Serduszko Adrianny potrzebuje PILNEJ operacji❗️Prosimy o pomoc❗️
O tym, że nasza córka urodzi się ciężko chora, dowiedzieliśmy się jeszcze, gdy nosiłam ją pod moim sercem. Mina lekarza, który przeprowadzał trzecie badanie prenatalne mówiła wszystko – z serduszkiem Ady jest źle, bardzo źle. Od tamtego dnia szczęście przerodziło się w strach o życie naszego dziecka. Mieliśmy jednak nadzieję, że przypuszczenia lekarza się nie sprawdzą. Niestety! Kolejne wizyty u specjalistów potwierdziły najgorszy scenariusz – Ada urodzi się z bardzo ciężką wadą serca. Zaczęliśmy zadawać sobie pytania, dlaczego właśnie nasze dziecko… Przecież nic na to nie wskazywało… Gdy Ada przyszła na świat mogłam ją tylko pocałować i od razu zabrano ją na oddział neonatologii. Tam przez tydzień leżała w inkubatorze, a w jej maleńkich żyłach płynął lek utrzymujący ją przy życiu. Widok bezbronnego maleństwa łamał moje serce. To, że mogłam być z nią tylko godzinę dziennie potęgowało moją bezsilność. W 13. dniu swojego życia córeczka została poddana operacji serduszka, po czym leżała cztery dni na intensywnej terapii. Wszystko szło dobrze, jednak po przeniesieniu Ady na kardiochirurgię zaczęły pojawiać się częste wymioty, które oddalały nasze wyjście do domu. Kiedy w końcu wyszłyśmy nasza radość nie trwała długo, ponieważ Adrianna cały czas wymiotowała, słabo przybierała na wadze i często jej skóra stawała się sina. By zapobiec jej cierpieniu, jeździliśmy po wielu specjalistach, jednak żaden nie dał nam jasnej odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje. Gdy Ada miała 9 miesięcy udaliśmy się na 3-dniową kontrolę do szpitala w Poznaniu, która przedłużyła się o 1.5 miesiąca ze względu na przebyte infekcje m.in. rotawirus, zapalenie ucha i gardła, zakażenie dróg moczowych i zapalenie jelit. Gdy stan zdrowia Ady się ustabilizował lekarze podjęli decyzję o wykonaniu całkowitej korekty serduszka. Operacja trwała 10 godzin – dla nas całą wieczność. Przeżywaliśmy koszmar, gdy lekarz poinformował nas, że Adrianna podczas operacji przeszła zawał mięśnia sercowego. Kolejne dni na intensywnej terapii były dla niej bardzo ciężkie. Córeczka miała wysoką gorączkę, przechodziła infekcje oporne na antybiotyki, a także doszło do dwukrotnego zatrzymania krążenia serca. Wtedy też doznała udaru mózgu i stwierdzono uszkodzenie płuca, po czym ponownie musiała być operowana. Żaden lekarz nie dawał jej szans na życie. Wielokrotnie kazano nam się z nią żegnać. Ada jednak to czysta dusza wojownika i po 4 miesiącach trudnej walki mogliśmy z nią wrócić do domu. Wiedzieliśmy wtedy, że tylko systematyczna rehabilitacja postawi ją na nogi. I kiedy robiła znaczące postępy doszło u niej kilkakrotnie do silnego krwotoku zagrażającego życiu z rurki tracheostomijnej. Trafiliśmy wtedy do szpitala ICZMP w Łodzi. Lekarze wprowadzili Adriannę w śpiączkę farmakologiczną. Stan córeczki był bardzo ciężki. W dodatku dochodziło do zapalenia płuc. Niestety wtedy dowiedzieliśmy się, że córeczkę uratuje tylko przeszczep serca. Każda rozmowa z lekarzem mówiła jedno – proszę się z córeczką pożegnać, bo zgon u niej może być w każdej chwili… Mimo wmawiania mi ciągle tych informacji ja wiedziałam jedno – że ona da radę, a ja muszę być silna i nie pokazywać smutku w jej obecności. W końcu nastał ten dzień, gdzie lekarz przekazał wiadomość, że wychodzimy na respiratorze do domu i będziemy podlegać pod hospicjum domowe… Po tej informacji czułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Jednak po kilku godzinach lekarz podjął decyzję o ponownym cewnikowaniu serca. Od tamtej pory jesteśmy w domu. Jeździmy na kontrole do szpitala oraz do różnych specjalistów. Ada często jest na antybiotykoterapii. Nasza córeczka powinna mieć ponownie operację serca, ponieważ jest coraz słabsze. W dodatku jest na bardzo silnych lekach kardiologicznych. Lekarz poinformował nas, że serduszko Ady może w każdej chwili przestać bić! Mamy zgodę z ośrodka z Stanford w USA, ale nie posiadamy takich pieniędzy, by pokryć koszty leczenia, a te będą ogromne. Podobno pieniądze szczęścia nie dają, ale to właśnie dzięki nim możemy ocalić życie naszej córeczki. Nigdy nie sądziliśmy, że będziemy prosić o pomoc, która jest określona w milionach złotych. Nie mamy wyjścia, ponieważ sami nigdy nie uzbieramy takiej kwoty. Jednak jest w nas wiara i nadzieja, że mimo tak ogromnej kwoty uda nam się zebrać te pieniądze. Nie możemy zawieźć Ady, ona już tyle wycierpiała, że jesteśmy jej to winni. Bardzo prosimy Państwa choć o jak najmniejsze wsparcie. Każda złotówka przybliża Adę do odzyskania zdrowia i zachowania życia... Rodzice Ady ➡️ Licytacje na Facebooku – Całym sercem dla Ady! 🎥 TVP3 Łódź - "Potrzebne 8 mln złotych na leczenie 4-letniej Ady. Dziewczynka ma poważną wadę serca" ✍🏻 TV Republika – Ratujmy życie małej Ady! Potrzebne są miliony 📻 Radio Q - wywiad ✍🏻 Moja Łęczyca – Rodzice walczą o życie swojej córeczki. "W Polsce nie chcą jej już operować"