Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adam Zych
Adam Zych , 24 lata

Potrzebuję pomocy, aby odzyskać utraconą sprawność!

Wiele moich marzeń i planów zostało przekreślonych w jednej chwili. Wypadek samochodowy już na zawsze zmienił moje życie. A ja mam tylko 23 lata… Styczeń 2023 r. Wtedy odebrano mi wszystko, na co do tej pory pracowałem, czego pragnąłem i to, czego nie zdążyłem jeszcze poznać... Byłem aktywny zawodowo, samodzielny i zaradny. I tak po prostu, nagle to straciłem! W wyniku wypadku trafiłem do szpitala. Okazało się, że mam złamany kręgosłup oraz całkowicie uszkodzony rdzeń kręgowy! Dowiedziałem się, że czeka mnie wózek inwalidzki! Byłem przerażony, nie wierzyłem w to, co się dzieje!  Pobyt w szpitalu, oczekiwanie na operację i każdą decyzję lekarzy były jak nieskończone godziny. Zastanawiałem się wówczas, jak będzie wyglądać teraz moje życie. Czułem, że mnie to przerasta i zacząłem się poddawać...  Po operacji z każdym dniem nabierałem jednak coraz więcej nadziei. Codziennie byli przy mnie bliskie mi osoby – rodzina i przyjaciele, którzy nawet na moment nie pozwalali mi myśleć pesymistycznie! Otrzymałem od nich ogromne wsparcie i to dzięki nim jestem teraz silniejszy.  W szpitalu przebywałem 4 tygodnie. Obecnie już kolejny tydzień jestem na oddziale rehabilitacji. Po powrocie do domu muszę kontynuować codzienne ćwiczenia. Nie mam innego wyjścia. Tylko w ten sposób odzyskam sprawność i wzmocnię swoją samodzielność. Jestem zawzięty i konsekwentnie będę dążył do tego celu. Mam w sobie dużo siły, ale niestety to nie wystarczy. Rehabilitacja związana jest z dużymi kosztami, z którymi sam sobie nie poradzę.  Na własnej skórze doświadczyłem jak życie ludzkie jest kruche, a jedna sekunda może zadecydować o wszystkim. Dlatego z całego serca proszę o pomoc w walce o lepsze jutro! Każdemu z Was dziękuję z całego serca! Adam

18 000 zł
Rafał Adwent
Rafał Adwent , 50 lat

Ukochany tata i dziadek walczy o życie sprzed udaru – Pomagamy❗️

W sierpniu 2023 roku nasz tata doznał rozległego udaru krwotocznego. Taka wiadomość była jak grom z jasnego nieba i nie spodziewaliśmy się, że stan będzie tak poważny. Całe nasze dotychczasowe życie wywraca się do góry nogami, kiedy tak ważna dla nas osoba nagle potrzebuje pomocy w codziennym życiu. Udar pozostawił po sobie lewostronny niedowład kończyny górnej, dolnej i problem z mową. Tata spędził cztery miesiące w szpitalu – miesiąc na sali intensywnej terapii, walcząc o życie w bardzo ciężkim stanie. Potem kolejne trzy miesiące na oddziale rehabilitacji. W końcu, po długiej walce okraszonej stresem i strachem o tatę, opuścił szpital. Ale nie o własnych siłach. Dziś potrzebna jest intensywna rehabilitacja i leczenie neurologiczne. Tata ma jeszcze problemy ze słuchem i lekkie z mową, ale radzi sobie, co bardzo nas cieszy. Niestety, gorzej jest z poruszaniem się. Tata pokona krótkie dystanse z asekuracją laski, ale lewa ręka jest niewładna, ma nieznaczny ruch w palcach u dłoni. Całą rodziną udało nam się w grudniu zorganizować prywatny turnus rehabilitacyjny, po który tata stał się bardziej samodzielny. To było jak rzut na głęboką wodę – 4 godziny dziennie intensywnej rehabilitacji. Właśnie dzięki temu widać efekty. Rehabilitacja z funduszu jest ograniczona i wymaga czekania w długich kolejkach, a u nas liczy się czas. Prywatne leczenie i rehabilitacja zaczęły w końcu nas przerastać. Dlatego, mimo że to bardzo trudne, postanowiliśmy poprosić o pomoc. Tata prowadził wcześniej warsztat samochodowy. Motoryzacja to pasja, nad którą mógł spędzać całe dnie. Udar odebrał mu tę możliwość. Z dnia na dzień zmienił jego życie. Wszyscy walczymy, by wrócił do sprawności i odzyskał choćby część dawnej codzienności. Rehabilitacja może to zapewnić i tak jak tata, nie poddamy się w dążeniu do celu. Jako rodzina. Adriana, córka

17 990 zł
Mauro Kochański
Mauro Kochański , 16 lat

Walka od zawsze na zawsze... Wspieramy Mauro!

Mój Synek walczy każdego dnia! Mauro urodził się z niezwykle rzadką chorobą metaboliczną – syndrom CDGS Typ Ia, czyli z zespołem obniżonej glikozylacji białek – wiem, już sama nazwa budzi strach – jest to choroba genetyczna, która powoduje liczne zmiany w genach. W dodatku na chwilę obecną jest nieuleczalna. Jako maluszek miał słabe napięcie mięśniowe oraz problemy wielonarządowe, takie jak niedoczynność tarczycy, zaburzenia pracy móżdżka, zapalenie osierdzia. Dodatkowo wdarł się do organizmu synka problem z krzepnięciem krwi, który spowodował udar połowiczny ciała… Wtedy cudem udało się cofnąć jego skutki… Lekarze od samego początku nie dawali Mauro żadnych szans na przeżycie. Nie do opisania jest strach, który czuje matka po takiej diagnozie… Mauro się nie poddał – walczył, a ja razem z nim. Jego siła życia, radość z każdego przeżytego dnia i nasza miłość dały mu siłę na walkę z chorobą, z którą niestety musi żyć, gdyż nie ma na nią jeszcze żadnego lekarstwa. Dzisiaj Mauro ma 15 lat, jest już nastolatkiem. Jego rozwój psychoruchowy jest opóźniony, nie chodzi. Brak białek pełnowartościowych w komórkach powoduje wiele zaburzeń w całym organizmie i w mięśniach, które nie są na tyle silne, aby mógł stanąć na własnych nogach. Tylko regularne ćwiczenia i rehabilitacja sprawiają, że synek robi postępy, a jego sprawność z dnia na dzień się poprawia. Regularna współpraca z terapeutami i lekarzami oraz codzienna walka z chorobą i praca nad własną sprawnością daje Mauro szansę na przyszłość, na jego sprawność i życie. Mój synek chce żyć, chce żyć jak każdy nastolatek – dacie mu tę szansę? Wasza nawet najmniejsza pomoc daje Mauro ogromną szansę na lepsze życie. Karolina, mama _____________ Mauro można wesprzeć również dzięki licytacjom. 

17 973,00 zł ( 100,55% )
Marta Brzezińska
Marta Brzezińska , 36 lat

Wcześniej ja pomagałam – teraz sama bardzo potrzebuję pomocy!

Najpierw choroba i śmierć ojca mojego partnera. Potem nowotwór u mojego taty. Tak w ciągu jednego roku spadł na nas grad nieszczęść… Teraz to ja mierzę się z poważnym przeciwnikiem. 22 grudnia 2022 roku dostałam wynik biopsji, który rozwiał już wszelkie moje nadzieje. Usłyszałam diagnozę – rak piersi, dwuogniskowy, lumiarny B. Taki „niemiły prezent" świąteczny.  26 grudnia dostałam wynik badania TK, brak przerzutów. Jedna dobra wiadomość. W tym czasie, kiedy ja przechodziłam te wszystkie badania, mój tata miał chemioterapię, którą przechodzi bardzo źle (wymioty, duże bóle, brak apetytu, bezsenność itd.). Ciężko patrzeć jak osoba ci bliska, twój rodzic, tak cierpi. Zastanawiałam się wtedy czy ja przejdę przez to tak samo? Ta sytuacja bardzo mnie przygnębiała. Mnie i całą rodzinę, która nie dowierzała, że tak wszystko się posypało. Przed Sylwestrem 2022 roku zebrało się konsylium, podczas którego lekarze zadecydowali o mastektomii podskórnej w pierwszej kolejności z usunięciem węzła wartowniczego. Dostałam termin na 9 lutego.  Dwa tygodnie czekałam na wynik histopatologiczny, w którym okazało się, że mam przerzuty do węzłów chłonnych. Lekarze zdecydowali o wycięciu wszystkich węzłów pachowych. To ponownie zabiło mnie, moje marzenia, plany. Niestety też nigdy nie wrócę więcej do moich obowiązków zawodowych, bo prawa ręka już nigdy nie będzie tak sprawna jak była do tej pory. Czeka mnie teraz dalsze leczenie, radioterapia, chemioterapia i zapewne też hormonoterapia. Czekam na decyzję lekarzy. Potrzebuję rehabilitacji, która przynajmniej częściowo usprawni moją rękę i pozwoli mi normalnie funkcjonować. Powinnam teraz wspierać układ odpornościowy. Niestety nie stać mnie na to.  Przed diagnozą byłam bardzo aktywną osobą, wszędzie było mnie pełno. Pomagałam innym ludziom, zwierzętom, pracowałam, wychowywałam dzieci, jeździłam na motorze. Zaczęłam też robić kurs na samochody ciężarowe, byłam w trakcie wstępowania do Wojsk Obrony Terytorialnej. W marcu ubiegłego roku zorganizowałam w Wielkiej Brytanii w miasteczku, w którym mieszkałam, zbiórkę darów dla Ukraińców. Zapełniliśmy aż 8 dużych busów, które przyjechały do Polski. Organizowałam też inne akcje. Teraz niestety ja muszę prosić o wsparcie w walce z rakiem dla mnie i mojego taty.  Częste wizyty w szpitalu, u lekarzy, dojazdy zjadły wszystkie nasze oszczędności. Niestety jest to zbyt duże obciążenie dla rodziny – dwie osoby chore na raz. Nigdy nie prosiłam nikogo o pomoc, to zawsze ja starałam się brać udział w akcjach charytatywnych i pomagać ludziom. Zawsze wszystkim pomagałam, ale nigdy nie sądziłam, że sama będę musiała prosić o pomoc. Widzicie, że na zdjęciach jestem uśmiechnięta, niestety w środku to wrak człowieka. Marta

17 925,00 zł ( 33,69% )
Brakuje: 35 267,00 zł
Judyta Jesiotr
Judyta Jesiotr , 38 lat

Pomóż nam wyrwać Judytę ze szponów raka❗️

Wiadomość o chorobie przyszła tak nagle, znienacka. Nic nie zapowiadało, że życie 37-letniej mamy, żony i naszej przyjaciółki tak drastycznie się zmieni. Diagnoza była jednak bezlitosna – nowotwór złośliwy piersi. Nie było czasu na łzy i rozpamiętywanie. Trzeba było podjąć walkę od razu. Judyta rozpoczęła już leczenie. Aktualnie przyjmuje chemioterapię, którą pomimo wielu skutków ubocznych, dzielnie znosi. Po zakończeniu chemioterapii zostanie przeprowadzona operacja usunięcia piersi. Jak będzie dalej wyglądała przyszłość Judyty? Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Jednak głęboko wierzymy w to, że leczenie i mastektomia przyniosą oczekiwane efekty. Judyta to pozytywna, towarzyska i pomocna osoba. Zawsze z sercem na dłoni, otwarta na innych ludzi. Uśmiechnięta i dzielna – taka właśnie jest nasza wojowniczka. Dziś, jak nigdy wcześniej potrzebuje naszego wsparcia, o które Was prosimy! Jesteśmy świadomi tego, że jesteśmy na początku tej drogi. Nie zamierzamy się jednak poddać. Wiemy, że o naszą Judytę będziemy walczyć do końca. Ona ma dla kogo żyć i do kogo wrócić! Jedyną przeszkodą stały się pieniądze, które musimy zebrać na kosztowne leczenie i rehabilitacje. Każda wpłacona złotówka będzie dla nas ogromnym wsparciem. Mamy w sobie wiele siły, a przede wszystkim nadzieję, że wspólnymi siłami pokonamy przeciwnika, z którym mierzy się nasza Judyta. Bliscy  Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

17 891,00 zł ( 56,05% )
Brakuje: 14 024,00 zł
Laura Magoń
Laura Magoń , 15 lat

Walczymy z naczyniakiem! Laurę czeka kolejna operacja!

Kilka lat temu u Laury wykryto malformację naczyniową, która powodowała bardzo silne krwotoki z nosa i jamy ustnej!  Laura przeszła 6 operacji, które spowodowały, że krwotoki ustały. Niestety – to nie koniec walki! Obecnie planowany jest zabieg chirurgiczny całkowitego usunięcia zmiany naczyniowej, co może wiązać się z implantowaniem kości i zębów szczęki. Prosimy, poznaj historię Laury i pomóż jej wyzdrowieć: O prawidłową diagnozę staraliśmy się od 2013 roku. Zdarzało się, że krwawienia ustawały, usypiając naszą czujność, po czym wracały jak bumerang w okresach osłabionej odporności i podczas wymiany zębów z mlecznych na stałe. Podejrzewano choroby immunologiczne lub zakaźne m. in. półpasiec jamy ustnej. Dopiero w 2017 roku zlecono badanie tomografem komputerowym i dopiero wtedy prawda wyszła na jaw…   Malformacja naczyniowa na podniebieniu obejmowała nasadę języka i policzek. Patologicznie wykształcone tętnice, żyły i naczynia są bardzo cienkie i delikatne. Często pękały, powodując bardzo silne krwotoki zagrażające życiu Laury!  Krwotoki to najniebezpieczniejszy objaw choroby, ale nie jedyny. Stałe zęby, zaczęły dostosowywać się do zmienionego chorobowo podniebienia. Widać było wyraźnie, że naczynia się rozpychały. Zgryz zaczął się krzywić, a twarz Laury deformować…  Malformacja powiększa się z wiekiem, dlatego konieczny był pilny zabieg embolizacji, czyli zamknięcia naczyń w klinice w Kassel w Niemczech!  Dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi udało się zebrać potrzebną kwotę na rozpoczęcie leczenia. Pierwszy etap operacji zakładał zahamowanie obfitych krwotoków, które były wywołane intensywnym rozrostem zmian naczyniowych.  Do października 2021 roku Laura przeszła 6 takich operacji, które spowodowały, że krwotoki ustały. Jest to jednak początek długiego procesu leczenia, który wymaga dalszych zabiegów i konsultacji medycznych z zakresu chirurgii szczękowej. To natomiast wiąże się z kolejnymi bardzo dużymi wydatkami. Obecnie specjaliści z kliniki opracowują dalszy plan postępowania. W perspektywie jest planowany  zabieg chirurgiczny całkowitego usunięcia zmiany naczyniowej, co może wiązać się z implantowaniem kości i zębów szczęki. Dlatego ważne jest precyzyjne zaplanowanie procedur medycznych przed tak poważną operacją. Dziękujemy za wszystko, co zrobiliście dla nas do tej pory i prosimy o dalszą pomoc, by walczyć o zdrowie Laury. Rodzice Laury

17 884 zł
Kazimierz Kuśmierski
Kazimierz Kuśmierski , 73 lata

🔥 Kazimierz całe życie walczył z żywiołami, teraz walczy o swoje zdrowie! Pomóż!

Chcę przedstawić Wam sytuację moją i mojego męża, która w obecnie jest bardzo ciężka. Kazimierz ma 70 lat, pochodzimy z Krzywopłot, małej wsi położonej samym sercu Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Mąż jako zaangażowany strażak lokalnie pomagał w walce z COVID-19. W ten sposób sam został zarażony. Konsekwencje były niestety były dramatyczne. Mąż przeszedł udar, a wraz z nim stracił sprawność... W 2008 roku razem z mężem założyliśmy Ochotniczą Straż Pożarną w Krzywopłotach. Od tego momentu czynnie pomagamy innym poprzez organizowanie różnych zbiórek dla potrzebujących, mikołajek dla dzieci, pomagaliśmy przy budowie placu zabaw dla dzieci, organizowaliśmy dni seniora oraz różnego rodzaju pikniki. Nie jestem w stanie opisać, ile dobrego mąż zrobił dla innych. Człowiek o złotym sercu, dusza towarzystwa, wzorowy strażak, który nikomu nie odmawiał pomocy. Na apel Ministra Zdrowia oraz Pana Wojewody jednostka, w której mąż jest prezesem, została zadysponowana do rozwożenia ulotek zachęcających mieszkańców gminy do szczepienia SARS- CoV2 (COVID 19). W trakcie rozwożenia ulotek mąż został zarażony tym właśnie wirusem. Niestety przebieg choroby był na tyle poważny, że dziś jest osobą niepełnosprawną. 7 kwietnia 2021 roku mąż został przyjęty do szpitala na oddział zakaźny w Olkuszu. Jako pacjent COVID-owy w czasie pobytu i leczenia na oddziale, dostał ostrego udaru niedokrwiennego z zakresu lewej półkuli mózgu. Podczas dalszego pobytu został zarażony także bakterią CLOSTRIDIUM DIFFICILE. 12 kwietnia 2021 roku w stanie krytycznym został natychmiast przetransportowany do Szpitala Uniwersyteckiego Kraków Prokocim.  Po miesięcznym leczeniu Kazimierz został przewieziony na rehabilitację  do Ośrodka Rehabilitacji Narządu Ruchu w Krzeszowicach. W trakcie miesięcznego pobytu w tej placówce rehabilitacja była przerywana ze względu na ataki padaczki, w następstwie czego był kierowany do szpitala Neurologicznego w Chrzanowie i w Olkuszu. Podczas drugiego pobytu na oddziale wewnętrznym w Olkuszu mąż po raz drugi został zarażony bakterią układu pokarmowego, skąd natychmiast został przewieziony do szpitala Św. Anny w Miechowie na oddział zakaźny. Po wyjściu ze szpitala mąż przebywa w domu, gdzie odbywają się zajęcia z neurologopedą oraz rehabilitacja narządu ruchu. Miesięczny koszt takiej rehabilitacji i niezbędnych lekarstw to kilka tysięcy złotych. Polskie Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej VOTUM wyceniło koszt turnusu rehabilitacyjnego, na kwotę kilkunastu tysięcy złotych. Cena znacznie przerosła nasze możliwości. Oszczędności, które posiadaliśmy z mężem skończyły się i nie jesteśmy w stanie kontynuować dalszej rehabilitacji. Bez niej jednak stan męża na pewno się pogorszy. Nasze dochody nie wystarczają na dalsze leczenie i rehabilitację, dlatego zwracam się do Państwa z całego serca o pomoc i wsparcie.  Alina, żona

17 881,00 zł ( 31,6% )
Brakuje: 38 702,00 zł
Weronika, Tobiasz i Gabriel Szpos
Weronika, Tobiasz i Gabriel Szpos , 3 latka

Cierpienie moich dzieci łamie mi serce! Cała trójka ciężko choruje! Pomóż!

Tobiasz, Weronika, a teraz jeszcze Gabriel. W głowie ciągle tkwią pytania, dlaczego cała trójka musi chorować? Czemu muszą znosić tak wiele cierpienia? Nadal głucha cisza… Nasze dzieci są ciężko chore, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać. Chowają chorobę za dziecięcym uśmiechem. Na co dzień, zmagają się jednak z wieloma infekcjami, brakiem możliwości gryzienia pokarmu stałego, silnymi ataki padaczki, bezdechami sennymi oraz afektywnymi, które czasami prowadzą aż do omdleń. Do tego dochodzą bóle brzucha, nóg i głowy – brak sił, aby wstać z łóżka, który paraliżuje i zatrzymuje w domu, choć tak bardzo chciałoby się pobiec do kolegów i koleżanek. To widzimy jednak tylko my – ich rodzice, spędzając z nimi każdą chwilę. Najbardziej boli nas bezradność i niemoc. Przed nami kolejne dni szpitalnego życia, kolejne kosztowne badania, bo za późno zrobione mogą doprowadzić do poważnych problemów. Jeszcze nie dawno to wszystko dotyczyło dwójki naszych dzieci. Teraz już wiemy, że cała trójka jest chora. Weronika na wiotkość mięśni, opóźniony rozwój ruchowy, Tobiasz – autyzm dziecięcy, a u Gabriela stwierdzono zaburzenia centralnego układu nerwowego Nikt  z nas nie wie, co przyniesie każdy kolejny dzień. My jako rodzice nie możemy już dłużej czekać. U Tobiasza musimy przeprowadzić badania metaboliczne. W dodatku psychiatra dziecięcy zauważa również niepokojącą nadpobudliwość psychoruchową u Gabrynia, która prawdopodobnie nie pozwala mu na spokojny sen i zregenerowanie się po dniu pełnym wrażeń. Każda infekcja to przerwa w rehabilitacji Tobiasza i Weroniki. Powoli kończą nam się środki zebrane dzięki poprzednim zbiórkom. Wobec całej tej sytuacji stajemy się bezsilni i ponownie błagamy po pomoc!  Walczymy o sprawność i życie bez bólu i strachu. Niestety to nie równa walka i często ją przegrywamy. Dzięki wielu dobrym sercom mamy siły na podniesienie się po każdym potknięciu i ponowną walkę o życie naszych dzieci. One codziennie pokazują, że są bohaterami i dzięki Wam mają szansę na walkę, która trwa od początku ich życia.  Za każde okazane serce i słowa wsparcia z całego serca dziękujemy! Rodzice ➡️ Licytacje dla Weroniki 🎥 ZOBACZ APEL RODZICÓW!

17 880,00 zł ( 13,01% )
Brakuje: 119 482,00 zł
Anita Karkułowska - Gorzała
Anita Karkułowska - Gorzała , 49 lat

Anita przeżyła pięć udarów - pomóż jej wrócić do trójki stęsknionych dzieci!

Anita jest wspaniałą żoną i mamą trójki dzieci. Jest też wojowniczką, bo bardzo wcześnie musiała zacząć walkę o zdrowie i życie... Miała zaledwie 21 lat, gdy znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Udar... Pierwszy z pięciu. Pięć razy Anitę niemal zabrała śmierć... Bardzo, ale to bardzo potrzebna jest nasza pomoc! Udar kojarzy się z przypadłością, która dotyka osób w podeszłym wieku. To jednak nieprawda, może się zdarzyć każdemu. Wystarczy, że zamknięciu ulegnie tętnica, a do mózgu przestanie dopływać krew... Udar nazywany jest często "zawałem mózgu". Grozi strasznymi powikłaniami. Może skończyć się głęboką niepełnosprawnością lub po prostu śmiercią... Anita przeżyła pierwszy udar, kiedy miała 21 lat - wtedy, kiedy życie dopiero się zaczyna. Powrót do zdrowia był długi, ale Anita wiedziała, że musi walczyć. Przecież przed chwilą wkroczyła w dorosłe życie, nie mogło się w ten sposób zakończyć... Dzięki ciężkiej pracy odzyskała sprawność i samodzielność. Kolejne trzy udary - w odstępie kilkunastu lat - pokazały naprawdę wiele. Po pierwsze, że nie ma na świecie rzeczy niemożliwych. Po drugim udarze niedokrwiennym lekarze dawali jej niewielkie szanse na powrót do zdrowia i normalne funkcjonowanie. Niemożliwe stało się jednak faktem - Anita wiedziała, że ma dla kogo walczyć. Po drugie okazało się, że Anita jest zdeterminowana i ma w sobie ogromną wolę życia. Wiedziała, że musi stanąć na nogi i wrócić do domu. Dla męża i trójki wspaniałych dzieci, które nie wyobrażały sobie życia bez mamy... Niestety, początek roku okazał się dla rodziny  wyjątkowo tragiczny... W styczniu choroba po raz kolejny postanowiła o sobie przypomnieć. 16 stycznia Anita nagle straciła przytomność. W szpitalu w Wałbrzychu, do którego trafiła, szybko postawili diagnozę - kolejny, piąty udar - krwotoczny! Bardzo ciężki, z obrzękiem mózgu. Na domiar złego doszło jeszcze ostre zapalenie płuc. Po dwóch tygodniach doszło do zakażenia organizmu - Anita przeszła bardzo ciężką sepsę. Nie ma takich słów, by opisać tamten czas. Czekanie zawsze jest najgorsze, a lekarze nie dawali żadnych nadziei. Pozostała tylko modlitwa i czekanie na cud... I nadzieja, że miłość matki okaże się silniejsza niż śmierć. Że Stefania, Jessica i Olek nie stracą ukochanej mamusi... Anita ponad dwa tygodnie była w śpiączce farmakologicznej. Lekarze założyli jej dren do mózgu, żeby zmniejszyć obrzęk. Było naprawdę źle... Konieczna była transfuzja krwi. Dopiero wtedy Anita odzyskała świadomość, a obrzęk mózgu zmalał. Lekarze założyli jej rurkę tracheotomijną, żeby mogła oddychać oraz PEG-a, żeby umożliwić karmienie dojelitowe. Niestety, z Anitą nie było żadnego kontaktu, nie ruszała się - jedynie poruszała oczami. Szpital już nic więcej nie mógł zrobić. Dzięki staraniom rodziny Anita trafiła w lutym do zakładu opiekuńczo-leczniczego. Leczenie tam jest niestety bardzo kosztowne - miesięczny koszt pobytu wyliczony indywidualnie dla Anity to niemal 10 tysięcy złotych! Cena obejmuje jednak kompleksową opiekę lekarską i pielęgniarską, oraz neurorehabilitację - wszystko, co jest potrzebne do tego, by ta waleczna żona i mama mogła wreszcie wrócić do domu na własnych nogach. Po ponad miesiącu Anita po raz pierwszy zobaczyła swojego męża... Kiedy opowiadał jej, że wszyscy - dzieci, rodzina i przyjaciele - czekają na nią, Anita ściskała mu mocniej dłoń i próbowała coś powiedzieć... To wspaniała kobieta, bohaterka, która po piątym udarze dalej walczy. Błagamy o pomoc - sprawmy, aby miała szansę na odpowiednie leczenie i powrót do Stefanii, Jessiki, Olka i Mietka...

17 874,00 zł ( 28,31% )
Brakuje: 45 254,00 zł