Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aleksander Rumiński
Aleksander Rumiński , 10 lat

Nierówna walka to jego codzienność - pomożesz Olkowi❓

Jesteśmy ogromnie wdzięczni za każdy gest wsparcia przy poprzedniej zbiórce!  Systematyczna rehabilitacja jest najważniejsza w przypadku naszego syna i walki o jego zdrowia. Niestety jej brak powoduje przykurcze i ogromny ból. Skończyły nam się środki finansowe. Terapia i leczenie wyczerpały wszystkie nasze oszczędności i zebrane pieniądze. Syn zaczyna szybciej rosnąć, dlatego potrzebujemy dużo intensywnej rehabilitacji, żeby nie utracić zdobytych dotychczas umiejętności.  Prosimy, nie zostawiajcie nas! Nasza historia:  Moja ciąża nie należała do tych książkowych. Walczyłam ze wszystkich sił, by nosić synka jak najdłużej pod sercem. Niestety nie miał tyle szczęścia co inne dzieci. Olek urodził się ponad 3 miesiące przed terminem, a w wyniku komplikacji okołoporodowych i niedotlenienia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Ogromny cios. Nie tak miało być! Oluś miał urodzić się zdrowy... Skrajny wcześniak, 650 gramów… Był taki słaby, taki malutki. Walczyliśmy o każdy dzień jego życia, o każdy oddech. Na ręce pierwszy raz wzięłam go dopiero po 55 dniach. Pierwsze 3,5 miesiące swojego życia spędził w szpitalu.  Życie z niepełnosprawnym dzieckiem to zmaganie się z przeciwnościami losu każdego dnia. Nie wiemy, co przyniesie jutro. Dziecku z MPD trzeba poświecić się w całości. Olek nie chodzi i nie siedzi, mówi tylko kilka prostych słów. Porozumiewamy się za pomocą znaków i piktogramów. Walczymy o jego sprawność i samodzielność, ale jest to bardzo trudne. Główną barierą są pieniądze, których potrzeba naprawdę dużo. Jednak wystarczy jedno spojrzenie Olka i znowu nabieramy wiatru w żagle. Chcemy działać!  Szczęście Olusia jest dla nas najważniejsze. Codzienna rehabilitacja i sprzęt medyczny pochłaniają ogromne sumy. Olek jest całkowicie zależny od pomocy innych we wszystkich czynnościach.  Bardzo potrzebujemy waszego wparcia! Kochający Rodzice → Zmagania Olusia możecie także obserwować na Facebook'u → oraz wspierać poprzez licytacje  Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.   

14 977,00 zł ( 37,54% )
Brakuje: 24 917,00 zł
Radosław Olejnik
Radosław Olejnik , 61 lat

Dzień, który zmienił wszystko... Pomagamy panu Radosławowi!

24 marca o 7.56 odebrałam telefon od mamy „tata dostał udaru, zabrało go pogotowie” nóż wbity w serce zranił tak mocno ze nie mogłam nic mówić. Po chwili pomyślałam bądź silna i myśl pozytywnie. Powiedziałam – mamo spakuj tacie najpotrzebniejsze rzeczy, okulary, bo uwielbia czytać, zegarek jego ulubiona rzecz bez której nie ruszał się z domu. Ale tacie niestety nie będzie długo potrzebny zegarek... Tata dostał bardzo rozległego udaru niedokrwiennego lewej półkuli, ma niedowład prawej ręki oraz nogi, afazje (nie mówi, nie wszystko rozumie), stracił zdolność połykania, wiec jest karmiony przez PEGa. Podczas pobyty w szpitalu 3 razy odbieraliśmy telefon, aby przyjeżdżać, bo stan taty jest bardzo ciężki i może nie przeżyć, ale tata walczył. I walczyć chce dalej, lecz dzięki NFZ dla którego tata jest pacjentem nierokującym, nie został skierowany na rehabilitacje wczesną poudarową, która jest refundowana nawet do 16 tygodni… Musieliśmy szukać pomocy w komercyjnych ośrodkach. Znaleźliśmy ośrodek rehabilitacyjno opiekuńczy, ale koszty pobytu taty wiążą się z ogromnymi kwotami miesięcznie. Potrzebna jest rehabilitacja, opieka, zajęcia z neurologopedami, konsultacje specjalistyczne, leki, Specjalne środki pielęgnacyjne przeciwodleżynowe. Koszt 4 tygodniowego pobyty w zależności od ilości godzin rehabilitacji to około 20 tysięcy zł. By tata wrócił choćby do częściowej sprawności, będzie musiał spędzić w ośrodku co najmniej 4 miejsce. Pierwszy rok po udarze i rehabilitacja są najważniejsze i trzeba ćwiczyć, jak najintensywniej się da. Po 41 dniach pobytu w szpitalu na oddziale neurologicznym tata został wypisany- ze wskazaniem przez szpital na ZOL. Zorganizowaliśmy pieniądze na pierwsze 4 tygodnie pobytu taty w ośrodku, aby mógł się rehabilitować. Tata od kilku dniu jest w ośrodku. Po wypisie ze szpitala trafił tam i od razu zaczęto zajęcia z rehabilitantami oraz logopedami. Tata walczy o sprawność. Jest zadowolony, uśmiecha się. Kiwa głowa na tak, że chce gdy mówimy mu że musi walczyć, bo ma dla kogo. Proszę, pomóżmy tacie odzyskać choćby cześć sprawności. Bardzo proszę o wpłaty na dalsza rehabilitacje. Tak bardzo chciałabym, aby jeszcze powiedział coś do nas. Aby nie czuł się uwięziony we własnym ciele… Z góry dziękuje. Anna

14 975 zł
Magdalena Tomczak
12 dni do końca
Magdalena Tomczak , 35 lat

Walczę dla dzieci – nie mam już pieniędzy na leczenie!

Choruję, odkąd jestem nastolatką. Lata lecą, a nowe diagnozy ciągle dochodzą. Boję się, co będzie dalej. Jak dam radę utrzymać siebie i dwójkę dzieci. Koszty leczenia są tak wysokie… Gdy miałam 16 lat, zdiagnozowano u mnie chorobę Leśniowskiego-Crohna. Jest ona związana z jelitami i powoduje przewlekły stan zapalny. Gdyby tego było mało, lekarze wykryli dodatkowo arytmię serca oraz wydłużony i uwypuklony łuk aorty. Mam również problemy ze stawami. Jestem w trakcie diagnozy choroby tkanki łącznej. W 2013 roku przeszłam skomplikowaną operację kręgosłupa. Te wszystkie schorzenia i choroby bardzo obciążają moją psychikę. Aktualnie leczę się z powodu depresji. Ciężko mi jest walczyć, wstać rano, odnaleźć sens życia, gdy otacza mnie tylko cierpienie, rozpacz i piętrzące się rachunki. Od stycznia nie mogę zwalczyć nawracających infekcji. Ostatnią przeszłam tak poważnie, że skończyłam w szpitalu. Cierpię na silną niedokrwistość z powodu niedoboru żelaza. Jedynym ratunkiem są wlewy dożylne... Jeszcze niedawno prowadziłam własną działalność, jednak poprzez problemy zdrowotne nie mam już żadnego dochodu... Nie daję sobie już rady udźwigać kosztów życia i leczenia. Bardzo proszę Cię o pomoc! Muszę sprostać codzienności dla siebie, dla moich dzieci… Nie dam rady bez Twojego wsparcia. Magda

14 957 zł
Andrzej Szymczyszyn
Andrzej Szymczyszyn , 27 lat

Bez pilnej rehabilitacji nie stanę na nogi... Bardzo proszę o pomoc❗️

Choć jestem jeszcze tak młody, choroba spowodowała, że moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. Na co dzień zmagam się z dziecięcym porażeniem mózgowym, nadciśnieniem, mam także niedowład czterokończynowy. Najbardziej boli fakt, że choroba nie odpuści nigdy. Już zawsze moja codzienność będzie kręcić się wokół lekarzy, leków, rehabilitacji, czy szpitali... I chociaż tak bardzo bym chciał chociaż przez jeden dzień poczuć, co to znaczy być zdrowym człowiekiem, wiem, że to się nigdy nie wydarzy... To dzięki walce moich rodziców i mojej długotrwałej rehabilitacji udało mi się odzyskać w miarę normalne życie, bo choroba nie daje o sobie zapomnieć. Od kilku lat zmagam się ze strasznym bólem prawej stopy, który uniemożliwia mi normalne życie, a chociażby krótki spacer stanowi wyzwanie. Po wielu wizytach u lekarzy i diagnostyce okazało się, że mam bardzo duże zmiany zwyrodnieniowe, które powodują ból. Lekarz zakwalifikował mnie do operacji artrodezy, czyli usztywnienia stopy. Informacja ta bardzo mnie ucieszyła, ale tylko na chwilę. Termin operacji na NFZ został wyznaczony dopiero za 5 lat! Dla mnie to kolejne lata cierpienia i kolejne dawki silnych leków przeciwbólowych...  Po tej wiadomości postanowiłem skonsultować się z lekarzami z prywatnej kliniki w Poznaniu. Zakwalifikowano mnie do szybszej operacji, której termin wyznaczono na początek lutego 2024 roku. Wiąże się ona jednak z wysokimi kosztami. Do tego dojazdy, rehabilitacja... Proszę z całego serca o wsparcie. Za każdą wpłatę czy udostępnienie pięknie dziękuję. Zapraszam również do wsparcia mojej zbiórki poprzez licytacje. Andrzej Licytacje dla Andrzeja

14 928,00 zł ( 43,06% )
Brakuje: 19 732,00 zł
Paweł Stelmaszyński
16:29:35  do końca
Paweł Stelmaszyński , 11 lat

Nie chcę tęsknić za nieznanym... Pomóż wyjechać Pawełkowi na turnus!

Nie mogę uwierzyć, że czas tak szybko płynie. Pawełek ma już 9 lat, a ja wciąż mam wrażenie jakby od chwili jego narodzin minęło zaledwie kilka dni. Niestety okoliczności przyjścia synka na świat nie były takie, jak sobie wcześniej wyobrażaliśmy. Podczas porodu pojawiły się liczne komplikacje, wskutek których Pawełek otrzymał zaledwie 1 punkt w skali Apgar - nie płakał jak inne noworodki, nie oddychał, nie wiedzieliśmy, czy przeżyje… Paweł na szczęście wygrał tę trudną walkę, jednak pozostawiła ona po sobie trwały ślad w postaci mózgowego porażenia dziecięcego, niedowładu czterokończynowego, padaczki, refluksu żołądkowo-jelitowego i niedoczynności tarczycy.  Mimo swojego wieku syn nie mówi, nie siedzi samodzielnie, a o chodzeniu na ten moment nie ma mowy. Niestety jego życie nie przypomina ani trochę tego, które wiodą jego rówieśnicy. Opanowanie nawet tych, mogłoby się wydawać, najprostszych umiejętności jest dla Pawełka w dalszym ciągu ogromnym wyzwaniem, dlatego syn musi być pod stałą opieką.  Paweł zawsze jest zaciekawiony, kiedy widzi lub słyszy odgłosy dobiegające z placu zabaw. Serce pęka mi wtedy na pół, bo wiem, że syn sam nie jest w stanie opuścić wózka i pobiec na huśtawkę, na drabinki. W oczach synka widzę jednak wesołe ogniki i zapał do działania. Codzienna rehabilitacja metodą Vojty, pionizacja czy ćwiczenia ogólnorozwojowe, chociaż wyczerpujące, są aktywnością ruchową, która jest niezbędna.  Szansą na dalszą walkę o jak najlepsze jutro są turnusy rehabilitacyjne, w czasie których synek pracuje nad znormalizowaniem napięcia mięśniowego oraz nad podstawowymi umiejętnościami, takimi jak samodzielne siadanie. Pozwola to zapobiec powstawaniu wad postawy – muszą one być stale korygowane, w przeciwnym razie uziemią Pawła w wózku na zawsze. Turnus rehabilitacyjny to dla syna czas intensywnej pracy, który zaowocuje w przyszłości. Jest to także podstawa dla dalszej rehabilitacji w domu, dlatego bardzo proszę Was o pomoc w zebraniu potrzebnych środków! Anna, mama

14 905,00 zł ( 68,67% )
Brakuje: 6 798,00 zł
Ryszard Kieroński
Ryszard Kieroński , 67 lat

W wyniku choroby stracił nogę – nie pozwól, by utracił też radość i szansę na lepszą przyszłość❗️

Wszystko zaczęło się od z pozoru niegroźnego urazu – tata uderzył się w palec u stopy. Wtedy jeszcze nikt z nas nie spodziewał się, że to początek walki, która będzie tak dramatyczna. Walki, która trwa do dziś. Nasz tata cierpi na cukrzycę. Choroba spowodowała, że rana po uderzeniu w stopę nie chciała się goić – konieczna była amputacja palców. Niestety, jak się później okazało, zapchane tętnice – brzuszna i udowa, pogorszyły sytuację. Pomimo operacji odetkania tętnic, nogi taty nie udało się już uratować. Przeszedł kolejną amputację – aż na wysokość kolana. Tata przed tymi strasznymi wydarzeniami był bardzo aktywnym mężczyzną. Nazywaliśmy go złotą rączką – był zawsze chętny do pomocy, wspierał nas we wszystkim. To, że nie jest już teraz w pełni sprawny, bardzo go złamało. Na szczęście ma przy sobie kochającą żonę, która każdego dnia o niego walczy! Spadły na nią wszystkie codzienne obowiązki, w których na miarę możliwości, wspólnie z bratem i mężem staramy się jej pomagać. Do taty 3 razy w tygodniu przyjeżdża rehabilitant. Widzimy, że tata bardzo się stara i robi wszystko, by chociaż częściowo odzyskać sprawność. By móc wyjść na spacer, pomóc mamie w zakupach, odwiedzić wnuki. Niestety teraz nie ma tyle siły w rękach, by utrzymać ciężar ciała, wspomagając się kulami… Bardzo prosimy o wsparcie. Chcemy zakupić tacie protezę i wózek inwalidzki, które znacząco ułatwią jego codzienne funkcjonowanie. Musimy też opłacić dalsze leczenie i rehabilitację, która będzie musiała być realizowana prywatnie, gdy tata wykorzysta wszystkie przyznane godziny zajęć na NFZ. To wszystko generuje ogromne koszty i mocno obciążą nasz rodziny budżet. Czy otworzysz dla taty swoje serce? Twoje wsparcie będzie na wagę złota! Żona, dzieci i najbliżsi Ryszarda

14 903,00 zł ( 48,3% )
Brakuje: 15 949,00 zł
Tymuś Matusiak
Tymuś Matusiak , 16 miesięcy

O lepsze jutro trzeba zawalczyć już dziś! Zbieramy na operację!

Jeszcze zanim Tymek przyszedł na świat, usłyszeliśmy od lekarza, że prawdopodobnie urodzi się on z ciężką wadą. Czas, który z początku był najszczęśliwszym momentem naszego życia, szybko zamienił się w dni pełne niepewności i lęku o zdrowie naszego maluszka. Choć trudno było nam się pogodzić z diagnozą, wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić mu odpowiednią opiekę medyczną, która da nadzieję na lepszą przyszłość. Tymuś urodził się z dwustronnym rozszczepem warg wyrostka zębodołowego i podniebienia. Jest to jedna z najczęstszych i najcięższych wad rozwojowych w obrębie głowy. Jej leczenie jest wieloetapowe i długotrwałe. Synek potrzebuje wielu operacji z dziedziny chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej korygujących rozległą wadę. Tymek od samego początku jest pod stałą opieką pediatry, neonatologa i neurologopedy. Teraz wyruszamy w dalszą drogę wieloetapowych operacji, które nie są refundowane. Choć jesteśmy na samym początku, już teraz wiemy, że leczenie pochłonie duże sumy pieniędzy, których może nam zabraknąć. Dziś jesteśmy już w domu. Uczymy się, jak opiekować się naszym synkiem. Próbujemy odnaleźć się w tej nowej i trudnej rzeczywistości. Czekamy na konsultację ze specjalistą, który zaplanuje dalsze leczenie. Nie chcemy, aby nasz synek odbiegał wyglądem od innych dzieci. Nie chcemy, by był wytykany przez nie palcem. Chcemy pokazać mu, że pomimo trudności, jakie spotkały go już na samym początku, może mieć naprawdę dobre i szczęśliwe życie. Z całego serca prosimy, pomóżcie nam, by to marzenie się spełniło! Paulina i Łukasz, rodzice Tymka Kwota zbiórki jest szacunkowa

14 893,00 zł ( 69,99% )
Brakuje: 6 384,00 zł
Hania Urbańczyk
Hania Urbańczyk , 8 lat

By samodzielność nie pozostała tylko marzeniem... Pomóż Hani!

Walka naszej córeczki zaczęła się chwilę po tym, jak przyszła ona na świat. Nie o takim życiu dla niej marzyliśmy, jednak los szybko zweryfikował nasze plany... Opóźnienie rozwoju psychoruchowego, encefalopatia, padaczka. Ciężar kolejnych diagnoz spadał na nas, przygniatając coraz bardziej.  Kiedy Hania skończyła miesiąc, nie chciała jeść i spać. Chwilę później trafiła do szpitala, gdzie przyszło jej zmierzyć się z wieloma infekcjami. Tak zaczęła się nasza trudna droga. Wędrówki od lekarza do lekarza, systematyczne rehabilitacje i strach co dalej. Naszym celem i pragnieniem jest umożliwienie Hani samodzielnego i szczęśliwego życia. Chcemy skupić się na afazji mowy - zintensyfikować zajęcia logopedyczne, swoboda komunikacji z innymi jest podstawą do dalszego rozwoju Hani. My, siostra Zosia i rodzina, która często z nią przebywa rozumie większość tego co mówi jednak obcy nie bardzo, Hania mówi niewyraźnie, nie wymawia niektórych liter i sylab, nie buduje swobodnie zdań złożonych. Proszę, pomóż nam!

14 879 zł
Kacper Świstak
Kacper Świstak , 9 lat

Nigdy nie miał łatwo, dzisiaj chcemy go wesprzeć - POMOŻESZ?

Ciąża przebiegała prawidłowo. Niestety, zaraz po porodzie zaczęły się lawino nasze trudności. Myśleliśmy, że rehabilitacja pomoże, niestety... Sytuacja i stan zdrowia Kacpra okazały się o wiele poważniejsze! Z czasem zauważaliśmy różnice w rozwoju, odruchach, umiejętnościach, jakie powinno mieć dziecko w jego wieku, a jakich niestety u niego nie ma. Kacper był rehabilitowany, ale lekarze sugerowali jeszcze badania genetyczne.  Okazało się najgorsze... Sama rehabilitacja nie zmieni naszej sytuacji!  Diagnozy, jakie usłyszeliśmy, dały jasno do zrozumienia – Kacper już zawsze będzie potrzebował leczenia. Stwierdzono m.in. opóźnienie rozwoju psychoruchowego, uogólniona wiotkość, niepełnosprawność intelektualna w stopniu znacznym, brak mowy, hipotonia, zaburzenia behawioralne, cechy dysmorfii, Zespół Wanderburga... I tak zaczęła się nasza walka. Do 7 roku życia mieliśmy refundowaną rehabilitację, dziś zaczynamy wszystko na własny koszt. Kacpi ma zajęcia w przedszkolu, ale później wraca do domu i potrzebuje dalszego wsparcia. Nasz synek potrzebuje pomocy w każdej czynności samoobsługowej. Musi być karmiony, myty, ubierany. Rozumie niewiele, kontakt jest utrudniony. Jego komunikaty werbalne to krzyk i piski. Kacper chodzi, ale jego chód nie jest prawidłowy. Gdy chcemy poruszać się na dłuższe dystanse, zaczyna się kłopot. Z wózka specjalistycznego wyrósł i stał się naprawdę dużym chłopakiem, dlatego przychodzimy prosić o wsparcie.  Potrzebujemy środków na wózek, którym moglibyśmy bezpiecznie transportować syna. Nie jestem już w stanie go nosić, a z kolei nawet niedługie dystanse stanowią dla niego problem. Bardzo potrzebujemy wsparcia... Nasz syn musi być rehabilitowany, musi mieć stałe terapie i zajęcia, które mamy nadzieję, kiedyś przyniosą efekty i choć trochę samodzielności...  Pomożesz nam? Proszę! Mama

14 855,00 zł ( 27,92% )
Brakuje: 38 337,00 zł