Chcę pokonać raka i żyć! Błagam, pomóż mi...
Życie czasami potrafi okazać się niezwykle brutalne. Zwłaszcza kiedy chce zabrać Ci to, co najcenniejsze, czyli bliskich... Wszystko zaczęło się w maju, rok temu. Ten czas, przez szalejącą pandemię Covid-19 dla nikogo nie był łaskawy. Niestety dla nas, los napisał wyjątkowo trudny scenariusz i uświadomiło, że życie człowieka jest bardzo kruche... W końcu po 3-miesięcznym "zdalnym" leczeniu zapalenia pęcherza i dróg moczowych, mąż wreszcie mógł przejść długo wyczekiwany zabieg kolonoskopii. Mieliśmy nadzieję, że wyniki badań pomogą Krzysztofowi określić przyczynę jego dolegliwości i raz na zawsze pozbyć się towarzyszącego bólu. Niestety, słowa lekarzy spowodowały, że straciliśmy grunt pod nogami – "Proszę Państwa jest bardzo źle". Okazało się, że światło jelita grubego zostało zatkane przez niezidentyfikowanego guza. Pobrano więc wycinek, przeprowadzono szczegółowe badania histopatologiczne i już kilka dni później, otrzymaliśmy telefon z prośbą o jak najszybsze stawienie się w szpitalu. Wyniki nie pozostawiały złudzeń – nowotwór złośliwy odbytnicy z naciekiem na pęcherz. To był szok, załamanie – dla męża, dla mnie i dla całej naszej rodziny... Mąż w bardzo krótkim czasie schudł. Ze względu na silny ból, nie był w stanie nawet samodzielnie siedzieć! Z każdym dniem tracił siły. Dla nas, najbliższych to straszliwy widok, ponieważ Krzysztof nigdy wcześniej tak poważnie nie chorował. Zawsze dbał o siebie, a zdrowie stawiał na pierwszym miejscu. Wiedzieliśmy, że w najbliższych dniach, mąż będzie musiał przejść operację usunięcia guza i wyłonienia stomii. Bardzo się baliśmy, mimo to nieustannie wierzyliśmy, że po operacji rak się wycofa, a Krzysztof będzie mógł wrócić do dawnego życia... I tak się stało – zabieg się udał, a Krzysztof powoli zaczął oswajać się ze stomią. Jednak, aby całkowicie pokonać wroga, musieliśmy rozpocząć leczenie wspomagające. Pół roku po zakończonej chemioterapii dostaliśmy cudowną wiadomość – jelito jest czyste. Niestety, chwilę później – uderzenie obuchem – pojawiły się przerzuty na wątrobie i nieoperacyjne zmiany.... Koszmar zaczyna się od nowa. Tym razem jest jednak trudniej. Nowotwór jest silniejszy, organizm Krzysztofa słabszy, a koszty ogromne... Mój mąż potrzebuje leczenia, które już teraz z każdym dniem pochłania wszystkie nasze oszczędności. Nie pozostaje mi nic innego, jak prosić Was o pomoc. To jedyna szansa, by Krzysztof żył... Elżbieta - żona * Na subkonto Krzysztofa trafiło 15 341,65 złotych - taka kwota została przekazana decyzją rodziny ŚP. Elżbiecie Marut, która nie zdążyła wykorzystać zebranych środków na leczenie. W momencie otrzymania kosztorysu, pasek zbiórki zostanie pomniejszony o wyżej wspomnianą kwotę.