Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotr Skrzypiec
Piotr Skrzypiec , 56 lat

Po zawale Piotr potrzebuje rehabilitacji! Dzieci proszą o pomoc!

To miał być przełomowy rok. Nasz tata od kilka lat przebywał za granicą. W końcu postanowił wrócić do Polski, aby być blisko rodziny. Nie spodziewaliśmy się, że nasze szczęście zostanie tak brutalnie przerwane…  25 października nasz tata dostał rozległego zawału. Jego serce zatrzymało się na około 40 minut!  Spowodowało to duże niedotlenienie mózgu i zarazem jego uszkodzenie. Po zabiegach kardiologicznych ratujących życie nasz tata został przeniesiony na OIOM. Spędził tam 3 tygodnie w śpiączce. Lekarze określili jego stan jako krytyczny. Był podłączony do respiratora. Wykonano zabieg tracheotomii oraz podłączono rurkę do karmienia dojelitowego. Wykonywaliśmy tacie stymulacje pobudzające pracę mózgu. Dzięki naszej ciężkiej pracy i wytrwałości oraz determinacji taty – odzyskał przytomność. Ma jednak niedowład dolnych i górnych kończyn, problemy ze świadomością przez co jest niezdolny do samodzielnej egzystencji. Został zakwalifikowany do leczenia w postaci rehabilitacji neurologicznej, logopedycznej i ruchowej.  Tata dalej przebywa w szpitalu. Rokowania są bardzo dobre, ponieważ jego stan rzeczywiście się poprawia. Powoli zaczyna ruszać rękami i nogami. Jednak tylko intensywna rehabilitacja postawi tatę na nogi. Niestety, leczenie w specjalistycznym ośrodku jest bardzo drogie. Każda pomoc przybliży naszego tatę do powrotu do możliwie normalnego życia. Dzieci Piotra

24 370,00 zł ( 33,19% )
Brakuje: 49 035,00 zł
Martyna Zarzecka
Martyna Zarzecka , 8 lat

Odczarować przyszłość – Martynka walczy z poważną chorobą gentyczną!

Zespół Noonan – kiedy dowiedziałam się, że moja córeczka zmaga się z tą chorobą, nie wiedziałam, co dokładnie znaczą te słowa. Wiele nocy spędziłam szukając w internecie wszystkiego, co mogłoby pomóc nam walczyć. Teraz wiem o tej chorobie wszystko, ale im więcej wiem, tym bardziej jestem nią przerażona. Zaczęło się od wykrytej przez kardiologa wady serca. Martynka miała wtedy 1,5 roku. Natychmiast dostaliśmy skierowanie do genetyka. Wtedy właśnie wyszło na jaw, z czym walczymy.  Zespół Noonan to genetycznie uwarunkowany zespół wad wrodzonych. Martynka cierpi na niskorosłość, ma wady narządów wewnętrznych, wady postawy, koślawość. Osoby dotknięte tą chorobą rosną dużo wolniej, w dorosłym życiu osiągają wzrost 140-150 cm. Dzisiaj córeczka ma 4-latka i już odbiega znacząco wzrostem od rówieśników. Martynka coraz więcej rozumie i sprawia jej to coraz więcej przykrości. Harmonogram jej życia wyznaczają kolejne konsultacje, badania, zajęcia rehabilitacyjne i wizyty w szpitalu. W sierpniu córeczkę czeka operacja podcięcia wędzidełka. Pojawiają się także coraz większe problemy ze wzrokiem...  Skorzystamy ze wszystkiego, co oferuje medycyna, by mieć chociaż cień szansy na lepsze życie Martynki. W przyszłości wchodzi w grę leczenie hormonem wzrostu, które niestety będzie wiązało się z ogromnymi kosztami. Nie możemy się poddać, dlatego dziś pełni mobilizacji prosimy – pomóż nam! Rodzice Martynki –––––––––––– Martynkę możesz również wesprzeć, biorąc udział w licytacjach na FB ➡️ Licytacje dla Martynki ❤️

24 350 zł
Nina Chybowska
Nina Chybowska , 6 lat

Ninka walczy o każdy krok! Pomóż jej w tym zmaganiu

Nina od urodzenia cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną – mutację genu GNB1. Choroba ta objawia się przede wszystkim wiotkością mięśni, co sprawia, że najprostsza rzecz dla Ninki jest wyzwaniem.  Kiedy córka miała rok, usłyszeliśmy wyrok – Ninka nigdy nie usiądzie, nie będzie stała, więc o chodzeniu możemy jedynie pomarzyć. Jednak Ninka walczy i w wieku 4 lat postawiła swoje pierwsze, chwiejne kroki! Nasze marzenie się spełniło, a wraz z nim pojawiło się kolejne wyzwanie, aby Ninka poprzez niewłaściwy chód nie trafiła na wózek inwalidzki. Czekają nas godziny intensywnej rehabilitacji. Musimy cały czas walczyć o jak najlepszy rozwój i wierzyć, że kiedyś Ninka pójdzie na spacer wraz ze zdrowymi dziećmi z przedszkola. Wierzymy również, że Ninka zacznie mówić, że ciężką pracą i wiarą w zwycięstwo Ninka po raz kolejny nas zaskoczy.  Żyjemy ze świadomością, że Ninka nigdy nie będzie w pełni zdrowa. Właśnie traci najpiękniejszy okres w swoim życiu – dzieciństwo – na godzinach rehabilitacji, próbach wypowiedzenia najprostszego słowa, wyrażenia emocji, zrozumienia, dlaczego jest inna i dlaczego nie potrafi tego wszystkiego, co rówieśnicy. Kompleksowa rehabilitacja, zajęcia z logopedą, pedagogiem, specjalistyczna opieka i sprzęt pochłaniają ogromne pieniądze, czyli około 100 000 zł rocznie! Jest to niewyobrażalnie wielka suma, dlatego zwracamy się z wielką prośbą o pomoc, by pomimo tych wszystkich dysfunkcji umożliwić Nince bycie dzieckiem. Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

24 319,00 zł ( 22,85% )
Brakuje: 82 064,00 zł
Tytus Tański
Tytus Tański , 8 lat

Walka Tytusa cały czas trwa. Pomóżmy!

Mój synek doświadczył wielu cierpień. Jego dzieciństwo nie miało tak wyglądać. Zdarzyło się jednak także coś pięknego. Tytus zobaczył, jak wielu dobrych ludzi jest wokół niego. Udzieliście mu pomocy, a ja, jego matka, już zawsze będę Wam za to wdzięczna! Nasza walka o lepszy rozwój trwa. Dlatego ponownie pragnę prosić o Waszą pomoc w dźwiganiu tego ciężaru, jakim jest mózgowe porażenie dziecięce.  Nasza historia: Mój synek urodził sie w 33. tygodniu ciąży. Jego siostra bliźniaczka jest zdrowa, jednak Tytus za swoje wcześniactwo wciąż płaci… Wystąpił u niego szereg kłopotów zdrowotnych, z których konsekwencjami mierzymy się niestety codziennie.  Tytus ma zdiagnozowane mózgowe porażenie dziecięce oraz niepełnosprawność intelektualną. Syn mówi tylko kilka słów. Porozumiewa się przede wszystkim za pomocą gestów, książki komunikacyjnej i mówika. Dzięki temu coraz więcej rozumie, a komunikacja z nim jest łatwiejsza.  Samodzielne poruszanie się jest niemal niemożliwe. Tylko dzięki bardzo intensywnej rehabilitacji Tytus mógł postawić swój pierwszy krok. Dzisiaj jedynie na krótkich dystansach może poruszać się przy pomocy chodzika lub mojej. To daje mi nadzieję, że kiedyś może być lepiej... Wiem, że jeszcze przez bardzo długi czas syn będzie potrzebował mojej całodobowej opieki oraz wsparcia ze strony fizjoterapeutów i innych specjalistów. Przed nami bardzo trudna i wyboista droga, jednak bez Waszej pomocy możemy jej nie pokonać!  Proszę, pomóżcie mojemu małemu wojownikowi! Jego tlenem stała się rehabilitacja, nie pozwólcie, aby jej zabrakło! Wiem, że tylko Wasze wsparcie może cokolwiek zmienić na lepsze.  Małgorzata, mama

24 286,00 zł ( 57,38% )
Brakuje: 18 034,00 zł
Gosia Banaszak
Pilne!
Gosia Banaszak , 45 lat

Walka z nowotworem trwa❗️ Małgorzata pilnie potrzebuje wsparcia❗️

Nowotwór to trudny przeciwnik! Rozszerzone badania krwi wykonane w Niemczech dały niestety wyniki, które zmuszają do dalszej walki... Potrzebna będzie specjalistyczna terapia!  Nowotwór piersi z przerzutami do węzłów chłonnych zdiagnozowano u mnie we wrześniu 2023 roku. Mam za sobą skomplikowane leczenie – przeszłam chemioterapię, operację oraz radioterapię. Niestety, żeby pokonać chorobę na dobre potrzebuję specjalistycznej kuracji przeciwnowotworowej. Dzięki Waszej pomocy udało się opłacić kosztowne badania w Niemczech, za co z całego serca dziękuję! Teraz przyszedł czas na rozpoczęcie terapii antynowotworowej, która niestety nie jest refundowana. Lekarz prowadzący zalecił leczenie dwutorowe przy pomocy wlewów dożylnych, które muszę otrzymywać co 3 tygodnie. Cena potrzebnych leków przekracza jednak moje możliwości finansowe... Nigdy nie myślałam, że będę prosić o pomoc. Choć nie jest to łatwe, tylko z pomocą dobrych ludzi mam szansę zawalczyć o życie i zdrowie. Za każdą okazaną pomoc bardzo dziękuję.  Małgorzata

24 261,00 zł ( 45,61% )
Brakuje: 28 931,00 zł
Irek Gontarz
Irek Gontarz , 54 lata

Trwa walka o odzyskanie sprawności... Pomocy❗️

Nic nie wskazywało na to, że dojdzie do takiej tragedii. To miała być zwykły sobotni poranek, jakich wiele. Niestety, tego dnia nasz świat na moment się zatrzymał. U mojego wujka Ireneusza – doszło do zawału mózgu… W momencie udaru Ireneusz był sam. Nie wiadomo, ile dokładnie minęło czasu, zanim ciocia wróciła  z pracy do domu i znalazła go w łazience. Natychmiast wezwała karetkę, która przewiozła wujka do szpitala.  Zawał mózgu okazał się być tragiczny w skutkach. Wujek stracił władzę nad lewą stroną ciała. Wymaga całościowej i całodobowej opieki drugiej osoby. Nie może sam się poruszać, musi być wożony na wózku. Powrót do zdrowia sprzed udaru najpewniej nigdy nie będzie już możliwy. Marzymy jednak, by Ireneusz mógł odzyskać, choć część dawnej sprawności. Dzięki dotychczasowej rehabilitacji udało się poczynić pierwsze drobne postępy, jednak przed wujkiem jeszcze długa droga do samodzielności. Niestety, rehabilitacja w ramach NFZ dobiega obecnie końca, a prywatna pomoc specjalistów jest bardzo kosztowna. Dodatkowo niezbędny będzie zakup sprzętu umożliwiającego codzienne funkcjonowanie, a w przyszłości zapewne także dostosowanie domu do nowych ograniczeń wujka.  Ciężko jest udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie. Prosimy, wyciągnijcie do Ireneusza pomocną dłoń. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy pomóc mu być znów samodzielnym, choć częściowo. Każda wpłata to krok w stronę zdrowia i lepszego funkcjonowania Ireneusza  – kochanego męża, taty i wujka… Paweł

24 253,00 zł ( 22,79% )
Brakuje: 82 130,00 zł
Karolina Bulińska
Karolina Bulińska , 26 lat

„Mamo, ja nic nie widzę!” – Karolina walczy ze stwardnieniem rozsianym❗️

Z początku objawy przypominały przeziębienie. Później doszły wymioty i zawroty głowy. Niestety, zwykłe leki nie pomagały, a stan córki dramatycznie się pogarszał. W najgorszych koszmarach nie podejrzewałam, jaką usłyszymy diagnozę! Karolina jest bardzo obowiązkowa i zaangażowana w pracę. Gdy pojawiły się pierwsze objawy choroby sądziła, że to tylko chwilowe osłabienie. Jednak córka czuła się coraz gorzej – pojawiły się drżenia rąk, zawroty i bóle głowy, bezsenność. Pewnego dnia Karolina obudziła się i krzyczała: „Mamo, ja nic nie widzę!”. Natychmiast pojechałyśmy do szpitala, gdzie wykonano tomograf, rezonans magnetyczny i pobrano płyn mózgowo-rdzeniowy do badań. Wyniki były jednoznaczne – Karolina choruje na stwardnienie rozsiane. Nie mogłam w to uwierzyć… To najstraszniejszy wyrok, który może usłyszeć matka! Trudno mi zrozumieć, że choroba nigdy nas nie opuści. Nie istnieje lek, który mógłby uwolnić moją córkę z sideł stwardnienia rozsianego!  Od połowy kwietnia Karolina przebywa na oddziale rehabilitacji neurologicznej, gdzie walczy, by stanąć na nogi. Niestety, na razie jej organizm jest wycieńczony – pojawił się paraliż lewej strony ciała. Każda chwila spędzona w szpitalnych murach okupiona jest bólem. Lekarze zaznaczają, że już niedługo Karolina zostanie wypisana ze szpitala. To wtedy zacznie się dla nas prawdziwa walka o sprawność. Niestety nasze mieszkanie nie jest na to przygotowane – żyjemy w bloku z wczesnych lat 60-tych. Przejścia między pokojami są zbyt wąskie, by córka mogła przejechać na wózku. Aby Karolina mogła korzystać z łazienki, musimy ją całkowicie zmodernizować i przystosować do rzeczywistości życia z chorobą. Trzeba także zlikwidować wannę i przerobić całą starą instalację wodno-kanalizacyjną. Stwardnienie rozsiane wkroczyło w nasze życie znienacka i dramatycznie je zmieniło. Dotychczas żyłyśmy bardzo skromnie i perspektywa opłat związanych z leczeniem i przystosowaniem mieszkania nas przeraża.  Nie możemy się jednak poddać! Karolina jest dla mnie najważniejsza i zrobię wszystko, żeby ułatwić jej funkcjonowanie i walkę z chorobą. Jako mama, z całego serca proszę Was – pomóżcie mojej córce!  Marzena, mama

24 251,00 zł ( 45,59% )
Brakuje: 28 941,00 zł
Sylwia Mikołajewska
Sylwia Mikołajewska , 24 lata

Tylko operacja pozwoli Sylwii uciec od bólu! Pomóż!

Nazywam się Sylwia, mam 23 lata. Jestem studentką 4 roku fizjoterapii na AWF we Wrocławiu. Kocham podróżować z narzeczonym, który jest moim największym wsparciem. Moją pasją jest sport, regularnie trenuję pole dance i siatkówkę. Niestety choroba powoli odbiera mi możliwość aktywności fizycznej. Najbardziej boję się, że pewnego dnia odbierze mi ją na zawsze... Wszystko zaczęło się kiedy, miałam 15 lat. Obfite, bardzo bolesne i nieregularne miesiączki zaczęły ograniczać moje codzienne funkcjonowanie. Zostawałam w domu, opuszczałam zajęcia w szkole. Niekiedy miesiączki kończyły się wizytą w szpitalu, aby zahamować krwawienia. Nie zliczę, ile razy usłyszałam, że taka moja uroda, że po ciąży wszystko minie, że jestem zdrowa. Prawidłową diagnozę usłyszałam dopiero po wielu latach, w grudniu 2022 roku. Choruję na zaawansowaną postać endometriozy głęboko naciekającej, która spowodowała zlepienie się narządów w miednicy mniejszej oraz ademiozę. Guzy i zrosty zajęły struktury układu rozrodczego, a także pokarmowego. Powoduje to ogromny ból, który czasem jest nie do zniesienia. Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Jedyne, o czym marzę to codzienność bez obezwładniającego bólu. Nadzieję znalazłam w prywatnej klinice we Wrocławiu. Tamtejsi lekarze są w stanie mi pomóc. Zostałam zakwalifikowana do operacji laparoskopowej, która ma na celu usunięcie ognisk endometriozy. Jednak jej koszt to 50 000 zł... Operacja jest jedynym wyjściem, które może znacząco poprawić mój komfort życia i da nadzieję na codzienność bez bólu. Będę mogła oddać się rozwijaniu swoich pasji, zostać fizjoterapeutką i pomagać osobom takim, jak ja. Co więcej, operacja da mi szansę na zostanie w przyszłości mamą!  Będę bardzo wdzięczna za każdą pomoc! Sylwia 

24 213,00 zł ( 45,52% )
Brakuje: 28 979,00 zł
Andrzej Krzystek
Andrzej Krzystek , 55 lat

Tragedia rodziny❗️Pomóż tacie dwóch synków wrócić do zdrowia po udarze!

Ostatni czas był dramatyczny dla naszej czteroosobowej rodziny... Mierzymy się z tragicznymi wydarzeniami. Najpierw nowotwór, choroba, z którą walczę do dziś... Potem kolejny brutalny cios - udar, który spadł na mojego męża, taty dwóch naszych synów. Andrzej ma niedowład prawej strony ciała, nie mówi, potrzebuje całodobowej opieki... Prosimy o pomoc! Do niedawna byliśmy zwykłą, kochającą się rodziną... 11 lat temu urodził się Michał, 4 lata po nim Marek. Myśleliśmy, że czeka nas wiele lat długich i szczęśliwych lat razem - lat, podczas których zobaczymy, jak nasze dzieci dorastają, lat spędzonych w zdrowiu... Niestety okazało się, że los ma dla nas inne plany. Najpierw dowiedziałam się, że jestem chora. Zmiana na tarczycy okazała się rdzeniastym nowotworem złośliwym... Jestem pod opieką onkologa, leczenie idzie do przodu, a ja dzielnie walczę. Informacja o tak ciężkiej chorobie była bardzo trudna do zaakceptowania. Wydawało się, że to będzie najgorsze, z czym musi się zmierzyć nasza rodzina. Nie wiedziałam, że już wkrótce spadnie na nas lawina nieszczęść... To był zwykły czerwcowy dzień, taki jak każdy inny... Andrzej tego dnia źle się czuł. Był osłabiony po wyrwaniu zęba... Narzekał na ból, poszedł się położyć, aby odpocząć... Wieczorem, tuż przed kładzeniem się do snu, nagle upadł. Jeszcze przed chwilą rozmawiał z chłopcami, planował następny dzień. Na moich oczach nagle stracił przytomność, nie było z nim kontaktu... Przerażona, wezwałam pogotowie. Na początku lekarze nie byli pewni, co się stało... Potem okazało się, że Andrzej przeszedł udar. Jego skutkiem jest niedowład prawej strony ciała. Mój pracowity i silny mąż w jednej chwili stał się osobą leżącą, wymagającą całodobowej opieki. Najgorsze jest to, że cierpi z powodu afazji - ma problemy z mową i porozumieniem się z otoczeniem. Początkowe rokowania były naprawdę kiepskie... Czas po udarze trudno wspominać bez napływających łez. Bezradność, niepewność, strach... To emocje, które w ostatnim czasie najczęściej mi towarzyszyły. Wiadomość o ciężkim stanie mojego męża była jedną z najbardziej przerażających chwil mojego życia. Udar, zawał mózgu - to brzmi naprawdę przerażająco... Całe szczęście Andrzej przeżył i dziś mamy szansę wspólnie zawalczyć o jego zdrowie! Andrzej jest obecnie na oddziale rehabilitacyjnym. Całe szczęście dzięki intensywnej pracy widać postępy... Jego choroba jest ciężka nie tylko dla mnie, ale i dla dzieci. Synowie odwiedzają go w szpitalu... Na szczęście wraca z nim kontakt. Brak mowy jest największym problemem - widzę, jak wiele Andrzej chciałby powiedzieć i jaką trudność sprawia mu to, że nie może... Wierzę, że przy zachowaniu systematyczności ćwiczeń mąż już niedługo odzyska sprawność... Wróci do mnie i do naszych dwóch kochanych synków. Znów będziemy mogli cieszyć się szczęśliwą codziennością, a koszmary ostatnich tygodni miną na zawsze. Jednak aby było to możliwe, potrzebujemy Twojej pomocy. Miesięczna rehabilitacja kosztuje krocie, a nasze oszczędności się kończą... Nie mamy już środków, by kontynuować leczenie, a bez niego Andrzej nigdy nie odzyska sprawności. Ja jestem na rencie i sama mierzę się z chorobą... Teraz najważniejszy jest jednak Andrzej. Każda podarowana złotówka to dla nas szansa na odzyskanie życia sprzed udaru. Dziękuję z całego serca! Anna, żona Andrzeja

24 204 zł