Maleńką Marysię dopadło zbyt dużo chorób! Potrzebna Twoja pomoc!
Trudno jednym słowem powiedzieć, co dolega naszej córeczce. Za każdym razem ściska nas w gardle, gdy widzimy, że odczuwa tyle bólu... Marysia urodziła się z przepukliną oponowo – rdzeniową, która doprowadziła do niedowładu nóżek oraz wodogłowia. Myśleliśmy, że to koniec nieszczęść. Niestety okazało się, że jest jeszcze gorzej. W trakcie badań postawiono kolejne diagnozy – zespół Arnolda – Chiari II, dysplazja stawów biodrowych, pęcherz neurogenny oraz obniżone napięcie mięśniowe. Założono jej także zastawkę komorowo - otrzewnową. Na myśl, co spotkało nasze dziecko, odczuwamy złość. Towarzyszy nam też rozpacz i bezsilność, bo jako rodzice możemy zrobić tak niewiele. Nasza córeczka skończyła zaledwie roczek i już ma za sobą cztery poważne operacje. Wielokrotnie także zakładano jej gips, który miał korygować te maleńkie nóżki… Marysia nadal nie siedzi. Nawet główki nie trzyma samodzielnie. Martwimy się o jej rozwój intelektualny, ponieważ przy jej chorobach, może być różnie… Nie spędzamy z córeczką czasu na placu zabaw. Zamiast tego regularnie odwiedzamy gabinety neurochirurga, neurologa, chirurga, ortopedy, okulisty, urologa, nefrologa. Na pamięć znamy już każdą ścianę w szpitalach. Córka wymaga regularnej rehabilitacji prowadzonej przez wykwalifikowanych fizjoterapeutów oraz stałej opieki wielu lekarzy specjalistów. Potrzebuje również sprzętu rehabilitacyjnego, abyśmy mogli ćwiczyć z nią w domu. Nie wiemy, kiedy i czy w ogóle, zobaczymy kiedyś jej pierwsze kroki. Mimo tego całego nieszczęścia Marysia jest dla nas całym światem, największą miłością, dla której mamy siłę walczyć każdego dnia. To niesamowicie wrażliwa i radosna dziewczynka, która daje nam dużo uśmiechu na twarzy. Nie wiemy już co robić. Staraliśmy się sami opłacać koszty leczenia naszej córki, ale teraz katalog jej potrzeb staje się coraz większy. Prosimy Państwa o pomoc, pomóżcie nam zapewnić Marysi leczenie i rehabilitację. Pragniemy, aby nasze dziecko było w przyszłości samodzielne, ale bez Waszej pomocy nie będzie to możliwe. Rodzice Marysi