Hania Urbańczyk , 8 lat

By samodzielność nie pozostała tylko marzeniem... Pomóż Hani!

Walka naszej córeczki zaczęła się chwilę po tym, jak przyszła ona na świat. Nie o takim życiu dla niej marzyliśmy, jednak los szybko zweryfikował nasze plany... Opóźnienie rozwoju psychoruchowego, encefalopatia, padaczka. Ciężar kolejnych diagnoz spadał na nas, przygniatając coraz bardziej.  Kiedy Hania skończyła miesiąc, nie chciała jeść i spać. Chwilę później trafiła do szpitala, gdzie przyszło jej zmierzyć się z wieloma infekcjami. Tak zaczęła się nasza trudna droga. Wędrówki od lekarza do lekarza, systematyczne rehabilitacje i strach co dalej. Naszym celem i pragnieniem jest umożliwienie Hani samodzielnego i szczęśliwego życia. Chcemy skupić się na afazji mowy - zintensyfikować zajęcia logopedyczne, swoboda komunikacji z innymi jest podstawą do dalszego rozwoju Hani. My, siostra Zosia i rodzina, która często z nią przebywa rozumie większość tego co mówi jednak obcy nie bardzo, Hania mówi niewyraźnie, nie wymawia niektórych liter i sylab, nie buduje swobodnie zdań złożonych. Proszę, pomóż nam!

14 879 zł
Kacper Świstak
Kacper Świstak , 9 lat

Nigdy nie miał łatwo, dzisiaj chcemy go wesprzeć - POMOŻESZ?

Ciąża przebiegała prawidłowo. Niestety, zaraz po porodzie zaczęły się lawino nasze trudności. Myśleliśmy, że rehabilitacja pomoże, niestety... Sytuacja i stan zdrowia Kacpra okazały się o wiele poważniejsze! Z czasem zauważaliśmy różnice w rozwoju, odruchach, umiejętnościach, jakie powinno mieć dziecko w jego wieku, a jakich niestety u niego nie ma. Kacper był rehabilitowany, ale lekarze sugerowali jeszcze badania genetyczne.  Okazało się najgorsze... Sama rehabilitacja nie zmieni naszej sytuacji!  Diagnozy, jakie usłyszeliśmy, dały jasno do zrozumienia – Kacper już zawsze będzie potrzebował leczenia. Stwierdzono m.in. opóźnienie rozwoju psychoruchowego, uogólniona wiotkość, niepełnosprawność intelektualna w stopniu znacznym, brak mowy, hipotonia, zaburzenia behawioralne, cechy dysmorfii, Zespół Wanderburga... I tak zaczęła się nasza walka. Do 7 roku życia mieliśmy refundowaną rehabilitację, dziś zaczynamy wszystko na własny koszt. Kacpi ma zajęcia w przedszkolu, ale później wraca do domu i potrzebuje dalszego wsparcia. Nasz synek potrzebuje pomocy w każdej czynności samoobsługowej. Musi być karmiony, myty, ubierany. Rozumie niewiele, kontakt jest utrudniony. Jego komunikaty werbalne to krzyk i piski. Kacper chodzi, ale jego chód nie jest prawidłowy. Gdy chcemy poruszać się na dłuższe dystanse, zaczyna się kłopot. Z wózka specjalistycznego wyrósł i stał się naprawdę dużym chłopakiem, dlatego przychodzimy prosić o wsparcie.  Potrzebujemy środków na wózek, którym moglibyśmy bezpiecznie transportować syna. Nie jestem już w stanie go nosić, a z kolei nawet niedługie dystanse stanowią dla niego problem. Bardzo potrzebujemy wsparcia... Nasz syn musi być rehabilitowany, musi mieć stałe terapie i zajęcia, które mamy nadzieję, kiedyś przyniosą efekty i choć trochę samodzielności...  Pomożesz nam? Proszę! Mama

14 855,00 zł ( 27,92% )
Brakuje: 38 337,00 zł
Jan Jasica
14:27:32  do końca
Jan Jasica , 13 lat

Możesz sprawić, że przyszłość Jasia będzie piękna! W Tobie nadzieja!

Janek ma 11 lat i do tej pory nie miał szansy na normalne dzieciństwo. Synek zmaga się ze złożonym brakiem odporności, czego skutkiem były liczne infekcje, często kończące się pobytem w szpitalu. Dzięki poświęceniu niezliczonej rzeszy lekarzy wielu specjalizacji miał szansę funkcjonować jak jego rówieśnicy. Proces ustalenia najskuteczniejszej dla synka  metody leczenia trwał kilka lat, co wiązało się z niezliczoną ilością badań, zabiegów i kolejnymi długotrwałymi okresami hospitalizacji i przyjmowaniem leków... Całe szczęście się opłaciło!  Znalazł się sposób na lepsze jutro. Ogromna nadzieja dla naszego Jasia! Ustalono, że jedyną szansą dla Janka na normalne życie jest przeszczep szpiku. Co więcej, niezwykle szybko udało się znaleźć dawcę! Obecnie przebywam razem z Jankiem w klinice w Bydgoszczy, gdzie przed planowanym przeszczepem, synek poddawany będzie chemioterapii. Ze względu na duże ryzyko zakażenia wirusem CMV, który ma wpływ na rokowania po przeszczepie, lekarze zdecydowali o konieczności podawania profilaktycznego leku, który zwiększy szanse Janka. Niestety lek ten nie jest refundowany, a koszt jednego opakowania to 17 000 – 18 000 zł… Stąd nasz apel o pomoc. Jesteśmy świadomi, że przeszczep to jedyna szansa dla naszego syna. Najbardziej ze wszystkiego pragniemy, by mógł w przyszłości wieść szczęśliwe życie. Ten niezwykle drogi lek to nadzieja, że przeszczep się przyjmie i wszystko się uda. Proszę, daj nam tę nadzieję… Jaś zasługuje na normalne życie i piękne dzieciństwo! Agata i Zbigniew, rodzice

14 818,00 zł ( 25,79% )
Brakuje: 42 629,00 zł
Andrzej Kohnke
Andrzej Kohnke , 59 lat

Wylew i udar zabrały wszystko – żona Andrzeja również choruje!

Mój tata jest po dwóch wylewach, udarze niedokrwiennym lewej półkuli mózgu. Niestety dodatkowo wykryto u niego padaczkę oraz cukrzyce typu II. Wylew i udar zmieniły całe jego życie. Ma problemy z poruszaniem się przez paraliż prawej strony ciała.  W najlepszym wypadku tata jest w stanie przemieszczać się przy pomocy wózka inwalidzkiego, lecz każde jego zejście z wózka wymaga przenoszenia go do łóżka. To nie jedyne przeciwności w codziennym funkcjonowaniu… Posiada duży problem w komunikacji, ponieważ ma głęboką afazję, czyli zaburzenie mowy spowodowane uszkodzeniem mózgu. Wymaga całodobowej opieki oraz regularnego brania lekarstw, a także intensywnej rehabilitacji. Stan zdrowia taty nie pozwala mu na samodzielne funkcjonowanie w środowisku na tyle, że został on całkowicie ubezwłasnowolniony.  Jego opiekunem prawnym jest moja mama, a jego żona – Joanna. Mama również choruje. Ma duże problemy z sercem. Wada, z którą się mierzy to kardiomopatia przerostowa zawężająca lewej komory. Posiada wszczepiony rozrusznik serca, z tego powodu nie powinna podnosić ciężarów, maksymalnie 5 kilogramów.  Celem założenia zbiórki jest przezwyciężanie trudnej sytuacji życiowej moich rodziców, którzy nie są w stanie samodzielnie funkcjonować, wykorzystując własne zasoby materialne oraz uprawnienia. Ich trudna sytuacja materialna wynika z ponoszenia wysokich kosztów życia osoby niepełnosprawnej. Jedynym źródłem utrzymania jest renta. Dodatkową trudnością jest brak możliwości przystosowania starego domu do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Bardzo proszę Cię o pomoc! Każda wpłata ma realny wpływ na życie moich rodziców. Dziękuję Ci już teraz z całego serca za okazane wsparcie! Adrian, syn

14 812 zł
Ewa Olszewska
Ewa Olszewska , 49 lat

Ból zdominował życie! Pomóż Ewie

Dwie nieplanowane i nieudane operacje kręgosłupa spowodowały, że moja niepełnosprawność się pogłębiła – żyłam ze stałym bólem i niedowładem lewej nogi. Podczas pobierania świadczenia rehabilitacyjnego zwolniono mnie z pracy.  Utraciłam zdolność do wykonywania zawodu. Otrzymałam rentę z tytułu częściowej niezdolności do pracy. Brakowało już nam środków, by żyć jak dotychczas, więc po kolei rezygnowaliśmy z różnych aktywności. Walczyłam o powrót do zdrowia, rehabilitowałam się.  W kolejnej pracy nie byłam w stanie wykonywać powierzanych mi obowiązków. Dwukrotnie w ciągu 6. miesięcy dopadła mnie rwa kulszowa, przebywałam na długich zwolnieniach lekarskich. Musiałam zrezygnować z pracy. W listopadzie 2022 roku nagle, bez żadnej przyczyny, dostałam płynotoku – wypadło mi jądro miażdżyste i uszkodziło rdzeń kręgowy. W wyniku czego w trybie nagłym trafiłam do szpitala. Leczenie jeszcze się nie zakończyło. Natomiast miałam tylko 2. opcje do wyboru. Hospicjum lub wszczepienie neurostymulatora bólu.  Zawsze byłam osobą bardzo aktywną, cieszyłam się życiem, mimo swoich ograniczeń i permanentnego bólem. Prowadziłam warsztaty dla dzieci i dorosłych, udzielałam się charytatywnie, oddawałam krew. Hospicjum było nie do przyjęcia. Wszczepiono mi neurostymulator bólu, którego zadaniem jest zniesienie bólu do tzw. akceptowalnego poziomu (przy wspomaganiu lekami na neuralgię i silnymi przeciwbólowymi do stosowania w domu). Uczę się współpracy z urządzeniem. Jest trudno. Nadal mam neuralgię, obumarł mi nerw kulszowy, zanikają mięśnie, w nocy nie mogę zasnąć z powodu bólu. Na tę chwilę jestem wyłączona z życia. Głównie leżę, przemieszczam się w obrębie mieszkania, próbuje spacerów z pomocą męża wokół bloku. Nawet to jest wyzwaniem!   Nie poddaje się i walczę. Chcę wrócić do sprawności na tyle, by móc wrócić do pracy zawodowej i godnie żyć. Znam swoje ograniczenia. Obecnie są jeszcze większe, ale wierzę, że się uda. Potrzebuję jednak wsparcia w celu podjęcia kosztownych rehabilitacji, zakupu leków i ewentualnie sprzętu, który ułatwi mi życie. Bardzo proszę Cię o pomoc! Ewa

14 810 zł
Marysia Kanarska
11 dni do końca
Marysia Kanarska , 11 lat

Koszmar, który się nie kończy... Pomóż wygrać z białaczką!

„Twoje dziecko ma nowotwór” – takie zdanie potrafi wywrócić całe życie do góry nogami... Wszystkie plany, marzenia i pragnienia odchodzą w zapomnienie. Pozostaje jedynie paraliżujący strach i lęk o życie ukochanej córeczki… Nasza Marysieńka jest tancerką, a właściwie była, bo dziś najmniejszy krok to dla niej nadludzki wysiłek... Zniknęły gęste warkocze z jej głowy, iskierki radości z oczu i psotny uśmiech z ust, tylko jedno się nie zmieniło – chęć do życia. Mimo wielkiego bólu, Marysia wciąż dzielnie walczy, jednak bez Waszej pomocy nigdy nie wygra...  Marysia ma 8 lat i zmaga się z ostrą białaczką limfoblastyczną. Nigdy nie zapomnimy dnia, kiedy usłyszeliśmy ten straszliwy wyrok... W jej obecności staraliśmy się powstrzymywać łzy, ale kiedy tylko zostaliśmy sami, nie mieliśmy już siły bronić się przed płaczem... To był najgorszy moment naszego życia.   Pochodzimy z małej miejscowości na Ukrainie. Niestety, tam nie zaoferowano nam odpowiedniego leczenia tego rodzaju nowotworu. Dlatego bez zastanowienia, zaczęliśmy szukać pomocy poza granicami kraju. Ratunek znaleźliśmy w Polsce. By pokonać chorobę, wyprzedaliśmy cały majątek i w kilka dni opuściliśmy naszą ojczyznę...  Szybko rozpoczęliśmy nowe życie na oddziale onkologii dziecięcej w Łodzi. To miejsce, gdzie człowiek uświadamia sobie, jak bardzo niebezpieczny i nieobliczalny jest nowotwór... Jednak dzięki dużemu doświadczeniu lekarzy, zaczyna również wierzyć, że jest szansa, aby go pokonać... Obecnie Marysia jest w trakcie leczenia. Przyjmuje bardzo silne dawki chemii, które niestety ciężko znosi. Przed chorobą nasza córka była aktywną i wysportowaną tancerką. Uśmiechniętą i radosną dziewczynką, która cieszyła się beztroskim dzieciństwem. Zarażała pogodą ducha i nieskończoną energią. Teraz z bladą twarzą i podkrążonymi oczami nie ma sił, by wstać z łóżka... Każdy ruch sprawia jej ból, a pokonanie krótkiego dystansu staje się dla niej wielkim wyczynem... To straszliwy widok.  Mimo wszystkich trudności staramy się zachować pozory normalnego życia. Uczyć się z nią, bawić i śmieć. Chcemy być silni i wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Niestety, to bardzo trudne...  Od kiedy Marysia zachorowała, codziennie poznajemy bezsilność – tę najgorszą, związaną z życiem własnego dziecka. Nasza walka jest trudna, bolesna i niestety bardzo kosztowna...  Przed nami wiele miesięcy, a może nawet i lat intensywnego leczenia. Koszty przerażają, jednak wiemy, że to jedyny sposób, aby uratować naszą córeczkę...  Zrobimy wszystko, by pokonać chorobę. Gdybyśmy mogli, oddalibyśmy swoje życie, aby tylko Marysia była zdrowa i nie cierpiała... Niestety jedyne, co możemy teraz zrobić, to prosić Was o wsparcie. Koszty leczenia są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego dzisiaj, pełni nadziei błagamy o pomoc! Rodzice

14 784 zł
Rafał Wojciechowski
Rafał Wojciechowski , 14 lat

By autyzm nie odebrał mu radości z życia... Pomagamy!

Rafał urodził się zdrowy. Dzień, w którym przyszedł na świat, był najpiękniejszym dniem w moim życiu. Byłam najszczęśliwsza, że mam go już przy sobie. Nie spodziewałam się, że niebawem będę musiała walczyć o jego zdrowie i sprawność.  Przez pierwsze 3,5 roku życia synka mieszkaliśmy w Anglii. Rafał miał styczność z dwoma językami, w domu natomiast mówiliśmy tylko po polsku. Zauważyłam, że synek bardzo mało mówi i jest skryty. Od razu udałam się do lekarza, jednak specjaliści uważali, że wszystko jest w porządku i to bariera językowa sprawia, że Rafał ma trudności z mową. Zapewniali, że syna na pewno blokuje strach przed innym językiem. Niestety, z biegiem czasu, problemy wciąż nie ustępowały... Dziś jestem wdzięczna sobie, że podjęłam decyzję o powrocie do Polski. Synek trafił do przedszkola, do którego chodziły inne dzieci z orzeczeniami o niepełnosprawnościach. Nauczycielki, widząc zachowanie mojego synka, zasugerowały, żeby udać się na wnikliwe badania, które wykazały całościowe zaburzenia rozwoju. Dzięki temu u Rafała zdiagnozowano autyzm.  Od momentu postawienia diagnozy cały czas walczymy o zdrowie i sprawność Rafałka. Gdy stwierdzono u niego autyzm – zapisałam go do przedszkola prywatnego, w którym miał zapewnioną odpowiednią opiekę. Chodził również do poradni psychologiczno – pedagogicznej, psychiatry, logopedy i na zajęcia ruchowe. Przez te wszystkie lata, aż do teraz, staram się zapewniać mu możliwie prawidłowy rozwój i opiekę odpowiednich specjalistów. Rafał jest nastolatkiem i jego codzienność nie należy do najprostszych. Chodzi do szkoły integracyjnej, widzę, że szuka kontaktu z dziećmi i chce się bawić. Jest bardzo pogodny i towarzyski, pomimo swoich codziennych trudności. Potrzebuje czułości, często przytula się do dzieci – okazując im w ten sposób sympatię. Niestety nie zawsze potrafi się odpowiednio zachować... Jestem z niego dumna, bo radzi sobie z nauką. Bardzo się stara i każdego dnia walczy o swoje zdrowie. Ma jednak problemy z motoryką małą, porusza się samodzielnie, ale łapanie piłki może sprawiać mu kłopot. Mimo to cieszy się życiem i chce się rozwijać. Chciałabym zapewnić mu jak najlepszy rozwój. Zabieram go na turnusy rehabilitacyjne i pilnuję, aby był stale rehabilitowany. Niestety wszystkie te aktywności są bardzo kosztowne, a mi samej ciężko im sprostać. Bardzo proszę o pomoc, każda złotówka jest niezwykle cenna. Tylko regularne, intensywne zajęcia i wizyty u specjalistów pomogą Rafałowi w skomplikowanej rzeczywistości.  Mama Rafałka  

14 761 zł